Pomagać ? Nie pomagać? /koniom/ i innym zwierzom.

Tyle już było przykrych dyskusji wokół konkretnych przypadków,że być może w tym neutralnym miejscu jakoś spokojnie się wypowiemy . Dyskusja wokół kucyka prowokuje do tego.
1. Wstęp- czyli początek sprawy .
Według mnie powinien zawierać rzeczowy opis sytuacji bez kolorowania,łzawych tekstów no i nieprawdy.
Osoba zwracająca się o pomoc powinna pisac w swoim imieniu podając personalia lub,pisząc w imieniu kogoś innego udowodnić,że jest do zwracania się o pomoc upoważniona.
2. Pieniądze.
Oczekiwałabym uczciwej kalkulacji kosztów i bieżącego raportowania jak przebiega zbiórka oraz komunikatu o zakończeniu zbiórki /i oczywiście jej zakończenia/. Nie podoba mi się też prowadzenie zbiórek na kilku forach jednocześnie bez informacji na każdym z nich,że taka rzecz ma miejsce.
Powinien być podany numer konta i adres -zaraz w pierwszym poście,żeby nie szukać potem.
Autor powinien prosić o powieszenie wątku na czas okreslony a po akcji o jego odwieszenie.
3. Styl .
Całkowicie wykluczam pomoc osobom obrażającym mnie , piszącym ,że jak nie pomogę to jestem potworem bez serca. Według mnie o pomoc należy grzecznie prosić i za nią grzecznie dziękować.
Oburzają mnie cyniczne teksty opisujące okoliczności oszukania darczyńców i wywody typu "cel uświęca środki" . I żaden argument typu- " jak było tak było,ale koniowi pomogło" nie jest dla mnie do przyjęcia.
Ze względu na dużą liczbę bardzo młodych dyskutantów należy brać pod rozwagę aspekt edukacyjny takich akcji i w żadnym razie nie wspierać oszustwa.
Nadinterpretacje,przemilczenia, manipulowanie faktami - uważam za oszustwa.

Akcję Gniadoszki uważam za swoisty wzór -jak można rzecz całą przeprowadzić.
I jeszcze coś:
takie wątki powinny być przedmiotem szczególnej uwagi Moderatorek - z użyciem nożyczek przy każdej próbie zdryfowania dyskusji na tematy osobiste. Jako wkład forum w dzieło pomocy zwierzakowi.
O! I jeszcze jedno- jeśli jakiś dyskutant zna osobiście osobę proszącą o pomoc czy okoliczności sprawy - powinien wesprzeć ją swoją rekomendacją lub ostrzec jeśli coś jest nie tak.

I na koniec:
Taki post :
A tak w szeczególach, to ponieważ oni go kupili , jak mięso na targu, "bez paragonu", to mogą mi teraz wiecie co....   

Jak tam byłam, to tylko modliłam się, zeby on sie znalazł w przyczepie. Bo wtedy już bym go nigdy nie oddała. Nie ma do niego papierów ani umowy ani paszportu. Więc ten kto go dizerży, ten jest jego właścicielem.

Oczywisci ezeby go wydobyć od nich, musiałam użyć swojej imaginatywności i naściemniać, ze on jedzie dokliniki na leczenie i że fundacja (hehe, chyba fundacja voltopiry.pl) będiz ez ato płacić, a to sa ogromne koszty, i bez leczenia on umrze, i jak się potem znajdzie kupiec, to go sprzedam i im oddam pieniadze, a jak nie, to go przywioze spowrotem (jak pewnie sobie wyobrażacie, juzobmyślam plan dorgi powrotnej  ).

- zjeżył mi włosy na głowie.
Dodałbym jeszcze, że żadne emocje nie usprawiedliwiają podawania forowiczom niegramatycznej i nieortograficznej sieczki zamiast zrozumiałej wypowiedzi...
Tak sobie myślę,że być może warto poszerzyć Regulamin forum o zapisy na temat zasad ubiegania się o pomoc?
Jeśli wydyskutujemy coś sensownego,oczywiście.

Ja proponuję zapis:
- O pomoc finansową mogą ubiegać się wyłącznie osoby pełnoletnie.
Tania zgadzam się, że akcja Gniadoszki była wzorem prowadzenia zbiórek. Też jestem przeciwna naciąganiu historii oraz agresji w stosunku do osób, które nie wierzą lub nie chcą pomóc. Każdy z Nas ma prawo we własnej kieszeni i sumieniu rozpatrzeć czy chce pomóc.

Akurat osobę, którą zacytowałaś znam osobiście. Mimo swojego nieraz kontrowersyjnego sposobu bycia i przekładania dobra zwierząt ponad wszystko inne ma na celu pomóc kucykowi (zresztą nie on pierwszy).

Moja propozycja:
- nie wiem czy publicznie można ujawniać dane, ale każdy zainteresowany powinien znać szczegóły, skąd koń będzie zabrany (można sprawdzić jak ktoś sobie życzy) i gdzie będzie oddany.

Przyznam się, że ja też kiedyś użyłam kłamstwa, by pomóc wydobyć 2 konie. Z tym, sytuacja była bardziej zagmatwana i zabierałam z właścicielką. Konie wyglądały tak:
3-letnia małopolanka

2-letni ogier
. Też jestem przeciwna naciąganiu historii oraz agresji w stosunku do osób, które nie wierzą lub nie chcą pomóc. Każdy z Nas ma prawo we własnej kieszeni i sumieniu rozpatrzeć czy chce pomóc.

Drugie zdanie jest najważniejsze.
Co do agresji .. to pojawia się ona  nie tylko wobec osób , które nie chcą pomóc, ale i wobec potrzebujących.
To chyba ciągle znak rozpoznawczy tego forum? 🤔



Moja propozycja:
- nie wiem czy publicznie można ujawniać dane, ale każdy zainteresowany powinien znać szczegóły, skąd koń będzie zabrany (można sprawdzić jak ktoś sobie życzy) i gdzie będzie oddany.



Nie można ujawniać publicznie danych żadnej osoby.
Można popytać prywatnie.


Co do pomysłu powołania Komisji Śledczej oraz Forumowego Ośrodka Pomocy Koniom.

Zdecydowanie NIE.

Jeśli mają być decydenci , kto może otrzymać pomoc, to rozumiem, ze są obowiązani udzielić tej pomocy 😲
  Wybrane osoby, czy wszyscy , którzy piszą na forum?

Póki co , nie jest to chyba obowiązkowe 🙄

I jakie kryteria wobec potrzebujących?
Czy bierze się pod uwagę człowieka, czy konia?
Wniosek trzeba wypełnić, załączniki?

trzynastka   In love with the ordinary
03 września 2009 10:52
Akurat osobę, którą zacytowałaś znam osobiście. Mimo swojego nieraz kontrowersyjnego sposobu bycia i przekładania dobra zwierząt ponad wszystko inne ma na celu pomóc kucykowi (zresztą nie on pierwszy).


Tylko musisz wziąć pod uwagę, że my tej osoby nie znamy. Możemy jedynie ocenić uczciwość zamiarów wg tego co pisze i jak się odnosi do reszty użytkowników. A to jak wiadomo nie było to na najwyższym poziomie.


Nie podoba mi się rozliczanie "kto ile koni uratował" a to się zawsze pojawi. Zaczyna się lub ktoś proponuje "licytacje".  Czy to jakiś obowiązek? Jestem złym człowiekiem, bo nie stać mnie na pojechanie na targ po kalekiego konia?  🤔


edit:


guli - moim zdaniem niepewność wielu osób wynika z doświadczenia. Nie raz na volcie pojawił się temat po rzekomym niesieniu pomocy. Akcje w stylu 3 konie za 1 zł lub "kupcie mi konia".
Możemy jedynie ocenić uczciwość zamiarów wg tego co pisze i jak się odnosi do reszty użytkowników. A to jak wiadomo nie było to na najwyższym poziomie.

To tylko przypomnę, że Cisawa nie prosiła o pieniądze , tylko o samochód z hakiem.

To ja zaproponowałam zbiórkę  .

Poziom zrodzonej dyskusji był żenujący, ale to Zen pierwsza napisała o kradzieży.
Tego typu opinia bez posiadania wyroku sądowego  jest szkalowaniem osoby i świadczy o kompletnym braku znajomości prawa.
Potem następny post  o braku wiary w oddanie pieniędzy - tak samo poddawanie w wątpliwość uczciwości Cisawej.
Na jakiej podstawie- nie mam pojęcia.

Ale ukarane zostały dwie osoby, a nie cztery- tez nie rozumiem .


I od razu propozycja powołania sądu forumowego.

Tak w stylu " niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie" 🙄

Tymczasem jeśli Cisawa złamała prawo, to ona za to może odpowiadać.
NIKT inny.
Ale naraża się- dla dobra konia.
Nawet jeśli go sprzedała , to co złego, że chciała go odebrać?

Mało kto interesuje się losem konia po jego sprzedaży.
Uderzcie się w piersi.




guli - moim zdaniem niepewność wielu osób wynika z doświadczenia. Nie raz na volcie pojawił się temat po rzekomym niesieniu pomocy. Akcje w stylu 3 konie za 1 zł lub "kupcie mi konia".


To nie była tego rodzaju akcja.
Prośba o pomoc nie dla swojego konia, tylko cudzego i to o niewielkie pieniądze.

Gniadoszka prosiła o pomoc dla swojego konia.

Czy to stawia ją wyżej w hierarchii pomocowej?
Nie mam pojęcia , ale dla mnie to dziwne wszystko.

Nie mam ochoty z różnych powodów brać udziału w wielu akcjach- to moja sprawa.
Ale nie wypowiadam się, jak nie mam ochoty na pomoc.
Chcę pomóc innemu koniowi- tez moja sprawa.

Z całą pewnością nie zgodzę się, żeby ktoś dyktował mi co mam zrobić z własnymi pieniędzmi, czy ingerował w moje sumienie. ❗
opolanka   psychologiem przez przeszkody
03 września 2009 12:09
[quote="guli"]Nawet jeśli go sprzedała , to co złego, że chciała go odebrać?
[/quote]

Nie widzisz w tym nic złego? Ciekawe.

Odebrała do ZA DARMO, a SPRZEDAŁA GO, czyli otrzymała za niego zapłatę. Więc sprzedała cudzego konia, zarobiła na nim. Rozumiem, że to jest w porządku 🙂
To o czym piszesz Tania nie ma nic do rzeczy, jak się nie ma siły przebicia na tym forum to nic nie pomoże nawet naj czystsze intencje i zamiary. Jak ktoś chce to zawsze doszuka się brudu na cudzych rękach. Piszę z autopsji.
trzynastka   In love with the ordinary
03 września 2009 12:12
Poziom zrodzonej dyskusji był żenujący, ale to Zen pierwsza napisała o kradzieży.
Miałam podobne odczucia, jak widać Tanie tez ten post przeraził.
Ważne jest kto pierwszy?

Tego typu opinia bez posiadania wyroku sądowego  jest szkalowaniem osoby i świadczy o kompletnym braku znajomości prawa.
Potem następny post   o braku wiary w oddanie pieniędzy - tak samo poddawanie w wątpliwość uczciwości Cisawej.
Na jakiej podstawie- nie mam pojęcia.


Napisała Guli która prawie codziennie sugeruje, ze czyjś koń jest męczony, dręczony, nieodpowiednio trzymany.  😁

Gniadoszka prosiła o pomoc dla swojego konia.

Czy to stawia ją wyżej w hierarchii pomocowej?
Nie mam pojęcia , ale dla mnie to dziwne wszystko.


Wyżej stawia ją sposób w jaki przeprowadziła akcje, nikogo nie obrażając, nie obrażając się na nikogo i nikomu nie grożąc.
Z każdego grosza się rozliczała i na każde pytanie życzliwie odpowiadała.
TADAM !
[quote="guli"]Nawet jeśli go sprzedała , to co złego, że chciała go odebrać?


Nie widzisz w tym nic złego? Ciekawe.

Odebrała do ZA DARMO, a SPRZEDAŁA GO, czyli otrzymała za niego zapłatę. Więc sprzedała cudzego konia, zarobiła na nim. Rozumiem, że to jest w porządku 🙂
[/quote]

Lubimy  być sędziami w cudzych sprawach 😎

Komu sprzedała tego odebranego  konia???
Coś mi najwyraźniej umknęło.
opolanka, mam wrażenie, że chodziło raczej o to, że cisawa wcześniej sprzedała kuca ludziom, ktorym go teraz odebrała. Bo z tego co wiem, to Ona za tego kuca teraz żadnych pieniędzy nie weźmie, a tylko przekaże go do nowego domu.
Dodam, że z mojej wiedzy o sprawie wynika, że ten kuc nigdy nie był cisawej, więc Ona go tym ludziom wcześniej nie sprzedała. Nie ma i nie miała z tego żadnych korzyści finansowych.

To tak w ramach wyjąsnienia, ale chyba nie o tej sprawie miał być wątek? Zwracam na to uwagę, żeby za chwilę nie okazał się kontynuacją awantury jaka wywołana została w kucykowym temacie.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
03 września 2009 12:17
może, zabrzmiało inaczej. Choć chyba wiemy, że kucyka ona nie sprzedała tym ludziom, odebrała go im po prostu.
Witam,
Bardzo zainteresował mnie wątek, który tu poruszacie. Do tego stopnia mnie zaciekawił, że postanowiłam po raz pierwszy w życiu założyć konto na końskim forum, jakoś nigdy nie lubiłam zgiełku, licytowania się kto jeździ lepiej, czy też zwykłego zadufania i arogancji. Po prześledzeniu niektórych tematów mam wrażenie, że tu jest troszkę inaczej 🙂
Do rzeczy:

Tak sobie pomyślałam, czytając wypowiedzi o ludziach, którzy zbierają na konia dla siebie: Jeżeli stać Cię na comiesięczny wydatek na utrzymanie konia, jeżeli jesteś gotów przyjąć konia po przejściach, który niejednokrotnie jest agresywny (wcale im się nie dziwię), czy też ma poważne problemy zdrowotne, to po co prosisz o pieniądze ludzi na tym forum? Zgłoś się do jakiejkolwiek fundacji ratującej konie, oni ciągle szukają domów adopcyjnych. Przejżyj internetowe ogłoszenia, co chwilę ktoś ogłasza, że odda konia do adopcji.
Szukanie sponsorów przez internet na własną rękę, na "gębę" jest wyrazem naiwności. W internecie jesteśmy anonimowi, mogę powiedzieć, że nazywam się Joanna Kowalska z Warszawy i co? Kto mi uwierzy? A pieniądze to dość ciekawy towar na rynku i jest wielu łasych na nie oszustów. Raczej nie wielu ludzi uwierzy w "charytatywną zbiórkę Misi", czy innej osoby ukrytej pod nickiem. Nie chcesz należeć do żadnej fundacji? Rozumiem! (Ja też nie chcę:P), ale zawsze możesz się zwrócić do jakiejś o pomoc, osobiście, uwiarygadniając swoje intencje.
Mało tego! To działa w dwie strony i na to uczulam.
Miałam ostatnio do oddania konia do adopcji, wykupiliśmy go organizując zbiórkę na Uczelni (widzisz potencjalny ratowniku? Są inne sposoby niż internet). Przyszły dom adopcyjny wycofał się nagle z całej akcji mówiąc, że jednak nie ma miejsca. Zdesperowana weszłam na internet w poszukiwaniu domu. Znalazłam ogłoszenie: Przyjmę konia do adopcji za darmo, lub niewielką opłatą. Skontaktowałam się z ogłoszeniodawcą i  przedstawiłam sytuację. Zostałam poproszona o opisanie zasad, więc powiedziałam o umowie w której jasno jest napisane, że koń NIE MOŻE trafić do rzeźni, ani zostać sprzedanym bez wiedzy oddających do adopcji. Pani się więcej nie odezwała. Tak się złożyło, że wcześniej podała mi miejscowość, w której mieszka. Ładnie brzmiąca, więc zapamiętałam. O sprawie zapomniałam, koń właśnie jest w drodze do nowego domu (znajomy znajomych, weterynarz zresztą🙂 ), a ja dostaję wiadomość od koleżanki z jednej fundacji, że pewna Pani oddała adoptowanego konia przez internet na rzeź zgarniając za niego pieniądze, bo ktoś kto go oddawał nie sporządził porządnej umowy... Zgadnijcie skąd była Pani?
Niestety świat nie jest usłany różami, a nie wszyscy ludzie są tym, za kogo się podają. Niestety w dzisiejszych czasach ludzie nawet Boga starają się oszukać i niestety wrażliwi i chcący pomóc muszą mieć oczy szeroko otwarte, a portfele zamknięte na szyfr!
To tyle. Pewnie to będzie jedyny post który tu napisałam, dlatego przydługi:P
Pozdrawiam Was Wszystkich bardzo serdecznie z Krakowa🙂 Życzę udanych akcji ratunkowych i nie poddawania się w wysiłkach. Aha... jesze jedno, nie kradnijcie koni, bo to przestępstwo, a jak chcecie komuś konia odebrać to odsyłam do Ustawy o ochronie praw zwierząt, art.7 ust.3🙂 Nasze prawo wcale nie jest takie głupie jakby się wydawało.
Problem w tym, że relacja Cisawej jest mętna. Każdy interpretuję ją jak chce, jak mu wygodnie i wyrabia sobie opinię bazując na własnych doświadczeniach.

Guli, piszesz, że jeśli Cisawa złamała prawo, to tylko ona będzie za to odpowiadać. Problem w tym, że nie do końca. To forum ma zasięg ogólnokrajowy, bywają tu osoby dorosłe, wykazujące się zdrowym rozsądkiem jak i naiwne dzieci. Pomiędzy nimi cała rozpiętość ludzkich charakterów i sposobów podejścia do życia.

Jeśli rzeczywiście sposób, w jaki Cisawa wyciągnęła tego konia wzbudza wątpliwości natury moralnej czy jest sprzeczny z prawem a tłumaczony jest słowami "cel uświęca środki" można przyjąć, że grom osób przyjmie podobną postawę. Wybacz, ale w tym momencie przypomina mi się wspomniana wcześniej akcja forumowej Fasolki.
Gniadoszka   Przyjaciel to mało ... to członek rodziny ...
03 września 2009 13:22
To i ja się włączę na chwilę do dyskusji ...
Wspominając akcję forumowej Fasolki, za którą stałam murem jeśli chodzi o poprawę warunków bytowych tych koni (i reszty zwierząt w tamtym gospodarstwie), a nie o odebranie 3 koni dla niej (bo kupiła je za bodajże 7zł na Allegro), po nieudanej akcji (przypomnę, że IW nie stwierdził żadnych uchybień w chowie zwierząt) zostałam zmieszana z błotem i niejednokrotnie grożono mi przez telefon, na GG itp. Ja miałam czyste sumienie, bo zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, aby warunki zwierzaków się poprawiły ... Nie udało się ... Niestety. Ale na litość boską nie może być tak, że ktoś potem komuś macha paluszkiem i słownie grozi, bo nie udało się odebrać i przekazać koni Fasolci. A tak właśnie niestety było ...

Swoją akcję zorganizowałam szybko, bez większych przemyśleń (bo niestety nie było po prostu na to czasu), kurcze ze łzami w oczach naprawdę było mi głupio prosić o jakąkolwiek pomoc. Ale udało się, przyjęliście nas super ciepło i uważam, że forma przeprowadzenia tej akcji wiele zależała także od Was wszystkich, od tego, kto i jak się wypowiada itd. Ja tylko przedstawiałam faktyczny stan Gniadego i jego konta, a Wy robiliście o wiele więcej.

Uważam, że solidarność Voltopirów jest godna pochwały!
Każdy pomaga na miarę swoich możliwości, duchowo, finansowo, organizacyjnie ... jak kto woli.
I dyskusje na temat tego, czy komuś nie podoba się sposób przeprowadzania akcji, sposób wykupu/odebrania koni, każdy powinien przeprowadzić sam ze sobą ... Coś mi tu śmierdzi, nie wierzę, to jakiś przekręt - nie pomagam! Ale przed takim wnioskiem czasami lepiej napisać nie na forum, lecz osobiście do osoby, która tą akcje organizuje, aby dowiedzieć się jak największej ilości informacji i dopiero stanąć przed wyborem WIERZĘ - NIE WIERZĘ, POMOGĘ - NIE POMOGĘ.

Tak więc wracając do opisywanej akcji Cisawej ja na razie się nie wypowiem ... Może jak zbiorę trochę więcej informacji na ten temat, to wtedy tu wrócę i podyskutuję.
Jedno, co robię w tej sprawie na pewno, to okropnie mocno trzymam kciuki za zdrowie kucyczka, bo to on jest tam teraz najważniejszy!

Pozdrawiam 🙂
Gniadoszka
Może wyjaśnię coś?
Celowo założyłam osobny wątek .
Celowo nie zaznaczyłam kogo cytuję,chociaż było to osobom czytającym dyskusje o kucyku wiadome.
Nie atakuję ani biednego kucyka a więcej,cieszę się,że wydobrzeje.
Nie atakuję cisawej jako osoby ratującej zwierzaka.
Podałam przykład postu,który rozpętał paskudną dyskusję.
Przykład jak łatwo można popsuć zamiar pomocy .
Przypomnijcie sobie Barbor i Selę.
Tam dyskusja przesłoniła cel w sumie i wylano dziecko z kapielą.
(EDIT)
I tak,dobrze,że się z kucem tak skończyło.
Wyobraźcie sobie jakby ktoś się uparł i rozdmuchał sprawę.
Wożenie konia bez paszportu nie jest legalne!
Tryumfowanie,że się oszukało kogoś i to publiczne nie jest mądre.
Internet jest miejscem gdzie mimo pozorów anonimowości wypowiedzi są jawne .
A wiele osób zdaje się o tym zapominać . NK najlepszym przykładem.

A! I jeszcze napiszę,że się cieszę,że mój wątek erystyczkę sprowokował do wstąpienia na forum  🙂

PS.Przepraszam Barbor-,że sens mojej wypowiedzi mógł jakos ją dotknąć.Poprostu niezręczność z wklejaniem zdań.Teraz tez nie ręcze,że dobrze pisze,bo mi zdania skaczą. 🤔


Poziom zrodzonej dyskusji był żenujący, ale to Zen pierwsza napisała o kradzieży.
Tego typu opinia bez posiadania wyroku sądowego  jest szkalowaniem osoby i świadczy o kompletnym braku znajomości prawa.



Hm... mysle, ze Cisawa wyskakujac z tekstem, jakoby kucyk byl teraz jej wlasnoscia i ze nie ma zamiaru go oddawac,  oraz jaka to byla twórcza i sprytna wciskajac ludziom scieme o klinice i pieniadzach, sama wyraznie dala wszystkim do zrozumienia, ze konia po prostu sobie przywlaszczyla. Chyba po prostu spodziewala sie nieco innej reakcji voltopirów, dlatego zaczela sie potem tlumaczyc i reagowac defensywnie poprzez niesmaczne personalne wycieczki.

To jest forum (wow) i kazdego posta odbiera sie doslownie, wiec nic dziwnego, ze ludzie sie zbulwersowali. Z tamtego posta jednoznacznie wynikalo, ze kon zostal podstepem odebrany wlascicielom i koniec.


Potem następny post   o braku wiary w oddanie pieniędzy - tak samo poddawanie w wątpliwość uczciwości Cisawej.
Na jakiej podstawie- nie mam pojęcia.


Jesli osoba opisuje swój nieuczciwy postepek - a przynajmniej opisuje swój postepek w taki sposób, ze ludzie odbieraja to jako nieuczciwe dzialanie, to chyba nic w tym dziwnego nie ma? Ja tam widze podstawe i to solidna.
Gniadoszka   Przyjaciel to mało ... to członek rodziny ...
03 września 2009 15:43
Po wnikliwym przeanalizowaniu całego tematu w pełni podpisuję się pod tym, co napisała Hiacynta!

Ale ... żeby było jasne:

1. zdrowie i dalsze życie kucyka jest najważniejsze i cieszę się, że może będzie miał teraz lepszy dom.

2. natomiast sposób załatwienia sprawy i wypowiedzi Cisawej:
I tu jest cały cymes! Mój!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
A tak w szeczególach, to ponieważ oni go kupili , jak mięso na targu, "bez paragonu", to mogą mi teraz wiecie co.... 😂
Oczywisci ezeby go wydobyć od nich, musiałam użyć swojej imaginatywności i naściemniać

są dla mnie poniżej wszelkiej krytyki! Zawiodłam się i na tym etapie jest to dla mnie osoba niestety bardzo mało wiarygodna …

Jestem szczerze zniesmaczona ... a szkoda.
To na tyle …
hmm,
tak sie zlożyło, że nie brałam udziału w całej awanturze, bo mnie nie było...
ale mam ogólne wnioski...

pomoc koniom - jestem przeciwna rozliczeniom np. jak sie komuś daje kasę na pomoc dla konia... dlaczego??
bo jeśli ktoś daje to daje DOBROWOLNIE... jak chce to dam kasę na kucyka, jak nie to nie... nie oczekuję rozliczenia,
jeśli mam zaufanie do danego formułowicza, to mam  - jak sie przejade na nim - moja wina i naiwność
nie ma przymusu dawania kasy...

uważam, ze ludzie NAPRAWDE pomagajacy koniom, będący na tym forum, tak naprawde robią to nie afiszując się ... bo prawdziwa pomoc nie musi sie afiszować...

uważam też, że jeźeli ktoś nie ma do powiedzenia NIC merytorycznego - nie powinien sie wypowiadać i już... a nie robić wycieczki osobiste...

nie ukrywam, ze opis cisawej "pozyskania" kuca hmmm jest dla mnie nieakceptowalny...  🙄ale cóż, ponoć dobro konia najważniejsze
Tania nie ma sprawy, teraz juz rozumiem 😉
Faktem jest ze zbiorka na wykup Seli byla kontrowersyjna, niestety zostalam zle zrozumiana i co poniektorzy mysleli ze zbieram pieniadze na swoje zachcianki(jedna z nich byl oczywiscie kulawy kon,marzenie kazdego czlowieka 🤔), nie zas podlinkowuje info o zbiorce organizowanej przez fundacje, umieszczone na stronie tej organizacji.
Tania nie ma sprawy, teraz juz rozumiem 😉
Faktem jest ze zbiorka na wykup Seli byla kontrowersyjna, niestety zostalam zle zrozumiana i co poniektorzy mysleli ze zbieram pieniadze na swoje zachcianki(jedna z nich byl oczywiscie kulawy kon,marzenie kazdego czlowieka 🤔), nie zas podlinkowuje info o zbiorce organizowanej przez fundacje, umieszczone na stronie tej organizacji.


No właśnie- w tym sensie dałam Was jako przykład. Przepraszam raz jeszcze .
Ja z kolei jestem ciekawa w jaki sposob forumowicze zauwazaja niezauwazalne i czemu nie znajac sprawy wyciagaja pochopne wnioski. Tak bylo w wypadku zbiorki na Sele, jestem ciekawa dlaczego voltowicze, ktorzy trzymaja swoje konie w warunkach bardzo dobrych, ocenili surowe ziemniaki  i splesniala marchew jako normalny i nieszkodliwy pokarm, a smierc dwoch koni jako przypadek.
No wlasnie, jakie musza byc warunki by uznac ze warto pomoc? Czy trzeba czekac z interwencjami do stanu krytycznego? Czy tak trudno zauwazyc(troche wczesniej),ze jest zle?
cisawa   for those who know what, God sends the answer how.
04 września 2009 21:11
Teraz , tutaj na spokojnie winna jestem w takim razie wyjaśnienie wszystkim.
Kucyk nie jest, nie był i nie będzie nigdy mój.
Nie było to, nie jest i nie będzie nigdy moim zamiarem.
To, ze napisałam, że jest mój, to tylko z radości, że nie jest już w ich wstrętnych łapach. Nie miałam i nie mam zamiaru zatrzymywać go dla siebie. Nigdy niczego nikomu nie ukradłam, a już na pewno nie konia.
Nie należę do fundacji, i nie mam na to czasu ani pieniędzy. Nie przeszłam szkolenia jak się zachowywać w takich sytuacjach, stad moje emocje i milion myśli na sekundę, co zrobić i jak zrobić, żeby było dobrze dla wszystkich a przed wszystkim dla konia. Bardzo poruszyło mnie to, co się stało ze zwierzakiem, w sprzedaży i kupnie którego pośredniczyłam ponad rok temu i zostałam do niej upoważniona.
Myślę, że nikt, kto zobaczyłby taki widok nie przeszedłby obojętnie. A ci którzy by tak zrobili, nie są  nic warci.  Rzeczywiście obmyślanie planu jak go wydobyć stamtąd zajęło mi kilka bezsennych nocy, bo sytuacja na miejscu, tam na wsi była bardzo delikatna, i nie można był stawiać sprawy na ostrzu noża. Szczegóły pozostawię nieujawnione.
Nie chce mi się wierzyć, ze osoby, które powyżej się wypowiadają, te, które mnie już znają, spotkały, znają moją sytuację życiową, jak Dodofon zaczęły myśleć w taki sposób o mnie, że ja zrobiłam tu cokolwiek nieuczciwego.

Rzeczywiście, nie opisywałam sytuacji rzeczowo, a raczej emocje wzięły górę. Zapewniam was wszystkich, że w tej sytuacji nie ma poszkodowanych, ani osób, które są cokolwiek stratne. A już na pewno nie są nimi ludzie, którzy zgodzili się go oddać, jak przekonałam ich o tym, ze warunki które mają u siebie są absolutnie nieodpowiednie, i niewystarczające do odpowiedniej pielęgnacji i leczenia kucyka z ochwatem wielokrotnym. Naściemnianie i imaginacja polegały na tym, że opowiedziałam im o podbramkowych sytuacjach, kiedy w skrajnych przypadkach zwierzęta nie są w stanie stać i wtedy trzeba je w specjalnych pasach podwieszać. I że tak właśnie mogłoby się stać z kucykiem. Dodałam również, ze gdyby nie moja interwencja, on za kilka tygodni góra miesięcy po prostu by się położył i więcej nie wstał. 
Dodam, że w odbieraniu kucyka z gospodarstwa towarzyszyło mi kilka osób. Żadna z nich nie miała absolutnie wątpliwości, że należało uczynić wszystko, żeby zwierzę  stamtąd wydobyć. I już po wszystkim gratulowali mi wytrwałości i determinacji w sprawie.

Obiecałam im że po wyleczeniu ja go sprzedam i pieniądze im oddam. Jeśli by się nie znalazł kupiec, to go przywiozę. Ci z was, którzy mieszkają na wisach, albo mają do czynienia z prostymi ludźmi uprawiającymi ziemie, wiedzą jak trudno rozmawia si e takich sprawach z nimi. Wiedzą ile trzeba użyć intelektu, i dyplomacji, żeby uzyskać zamierzony efekt, bez zaogniania sytuacji. Wiadomo, że kupca bym znalazła, wcześniej czy później. Tym bardziej, że cena jaką oni zapłacili jest na prawdę symboliczna. Co więcej, moja rodzina podjęła się tego, ze zapłaci im wcześniej, żeby już załatwić sprawę do końca. W ostateczności oddałabym go do fundacji, a pieniądze po prostu zorganizowała z własnej kieszeni. Swoją drogą, przeszło mi prze zmyśl, że ktoś z volty może jakoś mi pomoże, może znajdę poplecznika w swoich działaniach. Łatwiej jest zrobić coś grupą, niż w pojedynkę.

Cała ta burza wokół rozpętała się nie dlatego, że rzeczywiście jest to o co. Osoba która pierwsza rzuciła kamień zrobiła to z pobudek osobistych. Nagonka którą  na mnie zorganizowała jest czynem godnym potępienia i dziwi mnie że niektórzy tego nie widzą. Tym bardziej jest to przykre, że zrobiła to w takim miejscu, gdzie ktoś staje na głowie, żeby uratować zwierzaka.

Któraś z powyżej wypowiadających się osób powiedziała coś o pomaganiu, ale nie ujawnianiu tego. Że jak się pomaga, to nie powinno się z tego robić „głośnej” sprawy. I że jak stać kogoś na własnego konia, to stać również na inne rzeczy. Nic dalszego od prawdy. Są ludzie którzy zaciskają pasa maksymalnie, tylko po to, żeby móc mieć swojego konika. W przypadkach kiedy ten trafia do kliniki, biorą kredyty, zapożyczają się, ale robią wszystko żeby zwierzaka się nie pozbywać. Bo przyjaciół się nie sprzedaje. Warto również pamiętać, ze życie toczy się różnie, raz jest siedem chudych krów, raz siedem tłustych. Ocenianie pochopne ludzi nie jest sprawiedliwe. Fundacje charytatywne zatem nie powinny wcale si ujawniać? Wręcz odwrotnie.

To co napisałam w tamtym wątku mogło być ocenione z niejasne, mogło wywoływać różne emocje i opinie, ale nie było wystarczające do tego, żeby posądzić mnie o wyłudzenie lub kradzież.

To jest mój pierwszy i ostatni post w tym wątku, Nie mam sobie nic do zarzucenia, nie wyłudziłam nic od nikogo, nic na tym nie zarobiłam oprócz paru psychicznych kopniaków od ninevet, caroline i zen – przed wszystkim.  Nie czerpię żadnych korzyści z mojego uczynku, wręcz pożyczyłam pieniądze na transport, i będę musiała je jakoś oddać w przyszłości. To w mojej sytuacji życiowej, Ci którzy mnie znają, wiedzą, nie jest łatwe. Jestem dumna z siebie, że w sytuacjach podbramkowych, nawet wtedy kiedy nie mam środków finansowych, jestem w stanie z pomocą swojego intelektu, znajomości, ludzi naokoło zorganizować rzeczy, których często Ci którzy pieniędzy mają w brud nie chcą widzieć, bo to niewygodne.

Osoby, które wpłaciły – wielki ukłon, wielkie dziękuję. Bardzo mi pomogliście. Ci, którzy przelali mi jakieś pieniądze, a potem zmienili zdanie, proszę o kontakt, odeślę dokładnie te kwoty z powrotem.

Tych, którzy będą się próbowali teraz wyzwierzęcać nade mną informuję, że tego wątku więcej czytać nie będę.

Gniadoszka   Przyjaciel to mało ... to członek rodziny ...
04 września 2009 21:50
cisawa ... mimo, że nie zamierzasz już czytać tego wątku, napiszę ...

Zapewne każdemu, wypowiadającemu się w tym temacie (oraz w temacie poświęconemu konkretnie kucykowi) nie chodziło o gnębienie Ciebie za to, co robisz! Bo uratowanie przez Ciebie tego małego, bezbronnego zwierzaka jest rzeczą wielką i na pewno wiele osób się tutaj ze mną zgodzi.
Chodziło jednak o sposób, w jaki sytuację przedstawiłaś ... jak ujęłaś to, co zrobiłaś, wręcz w odrzucające zdania ... I jeszcze te wyśmiewające minki ... Coś tu było nie tak.

Owszem, wyjaśniłaś i zrobiłaś bardzo dobrze, bo taki tekst stawia Ciebie (przynajmniej w moich oczach) w trochę innym świetle ... ALE ...
Tak na przyszłość - pomyśl dwa razy, zanim opiszesz ze szczegółami swoją akcję ... Pomyśl, jak Twoje zdania mogą odebrać ludzie na forum (śmiejąca się emotka dla Ciebie może być wyrazem zadowolenia czy szczęścia, dla innych - chamstwem i bezczelnością) - w świetle oczywiście tego, co nam napisałaś ...
Moim zdaniem można to było napisać zupełnie inaczej, a wtedy każdy z nas zupełnie w inny sposób odebrałby Twoje intencje.

Ciebie pozdrawiam, a ślicznemu kucykowi życzę szybkiego powrotu do formy i zadowolenia z dalszego życia!
Gniadoszka
Zawsze jednak można dopytać się na gg czy przez e-mail i wyjaśnic nieścisłości. Cisawa jest osobą bardzo emocjonalną- stąd myślę te wszystkie nieporozumienia.  Zobiła jednak kawał dobrej roboty. Kuc będzie miał suuper u Baszni.
To co napisałam w tamtym wątku mogło być ocenione z niejasne, mogło wywoływać różne emocje i opinie, ale nie było wystarczające do tego, żeby posądzić mnie o wyłudzenie lub kradzież.



I tu jest pies pogrzebany -  to tylko Tobie sie tak wydaje. Twój przekaz byl jasny - przywlaszczylas sobie kucyka, oszukalas ludzi i jestes z tego wszystkiego dumna. Opisalas, jak kucyka wyludzasz - a teraz dziwisz sie, ze ludzie to dokladnie tak odebrali? Wtf?
Cisawa, skad mamy wiedziec, co sie dzieje w Twojej glowie? Uwazasz, ze ludzie czytajacy jednoznaczne teksty na forum powinni za kazdym razem doszukiwac sie podwójnego dna, tlumaczyc "a, to napisala ta X co jest taka porywcza i nerwowa, pewnie tak naprawde zamiast Z miala na mysli Y"? No daj spokój. To nie sa pogaduszki przy kawce.

Zen naprawde nie odkryla Ameryki piszac, ze ukradlas kucyka - bo Ty to przeciez dokladnie opisalas w swoim poscie! Odebranie podstepem=wyludzenie=przywlaszczenie=kradziez. Zen nazwala rzecz po imieniu, a w Ciebie diabel wstapil.
Piszesz o personalnych pobudkach - ja tam nikogo z forum osobiscie nie znam, ale jakos nie chce mi sie wierzyc, ze Ty i Zen kiedys razem moglyscie konie krasc (hahah ten idiom genialnie tu sie wpasowal  🤣 ), takie z Was przyjaciólki. A jesli nawet -  to jestem pewna, ze gdybym np. ja zrobila cos glupiego czy godnego potepienia, to moje przyjaciolki i moja siostra nie poglaskalyby mnie po glowie, tylko daly w leb - z reszta na to licze.

Dobrze, ze sprawe opisalas "na zimno", nie przecze, ze z pewnoscia jestes osoba, ktorej bardzo zalezy na uratowaniu kucyka. Ale sama jestes winna, iz ludzie na forum sie  "wyzwierzecaja" jak to bardzo pieknie acz srednio trafnie (bo ja tu zadnego znecania sie ani wyzywania nie widze - to TY zaczelas wywlekac jakies personalne sprawy!) ujelas, sama dalas im do tego powód. To chyba swoista nauczka na przyszlosc...
 

Zen naprawde nie odkryla Ameryki piszac, ze ukradlas kucyka 


Każdy , kto zarzuca  publicznie dokonanie czynu przestępczego  ( w tym przypadku Cisawie kradzież) , nie mając wyroku sądowego w reku w tej konkretnej sprawie, sam prawo narusza


Czy to jest aż tak niezrozumiałe? 😲

Jeśli czegoś nie rozumie się, to jak to napisał Bogdan- można zapytac, jesli ma ochote pomóc koniowi.
Bo to koń potrzebował pomocy, a nie Cisawa.

A jeśli nie chce pomagac, to po jakie licho zaczyna sądzić  Cisawę?

Jest grupka osób, która musi brać udział w każdym watku, żeby sprowokowac awanturę , czy załatwić prywatne porachunki.

A może to jest sposób, żeby zaistniec chociaz w wirtualnym świecie ?

Gniadoszka
- wydaje mi się, że jestes ostatnią osobą, która winna się negatywnie wypowiadac w tym wątku. :/

I tyle z mojej strony w tym temacie.


Lotnaa   I'm lovin it! :)
05 września 2009 18:15
Każdy , kto zarzuca  publicznie dokonanie czynu przestępczego   ( w tym przypadku Cisawie kradzież) , nie mając wyroku sądowego w reku w tej konkretnej sprawie, sam prawo narusza


Cisawa sama z uśmiechem na ustach napisała:
A tak w szeczególach, to ponieważ oni go kupili , jak mięso na targu, "bez paragonu", to mogą mi teraz wiecie co....    Jak tam byłam, to tylko modliłam się, zeby on sie znalazł w przyczepie. Bo wtedy już bym go nigdy nie oddała. Nie ma do niego papierów ani umowy ani paszportu. Więc ten kto go dizerży, ten jest jego właścicielem.

Jeśli ktoś przechodzi obojętnie obok takich wypowiedzi, to żal, po prostu żal  🙁


Gniadosza
- wydaje mi się, że jestes ostatnią osobą, która winna się negatywnie wypowiadac w tym wątku. :/


guli, porównanie równie niesmaczne co nie na miejscu.  🤔
ushia   It's a kind o'magic
05 września 2009 18:57
Nie mówiąc juz o tym, ze napisala ze musiala nasciemniac ze go sprzeda i odda pieniadze albo przywiezie z powrotem.
Sorry, ale cel NIE uswieca srodkow  🤔

Oczywisci ezeby go wydobyć od nich, musiałam użyć swojej imaginatywności i naściemniać, ze on jedzie dokliniki na leczenie i że fundacja (hehe, chyba fundacja voltopiry.pl) będiz ez ato płacić, a to sa ogromne koszty, i bez leczenia on umrze, i jak się potem znajdzie kupiec, to go sprzedam i im oddam pieniadze, a jak nie, to go przywioze spowrotem (jak pewnie sobie wyobrażacie, juzobmyślam plan dorgi powrotnej  wysmiewa).
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się