Zakaz hodowli koni w mieście - przepis mający wejść w kujawsko-pomorskim


Podobnego wątku nie znalazłam, chciałam najpierw pisać o tym w tym o stajniach kujawsko-pomorskim", ale temat może dotyczyć również innych miejsc w Polsce. Zachęcam do dyskusji.


Od jakiegoś czasu chodzą głosy o wprowadzeniu uchwały o zakazie trzymania zwierząt gospodarskich, a w tym koni w mieście.
"Afera" rozpoczęła się od jednego pana, który donosił na swoją sąsiadkę.
Przytoczę cytaty z artykułu: http://www.nowosci.com.pl/look/article.tpl?IdLanguage=17&IdPublication=2&NrIssue=2379&NrSection=500&NrArticle=238627&IdTag=85

To informacja ważna dla każdego, kto trzyma zwierzęta gospodarskie, lub ogląda je u sąsiada. Do tej pory chów koni, kóz, kur, kaczek itp. w peryferyjnych dzielnicach o niskiej zabudowie był możliwy. Teraz miejscy radni chcą go (od 1 lipca) zakazać. Osiedlowi radni przygotowują spis lokalnych hodowli, wskazując na ich uciążliwość, bądź nie, dla sąsiada.

Nowy projekt budzi sprzeciw posiadaczy i miłośników zwierząt, hodowców, klubów jeździeckich, leśników i psychologów. Ślą protesty do przewodniczącego Rady Miasta Romana Jasiakiewicza i ostrzegają radnych przed przegłosowaniem legislacyjnego bubla.


nie wiadomo, kto jest uciążliwym sąsiadem:
- Wprowadziłam się w 2009 roku i już po miesiącu pan Kurzeja złożył na mnie pierwszy donos, a potem były następne - Małgorzata Sobiś-Żmudzińska pokazuje stos wezwań i protokołów z kontroli, wywołanych donosami sąsiada. Jedne dotyczą stajni, inne drewnianej szopy i zbyt wysokich słupów przy pergoli, kolejne... obornika.

- Wywozi go ze stajni na przyczepce i stawia kilka metrów od mojego płotu. Kto by to wytrzymał? - skarży się Kurzeja. Lekarka twierdzi, że sąsiad przesadza, bo po ten naturalny nawóz ustawia się kolejka chętnych, więc nie leży zbyt długo pod plandeką.

Kurzeja chwali się listą ponad dwudziestu mieszkańców osiedla, którzy go popierają i twierdza, że chów koni w tym miejscu jest uciążliwy. - Część sąsiadów już się z tego poparcia wycofała - twierdzi Żmudzińska. - Pisałem do różnych urzędów i do pana prezydenta, bo te konie są tu nieprawnie - mówi sąsiad.

W Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego, sanepidzie, Radzie Miasta i Wydziale Administracji Budowlanej Urzędu Miasta pan Kurzeja jest stałym gościem. Ostatnio walczy o to, by lekarka nie przekształciła drewnianej szopy, usytuowanej 3 metry od jego płotu, w tymczasową stajnię. - Postępowanie administracyjne jeszcze się nie skończyło - informuje.


Jedni mówią, że uchwała weszła i wyłączone są z niej tylko dwa ośrodki w Bydgoszczy, inni twierdzą, że nie weszła w ogóle.

Czy w innych miastach też debatują nad takimi zakazami?

ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
18 kwietnia 2013 11:08
no tak, zakażmy wszystkiego bo jeden zapiekły pieniacz sobie tak życzy 🤔wirek:
ale to chyba jest już od dawna i wszędzie?
kiedyś już na taki temat dyskutowaliśmy.
były cytowane, linkowane przepisy itd, z których wynikało, że wyłączone są tylko obszary, które były niegdyś wiejskie i włączono je do miasta (jak w szczecinie gdzie kilka wiosek stało się dzielnicami miasta - tu można trzymać)
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
18 kwietnia 2013 11:26
Nie, na ten konkretny temat nie dyskutowaliśmy.
horse_art, jak pisałam, nie znalazłam podobnego wątku. Możliwe 🙂

jednak te stajnie o których mowa są na obrzerzach miasta, nie w centrum. Mało tego, z tego co kojarzę, stajnia z artykułu jest usytuowana przy lesie, jednak niestety na terenie miasta Bydgoszcz.
Jak w takiej sytuacji radzą sobie voltowicze z końmi przy domu?
ElaPe, nie nt bydgoszczy, ale w ogóle było, pamietam bo i ja szukałam ustaw. nawet urzedy odwiedziła, bo mnie ten temat b. interesował (chciałam wiedzieć czy znajomego konie są "zagrożone" i czy moge mieć kucyka na dziełce) - ale o tym już nie pisalam raczej ;0
ale to nie był watek osobny, gdzieś w jakimś po prostu.. ale nie pamiętam gdzie niestety 🙁 dawno już...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
18 kwietnia 2013 11:52
no dobrze, ale tu w tym wątku chodzi o coś innego. Chodzi o jednego upierdliwego sąsiada któremu przeszkadza wszystko a w szczególności 3 konie za plotem, na obrzeżach miasta, tuż przy lesie którego pasją jest notoryczne wysyłanie skarg.

I że przez jednego takiego zapiekłego gostka miasto za jednym zamachem ma jedną uchwałą zakazać "zwierząt gospodarskich" właśnie na obrzeżach miast.

Zapewne jakiś stary, zgryźliwy facet, który nie ma co robić całymi dniami więc szuka sobie zaczepki. Mieszkając w bloku czy dom przy domu trzeba się liczyć z tym, że ma się SĄSIADÓW, którzy mogą mieć różne od naszych zainteresowania/potrzeby.  Jeden będzie co drugi dzień kosił trawę, bo jest pedantem, inny będzie robił co weekend grilla, inny będzie miał stado dzieci wrzeszczących i ganiających po okolicy od świtu do zmierzchu a jeszcze inny raz na jakiś czas postawi sobie przyczepę z gnojówką. To nie znaczy, że trawy mamy nie kosić, grilla wyrzucić a dzieci najlepiej zamordować. Zakładam, że Pani, o której mowa w artykule jest rozsądna i nie stawia mu gnoju pod płotem, więc nie wydaje mi się, żeby zapach był nie do przeżycia. Jeśli ktoś nie umie żyć wśród ludzi i pójść na jakieś kompromisy to niech zamieszka w puszczy, wtedy nikt mu przeszkadzać nie będzie.
Sytuacja komiczna, czy może raczej tragiczna. Kilku osobom coś przeszkadza to od razu heja, zmieniajmy przepisy.
taką sytuacje też mają ludzie u nas na obrzezu miasta, sprowadzili się na wies (w praktyce dzielnica) postawione bloczki, markety...i pieklą sie że ktos ma (bo miał od zawsze kury czy konie).

ale że przepisy jasne - to nic nie mogą zdziałać.

no chyba że się znajdzie ktoś tak upierdliwy i mocą, że przepis zostanie zmieniony....

o upierdliwych sąsiadach  było też chyba w "przydomowa stajnia" - może tam bedzie coś co moze pomóc?


konie pikuś... grille też są na osiedlach niektórych zakazane...
podobne hece z sąsiadami ma wiele stajni w okolicach Warszawy np stajnia Bialy dwór w Okuniewie.Żeby jeszcze dodac to ta stajnia miała ziemię to od niej kupowali ludzie ,którzy zbudowali teraz domy i nagle przeszkadza im towarzystwo koni.
Ja zaś mieszkam daleko od miasta, we wsi i....i miałam problemy z postawieniem stajni. Urzędnicy robili mi wiele problemów z wydaniem pozwolenia na budowę. Paniusia z gminy powiedziała mi wręcz ,że nia ma mowy o budowie stajni. Pomogło mi wiele fantastycznych osob, w tym aktualni sąsiedzi. Dostałam zgodę ale....na budynki gospodarcze i stodołę.
Dziwiło i dziwi mnie to , to do cholery jest wies no ale urzędnicy twierdzili ,ze to tereny typowo rekreacyjne i nie może śmierdziec obornikiem itp itd.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
18 kwietnia 2013 12:19
Ciekawe jak Bródno do tej pory egzystuje - otoczone blokami przecież.
no dobrze, ale tu w tym wątku chodzi o coś innego. Chodzi o jednego upierdliwego sąsiada któremu przeszkadza wszystko a w szczególności 3 konie za plotem, na obrzeżach miasta, tuż przy lesie którego pasją jest notoryczne wysyłanie skarg.

No i właśnie, też mam za płotem nudzącego się na emeryturze sąsiada, który notorycznie pisze skargi na wszystkich. Do mnie miał zastrzeżenia, że hałasują mu parkujące pod budynkiem samochody. Nieźle, szczególnie uwzględniwszy, że 200m dalej mamy delikatnie ruchliwą Al. Jerozolimską, gdzie aktualnie jest budowane 3 piętrowe skrzyżowanie autostrady, ekspresówki i obwodnicy 😁 Najlepsze jest to, że sąsiad jest bardzo aktywny w agitacji i na każdą skargę chodzi po okolicy i zbiera od chętnych podpisy. Ze skargą na moje hałaśliwie parkujące auto wybrał się do pobliskiego warsztatu samochodowego. Jak go zobaczył właściciel warsztatu, to tylko powiedział: "Pan to ma tupet. Z pół roku temu pisał pan skargę na mój warsztat i też pan zbierał podpisy" 😁
Akurat w tym warsztacie naprawiam i serwisuję moje hałaśliwe samochody 😉
Mam nadzieję, że gmina nie uchwali przepisu zabraniającego parkowania auta na swojej posesji 🙄

Ale tak na serio - masakra z takimi ludźmi. Kiedyś mi opowiadał Piotrek Mazurek, że do sąsiedniej podwrocławskiej wsi wprowadził się nadęty pan prawnik, który słał gdzie się tylko da skargi i zażalenia, że psy szczekają... w godzinach ciszy nocnej 😵

Rozumiem jak najbardziej zasadę nie wadzenia innym, ale ustawa jest tak napisana, że "uciążliwość" dla sąsiadów można definiować dowolnie. Np. parkowanie samochodu może być uciążliwe dla sąsiada (w końcu dźwięk silnika i spaliny...). Jakbym chciała być wredna, to bym w odwecie zaskarżyła jako uciążliwy kompostownik ogrodowy mojego kochanego sąsiada 🤣 Przyciąga owady, brzydko wygląda (psuje mi widok z okna i obniża wartość nieruchomości!) i zawiewa czasem zgnilizną...

Koni żal, ciężko będzie je wybronić na miejscu. Poza tym sąsiad psychol faktycznie może im coś trującego wylać na wybieg, albo je poczęstować podrasowanym przysmakiem... To jest najgorsze 🙁
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
18 kwietnia 2013 13:37
sąsiad psychol to faktycznie problem.
Też mnie ruszył ten problem, kiedy przeczytałam o stajni w Bydgoszczy.
Zaczęłam szukać. Zobaczcie nowe uchwały miast "o śmieciach", które mają wejść w życie od 1go lipca 2013. Jest w nich rozdział o zwierzętach gospodarskich. Każde miasto ma taką uchwałę i tam można znaleźć, co radni wymyślili i czego można się spodziewać...
Porównałam kilka miast i tylko w Poznaniu wyraźnie zwrócono uwagę na konie w mieście.
to jest właśnie przerażające! Znajdzie się taki męczy*upa i zaskarża. Babeczka z artykułu jest rozsądna, bronią jej hodowcy, właściciele innych stajni i ośrodków, bo boją się, że za chwilę nie będzie gdzie pójść z końmi.

Pamiętam jak kiedyś sąsiad na działce nad jeziorem chciał pisać petycję, kiedy dowiedział się, że budujemy stajenkę na lato dla mojego konia. Chodził po sąsiadach i pytał czy im nie przeszkadza, a oni sami codziennie do mnie z jabłkami i koszoną trawą przychodzili w zamian za gnój 🙂

safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
18 kwietnia 2013 14:24
Na działkach budowlanych o przeznaczeniu pod zabudowę mieszkaniową jest zakaz trzymania zwierząt hodowlanych, na działkach rolnych ( nawet tych w mieście) wolno - tak jest u mnie, każde miasto ma swój regulamin.
W ogóle powoli sytuacja robi się chora. Niby człowiek kupi swój kawałek ziemi, ale w gruncie rzeczy guzik może na nim zrobić.
A ludziom generalnie się w tyłkach poprzewracało. Sami hrabiowie, którym każdy dźwięk i zapach przeszkadza. Widzę po swojej sąsiadce, która potrafiła narzekać na to, że woda za głośno wali o wannę przy napuszczaniu. I że spać nie może o 23 (mieszka obok, nie pode mną).
urzędnicy twierdzili ,ze to tereny typowo rekreacyjne i nie może śmierdziec obornikiem itp itd.


No a czym ma na wsi "śmierdzieć" jak nie gnojem?  👍
To niech ten laluś się przeprowadzi w samo centrum gdzie widac najwyzej drugi blok.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
30 kwietnia 2013 10:54
To niech ten laluś się przeprowadzi w samo centrum gdzie widac najwyzej drugi blok.

i przepięknie wonieje spalinami
dempsey   fiat voluntas Tua
30 kwietnia 2013 13:46
Wszelkie skojarzenia ze wsią i gospodarstwem najbardziej rażą ludzi, którzy jako pierwsze pokolenie porzucili swoje chłopskie korzenie.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
30 kwietnia 2013 14:42
Ale serio przeszkadza Wam, że w mieście nie wolno prowadzić hodowli zwierząt gospodarskich?  👀

Nie każdy lubi przyrodę, stajenne zapachy i beczenie baranów. Oczywiście na terenach rolniczych zaskoczony być nie może, ale już może mieć jakieś "ale", że na osiedlu domków jednorodzinnych ktoś zaczyna trzymać konie w ogródku za płotem.

Tak jak ja się czepiam faceta, który pod moim pokojem ma garaż i jego relaksuje namiętne majsterkowanie ( bardzo głośne, wymagające używania wiertarki i szlifierki)- chciał mieć warsztat? mógł kupić garaż wolnostojący, a nie w bloku. I będę go ścigać, bo regulamin jest po mojej stronie, a ja też mam prawo do odpoczynku i ciszy w mieszkaniu. ( taka zołza jestem  😁 )
safie, jest mimo wszystko różnica między mieszkaniem w bloku, nad garażem, a okolicą, która 2-3 lata temu była zapyziałą wiochą, świeżo wchłoniętą przez miasto i nowobogackich.

Ja siedzę dokładnie 12 km od ścisłego centrum w Wawie i mój sąsiad trzy domy dalej hoduje sobie kury. Koguty rano pieją i na pewno nie przestrzegają ciszy nocnej 😁 Nie zamierzam z tego powodu robić awantury i komukolwiek utrudniać życia.
dempsey   fiat voluntas Tua
30 kwietnia 2013 15:08
Hm ja mam ogród, który mój dziadek osobiście grodził 50 lat temu na piaskach wśród bezdroży i łąk. Dziś działeczki mają tu max 500 m2 i większość uliczek jest elegancko wyasfaltowana. Zwierzyna przydomowa ogranicza się do psowatych.
Rzecz jasna nie mam zamiaru trzymać tu konia  😂 ani nawet barana, no może kiedyś ew. kury.
Natomiast raz kilka lat temu 2 konie męża przenocowały w ogrodzie,  a innym razem spędziły tu kilka godzin pomiędzy jakimiś wyjazdami.
Nie czuliśmy się w obowiązku z tego pomysłu tłumaczyć sąsiadom, bo koń w wersji kilkugodzinnej i ogrodzonej nie jest jakoś szczególnie uciążliwy. Zresztą ogród jest zarośnięty i nic nie widać latem.
Jednak dzika awantura, którą zrobiła nam sąsiadka troszkę nas ostudziła w tej beztrosce. Chodziło o uwaga! suche łajno końskie pod naszą bramą, na asfalcie. Uch ale się działo.

Akurat tak się składa, że ci sąsiedzi mają dom tak bardzo odbiegający od skojarzeń z wsią, jak tylko można  😎 Mają nawet wieżę 😉 i skądinąd wiem, że są właśnie pierwszym odrolnionym pokoleniem 😉
I bardzo dobrze, przecież wieża mi nie przeszkadza i w gust im zaglądać nie będę. Co nie zmienia faktu, że wtedy dowiedziałam się sporo o słomie wciąż uwierającej kogoś w but 😉 Ten dobór słów.. to mięcho..
Ale jesteśmy z tą miłą panią znowu w bardzo dobrych stosuneczkach. Trzeba! 😉
A bo teraz wszystko ludziom przeszkadza. Zdaje mi się od pewnego czasu, że ludzie "upierdliwieją". A już zwierzęta to przeszkadzają makabrycznie. Powiem szczerze, wolałabym mieć tak jak kiedyś (tzn. mieć u sąsiada za płotem) po dziesięć kur, indyków, kaczek, świnię i dwa barany, a nie tak jak teraz spaliny i smród, ołów itd. Takim tropem idąc można wszystko zakazać: Koni, bo śmierdzą. Placów zabaw dla dzieci - bo hałas. Psów na blokach - bo ktoś komuś szczeka. Ba, psów w prywatnych domach, bo zawsze sąsiadowi może przeszkadzać że stanął pod płotem i szczeka. Jakoś tylko nie słyszałam żeby ktoś protestował z racji narastającego huku samochodów, spalinowego smrodu, pyłu itd. Zawsze oberwie mniejszość, w tym przypadku koniarze. Mam nadzieję że tak głupi przepis nie przejdzie. Swoją drogą część szkółek jeździeckich chyba należałoby wtedy teleportować wraz z fundamentami?
I jakoś tak suma sumarum odnoszę wrażenie, że Końskie ymmm...spaliny wychodzą zdrowiej niż samochodowe 😁
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
30 kwietnia 2013 16:06
quanta, mnie raczej chodziło o sytuację, kiedy domy były pierwsze i ktoś sobie nagle wymyślił stadninę czy konika dla ozdoby ogródka.

dempsey, takie chwilowe trzymanie to inna sprawa, niż hodowanie/ trzymanie koni 😉

Chainsy , ale wszystko ma swoje miejsce. Ja mam problem bo całe osiedle mam w tabliczkach " zakaz wprowadzania psów" i najnormalniej wychodzi na to, że psa mieć nie powinnam, bo nie mam z nim gdzie wyjść ( ale opłatę od posiadania psa miasto pobiera równie chętnie jak stawia ww tabliczki 😉 ). O protestach na hałas i spaliny słyszałam aż za dużo.

To "upierdliwienie" i ja zauważam, ale wydaje mi sie, ze jest to spowodowane dzisiejszym trybem życia. Kocham psy, sama mam, ale jak pies sąsiadów wył za ścianą po ich wyjściu z pracy, a ja byłam po nieprzespanej nocy to mi przeszkadzało ( po grzecznym zwróceniu uwagi właścicielom okazało się, że nie zdawali sobie z tego sprawy i teraz pies sam nie zostaje) . Dzieciaki jeżdżące na deskorolce pod blokiem tez mi przeszkadzały jak pisałam mgr ( uwagi nie zwróciłam, ale co pod nosem naklęłam to moje) . Całe popołudnie wiercenia pod moim pokojem też mi przeszkadza- bo chciałabym wypocząć, bo po całym dniu w pracy to drażni, bo nerwy nie wytrzymują. Aktualnie ludzie żyją w biegu i w domu chcą mieć azyl.
Wszelkie skojarzenia ze wsią i gospodarstwem najbardziej rażą ludzi, którzy jako pierwsze pokolenie porzucili swoje chłopskie korzenie.

Zgadzam się z tobą dempsey w  100%  😀 . Wiem z autopsji  🙂.
Aktualnie ludzie żyją w biegu i w domu chcą mieć azyl.

No, i dlatego budują domy na wsi 🙂 Komfort kosztuje.
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
01 maja 2013 04:34
A może powinni pobrać trochę tabletek? Bo ciągle zdenerwowanie to objaw kkliniczny. Nie macie wraźenia źe ludzi irytuje WSZYSTKO? Starsi ludzie na rowerach, psy za płotem, konie kilometr dalej, czyjś remont, czyjeś ognisko, dzieci grające w piłkę. Wszystko. To jakaś charakteropatia już taka upierdliwość. A konie ludzi wkurzają często nie dlatego że śmierdzą tylko dlatego żeby sąsiadowi dowalić bo  tak.  A często jeszcze z jakiejś chorej zawiści. 
Zawiść rzeczywiście jest najgorsza.Nie mogłam przeboleć kilkanaście lat temu,że kiedy kupiłam pierwszą klaczkę,wymarzoną,wyczekaną,w dodatku była to klaczka arabska(choć nawet w marzeniach nie wędrowałam tak daleko)-to mój mąż kazał pytającym o cenę odpowiadać,że zapłaciliśmy tysiąc złotych,bo to taki chudy odpad.I bardzo bolało mnie,że nawet znajomi nie wierzyli mi,że mam jednak tego araba,bo rzeczywiście za tysiaka to musieli mnie oszukać.Teraz doceniam posunięcie mojego męża-nikt nam nie zazdrościł(bo nie było czego),wybieg graniczy z każdej strony z domami na osiedlu,na podjazdach jeepy,w ogrodach oczka wodne,altany i moja stajnia za płotem i kury zielononóżki(teraz ok 60szt)Mają duży kurnik z bali i wolierę,popołudniami wypuszczam na wybieg.Jeśli któraś wfrunie do sąsiada-zginie w szczękach psa ale ja wtedy nie mam pretensji.Kiedyś sąsiadka się zmieszała,bo jej pies chapsnął kurę ale postawiłam sprawę jasno-ona poszła do psa,a nie pies do niej.I tak sobie żyjemy już 10 lat .Tylko,że u nas,chociaż każdy żyje tu jak w mieście-miejscowość dawno temu utraciła prawa miejskie i jednym słowem mogę sobie trzymać nawet trzodę chlewną 🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się