niestabilność psychiczna u konia

Dementek   ,,On zmienił mnie..."
28 stycznia 2014 12:14
Ja, niestety, byłam zmuszona sprzedać końskiego przyjaciela. Znam to przywiązanie do zwierzęcia  🙂
Można powiedzieć, że Twój koń ma szczęście, że trafił na Ciebie. Tak to by już dawno został uśpiony lub sprzedany handlarzowi, a następnie do rzeźni.
Dementek zacytowałaś teraz jakieś 20 osób z mojej stajni które uważają, że kobyla wygrała ze mną szóstke w totka : )
wrzucę filmik kobyły ze mną, gdzie widać choćby na samym początku jak potrafi być spokojna ( mimo że film jest już dość stary, kiedy dopiero zaczynałyśmy pracować konkretniej pod siodłem, wcześniej więcej czasu poświęcałam jej na wyciszenie i ogólna akceptację mnie i siodła, jest też tu pierwsze wejście do wody które zajęło nam naprawde 3 sezony...). Postaram sie też przez weekend nakręcic jej furie żebyście mogli zobaczyc dwa zupełnie różne obrazki...


Gillian   four letter word
28 stycznia 2014 12:40
brzask84- pewnie Ci się nie spodoba, to co napiszę, ale napiszę. Czasem trzeba umieć odpuścić. No, niestety.
Zrobiłaś tak wiele. Nie masz sobie nic do zarzucenia. Ja bym się zaczęła oswajać z myślą o zmianie konia. Na spokojnego AQH.



i jaki jest Twój pomysł? uśpienie? czy sprzedaż? bo chyba nie ogarniam. Takiego konia nie da się sprzedać w dobre ręce.
Piękna ta Twoja arabka, rzeczywiście na filmiku nie widać nic niepokojącego i w sumie nie dziwię się, że skradła Twoje serce (z arabami tak jest, wiem coś o tym 😉) nie wiem co zrobiłabym w takiej sytuacji, pewnie już dawno bym się poddała bo bałabym się przede wszystkim o swoje zdrowie. Podziwiam Cię i Twoją wytrwałość, bardzo ładna z Was para. Przede wszystkim przebadałabym jej głowę i dopiero wtedy zastanawiałabym się co dalej. Gdybanie nie ma sensu bo to nic nie da.
efeemeryda   no fate but what we make.
28 stycznia 2014 13:04
no diagnozowania guza, może (podkreślam może, bo nie zawsze wystarczy) przydałoby się chociaż rtg głowy ? Można zrobić na pewno we Wrocławiu, mają tu stacjonarne rtg o dużej mocy.
no diagnozowania guza, może (podkreślam może, bo nie zawsze wystarczy) przydałoby się chociaż rtg głowy ? Można zrobić na pewno we Wrocławiu, mają tu stacjonarne rtg o dużej mocy.

RTG nie ma tu zastosowania.
brzask84 nie odpowiedziałaś na moje pytanie (pewnie zagubiło się w gąszczu innych postów), ale opis ucieczki Twojego konia po autostradzie i imię klaczy- Mewa dały  mi 100% pewność, że TY to TY 😉
Prowadziłam Ci jakieś 7- 8 lat temu w wakacje jazdy w Gościńcu Siewierskim.
Ja skończyłam tam pracować we wrześniu, a Ty chyba niewiele później kupiłaś Mewę.
Pamiętam, że byłam bardzo zdziwiona (ktoś ze stajni z kim utrzymywałam kontakt mi powiedział, że zakupiłaś młodego araba po torach) i strasznie się martwiłam jak sobie poradzisz (biorąc pod uwagę Twój króciutki staż jeździecki i w sumie brak doświadczenia w opiece i pracy z końmi- tyle ile można się nauczyć w stajni rekreacyjnej przez kilka miesięcy) z młodą arabką i to jeszcze po torach.
Potem dowiedziałam się o ucieczce Mewy i szaleńczym biegu po autostradzie...
No nie powiem trochę czułam się jak czarnowidz...
Wierze całym sercem (pamiętam Cię jako bardzo sympatyczną i zakochaną w koniach dziewczynę) że dałaś z siebie wszystko, żeby Mewa miała u Ciebie jak najlepiej.
Jednak myślę, że czasami porywamy się z motyką na słońce i potem sami dostajemy za to po dupie.
Ciebie mi też szkoda- o ile lepiej ułożyłoby się Twoje jeździeckie życie, gdybyś jako niedoświadczony, początkujący jeździć kupiła sobie ułożonego, konia profesora.
No ale nie ma co gdybać.
Mam nadzieję, że Mewa nie ma żadnych poważniejszych problemów zdrowotnych i jakoś dalej sobie będziecie razem radzić.
I rzeczywiście jest piękna 🙂
brzask84, tak sobie myślę, jeżeli masz oczywiście taką możliwość, że powinnaś rozważyć postawienie sobie przydomowej stajni i zabranie tam konia. Do tego jakieś dwa minikucyki dla towarzystwa, wolnowybiegówka, siano non stop i mogę się założyć, że większość problemów by znikła.

Właśnie, czy koń ma non stop dostęp do siana?
Szczerze mówiąc na podlinkowanym filmiku nie wygląda na konia który spalałby się z nerwów i stanowił zagrożenie dla siebie. Czekam na filmik z 'odchyłami".
chyba już coś mi świta.... ale kurcze... ja nigdy nie brałam lekcji maneżowych od kiedy pojawiłam się w tamtej stajni. Chyba że oceniałaś nasze umiejętności przed wyjazdem w teren : ) (na pierwsze jazdy przyjechałam ze znajomymi i pojechaliśmy w czwórkę w teren, ja wtedy dostalam Elatera oo. To z Tobą? 🙂 
Ogolnie konno jeździłam mając już jakies 6 lat. Obozy w Zbrosławicach, poźniej już bujałam się po stajniach gdzie można było jeździć w tereny i rajdy ( Małobądz pod Sławkowem). Jak miałam jakieś 20 lat pojawilam się właśnie na Gościńcu. Na początku ujeżdżenie kompletnie mnie nie interesowało. Zawsze nie potrafiłam zrozumiec ludzi jeżdżących w kółko w kuwecie🙂 ... ale życie bardzo zmienia 🙂  z wiekiem człowiek dopiero dostrzega swoje blędy i widzi, że mozna było zupełnie inaczej i w odwrotnej kolejności.
Kiedyś pisałam właśnie w pierwszym poście, że kupiłam Araba i porwałam się nieco z motyką na słońce. Tak, było to durne i nie lubię do tego wracać.
Dziwne, że dopiero z biegiem czasu czlowiek nabiera pokory. Kiedy już przegryzł masę literatury i doświadczył na własnej skórze wielu porażek i sukcesów.
Znałam kiedyś konia z podobnymi problemami, chociaż zdecydowanie nie tak dużymi. Wałach po przejściach, łykawy, nerwowy, kiedyś rozwalił w jedną noc 3 drewniane boksy. Dla ludzi zawsze był bardzo łagodny i bezproblemowy w obejściu, jednak zupełnie aspołeczny w stadzie. Stał w różnych stajniach, ale nigdy nie był akceptowany przez stado. Zawsze trzymał się na uboczu, był nerwowy i bał się innych koni. Wszystko zmieniło się gdy trafił do przydomowej stajni i został SAM. Zmienił się zdecydowanie, z jednej strony się wyciszył, a z drugiej odzyskał chyba jakąś radość z życia, po prostu wydawał się szczęśliwy. Po jakimś czasie dostał do towarzystwa bardzo spokojnego emeryta z którym doskonale się dogadał.
Oczywiście wiadomo, że konie są zwierzakami stadnymi, ale może klacz brzask również jest takim wyjątkiem, typem samotnika, którego towarzystwo innych koni tylko rozdrażnia?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 stycznia 2014 14:06
darłyśmy koty?? 😲

To ty chyba też jak twa kobyła jesteś jakaś nadwrażliwa 👀 😉

Wracając do tematu. Myślę że lepiej nie będzie i po prostu będziesz musiała zaakceptować że ten koń tak ma i już. A w boksie może zasłonięcie krat żeby innych koni nie widziała coś by dało.
z tego co pamiętam to chyba tak, ale może się mylę, to było dawno temu : ) musiałabym przeszperać tamte rozmowy, a szkoda na to czasu. Teraz to i tak bez znaczenia


Właśnie, czy koń ma non stop dostęp do siana?



Ponawiam pytanie
Orzeszkowa niestety nie. I na naszej stajni jest to średnio możliwe do zorganizowania. Chciałam dopłacać jakiś czas temu żeby stajenny dawał na padok. Skończyło się tym, że ja płaciłam, obce konie jadły a mój stał z boku i tylko sie denerwował bo był odganiany. Poźniej rozrzucano na kilka kupek ale większego sensu nie było bo i tak więcej miałam konia obdartego niż pojedzonego...
Też pracowałam z takim koniem. Miał napady sam ( tkanie w boksie bez wyraźnej przyczyny aż do piany, atakowanie ścian zlobu tluczenie nogami aż do ran przeplatane godzinami lub dniami całkowitego spokoju.), w stadzie na padoku czasem spokój a czasem wywazanie bramy klata i ogolna panika, pod siodlem ciężka do pracy ale robiaca postepy które potrafiły nagle na jakiś czas zniknąć, do tego dość niebezbieczna w treningu skokowym bo zdarzało jej się wyłączyć całkowicie i przebiec przeszkodę ( co skutkowało wywrotka z koniem) lub wbiec w ścianę. Wyglądala z mordy na chora ( zapadniete dziwne oczy) objawy odpowiadały ludzkiemu autyzmowi. Niestety nie miała diagnostyki żadnej w temacie głowy bo właściciel nie wierzył że koń może mieć coś z głową. Dziś ma 13 lat i nie chodzi bo nie ma na nią chętnych a do tego posypala się na nogach.
Sorry ale dla mnie to taka podwójna moralność, chce dobrze dla arabki i pakuje konia latami do okratowanego boksu. Żadna rada nie będzie dobra jak sama skazujesz ją na zamkniecie, to konie przestrzeni, konie arabski , a zwłaszcza klacze arabskie nie dla każdego, one jak szybko się uczą tak szybko się narowią. Też odrabiałam arabkę po torach ale tylko kilka miesięcy a nie lat. Ta twoja klacz w innych warunkach środowiskowych u innego właściciela byłaby koniem bezproblemowym. pochodzi z dobrej hodowli gdzie panują dobre standardy odchowania źrebaków. Jeżeli nawet  na torach przeżyła traumę, to zadbanie o jej dobrostan właściwy dla araba spowodowałby wyciszenie. To konie czasolubne.

Sprzedaj, wpuść na rozległe całodobowe pastwiska albo podrzuć jakiemuś doświadczonemu arabiarzowi, bo będzie coraz gorzej.
desire   Druhu nieoceniony...
28 stycznia 2014 17:03
ganasz, tak upierasz się przy swoim zdaniu, jakbyś nieomylna była.  🤔  A po filmiku nie widać żeby dziewczyna coś złego z koniem wyrabiała. I może czytaj bardziej dokładnie, bo brzask84 wspomniała o tym, że jeździła już dosyć długo i wcale nie uczyła się jeździć u pati, więc można wywnioskować, że kupując konia zielona nie była. 
i skróć proszę cytat, bo się wszystko rozjechało.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 stycznia 2014 17:03
Ganasz - zmień formatowanie cytatu - na cytat (teraz jest  jako kod i rozjechało stronę)
Czy ja dobrze zroumiałam ,że pod siodłem i w obsłudze nie ma żadnego problemu?? Ze klacz jej ufa tylko nie radzi sobie z emocjami gdy zostaje sama wsród koni? To jaka to jest przepraszam wina dziewczyny?? I co z tego,że pakuje latami do okratowanego boksu? Moja klacz która notorycznie kopie w ściany stoi nie dość ,że w okratowanym boksie to jeszcze zabudowanym , tak ,żeby nie widziała sąsiada. A i tak ostatanio jak przyszłam kopała w ścianę , bo konie stały w boksach a ona się denerwowała ,że nie wyszła ,że nikt nie wyszedł. Jest koniem ciężkim jeżeli chodzi o zachowania między końskie,potrafi uciec od koni , spędzić noc sama w obcym miejscu , nie idąc do koni ,które są w niedalekiej odległości. Nie będę się rozpisywać na jej temat , bo to nie wątek o mojej klaczy i ja wiem jak sobie z nia poradzić i to inny przypadek , ale gadasz poprostu bzdury ganasz.
brzask84 tak, tak to byłam ja. Teraz sobie przypomniałam dokładnie- pamiętam, że opowiadałaś wtedy, że jeździłaś w dzieciństwie na obozach jeździeckich itd. ale potem miałaś długa przerwę.
Ze mną byłaś kilka razy w terenie, i wydaje mi się, że też kilka razy na maneżu (namawiałam Cię na to, bo tak jak napisałaś nie bardzo przepadałaś wtedy za jazdą na ujeżdżalni a ja chciałam żebyśmy popracowały nad twoją techniką 😉 ).
Niewiele mogę Ci podpowiedzieć (przyczyn takiego zachowania jakie opisujesz może być wiele i ciężko przez internet zdiagnozować co u was jest na rzeczy), ale na pewno stały dostęp do siana (ja zastanowiłabym się nad siatką z dużymi oczami- żeby trochę ją zajęło wydobycie siana z siatki, ale jednocześnie nie zirytowało- jak w przypadku małych oczek) może choć trochę złagodzić objawy. Plus jak najdłuższy pobyt na dworze.
Nie wiem jak jest teraz w Gościńcu Siewierskim ale jeszcze te 5-6 lat temu to nie było szczególnie spokojne miejsce (częste imprezy w hotelu, wesela, muzyka, głośna zabawa)...
Mam nadzieję, że to się trochę uspokoiło.

Ps. Pomimo całej sympatii do właścicielki Mewy muszę szczerze napisać- konia kupiła krótko po tym jak miałam możliwość na żywo zobaczyć jej umiejętności. Nie była wtedy jeźdźcem zielonym, ale do jeźdźca doświadczonego, który mógłby podjąć się pracy z trudnym, młodym koniem było jej bardzo daleko. Plus nie miała zbyt dużego doświadczenia jeśli idzie o opiekę nad koniem poza jazdą- wiadomo jak to jest w rekreacji, zazwyczaj dostaje się gotowego, osiodłanego konia pod nos, ewentualnie można sobie go pod okiem instruktora poczyścić. Ot taki jeździec w miarę dobrze trzymający się w siodle w 3 chodach, preferujący jedynie jazdę w teren i nie mający zbyt wielkiego pojęcia o pracy z koniem.
Nie mogę przeczytać ostatniej strony (dzięki ganasz) ale takie coś, co mi się najbardzej nasuwa to... skoro ten koń ma problem z byciem w boksie (Jej agresja dotyczy ataku na boksy obok, człowieka szanuje i pragnie kontaktu) to dlaczego w nim [s]niej [/s]w ogóle jest? Jakoś tak widzi mi się, że o wiele bezpieczniejszy byłby na średniej wielkości padoku z wiatą bez stada.

edit. myślałam o stajni a powinnam była napisać o boksie 🙂
Cejloniara, zignoruj ją chwilowo (lub nie) to będzie się dało czytać 😉
Też jestem zdania że chów bezstajenny ze stałym dostępem do siana pomoże. Co to w ogóle za zwyczaje żeby konie nie miały siana na padokach? brzask84, jak w ogóle wygląda karmienie i padokowanie w tej stajni? Kiedy i ile konie dostają siana, na ile wychodzą etc.?
ciekawe jakby zadziaslalo zazrebienie jej. tak zeby "na zawsze" miala dziecko przy sobie, czyli konia ktorego by sie nie bala...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 stycznia 2014 17:34
ciekawe jakby zadziaslalo zazrebienie jej. tak zeby "na zawsze" miala dziecko przy sobie, czyli konia ktorego by sie nie bala...


to już było poruszane na starej volcie. To jest najgłupszy z możliwych pomysłów - rozmnażać świra i zamiast 1-go mieć 2? I co potem z takim źrebakiem? Jak by się z takim źrebakiem związała to co wszędzie tylko z nim by miała chodzić? Na jazdę też?
OBIBOK, chybiony mocno pomysł. Tak jak mówi Ela, zamiast jednej emocjonalnej kaleki będziesz mieć dwie - źrebaki nie odłączane od matek nawet po osiągnięciu wieku dorosłego są delikatnie mówiąc... problematyczne. Nie mówiąc już o tym, że jeżeli podłoże problemów jest chorobowe, to może być dziedziczne.
Orzeszkowa, dzięki 🙂 ganasz, sory za chwilowy ignor ale nie ma jak inaczej czytać!
OBIBOK, no słaby pomysł ze źrebakeim choć też odruchowo przez chwilkę mi to przez głowę przeleciało 🙂 ale wyleciało zaraz z powodów, o jakich pisze Ela 😉
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
28 stycznia 2014 17:51
A ja uważam inaczej, niż wy. Serio! brzask84 dotarła do tego konia, włożyła mnóstwo pracy i koń na jazdach jest teraz wspaniałym wierzchowcem. Problem zaczyna się na padoku, gdzie stoi z dala od stada i kończy w boksie, gdzie dostaje ataku szału, gdy koń stojący w boksie obok, a do którego psychicznie jest przyzwyczajona, że tam ciągle stoi, wychodzi z boksu. Mówię- to jakaś forma końskiego autyzmu. Tak jak u dzieci z autyzmem: dziecko spokojnie chodzi po jednobarwnym dywanie, a po postawieniu (bo samo nie wejdzie) na kolorowy (w jakieś wzorki) dywan, dostaje ataku paniki. Albo na dotyk innej osoby niż tej, do której jest przyzwyczajony.
I tu rozwiązanie w stylu ,,pozbądź się konia wariata" jest nie na miejscu, bo koń jest opanowany podczas pracy pod siodłem. Problem jest w innych sytuacjach. I koń bardziej szkodzi sobie, niż ludziom (pomijając ewentualne szkody typu rozwalony boks).
Dementek ale my tu nie dojdziemy jaki jest powód tego i wygląda na to, że nie bardzo jest możliwość zbadania, czy to guz, czy nie więc chyba zostaje tylko "leczenie objawowe"? Skoro koń tak się rzuca w boksie, to może nie powinien z nimi być? Skoro na padoku od koni stroni, to dlaczego z nimi jest? To jest jedyne co mi do głowy przychodzi 🙁 I tu nie chodzi o winę kogokolwiek!! Tylko o rozwiązanie. 
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 stycznia 2014 17:56
A ja uważam inaczej, niż wy.

ale  jak inaczej. Nikt przecież nie przeczy temu że kobyła po 7 latach wylanych przez właścicielkę  łez, potu i krwi  😉 się jakoś tam ujeździła. Nikt nie przeczy temu że problemem może  być ten wspomniany autyzm u kobyły. Tego tak naprawdę nikt nie wie. Nawet gdyby tak było to ja nie znam leku na autyzm - tak u ludzi ani tym bardziej na końską jego odmianę.

Tak apropo stada i alienowania jego członków. Konie mogą alienować jednostki stare albo chore - wypędzać je poza stado. To jest całkiem normalna reakcja. Tylko że ten wypędzony może faktycznie się z tym źle czuć.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
28 stycznia 2014 18:12
Ale jednocześnie klacz nie może być bez koni. Bo niby od koni stroni (albo te od tej klaczy), ale gdy któregoś zabraknie (zostanie zaburzony porządek), to się denerwuje i zaraz tka. Właścicielka dobrała dla niej towarzystwo: małe stadko koni-emerytów, dzięki czemu jest odrobina poprawy. Stara się pomóc klaczy (trener też próbował pomóc, lecz próba stajni źle wpłynęła na samopoczucie klaczy).

Ktoś doradzał towarzystwo kuca. Może to faktycznie dobry pomysł- klacz mogłaby być ciągle z jednym koniem i na wybiegu, i w stajni, i nikt by nie zabierał jej towarzysza.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się