Ratowanie jeździectwa

Kto nie zna tematu? Najczęściej w zawężonej wersji pt. "ratowanie polskiego jeździectwa"  😜
Wiem, zakładanie nowych wątków nie jest dobrze widziane, ale temat ostatnio mnie dręczy.
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nieubłaganie nadchodzi kres sportu jeździeckiego. W skali globalnej. We wszystkich dyscyplinach. Czy jeździectwa - to może nie, bo jeździectwo amatorskie ma się dobrze.
Przy czym za granicę profesjonalizmu uznaję swobodne utrzymywanie się z uprawianej profesji, tzn. jeśli ktoś startuje, to z tych startów/sponsoringu żyje + sprzedaży koni, które są mu zbędne do kariery a nie z... (tu lista długa); jeśli ktoś trenuje, to wyżyje z trenowanie a nie np. z transportu + handlu, własnego ośrodka...
W ogóle mam wrażenie, że nadchodzi kres sportu, nie tylko jeździeckiego. Zanik płynnego przejścia między powszechnym uprawianiem w celach przyjemnościowo/zdrowotnych a sportem profesjonalnym, przynoszącym dochody. Jaki jest współcześnie cel sportu? Co on ma dawać? I komu? Ogólnie i w jeździectwie?
Jeszcze info, że moje wątpliwości co do sensu całej zabawy, są także oparte na wypowiedziach cudzoziemców z całego świata, powiedzmy, próbujących się sportem jeździeckim zajmować "na poważnie". No właśnie. Próbujących. Z malejącym entuzjazmem. Problemy w PL, wygląda na to, nie odbiegają znacząco od problemów w innych krajach, w zasadzie tylko różnica skali, i to niekoniecznie, bo świat na UK, DR i Beneluksie się nie kończy.


Spokojnie! Jaki pesymizm z Twojego posta wyziera 😎

Nie sądzę, że zbliża się kres profesjonalnego sportu jeździeckiego. No, może w wydaniu takim, jakim znamy z obecnych aren - to TAK.
Ale nie wiemy, co będzie później. Co ludzkość wymyśli.

Już nie jeden wieszczył koniec historii, że wszystko już było, że już nic nowego nie da się wynaleźć, wymyślić. I co? Figa z makiem. Zawsze coś nas nowego zaskakuje.
I tak będzie z profesjonalnym jeździectwem.
Obecna sytuacja w sporcie jeździeckim to najwyżej "ślepa uliczka", ale zdecydowanie nie koniec. Wierzę w to. Taka kolej rzeczy. Dopóki ludzie będą jeździć konno, będą chcieli rywalizacji - dopóty będzie funkcjonował sport jeździecki. A kształt tego sportu pokaże przyszłość.
Flondra   Szczęśliwa posiadaczka gniadego sierściucha :)
23 października 2012 13:39
Przy czym za granicę profesjonalizmu uznaję swobodne utrzymywanie się z uprawianej profesji, tzn. jeśli ktoś startuje, to z tych startów/sponsoringu żyje + sprzedaży koni, które są mu zbędne do kariery a nie z... (tu lista długa); jeśli ktoś trenuje, to wyżyje z trenowanie a nie np. z transportu + handlu, własnego ośrodka...


Zdaje mi się, że w tym akapicie ujęłaś jedną z przyczyn "umierania sportu". Co raz trudniej utrzymać się z uprawianej profesji. W przypadku jeździectwa zorganizowanie zawodów na jako takim poziomie to duży wydatek, do tego trzeba by jakoś wypromować imprezę, żeby ktoś chciał to oglądać - kolejny wydatek, ufundowanie konkretnych nagród, żeby przyjechał ktoś kogo Ci ludzie płacący za bilet chcieli by oglądać - znowu kasa. Nagrody powinny być na takim poziomie, żeby chociaż przyjazd zawodnikowi się opłacił - a podróżowanie z koniem do najtańszych nie należy. Właściwie w sporcie krążą wciąż te same nazwiska, nowe pojawiają się stosunkowo rzadko, bo ciężko jest zacząć - wszystko sporo kosztuje, bo porządny trener kosztuje, koń kosztuje, a na zawodach nie ma o co walczyć, bo nagrody nie zwrócą Ci nawet części kosztów poniesionych za samo uczestnictwo, nie wspomnę o treningach... Szanse na znalezienie instytucji pt. sponsor jest równe szansie znalezienia brylantu wielkości piłki od kosza na pustyni... A ile osób może liczyć na bogatych rodziców/męża/żonę/życia z procentów itp. itd.?
Trenerzy chałturzą na treningach, bo muszą ich mieć multum, żeby się utrzymać. Poziom ich wiedzy bywa różny, bo nie mają czasu i za co się szkolić. Ośrodki windują kasę za utrzymanie koni, bo wszystko drożeje itd... Koło się zamyka. 
Kiedyś w jakimś wywiadzie Rapcewicz o tym wspominał....
A to co się dzieje w związkach to zupełnie inna para kaloszy...  🙁

P.S ja też jestem dzisiaj pesymistką...


A czy kiedyś było inaczej? Czy kiedyś było łatwiej?

No może krążyło więcej pieniędzy. Ludzie nie przejmowali się (również na Zachodzie) za co przeżyją do następnego miesiąca i łatwiej im było wyłożyć kasę na przyjemności. Ale chyba nie było tak, że Trenerzy utrzymywali się tylko z tego że trenowali konie? Nawet w najlepszych czasach prosperity.....

Wiele dyscyplin sportowych wiąże się /wiązało się/wywodziło z życia. Na przykład ze sztuki wojennej.
Jeździectwo szczególnie. Takie np. eleganckie polo służyło doskonaleniu czego innego niż trafianiu w piłeczkę.
No i ten czas minął.
West wywodzi się z kolei z pracy kowboja i to jeszcze jakoś tam działa.
Tam, czyli w USA, Meksyku .
Powożenie wiązało się z podróżowaniem zaprzęgami.
Pozostało rzeźbienie pozwijanych w kulki konie w dresażu ale to też do sciany dochodzi.
No, świat koni znika.
p.s
A w sport po tym:

-nie wierzę.  😉
Wydaje mi się, zę keidys miejszym kosztem można było osiągnąc większy wynik. teraz dla profesjonalnego przygotowania jeźdźca i konia potrzebne są wieksze budżety bo i konkurencja większa. No i to, ze sie nam "granice otworzyły" i rywalizacja na polskiej scenie nie daje już za wiele bo jest ona mała w prównaniu z tym co jest an zachodzie... a tam na mało🙂 czyli jesteśmy albo za biedni albo za słabi albo jedno i drugie.
Świat dąży do uproszczen. Kazdy teraz chce szybko, efektownie, z sukcesem. Ma kasiore, to chće efektu.
A w jezdziectwie tak nie ma.
Bo to nie lepszy rower, lepsze auto, lepsza technologia. Tu występuje czynnik żywy w postaci konia.
nawet jak sie ma kasiorę na konia a słabo jeździsz możesz mieć efekty - ale jak konio sie popsuje.. to sie ńiestety szybko nie wymieni śrubki
A jak masz kasiorę i jeździsz wyścigi aut, to po jednym dńiu możesz mieć auto naprawione.
100 razy już było pisane- jesteśmy biednym tubylczym społeczeństwem skolonizowanego przez obce metropolie kraju, rządzą tym krajem kompradorzy, którzy zupełnie mają gdzieś,jak tubylec żyje i na co go stać. zwyczajnie nie ma w domowych budżetach wystarczająco dużo pieniędzy na takie fanaberie jak jeździectwo, najpierw ludzie muszą spłacić kredyt za mieszkanie i zatankować auto żeby do fabryki dojechać.
Kryzys po prostu.
kryzys to pojęcie medialne...u nas to  jest zwyczajna okupacja i trzeba płacić kontyngenty, a bez cła kupować mozna tylko produkty metropolii
marysia550,  kryzys to u nas sie nigdy nie skończył, a nie dopiero niby zaczął, zaczynamy poprostu zbierać owoce wielu wielu lat...
wielu dziesięcioleci bym napisał...i braku wywieszania komunistów i ujawnienia ich kolaborantów
Tania, no właśnie, właśnie.
Dodofon, Oniszczenko jednak olimpiadę pojechał i szczególnej plamy nie dał.

Jakoś tak to widzę, że sport "nam" się dzieli. Jeden - ma uzasadnienie w prozdrowotnym i przyjemnościowym trybie życia. Drugi - to już gladiatorstwo za pieniądze i wszelkim kosztem, a pieniądze - z popularności i "oglądalności", promocji konsumpcji. Połączenie między jednym a drugim coraz cieńsze.
W jeździectwie jest jeszcze nadal aspekt "awansu społecznego" - ale fortun chętnych na bankiet z Królową trzeba szukać (i szuka się) poza Europą.
Podróżując sobie na koniku jeszcze trochę przemyślałam i wyszło mi, że tak jest ze wszystkim, nie tylko ze sportem. Jeszcze niedawno wystarczyło być kompetentnym fachowcem, żeby się nie martwić o byt. Teraz realne pieniądze zarabia: a) kapitał (niemały) b) można być wysokim urzędnikiem (taki właśnie mamy urzędniczy-para-kapitalizm) c) celebrytą. Reszta musi kombinować jak koń 🙂 pod górkę - to tu, to tam.
damarina, tak - było inaczej, było łatwiej. Sport - choćby właśnie rywalizacja, wynik sportowy - był ważny. Trochę ludzi dążyło do przekraczania granic, do perfekcji - ot, dla idei.
A inni wspierali ich talent, choćby żeby dumę poczuć, żeby czuć się potrzebnymi. Dziś takie emocje wymierają. Ważne są inne - uzależnienie pasją (nieważne na jakim poziomie), na którym można tłuc kasę jak na każdym uzależnieniu ludzkim. Ale tę kasę tłuką ci, którzy własne emocje trzymają na wodzy. Jak w kasynie. "Wyżej, dalej, szybciej" wzięło w łeb.
Choćby rekordy bite po centymetrze (i wtedy gdy płacą), choćby zasada "wszystko jest na sprzedaż".
I owszem, byli Trenerzy, którzy żyli tylko ze sportu. Z prowadzenia treningów Sportowych, a nie z mówienia następnej i następnej panience: "no ślicznie, dobrze, coraz lepiej, ty ok, świetnie, tylko lepszego konika trzeba, nawet przypadkiem takiego, którego potrzebujesz można kupić, tylko trzeba się pospieszyć, bo to prawdziwa okazja". Teraz trenerów nie będzie w ogóle - i dobrze, bo po prostu nie są nikomu potrzebni. Ważny jest wypasiony i popularny ośrodek, kto tam będzie szkolił - nieistotne. Nazwisko potrzebne jest tylko do popularyzacji obiektu. A są łatwiejsze sposoby zdobycia popularności niż żmudny sport (patrz Parelli itp., szczególnie ten facet z własną wyspą).
halo, przemawia przez Ciebie jakiś żal chyba
Nikt Ci nie zabrania ćwiczyć, trenować, dochodzić do perfekcji.
I myśle ze zawsze bedą ludzi którzy bedą mieli pasje.
Dodofon, jeśli nie będzie gladiatorów napędzających owczy pęd, tych ogarniętych pasją będzie znacznie mniej 🙂 Dlatego galdiatorzy będą, już o to koncerny czerpiące zyski zadbają.
U nas ani koncernów, ani gladiatorów i nie ma się czemu dziwić, ale sytuacja w PL to tylko tak na marginesie.
Żal? No może, ale tylko takie "przeminęło z wiatrem", subtelnie. Pewnie - nikt mi nie broni ćwiczyć, trenować, dochodzić do perfekcji. Nikt nikomu nie broni. Gorzej z zarobieniem na pasję. Lepiej, zdecydowanie lepiej, na cudzych pasjach zarabiać (tu chyba miejsce na gratulacje 🙂😉, którą to postawę nieśmiało polecam 🙂 Nie wydaje mi się, aby to co piszę było jakoś szczególnie spersonalizowane. Ot, takie luźne obserwacje. Także lektura kilku wątków dzisiaj.
ushia   It's a kind o'magic
23 października 2012 20:01
mnie tez dreczy
i mam wrazenie kresu nawet nie tyle sportu jezdzieckiego co jezdzietwa w ogole, w takiej formie jak ja definiuje to slowo
nie ma juz pasji, doskonalenia, pracy
jest komercyjno uslugowa moda na koniki, gdzie trener nie jest autorytetem tylko wynajetym facetem od poprawiania ego, gdzie priorytetem jest kolor czapraka i zlozenie koniowi glowy do klaty. I fotka na fcb, najlepiej w sukience
Być może widzicie tylko czubek góry lodowej. Ludzi jeździ tysiące, a na tym forum jest aktywnych kilkadziesiąt.
Naprawdę są setki stajni gdzie są normalni ludzie bez setek czapraczków, traktują konie normalnie a nie jak pieski-gadżety.
I są pasjonatami - choćby leśnego pomykania.
Potrafią sie skrzyknać, jeździć, wymyślać rajdy, jazda jest dla nich formą spedzańia wolnego czasu.
Nie wystawiają fot bo nawet nie maja facebooka 🙂
Myśle ze jest pewne zafalszowanie wizerunku jezdziectwa - warszawa/reszta swiata i końiarki/normalni ludzie
Kiedyś o tym pisałem w "KT".

Generalnie - jeździectwo NIE JEST ani bardziej egzotyczne dla Polaków, ani kosztowniejsze czy trudniejsze do uprawiania, ani nawet - bardziej elitarne - od skoków narciarskich.

Co prawda, wygląda na to, że Małysz okazał się fenomenem jednorazowym i że powtórzyć się go nie uda - ale ile milionów zdołał zgromadzić przed telewizorami - i zarobić..?

To samo mógłby zrobić polski koń pod polskim jeźdźcem. Potrzeba jednak do tego prawdziwego talentu u obojga - i dużo, naprawdę dużo szczęścia! Co najgorsze - żeby przybliżyć się chociaż do tego medialnego i finansowego sukcesu - kariera tej pary musiałaby trochę potrwać: najmarniej ze 2 - 3 sezony. A o to, przy polskim "systemie" eksploatacji koni - trudno...

W każdym razie: żadnej innej szansy na wyjście z dołka nie widzę. Bo to jest takie błędne koło: zawodnicy i trenerzy nie mają kasy - bo brak im sponsorów, a nagrody na zawodach są sziciarskie - nie ma sponsorów i atrakcyjnych nagród, bo nie ma widzów - a nie ma widzów, bo nic ciekawego ani emocjonującego się nie dzieje.

Tak więc - wszystko na co można liczyć - to jakiś przebłysk geniuszu, jakiś ponadprzeciętny fart. "Naukowego" wyjścia z dołka nie ma.

A że podobna flauta jest na całym świecie? Bo czasy mamy jakieś takie - skarlałe. Nie dla koni...
ale ile jezdziectwo stworzyło nowych zawodów! teraz trzeba mieć fotografa od sesji z koniem, końskiego terapeutę-behawiorystę, końskiego masażystę, Specjalistę Od Podnoszenia Drągów Które Wybitny Koń Przypadkiem Strącił Z Własnej Winy... wstyd się pochwalić zdjęciem zrobionym przez kogoś zwykłym aparatem, bez najnowszej kolekcji, wspaniałego tła i profesjonalnego topowego fotografa w watermarku. wstyd i hańba. może się jezdziectwo przekształca po prostu?
najczęściej instruktor od razu jest przewoznikiem, kowalem, domorosłym weterynarzem i psychologiem, bo tak kompaktowo to może z tego wyżyje.

mnie strasznie ciekawi, kiedy dojdzie do magicznego 100% w ujeżdzeniu, bo już są coraz częściej wyniki powyżej 90% na światowych czworobokach, i co się wtedy stanie.
ushia   It's a kind o'magic
23 października 2012 20:14
zmienia skale i bedzie 100+  😂

dodofon - mam nadzieje ze masz racje
aczkolwiek ja nie z Warszawy i wcale poza nia lepiej nie jest
.
Isabelle, no właśnie przekształca się. I ciekawa jestem jak to się w przyszłości ukształtuje.
Rekreacja (nie mówię o szkółkach, tylko o podejściu) raczej będzie się miała dobrze. I cały staff dookoła.

Ale treningi? A kto ma/może (zestawienie: czas/pieniądze/motywacja) dziś trenować?(regularnie, z celem sportowym etc.)? I - po co? Po co? Bo jeśli ot, tak, dla własnej satysfakcji i wtedy kiedy się akurat uda - to nadal mamy rekreację (motywacja rekreacyjna). A co niby sport (rywalizacja, dążenie do wyniku sportowego) miałby dziś dawać?
Vanilka, ushia, wrażenia mam zbliżone.
Ale - kijem Wisły nie zawrócisz. Jest jak jest. Pytanie jak się w tym odnaleźć.
jkobus, bo nikt się porządnie za odpowiednimi magnatami nie rozejrzał. UK się rozejrzała i tym sposobem mamy którąś tam żonę szejka na tronie FEI  😀


mnie strasznie ciekawi, kiedy dojdzie do magicznego 100% w ujeżdzeniu, bo już są coraz częściej wyniki powyżej 90% na światowych czworobokach, i co się wtedy stanie.


Pewnie kapriole i kurbety dorzuca do programu 😀

A jezdziectwo i inne dyscypliny sportu odzyja, gdy sie dzieciakom pozabiera iPhone'y, pozamyka photoblogi i nauczy, ze w zyciu najwazniejsze jest nie miec, a byc.
ikarina, jak rany! Przebiłaś mnie idealizmem 🤣 (nie to, żeby trudno było, bo mnie już całkiem oklapł).
nie znam się na sporcie kompletnie, ale ostatnio znajoma mnie zaskoczyła. ma ambicje sportowe, i uważa, że jeśli poświęca swój czas na robienie czegoś, to chce ze sportu wyżyć, co za tym idzie- przerzuca się na western.  stwierdziła, że ani razu żaden wyjazd na zawody się nie zwraca, nawet tych wysokich rangą (w obrębie kraju)-nie wiem czy prawda, ale nie mam podstaw, żeby nie wierzyć. a jakoś wg niej westowcy nie narzekają, i zupelnie inne kwoty na tego typu imprezach wchodzą w grę, więc kochał nie kochał, zmienia kalosze😉

Pytanie, kiedy się sport zaczyna. niestety nie znam żadnego zawodnika (ale to wąskie grono znanych mi osób, więc najpewniej zbyt waskie, żeby taka osoba w nim była), który zarabia startując. a skoro nie zarabia startując, zarabia na "pasję" w inny sposób. nawet praca trenera czy kowala to jest inna praca niż zawodnika, chodzi mi o czystego startującego zawodnika bez "dodatków". nie da się wyżyć za startowanie, to na startowanie trzeba zarobić. znam kilka baaardzo utalentowanych osób, które są poniżej  20 stki i mogłyby naprawdę z wyczuciem i talentem dużo osiągnąć. ale to i tak zawsze jest i będzie pasja, coś dodatkowego do pracy zawodowej, bo nie ma możliwości być tylko zawodnikiem. a jeśli nie ma możliwości być tylko startującym zawodnikiem, i trzeba pracować, to zawsze będzie to nie pełnoetatowy sportowiec, bo szef w pracy każe dłużej zostać, bo jest pilny projekt na weekend i trzeba zasuwać zamiast na zawody jechać...
No co 😉 Po co komu w tych czasach sport? To przecierz trzeba sie zmeczyc, co gorsza... PRACOWAC! Masakra przecierz

A sport z gornej polki to dla mnie takie perpetuum mobile - w UK na przyklad machina pracuje swietnie - konie stwarzaja miejsca pracy (mnostwo, mnostwo), otwieraja uniwersytety (przynajmniej jedno na hrabstwo), mnostwo, pokazow,zawodow, mnostwo sklepow, jest mnostwo ludzi w to wszystko zwiazanych i na prawde mi sie wydaje,ze ciezko by bylo to "rozwalic". Inaczej jest w Polsce - u nas nie ma perpetuum mobile, u nas jest jakis felernie zbudowany Zaporozec, u ktorego silnik gasnie pod byle gorka :/
nie znam się na sporcie kompletnie, ale ostatnio znajoma mnie zaskoczyła. ma ambicje sportowe, i uważa, że jeśli poświęca swój czas na robienie czegoś, to chce ze sportu wyżyć, co za tym idzie- przerzuca się na western.  stwierdziła, że ani razu żaden wyjazd na zawody się nie zwraca, nawet tych wysokich rangą (w obrębie kraju)-nie wiem czy prawda, ale nie mam podstaw, żeby nie wierzyć. a jakoś wg niej westowcy nie narzekają, i zupelnie inne kwoty na tego typu imprezach wchodzą w grę, więc kochał nie kochał, zmienia kalosze😉


Tia, to ściema jakaś. Zawodów western w Polsce jest w roku około 15-20. Zawody rozsiane po całej Polsce.
Nagrody? Może na kilku.
Wyjazd na zawody np. z Warszawy do Wrocławia na 2 dni to koszt 1500-2000zl (paliwo, hotel, box dla konia)
Nie wiem więc gdzie ona chce na tych zawodach western zarabiać..... Nawet jak bedzie zawsze wygrywać. (czyli inwestycja w konia)
Dodofon,  znam sport tylko z filmików i opowieści, więc nie umiem tego zweryfikować, dobrze, że jest RV, która uświadamia maluczkich jak to naprawdę wygląda 🙂

ikarina,  czy będąc zawodnikiem w UK, oczywiście mniejszej rangi niż olimpijska drużyna, da się żyć ze sportu, ze startów?
p.s
A w sport po tym:

-nie wierzę.  😉


Tania, oglądałam z zapartym tchem! Czego dotyczy twój komentarz? Fatalnego sędziowania?
Isabelle, Na malych zawodach za 1 miejsce zwroca ci koszt wpisowego +dadza jakies ochraniacze. Na *, ** mozna wygrac rownowartosc polowy, a nawet calej tygpdniowki - tylko tam transport jest piekielnie drogi, wynajem koniowozu na jeden dzien w moich okolicach kosztuje okolo 100 funtow 🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się