Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Meise mega pracę wykonałaś. Szacun! Z ciekawości. Co to jest post E.D.?

Tunrida czyli jednak nie jesteś trolem 😀

Wróciliśmy z wyjazdowego weekendu późnym wieczorem w niehandlową niedzielę, czego skutkiem jest to, że jem dzisiaj w pracy wafle ryżowe z jabłkiem na obiad 😵
ozzy_bb, dziękuję  :kwiatek:

Mnie bardzo zainteresowało to, co espana zasugerowała. Nigdy w życiu nie zastanawiałam się nad kolagenem...

Ja popłynęłam ze śniadaniem, ale musiałam odreagować "poranne przygody".
Otóż zatrzymała mnie policja za wyprzedzanie na podwójnej ciągłej i przejściu dla pieszych jednocześnie (pojazd przede mnie skręcał w prawo i szło mu to jak krew z nosa, a ja narwaniec zamiast czekać to bach... na moje nieszczęście 200m dalej stała policja i wszystko widziała). Co gorsza nie miałam ŻADNYCH dokumentów przy sobie, nawet prawa jazdy. I się zaczęło. Aha, przegląd też mam niepodbity, bo auto musiało zostać srogo wyremontowane.

Masakra. Jadę zaraz to wszystko załatwić.

Aha, dobrze czasem być blondynką z wieeeeeeelkimi, błagającymi oczami 😉 
Nie mam RZS  😅 Kumpela obejrzała mnie, pogadała i wychodzi że nawet nie będzie mnie nawet badać w tym kierunku.  😅 Jestem po prostu stara i zaczynam mieć coraz więcej zwyrodnień. Nie tylko w kręgosłupie ale i w stopach. W śródręczu nie wiadomo co mi wyskoczyło, jej wygląda albo na kość ( pękło? Bez sensu) albo ganglion. Dostanę skierowanie na rtg i usg. Ale to nie jest rzs. Uf.. Poza tym już kolejna osoba mnie opieprza za forsowanie ciała. Bo przeciążanie ciała ma wpływ na moje zwyrodnienia.
Powinnam przestac tyle biegać, mniej ćwiczyć. I po prostu mniej jeść.

Meise- jeżdżę tak samo więc powiem tylko jedno " ty fuksiarzu"  😉
Meise brak słów...  🤔


tunrida, bardzo dobre wieści, że to nie RZS.


edit.
Nie, nieprawda, nie brak słów. Wprost przeciwnie - bardzo dużo słów na temat tego co myślę o wyprzedzaniu na przejściu. Dużo, ostrych, wręcz wulgarnych słów.
Żadne "fuksiarzu". Jak można być tak nieodpowiedzialnym?!
tunrida zrób przy okazji dla świętego spokoju RF i anty-CCP.
tunrida, good news  🙂

Ascaia, na ulicy po obu stronach nie było żywej duszy, szansa na potrącenie kogoś wynosiła... 0. Wielkie, okrągłe 0.
Nigdy w życiu nie wyprzedzam pojazdów zbliżających się/zatrzymujących się przed przejściem, gdy nie mam 1000% widoczności. 

Ale tutaj sytuacja była tak KLAROWNA, że nie było najmniejszego zagrożenia. Zatrzymali mnie, bo chodziło o zasady. I sami widzieli, że sytuacja była zupełnie bezpieczna, dlatego zamiast miliona złotych mandatu i miliona punktów dostałam tylko pouczenie.

Mimo tego, że jeżdżę bardzo dynamicznie nigdy w życiu nie byłam nawet bliska potrącenia kogoś. Oby każdy był tak przewidującym kierowcą jak ja. To by nie było zła na świecie 😉




Dokładnie jak meise pisze. Jak jest pusty, to jest pusto. Łamię przepisy i ryzykuje mandat.
espana pomyśle. Ale kumpela jest dobra i twierdzi że to zwyrodnienia.
tunrida, uf!

W pracy krówki i się skusiłam i to nieco za dużo  🤬 a raczej krowy, bo jakieś wielkie klocki z fabryki po chyba kilogramie wagi i na jutro mój zespół dostał takie cudo. Pyyyyyyszne. Szkoda że oczywiście mało zdrowe i niedietetyczne. A jeszcze jutro dzień owoców i będę w fabryce do 17 aż  😵
Sorki dziewczyny, ale jest pakiet właściwych nawyków za kierownicą. Których się nie przekracza. Np. nie wyprzedza się na przejściach, choćby nie wiem co, dla zasady. No i nie robi się nic z niecierpliwości, jak narwaniec kiedy prowadzi się auto. Nie i już.
EOT
vanille, dzieki, poczytam i poszukam dalej :kwiatek:

Co jak co, ale los moich wege cyckow :P bynajmniej nie jest mi obojetny.

Meise genetyka i dieta eliminacyjna to jedno, ale hej, ty od stanu bmi w normie i troche widocznego tluszczu do stanu mocno odtluszczonego, z wyraznie zarysowana miednica i przerwa miedzy udami zeszlas w ile, 8 czy 10 dni glodowki? Ze 4 czy 5 kilo w tak krotkim czasie to spore wyzwanie dla skory niestety.

I moze i jestem wredna baba, ale az przykro czytac jak sie szarpiesz i robisz sobie krzywde. Tak zupelnie bez zlosliwosci :kwiatek: jak tak bardzo nie chcesz terapii to moze sprobuj pracowac sama nad soba, chocby tylko "objawowo". Czasem i z ED i self image issues idzie wylezc w ten sposob, czasem tylko jedna noga wprawdzie, ale komfort zycia juz lepszy.
kokosnuss, nie jesteś wredna baba. Myślę, że sporo osób tutaj martwi się o Meise.
Ascaia, a to mi kiedys Meise wytknela w innym watku 😉 nie mowie, ze nie ma w tym troche racji :P

Co nie zmienia faktu, ze ze wzgledu na wlasna przeszlosc z ED, podobna autoagresja etc bardzo mnie ruszaja takie wpisy w tym watku. Bo szkoda sie meczyc 🙂 I mozna sie czesto jakos ratowac bez terapii, kojarze ze tunrida tez pisala o takich przypadkach.

No tyle ze to trwa. I bywa tak se, wiec trzeba miec motywacje. Ja dopiero teraz cos sobie dlubie odchudzaniowo bez hejta na wlasne cialo, na razie udalo mi sie glownie napakowac czworki i przywodziciele od jazdy na rowerze :P
busch   Mad god's blessing.
24 września 2018 17:03
tunrida, super wieści! 🙂
Jeżeli chodzi o ED, to straciłam te 5 kg w niecałe 3 tyg + później niejako wychodziłam z 2 kolejne (może nie super przepisowo, ale jednak). Czyli 1kg tygodniowo to w końcu w miarę zdrowe chudnięcie.

Miło mi, że ktoś się o mnie martwi. Ja też się o siebie martwię, ale nie jestem w stanie się zebrać w sobie, żeby podjąć jakiekolwiek działanie. Ale to też nie wątek o tym.
Odchudzanie to moje obciążenie rodzinne niejako. Odkąd pamiętam była to obsesja wszystkich kobiet w moim najbliższym otoczeniu i wychowując się w takim środowisku nie mogę być normalna  😉
Tak jest do teraz...
Wiem, że się szarpię. Szarpię się od lat i dopiero teraz widzę jakikolwiek efekt tej szarpaniny (utrata kilogramów, znaczne schudnięcie, minimalnie większa akceptacja). Nie jestem w stanie zaakceptować siebie i owszem - mam w sobie pokłady autoagresji.
Topię to w codziennym piciu i coraz większej ilości pracy. (tak, widocznie mam problem)

Bieganie jest tutaj najzdrowszym nawykiem.

TAK, WIEM ŻE POWINNAM IŚĆ NA TERAPIĘ JUŻ!

Może jak już będę miała przysłowiowy nóż na gardle.

Wróćmy do tematu wątku plis.
Wrócimy, ale... śliczna, zdolna dziewczyno - trudno się nie odezwać, widząc jak sobie szkodzisz.
Od roku się o Ciebie martwię (aż sprawdziłam, że to też był wrzesień) i nie będę siedzieć cicho.


A żeby było zgodnie z tematem to u mnie bez zmian. Jest mnie dużo za dużo. Trochę spadnę, za chwilę odrobię. Nie mogę się wdrożyć w gotowanie i tu leży główny problem.
Ascaia, dziękuję za miłe słowa, ale trochę przesadzasz.
Każdy sobie w jakimś stopniu szkodzi. Choćby paleniem papierosów.

Każdy ma jakieś problemy psychiczne, które mógłby rozwiązać (może) na terapii.

Nie tnę sobie nadgarstków, więc wszystko pod kontrolą 😉

kokosnuss, Czy tu nie zaszło nieporozumienie? Robi się burza o ED jako eating disorders, a meise nie ma ma myśli postu Ewy Dąbrowskiej? 😉 Pamiętam, że i o ten post była burza, wszystkie inne problemy i nastawienie do siebie swoją drogą, ale to jednak znacząca różnica 🙂

tunrida, cieszę się, że ze zdrowiem względnie ok! To zdecydowanie dobra wiadomość 🙂

Ascaia, mam ten sam problem 😵 teraz dodatkowo z racji przeprowadzki i życia na kartonach, próby ogarnięcia wszystkiego pozwalam sobie na trochę więcej, to też ucichłam w wątku. Niemniej jednak z początkiem października jak już trochę mi się ustabilizuje praca w związku z uczelnią, planuję jakoś solidnie to rozplanować... 😉
Oczywiście, ze mi chodzi o post!!!
Nie wymieniałam tego nazwiska, żeby znowu nie dostać po głowie  😁
ja mam tak samo jak dziewczyny 🙄 coś uwalczę, to zaraz nadrabiam, nie umiem chyba, nie mam zbyt silnej woli, do tego doszło kilka problemów rodzinnych, które zżarły mi cały poprzedni tydzień, pogoda nie napawa mnie optymizmem, a jestem meteopatką, więc jestem obolała 🙁
Meise cokolwiek by się nie działo, pamiętaj, że zawsze możesz uderzyć na priv! :kwiatek:
borkowa., miło, dziękuję  :kwiatek: :kwiatek:
Wiem, że się szarpię. Szarpię się od lat i dopiero teraz widzę jakikolwiek efekt tej szarpaniny (utrata kilogramów, znaczne schudnięcie, minimalnie większa akceptacja). Nie jestem w stanie zaakceptować siebie i owszem - mam w sobie pokłady autoagresji.
Topię to w codziennym piciu i coraz większej ilości pracy. (tak, widocznie mam problem)

To się wyklucza z tą samokontrolą.
Po prostu chcę, żebyś pamiętała, że masz tu życzliwe Tobie osoby, nawet jeśli słowa brzmią ostro. Ale to Ty musisz dojść do tego, że czas na konkretne zmiany. Ode mnie tyle, żeby nie eskalować sprawy.


U mnie główny problem stanowią upierdliwości zdrowotne. Nie mogę się zmobilizować do gotowania gdy mnie coś boli, pobolewa. Łatwiej postawić się np. bólowi kolana (takim "mechanicznym" bólom) gdy trzeba wyjść z psem niż stać przy kuchence - obierać, siekać, mieszać, a później myć naczynia - gdy "nyje" migrena, babskie bóle czy napięcia mięśniowe.
Ot, w kuchni czekają składniki na lasagne, a mnie od doby głowa napie... i po przemęczeniu się w pracy, w trakcie koniecznych zakupach, itd teraz tak mi dobrze gdy położyłam głowę na poduszce... A powinnam zrobić sobie coś porządnego do jedzenia zamiast lecieć na gotowcach czy wędlinie i kawałku pieczywa. 
Averis   Czarny charakter
24 września 2018 18:38
Ascaia, zapytaj jakiegokolwiek alkoholika, narkomana lub pracoholika (czy nawet palacza), czy ma kontrolę nad swoim życiem i nałogiem 😉 Większość odpowie twierdząco argumentując, że w każdej chwili mogą rzucić. A nie rzucają, o to ich wybór. Z resztą wiele zaburzeń odżywiana u podłoża potrzebę (pozornej) kontroli nad własnym życiem.
Ale to nie wątek o tym 😉
Ja przebiegłam kolejny górski bieg. Tylko niecałe 9 km i 450 m przewyższenia, ale zmęczyło mnie to bardziej niż ten półmaraton 😀

O kurde, gratulacje  😀

Ja dziś miałam iść biegać, ale jest takie okropne wietrzycho, że sobie podaruję. Zimnooooo.

Robię warzywnego zapieksa, będzie rozpusta, ale potrzebuję tego bardzo...
Pojechałam zrobić przegląd, zajęło mi to 2h, wymarzłam i na koniec dowiedziałam się, że mi nie podbiją, bo jakaś rurka przerdzewiała  🤣

Muszę zregenerować siły. Jutro trening siłowy zu Hause, w środe biegi ze śwogrem.
Plan jest dobry, teraz tylko go zrealizować.
Nikt z nas nie ma całkowitej kontroli nad własnym życiem. Meise i tak dość daleko zaszła, bo widzi swój problem, jest go świadoma i nie ukrywa go na forum, gdzie ukrycie go byłoby banalnie proste. Niektórzy potrzebują więcej czasu na zmiany, a inni już zawsze będą mieć w mniejszym lub większym stopniu zryty beret pod pewnymi względami. Myślę, że każdy z nas wychodzi z domu z jakimś piętnem, bo o jednego za mało dbano, o drugiego za bardzo, jednemu słodzono, że jest piękny, choć miał tyłek jak szafa trzydrzwiowa a inny słyszał dogadywania, że jest gruby, choć na luziku wchodził w 36. Rodzice, rodzina i otoczenie ogólnie to też są wszystko ludzie, a ludzie popełniają błędy, nie zdają sobie niejednokrotnie sprawy z konsekwencji swoich poczynań. Efektem są kompleksy i różnego rodzaju zwichrowania, z którymi te dzieci albo się uporają, albo nie. Życzę Ci Meise, żebyś się uporała ze swoimi demonami, jakby co to pisz
vanille, otóż to. Każdy ma jakieś piętno. W tym wątku bardzo dobrze to widać na wielu przykładach. My tu już jesteśmy zżyte, ja i tak o wiele za wylewna jestem, ale czasem przez neta łatwiej pogadać niż irl.

Dzięki  :kwiatek:
busch   Mad god's blessing.
24 września 2018 19:10
Averis, gratuluję!!!  👍

Ja tymczasem próbuję się trochę wbić na bardziej regularne tory ćwiczeniowe. Ostatnio mam takie straszne niechciejstwo, że ogień. Od jakiegoś miesiąca ćwiczę tylko 1-2 razy w tygodniu. Badania krwi sobie robiłam teraz niedawno, więc wiem że to nie żadna anemia, tylko po prostu LENISTWO!!!  🤦. Ćwiczyłam w sobotę i dzisiaj z wielkim bólem leniwego tyłka się też zawlokłam na siłkę. Mam nadzieję, że to początek powrotu do jakiejś regularności i że w środę też pójdę 🤬
Averis- brawo, szacun i w ogóle super. 🙂

ja dla odmiany pokażę z czym dziś walczę. Przyszłam na noc do oddziału. Z ugotowanymi zimnymi już brokułami. I nachodzę na takie pudło. I WIEM, że nawet gdybym zjadła 10 sztuk nikt by nie miał mi za złe.

busch   Mad god's blessing.
24 września 2018 19:22
tunrida, eee tam, praliny to zazwyczaj są niedobre... a przynajmniej tak sobie powtarzaj 😀
Tu chyba akurat dużo jest mlecznych, jak je tak oglądam od spodu.
Ja mam plana jutro trening po 16😲0 po pracy ( bo wcześniej nie ma jak) a w środę pobiegam rano przed praca o świcie.

Co do zaburzeń. Moja trenerka pojechała na zawody wspierac koleżanke, która startowała. I nagrywały instastory na żywo. Opowiadały różne, ciekawe rzeczy. I np ta jedna powiedziała, że chodziła latami na terapię ( moja trenerka też chodzi, cały czas) i uważa, że WSZYSTKIE te zawodniczki, laski, które tak ostro walcza o swoje ciała sa zaburzone! I jej terapeutka powiedziala na koniec "Ala.. kiedy będziesz już zdrowa, to nie będziesz potrzebowała tego sportu".

Poza tym gadały fajne rzeczy. Nie sądziłam, że dzień PRZED wyjściem na scenę, laska zjada 8 torebek ryżu, z miodem, masa kajmakową, izolatem białkowym i czyms tam jeszcze. Kończy dzień z ciążą spożywczą! Miód jest po to, by ciagle być głodnym ( pewno chodzi o skoki insulinowe) Nastepnego dnia rano idzie na cardio. I do czasu wyjścia na scene, mięśnie ma napompowane ( po to są te węgle), a resztę suchą. Oczywiście dochodzi zabawa z piciem wody, potem nei piciem. Ale ja nie o tym. Te 8 torebek ryżo mnie rozwaliło! Laska wygrała 3 cie miejsce. Sucha na wiór, umięśniona. Dzień przed zjadła tyle. Dziwne...nie?
Da się tyle zjeść? 🤔
Zaczynam jutro zabiegi na nogę, mam nadzieję że w końcu ją doleczę i będę mogła funkcjonować w pełni normalnie. Ciężki dzień się szykuje, rano zjem normalnie, ale w pracy zwykle jemy o 9 (akurat jak dotrę i tylko 2 h po śniadaniu), więc będę musiała kombinować kiedy i co zjeść, bo ok 10 spotkania... Potem lunch o 13 a ja w pracy do 17 będę, więc jeszcze kolejny posiłek powinnam wcisnąć... Plus krówka (krowa!) w pobliżu będzie i dzień owoców. Węgle przekroczę jak nic. No nic, powalczę ile mogę i tyle. To tylko jeden dzień, nie może zaważyć na całości!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się