"Nie ogarniam jak..."

A to nie jest tak, że pomoc doraźna nie ma wystawiania L4 w kontrakcie?

Też chciałabym wiedzieć. Tunrida chyba kiedyś o tym pisała, że nie ma. Od jakiegoś czasu zastanawiam się szerzej- czym, w założeniu ma się zajmować ta doraźna pomoc? Czytam, że grypa czy angina to zawracanie głowy. Same zawroty głowy też. Przypuszczam, że rozciętego w kuchni palca też nie zszyją. Jak ktoś sam doczłapie= może iść rano do przychodni, jak nie doczłapie=powinien wezwać karetkę.  Nie mam pojęcia czym się mają zająć. Oświeci mnie ktoś?
Tania, na sorze wydają kartkę, że się tam było - ale faktycznie nie ma opcji dostania zwyczajnego L4. I to nie zła wola pracujących tam lekarzy - takie są przepisy.
Jak przyjdziesz z rozciętym palcem to zaszyją 😀
Ja ostatnio po 14 godzinach spędzonych na SORze dostałam zwolnienie, ale sama forma pomocy tam udzielanej szczerze mnie przeraziła.
Na epikryzie mam napisane - "doktor x zlecił dużo zdjęć rtg, których nikt później nie ocenił"
Dodam tylko, że doktor x to chirurg, który wyszedł z pracy o 18ej a doktor sporządzający to ortopeda, który był wezwany do konsultacji mojego przypadku ( dotarł o 3ciej rano - wcześniej operował plus ma cały oddział na głowie)

Zwolnienie dostałam cudem jakimś chyba.

safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
02 grudnia 2014 07:18
Nie ogarniam .... zgłosiłam na fb zdjęcie przedstawiające fragment (prawdopodobnie) z pornosa dostałam odpowiedź, że nie narusza norm społecznych... znajoma fotografka wrzucała zdjęcia z sesji, gdzie było widać goły biust i jej zablokowali profil ...  🤔wirek:
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
02 grudnia 2014 07:41
Dla SORu fakt, ze ktos dowlokl sie osobiscie na oddzial jest dowodem nato, ze jego stan jest nie najgorszy. To pierwszy test w segregacji. Potem siedzisz i czekasz. Tu sprawdzany jest stan psychiczny ( bo psychiatryczni zazwyczaj gdzie indzein musza sie udac), no i czy aby nie symulujesz. Tudziez podpada to w wiare w samoozdrawiajaca moc natury. Jak juz sie jednak uprze, to go obejrza. I cos moga zszyc, dac recepte, przeswietlic, i pchnac dalej w trybiki sluzby zdrowia.
Zasada na SOR jest prosta - albo się polepszy albo się pogorszy i wówczas się trzeba zająć przypadkiem szybciej.
Dziewczyna, która miała silną reakcę alergiczną po zażytym antybiotyku została "obsłużóna" 1,5h po przywiezieniu- a przywiozła ją karetka. Pisząc obsłużenie mam na myśli zmierzenie ciśnienia, temperatury i założenie wenflonu..
Ja nie pytałam o SOR w sensie oddziału szpitalnego, tylko o taką pomoc nocną doraźną, jaka jest u mnie w przychodni. Tam palca nie zaszyją. Idę o zakład.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
02 grudnia 2014 09:31
Taniu mojemu Mężowi 3 tyg temu palucha na SORze zszyli ;]
Bischa   TAFC Polska :)
02 grudnia 2014 09:44
Nie ogarniam, jak można kłamać, wiedząc, jak komuś na czymś zależy, kiedy wiadomo od kilku godzin, że nic z tego nie będzie.
Dzięki temu, mimo fantastycznego koncertu (jak zwykle), cały dalszy piątkowy wieczór miałam spieprzony 🙁
Nocna i świąteczna opieka zdrowotna to nie SOR, u mnie w mieście to dwie różne instytucje. W tej pierwszej siedzi internista i pediatra, więc palca nie zszyją, jedynie odeślą na SOR.

W tej nocnej opiece byłam juz trzeci razy, za każdym razem dostawałam L4. Teraz byla inna kobieta, która druków nie miała - w związku z czym z zapaleniem zatok i oskrzeli na drugi dzień jechałam do miasta, żeby znowu mnie lekarz zobaczył i wystawił zwolnienie... 😉
Także sorry, tego nie ogarnę, bo okej mogą sobie ludzie przychodzić z katarkiem, ale jak ktoś jest faktycznie konkretnie chory, to potrzebuje tego zwolnienia -  zwłaszcza jak pracuje wśród ludzi, z klientami.
Teodora, czas pobytu jest płatny ponieważ podczas siedzenia w kolejce odpowiedzialność za tą osobę ponosi już personel, od momentu zarejestrowania się.
Czylil im szpital mniej sprawny, tym więcej zarobi.
aniapa   Niedobre zwierzę wierzchowe nieznanego gatunku.
04 grudnia 2014 07:04
Ja nie pytałam o SOR w sensie oddziału szpitalnego, tylko o taką pomoc nocną doraźną, jaka jest u mnie w przychodni. Tam palca nie zaszyją. Idę o zakład.


Taniu, ja korzystałam z nocnej pomocy, gdy migdał napuchł mi tak, że wyraźnie utrudniał oddychanie. Oddychać mogłam, nie dusiłam się, więc na SOR jechać nie chciałam, bo nie będę ludziom po wypadkach miejsca zajmować. Z kolei było to na tyle niekomfortowe, że ani spać, ani doczekać do rana. Pojechałam, dostałam jakiś zastrzyk rozkurczowy i przeszło jak ręką odjął. I tak mi zawsze tłuczono do głowy - nocna pomoc ma pomóc w czymś więcej niż katarek i przeziębienie, a jednocześnie odciążyć pogotowie od przypadków lżejszych niż nagłe i z zagrożeniem życia.
Co jest złego z przychodzeniem do nocnej opieki zdrowotnej z przeziębieniem? Ja jak czuję, że mnie coś porządnie łapie to lecę wieczorem, bo chyba lepiej od razu zacząć się leczyć i na drugi dzień być w miarę przytomnym niż czekać do następnego dnia i rozłożyć się całkowicie.. Zresztą ja zawsze wolę tam chodzić. Żeby umówić się do mojej lekarki rodzinnej trzeba się sporo nagimnastykować, a poza tym nawet porządnie nie zbada. Wolę iść do szpitala, zostać przebadana przez porządnego lekarza a jak trzeba to od razu bez czekania wzywają specjalistę. No i prawdę mówiąc nigdy jakos specjalnie długo nie czekałam. Co do zwolnień to w sumie nigdy ich nie brałam, bo w liceum wystaczyły te od rodzica ale teraz, na studiach poprosiłam to wypisał mi w uwagach na karcie pobytowej w szpitalu.  🙄 Na szczęście prowadzący zajęcia nie przyczepili się...


Co do płatnego czekania w kolejce nie zapomnę jak po dość porządnym upadku z konia trafiłam na izbę przyjęć (w mojej miejscowość nie ma typowego SOR-u) w mocnymi zawrotami głowy, mdłościami, no ogólnie sama nie byłam w stanie iść, musiał mnie ktoś podpierać. Pielęgniarki mnie przyjęły, pobrały krew, założyły wenflon i wysłały na korytarz zebym czekała na lekarza.  🤣 Na tym polegała ich cała opieka. Nooo, później jeszcze zdjęły wenflon. W szpitalu łącznie spędziłam 6-7 godzin i w karcie wypisowej było napisane w usługach, że cały ten czas byłam pod ścisłą opieką pielęgniarek.  🤣 Oczywiście dostał im się porządny opieprz od lekarza jak zobaczył w jakim stanie siedzę na korytarzu sama (siedziałam, bo moja mama naskoczyła na starsze panie żeby mi ustąpiły miejsca bo jestem w sumie gorszym stanie od niej). Nie ogarniam tego. serio. No ale cóż, przecież pielęgniarki muszą się naplotkować, chory niech zdycha na korytarzu .
galopada_   małoPolskie ;)
04 grudnia 2014 22:08
Sonkowa, jak masz złego rodzinnego to się przepisz do innego, nie kumam jak można narzekać na swojego lekarza i nadal do niego chodzić  🤔wirek: To nie tylko do Ciebie, ale ciągle się z tym spotykam i nie za bardzo rozumiem, jak mi lekarz nie pasuje to szukam innego. Z resztą chodzenia do NPLu z katarem też nie kumam, wydaje mi się, że takie gabinety są do nagłych przypadków raczej, a nie do lekkich przeziębień.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
04 grudnia 2014 22:14
Ja swój ostatni pobyt na SORze wspominam bardzo dobrze, o ile w ogóle taki pobyt dobrze wspominać można 😉
Cała akcja czekania w kolejce, badania, zabiegu trwała godzinę. Razem z czekaniem na "wypis" oraz recepty 1,5h. Do tego trafiła mi się fantastyczna lekarka, miła, uśmiechnięta, delikatna, wszystko mi tłumaczyła, odpowiadała na pytania, zagadywała. Do tego był drugi lekarz taki sam w podejściu. Pośmialiśmy się i wszystko odbyło się bezstresowo.
Oczywiście zdarzyło mi się czekać w kolejce te 6h, bywa.

I nie ogarniam jak można jechać na ostry dyżur z katarem, bo nie chce się rano wstać i pójść zarejestrować do lekarza rodzinnego. Albo jechać na SOR na ściągnięcie szwów. Oczywiście, zdarzyło mi się być na ostrym dyżurze internistycznym, ale to były jakieś dramatyczne przypadki, a nie potrzeba bycia rześkim na drugi dzień. Nołp.  🤔


Sonkowa jak kiedyś skończysz tą weterynarię i będziesz pracować w zawodzie to sama zobaczysz jak to jest kiedy będą dzwonić ludzie po nocach, bo konik sobie bube zrobił 😉
dempsey   fiat voluntas Tua
04 grudnia 2014 22:40
my  mamy NPL  400 metrów od powiatowego szpitala w Wołominie  (w którym nie ma SORu dziecięcego bo zlikwidowali jak założyli NPL)
najbliższy SOR dziecięcy jest w Wwie, czyli 30 km
ale w naszym szpitalu jest za to oddział pediatryczny, no i SOR ogólny

my z mężem wiemy już co i jak po paru akcjach z dziećmi
ale ostatnio  młodszy syn u dziadków wsadził nogę w szprychy, to biedni dziadkowie w panice pogubili się totalnie w tym systemie
przyjechałam po dwóch godzinach i ciągle tkwili w szpitalu powiatowym, pod drzwiami SOR, z której ktoś dwie godziny wcześniej wychylił się i powiedział, że może, że coś tam, żeby czekali, bo może obejrzy ich lekarz a może nie.. i tak kwitli tam.
ja oczywiście znając lokalne realia zabrałam młodego pod pachę i zawiozłam na cito na SOR na Niekłańską, bo przecież na ten oddział wołomiński i tak by go nie przyjęli tylko odesłali, dobrze wiem  🤔wirek: a SOR dorosłych by go nie obsłużył za chiny ludowe

z kolei kiedyś jak mały miał ostre duszności o 2 w nocy, to pojechałam na NPL tylko po to by dostać skierowanie na oddział, czyli 400 m dalej. Nawet pytali czy karetkę mają wzywać..
ale gdybym zawiozła duszące się dziecko prosto do szpitala, to oczywiście zawróciliby mnie do NPL, po skierowanie


bez wodki nie razbieriosz
Gillian   four letter word
05 grudnia 2014 08:07
Życzę każdemu chociaż jednego dyżuru na SOR/NPL - żeby zobaczyć jak to wygląda od środka i dlaczego tak jest jak jest 🙂
(...)
Sonkowa jak kiedyś skończysz tą weterynarię i będziesz pracować w zawodzie to sama zobaczysz jak to jest kiedy będą dzwonić ludzie po nocach, bo konik sobie bube zrobił 😉

To potwierdzę. Używam już trzech telefonów, żeby odcedzić czy dzwoni klient czy mamie się coś w środku nocy stało.
I nie pomaga. Ludzie jak Scotland Yard wykrywają właściwy numer a nawet adres. Niedawno mi się zameldowały panie z pieskiem pod drzwiami. Biegunka. No faktycznie powód, żeby po 22😲0 się zjawiać. No, ale usługi to usługi. Człowiek zgrzyta zębami ale nic nie mówi. Na tym polega różnica. Ludzki lekarz może wyjść do domu a wet jest non stop "online". Bo sam się utrzymuje.
Dempsey ja już też mam obczajone 😀
A my żeby było ciekawiej mamy w Rzeszowie oprócz SOR-u i dwóch nocnych opiek pediatrycznych/lekarskich jeszcze takie zwyczajne pogotowie jak dawniej,dla dzieci i dorosłych. I tam jest np kartka że z ugryzieniem kleszcza to tam bo kleszcza trzeba wyciągnąć i to jest zabieg chirurgiczny, a jak ugryzienie np meszki i silny odczyn, opuchlizna to już na NOL bo nie ma zabiegu usuwania 😉

Gillian   four letter word
05 grudnia 2014 08:55
No, ale usługi to usługi. Człowiek zgrzyta zębami ale nic nie mówi. Na tym polega różnica. Ludzki lekarz może wyjść do domu a wet jest non stop "online". Bo sam się utrzymuje.


yyyy... jasne! czekałam na weta 18 GODZIN, z ciężką kolką. Obaj wzywani weci spali w tym czasie w domach. Można? Można. Ostatnie 6 godzin koń już tylko leżał i charczał. Ale to też nie był powód, żeby po otwarciu lecznicy ruszyć dupę i przyjechać.
[quote author=Tania link=topic=95120.msg2237793#msg2237793 date=1417768895]
No, ale usługi to usługi. Człowiek zgrzyta zębami ale nic nie mówi. Na tym polega różnica. Ludzki lekarz może wyjść do domu a wet jest non stop "online". Bo sam się utrzymuje.


yyyy... jasne! czekałam na weta 18 GODZIN, z ciężką kolką. Obaj wzywani weci spali w tym czasie w domach. Można? Można. Ostatnie 6 godzin koń już tylko leżał i charczał. Ale to też nie był powód, żeby po otwarciu lecznicy ruszyć dupę i przyjechać.
[/quote]
No bywa i tak. No, ale jak mają wyznaczone godziny pracy i w regulaminie zapisane, że nie mają dyżuru całodobowego to im wolno było spać.
Gillian   four letter word
05 grudnia 2014 09:10
A ja myślałam, że wet to człowiek, który pomaga zwierzętom z powołania. I że obchodzi go cierpienie zwierzęcia. I że jest gotów służyć w potrzebie. Takie tam jakieś dyrdymały.

Szkoda, że jak trzeba się upomnieć o pieniądze za wizytę, która odbyła się za późno i nic nie pomogła, to telefon i się odbiera i oddzwonić umie.
http://www.vetopedia.pl/article6-1-Gabinet_przychodnia_lecznica.html
To zależy od statusu jednostki. Tylko Klinika ma obowiązek zapewnić całodobowe leczenie.
W przypadku innych form organizacji można mieć dyżury, ale nie trzeba. No tak to jest.
Medyk też pomaga z powołania a raczej nikt go nie budzi w nocy. Jest to inaczej rozwiązane. Kulawo-fakt.
W dużych miastach, większe lecznice dyżurują nocami i jest to bardzo przydatne. W przypadku dużych zwierząt bywa różnie.
Gillian   four letter word
05 grudnia 2014 09:17
Zwykła ludzka przyzwoitość i dobra wola - tego zabrakło. Tylko tego.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
05 grudnia 2014 09:20
Życzę każdemu chociaż jednego dyżuru na SOR/NPL - żeby zobaczyć jak to wygląda od środka i dlaczego tak jest jak jest 🙂


To tak jak ja życzę każdemu spędzić jeden dzień w urzędzie. Skończyłby się mit plotkowania i picia kawki  🤣

Co do pogotowia to tatę w nocy zszyli błyskawicznie. Szwy ściągnął sobie sam w domu

edit: z Nutą też mi się zdarzyło jechać do kliniki całodobowej. Zaczeła dziwnie oddychać i rzęzić. Wystraszyłam się, że coś poważnego. Okazało się, że angine ma i taka jest jej reakcja na ból gardła.  😵 Nieco głupio mi było przed lekarką, ale myślalam, że to cos poważniejszego
Zwykła ludzka przyzwoitość i dobra wola - tego zabrakło. Tylko tego.

Nie tylko tego. Przydałby się jakiś system. Bo to rzeczywiście wielki problem. Kiedyś, za czasów lecznic państwowych były dyżury.
Teraz leczenie dużych zwierząt się rozpadło.  🙁
Współczuję sytuacji. Ja mam w tej kwestii czyste sumienie. Dla pieska z biegunką otworzyliśmy w środku nocy i panie osobiście zawiozłam bo nie miały auta.
Gillian   four letter word
05 grudnia 2014 09:35
No właśnie, Ty mogłaś w nocy obcym ludziom pomóc - bo masz serducho i chęci. A ja u tego weta stałam w stajni 1,5 roku, pomagałam mu w lecznicy, nigdy nie dzwoniłam z głupstwem. A kiedy potrzebowałam go najbardziej na świecie to mnie po prostu olał. Może liczył na to, że koń sam zdechnie i nie trzeba będzie się fatygować? żałuję, że nie mam dowodów, nagranej rozmowy, czegokolwiek. Zamiast kwoty za "leczenie" dostałby pozew. A tak ciężko uciułane pieniądze na kontrolną gatroskopię muszę oddać, bo rosną odsetki. Taki jest właśnie system.
Tania, umówmy się, jak ktoś jest człowiekiem i wie co to empatia to przyjedzie i w środku nocy, będzie siedział do rana a w tragicznym końcu obniży swoje koszty jak tylko się da. Znam takich - na szczęście większość.
I znam takiego, który oficjalnie mi kiedyś powiedział, że do ciężkich kolek nie jeździ, bo one kończą się jak kończą, a nie będzie sobie statystyk psuł...
safie, niech Ci nie będzie głupio, ludziom przychodzącym na dyżury nocne weterynaryjne, których to pies dziwnie spojrzał na swoją łapę (trude story) nie jest głupio...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się