Psycholog terapia psychoterapia - lek na wszystko?

ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
21 marca 2013 15:14
Jak wcześniej dzieci cierpiały i w nieskończonośc ciągnęły się sprawy o odebranie to było źle.

Teraz, jak w miarę szybko odbierają, drugie źle.

Też mi się wydaje że skoro nic tak naprawdę nie wiadomo o danej sprawie, bo to co nam media powiedzą to chyba jakiś ułamek prawdy o ile w ogóle, to wypadałoby dać se siana z ocenianiem.

Przecież jak "funcjonują" media i dziennikarze wiemy na przykładzie choćby Skaryszewa, Tary, Centaurusa.
depsey- myśle, ze tak się bulwersujesz, bo patrzysz na sprawę ze swojego punktu widzenia. Masz przed oczami siebie, swoje dzieci, swoją rodzinę i wyobrażasz sobie "co by to było gdyby".
Nie zabiera się dzieci dobrym matkom. Są nie tylko dobre i złe. Są też WYSTARCZAJĄCO dobre- im też się nie zabiera.
Mam świeży przykład. Jeszcze mnie krew zalewa na samą myśl.
Dzieciak podejmuje próbę "S". Przywieziony w nocy. Pies z kulawą nogą się nim nie zainteresował! Żaden z rodziców nie przyjechał, nawet nie zadzwonił, żeby spytać o jego stan! ( nie piją, byli trzeźwi!)
Przeleżał dzieciak na SOR-ze noc, rano sam chce jechać do jakiegoś szpitala. Tak jak je zabrano z domu. Bez kapci, bez szczoteczki do zębów, bez telefonu ( telefony dzieciom poodbierał ojciec- mimo, że nie on ten telefon kupił i nie on opłacał!) Chce dzieciak jechać 200 kilometrów od domu, do innego miasta, do szpitala. Nie jest to ani narkoman, ani prostytuująca się małolata. Grzeczny, zapłakany dzieciak, który opowiada o domu rodzinnym takie rzeczy, że mi się nóż w kieszeni otwiera i mam ochotę zabijać.
na wysłanie dziecka do szpitala potrzebuję zgody rodzica. Dodzwoniłam się rano i usłyszałam, że "Może przyjadą". A na moją informację, że wysyłam dziecko do szpitala pierwsze pytanie było " A kto go potem ma stamtąd odbierać?" ANI jednego pytania o to, jak się dzieciak czuje.
Też byś tak postępowała? ( pytanie retoryczne)
I w szkole dobrze się uczy, jest czysto ubrany, na pewno rodzice na wywiadówki chodzą i dzieciak siniaków do szkoły widocznych nie nosi.

Jeśli dziecko trafi do oddziału, z pewnością ci wredni psycholodzy i psychiatrzy tak tego nie zostawią! Mam taką nadzieję! ( i pierwszym krokiem NIE jest odbieranie praw, tylko terapia i kurator)
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
22 marca 2013 08:58
( i pierwszym krokiem NIE jest odbieranie praw, tylko terapia i kurator)

no więc właśnie.
No.
I czy jeśli przykładowo taka rodzina sama by się zgłosiła pierwsza do terapeuty i na skutek terapii nie zmieniło by się NIC i dzieci nadal by cierpiały, to czy to ma spowodować, że taka rodzina jest traktowana inaczej?
Czy gdyby ta "moja" rodzina była właśnie niby w trakcie rocznej terapii i efekt tej terapii byłby taki właśnie jaki miałam okazję obserwować, to czy taka rodzina jest już nietykalna?\
Nie sztuka coś niby robić, robić i robić. I ściemniać, że coś się zmienia.
To ma być Zrobione. Nie dla radości urzędników, ale dla dobra małoletnich.

Jeśli w przypadku tych państwa z gazet zaszła pomyłka, to mam nadzieję, że zostanie to wyjaśnione. Nie powinny takie pomyłki się zdarzać. Ale nawet jeśli....nie może to przecież przekreślać całego systemu!
No właśnie stąd się biorą takie nagonki - nikt nic nie wie, ale media z taką "wyobraźnią" opiszą temat, że proszę - widać jak ludzie, dempsey i bobek np., reagują - nie mając podstawowych danych!

Pracowałam z rodzinami z poodbieranymi albo ograniczonymi prawami rodzicielskimi na co dzień. Tak jak tunrida pisze, nie jest to takie proste, żeby umieścić dziecko w domu dziecka, chociaż niektóre aż o to wołają.
Według mnie dla dobra dzieci Bajkowskich opinia publiczna nie powinna poznać prawdziwych przyczyn ich odebrania. Po co niszczyć dzieciakom życia, po co każdy małolat ma wiedzieć co się działo u tych chłopców przed odebraniem? Wierzę, że zespół kilkunastu osób podjął mądrą decyzję, bo wiem, że odebranie dziecka to w naszym kraju ostateczność, zabiera się kiedy naprawdę trzeba, i to nie do domu dziecka tylko do rodziny, która się zgodzi zostać rodziną zastępczą.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
22 marca 2013 09:26
tzw opinii publicznej nigdy przenigdy nic ani nikt nie zadowoli. Więc robienie czegokolwiek bo tego domaga się opinia publiczna mija się z celem.

Trzeba robić swoje najlepiej jak się potrafi i tyle. Nie zważać na "opinię publiczną" ani jakieś idiotyczne nagonki rozpasanej tłuszczy co sobie myśli że jej wszystko wolno.

No więc właśnie, muszę się zgodzić.

Jak ktoś był kiedyś na ulicy 29 Listopada w Warszawie i wie w jakich warunkach żyją tam ludzie i nie zabiera im się dzieci, ten może być spokojny, że jemu samemu też nigdy nie zabiorą "za klapsa" albo inną głupotę 🙂
dempsey   fiat voluntas Tua
22 marca 2013 10:05
Zazdroszczę Wam takiej absolutnej ufności w system.
U osób będących  jego częścią to zrozumiałe, ale u pozostałych to interesujące.
Averis   Czarny charakter
22 marca 2013 10:11
dempsey, ale jeżeli masz jakieś informacje z pierwszej ręki, to się nimi podziel. Bo zarówno wiara w system, jak i jego krytykowanie przy obecnym (żadnym) stanie wiedzy na temat Bajkowskich jest równie bez sensu.
dempsey   fiat voluntas Tua
22 marca 2013 10:33
Averis, nawet jeśli mam, to raczej nie do dzielenia się.
Ale tak naprawdę, to nie bardzo mam, tylko gdzieś na jakimś forum mijam się z tym gościem.
Też czekam na rozwój sytuacji, ale to czego się dowiedziałam do tej pory, nie napawa optymizmem.

Poza tym tu nie chodzi o spojrzenie z bliska, tylko właśnie z daleka. Objęcie szerszego kręgu niż to co się ma przed nosem.
Zobaczenie pewnych sytuacji jako części większej całości.
Bo potem człowiek się budzi w innej rzeczywistości i nie wie kiedy się to tak porobiło...

Rozumiem, że ogólnie niepokój społeczny dotyczący rodziny i jej statusu w społeczeństwie to tylko wymysły tych, co sobie roją teorie spiskowe, nienawidzą policji i robią nagonki nie znając faktów, zamiast grzecznie oglądać seriale. A w ogóle to nie ma co się przejmować, to jest rozpasana tłuszcza, czyli  wstrętne sterowane rydzykiem mohery i sami co wieczór łoją swoje bachory, co to sobie je porobili mimo że ich nie stać  😁
http://www.facebook.com/Bronimypl?ref=ts&fref=ts
http://wpolityce.pl/artykuly/49388-miejsce-dzieci-jest-w-rodzinie-ulicami-krakowa-przeszedl-marsz-w-obronie-rodziny-bajkowskich
Averis   Czarny charakter
22 marca 2013 10:38
dempsey, ale co Ty sobie roisz, jaka tłuszcza i mohery? kto tak powiedział? Histeryczne reagowanie na odmienne zdanie też nie jest zdrowe.
dempsey   fiat voluntas Tua
22 marca 2013 10:41
no wiedziałam, że reakcja na moher będzie 😉
tłuszcza wg. eli pe
nagonka bezmyślna wg dzionki
🙂

co do systemowości
http://www.tvp.pl/krakow/tematy-dnia/wideo/o-kontrowersyjnej-sprawie-rodziny-bajkowskich/10461110
"Wobec psychologów, psychoterapeutów czy lekarzy są trochę inne oczekiwania społeczne jako, że reprezentujemy zawody zaufania społecznego ale z drugiej strony my stoimy po stronie dobra zarówno klienta jak po stronie też dobra systemu w którym funkcjonujemy pewnych wartości pewnego dobra szerszego (...)"


Averis   Czarny charakter
22 marca 2013 10:46
dempsey, myślałam, że jak mój nick jest w odpowiedzi, to odnosisz się do moich słów. O, naiwności.

Poza tym co to daje, że się samego siebie nazywa moherem i tłuszczą? Jeżeli czyjeś zdanie mnie nie interesuje i jestem przekonana o słuszności swoich racji, to nie nazywam siebie idiotką, bo X tak mnie określił. Nigdy nie rozumiała takiego typu zabiegów. To zabawne jest, fajne? No nie wiem.
dempsey, a gdyby Fritzlowi zabrali dzieci i nie podali do wiadomości, że to dlatego, że trzymał je w piwinicy i gwałcił latami, to też byś była za tymi marszami i akcjami "miejsce dzieci jest w rodzinie"? Ja mam takie samo poglądy jak ty w kwestii rodziny i zabieranie dzieci z domu to dla mnie ostateczna ostateczność, w żadnym razie nie chciałabym zdryfować w stronę skandynawską, ale w tej konkretnej sytuacji uważam, że rozbuchane emocje oparte są na szczątkowych informacjach. Taka sensacja dla sensacji. W słusznej jasnej sprawie chętnie pójdę na marsz, a ta jasna bynajmniej nie jest.
Mnie tez się nie chce wierzyć, że jakiemuś psychologowi się chciało robić sprawę z błachostki a sądom odbierać dzieci za nic. Sama jestem ciekawa co się zadziało, odbieranie dzieci to nie jest priorytet dla systemu. Chociaż system to zbyt wielkie słowo.
dempsey   fiat voluntas Tua
22 marca 2013 21:15
jej Averis ale się poczułam hmm rozpracowana 😉 psychologicznie Twoim wpisem 😉
stosownie do wątku 🙂
ale po prostu chyba się nie zrozumiałyśmy.

Dzionka, reductio ad Fritzlum 😉

tak naprawdę, to bardzo bym chciała żeby się okazało, że pokładający nadzieję w nieomylności układu terapeuta-urzędnik-sąd (żeby już uniknąć słowa system) mają rację... oby tak było

Czytał ktoś? Gość jest wszędzie, wyskakuje mi z lodówki już. Facet chyba wywęszył modny temat i o. Dużo ma racji, ale generalizowanie na podstawie przykładów tak niszowych w Polsce jak holding czy rebirthing, jest co najmniej rozmijaniem się z rzeczywistością...
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13897097,_W_psychologii_jest_mnostwo_szarlatanerii__wrozenia.html
kujka   new better life mode: on
14 maja 2013 21:51
Tez mi sie wydaje, ze to temat na czasie i wielu probuje na nim wyplynac.

A tak pol zartem, pol serio, zapytalam dzis mojego domowego psychologa "jak myslisz, co powinnam zrobic?" a on mi (zamiast odpowiedzi pt "tak/nie"- nie wiem czy swiadomie - sparafrazowal to, co opowiedzialam o swojej sytuacji, powiedzial, gdzie mogl byc blad i jakie moga byc konsekwencje. Dzionka, przypomina Ci to cos? 😉
kujka, no właśnie próbuje wypłynąć, ale wydaje mi się, że jako psycholog robi złą robotę swojemu własnemu środowisku. Bo zamiast piętnować naprawdę karygodne zjawiska, takie jak mechanicy prowadzący prywatne gabinety albo osoby bez szkoły i totalnie nieodpowiednie do tego zawodu (ale z kasą) otwierające całe kliniki (patrz: moja koleżanka), to on wychwala terapię poznawczo-behawioralną jako JEDYNĄ słuszną i jeszcze pisze o jakichś marginalnych zjawiskach jako niby o regule w polskiej psychoterapii współczesnej.
A tekst B. zdecydowanie mi coś przypomina, ale dla klientów jest często zbyt frustrujący do przełknięcia ("Nie wyjdziesz stąd aż mi nie odpowiesz na moje pytanie!!" - coś ci to przypomina 😉?)
poza tym, odnosze wrazenie ze koles nie wie w ogole na czym polega i do czego sie dazy przez rebirthing...
No to fakt. W dodatku jego zestawienie imprintingu z tym, że doświadczenia z dzieciństwa nie mają wpływu na nasze życie jest co najmniej nielogiczne. Ok, pierwszy odruch to jedno (jak u kaczek), a kształtowanie się więzi z rodzicem/opiekunem u dziecka to drugie. Uprościł to tak siermiężnie, że aż kłuje w oczy. Ten fragment mam na myśli:

"Lorenz odkrył zjawisko imprintingu - wdrukowania. Polega ono na tym, że młoda gęś gęgawa (akurat te zwierzęta badali) po przejrzeniu na oczy podąża za pierwszym ruchomym obiektem i uznaje go za swoja matkę. Zjawisko zachodzi wyłącznie w pierwszych chwilach po urodzeniu, organizm jest wtedy wrażliwy, wytwarza się wzorzec rodzica. Dla niektórych gęsi takim rodzicem był sam Konrad Lorenz.

I właśnie wnioski z tych badań uogólniono i przeniesiono na człowieka. Tylko że zjawisko imprintingu dotyczy wyłącznie tzw. zagniazdowników, a więc gatunków, które natychmiast po urodzeniu muszą wstać na nogi i podążać za matką, aby uniknąć niebezpieczeństw. Człowiek jest tzw. gniazdownikiem, a więc gatunkiem, który bardzo długo pozostaje w gnieździe. Gniazdowniki nie mają takiego okresu wrażliwego, w ogóle nie występuje u nich zjawisko imprintingu.

Tak więc nieprawdziwe jest twierdzenie, że wczesne dzieciństwo ma szczególny wpływ na nasze życie , choć jednocześnie jest to jeden z bardziej utwardzonych mitów w psychologii."
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 maja 2013 21:12
Hahaha, niezły jest 😀 W takim razie większość psychologii nie ma sensu.
W takim razie większość psychologii nie ma sensu.
Bo nie ma. Teraz zewsząd każdemu non stop wmawiają, że jak tylko ma dołek/kiepski okres/jakieś marginalne problemy rodzinne to musi się zgłosić na terapię, bo jest chory, coś z nim nie tak i w ogóle jak od do tej pory mógł żyć bez terapii. Tak, jakby dorosły człowiek nie mógł sobie sam poradzić z jakimikolwiek przeciwnościami i robienie z ludzi kalek emocjonalnych by trzepać kasę z coraz to nowych i częstszych 'spotkań terapeutycznych'.

Oczywiście są rzetelni psychologowie i są też ludzie, którym taka pomoc jest potrzebna, ale obecne dążenie do terapii wszystkiego i wszystkich jest chore.

I wcale nie dziwię się, że środowisko go dyskredytuje, jeszcze taki biedny Kowalski jeden z drugim pomyślą, że mogliby sami rozwiązać swoje problemy, a jak im się o zgrozo uda, to nici z wizyt w gabinecie i gotówki w portfelu.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 maja 2013 21:31
Ale jak komuś to poprawia jakość życia, to czemu miałby nie chodzić? Ludzie chodzą do dentystów i robią sobie zęby, piaskują je i fluorują, a powinni rozumiem jak im się robi próchnica, czekać aż zje całego zęba, a następnie go wyrwać?
Czytaj ze zrozumieniem.
Są ludzie którzy tego potrzebują, owszem, ale cała rzesza nie, a wmawia im się inaczej, podobnie jak wmawia się każdemu, że powinien wyglądać jak sfotoszopowana laska/facet z okładki magazynu i inne podobne zjawiska, bo to modne i trendy. Aż dziw, że gatunek ludzki przetrwał do teraz bez takich zbawicieli, przecież powinni już dawno sobie wszyscy w łeb strzelić bez tej niezbędnej specjalistycznej pomocy w każdej sytuacji.
dempsey   fiat voluntas Tua
15 maja 2013 23:00
Ale jak komuś to poprawia jakość życia, to czemu miałby nie chodzić?


heh niby tak
z drugiej strony jakoś się tym rozwijającym i oświeconym psychologicznie i zterapeutyzowanym społeczeństwom jakość życia nie poprawia
liczba rozwodów rośnie itepe itede
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 maja 2013 23:02
Ale trzeba też zauważyć zmianę cywilizacyjną. Związku z tym zmieniają się modele i instytucje społeczne.

Alveaner - tak, kiedyś ludzie nie chodzili do psychologa, bo jak znaleźć psychologa w trakcie wojny na przykład? Ale to nie zmienia faktu, że terapeuci pomagają.
odświeżę.

czy ktoś może coś powiedzieć więcej o terapii ustawień? chodzi mi o metodę Berta Hellingera. brzmi niewiarygodnie, zwłaszcza chodzi o reakcje reprezentantów. czy ktoś brał udział, wie, że działa, bądz wrecz odwrotnie?
Brałam udział w sesji kameralnej. Nie wiem, jak ją nazwać - w każdym razie postaciami nie byli inni ludzie, tylko miałam na stole pionki, które stopniowo zaczynały symbolizować różne osoby i sprawy. Asystowała mi przy tym osoba znająca się na ustawieniach.

Moja opinia w skrócie jest taka, że to może być dobry sposób na spotkanie się ze sobą. Uporządkowanie tego, co się nieświadomie sądzi o świecie, innych. Co się wie - chociaż się myśli, że się nie wie. Nie wierzę natomiast w koncepcję pól itd. Czyli chyba nie bardzo wierzę w sedno?

Dwa razy miałam taką sesję. Pierwsza zmieniła mi bardzo dużo, pomogła. Druga była mniej spektakularna, ale też się trochę przydała.
Teodora, dzięki! temat mnie zaciekawił, bo terapia zawadza już o elementy ezoteryki. tylko zastanawiam się czy właśnie pionki są wystarczające? bo przecież uczucie komfortu/dyskomfortu mają czuc "statyści". i właśnie to mnie ciekawi, czy odczuwają emocje osób z ustawienia, czy jest to pic na wodę.

z jednej strony dużo osób twierdzi, że ta terapia jest bardzo innowacyjna i skuteczna, z drugiej odsetek samobójstw jest bardzo duży. wiadomo, że jest to tylko opcja do wykorzystania, ale jednak wydaje mi się, że tłumaczenie tragedii w rodzinie odkupianiem winy względem schematu... jest dziwne. ciężko zaakceptować teorię, jakoby np samobójstwo dziecka było darem, wynikającym z miłosci, aby wyrównać "dług" względem schematu i odkupić "minusa" ojca, który się wyprowadził z domu...

temat bardzo kontrowersyjny, jestem ciekawa Waszych opinii.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się