Jak zabezpieczyć przyszłość konia?

Może temat mało przyjemny, jednak ostatnio w wyniku rożnych sytuacji życiowych naszło mnie na przemyślenia.

Jestem osobą lekko sfiksowaną na punkcie poczucia bezpieczeństwa i  odpowiedzialności. M.in. dlatego mam na oddzielnym koncie odłożoną kasę na leczenie mojego konia w razie ewentualnego wypadku, nagłego zachorowania + kasę na utrzymanie go przez pół roku w razie gdyby moja sytuacja finansowa uległa znacznemu pogorszeniu.

Mój koń jest dla mnie bardzo ważny i nie wyobrażam sobie, żebym mogła nie opiekować się nim tak jak mogę i dam radę do końca jego dni.

Ostatnio jednak zaczęłam się zastanawiać co w sytuacji gdy mnie zabraknie? Nagle? Nikt nie zakłada, że coś się stanie i ciężko o tym myśleć. A przecież może.  Moja rodzina totalnie niekońska, rodzice nawet w stajni nie byli nigdy, rodzeństwo też. Pewnie by go sprzedali, bo cóż mogliby z nim zrobić. Pewnie by nie wiedzieli komu sprzedać, bo nie maja pojęcia o koniach i opiece nad nimi. A koń to nie pies, kot czy rybki. Droższy w utrzymaniu i wymaga bardziej specjalistycznej wiedzy co i jak. Może sprzedaliby handlarzowi, możne pierwszej lepszej osobie, byle pozbyć się kłopotu. Ale w sumie nie wiem, bo nigdy na ten temat nie rozmawialiśmy.

Nie chciałabym żeby się tułał po świecie, albo trafił w nieodpowiednie ręce.

Czy kiedykolwiek się nad tym zastanawialiście? Czy rozmawialiście ze swoimi bliskimi co w takiej sytuacji? Czy macie jakąś zaufaną osobę, którą upoważniliście do pojęcia decyzji co z waszym koniem, jeśli sami już nie będziecie mogli tego zrobić? Nie przewinął mi się taki wątek na forum. Mam nadzieję, że nie dubel. Nic nie znalazłam.

Jak dla mnie, bardzo ciekawy temat. Niestety własnego konia nie mam, ale hipotetycznie zawsze można założyć co i jak będzie kiedyś, kiedy będę go mieć. Warto porozmyślać za w czasu, nie tylko o tym jak super będzie nam się galopowało po Bieszczadach.

Powiem Ci, że pewnie miałabym podobne podejście do sprawy. Również jestem osobą, która woli "chuchać na zimne", żeby w razie jakiejś nieprzyjemnej sytuacji mieć awaryjne wyjście, a nie nagle zostać na lodzie z koniem i z samym sobą.
Dlatego też przed kupnem, chciałabym odłożyć podobną sumę na utrzymanie konia w razie wypadku utraty pracy, jak również na ewentualną chorobę i leczenie wierzchowca. To bardzo racjonalne co robisz, bo masz pewność że będziesz ze swoim cztero-kopytnym przyjacielem tak długo, jak długo pozwolą Ci fundusze zgromadzone wcześniej, a nie nagła sytuacja losowa, kiedy będziesz musiała go sprzedać, bo nie  będziesz mieć gdzie mieszkać.

Co do osoby, którą bym upoważniła, to pewnie byłby mój Tata. Ba, na pewno! Od niego nauczyłam się racjonalności, sprawdzenia 10 razy jakiegoś człowieka, czy na pewno można mu zaufać w sprawach końskich. Zanim by sprzedał mojego konia, o którym wiedziałby że to ogromna część mojego życia, poszukałby po zaufanych, znajomych ludziach, a dopiero potem gdzieś indziej. Dodam, że Tata nie jest koniarzem. Kilka razy wsiadł ze mną na konie w terenie i bardzo mu się podobało, jednak mówi, że tą pasję zostawi po prostu dla mnie 🙂 Jesteśmy bardzo zżyci i wiem, że nie oddałby mojego wierzchowca byle komu.

Ja zapisalam w spadku synowi.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
05 lipca 2013 19:33

Ja zapisalam w spadku synowi.


fajnie że masz tak długowiecznego konia. Jaka to rasa? 😉
Umrzeć to można jutro, na zawał serca. Tfu! Albo za 2 dni zginąć na przystanku autobusowym bo pijany gówniarz wiedzie samochodem. Długowieczność konia nie ma tu nic do rzeczy.
W razie czego, moimi końmi, kozami, psami i kotami mają zająć się 2 córki. Do podziału 😉  Mężowi zostawię kury, bo się względnie zna na nich 😁
Kasia Konikowa   "Konie mówią...po prostu słuchaj..." Monty Roberts
05 lipca 2013 19:43
Mój Koń ma w swoim paszporcie dokument spisany przy notariuszu. W razie mojej śmierci czy niezdolności do opieki nad koniem przechodzi na własność mojego przyszłego Męża (na szczęście, który jest "koński" i ma również swojego konia) i do końca życia mojego konia zobowiązany jest do opieki nad nim i utrzymywania go i nie ma prawa go sprzedać, oddać, wydzierżawić. Dokument spisany za zgodą przyszłego Męża oczywiście. Uważam, że to jest bardzo fair wobec konia, takie zabezpieczenie go.
Pewnie się narażę dużej liczbie osób, no trudno. Czy to nie lekka przesada? Koń to jednak zwierze , nie dziecko, żeby zabezpieczać jego przyszłość. Rozumiem , że każdy koniarz w większym lub mniejszym stopniu jest przywiązany do swojego wierzchowca, ja też, ale  kurcze trochę zdrowego rozsądku. 
Gillian   four letter word
05 lipca 2013 19:56
Ja w tym nie widzę przesady.
Mam spisany testament i dokładnie wyszczególnione co się stanie z koniem. Ale nie napiszę, bo znowu będzie afera na sto fajerek bo to niepopularny pogląd 😀
Donia Aleksandra, nie zgadzam się z Tobą. Wiele przezornych ludzi zabezpiecza swoje zwierzęta, nie tylko konie ale koty, psy, te które mają i za które czują się odpowiedzialni. Jakim dramatem jest znalezienie domu dla kota / psa po śmierci właściciela, a co dopiero dla konia. (Żeby miał zwierzaka na dożywocie, nie oddał na rzeź, nie użytkował niewłaściwe itd). To normalne, że każdy odpowiedzialny i dorosły człowiek chce zabezpieczyć swoje zwierzęta jeśli są dla niego istotne...
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
05 lipca 2013 19:58
i to jest bardzo dobre pytanie, chodzi za mną od kiedy koniowaty trafił do kliniki(bo zaczęłam mieć rozkminki a co by było gdyby miał innego właściciela który miał by w dupie i nie rozpoznał problemu)... mam w głowie odpowiednie osoby, ale raz że ciężko mi zdecydować a dwa że jeszcze o tym nie wiedzą a trzy że nie mam żadnych formalnych papierków koniecznych... de facto mam podobną sytuację, kompletnie niekońska rodzina i jest klops... a zanim się dorobię syna spadkowego to wiele może się zdarzyć 🙂
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
05 lipca 2013 19:59
To już lepiej wykupić upezpieczenie na życie które po śmierci przypadnie koniowi  😎  a nie obarczać krewnych upierdliwym i kosztownym dla nich obowiązkiem

Spadek krewny może zawsze na szczęście odrzucić.
Mój Koń ma w swoim paszporcie dokument spisany przy notariuszu. W razie mojej śmierci czy niezdolności do opieki nad koniem przechodzi na własność mojego przyszłego Męża (na szczęście, który jest "koński" i ma również swojego konia) i do końca życia mojego konia zobowiązany jest do opieki nad nim i utrzymywania go i nie ma prawa go sprzedać, oddać, wydzierżawić. Dokument spisany za zgodą przyszłego Męża oczywiście. Uważam, że to jest bardzo fair wobec konia, takie zabezpieczenie go.

a co jeśli sytuacja przyszłego męża bardzo się pogorszy? Wtedy nie ma prawa sprzedać konia, co z nim zrobi? Moim zdaniem to nie takie znowu dobre rozwiązanie. Zwłaszcza, że będzie to już drugi koń na utrzymaniu (chyba, ze to milioner- tylko pogratulować😉)


Ja też myślałam na ten temat. I nie mam pojęcia co rodzina zrobiłaby z koniem- pewnie sprzedała. Nawet myślałam aby znajomą (w sprawie koni mam do niej 100% zaufanie) wyznaczyć jako opiekunkę dla konia, aby przynajmniej zdecydowała komu go sprzedać/oddać.
Idealnego rozwiązania chyba nie ma, nie wydaje mi się też aby takie rozważania były przesadą, i pies i koń sa członkami rodziny, wiadomo, ze nie zawsze (zwłaszcza po jakimś nieszczęściu) moga w tej rodzinie zostać ale chyba zasługują na zabezpieczenie przyszłości, choćby minimalne.
Donia Aleksandra, owszem koń to nie dziecko. Aktualnie nie mam męża i dzieci. Gdybym miała dzieci chciałabym również zabezpieczyć ich przyszłość. Koń jest istotą o  która się troszczę i za którą jestem odpowiedzialna. Co złego w tym, że chcę żeby żył bezpiecznie i spokojnie?

Inna kwestią jest to, że wiem że byłby to kłopot dla mojej totalnie niekońskiej rodziny. Jeśli mogę to w jakiś sposób rozwiązać to co w tym złego?

ElaPe, ja nie chcę nikogo obciążyć obowiązkiem finansowym utrzymania mojego konia. Jeśli będzie chciał i mógł będzie wspaniale. Jeśli nie, chciałabym, żeby była to osoba, która zatroszczy się o znalezienie odpowiedniego domu dla niego. Tylko i aż tyle.

aleqandra, no właśnie rodzina byłaby najlepszym rozwiązaniem. Ale moja niekońska i klops. I obawiam się, że nawet nie ze złej woli, a z niewiedzy mogliby nie znaleźć mu odpowiedniego domu. Nie wymagam od nich, żeby go utrzymywali, ponieważ był dla mnie ważny. to duże obciążenie finansowe.
Donia Aleksandra, takie zabezpeiczenie konia to nie tylko zabezpieczenie "głupiego zwierzaka - fanaberia sfiksowanej pańci", tylko zabezpieczenie siebie - za życia gdy stracimy prace, zdrowie (my lub koń) - aby nie popaść w długi nawet jak mamy opcje emocjonalną go sprzedać (nie tak łatwo z dnia na dzień pozbyć się konia, szczególnie jeśli zachoruje).
zabezpieczenie w wypadku naszej śmierci to zabezpieczenie naszych bliskich - aby nie zostali z "problemem" np.: kto ma go wziąć? (i albo nikt nie chce albo kilka osób i awantura - 1 ma prawo ale nie chce, nie ma na utrzymanie, inny chce (bo fajny, bo to wartościowy zwierz) a prawa nei ma, inny uważa, że denat chciał mu oddać.....) za co i jak go utrzymać? (nawet "zanim" się go sprzeda), komu go oddać-sprzedać? (bo nie każdy "bliski" nie ma serca aby oddac na kabanosy czy na zarżnięcie jazdą...  czyli "komukolwiek oby się pozbyć /oby dostać kase",
no i zostawienie kasy na x miesięcy hotelu - to utrzymanie na czas "decyzji"-sprawy spadkowej czy rozwiazania awantury, nikt nie musi płacić (a może nie mieć...).
dla mnei odłożenie kasy + (lub choć) zadecydowanie kto ma konia i sprzęt - który może spieniężyć, wziąć - to b. ważna sprawa, dowód raczej odpowiedzialności niż "pańciowania konisiowi-syneczkowi"

troche się zastanawiałam nad tym gdy było zagrożenie, że taka sytuacja mojego konia spotka....
mam 6 koni i niby w razie godziny w powinnam zapisac je...no właśnie komu? Córce, aniby jak ma sobie z tyloma konmi przy swojej pracy sama poradzić? Nie raz i nie dwa rozmawiałam z rodzina na ten temat i mocno wierze ,ze i bez testamentu i zapisów i mąz i córka wspaniale się nimi zajmą. Córa ma swojego konia, sama jedzi konno i na pewno mężowi pomoze. Ale....jeśli cos się nam obojgu tzn mnie i mezowi cos stanie...sama nie da rady, no chyba ,że mieszkanie po nas sprzeda (wynajmie) i te pieniądze przeznaczy na utrzymanie koni. Lecz czy tak będzie? Nie wiem, pewności na 100% mieć nie mogę. Zresztą te rasowe konie typu Fryzia, Mach ona mają szanse na dobrych przyszłych wlascicieli a co z nn jak Kaska, Baja? Ja nie mam pomysłu jak swoje kopytne zabezpieczyć na 100%.

Horse Art. ile odłożysz na leczenie konia??? Jednego , dwóch. Ja na leczenie koni wydałam baaardzo grube pieniądze. Do zapłacenia za 2 operacje, pobyty w szpitalu , ortopedę, rtg, usg itp. ...no cóz swojego czasu sprzedałam samochód. A co jak wówczas chorowałby i drugi koń? Ile można odłożyć na godzinę "w"
Faza, jeśli chodzi o konkretne kwoty, wiadomo trudno przewidzieć. Leczenie tanie nie jest.

Sama mam jednego konia. Ja założyłam w przypadku nagłego zachorowania/wypadku 5000 zł. Do tego 6-ktotność mieisęcznej stawki za pensjonat. Uważam, że w razie "W" na start wystarczy. 6-krotność pensjonatu w sytuacji kryzysowej da mi trochę czasu na podniesienie się finansowe/podjęcie decyzji co dalej/znalezienie kupca/dzierżawcy.

Trochę boję się ugryźć temat swojej nagłej śmierci. Moi rodzice pewnie zbyją mnie fanaberią, bo dla nich to koń tylko, a ja przecież mam 27 lat i całe życie przed sobą i po co o takich głupotach myślę.
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
05 lipca 2013 20:34
Faza, też mnie takie pytanie naszło, jak i na jakiej podstawie mamy pewność że odłożona kwota wystarczy na leczenie konia? ja raczej mam komfort, że wiem na ile przyznają mi kredyt lub co mogę sprzedać w razie W, ale odkładanie na pewno by mi nie wyszło...
Zasadniczo to każdy taki odręczny testament łatwo można obalić... A każdy spadkobierca ustawowy ma prawo do zachowku, czyli wyrwać sobie po jednej nóżce. I nie ma czegoś takiego jak "pismo spisane przy notariuszu", notariusz co najwyżej poświadcza podpis, nie wchodząc w jego treść...  Jedyna możliwość to testament aktem notarialnym z wydziedziczeniem pozostałych spadkobierców, lub zapis. Tak just in case... Ale co ja się tam znam ...
do końca życia mojego konia zobowiązany jest do opieki nad nim i utrzymywania go i nie ma prawa go sprzedać, oddać, wydzierżawić. Dokument spisany za zgodą przyszłego Męża oczywiście. Uważam, że to jest bardzo fair wobec konia, takie zabezpieczenie go.


czy taka umowa jest zgodna z prawem? czy można nakazać komuś robienie czegoś "do końca życia" (konia?)
a co jeśli jego sytuacja finansowa się zmieni? koń padnie z głodu, bo nie wolno sprzedać ani wydzierżawić?
albo zmienią mu się plany życiowe i wyjedzie w świat? sprzedać nie wolno, wydzierżawić też, a na utrzymanie nie stać...
Faza, oczywiście. ale gdy ma się taką możliwość (tego odłożenia jakiejś - jakiejkolwiek kwoty) to jest b. fajne rozwiązanie, pozwalające "spać spokojnie". nie każdy moze to zrobić, nie da się na kilka koni, nie zawsze na całość np. leczenia - ale jesli można, to dlaczego nie? chyba nic złego w tym nie ma...ludzie mają odłożone na ewentualny remont, leczenie, super promocje w sklepie.... to dlaczego nie na konia?  kazda kwota (czy w gotówce czy np w sprzecie, rzeczach możliwych do spieniężenia) którą możemy użyć w razie "w" podratuje sytuacje... czy to 500 zł, 5 czy 50 tyś... ile się da...
czesio, a czy oświadczenie woli nie będzie wystarczające w tym zakresie?

Cały posiadany przeze mnie "majątek" mnie w tym momencie nie interesuje, jak się będą chcieli bić to mogą się bić o co chcą. Czy jeżeli spiszę oświadczeni woli z podpisem świadków, że chcę aby w razie czego moim koniem zaopiekowała się osoba X, a w przypadku niemożliwości utrzymania go znalazła mu odpowiedni dom będzie ok? Chciałabym, żeby w takiej sytuacji gdy przekażę komuś konia, pieniądze zgromadzone na moim oddzielnym koncie przeznaczone na utrzymanie konia (6-krotność pensjonatu również trafiły do osoby, która konia weźmie + cały sprzęt. Jak to rozwiązać?

Myślę, że gdybym poinformowała swoich rodziców o takim oświadczeniu woli to raczej by to uszanowali. Przynajmniej jeśli chodzi o konia. Co do pieniędzy pewności niestety nie mam... Bo pieniądze to pieniądze. A koń to kłopot.
nagana z kwotą odłożoną na koncie w razie Twojej śmierci wcale nie byłoby tak łatwo. Ponoć sporo formalności jest z tym związanych. Chyba, że udostępnisz hasła piny itp..

A nie lepiej ubezpieczyć się w razie śmierci na jakąś kwotę i jakąś część przekazać osobie X na utrzymanie konia?

Tak sobie gdybam bo mam podobną sytuację. Z tym, że ja jestem ubezpieczona i po mojej śmierci rodzina miałaby pieniądze przynajmniej na jakiś czas na utrzymanie konia i inne rzeczy.


Czy to nie lekka przesada? Koń to jednak zwierze , nie dziecko, żeby zabezpieczać jego przyszłość.

jestem bardzo ciekawa, czy napisalabys to samo  ZANIM urodzilas dziecko? i tak jakos mi sie wydaje, ze nie.

czy taka umowa jest zgodna z prawem? czy można nakazać komuś robienie czegoś "do końca życia" (konia?)

nie mozna. jesli przenosisz wlasnosc to nie masz wplywu na to jak ktos bedzie nia dysponowal. wiec do osoby, ktorej sie konia zapisuje w spadku trzeba miec zaufanie.
ja mam ze 3 osoby,ktore chcialabym, zeby zajely sie moim koniem w razie czego. jednak wiem, ze mialyby problem z utrzymaniem go. wiem, ze bardzo nie chcialabym, zeby ktos robil z hersztem rozne debilizmy, ktore codzien widzimy na placach w naszych stajniach. i mocno sie zastanawiam czy w razie mojej smierci dla mojego konia najlepsza nie bylaby eutanazja.
No okey, zachówek zachówkiem (czy ja to się tam nazywa, jak rodzina ma prawo do części spadku po was), ale wydaje mi się, że liczy się całość majątku. Inaczej, jeśli koń + pieniądze na jego utrzymanie to jest wartość 15 tys. zł. a zmarły zostawia po sobie majątek o wartości dajmy na to 100tys. zł. Rodzina ma prawo do pewnego procentu wartości spadku, a nie do jego całości (według tego zapisu o zachówku). Dajmy na to rodzina ma prawo do 50% wartości spadku, to ma prawo dostać co najwyżej 50tys. zł. Ale niekoniecznie muszą dostać 50% konia i 50% kasy na jego utrzymanie. Więc jeżeli rodzina dostanie swoje 50% to nie mają prawa już rządać tych pozostałych 50% i do konia i kasy na jego utrzymanie nie mają już prawa, bo swoją działkę dostali  😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 lipca 2013 09:57
Zawsze taki odziedziczony koń a nie za bardzo chciany może szybko zejść z tego padołu na różnorakie przypadłości.

Jak ktoś tak bardzo się konia martwi to faktycznie eutanazja jest godną zastanowienia się opcją.
Eutanazja jest dopuszczalną opcją tylko gdy koń jest poważnie chory a bliscy / przyjaciele po śmierci właściciela nie daliby rady opiekować się zwierzęciem, co skutkowałoby jeszcze większym pogorszeniem stanu  jego zdrowia i bólem. Nie przesadzajmy, usypiać konia bo a nóż trafi do pseudo-rekreacji, albo 10 letnich dziewczynek którym się znudzi po roku itd... Koń może przecież znaleźć nowy dobry dom. A nawet jeśli warunki życia się trochę pogorszą to w przypadku zdrowego konia nie jest powodem do eutanazji...

Za ewentualne błędy przepraszam, piszę z tel.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 lipca 2013 11:18
Koń może przecież znaleźć nowy dobry dom.

niektórzy uważają że są tymi jedynymi wybrańcami na skalę światową i tylko oni są w stanie zająć się koniem tak by zwierzę miało się dobrze.
kto konkretnie tak uważa?

Co innego traktować siebie jako wybrańca, co innego poinstruować bliskich na co zwrócić uwagę przy szukaniu nowego domu dla konia. Rodzina nawet odręcznie napisane pismo powinna uszanować w takiej chwili. Przynajmniej moja by uszanowała, tak mi się wydaje.
Jestem jeszcze w części na utrzymaniu rodziców (koń całkowicie na utrzymaniu rodziców), więc pewnie nie byłoby dla nich problemem utrzymac konia jeszcze troche i sprzedać do ludzi normalnych, którzy zapewnią dobry dom. Można zawsze przekazać konia fundacji- tam raczej sprawdzają domy do których trafiają konie.


Kwestia leczenia konia- ciekawa jestem ile płacicie za ubezpieczenie, które pokrywa koszty leczenia? Niestety w przypadku koni jest trochę jak przy samochodach, jak ktoś ma nowego mercedesa to nie szkoda mu kupe kasy na mechanika, a jak ktoś pomyka starym fiatem- no wiadomo... Oczywiście tani koń też musi mieć opiekę lekarską, ale nie każdego właściciela konia zawsze będzie stać na wszystko, a leczenie potrafi być bardzo kosztowne.
nagana - oświadczenie woli, nie dotyczy twojego majątku po twojej śmierci. Po śmierci może dotyczyć np. przekazania twoich zwłok na części lub do celów naukowych. Tak mi się wydaję. Najlepszą opcją jak dla mnie to testament notarialny z zapisem. Testament z wydziedziczeniem "rodzina sępów" może podważyć, zwłaszcza jeśli ku wydziedziczeniu nie było powodów...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się