Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Po wielu życiowych przebojach ( 🤔 ) wracam.
Trzeba się ogarnąć, bo zamówiłam bryczesy w rozmiarze 38  😂
I nie po to żeby w szafie leżały.

Na początek hula hopkiem pokręciłam. Teraz ide poskakać na skakance
Heval- na przykład z tego [[a]]http://www.ironday.pl/spalanie-t%C5%82uszczu-oblicz-odpowiednie-t%C4%99tno-przy-redukcji[[a]]

Wyliczasz tętno maksymalne dla siebie, a potem bierzesz z tego ok 70 %. Z tym, że im człowiek bardziej wysportowiony, tym musi sobie trochę dodać, żeby było ok. Mi bez tego dodawania wyszło ok 130/min. Trener mi dodał te 10-15 więcej.
Ostatni raz jak się tak odchudzałam to schudłam 8 kg , wiec i teraz mam nadzieje na sukces ale ok dam znać 🙂
Musze kupic wage , to podstawa  😁
Averis   Czarny charakter
08 kwietnia 2013 21:50
ciska, właśnie waga nie jest żadną podstawą 😉
Oj tam...każdy ma inaczej. Ja bez wagi bym nie umiała. Mnie waga motywuje. Wiadomo, że biorę poprawki na wodę po ćwiczeniach, hormony w okresie i inne zawirowania , ale bez wagi też by mi było trudniej.  🙂
A ja dzisiaj pogrzeszyłam, zjadlam zapiekanke z makaronem i kilka biszkopcików;D 😀  jakos tak mnie wzieło dzisiaj🙁 Ale cóż:] jutro będzie lepiej🙂
Tzn chciałabym widzieć czy cos się dzieje 😉 o to mi chodziło bo dla mnie waga jest ważna bo bardziej zależy mi na schudnięciu 5 kg a później na rzeźbieniu ciała 🙂
Aczkolwiek czuje ze spodnie są ciut luźniejsze .
Averis   Czarny charakter
08 kwietnia 2013 21:55
Weszłam sobie dzisiaj w środku dnia (po jedzeniu) na wagę a tam 66 kg. Nie ważyłam się jakieś 2 miesiące. Kurde, czad 😁
A to nie jest tak przypadkiem że mięśnie są mniejsze od tłuszczu ale są cięższe ? Musze kupic wage , to podstawa   😁

Mi się podobała waga jak wróciłam z lasu z motocykli odwodniona na maksa, 2 kilo mniej. 67,500 zobaczyłam.  😍 Fajne to było uczuciem, nie powiem.
U mnie zeszło 6 kg i waga stoi. Chyba musze jakiś ruch włączyć to daleko nie pojadę 🤔 A tak mnie sie nie chce że wr  😤 Bogu dzieki za wiosne, to rower wyciągam i od jutra chyba zaczynam znowu konno jezdzić 🙂
Może sie jakoś do tych ćwiczeń zmobilizuje.

Najśmieszniejsze że mój mąż do mnie dołączył i kurde chudnie lepiej ode mnie skubaniec. Gdzie tu sprawiedliwość? 😉
a ja dzisiaj nie poszłam na siłownie, bo czekałam pierw na chłopa, potem okazało się, ze nie uda mu się wyjść z uczelni tak jak planował, czyli o 18, tylko finalnie skończył po 21. siłownie zamknęli, ja chwile wcześniej poleciałam do sklepu. i czekoladkę 1 zjadłam 🤬 masakra 👿
aaa udało mi się opanować i zjeść malutką porcyjkę kalmarów 😉 py-cho-ta 😉 i popijam wodę uzupełniając całodzienne biurowe braki 😉
dobrze jest, nie złamię się, sialala :P
tunrida, dzięki  :kwiatek:
Teraz pozostaje kupić pulsometr i będę cisnąć!
A mój pulsometr zadziałał raz i znowu odmówił współpracy.

ciska nadal nie bardzo się zgadzam z tym, co robisz. Co prawda Twoje własne ciało, ale skoro się tutaj udzielasz...

Poszalałam dziś - moja przyjaciółka dostała dwuosobową wejściówkę do Pure Jatomi i zabrała mnie ze sobą. A, że mi się i tak kończy karnet w moim klubie i dzisiaj musiałam zrealizować dwa rodzaje zajęć, więc...
60 minut zumby, 15 minut przerwy, 50 minut pilatesu, 30 minut przerwy (na przejechanie z miejsca na miejsce), 10 minut na orbitreku, 60 minut zumby i kolejne 40 minut na siłowni (oribtrek, rowerek i wioślarz).
Wróciłam po 22 i zgrzeszyłam- bo jednak mimo późnej pory musiałam coś zjeść.
Na razie nie liczę kalorii, ale mój jadłospis:
- 8.00 rano - owsianka na mleku z orzechami laskowymi i włoskimi
- 12.30 - rosół (bez dodatków, tylko do picia)
- 16.00 - zapiekanka makaron, pieczarki , cebula, gotowana wołowina i gotowany kurczak, podsmażone to wszystko na łyżce masła prawdziwego i zagęszczone śmietaną jogurtową 9%, z odrobiną sera radamer na wierzchu, porcja mały talerz
- 22.00 - resztka radamera i kawalątko kiełbaski indyczej
poza tym napój izotniczny, woda i herbata


U mnie ciąg dalszy rozwałki dietowej  🤬 Po sobotniej imprezie przez całą niedzielę doprowadzałam się do ładu, zgrzeszyłam naleśnikami z domowym dżemem po południu, wieczorem już bardziej się ogarnęłam i lepiej poczułam.. ale przyjechał mój przyjaciel i zabalowaliśmy do 5  😁 Nie poszłam spać w ogóle, rano tylko wzięłam prysznic i wystartowałam na 7 na uczelnie,  nie jedząc niczego  🤬 Na uczelni jajecznica na maśle, z 4 kawy i bounty  👿 Musiałam zjeść coś słodkiego bo spadałam z krzesła zasypiając, po batonie i kolejnym espresso poczułam się zdecydowanie lepiej  😁  Po powrocie mimo zmęczenia po krótkiej drzemce poszłam biegać żeby odpokutować te moje grzechy, na kolacje warzywka z patelni i tyle.. Od rana wracam do normalności.
A ja znów mega zakwasy.  😉 Czuję całe plecy na górze i całe ramiona. Mam nadzieję, że jakoś je rozchodzę, bo planuję dziś konia zabrać do lasu i przydałoby się być w miarę sprawną.

Kupiłam spodnie na allegro, bardzo mi się podobające używane jeansy Esprita. Wymiarowo zdawało mi się, że będą ok. Ale, że ciężko mi jednak ogarnąć się ze swoim nowym rozmiarem, to się jednak przeliczyłam i wyszły że za ciasne. Jak zerknęłam na metkę, to tam jak wół było napisane rozmiar 29. Kurde- ja w życiu nie miałam takiego rozmiaru w domu. Spodnie, do których się odchudzałam to było 30.
A tu teraz co? Kolejne wyzwanie. 29 w szafie czeka.

I obczajam świetne rybaczki Nike- mam nadzieję, że uda mi się je kupić. Nie pokażę wam, żeby nikt mi ich nie świsnął sprzed nosa.   😀iabeł:  Wiem już, że nie mogę mieć na siłownię spodni zawierających nawet odrobiny bawełny w sobie. Jak mają z 60 % bawełny ( jak to często bywa w tych sportowych gaciach) to na siłowni jestem mokra w kroku, jakbym się zsikała. Za to w tych całkiem sztucznych jest ok. Przepuszczają pot i zostają suche.
Tak więc- walczę dziś o używane gacie Nike.  🙂 I zero gaci z bawełną. Niedawno kupiłam takie właśnie i teraz żałuję.
Nic to. Będę w nich latem po domu latać. A na siłownię jednak muszę mieć inne.
Ja się kiedyś w 26/27 mieściłam i ważyłam 49 kg.  😵 Gdzie te czasy.
Się umawiam z dietetyczką dziś, ale czarno to widzę, przy moim trybie pracy.
I szukam tej drugiej siłowni.
Na razie spaceruję z psem po oraninie  😁
Moja pierwsza dietetyczka była bezwzględna. Też czarno widziałam, próbowałam stawiać warunki, przekonywać do swoich teorii i rzekomych potrzeb.
Powiedziała krótko-
"Albo pani stosuje się do tego co mówię i chudnie, albo robi pani nadal po swojemu i .. jak widzimy z bogatego doświadczenia- nie schudnie"
Tylko tyle powiedziała. Potem była długa cisza.
Dotarło.  🙂
Wiem, wiem, ja prawdpodobnie jeżeli "dostanę" do żarcia coś, czego nie lubię, to nie będę jadła wcale. Nienawidzę owoców np. Wszystkich.
Już powoli przechodzę w taki stan.
Ja wiem, że trzeba jeść x posiłków dziennie, ale ja mam taki metabolizm, że jeśli chcę osiągnąć poprzednią wagę, to muszę w zasadzie przestać jeść. W ogóle.
Były czasy, że jeździłam 5-6 razy, 2x aerobic, 2x basen i nic. Słownie nic.
Dieta MŻ w moim przypadku, to nie jeść wcale.
Poproś by ułożyła ci dietę według tego co lubisz. Bo rezygnować z posiłków NIE MASZ PRAWA!
Poproś by nie było owoców.
Ja nie mam ani jednej zupy, ani jednego pomidora. Nie miałam żadnych obiadowych, które by wymagały codziennego gotowania. Bo nie miałam na to czasu.
Pewne rzeczy DA SIĘ ustalić i pójść na kompromis.
A pewnych rzeczy się nie da. I trzeba się podporządkować.
Masz pewno w tej chwili metabolizm niedźwiedzia podczas zimowego snu. Przerabiałam to. Tyje się od zbyt kalorycznego powietrza wokół. To MOŻNA zmienić. Ale na pewno nie nie jedząc.

Wiesz co? Mam wrażenie, że twoje nastawienie jest złe. Żeby nie było..... miałam takie samo na początku odchudzania. Wydaje ci się, że wszystko wiesz, wszystko umiesz. Poza tym masz swoje założenia, swoje teorie, swoje wizje. I jesteś przekonana, że to jedyne słuszne wizje, bo dotyczą ciebie, a siebie znasz od stu lat i wszystko o sobie wiesz.
Ale wiesz co? Po pierwsze- to nieprawda. Mimo tego, że jesteś przekonana, że to prawda. czas ci pokaże, że jest inaczej. Po drugie- jeśli chcesz coś zmienić, to MUSISZ się poddać i dostosować. Bo po swojemu, to już pewno robiłaś. I to nie raz. I niestety....nie umiesz. To tak jak z uzależnieniem. Uświadom sobie swoją bezradność w temacie i oddaj się po opiekę komuś, kto ci pokaże jak wyjść.

Nie chciałam, żeby to zabrzmiało, jak święte prawdy objawione. Ale fakt, jakoś tak odczuwam beznadziejność sytuacji. Metabolizm niedźwiedzia niestety mam zawsze, od lat. Przez 10 lat żarłam Encorton, bo tak kiedyś leczyło się astmę. Po odstawienu Encortonu, koniec, nie ma metabolizmu.
Tobie nie muszę tłumaczyć reszty.
Dasz radę. Tylko zaufaj komuś i oddaj się pod opiekę. Opowiedz WSZYSTKO. O encortonie, o tym jak jesz, co jesz. Wszystko. I poczekaj na to co będzie.
Skoro masz aż takie problemy z metabolizmem, to obawiam się, że ciężko będzie uzyskać jakiś kompromis od dietetyczki. Podejrzewam, że po prostu będziesz MUSIAŁA się dostosować dp wszystkiego co zaleci. Przynajmniej na samym początku. Ruszyć metabolizm to w pewnym sensie wyzwanie.
Ale opłaca się.
pokemon, jakbym swoją mamę słyszała..to już przerabiała, nic nie dało, tego jeść nie będzie, ona ma inny tryb pracy, nie da rady, na siłownię nie pójdzie, bo..i tu padają dwie kluczowe wymówki, astma i kręgozmyk (?). Litości, tysiąc razy ją przekonywałam, że na siłowni są też ludzie po rehabilitacji i wiedzą jakie ćwiczenia pokazać. A poza tym spacer na bieżni czy rowerek to nie jest nowość dla jej organizmu. Dasz radę pokemon, z wymówek uczyń wyzwanie! :kwiatek: zacznij jeść, ruszać się więcej, oceń po dwóch miesiącach co i jak z Twoimi obwodami i wagą. Jak masz sporo do zgubienia, to waga zejdzie na pewno.

Ok, pogadałam i spadam na siłownię 😅
Poki-piona za encorton- też to gówno brałam.
Mi moi dietetycy po 2 h rozmowy zanim ustawili właściwą dietę wysłali do  lekarki zielarki 😀😀 dostałam 3 torby mieszanek ziołowych na zmianę metabolizmu-nie wnikałam co było w środku- część rozpoznałam cześć no ..nie wnikałam. Podziałało, po miesiącu dopiero weszliśmy z dietą i na początku rzeczywiście było trudno, a potem ruszył 😀

z rozmiaru 44 na40 a idziemy na 38 dołem 😀 i przy pracy podobnej jak Twoja,noszę w pudełeczkach różności, fakt podjadam w robocie czase ( jogurty😀😀 albo sama biała masa bez cukru😀) lub zamieniam się posiłkami z kimś innym od tego samego dietetyka😀

trzymam kciuki! kochana😀
Cieszę się, że tak dajecie czadu z dietami i ćwiczeniami.
Ja staram się oszczędzać, choć znów w wyjazdach bywało różnie (cały dzień głodna, a na wieczór duża kolacja). Wydaje mi się, że znów nieco schudłam, ale jak na miesiąc odchudzania stanowczo za mało. Dobra wiadomość jest taka, że biorę po trzy konie dziennie no i muszę nieco ogarniać stajnię przed sezonem. Zła, że nie mam czasu na ćwiczenia. Zaczynam już powoli szykować się do egzaminów, więc nie mam chwili wolnego czasu. Postaram się jednak chociaż trzy razy w tygodniu poćwiczyć coś z Ewą czy Jillian.

Trzy pary spodni rozmiar 38 czekają. Więc motywacja jest.
Karla🙂, wszystkiego najlepszego!

pokemon, sorry, ale skwituję jednym sformułowaniem (bo mniej Cię znam niż dziewczyny, to mniej delikatna będę 😉 ) - szukasz wymówek, żeby się nie wziąć w garść i tyle. I żadne tam "dasz radę", czy "trzymam kciuki kochana".
Chcesz schudnąć? Zacznij od teraz, od dziś, nie "próbuj", tylko rób!
🙂

U mnie zakwasów brak. Tylko lekkie napięcie karku (woślarz) i delikatnie czuję tył ud i brzuch od pilatesu.

PS> Mignęła mi wczoraj z EMPiKowej witryny książka Chodakowskiej. Ktoś coś wie?

edit. znalazłam http://www.empik.com/zmien-swoje-zycie-z-ewa-chodakowska-chodakowska-ewa-kavoukis-lefteris,p1066282113,ksiazka-p
Ascaia dziękuję🙂 :kwiatek:
dziś sobie pozwolę na coś słodkiego 😀 jakaś galaretka owocowa i mleko czekoladowe 😀 no i postanowienie, może się uda...tak strasznie chcę już wsiąść na Polę- zawsze to dodatkowy ruch😀 typuję piątek, sobotę...
Ascaia, mam książkę Ewy, zen też ma z tego co zauważyłam 🙂 podobają mi się w niej jedynie przepisy. Według mnie nie warta swojej ceny, jak chcesz to spiszę Ci wieczorem parę przepisów, żebyś zobaczyła czy warto 🙂
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
09 kwietnia 2013 08:53
Martolina wklej tu, więcej osób skorzysta :kwiatek:

Wczoraj dzień na 5! Dieta super, byłam na siłce, w sumie 2 godziny, z czego trening siłowy prawie 1,h, było super, nowe urządzenia, nowe ćwiczenia. Pakowałam trochę😉 Trener przecenił moje mięśnie brzucha i przy jednym ćwiczeniu poległam. Ale reszta dałam radę, trener mnie chwalił 😅

Mam mętlik w głowie… Co jeść przed treningiem cardio, spalającym tłuszcz? Co przed siłowym? Co przed siłowo – aerobowym? Co po? Co opinia w necie to co innego.
Ja mam treningi siłowe, zakończone areobami lub tylko aerobowe.
Co Wy jecie dziewczyny? zen, myślę, że mamy podobny trening – co jesz przed i po?
Czy rano, przed treningiem cardio należy coś zjeść? Niektórzy mowią, że na czczo najlepiej się spala, inni, że powinno się zjeść coś o niskim IG.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się