Właściciel niesprawujący opieki/niezapewniający odpowiednich warunków

Witam.
Założyłam nowy wątek, bo po przewertowaniu forum nadal nie znalazłam odpowiedniego, do którego mogłabym się przyczepić z moim problemem. Jeżeli takowy istnieje, przepraszam i proszę o przeniesienie.
Żeby moja wypowiedź była w miarę zrozumiała i przejrzysta, opiszę najpierw moją, i nie tylko, sytuację.
Wraz z inną forumowiczką sprawujemy opiekę nad 6 końmi w "gospodarstwie" pewnego pana. Układ, można by rzec, prawie idealny. Problem pojawia się w tym, że właściciel W OGÓLE nie sprawuje nad końmi żadnej opieki i nie zapewnia odpowiednich warunków. Ośmielę się napisać, że się nimi nie interesuje. To my zapewniamy im owies, który kupujemy z własnej kieszeni, sprzęt, lekarstwa. Obornik wywalany jest przez nas, co jest ciężkie, gdyż konie stoją luzem-w jednej, dużej stajni. Brak zainteresowania ze strony właściciela i kilkumiesięczny gnój doprowadził do dużych problemów z kopytami zwierzaków-u jednego, w najgorszym stanie, podejrzewany jest rak kopyta. Powiadomiony o tym fakcie właściciel stwierdził jedynie że przesadzamy i że nic im nie będzie. Jeżeli my nie przyjedziemy, konie stoją bez siana i wody, pozostawione same sobie na pastwę losu. Zaznaczę też, że siano, które my same musimy im przywieźć, albo wręcz przetargać przez całe gospodarstwo jest w strasznym stanie. Założę się, że każdy z Was, gdyby je zobaczył, nawet by go nie wniósł do stajni. My nie mamy wyjścia-nie pracujemy, leki i owies pochłaniają wszystkie nasze pieniądze. Ze słomą sytuacja wygląda nawet gorzej-obecnie nie mamy już czym ścielić, bo jest cała przegnita. Dla właściciela jednak to nadal nie jest problem. Ostatnio zabłysnął bardzo "fajnym" pomysłem, że nie będzie im dawał siana, bo "konie się wycwaniły i wybierają w nim to co jest lepsze". Gdy to usłyszałyśmy, ręce i cycki nam opadły, załamałyśmy się totalnie. Wszystkie siły z nas wyfrunęły. Bez przerwy walczymy o to, by dał pieniądze na kowala-udaje nam się to raz, max 2 razy w roku, co według mnie jest skandalem. Weterynarza te konie chyba w życiu na oczy nie widziały. Odrobaczamy max raz w roku "bo po co". Nie ma możliwości wypuszczania je na padok/pastwisko, więc jeżeli je wypuścimy, stoją na długich lonżach, przywiązane. Zima jest tragedią. Rury zamarzają, jeżeli ich nie rozmrozimy, nie ma dostępu do wody. W zimę też nie jesteśmy w stanie być częściej niż 3-4 razy w tygodniu. Ja z racji szkoły, druga forumowiczka ma do przejechania 60km.
Wczoraj nasza werwa i ochota do działania kategorycznie wysiadła. To jest walka z wiatrakami. Właściciel ma to wszystko w nosie, a nam po prostu zabrakło już siły. Ileż można? Mi łzy płyną, mimo że spędziłam w tym miejscu rok-druga z nas spędziła tam dwa razy tyle.
I teraz zwracam się do Was z prośbą-co możemy w takiej sytuacji zrobić? Do kogo się zwrócić? Nie zostawimy tych koni samych sobie, nie ma szans. Za bardzo się do nich przywiązałyśmy. Zgłosić do TOZu? Tutaj jest taki problem, że konie wyglądają dobrze-są okrąglutkie. Kogo będzie obchodzić to, że właściciel nie ma z tym nic wspólnego? Inspektorat? On ma tam znajomości, nic nie da, a my wylecimy z hukiem. Jest jakiekolwiek wyjście z takiego bagna? Ten człowiek się nie zmieni, ewentualnej kontroli powciska kity "Bo ja to remontuję, działam. Widzi pan przecież że konie kluseczki"... 
Nie mamy nawet możliwości zacząć leczenia konia z przegnitymi strzałkami i podejrzeniem raka-bo jak? Za co? Gdzie? Przecież w stajni jest trzydziesto-centymetrowa warstwa gnoju, na takim podłożu nie ma szans na jakiekolwiek leczenie...
Proszę Was o pomoc, może Wy, niezwiązani z całą sytuacją zauważycie jakieś wyjście?
A nie możesz się po prostu przenieść do innej stajni?
I to zostawić? Świadomie to olać, pozwolić żeby konie zostały samopas, bez kowala, opieki, żarcia? Nie wchodzi w grę. Nie można przecież wiedzieć, że coś dzieje się źle i nie próbować nic z tym zrobić... Przynajmniej tak mi się zawsze wydawało.
Podjęłyście się zadania ponad siły. Sześć koni. Mam złe przeczucia. Odejdziecie, a konie pojadą w siną dal.
Współczuję. Poradzić niczego mądrego nie umiem.
galopada_   małoPolskie ;)
31 lipca 2013 09:35
dałyście się ,,wychować" przez właściciela koni a on was teraz WYKORZYSTUJE 😉 całego świata nie uratujecie, ja bym odeszła, obserwowała z daleka i ewentualnie wezwała jakiś animalsów w razie potrzeby.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
31 lipca 2013 09:36
Zasadniczo, jeśli konie nie są w opłakanym stanie, mają opiekę - Was, to chyba nic nie można zrobić niestety. Facet może utrzymywać, że nie interesuje się końmi, ale oddał je pod waszą opiekę, zaufał wam i nie sprawdza czy się z tego wywiązujecie.
anioleczek.97,  jezdzicie na tych konikach?wlasciciel wymyślił sobie niezły sposob na darmowe utrzymanie koni 😉
Zasadniczo, jeśli konie nie są w opłakanym stanie, mają opiekę - Was, to chyba nic nie można zrobić niestety. Facet może utrzymywać, że nie interesuje się końmi, ale oddał je pod waszą opiekę, zaufał wam i nie sprawdza czy się z tego wywiązujecie.


Mało tego. W razie W ten sam człowiek Was oskarży o wszystko. Czasem zamiast serca trzeba używać rozsądku.
Nie odbierz tego, jako krytyki. Ja się nieraz pakowałam w życiu w różne "opieki" a potem został smutek i klęska.
Cóż, tak jak pisze galopada_, właściciel dobrze wie, że zrobicie wszystko za niego, więc już się nie przejmuje, bo i tak co ma być zrobione to będzie. Ja bym się po prostu przeniosła, bo całego świata nie zbawicie, nie można pomóc każdemu.. Być może jak was zabraknie to sam właściciel nie będzie miał wyjścia i siłą rzeczy będzie się musiał tymi końmi wtedy zająć. Innego wyjścia nie widzę.
Moon   #kulistyzajebisty
31 lipca 2013 09:39
anioleczek.97, brutalne to będzie ale:
a) To nie były i nie są Twoje konie;
b) Nie jesteście u kolesia w żaden sposób zatrudnione, umowy na tzw "gębę" to można między bajki wsadzić; W dodatku jesteście młode (niepełnoletnie? Uczące się?) i tylko dobrą wolą właściciela jest to, że możecie przebywać na jego posesji.
c) Sama piszesz, że konie nie wyglądają jak z Oświęcimia, więc podejrzewam, że 3/4 kontroli które odpowie na Wasze zgłoszenia, wyśmieje Was gromkim śmiechem.

W dodatku podejrzewam, że gdyby ów właściciel dowiedział się, że to Wy nasłałyście na niego TOZ czy inne kontrole, Wasze odwiedziny skończyłyby się równie szybko, jak zaczęły.
Tak czy inaczej sytuacja kijowa, bo tak naprawdę dałyście się wykorzystać jako tania (baa, darmowa!) siła robocza.
A czy ten człowiek byłby skłonny je sprzedać ? Pytałyście czy byłby na tak na redukcję "stada" ?
Wszystko postawione jest na głowie. Tak jak Moon pisze. Pewnie pan jest przekonany, że to on wam wyświadcza grzeczność?
Bo możecie korzystać. Mogłyście rok. Jeździłyście? Jeśli tak, to on to liczy jako waszą wielką korzyść.
Ja bym znikła na jakiś czas. Może pan się wystraszy? Odczuje wasz brak i zmięknie?
Już odpowiadam 🙂
Tania-Teoretycznie nie mogą pójść w siną dal-właściciel nie ma paszportów, z 3 koni nie ma nawet umów.
Isabelle-Jeździmy. Rzadko, ale jeździmy...
Moon, dlatego też zdaję sobie sprawę że kontrol nic nie da, bo konie są zadbane.
dominoxs-teoretycznie nie. Tak jak pisałam Tani-z 3 nie ma nawet umów. Pozostała trójka.. Jakby się postarał to by sprzedał.

A co do zostawienia go i "zmuszenia do opieki"-nie ruszy go to. Przed naszym przyjazdem konie były zaniedbane, zdziczałe, nie wypuszczane-nie opiekował się nimi.
Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.
Antoine de Saint-Exupery - "Mały Książę"
🙁
Mozecie w takim razie namówić go na sprzedaż tej trójki - pomóżcie , zróbie ładne zdjęcia , dajcie ogłoszenia itp. ,to nie kosztuje,  a jak znajdzie się kupiec to facet pewnie sprzeda zwierza. Zawsze to trzy ogony z głowy!
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
31 lipca 2013 09:54

A co do zostawienia go i "zmuszenia do opieki"-nie ruszy go to. Przed naszym przyjazdem konie były zaniedbane, zdziczałe, nie wypuszczane-nie opiekował się nimi.


I wtedy trzeba było zgłosić. Teraz będzie się migać, że konie mają opiekę zapewnioną na zasadzie jeździcie i utrzymujecie. Nie da się tego obejść.
Aczkolwiek po sprzedaży warunki się nie zmienią. A konie bez umów to m.in. właśnie koń z podejrzeniem raka.

Czyli jesteśmy.. a raczej nas nie ma. Sytuacja bez wyjścia.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
31 lipca 2013 09:58


A co do zostawienia go i "zmuszenia do opieki"-nie ruszy go to. Przed naszym przyjazdem konie były zaniedbane, zdziczałe, nie wypuszczane-nie opiekował się nimi.


ale co zagłodzone były i bliskie śmierci? Bo może faktycznie wtedy trzeba było powiadomić TOnZ czy też inne służby
A może wasi rodzice by się zaangażowali? Zawsze inna jest rozmowa dorosłych. Tu trzeba wynegocjować jakiś kompromis.
Może ktoś ważny na wsi? Sołtys? Proboszcz? No autorytet dla tego pana. Ktoś z jego rodziny?
ElaPe, do śmierci jeszcze im trochę brakowało. Nie wiem dokładnie, mnie tam wtedy nie było-zaczęłam przyjeżdżać po roku od przyjazdu drugiej forumowiczki-może ona weźmie głos 🙂
Tania, co do rodziców... Są nastawieni bardzo sceptycznie. Według nich nie będą się wtrącać, bo "po co". W sumie ich rozumiem. Są uświadomieni co się tam dzieje, aczkolwiek dużego zainteresowania nie wykazują. Raczej znikome
ElaPe, do śmierci jeszcze im trochę brakowało. Nie wiem dokładnie, mnie tam wtedy nie było-zaczęłam przyjeżdżać po roku od przyjazdu drugiej forumowiczki-może ona weźmie głos 🙂
Tania, co do rodziców... Są nastawieni bardzo sceptycznie. Według nich nie będą się wtrącać, bo "po co". W sumie ich rozumiem. Są uświadomieni co się tam dzieje, aczkolwiek dużego zainteresowania nie wykazują. Raczej znikome

Same sobie nie poradzicie. Bo jesteście za blisko, za mocno zaangażowane. I bez kart w ręku. Na emocjonalnym musiku. Ja bym szukała wsparcia. Usiłowała zasiąść do rozmów. I negocjator jest tu bardzo przydatny. Może nauczyciel? Nie ma nikogo ? Kurczę... dorośli nie powinni zawodzić w takiej sprawie.  🙁
anioleczek.97, brutalne to będzie ale:
a) To nie były i nie są Twoje konie;
b) Nie jesteście u kolesia w żaden sposób zatrudnione, umowy na tzw "gębę" to można między bajki wsadzić; W dodatku jesteście młode (niepełnoletnie? Uczące się?) i tylko dobrą wolą właściciela jest to, że możecie przebywać na jego posesji.
c) Sama piszesz, że konie nie wyglądają jak z Oświęcimia, więc podejrzewam, że 3/4 kontroli które odpowie na Wasze zgłoszenia, wyśmieje Was gromkim śmiechem.

Święta racja.
Niestety, tak się to kończy, rozumiem Wasze dobre serce i doceniam to, że ktoś chciał zrobić coś dobrego, serio. Rozumiem Wasze intencje, bo podobnie się kiedyś zaangażowałam (aczkolwiek konie miały co jeść, o inne rzeczy chodziło). Dopiero po fakcie człowiek zauważa, że tak właściwie to nie ma na nic wpływu, bo przywiązał się niesłusznie do cudzych koni.
[quote author=anioleczek.97 link=topic=92041.msg1839986#msg1839986 date=1375260397]
A co do zostawienia go i "zmuszenia do opieki"-nie ruszy go to. Przed naszym przyjazdem konie były zaniedbane, zdziczałe, nie wypuszczane-nie opiekował się nimi.


I wtedy trzeba było zgłosić. Teraz będzie się migać, że konie mają opiekę zapewnioną na zasadzie jeździcie i utrzymujecie. Nie da się tego obejść.
[/quote]
Albo inaczej: faktycznie sprawę olać, aż konie znowu będą zaniedbane i WTEDY zgłosić. Teraz argumentu nie macie żadnego. Jeśli konie nie są rażąco zaniedbane, to nikt nie interweniuje. Zrobić fotki teraz, chodzić coraz mniej do stajni (pod pretekstem nauki w szkole?) i podglądać jak się sprawy mają. Jak już będzie co "dokumentować" wtedy ruszyć sprawę. Nie wiem czy to dobry pomysł, ale jedyny, jaki mi przychodzi. Haha, na rodziców nie liczcie, w pewnej sytuacji TYLKO moi (mimo, że już byłam pełnoletnia) udzielili mi wsparcia w podobnej sprawie... W ogóle na ludzi nie liczcie. Niestety nikt nigdy niczego nie widzi, niczego nie słyszy i o niczym nie wiedział. A potem szopki w stylu "jak można było trzymać dziecko pięć lat w piwnicy" i inne takie...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
31 lipca 2013 10:09
[quote author=anioleczek.97 link=topic=92041.msg1840009#msg1840009 date=1375261459]
ElaPe, do śmierci jeszcze im trochę brakowało. Nie wiem dokładnie, mnie tam wtedy nie było-zaczęłam przyjeżdżać po roku od przyjazdu drugiej forumowiczki-może ona weźmie głos 🙂
Tania, co do rodziców... Są nastawieni bardzo sceptycznie. Według nich nie będą się wtrącać, bo "po co". W sumie ich rozumiem. Są uświadomieni co się tam dzieje, aczkolwiek dużego zainteresowania nie wykazują. Raczej znikome

Same sobie nie poradzicie. Bo jesteście za blisko sprawy. Ja bym szukała wsparcia. Usiłowała zasiąść do rozmów. I negocjator jest tu bardzo przydatny. Może nauczyciel? Nie ma nikogo ? Kurczę... dorośli nie powinni zawodzić w takiej sprawie.  🙁
[/quote]

szczerze porozmawiać z np. TOnZ i ich się zapytać co robić
(...)

szczerze porozmawiać z np. TOnZ i ich się zapytać co robić

Tak. I nie tylko z TOZ. Pytać, gdzie się da -lokalnie. Angażować wiele osób. Dorosłych, ważnych miejscowych.
Ja bym też do lekarza weterynarii uderzyła z trzepotaniem rzęs, żeby "pro bono" zerknął na tę nogę chorą.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
31 lipca 2013 10:29
Angażowanie wszystkich możliwych osób na pewno jest dobre ale za chwilę dojdzie to do właściciela który im pokaże drzwi. Zresztą i tak taki koniec będzie jak zaczną służby drążyć.
Mazia   wolność przede wszystkim
31 lipca 2013 10:30
Na początku wielki szacun za Twoją postawę
A dalej to chyba faktycznie najlepiej usunąć się na jakiś czas, myślę że po miesiącu konie będą w znacznie gorszej kondycji, będzie brud, syf, gnój, brak paszy na zimę, kopyta gnijące... wtedy może będą podstawy do odebrania właścicielowi tych koni jeszcze we właściwym momencie
Pomyślę, podzwonimy do różnych służb. Postaramy się jakoś to rozegrać.

Mazia, szacun bardziej należy się drugiej forumowiczce i myślę że tutaj mogę już zdradzić, że to Sandi. To ona zmaga się z tym całym gó*nem już ponad dwa lata  :kwiatek:
jak wynegocjować kompromis z osobą uważająca, że wszystko jest jak w najlepszym porządku? W tym chyba tkwi największy problemy.
Już dawno bym się wyniosła ze stajni, zostawiła to... Na prawdę szkoda moich nerwów i zdrowia. Problem tkwi w tym, że dwa z sześciu koni to wałachy z którymi jestem od około 10 lat, za którymi przyszłam do tej pseudo stajni. Początkowo wszystko wyglądało ok, jeździłam do nich 2 razy w tygodniu, nic nie zapowiadało tego co jest obecnie. Nawet nie wiem w którym momencie wszystko się zmieniło. Faktem jest, że teraz konie zależne są od nas. Właścicielowi to na rękę: dziewczyny przyjadą, zrobią. Darmowa siła robocza. Takim sposobem gonie się tam co drugi dzień lub częściej a jak wszyscy wiemy paliwo tanie nie jest tylko po to żeby dać wody czy siana choć właściciel jest na miejscu i sam mógłby to zrobić.
Niech nikt nie pomyśli, że chce mieć te konie przy sobie za wszelką cenę. Dla mnie najlepszym rozwiązaniem była by sprzedaż lub przejęcie przez fundacje. Choć to drugie pewnie odpada bo tak jak już było napisane konie źle nie wyglądają, nie są zagłodzone, okaleczone, bite. Mogłyby wylądować na drugim końcu byle w normalnych warunkach.
Pytałam już w wątku paszportowym ale chyba nie uzyskałam odpowiedzi. W razie kontroli i nie okazaniu przez właściciela paszportów konie mogą zostać odebrane.
Rozmawiałam dzisiaj z zaprzyjaźnionym wetem, pytałam od której strony to wszystko ugryź. Poradził tylko aby zadzwonić właśnie do inspektoratu i tam pytać.
Może porobić zdjęcia, sama już nie wiem... Wiecie jak to jest słowo 22-latki przeciwko właścicielowi


ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
31 lipca 2013 10:54
Z drugiej strony trochę jednak korzystasz z tych koni i pewnie drożej by wyszło gdybyś te konie wykupiła i trzymała płacąc za pensjonat.
Mazia   wolność przede wszystkim
31 lipca 2013 10:59
Inspektorat Ci nie pomoże, nie licz na to. Znajoma zgłosiła właśnie do Inspekcji właścicielkę (zresztą lekko upośledzoną), która trzymała 6 koni w "stajni bez okien" nie wypuszczająć na dwór, prawie nie karmiąc, na samym gnoju, bez kowala itd... inspekcja przyjechała, spisała protokół i pojechała. Potem zawiadomiła fundację, która jak przyjechała od razu odebrała konie...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się