niestabilność psychiczna u konia

Dlatego nie mogę Wojtowiczowi zarzucić, że mnie nie uprzedzał....ale coś wtedy musiało być już nie tak
ushia   It's a kind o'magic
29 stycznia 2014 16:29
a no czyli nie tylko ja mam "glupie" pomysly..  😀iabeł: 
idąc tym torem, najpierw by trzeba klacz zbadac pod kątem choroby typu guz. jesli nic by sie nie znalazlo, mozna by sprobowac zaźrebic.
widzialam popieprzone kobyly , ktore sie uspokajaly po ciazy. w takim przypadku jak u brzaska nie ma glupich pomysłow.
chyba ze ktos napisze zeby przywiazac konia do torów i czekac na pociąg  🙄


a ja widzialam popieprzone kobyly ktore nie tylko sie nie uspokoily, ale wychowaly rownie popieprzone zrebaki
a tym arabke, ktora wszystkie swoje fatalne cechy (dosc przypominajace te opisywane, tylko w duuuzo mniejszym natezeniu) przekazala corce

brzask stoisz Na Goscincu  kolo Skaly?

coz, araby sa zniszczona rasa, niestety, jezeli po tylu latach troski i kombinowania sie nie uspokoila, to sie nie uspokoi
znalam kilka takich ktore beda lepsze lub gorsze, w zaleznosci od traktowania, ale nigdy "normalne"
galopy galopami, ale akurat arabiszcza sa na tyle inteligentne, ze mozna im w pewnym stopniu zrekompensowac zmeczenie fizyczne praca umyslowa - co zdaje sie potwierdzac brzask opisem konia po jezdzie na "myslenie"

I nie zwalajmy wszystkich problemów z końmi na karb "traumy z wyścigów". Jakoś moje dwa konie nie mają traumy 😉


Dokładnie, znam sporo byłych wyścigowców jadących wysokie klasy ujeżdżenia i wkkw
Czytam spokojnie i porównuję do różnych sytuacji. Proszę post potraktować jako wyraz luźnych refleksji. Wychwytuję niekonsekwencje w opisie. Bo jeśli koń jest ujeżdżony - obejmuje to umiejętność rozluźniania się pod jeźdźcem i prawidłową reakcję na pomoce, prawda? Na koniu ujeżdżonym opisane reakcje w terenie (długotrwała odmowa ruchu) nie mają miejsca. Coś jak u ludzi - jest różnica między przeżywaniem a reagowaniem. Pomiędzy jednym a drugim powinna być przestrzeń. Jasne, że osobnikowi mało wrażliwemu, o odpornym układzie nerwowym, jest łatwiej. Tego konia nikt nie nauczył dochodzenia do ładu ze swoimi emocjami 🙁 Ani matka (być może mało dojrzały koń została odseparowany, potem poszedł w stresujący trening, nie każdy koń osiąga względną dojrzałość w tym samym czasie), ani - konie (wypychanie ze stada - nie uczenie "kultury"😉, ani - człowiek (człowiek ma czasowo ograniczone możliwości). Z opisu koń zachowuje się jak osamotniony źrebak. Zwróciłam też uwagę, że zacieśnia dystans do człowieka, klei się, nie szanuje granic.

Dawno temu wraz ze wspólnym znajomym uratowaliśmy od rzeźni (opis: ze względu na skrajnie zły charakter) młodą klacz. Niby miała 4+ lata, a najchętniej wskoczyłaby na ręce 🙁  - gigantyczny źrebak. Była bardzo niebezpieczna dla ludzi, bez żadnych złych intencji. Nie ogarniała swojego ciała, nie ogarniała swojego świata. Masa czasu poświęconego prze fachowców(!), ogromnego zaangażowania, starannej obserwacji i natychmiastowego wcielania w życie wniosków z obserwacji, morze cierpliwości... + trochę kontuzji... otoczenia 🙁 (akurat ja nie ucierpiałam). W końcu klacz chodziła N i nawet (tak, tak) - doczekała się źrebaka (wcześniej była groźna dla ogierów, to była klacz ze stadniny) - "normalnego". Ale to były czasy, gdy jeszcze rodowodowo ciekawy źrebak był wartością 🙁 I tak zakończyła życie na skutek wypadku 🙁 - bo jej reakcje 100% nie wróciły do normy. Po prostu żyła kilka lat dłużej, służyła ludziom, dawała radę sama z sobą, matką podobno była przyzwoitą.

Sama mam konia, który stwarzał wiele problemów bahawioralnych. Cóż - ja mogłam wykastrować. Z klaczą trudniej, chociaż też można wykastrować 🤔 (przynajmniej teoretycznie). Ale trzeba by być pewnym, że hormony rozrabiają (także hormony). Niepokalnek - jakiś pomysł. Czasowa blokada hormonalna, żeby zobaczyć czy to zmienia sytuację?

Diagnostyka w kierunku guza mózgu mija się z celem 🙁 - o ile celem jest dalsze dobre życie konia. Tu nie mam jasności. O co chodzi? Właścicielce. Żeby koń był "normalny"? Normalny - nie będzie. Nigdy. 🙁 To o co chodzi? Co jest najbardziej dokuczliwe, i dla kogo? Co chcemy wyeliminować/ograniczyć szkodliwość w pierwszym rzędzie? Nie machniemy różdżką i "wszystko", ot tak, nie zniknie. Trzeba starannie określić o co chodzi. Ułożyć plan działań, prób. Unikać chaosu. Jeśli wybór jest typu: do piachu albo "coś" - to jest jeszcze wszak silna farmakologia.
Jeśli problem jest inny (nadal nie widzę tutaj trafnego zdiagnozowania problemu - nie przyczyny, ale co właściwie jest najbardziej dokuczliwe, dla kogo, kiedy, z jakich powodów itd. czy i jak można to eliminować, po kolei). Tu widzę: "żeby mój koń był był inny, "fajny", najlepiej od początku" 🙁

Zalecałabym staranne przyjrzenie się problemom. Na świeżo, bez resentymentów. Z chłodną głową i z emocjami na wodzy. Otwarcie i z wewnętrzną zgoda na zmiany. W sposobie bytowania konia, użytkowania konia, w przekonaniach człowieka.

Czy ja dobrze rozumiem, że chodzi o stajnię przy skrzyżowaniu/rozjeździe w Siewierzu? Czyli w miejscu, gdzie równie dobrze można by zlokalizować stajnię na lotnisku? 😉

Następne luźne refleksje. Koleżanka ma "walniętą" klacz - wobec koni. W rezultacie klacz stała sama w oddzielnej stajni. A jednak w mrozy okazało się, że może stać otoczona końmi - bo nie było wyjścia, -20 w boksie to nie jest temperatura dla samotnego konia. Rzadko mamy okazję do "wolnych" wyborów, w pełni satysfakcjonujących. Trzeba wybierać na czym zależy BARDZIEJ.

Ogier. Cenny rodowodowo i z potencjałem. Tkający i wędrownik. Nieznośny pod siodłem, niemożliwy w transporcie. Czasy takie, że o padokach można było zapomnieć 🙁 O kastracji - też.
Jemu pomogła młodziutka koza. Skończyła marnie - inny koń ją zabił 🙁 Ale ów ogier unormował większość swoich aberracji. "Znormalniał". Do dziś żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia, gdy "wariat" leży sobie, a na jego (wydatnym) kłębie  - stoi kózka. Oczywiście, odpowiednia praca z koniem też robiła swoje.

I jeszcze - gdzieś na forum przewinął się pomysł na konie tkające: wstawienie do boksu... lustra.

Wydaje mi się, że nie można wszystkiego wrzucać do jednego worka: "Taka klacz,  Dlaczeego? 🙁" Trzeba określić składowe problemu. I rozwiązywać po kolei. Nic nie zniknie magicznie.
Bo zachowanie w boksie to jedno. Brak socjalizacji stadnej - drugie. "obsługa" z ziemi - trzecie. Zachowanie pod siodłem - jeszcze co innego. Ani zachowanie pod siodłem nie jest jeszcze ok - niedopuszczalne i groźne dla pary zachowania w terenie: a co, jeśli "rozkraczy się" na szosie czy na torach kolejowych? Co, jeśli w panice rzuci się w bok - a tam będzie coś groźnego dla życia?, ani zachowanie z ziemi przy człowieku (film pokazuje jak klacz lekceważy przestrzeń człowieka).

To może mi ktoś wyjaśnić o co właściwie chodzi właścicielce? Co jest najważniejsze?
halo 👍
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
29 stycznia 2014 16:55
To może mi ktoś wyjaśnić o co właściwie chodzi właścicielce? Co jest najważniejsze?

chyba te ataki autoagresji są najbardziej niepokojące na obecną chwilę
To weterynarz i poszukiwanie skutecznej farmakoterapii. A nuż raz wyciszony koń, gdy przerwie cykl nawyków, nie od razu je odpali? Będzie można "truć" coraz słabiej, oprzeć się na ziołach (później)? No sory, nawet człowiek, gdy porywa się na siebie, ma dużą szansę na kaftan bezpieczeństwa i "strzały w żyłę" 🙁
brzask84, objawy, ktore opisujesz w pierwszym poscie (autoagresja, samookaleczanie) moga miec caly szereg roznych przyczyn i wlasciwa diagnoza lezy w gestii specjalisty. Nie chce wychodzic w kompetencje weta, ale pierwsze, co przychodzi mi ma mysl, to ESMS (Equine Self-Mutilation Syndrome). Zdaje sie, ze ktos juz pisal wczesniej o tym schorzeniu. Dodam tylko, ze to zaburzenie neurologiczne, nasilajace sie w sytuacjach stresowych i mozna je okreslic jako konski odpowiednik Zespolu Tourett'a u ludzi. Z tego, co wiem, przypadlosc ta jest niestety nieuleczalna, aczkolwiek redukcja stresu lagodzi objawy.
To tylko luzne spostrzezenie, bo nie jestem specjalista.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
29 stycznia 2014 19:49
Nie chce wychodzic w kompetencje weta, ale pierwsze, co przychodzi mi ma mysl, to ESMS (Equine Self-Mutilation Syndrome).

Poczytałam o tym trochę i możliwe że jest to właściwa wskazówka, objawy podobne i to że często dotyka to m.in araby właśnie i że najwcześniej objawy się pojawiają w wieku 2 lat, a w wieku 4 już w pełnym rozkwicie są.

Coś mi świta że był parę lat temu artykuł w którymś z końskich pism napisany przez właścicielkę konia  z podobnymi objawami któremu też nie wiadomo co było i się borykała z tym dobrych parę lat i próbowała wszystkiego. Nie pamiętam zakończenia ale chyba nie był to happy end.
halo- tak o te stajnię w Siewierzu chodzi.
I choć w samej stajni i na jej terenie jest w miarę cicho (w sensie nie słychać zbyt głośno samochodów) to zawsze przerażała mnie bliskość autostrady i to, że jadąc w teren trzeba było ją przekraczać...
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
30 stycznia 2014 08:55
katija pisała na cztery lata temu, że jest w posiadaniu kobyłki, również siwej, z podobnymi problemami. Ciekawe, jak teraz wygląda jej sytuacja, katija?

Nie ma już ten kobyły.

A w ogóle najlepszy pomysł jaki tu padł to zaźrebienie klaczy i nie odstawienie od niej NIGDY źrebaka. A jak kobyła padnia to kto kolejnego świra - całe życie z matką - będzie utrzymywał i niańczył?
To prawie jak reklama papieru toaletowego: foxi i genialne pomysły.
Chore zwierzęta, bez względu czy to pies czy koń, chore, z nerwicą natręctw, chore psychiczne, agresywne - same się ze sobą męczą.
Brzask, nie pogniewasz sie jesli podepne sie pod Twoj watek z moim problemem?

Moj kon moze nie wykazuje, az takich zapedow i nerwowosci jak Twoja klacz, ale rownie dobrze mozna zakwalifikowac go jako niestabilnego (ogolnie, glownie psychicznie). Od razu mowie, ze nie szukam diagnozy przez internet (na ten moment ustabilizowalismy na tyle pozostaje doleglowosci konia, ze mozna skupic sie diagnozowaniu tej sfery), ale moze chociaz jakiejs wskazowki.
Mojego konia znam od 4,5 roku. Poznalam go jako ogiera, strasznego nerwusa, tkajacego, non stop rzacego, rozwalajacego sie o wszystko, nie radzacego sobie z samym soba i swoimi emocjami. Mimo to wobec czlowieka od mlodosci byl aniolem, lubil towarzystwo i uwage ludzi, pod siodlem bardzo karny i wrazliwy, mimo, ze elektryczny; zlosliwy to ostatnia rzeczy jaka by mozna powiedziec o tym koniu- takie serce na dloni. W celu poprawienia komfortu zycia konia zdecydowalismy sie na kastracje (mial 11 lat). W dluzszym okresie czasu kon mogl zaczac wychodzic z innymi konmi i w tym aspekcie rzeczywiscie wyszlo mu to na dobre. Ale wlasnie tu zaczyna sie historia jego podupadania na zdrowi i historia... solidnych wahan. Kon zaraz po kastracji mocno stracil na wadze i dlugo sie goil. Ale udalo nam sie wyjsc na prosta i choc zawsze byl raczej typem suchym, ktory tracil wage "z powietrza" to odpowiednia dieta i praca udawalo nam sie utrzymac fajna forme (na forum pewnie widzieliscie, ze potrafil wygladac naprawde dobrze). Niestety z jego uspokojeniem sie bywalo roznie. Kon w zaleznosci od sytuacji popadal ze skrajnosci w skrajnosc. Bywaly dni totalnej apatii, braku energii, pod siodlem kon ciezki do upchania, mozna go bylo postawic na srodku stajni nie przywiazanego i mogl tak stac godzinami az sie go nie zabralo. A bywaly momenty, ze potrafil wychodzic ze skory, ogierzyc, caplowac, rzec, uciekac, pod siodlem ponosic, ploszyc sie od wszystkiego.
Jakies pol roku po kastracji, w srodku zimy mielismy dziwny przypadek. Kon pewnego dnia po prostu nie chcial wyjsc z boksu. Trzeba go bylo wyciagac na sile i zmuszac zeby zrobil choc pare krokow. Bylo to swiezo po struganiu, wiec obstawialam, ze po prostu kowal przesadzil w wybraniem podeszywy, ale wet stwierdzil, ze to nie to. Wet przyjechal tego samego dnia i na szybko stwierdzil, ze to moze byc wszystko: herpes, wscieklizna, guz mozgu, problem z rdzeniem, ale dzisiaj nie ma czasu i przyjedzie za dwa dni, jesli nie bedzie poprawy (wiem, ze to w ogole jakis kosmos, ale wtedy kon nie byl jeszcze formalnie moj, nie za duzo mialam do gadania, poza tym... to bylo juz 3 lata temu, nie pamietam szczegolow). Najdziwniejsze bylo to, ze rzeczywiscie po tych dwoch dniach nastapila poprawa. Weterynarz obejrzal go wiec jeszcze raz i stwierdzil, ze byl to najprawdopodobniej delikatny miesniochwat i doradzil suplementacje magnezu. Historia sie juz wiecej nie powtorzyla.
Duzo sie pozniej przeprowadzalismy (jak juz konia kupilam). Bywalo, ze potrafil wyjsc z drzwiami z boksu, albo wystraszyc kowala na tyle, ze uciekl w polowie roboty ze stajni. Kon zjechal z wagi znowu drastycznie. Trafilismy w koncu do fajnego miejsca. Na poczatku mial pomyslu z wyskakiwaniem z padokow, ale generalnie szybko tam wyluzowal. Przytyl. Niestety tkanie bylo i jest wszedzie. Kon cierpi na problemy oddechowe wiec okresowe spadki wagi zrzucalam na to. Zapewnialam koniowi najlepsze warunki dla kaszlaka, jakie bylam w stanie zapewnic. Weterynarze mieli rozne pomysly na problemy z waga: cechy osobnicze, charakter, brak elektrolitow, niedokrwistosc itd.
Pozniej kon zerwal sciegna. Zerwanie trafilo nam sie niefortunnie w naszym najlepszym okresie: kon wygladal jak milion dolcow, zaczal sie fajnie ujezdzac. Po pol roku intensywnego leczenia zdecydowalam sie wyslac na laki. Szczerze mowiac mialam juz dosc bujania sie z jego zdrowiem i mysalam, ze to bedzie magiczna rozdzka- dac temu koniowi spokoj od pracy, laki, towarzystwo innych koni... Nic bardziej mylnego. Tutaj dopiero zaczely sie problemy, kon sie posypal fizycznie i psychicznie (od razu chce zaznaczyc, ze nie mam tu absolutnie zadnych pretensji do wlascicieli stajni. kon po prostu nie nadaje sie na wczesniejsza emeryture). Od idealnego spokoju na poczatku pobytu, po szalenstwa, urywanie pastuchow, bieganiu po okolicznych polach z podniesiona kita niczym skuns z kreskowi. Potem znowu bywaly dni spokoju. Ja go znalam jako konia, ktory daje sie raczej bic innym koniom, jest mega ugodowy i spokojny. A tu sie nagle okazalo, ze kryje wszystko co sie rusza, tlucze inne walachy, urzadza dzikie galopy itp. Zjechal z wagi drastycznie. W lipcu odebralam skore i kosc, ktora do tej pory probuje utuczyc. Bezskutecznie (a wierzcie mi, ze przez lata przetestowalam juz wszystkie metody tuczenia, ktore wczesniej dzialaly).

Prosto z lak pojechalismy na szkolenie do Zbroslawic (metody naturalne). Pracowalismy tylko troche, tylko z ziemi- po prostu potrzebowalam spedzil troche czasu wylacznie z nim. I tutaj znowu totalna zmiana. Z konia znowu zrobily sie cieple kluchy. Ludzie nie mogli uwierzyc jak opowiadalam o jego szalenstwach albo elektrycznosci, ktora przeciez jeszcze chwile temu byla jego "prawdziwa twarza". Kon wygladal jakby nie mial sily do zycia. Wszystkie przeszkody naturalne bral za pierwszym razem z palcem w nosie, jakby w ogole nie interesowalo go (albo nie zdawal sobie sprawy) z tego co robi. Poglebily sie jego opozione reakcje (ktore mial odkad go znam)- tak jakby nie docieralo do niego w pierwszym momencie, ze kto sie zbliza. Nawet przy dotyku (lekkim) nie reagowal, potrzeba bylo silniejszych bodzcow (co skutkowalo rekacja jakby go prad kopnal). Pozniej okazalo sie, ze kon ma problemy ze wzrokiem (jakby nam jeszcze bylo malo), ale to nadal nie tlumaczy jego opoznionych rekacji na bodzce dotykowe. Prowadzacy szkolenie stwierdzil, ze kon "jest dziwny i autystyczny".
Przeprowadzilismy sie do stajni docelowej. Super warunki dla kaszlaka, padoki od rana do wieczora, towarzystwo spokojnej kobyly, fura jedzenia (doslownie!). A poprawy w wadze nadal nie bylo. Znowu zaczely sie historie ze zrywaniem pastuchow i dzikimi galopami po polach. Kon po prostu bral na klate pastuch i z nim wychodzil. Wygladalo to tak jakby po prostu nie czul pradu, albo byl tak spanikowany (dlaczego?), ze nie robilo to na nim wrazenia. Po okresach szalenstw przychodzily znowu momenty, ze kon znowu wyglada jakby mial sie przewrócic. Z powodu niskiej odpornosci przyplatala nam sie infekcja gornych drog oddechowych. Podbi sie. Diagnozowalismy oczy. Rekacja po atropinie (powiekszone zrenice) schodzila kilka dni. Kon stal w boksie i wygladal jak 7 nieszczesc. Wygladal na mocno cierpiacego. A ja sobie wyplakiwalam oczy i zastanawialam sie czy najrozsadniej nie byloby ulzyc jego cierpieniom. Wypytywalam weta czy mozna brac u tego konia pod uwage problemy neurlogiczne, nowotrowy itp. Nie wykluczyl tego, ale stwierdzil, ze diagnozowanie takich zmian mozliwe jest tylko posmiertnie albo moge konia wiezc do Austrii np. Problemy ze wzrokiem nie sa wg diagnozy pochodzenia neurologicznego, a sa skutkiem dlugotrwalego stanu zapalnego.
Dwa miesiace temu przenioslam konia do stajni, w ktorej juz stalismy i w ktorej bylo nam/ mu najlepiej. Ma super opiekunke, zaczal powoli wracac do pracy (obstawiam jeszcze, ze problemy behawioralne moga miec zrodlo w nudzie po prostu i braku dostatecznej uwagi ze strony jednego opiekuna - vide pobyt na lakach). Ale wg mnie przyrost wagi jest albo bardzo powolny albo jest po prostu naszym poboznym zyczeniem. Jesli chodzi o wage to obstawiam jeszcze wrzody (bedziemy diagnozowac) ale poza spadkiem wagi innych objawow nie ma. No i raczej nie jest to przyczyna problemow behawioralnych (wahan). Problemy hormonalne? Neurologiczne? Pisalam juz w watku o syndromie Cushinga nawet, bo kto wie...
Jest regularnie szczepiony, odrobaczany rowniez na tasiemca. Krew byla badana dwa lata temu, ale tylko na podstawowe parametry i nie wykazano zadnych niedoborow. Kon jest od lat na suplementach, paszach gotowych, kilka razy mial robiona kuracje Equistro Haemolytan.
Kon stopniowo zaczyna odzyskiwac humor, ale to... naprawe stopniowo. Porusza sie non stop z oklapnietym ogonem. wciaz sprawia wrazenie "wylaczonego" z rzeczywistosci. Tka non stop, nawet na padoku.
Godzinami moglabym opisywac nasze rozne tragiczne historie, przeboje zdrowotne. Kon przez te kilka lat dal mi mocna szkole zycia i pochlonal mojego potencjalnego mercedesa 😉
Dziekuje jesli komus chcialo przebrac sie przez ten esej 😉
Moze ktos z Was znal podobny przypadek? Ja wiem, ze bede o tego konia walczyc poki wystarczy mi sil i pieniedzy. Zastanawiam sie nawet czy nie lepiej byloby go sprowadzic do siebie do Austrii. Ale szczerze brakuej mi juz pomyslow i powoli sil.
To może mi ktoś wyjaśnić o co właściwie chodzi właścicielce? Co jest najważniejsze?

chyba te ataki autoagresji są najbardziej niepokojące na obecną chwilę


Dokładnie o to... tak jak pisałam na początku. Nie robię na ten moment z tego tragedii tylko tak jak skomentowała wyżej JARA chore zwierzęta najbardziej męczą się same ze sobą. O tym właśnie pisałam, że mnie boli jak patrzę na kobyłę w takich sytuacjach. Pisałam, że nie mam problemów z obsługą, jazdą. Nie widzę sensu snuć domysłów (zupełnie nietrafnych), że koń nie szanuje mojej przestrzeni... 🤔
Pati nie demonizuj aż tak bardzo tego ośrodka... Nigdy w życiu nie trzeba było "przekraczać" autostrady. Przejeżdża się koło fabryki w jej pobliżu, ale nigdy nie przekracza, a to zupełnie co innego.
Majorowa Twoje spostrzeżenia dotyczące ESMS naprowadziły mnie na http://www.terrarium.com.pl/forum/attach/242338859.pdf
i niestety widzę dość spore prawdopodobieństwo. Wiele z tego by się zgadzało.
W przypadku kobyły nie chodzi jedynie o jej złe samopoczucie, ale jak wiadomo stres jest jednym z glównych przyczyn prowadzących choćby do wrzodów, które coraz częściej dotykają nasze konie. To że kobyła potka, że się przyszczypie i walnie z zadu w ścianę to jedno, następstwa przebywania w ciągłym stresie to drugi.
wendetta jasne 🙂 będziemy razem szukać pomysłów. Tym bardziej, że masz równie beznadziejny przypadek jak ja... wcale nie prostszy 🙁  im więcej tutaj czytam na forum tym bardziej dostrzegam beznadzieje sytuacji, gdyż takie zachowania mogą byc spowodowane faktycznie wieloma czynnikami i ciężko byloby zdiagnozować niejednemu weterynarzowi. O czym przekonałaś się tak jak ja 🙁
W konia również włożyłam już kupę pieniędzy chociaż w moim przypadku było to zazwyczaj leczenie urazów mechanicznych jakich doznawała właśnie dzięki niestabilności, płochliwości. Gdyby nie to mogłabym przeznaczyć te pieniądze na inne ważne badania.  Ale musze też trzeźwo oceniać swoją sytuację, a tutaj możemy jak w lotto... wydasz 5, 10, 15 tys, będziesz jeździc z koniem, a co jeśli nic nie znajdą? albo właśnie wykryją w końcu po miesiącach poszukiwać chorobę, która i tak jest nieuleczalna? U mnie jeszcze problem w transporcie konia. Każda wyprawa wiązalaby sie z dodatkowym niesamowitym stresem.
fragment z finisza:
"...Główną przyczyną wrzodów jest stres...
Stres u koni może wywołać wiele czynników, między innymi intensywny trening, transport, zmiana stajni, ale także wprowadzenie nowego konia do stada lub walka o hierarchię wewnątrz stada oraz niektóre lekarstwa..."

Dlatego też latwo pisać: zmień stajnię, wrzuć do stada, wywieź na badania. Tylko czasami chcac dobrze możemy pogorszyc sytuację. Sama pisałaś o tym, ze wywiozłas konia na łąki i nie pomogło. Tak więc jedna wielka loteria 🙁
ciekawy wątek .Myślałam ,że jestem jedyna na Tej Wyspie.
Jestem świadomą właścicielką takiego konia. Na dodatek klaczy alfa . Na starcie - poziom wiedzy Zero o ile nie poniżej dna . Bez komentarza. Można książkę napisać uśmiech. Dodam jedynie , na plus dla siebie - dojrzały wiek uśmiech i praca z trudnymi dziećmi i ... czas dla chabety uśmiech) . Dużo czasu.
Spostrzeżenia na dziś - każdy koń to sprawa indywidualna. To co działa na jednego na drugiego ... nie zadziała . One , jak dzieci -mają swój świat i swoje zabawki . I z pewnością 'trudne dzieciństwo'.
Po dwóch latach codziennej pracy ? ( gdyby byłaby to praca już dawno bym to rzuciła) bez jednego dobrego słowa ( w sensie - uda ci się ) mogłam chabecie dmuchnąć w nos. Po 4 latach koń odkrył ,że ma chrapy którymi można miziać . Oczywiście 'korzystam' z konia - siodło i piesze wycieczki .
Dziś - jeden z lepiej wychowanych koni . To co wolno 'sportowemu' ( kopnąć , ugryźć, pociągnąć ...) jej NIE WOLNO! Nie szczędzę jej doświadczeń - każdego typu . Nie ważne co się dzieje - ma mnie WIDZIEĆ SŁYSZEĆ I PRZEDE WSZYSTKIM SZANOWAĆ ! Bo w amok potrafi wpaść a może zapaść się w nim  jak dziecko z adhd .... . I najdziwniejsze - jakaś cząstka jej świadomości mnie słyszy .Myślę ,że z czasem coraz większa.

Obserwacje - dobrobyt źle wpływa na te konie. W sensie lenistwo ,wypoczynek,  zapewnione wszystkie potrzeby - żarcie do woli , owies , stajnia ... . Właśnie to mamy od dwóch miesięcy i ... uuu
Pytanie ? - mam wrażenie ,że te konie nadwrażliwe , jak ludzie spalają się wręcz na poziomie komórkowym . W sensie braki magnezu , witamin z grupy B ..... . Dlatego magnez leci non stop i naturalne uzupełnianie witamin. Właśnie eksperyment rozpoczęłyśmy - ciekawa jestem co będzie za 3 miesiące . Popróbowałabym mądrego żywienia i uzupełniania niedoborów.

Ten koń ( mój koń) , podobnie jak dziecko potrzebuje codziennej pracy!( niekoniecznie ciężkiej fizycznie ) , jasnych klarownych zasad , zero odpuszczenia , uwagi i serca i ... bata również . Bata w ręce . Uwaga ! Mam go !
Jedno naruszenie mojej przestrzeni skutkuje ..... może skutkować w niedalekiej przyszłości ... że to koń będzie na mnie jeździł a nie ja na koniu ..wink)
Takiego konia rozumie jedynie jego właściciel i ... kolejne spostrzeżenie . Jest on najprawdopodobniej jednakowo 'niezrównoważony' jak koń ..... - bez obrazy kogokolwiek. Nikt 'normalny' takiego konia by nie kupił . Ktoś wyżej napisał - pomoc behawioralna ... dla właściciela . podpisuję się pod tym . To na początek . cyt. 'matka, ona jest taka jak ..ty ..."  . Trzeba spojrzeć w siebie potem w konia a potem co jakiś czas spojrzeć z zupełnie innej perspektywy. I zrobić coś zaskakującego i konia i siebie. To 'praca na pełen etat' . Dla mnie to ??? nie jest praca . Cały czas powtarzam - mamy 20 lat - uda się to Ok , nie uda się - bawię się całkiem dobrze . Na późno dojrzałe lata uśmiech)

Też byłam w Zbrosławicach . Okazało się ,że bez odpowiedniej wiedzy końskiej robię wszystko dobrze .' Diabeł tkwi w szczegółach' ale życia nie starczy aby je wszystkie poznać . Moja jazda na koniu - trzymam się siodła .Wymieniłam na bezterlicowe . Pojadę i bez wędzidła i z wędzidłem . Wszystko to rzecz umowna . Uwielbiam piesze wycieczki z koniem . I nie naciskam na sukces. Jak przyjdzie - cieszę się jak wariatka . Jak nie - no cóż, przynajmniej stara baba nie zatruwa czasu rodzinie.
To co u innym koniom przychodzi z łatwością u  mojego konia jak nadejdzie .... o rety pękam z DUMY . Sukces ostatni - chrapy mogą być delikatne , przyjemne ... uśmiech) cztery lata ...a właściwie po czterech latach ...uśmiech)

no i tak to leci z tymi końmi a właściwie z takim koniem . Jeśli chodzi o ich urodę - to ich Walor a cała reszta ..... dla mnie też walor , nie narzekam na Nudę .
Smutne jedynie jest to ,że człowiek jakby przez innych skazany jest na ...niepowodzenie.  Albo uznawany .... za wariata . Nie zawsze i nie przez wszystkich - na pocieszenie uśmiech .
To co wolno 'sportowemu' ( kopnąć , ugryźć, pociągnąć ...)



Seriously? ....
A czym w wychowywaniu różni się sportowy od niesportowego?
.....Ktoś wyżej napisał - pomoc behawioralna ... dla właściciela . podpisuję się pod tym . To na początek . cyt. 'matka, ona jest taka jak ..ty ..."  . Trzeba spojrzeć w siebie potem w konia a potem co jakiś czas spojrzeć z zupełnie innej perspektywy. I zrobić coś zaskakującego i konia i siebie. To 'praca na pełen etat' . Dla mnie to ??? nie jest praca . Cały czas powtarzam - mamy 20 lat - uda się to Ok , nie uda się - bawię się całkiem dobrze . Na późno dojrzałe lata uśmiech)....


Bardzo mądrze napisane.
Wlasciwe podejście do nas samych. Patrzenie na siebie, co mogę JA zrobić w relacji z konmi. Bycie kreatywnym, elastycznym (samemu) - bardzo pomaga w pracy z konmi (nie tylko psychicznymi). Podpisuje sie pod tym zdecydowanie.
dla urażonych 🙂😉 mój jest 'amatorski' 🙂😉 taka niższa forma jeździeckiej ewolucji ..rekreacja 🙂
ktoś poczuł się urażony ?🙂😉 - przepraszam 🙂
jolka to nie jest kwestia "urażenia" tylko dziwnego podejścia
Każdy koń - czy to sportowy, czy rekreacyjny czy siwy czy kary musi być posłuszny - tj. wychowany w taki sposób aby nie był niebezpieczny dla człowieka (nie kopał, nie szarpał)... Ponadto opisujesz dominującą klacz bez większych problemów bechawioralnych. takich koni jest całe multum - cała "tajemnica" pracy z nimi to systematyka oraz jasne ustalenie zasad. Koń brzask84 ma problem sam ze sobą nie z człowiekiem...
Piszesz też, że człowiek ma być podobny do konia - mam 2 skrajnie różne konie - a shizofrenii u mnie nie stwierdzono  😉
a czy ci z was, którzy radzą zaźrebić Mewę wzięli pod uwagę, że może ona zabić źrebię przy porodzie?? Stres jaki towarzyszy porodowi często wywołuje niespotykane reakcje i klacz np czując "coś" na zadnich nogach zaczyna wściekle kopać, zabijając źrebaka i raniąc siebie. Kto z Was wtedy wlezie do takiej klaczy i spróbuje wyciągnąć źrebaka? A co jeżeli klacz po porodzie odrzuci źrebię/ nie będzie mieć pokarmu/ dostanie szoku poporodowego? ktoś tu przywalił "super" tekstem, że źrebie po porodzie uśpić jezeli to ma pomóc klaczy. No tego nawet nie skomentuje :/
Że już nie wspomnę JAK tę klacz pokryć? Naturalnie? Już widzę jej "radość" jak ogier jej skoczy na plecy, poza tym co, ogiera do neij przywieźć? Bo ona sie w obcej stajni zabije. Czy może inseminować? Powodzenia w znalezieniu weta kamikadze.
Epikea można podać sedanację czy na krycie naturalne czy do inseminacji
Poza tym instynkt podczas rui też swoje robi
Mimo wszystko ja bym nie kryła - i to nie z powodu klaczy jako takiej, a źrebaka który ma szanse stać się podobny do matki.
Znam klacze, które się uspokoiły po źrebaku, a np. na mojej od wysokiej źrebności do dziś nie idzie jeździć na oklep. Po wyźrebieniu wyjazdy do lasu stały się koszmarem (zrzucała do skutku). Wcześniej koń był grzeczny... wiele lat zajął powrót do "normalności" w tym przypadku źrebię nie pomogło...
może też na sedacji, założyć pęta i dutkę i w poskrom wsadzić. Tylko PO CO
Kobyla przy zmianie boxu dostaje świra, to już widzę jej reakcję jak na sedacji zacznie się dziać coś czego nie rozumie. Araby przy sedacji dostają dawkę "na słonia" bo się szybko budzą to Mewa musiałaby ile tego dostać? Litr? Serducho może nie wytrzymać.

Dla mnei pomysł krycia jest po prostu głupi i tyle. Dobrze że Brzask nie bierze tego pod uwagę.

To tak jakby kobiecie z nerwicą i silnymi lękami zalecać ciąże "pani urodzi, dziecko zmienia wszystko"  :emot4:
damarina dlatego gdzieś wyżej napisałam, że pewne nauki bardziej zmieniły w pewnym momencie mnie samą niż konia. Przez te lata stałam się zupełnie innym człowiekiem, co przekłada się na codzienne czynności czy to w domu czy w pracy. Kiedyś wybuchowa, dziś nie wiem co mogłoby mnie wyprowadzić z równowagi. Spokój i opanowanie. To podstawa. Myślenie i skupienie, brak działania pod wpływem impulsu i emocji. Totalna stabilność i wewnętrzne wyciszenie. Zajęcia z Jogi. Tutaj nie wystarczył stick, halterek i lektura Marka Rashida. A praca z trenerem ujeżdżenia była odległym marzeniem. Dzięki temu wiele się udało. Osiągnęłam porozumienie, więź, szacunek i zaufanie. Wreszcie po kilku latach można było pomyśleć o prawdziwym kontakcie, dążeniu do zebrania, warto było zacząć inwestować w treningi pod okiem trenera bo koń był wreszcie gotowy.  Ale nam nigdzie się nie spieszy wiec powoli sobie dłubiemy. Koń zaczyna wreszcie chodzić jak guma, buja się, a nie elektrycznie podskakuje. I mnie to cieszy.
wiecie... niesamowita sprawa jak się tak zastanowić. Koń niestabilny emocjonalnie wyleczył swojego właściciela z jego niestabilności... Szkoda, że ten nie potrafi pomóc zwierzęciu ...
halo
Bo jeśli koń jest ujeżdżony - obejmuje to umiejętność rozluźniania się pod jeźdźcem i prawidłową reakcję na pomoce, prawda?


Teraz czasami dla relaksu jeździmy na sznurkach, czasem na cordeo.

nie czepialabym sie ujezdzenia tego konia... sytuacje o ktorych brzask wspominala byly X lat temu...
malo jest kon UJEŻDŻONYCH po torach..

NIKT NIGDZIE NIE NAPISAL ze zaźrebienie bedzi eremedium i brzask ma natychmiast do ogiera wieźć.....  🙄
kazdy pisze wg swoich doswiadczen, jedni spotkali sie ze zmianą w trakcie ciazy na duzo lepsze, inni na duzo gorsze, po co tu oceniac zle tych, ktorzy mają inne doswiadczenia niz wasze (czyli te zle)..

brzask a jaki duzy macie boks?

ależ dopiero teraz zaczniesz pomagać zwierzakowi 🙂😉 a właściwie cały czas To Robisz 🙂.
Też teraz mogę zacząć myśleć o 'ujeżdżaniu' . A niestabilności w zachowaniu - one będą zawsze tylko koń nauczy się je kontrolować mniej lub bardziej .
O tych zachowaniach niestabilnych (koni) - można książkę napisać . Co koń to odmienny przypadek . I jestem przeciwna rozmnażaniu . Matka mojej -'' bez wideł nie podchodź'' ale jak tak kasy nie zarobimy to może rozmnożymy .... i tak narodził się ...mi koń 😉)
Mam, czasami męczy mnie inne pytanie - my zajmiemy się takimi końmi ale .... kto zajmie się nimi jak nas 'nie będzie ' przez jakiś durny przypadek ....
Brzask
Rozmawiałam na temat Twojej klaczy z osobą bardzo doświadczoną w wieloletniej pracy z arabami.
Oczywiście nie widziała Twojego konia - więc tylko takie luźne sugestie.
Ale może pomoga.
Pierwsze jej pytanie, jak opisałam przypadek Twojej klaczy - czy robiłaś badania na obecność wrzodów? Bo wrzody nie zawsze dają jasny obraz bólu typu kolki. Są też wrzody, które dają ból niewielki, ale ciagły i mogą być u wrażliwych koni przyczyną frustracji. A frustracja powoduje, że sytuacje stresowe mogą u konia wrażliwego przybrać postać ekstremalną. Kon staje się nieprzewidywalny.
Za wrzodami mogą także przemawiac próby łapania sie za brzuch w sytuacjach stresowych lub gryzienia po nogach ....
Według tej osoby, raczej opis nie wskazuje na guza mozgu lub chorobe neurologiczna - bo zachowania takie (nieprzewidywalne) miałby miejsce również pod siodłem i na jeździe. A przy guzie mózgu koń staje się agresywny na zewnatrz (do otoczenia).

Poniewaz jest to osoba, ktorej ufam i cenię jej doswiadczenie - to piszę, może skorzystasz?
damarina
zrobię obecnie tak: miesiąc z ołówkiem w rece będe pilnowała jej diety, która będzie bardzo uboga w energię. Przyszedł już Relax Me, od dzisiaj będzie go dostawać. Jeśli powoli nie zacznie nic iść ku dobremu zrobię badania w kierunku wrzodów.
Zastanawiam się czy jeszcze sama agresja nie jest mimo wszystko spowodowana tym, ze kiedyś koń przejawiał jedynie objawy lęku przed otoczeniem. Teraz kobyła ma 10 lat, czuje się jakby nie patrzeć pewniej, a ja ciągle pracuję nad tym aby stawała sie odważniejsza w rożnych sytuacjach.  Niestety ona bardzo szybko się uczy. NIe tylko dobrych zachowań ale i złych. Kopać i gryźć siebie zaczyna w 80% przed kolacją jak obserwuje pobudzenie innych koni. Inne sie złoszczą to ona też tylko oczywiscie jak na nia przystalo wszystko musi robić ze swoją ekspresją. Pamietam moment jakieś 2 lata temu jak wjechała kolacja a ona skulila pierwszy raz uszy w zyciu po sobie. I wtedy szczerze to się bardzo ucieszyłam... nie mowię, że dostała pochwałę, ale pamiętam, że pomyślałam o tym pozytywnie,żę wreszcie koń zaczyna sie zachowywać jak koń. A nie że wjeżdża taczka a ona się boi. Wiecie tak jak matka, że wreszcie dziecko tez potrafi tupnąć a nie tylko chować się pod spudnicę. I chyba właśnie od wtedy powoli zaczęła się zmieniać. Coraz odważniej zaczęła pokazywać zniecierpliwienie. Póżniej w innych sytuacjach. Jakis koń kopnął w ściankę, to miała juz odwagę "odkopać". Któryś chwycił za kratę, to ona przeciez też tak potrafi. Tylko że koledzy pokazali jej namiastkę, którą ona zmiksowała i teraz właśnie wybucha wszystkim co potrafi. Ale to tak jak na nia czasami wsiadam kiedy pisałam, że kobyła jakby wyprzedza moje myśli i nim ja o tym pomyślę to już się obniża, już ciągiem by chciała itd. Można siąść zamknąc oczy a ona wykona balet z różnymi figurami nastawiając tylko uszy czy dobrze i kiedy ta pochwała. Staram sie do tego nie dopuszczac wiec od razu muszę myślec szybciej niz ona ale ciężko czasami : )  Takie teraz moje luźne spostrzezenie ...
damarina
zrobię obecnie tak: miesiąc z ołówkiem w rece będe pilnowała jej diety, która będzie bardzo uboga w energię. Przyszedł już Relax Me, od dzisiaj będzie go dostawać. Jeśli powoli nie zacznie nic iść ku dobremu zrobię badania w kierunku wrzodów.


Brzask

Myśle, że tutaj przyczyny mogą nakladać się jedna na drugą.
U arabów - koni zazwyczaj wrazliwszych od innych ras, zachowania mogą przybierac ekstremalne rozmiary. Gdy gdzieś istnieje czynnik frustracji u konia - kon wrażliwy może reagować w sposób zupełnie niezrozumiały.

Ps. poszła wiadomośc pw.
a moze zrob badania na wrzody od razu, zeby nowa paszą nie pogorszyc jesli ma te wrzody jednak?
a moze przed posilkami ktos moglby ją wyprowadzac "na spacerek", zeby nie widziala jak inne jedzą?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się