Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

09.11 meise 6, szalonabibi 4, tunrida 3, magda 1
.........
Zrobiony trening i 8 km. Ciekawe jak utrzymam dietę w weekend.
10.11 tunrida 5, szalonabibi 3
......
Rano zrobiłam uczciwy trening. I truchtem z 8 km. Jaram się jak widzę swoje plecy. Szkoda że reszta ciała im nie dorównuje. Tak czy inaczej plecy mam cudowne.

Magda za wczoraj też miała pałę i za dziś też ma. Nie żarłam jak opętana, ale tu rogal tam kawałek ciasta, winogrona na kolację, wino. Zresetowałam się, waga stoi na poziomie 70,2-70,6, czuję się lekko jak na mnie. Jutro już wykasowuję słodycze i nadmiar owoców i wracam do liczenia wszystkiego. Zdaję sobie sprawę że nie tędy droga, natomiast wyraźnie potrzebowałam odpocząć i wróciłam do równowagi psychicznej dzięki temu. Dziś odwaliłam dobry trening, nie bardzo mocny, ale myślę że w dobrym kierunku. We wtorek i czwartek mam trenerkę, zwykle po jej zajęciach potrzebuję 2 dni by się zregenerować, więc będzie wesoło 😉
Ja wieczorem zaliczyłam " napadzik" ( czekolada, obleśne cukierki)  na tyle mały, że skończę na 4. Dużo dziś spaliłam, więc napadzik wszedł w minus.
Jak na weekend całkowicie spędzony w domu, to jest ok.

11.11 szalonabibi 5, meise, tunrida 4
Jadłam u siostry dobre ciasto, jak ktoś węgle ogranicza: http://ketoreva.blogspot.com/2018/07/ciasto-poduszka-czyli-sernikobrownie.html

Tylko koniecznie więcej słodkiego, bo brakuje 😉
Ja byłam u dietetyczki. Mięśnie w górę, tluszcz lekko w dół. Jest ok. Ale oba każe przyłożyć się do planowania makro. W każdym posiłku ma być ok do 50 % węgli, 30 % białka, 20 % tłuszczu. Ona uważa że te węgle są ważne i np to baaardzo źle ze ich nie mam na śniadanie. Uważa że to może mieć wpływ na napady głodu wieczorem. Obiecałam że się dostosuję.
Mnie np. ograniczenie węgli nie służy, miałam okres gdzie dobrze się czułam na śniadaniach BT, a teraz zupełnie nie - mam mega zjazd energetyczny, jestem przymulona i jest mi wręcz niedobrze  🙄

Fakt, że teraz dużo więcej się ruszam (bieganie) niż kiedyś (jazda konna), wiec pewnie potrzeby energetyczne są inne, wsuwam na śniadanie wypaśne kanapeczki albo musli na mleku z orzechami i jest git 🙂  także pewnie co dietetyk to inna opinia... 😉 moja siostra jedzie na lowcarb i jest mega zadowolona, przy jej problemach z tarczycą i insulinoopornością to strzał w dziesiątkę, waga się zatrzymała.
Wichurkowa   Never say never...
12 listopada 2018 13:40
Tunrida wow 👍 Ale masz plecy  😜 aż się sama podjarałam  🤣
Ta dietetyczka przyrównuje organizm i jego metabolizm do pieca. Trzeba rano rozpalić w piecu i potem podtrzymywać w ciągu dnia by nie wygasło. I palić dobrym węglem, wtedy piec będzie spalał, metabolizm będzie duży, my będziemy spalać tłuszcz.
Rozpalenie w piecu to nasze śniadanie. Szybko po obudzeniu i z węglami obowiązkowo. Podtrzymywanie ognia to posiłki co 3-4 h. Regularne, z węglami. Jeśli nie zjemy piec gaśnie. Metabolizm szlag trafia. I nasze węgle które wkładamy do pieca muszą palić się długo, być wartościowe ( więc nie suche wafle orkiszowe).
Uważa że robiłam OGROMNY błąd ćwicząc i biegając i nie jedząc potem szybko. Moje śniadanie było za późno i nie rozpalałam w piecu! Poza tym śniadanie bez węgli , zwłaszcza po treningu i bieganiu to mega błąd. Uważa że głodziłam w ten sposób organizm. I to się odbijało napadami głodu.

Po sobie zauważyłam, że u mnie nie ma znaczenia czy jem węgle na sniadanie, czy nie jem. Czy jem 35 % węgli czy 50. Ja mam dobry metabolizm, trawie wszystko. Niby nie mam tej tarczycy, ale jestem jak robokop do trawienia. Ja NADAL uważam, że u mnie żarcie wieczorne to głównie PSYCHA. Ale skoro chodzę do tej dietetyczki, to pokornie się będę słuchać.
Mi starcza, że chodze do kogoś w poniedziałki.  🙂

12.11  tunrida 5

W związku z nowymi zaleceniami o 6:30 zjadłam chleba z ziarnami ( taki, jaki został w pracy w socjalnym " po pacjentach"😉 Dostosuje się i zobaczę czy coś się zmieni.
Zapomniałam wysłać oceny a jestem bez telefonu więc kontakt ze światem mocno utrudniony. 4 wczoraj. Dziś latam po sklepach, pewnie jakiś obiad w ikei wpadnie ;P a wieczorem trening, więc pewnie padnę spać potem. Jak będę mieć telefon to będę wysyłać na czas wszystko, teraz nie zawsze mam kompa odpalonego to powpisuję się potem przy okazji.
Plecy, ale i tyły sztos  😀 w ogóle pisz tunrida koniecznie co tam Ci ta dietetyczka radzi, bo mądra kobieta i ta metafora z piecem trafiła w samo sedno. Dziś zjadłam porządne śniadanie z węglami.

Po tygodniu trzymania czystej michy i intensywnego biegania (ponad 40km/3 wybiegania/5dni) spadły mi nieco pampuchy z góry ud. Nogi się wysmukliły:



Mój stary znowu leci w delegację, więc znowu micha będzie cacy. Wczoraj świętowaliśmy urodziny brata tż więc wpadł tłusty obiad i sushi w ilości hurtowej. Za to 0 ALKO.
Robię detoks. Jak dla mnie sukcesem są dwa dni bez alko, to hm.. ostatnio sobie zdałam z tego sprawę. Że nie było tż, i nie piłam dwa dni z rzedu i była to NIECODZIENNOŚĆ.
Także wczoraj też twardo odmawiałam, chociaż teściu namawiał i kusił jak mógł. I wreszcie mnie z rana głowa nie bolała i nie miałam twarzy jak balon  😀
U mnie 5 wczoraj tylko zapomniałam wysłać  😡
Nieznacznie chudnę, ale zaczynam się bardziej mieścić w ubraniach. Muszę się zebrać (który raz to powtarzam) do innej niż konie aktywności. I będą 6. Ten wątek naprawdę chroni przed przesadnymi/kolejnymi kolacjami.
Ja przez weekend byłam znowu poza internetem właściwie, więc nie wysyłałam ocen, ale było tak czwórkowo-piątkowo. Wczoraj 4, bo wpadła pizza - chociaż to sam placek z sosem pomidorowym, więc nie było jakiegoś kalorycznego dramatu. Ale wieczorem się porozciągałam i czułam się bardzo lekko.
Waga stoi stabilniutko  😍 W sumie nawet odrobinę spada.

Becia23 dziękuję za apkę!
U mnie cały weekend i wczoraj katastrofa, ale to praca w delegacji, 16h w robocie, 0 spania i takie tam.
Dziś już powrót do żarcia z kartki.

Efektu na wadze 0, plecy napieprzają jak napieprzały, ale po jedzeniu z kartki po prostu czuję się lepiej
13.11 infantil, meise, tunrida 5,   magda 3
.....
Wstałam rano biegać, jak zawsze w środy przed pracą. Wyszłam i musiałam wrócić z powodu bólu pleców. Mimo naklejonych taśm, bo to nie skolioza. Chyba raczej dyskopatie się odzywają, bo to inny rodzaj bólu. Wróciłóam i robię trening siłowy. Plecy domagają się odpoczynku od biegania. Trudno, sila wyższa.
Heh, i mi się bóle pleców ostatnio nasiliły... chyba też od biegania.

Wczoraj w końcu nie pobiegałam, za to uskuteczniłam marsz prawie 10 km.
Dziś mam w planach mój pierwszy dystans półmaratoński  😍

Ale się wczoraj umordowałam, żeby nie zeżreć jakiejś głupoty na noc. Na szczęście nie poszłam do sklepu przed 22. Nie otworzyłam też wina od teścia, chociaż kusiło mnie jak diabli i ciągle miałam w głowie, że to będzie "jedna lampka dla zdrowia".
Dziś kolejna samotna noc i kolejna walka z samą sobą.
Ja jednak nie mogę mieć w domu alko.

Ale ogólnie rzecz biorąc - forma jest 🙂
A ja dostałam w robocie podwyżkę  🙂 ( szczegóły pokasowałam)
Jak na razie jedzenie " przedśniadania" i węgle na śniadanie chyba się sprawdzają!
Meise ja od sierpnia nie wypiłam ani grama alkoholu  🤣  tak sobie postanowiłam i jest ok, naprawdę dostrzegam same plusy 😉
Averis   Czarny charakter
14 listopada 2018 11:05
Meise, wyrzuć/ rozdaj cały alkohol i powiedz partnerowi, że noe chcesz mieć tego w domu.
tunrida, gratki, dodatkowa kasa zawsze cieszy 🙂

Ja wiem dziewczyny, że tak by było najprościej, z drugiej strony niezmiernie denerwuje mnie myśl, że muszę się pozbywać z domu alko, bo wszystko wypijam. Mój partner na początku trochę tego nie rozumiał, teraz powoli dostrzega, że tak chyba "trzeba"...
Znajomi nie wiedzą o moich planach na ograniczenie, a że ciągle ktoś przychodzi, albo my idziemy do kogoś (również na tygodniu), to ten alkohol jest WSZĘDZIE.
Nie mówiąc już o rodzinie tż, gdzie teściu jak tylko mnie widzi, to wyciąga co ma najlepszego w barku.
To nie jest śmieszne.
Ale nie zamierzam nikomu o tym mówić. Pogadam o tym z terapeutką. Nie sądzę, że już jestem uzależniona. Jak jestem w domu sama i tego alko nie ma, to nie piję 🙂

Z drugiej strony jest sporo doniesień naukowych, że lampka dobrego wina przed snem jest wcale nie taka zła.
Meise, a nie możesz idąc do znajomych być kierowcą? Nie będą namawiać. Ja nie mam problemu z alko, często prowadzę samochód więc bardzo rzadko piję (bo potem rano tez jadę), a wina z wesela z zeszłego roku jeszcze nie wypiliśmy 😉
zanim ktoś się uzależni, to jest to PROCES, On trwa, czasami latami. To nie jest tak, że nie jesteś uzależniona, a za 2 dni już jesteś.
Moim skromnym zdaniem, to co opisujesz, to "prosta droga do uzależnienia". I należy to PRZERWAĆ drastycznie TERAZ. Bo za kilka lat, może to być naprawdę problemem z którymś gdzieś trzeba będzie już iść.

ja bym mówiła-, że mam podejrzenie jakiejś choroby wątroby i lekarz KATEGORYCZNIE zabronił. I wszystko.
Za dużo jest możliwości do niebycia kierowcą Cri, typu ciężarna szwagierka, która pełni teraz tę niewdzięczną rolę  🙂

Co to znaczy drastycznie? Mam nie pić w ogóle? Czy mogę pić np. dwa razy w tyg. jakieś niewielkie ilości na ząb?

Wiem, że to jest proces.

Dlatego chcę wejść w zdrowe tryby, zatopić się w bieganiu i ogólnie zacząć traktować własne ciało jak świątynię.

Tylko ten hedonizm :|
nie pić w ogóle!  Co za problem?
Ewentualnie raz na 2 tygodnie na jakiejś fajnej imprezie. Nie wiem, zalezy ile masz fajnych imprez.
W ogóle nei rozumiem PO CO pić w domu wieczorem? czy to samemu, czy do kolacji, czy z teściem. PO CO?
Dla odprężenia 🙂

Ok, pozbędę się alko z domu, ale już mnie ściska gul przez to.

Widać faktycznie coś tam mam nie tak pod kopułą. Pogadam o tym z moją panią jutro... i z partnerem.
Averis   Czarny charakter
14 listopada 2018 11:42
Meise, w ogóle. Jeżeli jest to problem, to jest to problem 🙁  Ewentualnie od wielkiego dzwonu typu raz, dwa razy w miesiącu. Tym bardziej, że sama piszesz, że pijesz codziennie, a dwa dni przerwy to nietypowe zjawisko. Oczyeiscie koniecznie porusz temat na terapii :kwiatek:
:kwiatek: :kwiatek:

Poruszę 🙂 Terapia daje mi bardzo dużo... aż sama nie wierzę, że to piszę, ale widać trafiłam na odpowiednią osobę. Czekam z utęsknieniem na każdy czwartek i chodzę sumiennie. Ta kobieta jest naprawdę ciepła i rozumna.
Czuję się też silniejsza i cieszę się, że w końcu robię coś tylko dla siebie 🙂

Averis   Czarny charakter
14 listopada 2018 12:13
Meise, super, trzymam kciuki ❤️
busch   Mad god's blessing.
14 listopada 2018 15:55
Meise, strasznie się cieszę że Ci podpasowało :kwiatek:

tunrida, super plecy! 😀

Averis, ja cały czas czekam na relację  😀
Dziękuję dziewczyny  :kwiatek:

W miarę spokojna jestem ostatnio. Kojący wpływ ma na mnie ta terapia...


U mnie ubiegane 12,3 km, miał być półmaraton, ale bardzo późno wyszłam, bo miałam gościa, który się zasieeedział  😉
Złapało mnie wietrzycho i marznący deszcz. Fu.

Dzień na 5.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się