Wycieńczony koń

Wiem, znam twojego męża.
MATRIX69 właściciel nie miał pojęcia o tym w jaki sposób koń będzie użytkowany, prócz tego że jedzie do Komarowa, niestety okazało się potem że te dwa tyg kobyła dobrze dostała w dupsko, u nas jeżdżona 2x, góra 3 w tyg tam kilka godzin dziennie w siodle po wymagającym terenie.
Przykro mi ale tym bardziej nie rozumiem właściciela konia, pożyczył konia osobie jak się okazało nieodpowiedzialnej ( delikatnie mówiąc), nie dowiadując się wcześniej co ten koń będzie robił przez te 2 tyg. Koń starszy i jak piszesz nie przygotowany do rajdu, pokazu, inscenizacji itd. Szkoda konia oby jak najszybciej doszedł do siebie.
Ja uważam, że po prostu należy zacząć dawać dobry przykład od siebie, dbać o konie, szkolić się,podnosić swoje umiejętności i koni. Dbać o sprzęt swój i koński, żeby to było dopasowanie ładne i czyste. Możecie się śmiać ale powoli przynosi to efekty, które mogę przełożyć na poprawę dobrostanu kilku konkretnych koni, które znam. Może świata w ten sposób nie zbawię. Na przyszłoroczny Grunwald znowu przyjadę z wypasionym, zadbanym koniem któremu będę zakładała czysty i dopasowany sprzęt jadąc na próby do inscenizacji bo ludzie sami podchodzą i pytają a jak? i dlaczego ? i widzą różnicę pomiędzy swoim zaniedbanym chabetkiem  a moim koniem na pokazy.... powoli wzrasta świadomość.
najśmieszniejsze w tym jest to że osoba która wypożyczyła klacz mieni się być miłośnikiem koni, oraz jest...księdzem.


Akurat typowe pseudochrześcijańskie podejście do świata zwierząt pozostawia bardzo wiele do życzenia. Lwia część  zagłodzonych przy budach psów i zaropiałych w oborach koni należy do gorliwych katolików, obwieszonych różańcami jak M.Jackson cekinami :/
bylam na inscenizacji (i calej imprezie, próbach...) w krojantach. przyjechalam, jak i sporo innych osób rajdem (kilka osób po 400 a awet 800 km-jak w 2 strony).

konie - zdrowe, zadbane, nieźle jeżdzone. przyzwyczajone i do stada i do hałasów. widziałam kilka przypadków "głupiego jeżdzenia" - czyli np galopów jeszcze w obozowisku (ale krótkich, i jak konie byly podjarane potem stepowane), kilku za duzych facetów na za malych drobnych koniach.
2 konie lekko kulały bo kopnęły w belke boksu - nie byly użytkowane. kilka ran-obtarć (nie związanych z "ułaństwem" - przy transporcie, ugryzieie itp)- leczonych.
sprzęt w dobrym stanie, dopasowany (jak cos ktos zauwazyl to bylo poprawiane)
organizatorzy mieli leki, siano, słoma, owiec byly dostepne do woli, także leki. podobno była inspekcja wet.
konie rajdowe przyszły w doskonałej kondycji (no jeden zmeczony mocno - po 1 dniu odpoczynku bylo juz ok), jak z drobnymi urazam- to przypadkowymi (jak mój z obtarciem od butów). nawet nie schudły widocznie.

choć ułaństwa nie lubię, to faktycznie tam nie było sie do czego przyczepić (poza tylko kilkoma duzymi na malych - większosć konie "klubowe" z poznania, moze to i byly realia hist. takie proporcje, ale dziś to gryzie mocno....)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się