"Nie ogarniam jak..."

Dopier teraz nadrobiłam dyskusję z ostatnich stron i powiem Wam, że to o czym dziewczyny pisały cała praca hodowcy w socjalizację, a nawet już wcześniej w wychowanie suki, planowanie odpowiedniego krycia itd ma ogromne znaczenie a tak naprawdę zdajemy sobie sprawę z tego gdy trafia sie nam pies, który nie ma tego w pakiecie.

Podobnie jak Karla chciałam psa głównie dla rodziców, do domu więc nie musiał być rasowy. Miał po prostu być towarzyszem aktywnego życia, zadbanym, szkolonym itd. Szukaliśmyu młodego akurat w typie sznaucera bo mam sentyment. Cieszę się, że Dexter trafił do nas bo założę sie, że u wiekszosci przeciętnych ludzi długo by nie pobył, pewnie by go oddali lub uciekł.

Trochę siedzę w temacie pracy z psami, socjalizacji i oczywiście zdawałam sobie sprawę, że będziemy odrabiać pierwsze miesiace ale dopiero gdy sioe pracuje z takim psem widać te braki. Dex trafił do nas tuz po kwarantannie, w shconisku był nieco ponad miesiąc, wydawać by sie mogło tylko 5 miesięcyu życia a to są najważniejsze miesiace życia, a dokładniej te pierwsze 12 tygodni, z których aż 7-8 pies spędza u hodowcy. To jest ogrom czasu i jak to mówią często najbardziej zmarnowany czas w życiu psa. Dopiero gdy się ma porównanie to widać ile można zepsuć w tym okresie nawet nic nie robiąć a nie mówię już o wszelakich pseudo, psach bez badań i innych zaniedbaniach.

Podsumowaując, dla mnie też hodowla psów rasowych ale z nastawieniem na cechy użytkowe jak najbardziej ma sens i z tego co wiem to wiele hodowców i generalnie teraz hodowla idzie znowu ku zmniejszeniu tych niekorzystnych zmian, które zaszły w hodowli na przestrzeni lat. Coraz popularniejsze są choćby hodowle użytkowych owczarków niemieckich, ludzie już nie chcą tych wyglądajacych jak karykatury psa z gwarantowanymi problemami ze stawami w pakiecie.

W schroniskach jak najbardziej są fajne psy ale potrzebaby (pewnie działa to juz w wielu miejscach ale jak widać dalej z tym różnie) lepiej zorientowanych pracowników i wolontariuszy mówiących prawdę o zwierzakach a nie chcących znaleźć psu za wszelką cenę dom bo to jest krótkotrwałe jak się później okazuje. Co do sprzedaży i hodowli nierodowodowych to proste pytanie - po co? Moim zdaniem hodowla ma na celu poprawę gatunku/rasy, aby potomstwo było co najmniej tak dobre jak rodzice, więc jestem za tym by rozmnażane były tylko bardzo dobre/wybitne jednostki zaró∑no pod względem eksterieru jak i zachowania/psychiki bo psów i tak jest na tyle dużo, że to wystarczy.

Magdzior, co do końcówki. Nie. Bo wtedy psy byłyby elitarne i tylko dla bogatych, dla elit.
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
10 marca 2016 07:27
halo, bo psy powinny być "elitarne", ale to powinno wynikać nie z zakazów i rygorów hodowlanych, a z poziomu świadomości ich nabywców i opiekunów.
Nie bierzesz co popadnie, bo tanie, ma 4 nogi i wygląda podobnie jak obrazek przy wzorcu rasy, tylko świadomie szukasz rasy w obrębie tych spełniających zadane przez ciebie kryteria i liczysz się z tym, że nabycie takiego właśnie psa niesie za sobą koszt (ktoś w końcu włożył pracę nie tylko w odchów, ale w całą pracę hodowlaną wyeliminowania/wzmocnienia określonych cech.
Nie rozumiem dlaczego to wiąż utopia. Wszyscy chcą dużo, dobrze i tanio; za darmo jest tylko miłość psa, za resztę trzeba uczciwie zapłacić.
halo, bo psy powinny być "elitarne" [...]


Dokładnie tak!

Utrzymanie psa to nie są małe koszty. No chyba że ktoś karmi Puffi lub Pedigree, ale jeśli nie stać go na lepszą karmę, to nie stać go na psa. Jak nie stać na sterylizację / szczepienia itp. = nie stać go na psa, więc nie powinien go mieć. Pies to ogromna odpowiedzialność i wymaga bardzo dużo czasu i uwagi. O wiele większy obowiązek niż koń, a wiadomo ile czasu poświęcamy na to hobby. Myślę, że co najmniej 80% posiadaczy psów nie zdaje sobie sprawy z ich potrzeb i to jest przykre. Więc tak.... pies powinien być dla "elity" - dla osób które na to stać, które mają odpowiednią ilość czasu i którym się chce zdobywać/pogłębiać wiedzę. A jak jakaś biedna babcia nie ma towarzystwa to niech sobie przygarnie kota. Mniej obowiązków, mniejsze koszty (ale tak karmić też trzeba i szczepić i kastrować).
Niestety też się z tym zgadzam. Może niekoniecznie dla elit, ale nie dla każdego. Masa psów jest oddawana do fundacji ze względu na np. alergie pokarmowe. Wystarczy zainwestować w droższą karmę bo to niestety ryzyko posiadania zwierza, a ludzie wolą oddać. Nie uważam też, że ceny psów rasowych są bardzo wygórowane. Jeżeli komuś zależy to spokojnie może odłożyć pieniądze.
Sivens, naprawdę jak kogoś nie stać by jednorazowo na karmę wywalić 60-100 zł to nie stać go na psa? Jak karmi np mięsnymi ścinkami z hurtowni to pies pochoruje się i zdechnie? Albo jeśli ma jakieś tam gospodarstwo i własne mięso? Nie żartujmy sobie, bo sama dla siebie też bym żarcia w tej cenie nie kupiła. Może raz kiedyś... Tylko pytanie brzmi, jeśli tak się stanie - pies będzie "dla elit" powyżej typowego kierowniczego, to 1) kto i z jakich środków pokryje straty wynikające z upadku produkcji właśnie takich puffy i pedigree - a byłyby to przecież straty o bardzo szerokim zasięgu, nie tylko w produkcji, 2) jakie miejsce zajmie wówczas w społeczeństwie pies który już powoli znika z polskich domów? Czy to nie właśnie to, że pies był swojego czasu niemal w każdej rodzinie sprawiło, ze zajmuje dla nas miejsce które zajmuje? No i rzecz ostatnia, nigdzie nie jest napisane że jak kogoś stać na takie wydatki, to jest to gwarancją że nie przywiąże psa do drzewa albo nie zacznie mnożyć na dziko. Ani że nie zrobi mu innej, wymyślniejszej krzywdy. Jeśli chodzi o wydatki typu szczepienia, leczenie - to się jak najbardziej zgadzam.
Bez przesady. Wiedza i serce do zwierząt nie są wprost proporcjonalne do ilości posiadanych pieniędzy.
Biedna babcia-emerytka może być stokroć lepszą właścicielką psa niż wiecznie zalatany bogacz.
Ale Sivens wyraźnie napisała, że pies wymaga dużo czasu i uwagi. Biedna babcia może być lepszym lub gorszym właścicielem niż zalatany bogacz. To chyba oczywiste, że ludzie są różni.

A co z babciami, które kupują sobie jamniki i trzymają je w bloku. Nie szkolą ich, nie zapewniają odpowiedniej dawki ruchu, nie dbają o znoszenie ze schodów. Albo z babciami co mają wiecznie ujadające yorki? Posiadanie psa to nie tylko darzenie go miłością. Większość ras od kochania dużo bardziej potrzebuje szkolenia i odpowiedniej dawki ruchu.
Dokładnie to samo może robić zalatany bogacz.
Znałam małżeństwo zalatanych bogaczy, którzy w mieszkaniu na trzecim piętrze na środku miasta trzymali owczarka podhalańskiego.
Jak również emerytów chodzących ze szczeniakami na szkolenia za ciężko zaoszczędzone pieniądze, a potem z dorosłymi psami na regularne długie spacery itp.
Naprawdę, to zależy tylko od człowieka, a nie od tego, czy jest stary, czy młody, bogaty czy biedny.
Z kwestią, że na zwierzę trzeba mieć czas - zgadzam się całkowicie. Że trzeba mieć też worek pieniędzy - już nie.
Luna_s20, widziałam niedawno informację o kimś kto karmił psa tylko takimi ścinkami czy czymś w tym rodzaju, w każdym razie samo mięso... Psu potrzebny był też wapń, miał pokrzywione łapy.

Murat-Gazon, no właśnie wiedza i serce. Im więcej masz wiedzy, tym bardziej zdajesz sobie sprawę, że dobre utrzymanie psa nie jest tanie. Wiedza nie pozwala mi karmić psa syfem typu pedigree, tylko karmą która ma dużo mięsa. A to wydatek co najmniej 200 zł na miesiąc dla większego psa. Wiedzy już mam na tyle, by nie kupować psa za 500 zł od kogoś kto po prostu chciał rozmnożyć, by nie oszczędzać na karmie, na środkach przeciwkleszczowych (wydatek średnio 250-300 zł na jednego psa rocznie). Samym sercem nie wyleczy się psa jak dostanie choroby odkleszczowej czy skrętu żołądka. Ile tu było dyskusji na temat kosztów utrzymania konia, a pies to jakieś zwierze innej kategorii, że nie trzeba przejmować się wydatkami na niego, tylko brać, kupować, karmić byle czym?
Luna_s20 60-100 zł? Mnie miesięczne wyżywienie dużego psa karmą ze średniej półki kosztowało 300 zł. Jak się ma do tego koszt rasowego psa? Jednorazowy koszt. To tak jak z końmi... kupić żaden problem. Przy kosztach utrzymania to pestka. Jeśli ktoś nie będzie karmił karmą gotową tylko kupi/ma mięso to jeszcze lepiej. Pewnie, że na pewnych rzeczach można zaoszczędzić, tylko trzeba 1) znać się na bilansowaniu diety, 2) mieć na to czas i warunki do przechowywania. Ale szczerze, większość ludzi o których mówię jednak żywi psy g***** typu beznadziejne karmy bez mięsa lub resztki z obiadu.
Oczywiście nie znaczy to też, że wystarczy mieć kasę. Nie, jeszcze trzeba mieć w głowie.

Murat-Gazon Jak wyżej, nie twierdzę, że tylko kasa ma znaczenie, ale to jest niestety podstawa, bo niestety miłością się psa nie nakarmi.
I nikt tu nie mówi, że trzeba być bogatym, ale musi Cię być stać na wyżywienie psa, szkolenie psa, leczenie psa.

pies powinien być dla "elity" - dla osób które na to stać, które mają odpowiednią ilość czasu i którym się chce zdobywać/pogłębiać wiedzę.

Tylko że niejednej takiej babci by już nie było dawno gdyby nie taki jamnik czy pinczerek przy boku - bo by umarła na brak bycia potrzebną. Nie dyskwalifikujmy ludzi starszych dlatego, że od czasów gdy oni poznawali świat pojawiło się 300x więcej informacji z każdej dziedziny, z czego  większość trudno dostępna poza internetami. I jeśli taka babcia ma jamniczka, to nie wyhodowała go ani nie ukradła, tylko ktoś jej go podarował lub sprzedał. I to ten ktoś powinien ją uświadomić, że piesek - jak najbardziej, ale nad rasą bądź typem powinna się jeszcze zastanowić. Bo dla niej rozpieszczenie tego szczekającego pinczerka to może być jedyne co sprawia że chce rano wstać. A ludzie którzy na pozór mają wiedzę i środki by zająć się swym psem też równie często olewają sprawę i np biorą do mieszkania psa pracując po 12 godzin dziennie. A pies siedzi pod drzwiami jak więzień w celi.  A taki jamniczek starszej pani bardzo często towarzyszy jej w każdej chwili, od wizyty w sklepie po prace w ogródku gdzie może robić co mu się podoba. Więc gdyby przyjąć że psa moze posiadać tylko ktoś zorientowany w zakresie psiej psychologii, szkolenia, cech poszczególnych ras, kogo stać na najlepszą karmę... to więcej w Polsce byłoby legwanów niż psów. Wiec nie da się powiedzieć jednoznacznie kto powinien, a kto nie powinien mieć psa - dopóki go nie ma i nie widać, jak sprawuje nad nim opiekę.
Sivens podsumowałaś gdy pisałam post 🙂 Jasnowidz jaki czy co? :P
Hessa, nie mówię żeby karmić tylko samym mięsem. Wiadomo że potrzeba i białek, i witamin i minerałów. Ale na pewno w mięsie jest więcej mięsa niż w karmie z mięsem 😉 Założenie że tylko karma może zapewnić zwierzęciu zdrowie jest jakieś kosmiczne dla mnie, naprawdę. Ruch, zróżnicowana dieta, regularne badania.
Utrzymanie każdego zwierzęcia kosztuje, ale jednocześnie w każdym przypadku są widełki cenowe. Nie trzeba wydawać sum z górnej granicy tych widełek, żeby zwierzę było zaopiekowane i szczęśliwe.
Najdroższa możliwa karma dla psa nie jest gwarancją niczego, podobnie jak gwarancją niczego nie jest stajnia za 1500 zł.
Nie dajmy się zwariować.

Sivens, anegdotycznie - moi rodzice baaaardzo chcieli przestawić swojego kota na drogie, starannie zbilansowane karmy z wyższej półki. Niestety, mimo wszelakich prób, testowania chyba wszystkiego, co jest na rynku... kot je tylko Winstona. I co zrobisz? Nic nie zrobisz.  😎
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
10 marca 2016 11:51
Luna_s20, o jejku jejku. Ludzie nie mają na jedzenie dla dzieci i karmią je zlewkami, ale bardzo chcą mieć dzieci, wiec chrzanić dobro dzieci, bo ktos bardzo chce je mieć.
Pies to istota żywa i czująca. I jak ktos nie jest w stanie zapewnić mu odpowiednich warunków, nie powinien go mieć. Jak kota, chomika, konia i dziecka. Ot i tyle.

ja bym chciała żeby zwierzęta były "elitarne": tylko dla ludzi ogarniętych mentalnie: którzy potrafią rzetelnie podejść do odpowiedzialności za to co biorą pod opiekę. A na każdym kroku spotykam jełopów co sobie biorą pieska albo kotka a potem żywią go "zupkami chińskimi" - ale z miłością. Zwlekają ile się da z pójściem do weta - liczą że miłość je wyleczy. Nie wychowują swoich zwierząt - wystarczy przecież że je kochają i piesek sam sie odwdzięczy za miłość. Takie poprawianie sobie samooceny przez swoje miłosierdzie (świadomie lub nie).
Ludzie nie zadają sobie trudu żeby choć pobieżnie uzupełnić wiedzę o zwierzaku, a potem spotyka się na każdym zapasione, skołtunione, agresywne, znerwicowane potworki.

Strzyga, to nie jest śmieszne: moja matka autentycznie była oburzona na moje materialistyczne podejście, że będąc bezrobotną nie chce strzelić sobie dzidziusia "bo miłość wystarczy i wszystko pokona" -_-
Strzyga, ale tego już nie negocjujemy. Teraz raczej chodzi o to co to jest jedyna święta prawda -które warunki należy uznać za dobre, a które za tak złe, że patyka kawałek a nie psa na smyczy. A skoro temat zahaczył o samotne starsze panie z jamniczkiem, to uważam że odbieranie komuś radości i sensu istnienia bo pies może gorzej się poczuć - jest niemoralne i niewłaściwe. A co do dzieci karmionych byle czym - nie wyobrażasz sobie ile rodzin tak jak to opisujesz żyje. Tylko im państwo pomaga z moich i twoich podatków 🙂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
10 marca 2016 12:06
Luna_s20, czyli ważniejsze jest czyjeś samopoczucie niz warunki bytowe istoty żywej i czującej?
efeemeryda   no fate but what we make.
10 marca 2016 12:17
Strzyga
no pewnie, że ważniejsze, kij z tym jamnikiem, często suczką - sterylizacja ?300zł ?? tak drooogoo ? nie no starszej pani nie stać. Ropomacicze ? Nooo, coś tam jej leciało spod ogonka, ale pani dała ibuprom i sądziła, że przejdzie, a w ogóle to nie poszła do weta, bo sąsiadce z parteru jak to zdechła po wizycie o !
W końcu sumienie rusza, a ja muszę usypiać bo przychodzą z psami w takim stanie, że już tylko humanitarne skrócenie cierpienia wchodzi w grę.
Z reguły jest jeszcze płacz i lament, że ona tak dbała, że wędlinkę dawała i serek żółty i tyyyyle miłości.

Nie mówię nie, osobom starszym, mówię nie osobom, których nie stać i które pojęcia o pojęciu nie mają.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
10 marca 2016 12:19
efeemeryda, Ano wlasnie. Bo zwierze jako narzędzie, a nie jako istota zasługująca na szacunek 🙁
A bierzecie pod uwagę, że pomiędzy "super-opieką-zapewniam-wszystko-co-najlepsze-za-1000-zł-miesięcznie" i "nie-znam-się-więc-pies-zdechnie-w-męczarniach" jest cała rzesza zwykłych ludzi, którzy mimo braku wielkiej wiedzy nie robią swoim zwierzętom koszmarnych krzywd i nie skazują ich na tortury przez całe życie? Serio, znam mnóstwo psów zdrowych i zadowolonych z życia, których właściciele nie spędzają całego życia na poszerzaniu swojej wiedzy o psach i nie wydają na nie każdego grosza, a jednak żadna krzywda im się nie dzieje.
Nie ogarniam, dlaczego w tym wątku tyle stron można spierać się o psy, kiedy jest do tego odpowiedni wątek, natomiast jakby rozpoczęła się dyskusja o dzieciach - OMG! Zaraz zleciały by się harpie przeciwniczki dzieci, wyganiające "matki" do jedynego słusznego wątku. He he he Żeby nie było - nie przeszkadza mi rozmowa o psach ani w psim, ani w żadnym innym wątku na towarzyskich, ani na żadne inne, będące częścią naszego życia tematy 😉
efeemeryda   no fate but what we make.
10 marca 2016 12:40
Murat-Gazon

Oczywiście, że tak, podstawą dobra karma - czy tam dobre karmienie. Nie syf z supermarketu albo ścinki mięsa. Plus coroczne szczepienie i co pół roczne odrobaczanie, zakładając, że nic się nie dzieje.
Nie trzeba do tego 1000zł/mc ani bóg wie jakich szkoleń.

Ale padło hasło o starszych babciach i mięsnych ścinkach czy resztkach z obiadu i że skoro tak żyją to jest ok, nie ?

Konie u rolnika z kopytami jak płetwy też żyją jakiś czas nie? Czasem całkiem długo, więc to też powinno być w porządku ?

Żebym nie została zle zrozumiana - szanuje osoby starsze i wiele z nich jest świetnymi właścicielami, zasobność portfela też nie gra kluczowej roli pod warunkiem, że komuś na te podstawowe potrzeby wystarcza i jest w stanie zorganizować pieniądze w razie "W".

edit. do rolników też oczywiście nic nie ma i wiem, że jest wśród nich wielu wspaniałych ludzi, mam na myśli jedynie tych złych rolniko - handalrzy co to zawsze wiedzą lepiej.
Konie u rolnika z kopytami jak płetwy to jest trochę inny przykład, bo to jest coś, co zwierzę boli. Ot koniec kropka.
Z domowym jedzeniem też bym nie dramatyzowała, mnóstwo osób żywi psy i koty ludzkim jedzeniem - nie mam na myśli resztek z obiadu oczywiście! ale psy jadają makaron, jadają ryż, kaszę, do tego surowe mięso i nie padają w męczarniach. Wszystkie psy, jakie mieliśmy z rodzicami, były tak żywione, pod regularną opieką weta zawsze, jakoś zdrowe były, badania w normie. Pies nie umrze od tego, że dostanie michę makaronu z gotowanym w wodzie mięsem zamiast drogiej puszki ze sklepu zoologicznego. Już bardziej bym się bała o jego zdrowie, jakby był trzymany na Pedigree.  😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
10 marca 2016 12:53
Murat-Gazon, ale skąd wiesz czy sa szczęśliwe i w jakim stanie sa organy wewnętrzne?
efeemeryda   no fate but what we make.
10 marca 2016 13:00
Wlasnie ? Skad wiesz ze zwierze nie boli to, ze jest zarobaczone bo zal na tabletkę ? Nie boli to, ze kamień nazębny prawie odpada z zębami razem bo nikt do paszczy mu nie zaglada ?
I w ktorym miejscu powiedziałam ze gotowane domowe jedzenie jest zle ?
No, czyli jak widać nie ma nic pośrodku. Albo opieka na poziomie kliniki weterynaryjnej albo dogorywanie w męczarniach.  🙄 No, takie mięsne ścinki to na pewno śmiecie i pewna psia śmierć. A jak ktoś rybę do tego dorzuci to w ogóle powinien być na to paragraf - skoro można kupić karmę z rybą  🙄 Jakby tak w sklepie pojawił się produkt z napisem "Karma dla dzieci" - to ciekawe ile osób przestałoby gotować obiady  🙄
A co do stereotypu rolnika z zaniedbanym koniem - owszem, wielu konie zaniedbuje, ale wielu wcale nie zaniedbuje i konie mają życie królewskie. Tylko właśnie jakaś taka propaganda wojowników o jedyne słuszne metody chowu sprawiła, że większość widząc dzisiaj zestawienie "babcia i jej piesek" albo "rolnik i jego koń" wyobraża sobie biedne, smutne zwierzę, zamęczane przez bezdusznego właściciela. Zresztą miłośnicy koni sami w ten sposób na siebie bat ukręcili i teraz boją się że jakieś dziewczynki obsmarują ich na fejsbuku że ich konie stały na deszczu  albo wytarzały się w błocie i ktoś akurat pstryknął fotkę. I to że jakaś starsza pani ma pieska któremu gotuje ryby i kurczaka wcale nie oznacza, że temu psu dzieje się krzywda. W moim odczuciu pozbawiony emocji i zainteresowania psim samopoczuciem zimny chów nastawiony tylko na wyniki badań to krzywda o wiele większa. I tak - gdy mnie ktoś zapyta czy człowiek jest dla mnie ważniejszy od psa - odpowiem że tak. I gdyby ktoś zapytał czy odebrałabym starszej pani pieska by dostała zawału bo mu podała resztki z obiadu - nigdy w życiu. Aż taka jestem staroświecka. Jak się wejdzie do typowego psiego sklepu to połowa klientów to właśnie starsze panie ze swoimi jamniczkami, szukające witaminizowanych cukierków, i sweterków bo Maksiowi chłodno. Ale według tych samych kryteriów które niektórzy tutaj proponują, w ogóle mało kto z nas miałby prawo do jakiegokolwiek zwierzęcia, chyba że po weterynarii. Jak najbardziej być wrażliwym na faktyczną krzywdę zwierząt, ale nie przewrażliwionym - bo to nigdy do niczego dobrego nie doprowadziło.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
10 marca 2016 13:03
Murat-Gazon, w biedrze widzę bardzo często jak ludzie kupują biedronkowa karmę. Myślisz, ze zwierzęta sa szczęśliwe na tych karmach? I zdrowe?
Sorry, ja wydałam masę kasy na mojego syjama, latami musiała jeść karmy weterynaryjne, ile kasy wydałam na jej diagnozowanie, badania, tydzień kroplówek co miesiąc to nie wspomnę. Dlaczego? Bo mój kot był dla mnie CZŁONKIEM rodziny. a nie zabawka do poprawy humoru i rozrywka dla każdego. 

I oddałabym każde pieniądze, zeby spędzić z nia jeszcze jeden dzień, zeby poczuć jak mnie obejmuje łapami w nocy. A ludzie sami skracają życie swoich zwierząt, bo maja gdzieś to, co powinny jeść, jakiej wagi powinny byc, ile ruchu im zapewnić, jak często pojawiać sie u weterynarza.
efeemeryda   no fate but what we make.
10 marca 2016 13:07
Luna
To Ty twierdzisz ze nie ma nic po srodku! Psy moga jeść gotowane domowe jedzenie i nie mam w tym nic złego! Pod warunkiem, ze nie sa to nasze doprawione resztki obiadowe ani sam makaron z ziemniakami ...
Ale jeżeli coroczne szczepienie za 80zl plus odrobaczanie co pol roku, jest dla Ciebie opieka na poziomie kliniki to ja naprawde nie mam pytan.
Nikt tutaj nie chce nikomu odbierać psa za resztki z obiadu, ale za nie udzielelenie pomoc w porę lub w ogole to owszem.
Strzyga, mam wrażenie, że każdy posiadający średnią wiedzę o psie jest w stanie rozpoznać, czy zwierzak jest zadowolony ze swojego życia, czy nie. Chyba że przeceniam ludzi 😉
A co do stanu zdrowia, to chyba po to się robi kontrole u weterynarza, żeby taką wiedzę zyskać.
Pisałam wcześniej o kocie moich rodziców, który je tylko Winstona. BO TAK CHCE. I co, moi rodzice są złymi właścicielami, bo nie są w stanie zmusić kota, żeby zaczął jeść cokolwiek innego? Kot prędzej by się zagłodził, niż by tknął inne jedzenie. A nawet jeżeli nie, to nikt nie będzie męczył zwierzęcia czekaniem, czy się przełamie, czy jednak umrze z głodu. Tym sposobem wsuwa tego Winstona całe swoje życie - i jest zdrowy. Regularnie widuje go weterynarz.

efeemeryda, ale serio większość ludzi udziela psom tej pomocy. Pomyśl - na każdą babcię z suczką umierającą na ropomacicze są dziesiątki babć, których suczki są zdrowe i zadbane. Proporcje się liczą. W gabinecie weta jest mnóstwo psiego nieszczęścia, ale to nie znaczy, że poza gabinetem jest tak samo.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=95120.msg2510570#msg2510570 date=1457612804]
"super-opieką-zapewniam-wszystko-co-najlepsze-za-1000-zł-miesięcznie"
[/quote]

Ale Ty się uparłaś na tych bogatych. Nikt tu ne mówi o bogaczach, ani, że wszystkie psy muszą mieć wszystko co najdroższe. Ale nawet podstawowe utrzymanie to niemałe koszty. I żeby te podstawy zapewnić nie trzeba być bogatym, ale no te pieniądze trzeba mieć.

Naoglądałam się w życiu takiej pseudo-miłości. Miłości, która ma moc nakarmienia, wybiegania, wyleczenia. I denerwuje mnie ignorancja. Ale to prawda, że niektórych stać, ale nie wiedzą i nie chcą wiedzieć, a wiedzę traktują jak przesadę. No bo przecież to nic takiego, że mały pies ma 3 kg nadwagi. Skoro lubi pedigree to znaczy, że jest ok. Przecież mięso można uzupełnić schabowym, bo jak pies chce to pies ma. I Pani zje same ziemniaki, bo pies ma ochotę na schabowego. Bo po co dbać o dietę skoro za parę lat można wspomóc weterynarię. I nie kwestia pieniędzy, bo pies ma obrożę przeciwpchelną za 100 zł. Ale wiecie co? Nie mój cyrk, nie moje małpy. Ale ostatnio zdecydowanie cenię i podziwiam świadomość, pokorę i chęć pogłębiania wiedzy. I w stajni i na co dzień. I takie osoby są dla mnie "elitą", bo mają coś czego większości brakuje i przez swoją próżność nigdy mieć nie będą.

[quote author=Murat-Gazon link=topic=95120.msg2510594#msg2510594 date=1457615448]
Regularnie widuje go weterynarz.
[/quote]

Czyli stać Cę na tego weterynarza. Czyli stać by Cię było na kastrację. Pewnie Twój kot jest też zaszczepiony i odrobaczony? Więc dlaczego podajesz siebie (którą stać) za przykład osoby o której mówimy (której nie stać)?

PS. Mówimy o podstawowej opiece weterynaryjnej. Wiadomo, że mało kto jest gotowy finansowo na nagłą ciężką operację/długotrwałe leczenie psa czy konia. Często się zapożyczają ludzie, ale no czym przy tym jest sterylizacja za 300 zł?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się