Depresja.

dragonnia, to co piszesz, przypomina mi nieco odczucia przy nerwicy lękowej. Tzn. znajoma właśnie niedawno dotarła z tym do psychiatry, bierze leki, jest stopniowo lepiej. Miała kłopoty ze snem, niepokój, strach przed wychodzeniem, strach przed kiedyś stosunkowo prostymi czynnościami, poczucie słabnięcia w trudnych sytuacjach, gorsza pamięć. Kołatanie serca i problemy z żołądkiem też są na temat. Ale oczywiście rzucam to tu tak z głupia frant, bo ani osobistych doświadczeń nie mam, a tylko z drugiej ręki, ani psychologiem nie jestem. Ale może rozważyć, czy nie sprawdzić tego kierunku. Bo może pomoc jest na wyciągnięcie łapki, wbrew pozorom.

Edit. Dragonnia, suwaczek Twoim w podpisie jest o odchudzaniu? Złe samopoczucie, piszesz od kilku miesięcy. Może przy okazji diety pozbawiłaś organizm ważnych składników? Ciało z umysłem splecione, to w obie strony działa. Na pewno jak ciało osłabione i "niedożywione", to jest mniejszym oparciem dla umysłu.
Dragonia- a co Ty jeszcze robisz w domu? Marsz do psychiatry. Mówię poważnie. Jeśli uzna, że nie są Ci potrzebne leki, to Ci ich nie przepisze, tylko odeśle do psychologa. Psychiatra nie gryzie. Wiem co piszę.  😉
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
05 listopada 2009 22:05
Minęły już 3 dni od kiedy brat mojej przyjaciółki odebrał sobie życie. Dlaczego nikomu nie udało się do niego dotrzeć, pomóc mu- mimo starań? Już się tego nie dowiemy.


Yegua strasznie mi przykro 🙁 Ja o mało co nie straciłam w ten sposób byłego faceta... Dziewczyna z nim zerwała i próbował się powiesić, koleżanki go znalazły. Gdy trafił do szpitala lekarze powiedzieli, że jeśli przeżyje to zostanie... warzywkiem. Przyjaciółka zadzwoniła do mnie z tym w środku nocy. Całą noc przeryczałam i nie spałam. Na drugi dzień... obudził się jak gdyby nigdy nic i wszystko pamiętał.
Mimo iż od dawna nie mam z nim kontaktu, to nie chciałabym składać kwiatów na jego grobie... Zwłaszcza ze świadomością, że odebrał sobie życie.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
06 listopada 2009 00:19
Dragonia musisz znaleźć sama  swój złoty środek , odbić się bo jak zaczniesz spadać w dół to już po ptakach... ciężko się wygrzebać z ruchomych piasków a tym właśnie jest ostra depresja. Zaczyna się tak jak piszesz....
Uważaj na siebie, nie możesz się poddać... pamiętaj nigdy się nie poddawaj. Musisz walczyć. Zacznij żyć schematycznie ....  jak w wojsku. Ustal plan dnia... zmuszaj się kobieto  ale rób coś. Zajmij się czymś nowym ... ni wiem siłownia, aerobik... cokolwiek co wytwarza endorfiny, dopaminę. Nie poddawaj się liczymy że uda ci się. trzymam kciuki
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
06 listopada 2009 10:38
Moze faktycznie pora odwiedzic lekarza? Zawsze odpychałam ta myśl od siebie. Bo to tez taki stereotyp: wizyta u psychiatry = wariat. Powaznie, zawsze mi sie ten lekarz z takim stanem nakładał. A teraz? Po Waszych wpisach dotarło do mnie, ze potrzebuje pomocy i to chyba od dawna. Załamałam sie newrwowo, nic tylko wyję, myslę i wcinam przeciwbóle na żołądek. Staram się zmuszać, nawet wymysliłam sobie zajęcie (żabeczka dzieki za wzór) ale stanęło na szkicu. Jedyny mój swiat, gdzie czuje się dobrze i bezpiecznie to pokój, komputer i forum. Słowa jakie napisałyście sa dla mnie ważne. Teraz tylko musze to dźwignąć i zapisać się do lekarza.
dempsey   fiat voluntas Tua
06 listopada 2009 10:59
dragonnia Trzymam za Ciebie kciuki.
i jeszcze moje "zawołanie" rodzinne którego używamy z bratem: Nie trać wiary!
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
06 listopada 2009 11:33
dragonnia Trzymam za Ciebie kciuki.
i jeszcze moje "zawołanie" rodzinne którego używamy z bratem: Nie trać wiary!


Dziękuję

Nie wiedziałam, że tak trudno jest mieć tą wiarę. dempsey, wierz mi, usilnie się staram ale kiepsko mi to wychodzi.
Dziewczyny,
jestem na stażu w ośrodku Synapsis w Warszawie. 14 i 15 listopada prowadzą oni BEZPŁATNE konsultacje - można się zapisać do psychiatry, psychologa, seksuologa i terapeuty rodzinnego (i przyjść z partnerem/rodziną). Znam ich zespół  naprawdę mogę polecić - ciepli ludzie, profesjonaliści. To jest telefon do recepcji, gdzie można się zapisać: 022 641 70 51. Czasem jedna konsultacja wystarcza żeby odnaleźć jakiś sens, a jak nie, można zdecydować się pracować nad sobą dalej pod kierunkiem kogoś z zespołu.

Dla osób spoza Warszawy - Synapsis ma też serwis porad on-line. Kosztuje to ok. 30 zł, najpierw wysyła im się swój problem mailem, potem oni odpisują czy dadzą radę pomóc przez internet i jeśli tak - płaci się 3o zł i otrzymuje poradę. Oczywiście nie jest to sposób idealny i ma wiele ograniczeń, ale chyba warto jak nic innego nie przychodzi do głowy.
Adres:
http://e-poradnia.online.synapsis.pl/

Mam nadzieję, że komuś pomogę.

A no i słuchajcie - nie trzeba iść od razu do psychiatry - można iść do psychologa po zwykłą poradę i jeśli on zdecyduje, że problem wymaga pomocy psychiatry to na pewno o tym powie pacjentowi. Nie bójcie się prosić o pomoc, znam mnóstwo osób chodzących na terapię i często nie mogą doczekać się kolejnej wizyty.
Ja sama za rok zaczynam swoją terapię, ponieważ jest jednym z wymogów certyfikatu psychoterapeuty, o który będę się starać, i bardzo się cieszę, że rozwiążę problemy, których sama nie umiem ugryźć 🙂
"Brać się w garść" samemu to można, ale tylko do pewnego momentu. I albo się weźmiemy w garść i przewalczymy coś, albo nasz stan się pogarsza. Wówczas może przyjść taka chwila, kiedy człowiek nie da rady ani wziąść się w garść, ani nie tracić nadziei, ani spojrzeć optymistycznie, ani...NIC.
Czuje tylko strach, niepokój, lęk, bezsens, smutek i nie zależy mu prawie na niczym.
I wtedy nie ma na co czekać, że "samo się poprawi" tylko ruszyć tyłek do odpowiedniego lekarza, który jest właśnie od tego, by pomóc w takich sytuacjach.
Wiadomo, że jeśli człowiek sam nie zechce sobie pomóc, to i lekarzowi będzie trudno. I owszem, trzeba walczyć, ale czasami bywa tak, że najpierw trzeba się wspomóc farmakologicznie po to, by znaleźć siłę do takiej walki.
🙂
Polecam test Becka, stosowany przez psychologów i psychiatrów.
Doskonale wstępnie ocenia nasz stan:

http://www.cpp.info.pl/index.php?go=beck1

W tej chwili mam 3, więc zero depresji  🏇  ale wypełniłam ten test także wyobrażając sobie moje samopoczucie w moim najgorszym momencie w życiu, gdy nie spałam, nie jadłam i cały czas płakałam i wyszło 15, więc otarłam się raz o depresję.
czy ten test naprawde jest stosowany przez psychologow??
kurdę... w tescie wyszło mi 37, ale chyba nie jest aż tak wiarygodny.... nie wydaje mi się, że aż tak.
czy to nie jest jakiś tani chwyt koncernow farmaceutycznych ?
Ten test jest stosowany normalnie przez terapeutów, ale wiadomo, że nie jest jedynym narzędziem diagnostycznym.
Hmm, wyszło mi 22. Jest coś ze mną nie tak, ale straciłam rachubę, od kiedy. Staram się nie użalać, nie myśleć źle, patrzeć na pozytywne aspekty życia, ale z reguły kończy się to tak, że snuję jakieś marzenia, wyobrażenia o tym, jak to za rogiem czeka lepsze życie. I z jednej strony mam życie tu i teraz, a z drugiej czekam tylko na moment, kiedy mogę "odpłynąć" i pogrążyć się w wyobrażonym świecie.
Szalenie mnie to przeraża. Świadomość tego, że coś się ze mną źle dzieje. Jak zaczynam się zastanawiać, czy to nie depresja, to wybucham płaczem, w sumie nie wiem czemu, bo jestem w pełni świadoma, czym ta choroba jest, że chory na depresję to nie czubek i wariat, tylko człowiek chory, ot co. W końcu studiuję psychologię....
Są dni, gdy jest zupełnie ok, czuję się świetnie. A są takie, kiedy... no, jest źle.
Skala depresji Becka jest stosowana przez psychiatrów, ale jest to tylko badanie pomocnicze. I jest to badanie, które nie tyle jest diagnostyczne, co służy do oceny skuteczności leczenia, czy do badań klinicznych.
Poza tym kobiety mają tednencję do dramatyzowanai i przekolorowywania swego samopoczucia. 🙂
Depresję rozpoznaje zawsze LEKARZ na podstawie rozmowy z pacjentem, z jego rodziną, obserwacji zachowania. Skala Becka jest pomocnicza.
Seksta   brumby drover !
08 listopada 2009 17:06
ze mną też od pewnego czasu dzieje się coś dziwnego, 24.
Gillian   four letter word
08 listopada 2009 17:32
hmmm... 35 punktów.
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
08 listopada 2009 18:01
Wyszło 45
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
08 listopada 2009 19:04
Ja mam 16 co oceniam chyba jako dobry wynik w porównaniu z moimi przeżyciami.
Jestem na etapie życia że bez problemu potrafię się z niego cieszyć . Chciałabym móc obdarować tym dobrym  samopoczuciem każdego kto ma gorsze momenty typu dragonnia - za którą trzymam kciuki przy wychodzeniu z totalnej pustki życiowej.
Trzymajcie się dziewczyny
Wyniki do skali Becka:

0-10 punktów-wszystko ok
11-27 punktów-depresja umiarkowana
powyżej 28- depresja ciężka

A jeśli już sobie robicie, to do oceny leczenia depresji stosuje się jeszcze skalę Hamiltona. Z tym, że to skala, której używa badający a nie badany. Czyli wykonują ją lekarz. Ale z ciekawości możecie popatrzeć jak to wygląda i jakie obszary są oceniane.

http://www.mojageneracja.pl/9623999/blog/56778024647349ba256631/0

Ale tak jak mówiłam. Na podstawie rozwiązania takich testów w domu nikt nie diagnozuje depresji !! Byłoby to zbyt proste.  😉
41 punktów. Czasem mam wrażenie, że biorę udział w konkursie pt "ile jeszcze zniesiesz?".
Gillian   four letter word
08 listopada 2009 21:13
Czasem mam wrażenie, że biorę udział w konkursie pt "ile jeszcze zniesiesz?".


IDEALNIE ujęte... Mam takie samo wrażenie.
😁 A miałam wrażenie, że jest całkiem dobrze  😀 A tu: marsz do psychiatry! Ale gdybym zrobiła taki test w tamtym koszmarnym czasie, to byłoby blisko maksa. Chyba przyzwyczaiłam się, wiele przepracowałam (poczucie winy etc.), zostało naprawdę maleńko. Jestem zaskoczona, że wyszedł mi średni wynik  👿
KarolaLiderowa   Lider moj dobry smok
12 listopada 2009 20:26
14 jest calkiem dobrze 🙂 ,widac leczenie psychiatryczne bardzo pomaga i ja nie widze nic zlego w tym ze jak po porodzie mnie dopadlo to poszlam po pomoc 🙂 .
Teraz troche mam problem bo nowego konia mam miesiac i juz dwa razy spadlam co mi w psychice nie pomaga,jak wczoraj po upadku znowu wsiadlam to trzeslam sie jak galaretka.Ale i ja i moj kon zaczelismy stosowac kropelki Dr Bacha,on nerwowy ja nerwowa razem sie leczymy 🙂 .Stosowal ktos z Was kropelki Bacha?
cieciorka   kocioł bałkański
12 listopada 2009 20:32
tunrida, o ile ja wiem, podałaś wynik z wyżsża toleramcją. wg tej samej skali przyjmuje się że prawidłowo jest do 5, do 10 tez, ale to jakby druga granica. mogę się mylic.
Prosze was nie polegajcie na czymś takim jak test Becka 😉 (zresztą tunrida już o tym napisała) taki test naprawdę o niczym nie świadczy. Podstawą stwierdzenia czy ktoś jest w depresji jest wywiad, a nie testy, a postawiona diagnoza też może być błędna. wypełnienie testu jest tylko wypełnieniem testu - czasem warto znać w jaki sposób pacjent coś wypełnia, ale psychologowie i psychiatrzy którzy tylko na podstawie testów diagnozują(a takich jest sporo) moim zdaniem powinni zostac pozbawieni prawa do wykonywania zawodu. 

Aprops depresji polecam artykuł mojego profesora: http://serwisy.gazeta.pl/zdrowie/1,51186,5735689,Mezczyzna_w_depresji_przestaje_byc_mezczyzna.html

A w ogóle to jesteśmy w trakcie robienia badania na psychologach, o tym co oni twierdzą na temat depresji   😁- czym dla nich jest, na jakiej podstawie diagnozują pacjentów, kiedy ich zdaniem depresja sie zaczyna(kiedy ktos jest już chory a kiedy nie) itp. Jeestem baaardzo ciekawa co powiedzą. Podobne badanie na psychiatrach, a właściwie jego wyniki trochę mnie przeraziły 😉

PS Mam ostatnio kryzys - mam bóle, których żaden lekarz nie jest w stanie zdiagnozowac, przez co raz, że nie spię bo sie stresuję, a dwa chodze zdenerwowana i poirytowana w dzień, bo nie wiem co mi jest. I tak sobie myślę - a może to nerwica? Tylko - raczej byłam przekonana, ze nerwicę to bym u siebie jednak rozpoznać umiała... ale może wcale niekoniecznie? Z drugiej strony przez to, ze  z psychologami stykam sie na codzień mam wrażenie, że za dużo rzeczy interpetuję w kategoriach psychologicznych - wiecie, zboczenie zawodowe. więc jak pomyslałam, że moze mam nerwicę to zaraz pojawił się głosik w głowie - gdzie babo, jaka nerwicę, za dużo czytasz o chrobach psychicznych  😀 No i o, utknęłam w martwym punkcie 🤣
Nie widziałam i nie słyszałam jeszcze o psychiatrze, który by rozpoznawał depresję opierając się na skali Becka! Pisałam już o tym wyżej. Jest to skala pomocnicza i stosowana zwykle do oceny terapii farmakologicznej, oraz do badań klinicznych nad lekami, ewentualnie stosuje się ją jako dodatkowe badanie orientacyjne u pacjenta.  🙂

I jeszcze..podejścia psychiatrów i psychologów do różnych tematów czasami się różnią. (choć bywa i tak, że świetnie się uzupełniają) W samej psychiatrii są różne koncepcje dotyczące pewnych spraw. Jeśli dołożymy do tego różne podejścia psychologiczne, zaczyna się czasem robić niezły galimatias. 🙂
Ha, ja niestety słysze sporo o polskich psychiatrach na codzień i wierz mi, że takie rzeczy robią. Są też tacy, którzy własciwie nie umieją powiedzieć co to jest depresja 😉 (stąd bez testu u takich to ani rusz...). Ale myślę, że konkurencja sie robi spora w tym zawodzie, wśród psychologów, ż pozostaje nadzieja, że ci ciecie zastaną poddani jakiejś naturalnej selekcji 😁
Ja mam ten komfort, że mieszkam w dużym mieście i dobrego psychologa czy psychiatre mogę łatwo znaleść - ale w mniejszych miastach gdzie jest np jeden psychiatra czy psycholog na kilkadziesiat tysięcy ludzi dzieją się często dziwne rzeczy.

Branka- nie wierzę !! Już prędzej pomyślę, że to przekoloryzowane teksty niedowartościowanych psychologów, którzy zamiast współpracować z psychiatrami chcą stanowić niezdrową konkurencję. Niezdrową, bo są stany gdy terapia załatwi sprawę, a są stany gdy TRZEBA się wspomóc lekami.
Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam. Po prostu nie uwierzę, by więcej psychiatrów niż jakiś epizodyczny przypadek, nie potrafił powiedzieć co to jest depresja i nie umiał jej rozpoznać na podstawie objawów i MUSIAŁ w tym celu używać takich testów.
To tak jakby rodzinny nie umiał zajrzeć w gardło czy posłuchać płuc. Się uniosłam,sorki.
Ja mówię o badaniach które to pokazują, zresztą poszukam wyników żeby ci pokazać. Oczywiście z badaniami trzeba ostrożnie, bo jak autor coś bardzo chce udowodnić to to udownodni, czesto mijajac się z faktycznym obrazem rzeczywistości 😉

Psychiatra to lekarz, lekarze to duża grupa i wśród nich sa bardzo różne przypadki. A depresja jest czymś bardziej skomplikowanym niż zajrzenie w gardło.
Apropos lekarzy - mój lekarz rodzinny ostatnio powiedział mi, że nic mi nie jest i że nie da mi skierowania na jakies tam badania, bo nie mam jednego objawu czegoś tam - a jak następego dnia zemdlałam, to stwierdził, że mogę jednak sie zbadac... - a poszłam do niego, bo od jakiegoś czasu ni emogę spac bo wyję z bólu. Ale ból nie był podstawą do dania skierowania, no nie? Tylko omdlenie.
Tak samo bywa  z psychiatrami i psychologami- człowiek idzie do nich i mówi im , ze cierpi, ale oni stwierdza, że brakuje jakiegoś symptomu albo kilku punktów na ich wspaniałym teście i powiedzą 'pani nic nie jest'. Oczywiscie nie mówię o większości, tylko o odosobnionych przypadkach. Ale takei się zdarzają!
Co do sporu między psychologami i psychiatrami, to i jedni i drudzy mają niejedno za uszami.  Ja w kazdym razie jeśli szła bym po jakas poradę to na pewno do psychiatry a nie do psychologa - psychologom nie ufam 😉 Pisałam wcześniej o psychiatrach, więc mogło wyjsć że mam do nich jakies uprzedzenia, ale najciekawsze dokumentacje diagnozy są oparte na tym co robią psychologowie. To w jaki sposób robią czasem diagnozy mnie osobiście przyprawia o dreszcze. Ale jak mówiłam to jakaś tam liczba przypadków, nie o wszyscy. Psychiatrzy budzą dużo większe zaufanie u mnie, ale wśród ich też są różni i choć moze ci sie to wydawać nieprawdopodobne, to bywają i wśród nich palanci 😉
W każdym razie zboczenie do diagnozowania testami to jednak bardziej przypadłość psychologów niz psychiatrów.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się