Jak ogarnąć finanse?

_Gaga- ja też tak liczę. Ale chyba mi gdzieś "przecieka". A to na suszone pomidory, a to na pikle z mango. A to na butelkę porto.
Bo co jakiś czas pojawia się myśl "należy mi się od czasu do czasu".


Taniu mam to samo dokładnie  😡 (bez części o fajkach  😉 )
Ale do cholery - należy nam się przecież... nie będziemy żyć jak pustelniczki  😉
Ja mam słabość do dobrej whisky (szkockej), szczęściem butelka starcza na kilka miesięcy  😉
Dava   kiss kiss bang bang
17 stycznia 2014 09:29
Isabelle mówię o ludziach, którzy dają swoje konie do znajomych i przyjaciół co też trzymają swoje emeryty. Wiadomo zawsze możesz różnie trafić, ale jeśli masz szanse mieć takiego konia blisko domu, odwiedzać go kiedy chcesz itd. to szanse na to, że ktoś Cię zrobi w banbuko maleją (niż wtedy, kiedy wywieziesz konia na drugi koniec Polski)

Tania sądzę, że można zejść jeszcze niżej niż to co napisałaś. Jedzenie kupowane w dyskontach (taniej), z listą zakupową (pod posiłki). W moim rodzinnym domu mało się jadło mięsa, dużo jakiś naleśników i tego typu rzeczy, bo taniej (z kilograma mąki to masz jakieś milion naleśników😉) itd.
Bardziej moim zdaniem to kwestia planowania (i wtedy na to Porto się znajdzie)  :kwiatek:

Gaga a jaką wodę pijesz? Ja też piję dużo wody ale nie kupuje w sklepie, bo strasznie wychodzi. Mam dystrybutor do wody i firmę, która przywozi baniaki https://darnatury.pl/ -> fakt to nie woda mineralna, ale wychodzi tanio, woda zawsze jest zimna itd.
desire   Druhu nieoceniony...
17 stycznia 2014 09:31
sprzedać w każdej chwili można młodego, dobrego konia. a staruszka? też można sprzedać, ale nie wiem czy ktoś z tu obecnych wyobraża sobie oddanie przyjaciela na kotlety...


Właśnie !  Nie wyobrażam sobie sprzedać 24letniego konia..  Obiecałam sobie i mu, że będzie miał emeryture. Więc dajemy rade (bo gdy ja przestałam dawać rade, to na szczęście rodzice wyszli z pomocną dłonią) i pewnie według niektórych jestem nieudacznikiem, bo nie mam pracy..  😵  Kiedyś była rodzinna firma (w której życiu wszyscy uczestniczyli i mieli uczestniczyć  🤣 ),  miałam b. dobrze płatną prace ale (!)  wszystko się kiedyś kończy...  🙄
Wstyd się przyznać ale najczęściej smakowego Żywca  😡 też nie mineralna w sumie, tylko "źródlana"
Dowóz baniaków do domu jest w moim przypadku nierealny. Wychodzę z domu ok 6:30, wracam między 19 a 21...
I tak cały tydzień, tylko w weekendy wychodzę ok 9😲0  😉 co 2-3 tydzień mam pół soboty wolnej - na sprzątanie za dużego mieszkania


Dava na planowanie zakupów i robienie naleśników trzeba mieć czas. Poza tym to niespecjalnie zdrowe jest... i nie każdy lubi
Naleśniki odgrzane też smakują średnio... Osobiscie wolę zupę zrobić na 3 dni - 2 dni mam spokój z gotowaniem  😉


Swoją droga od 3 lat "bujam się" ze sprzedażą / zamianą mieszkania
Mam 100 m2 (własnościowe) jestem sama, w domu tylko śpię - potrzebne mi 3 pomieszczenia: kuchnia, łazienka i sypialnia... 3 pokoje stoją puste. Podnajmowac nie chcę, jednak cenię sobie komfort samotnego mieszkania , a sprzedać ani zamienić nie mogę  🙁
Powód prosty: komfortowa i kamienica i dzielnica, do centrum 10 min komunikacją, 5 min autem. Do lasu 5 min piechotą...
Czynsz... ponad 1 100 zł (w tym woda i ogrzewanie)  😵
Dava   kiss kiss bang bang
17 stycznia 2014 09:37
Desire Dlaczego masz być nieudacznikiem? To, że to akurat się skończyło, to nie znaczy, że nie może zacząć się inne (a z biegiem czasu lepsze, fajniejsze itd.)
Spróbuj poszukać pracy i przestań żyć przeszłością, bo Cię to zgubi  🙁

Gaga to faktycznie pijesz drogą wodę i niezdrową  😉
Nie martw się te baniaki przyjeżdżają do nas czasem i o 23 jak nie ma nikogo w domu (panowie są bardzo elastyczni). A jak potrzebujemy 'na już' to przerzucą przez bramkę albo zostawią u sąsiadów (płacisz później zbiorczy rachunek za miesiąc).

Dałam taki przykład naleśników tylko jako czegoś taniego. Można planować tylko to planowanie też sobie trzeba zaplanować  😉 🤣

Z mieszkaniem bym Ci pomogła jakbyś mieszkała gdzieś bliżej. Dlaczego nie udaje Ci się go zamienić? Jak potrzebujesz rady to dawaj znać, co nie co na nieruchomościach się znam 😉
Dava, proponuję czytać ze zrozumieniem. My tu piszemy o oszczędnościach typu nie kupię sobie bluzki czy koniowi nowego czapraka. Nie o oszczędzaniu na kowalu czy wecie. I to samo ja napisałam. Dopóki nie dotyka to konia to go nie sprzedam. A ty nam tu piszesz że jak nas nie stać to sprzedać. Mój koń ma weta / suplementy / pasze / kowala itp. A że nie ma nowych czapraczków? Że derki ma o zgrozo 2-letnie? O matko, a ochraniacze to już ze 3 lata ciuchra. I będzie ciuchrał (pomijając, że są dobre) to nie mam kasy, żeby co chwilę nowe kupować. I w związku z tym mam sprzedać konia? Haha. Kupowałam go jak kasę miałam i nie miałam problemów, żeby go utrzymać na poziomie bardzo dobrym - w wypasionej stajni + trener codziennie + wszystko co tam trzeba. Fakt, że teraz muszę przyoszczędzić i poświęcić coś, żeby go mieć to raczej nie spowoduje, że wystawię ogłoszenie i go sprzedam. Priorytety się liczą - to czy koń jest dla mnie ważniejszy on nowej bluzki czy pójścia do klubu w sobotę. I co daje mi większego energetycznego kopa. Czy wolę zapłacić 100 za popijawę w jedną noc czy zapłacić za trening 😉. Cóż, takie tam bzdurki. Oby Cię nigdy nie sięgły takie dylematy. Z doświadczenia jednak wiem, że sięgają. Czasem przejściowo a czasem nie.
mało się jadło mięsa, dużo jakiś naleśników i tego typu rzeczy, bo taniej

no... można. ale... tak ma życie wyglądać? nie mowie, żeby codziennie wsuwać homary, ale żeby sobie mięsa odmawiać?  zdrowe nie jest żarcie mączne.

moja matka miala cale życie podejście "bo taniej". i teraz mnie moj TŻ uczy, że to wcale nie jest metoda na życie. a ja mialam wiele lat zakodowane, że mycie w misce jest tańsze niż kąpiel, a nalać wody do wanny wolno raz na tydzień, ale nie do pelna! że taniej jest psuć sobie wzrok przy nędznym świetle niż placić rachunek za mocniejsze. że  taniej nie jechać 10 lat nigdzie. że taniej kupić narty i nigdy w gory nie pojechać. że taniej mieć sztuczną choinkę. że taniej nie golić nóg. że taniej myć wlosy raz na tydzień. że taniej nie wychodzić z przyjaciolmi, bo się na butelkę piwa nie wyda. że taniej nie iść do fryzjera tylko podcinać wlosy przed lustrem i wyglądać jak miotła.

w ten sposob żyła moja matka. i jak tylko przestalam brać od niej pieniądze, zmieniłam zasady. bo co z tego, że miala oszczędności na koncie, skoro byla samotna, zgorzkniala i głeboko nieszczęśliwa?

nie jestem rozrzutna, każdy wydatek muszę przemyśleć. ale nie bedę  już nigdy odmawiać sobie kąpieli czy kurczaka, bo taniej się myć w misce i jeść suchy ryż.
Też sobie czasami steka kupię, bo lubię. Albo łososia (chociaż ten w Netto nie jest specjalnie droższy od kury). krewetkami też nie pogardze od czasu do czasu a i szpinak baby się trafi... I nie mam zamiaru ozczędzac na swoim zdrowiu. W mieszkaniu mam ciepło (wolę mieć ciepło, niż siedziećw 2 swetrach) jem to co lubię i na co mam ochotę. Sporo kosztują owoce (kocham granaty) no ale trudno, naleśników nie lubię  😉
ja mam jedną pracę za to czasem jest to pół etatu a czasem 2 i pół 😉 

i spoko. mogłabym to wszystko co zarabiam inwestować w firme a nie konia, pewnie zaskutkowałoby to większą ilością klientów i tak dalej, ogólnie rozwojem. a, no i moją pracą od 7 do 21. codziennie. 7 dni w tygodniu. będę miała tyyyyyyyle kasy, ze posiadanie konia nie będzie dla mnie finansowym wyrzeczeniem. ba. posiadanie stadka koni też nie.


ojej. zapomniałam ze będę je oglądać tylko jak mi ktoś wyśle zdjęcie. 😉

po co mi koń z którego nie mam czasu korzystać?

to trzeba wyważyć. pracować tyle zeby stykło. ale w większości przypadków zeby dla tego zwierza mieć czas i mieć kase na życie swoje jeszcze to trzeba zrezygnować z luksusów i uświadomić sobie, że posiadanie hobby/pasji/ motoru do zarabiania kasy jest naprawdę luksusem i jest wręcz bezcenne.

nie raz liczyłam ile w konia poszło kasy. i łapałam się za głowę i zastanawiałam się co bym mogła mieć jakby go nie było. no i super. szlag by mnie trafił po tygodniu w mojej firmie gdybym wiedziała ze jedyne co z tego mam to fajne mieszkanie i fajne ciuchy. i zakupy w Almie.  A jakoś ze tyle kasy idzie na konia to mnie szlag nie trafia. jego pensjonat traktuję w kosztach jak coś naturalnego i koniecznego. w pierwszej kolejności rachunki i opłaty za firmę, w drugiej pensjonat konia, potem moje mieszkanie (kolejność wg terminów płatności, szczęśliwie wypadają od 31 do 10 następnego miesiąca)
na szarym końcu jedzenie i inne


halo - nie przypominam sobie takiego obuwia ale kto wie 😉 auta nie myję bo żeby mieć je czyste jeżdżąc do stajni 4-6 razy w tyg to co drugi dzień mycie. licząc tylko płukanie kombi na bezdotykowej to jakieś 5 zł za raz. czyli 2-3 razy w tyg - 15 zł tygodniowo i o zgrozo 70zł miesięcznie - czyli nie myję autka i mam na lucerne i kowala :P


apropo jedzenia: chciałabym jeść wołowinę. ale nie jem bo jest za droga. ale kury sobie nie odmawiam. jem zdrowo choć moje wyżywienie to jakieś 200zł na miesiąc 😉
Dava   kiss kiss bang bang
17 stycznia 2014 09:47
Isabelle dałam przykład czegoś taniego. W domu jadło się mega zdrowo i eko (własne warzywa itd.) i mięcho tylko ze wsi od rolników. Ale nie jedliśmy mięsa codziennie (jak w domach moich znajomych), nie piliśmy kolorowych wód gazowanych, a słodycze to mama piekła placek. Teraz byłaby wzorem eko rodzica  😉 dawniej to się nazywało oszczędzanie  🤣 🤣 🤣

i to jest też doskonały przykład przewrotności życia,
czyli mając dużo - należy nie "przejadać" ale lokować tak aby w razie zmian - mieć stabilizację

ja mam zupełnie inne myślenie - staram sie jak najwięcej chomikować - a nie "przejadać" = bo wiem że fortuna kołem sie toczy ;-)

mnie oszczędności nie brak,czasami az za bardzo oszczędna jestem
Z hardkorowych oszczędności stosuję:

-3 lata temu postawiłam w kuchni piec węglowy-codziennie rozpalam i gotuję wszystko-od obiadów po wode na herbatę oraz rano do termosu do pracy(zaparzam kawe,herbate lub zupki)

-w lecie zbieram owoce i wymyśliłam patent-wyciskam soki w sokowniku i wlewam do woreczków na lód i chowam w zamrażalniku.Później przez cały rok wystarczy wlać do dzbanka wodę zagotowaną na kuchni i wycisnąć 6-8 kulek owocowych-mamy świeży kompot codziennie i w minutę

-piekę swój chleb w godzinach porannych (do 6 mam tańsza energię,lub w weekendy wieczorem-niestety pracuje 7 dni w tygodniu-w weekendy tez mam taniej)

-kocham psy i nie zrezygnuje z nich więc mam zarejestrowana hodowlę owczarka niemieckiego i raz w roku mam szczenięta-6 szt po 800zł pokryło całoroczne koszta,tylko napracować się musiałam przy szczeniakach,żeby były zadbane i ułożone

-kupiłam krowę jerseykę-roboty do cholery ale mam masło,sery wszelkiego gatunku i klientów na zbywające produkty

-mam własne kury więc jajka swoje + kolejka klientów

-kupujemy żywiec i 4 razy w roku robimy własne wyroby,jest taniej i smaczniej

-sprzedałam w zeszłym roku ukochanego jeepa,zostały mi 3 busy i tez da sie przeżyć

-przez lata żyłam oszczędnie ale lubiłam kupować-nowe uprzęże,siodła,bryczka,
zrobiliśmy własnoręcznie sanie http://www.garnek.pl/orjentica/968066
odrestaurowalismy przyczepę http://www.garnek.pl/orjentica/9009754
i bryczkę
i teraz kiedy wszystko sprzedałam nie mogę narzekać
okazało się,że była to inwestycja
a gdyby było trzeba to mamy skompletowany park maszynowy-prasa,przyczepy,ciagnik,rozrzutnik,pługi,przewracarki itp-tak inwestowałam,absolutnie nie rozpirzałam kasy na bale i stroje tylko na coś,co nie traci na wartości.
I nadal nie rozpirzam,bo mam dzieci i muszę ciułac na ich przyszłość
a. i piję kranówkę tylko. wg badań z zeszłego roku wrocławska kranówka nadaje się do spożycia. piję ją całe życie i nigdy nic mi nie było. a oszczędność? butelka wody pitnej to minimum 1,50 za 1,5l - porcja dobowa płynów - także prawie 50zł miesięcznie w kieszonce :P

edit: wiecie co, doszłam do wniosku ze moje oszczędzanie chyba nie bierze się z powodu konia. gdyby go nie było to też kupowałabym wszystko jak najtaniej. bo wyczajnie nie lubie wydawać kasy na cos co można mieć taniej. a rosnąca kupka na koncie powodowałaby u mnie zwyczajne poczucie bezpieczeństwa którego teraz niestety nie odczuwam 😉
orjentica,  👍
Niestety ja należę do osób raczej rozrzutnych.....🙁 probowałam zapisywać, wydzielać sobie - nic nie skutkuje. I to najwięcej wydaję na benzynę i jedzenie.
desire   Druhu nieoceniony...
17 stycznia 2014 09:58
Jeszcze a'propo oszczędzania - ciuchów nie kupuje jakoś od... 2-3 lat  😁  Dostaje od kuzynki z Niemiec.  Ona kupuje, nie raz tylko na chwile coś przymierzy i stwierdzi że się jej jednak to nie podoba - pakuje i wysyła mi przez rodzinke, niektóre rzeczy nawet z metkami! Z figury (póki co)  w miare podobne jesteśmy i nie mam problemów z marnowaniem czasu w sklepach.  🤣  😉

🚫 Dava,  cały czas szukam 😉  na szczęście mam fajnych ludzi wokół siebie i nie poddaje sie.  🏇

BASZNIA   mleczna i deserowa
17 stycznia 2014 10:01
Pozbywać się nieużywanych rzeczy. Nawet za złotówkę- mam powiedzenie, że nikt nie stoi na ulicy i złotówek nie rozdaje 🙂. A poza tym oczyszczona przestrzeń-większy spokój. Ale o tym jakiś wątek kiedyś był, minimalistyczny 🙂.
Dava   kiss kiss bang bang
17 stycznia 2014 10:06
Escada kranówka w Krk chyba nie nadaje się do picia  🤣

Orjentica no widzisz, wychowywałam się na wsi i robiliśmy dokładnie to samo, plus w mieście mało popularne wtedy (wręcz bym powiedziała obciachowe na maksa) ogródki warzywne (do tej pory nienawidzę plewić :lol🙂
W okolicy Krk wszystkie 'rzeczy od rolników' (mięcho, jajka, chleb itd.) są na wagę złota. Można na tym dobrze zarobić 🙂
Od stajennego, który ma gospodarstwo wszyscy kupują wszystko, bo chcą mieć domowe i eco (na kiełbachę na święta jest taka kolejka, że ja się jeszcze ani razu od kilka lat nie załapałam)

Basznia też ostatnio zrobiłam wyprz końskich rzeczy, na wiosne robię wielką wyprz ciuchów (mam plan zaprosić koleżanki i znajome) po 1-5zł. A że mam jakieś tony ubrań to myślę, że parę grosików wpadnie.

Orienica sok w woreczkach na lody !!! Super pomysł. Zimne i zdrowe. Opatentuje to tego lata. 🙂
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 stycznia 2014 10:11
a. i piję kranówkę tylko. wg badań z zeszłego roku wrocławska kranówka nadaje się do spożycia. piję ją całe życie i nigdy nic mi nie było. a oszczędność? butelka wody pitnej to minimum 1,50 za 1,5l - porcja dobowa płynów - także prawie 50zł miesięcznie w kieszonce :P

ja przez całe życie piłam warszawską kranówę i żyję 😉 Zawsze mnie dziwiło jak to ludzie narzekali że czymś tam im śmierdzi itd że herbata niedobra z takiej wody - mi tam zawsze smakowała.

Ponadto można w wielu punktach Warszawy za darmo sobie nalać wody ze studni głębinowych.
Martolina mam dokładnie tak samo jak Ty  🙁 Kurczę patrzę na ludzi ode mnie z pracy i wielu z nich ma np. jeden samochód na rodzinę a my się rozbijamy każde swoim, no nie do pomyślenia dla mnie, oszczędność na pewno wielka ale ciągle być zależną, prosić się o podwózkę? No nie wyobrażam sobie tego :/
Escada kranówka w Krk chyba nie nadaje się do picia  🤣

Orjentica no widzisz, wychowywałam się na wsi i robiliśmy dokładnie to samo, plus w mieście mało popularne wtedy (wręcz bym powiedziała obciachowe na maksa) ogródki warzywne (do tej pory nienawidzę plewić :lol🙂
W okolicy Krk wszystkie 'rzeczy od rolników' (mięcho, jajka, chleb itd.) są na wagę złota. Można na tym dobrze zarobić 🙂

ja mieszkam w miasteczku i z tej racji jest to hardcorowy styl życia ale jak to się ma do tego czy jeszcze stać mnie na konie czy już nie.
Mam pracę i budżet rodzinny i mam konie i psy jako hobby i muszę na to hobby dodatkowo zarabiać-chociażby dojeniem krowy po godzinach.
A oszczędzam na zbytecznych DLA MNIE rzeczach,np.ciuchach.
I gdybym nie mogła dorobić to pewnie brała bym z części domowej ale póki daje rade to jest ok
Orjentica ,
Jestem pod wrazeniem optymalizacji i wykorzystania wszystkich szans , jakie wokół siebie widzisz. To może byc właśnie recepta na wsparcie końskiego i każdego innego budżetu , bo wokół każdego z nas te szanse są , tylko nie każdy wierzy w siebie wystarczająco mocno , by po nie sięgnąć , lub nie znajduje w sobie wystarczająco dużo siły , żeby coś przetrwać , przepracowac , zadbać do momentu , kiedy to zacznie przynosić efekty. Powtarzane w kółko  jak mantra"nie opłaca się " też odbiera resztki motywacji .
Natomiast muszę Wam ze smutkiem powiedzieć , że obracam się w rozmaitym towarzystwie , ale nigdzie nie zauważyłam tyle bezradności jakiejś takiej dziwnej zyciowej , jak u koniarzy ....No niestety , nie da się nie zauważyć jakiejś takiej dziwnej , smutnej reguły . Młodzi ludzie, a  nie chcą , lub nie potrafią pracowac, lub nie poświęcają najlepszych lat swojego zycia  na zdobycie kilku bazowych kwalifikacji . Nawet ostatni przykład- szukałam pracownika , osoby bez żadnego doświadczenia zawodowego , ważne, aby  dobrze  znała język angielski i dobrze posługiwała się excelem. Umieściłam ogłoszenia na kilku portalach i forach , w tym uczelnianych , i tu na końskim forum . Z każdego przyszło po kilkanascie , kilkadziesiąt CV , a z końskiego.... dwie może osoby sie zgłosiły,  ale żadna tych dwóch warunków nie spełniała . 
I jeszcze na koniec - z mojego ,nie tak znowu krótkiego doświadczenia życiowego wynika , że Dava ma duże szanse na to , że  sobie świetnie da radę , i wcale jej się noga nie podwinie 😉
larabarson, to może dla nas powinien się znaleźć wątek o rozrzutności 😀
Martolina wiesz co, lepiej nie bo jeszcze w depresję wpadniemy jak sobie zaczniemy liczyć ile faktycznie kasy przepuszczamy na pierdóły 🤣
Escada kranówka w Krk chyba nie nadaje się do picia  :lol


Nadaje się. Ja piję i żyję. Z kranu, normalnie.
larabarson, to może dla nas powinien się znaleźć wątek o rozrzutności 😀

to takie skąpiradło jak ja lepiej,żeby tam nie wchodziło 😉
A tak serio to ja dzisiaj zaszalałam i kupiłam sobie szczotkę elektryczna karcher do zamiatania w kuchni i jadalni,a co 😉
Bo przez tą moja eko-kuchnie kurzy się po podłodze po zwykłej szczocie.
Ale to z domowych,więc na kowala nie zabraknie 😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 stycznia 2014 10:51
Escada kranówka w Krk chyba nie nadaje się do picia]Escada kranówka w Krk chyba nie nadaje się do picia

Lobby wód butelkowanych jak widać zrobiło swoje - tak namieszało ludziom w głowach że ci ludzie sądzą że woda z kranu jest trująca 👀

Ludzie nawet nie wiedzą co w tych butelkach a jest często gęsto właśnie nic innego jak zwykła kranówa z bąbelkami.

Albo napoje gazowane. Myślicie że co tam za wodę leją? Tyle że nawet największy smakosz wód z alpejskich lodowców nie rozpozna co w takim napoju gazowanym za woda jest.
Dava   kiss kiss bang bang
17 stycznia 2014 10:53
Tania ja niestety nie mogę pić (w sensie niegotowanej) bo mam rewolucje żołądkowe.

Dominoxs dziękuję za miłe słowa  :kwiatek:
Ja też się wyleczyłam z wrzucania tutaj ogłoszeń o pracę. I uważam dokładnie tak jak Ty: koniarze są strasznie nieporadni plus lubią płakać w rękaw, no może jeszcze artyści też tak mają  😉

ElaPe j.w. powiedz to mojemu żołądkowi, że taka woda jest ok to pogadamy  🤣. Nie pijam wody butelkowanej, napojów itd. tylko wodę z dystrybutora albo wodę z kranu ale przegotowaną
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
17 stycznia 2014 11:01
Co do wody z kranu- jak w Białymstoku wzięłam łyk wody z kranu, to myślałam, że padnę. Taka ohydna! Zaś u mnie, na Mazurach, woda jest dobra. Przynajmniej w tych miejscowościach, gdzie piłam kranówę  😉

edit: A jak oszczędzam? Ubrania kupuję w sklepach typu Textil market, Carrefour (jak jakaś promocja była), czasem w Biedronce lub na targu. Nie chodzę na imprezy, nie kupuję papierosów i alkoholu (ostatni raz kupiłam piwo w czerwcu po ponad rocznej przerwie). Jak coś pilnie potrzebowałam dla konia, to oszczędziłam na jedzeniu (raz się taka sytuacja zdarzyła i przetrwałam praktycznie za 10-15zł tydzień). Do pielęgnacji konia używałam ,,ludzkich" rzeczy (szczotki do włosów, odżywki do włosów-na ogon i grzywę, stare ręczniki do wycierania, koc na osuszenie). Nie dzwonię często z komórki więc kartę doładowującą kupuję raz na 2-3 m-ce (mam opcję, że konto jest ważne rok i nie muszę regularnie doładowywać konta).
Tak sobie policzyłam koszt weekendu:
- jedzenie i ew. używki (fajki)- 40 zł max
- worek marchewki 15 zł
- paliwo- 90 zł
Ech....
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 stycznia 2014 11:08
ElaPe j.w. powiedz to mojemu żołądkowi, że taka woda jest ok to pogadamy  lol. Nie pijam wody butelkowanej, napojów itd. tylko wodę z dystrybutora albo wodę z kranu ale przegotowaną

Nie każdy na szczęście ma taki żołądek jak ty.  Większość spokojnie może kranówkę pić  😉


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się