"Nie ogarniam jak..."
Strzyga, tylko z tej całej dyskusji wyłania się obraz, że właścicielem zwierzęcia może być tylko ktoś, kto nigdy nie popełnia najmniejszego błędu. Jakiegokolwiek. Jak popełni - natychmiast zabrać zwierzę, bo straszliwie cierpi. 🤔wirek:
Serio uważasz, że tej starszej babci, która wychodzi z domu tylko dlatego, że ma pieska i piesek potrzebuje spacerów, trzeba tego pieska zabrać, bo mu daje od czasu do czasu parówkę?
Ja uważam, że żadna najlepsza i oczywiście NAJDROŻSZA (bo wg niektórych to jest wyznacznik) sucha karma nie jest lepsza od tego, co psowate spożywają w naturze. Coraz więcej ludzi przechodzi na żywienie naturalne i wzrasta świadomość. Jak piszą dziewczyny takie karmienie nie musi być drogie.
Ja też swojemu psu gotowałam i na palcach jednej ręki mogłam policzyć posiłki, które musiałam zastąpić suchą karmą. Na mięso, kości i warzywa nie wydawałam miliona monet, a wiedziałam, ze pies dostaje świeżą, zdrową i dobrze zbilansowaną karmę.
Nie no ja wymiękam. Wszyscy popełniają błędy! Nawet Anky czy Cesar Millan. Kwestia tylko tego co z tym robią. Czy uczą się na błędach, poprawiają, czy STARAJĄ SIĘ popełniać ich jak najmniej czy mają to w dupie, bo wiedzą co jest najlepsze.
figura Jeśli ktoś nie potrzebuje trenera/instruktora, bo jeździ "zajebiście", nie interesuje go dopasowanie siodła, bo to pierdoła, nie wie innych 1000 rzeczy i NIE CHCE wiedzieć, bo przecież jest super to tak... nie powinien mieć konia.
Wszyscy błędy popełniamy i cierpią przez to żywe istoty. I jeszcze wiele ich popełnimy... Ale naszym zasr**** obowiązkiem jest robić wszystko, żeby tych błędów unikać.
Ja jestem za wychowywaniem dzieci ze zwierzętami. Uważam, że to bardzo dobrze wpływa. Ale sytuacja w której dziecko robi zwierzęciu krzywdę, a rodzice/opiekunowie nie reagują jest NIEDOPUSZCZALNA. Sytuacja w której rodzinę ledwo stać na pieluchy/kasiążki/ cokolwiek, a decyduje się na psa który potem jest zabiedzony jest niedopuszczalna. Ludzie no trochę odpowiedzialności. Nie może być, że "Ja kcem, ja mam" za wszelką cenę.
espana A jaki jest koszt takiego żywienia naturalnego dla psa 60-70 kg?
Sivens nie mam pojęcia, nie wiem ile taki pies powinien zjeść, poza tym zależy też od źródła. Dziewczyny piszą, że można kupić 1 kg mięsa za 8 zł. Mój znajomy ma owczarki środkowoazjatyckie i bierze całe cielaki z fermy za grosze, bo coś im się stanie i brakują. Jak ktoś jest obrotny to zawsze znajdzie promocję. Wiadomo, karma sucha jest wygodna - dla właściciela. Ale ani to zdrowe, ani smaczne, ani naturalne.
My mamy dwa owczarki niemieckie i żywienie barfem nie przekracza 400 zł za dwa duże psy. Nie zgodzę się też z tym, że rodziny z dziećmi to nie jest dobre miejsce dla psa, odkąd pamiętam w moim domu psy były, a moi rodzice choć nie byli kynologami, nie czytali też ogromu literatury fachowej to dzięki zdrowemu rozsądkowi potrafili ułożyć życie psa w rodzinie tak by wszyscy byli bezpieczni i zadowoleni. Pamiętam proste zasady typu-jak pies je to mu nie przeszkadzaj, jak pies śpi to znaczy, że jest zmęczony i daj mu spokój, jak wracasz ze szkoły to wyprowadź psa i zobacz czy ma w misce wodę. Mieliśmy przytulaśnego rottwaillera ale też sznaucera indywidualistę-wszyscy w domu respektowali ich odmienne charaktery i wszyscy uszli z życiem, choć było to 25 lat temu i nie mogliśmy prosić o pomoc wujka google czy psiego psychologa gdy coś było "nie tak". Co do emerytów-dla większości tych ludzi pies jest całym światem, to mobilizacja by wyjść na spacer a przy okazji pogadać z sąsiadką, to ktoś do kogo można "otworzyć gębę" i często taki staruszek odmówi sobie leków by ratować psa gdy temu coś dolega. Siedzę w adopcji owczarków, w mojego punktu widzenia najgorszy typ człowieka który chce posiadać psa to nie rodzina z dziećmi ani nie emeryt a właściciel hurtowni, komisu samochodowego albo składu budowlanego-he he he. Wszyscy zamiast alarmu chcą psa, ma szczekać, być groźny, duży, zdrowy , młody i posłuszny., no i najlepiej żeby jadł karmę z biedronki.
espana Zgadzam się, że jedzenie własnej roboty będzie najzdrowsze. Oczywiście dobrze zbilansowane. Natomiast upieram się, że jeżeli ktoś już się decyduje na karmę suchą no to pedigree niestety jest beznadziejną opcją. I myślę, że na dłuższą metę mocno szkodliwą.
Bulana Ale te 200 zł (w przypadku jednego owczarka) też trzeba mieć. Nie mówiąc o tym, że jakby tak pogadać z ludźmi na osiedlu to większość by nie wiedziała co znaczy BARF :P
Sivens - ale świadomość, chociażby tutaj na revolcie odnośnie prawidłowej jazdy, żywienia i warunków bytowych konia jest całkiem wysoka. Czy to przekłada się na możliwości finansowe? No nie. Ile osób tutaj stać na trzymanie konia w super pensjonacie, gdzie odległość ( czyli dodatkowe koszty paliwa ) nie gra roli, mogą pozwolić sobie na nieograniczone wizyty trenera ( dobrego ) w celu szlifowania dosiadu, etc etc? Niewiele. Czy to oznacza, że cała reszta powinna nie decydować się na konia, bo po prostu nie stać ich na te wszystkie bajery?
A odnośnie psa - mój waży 45 kg, karmię go BARF-em, nie przekraczam 200 zł miesięcznie. Za najlepszą karmę jaką znam, bez żadnych zbóż, z prawie 100% zawartością mięsa, idealnie zbilansowaną ( bo podejrzewam, że swojego BARF-a tak idealnie dopasować nie umiem ) musiałabym zapłacić jakieś 700 zł. Sorki, nie stać mnie. I wyrzutów z tego powodu nie mam, zwłaszcza jak przechodzę codziennie z nią na spacerze obok ogródka, w którym mieszka piękny, rasowy reproduktor samojeda, którego Pańcia kupiła, bo jej się biała kulka spodobała, wcina cudowną karmę importowaną specjalnie z odległego kraju, a z terenów zielonych to zna tylko pobliski park i ewentualnie zieleń dywanu z wystaw związku kynologicznego.
Bulana u mnie też tak było! Rodzice nas uczyli za małolata, że psie posłanie to miejsce gdzie psa dotykać nie wolno i faktycznie, jak pies nie chciał się z nami bawić to szedł tam i miał święty spokój. Jak pies je, to nie podchodzimy itp. I tak samo w drugą stronę, jak urodziła się moja siostra to pies dostał zakaz wstępu do jej pokoju, więc stał w drzwiach i merdał ogonem czekając na zaproszenie (o dziwo jednorazowe zaproszenie nie powodowało późniejszych prób samodzielnego wejścia, taki był ułożony). Jedzenie to raz na 2-3 dni ugotowanie wielkiego gara ryżu z kurczakiem i czasem okrawkami wędlin dla smaku, jadł to 2 razy dziennie. Tak naprawdę dopiero jak zestarzał się i zaczął chorować to weterynarz wprowadził mu odrobinę specjalistycznej suchej karmy do posiłków.
Chyba warto dojść do jakiegoś złotego środka, bo nikt nie robi psu krzywdy ani karmiąc go czasem parówką, ani suchą karmą za 500zł, nie ma co popadać w fanatyzm 😉
edit: Sivens no i niech ludzie na osiedlu nie wiedzą co znaczy BARF, jeszcze żaden pies nie umarł od tego, że jego właściciel nie miał tej jakże niezbędnej wiedzy 😵 Serio 😉
Ja się wychowałam z Dogiem Niemieckim i Dobermanem, które codziennie miały gotowane żarcie, a raz w tygodniu na gazie stał drugi gar niedzielnego rosołu dla psów 😉 Oba psy rasowe, z hodowli i oba ułożone perfekcyjnie. Ale to tylko sukces moich rodziców i nie polecę rodzinie z dziećmi dobermana, tylko dlatego że JA wychowałam się tą rasą.
Popadanie w skrajności do niczego nie prowadzi. A kwestia finansowa jest ważna przy posiadaniu psa i nic tego nie zmieni. Nawet największe pokłady miłości i uczucia. I po raz kolejny powiem, że ważniejsze od miłości do psa jest zapewnienie mu odpowiedniego zajęcia dostosowanego do predyspozycji.
Ale pewnie zaraz ktoś się rzuci, że najważniejsze jest psa kochać. Ludzka miłość ważniejsza niż tlen...
Sivens to oczywiście racja, pies powietrzem nie żyje i te 200 zł na jednego psa co miesiąc mi idzie, mogło by pewnie nawet troszkę mniej przy większym wysiłku w poszukiwaniu tańszych produktów, no ale nie mam na tyle samozaparcia więc jest dobrze jak jest. Nie zmienia to faktu, że przy odrobinie dobrej woli i zaangażowania da się nieźle żywić psa, nie tracąc majątku. Gorzej, jeżeli ktoś nie chce o żywieniu nic wiedzieć, jest ignorantem w tym temacie i woli pakować w psa marketówkę niż szukać alternatywy-wówczas rzeczywiści, nie powinien mieć psa. Bo oczywiście są ludzie którzy psów, ani żadnych innych zwierząt mieć nie powinni, ale nie lubię takiego demonizowania tematu, że w zasadzie większość ludzi na świecie nie nadaje się na właścicieli.
tulipan bo ludzie chyba bardzo często mają problem ze zrozumieniem, że w mózgach innych istot nie zachodzą takie procesy jak w ludzkich.. (typu "jak to, piesek ubrany w śliczny różowy kubraczek nie cieszy się że ładnie wygląda?!" oraz "jak to, pies podporządkowany właścicielowi może być zadowolony?! przecież to krzywdzenie psa!"😉. Niestety smutne ale częste zjawisko.
Tak w ogóle to ja nie bardzo rozumiem o co toczy się ta dyskusja.. że "niektórych nie stać na wydanie 200zł miesięcznie na psa"?! To niech nie mają psów i tyle, nie każdy musi mieć.
Kwestia finansowa jest ważna przy posiadaniu każdego zwierzęcia i nikt tego nie poddaje w wątpliwość.
Ale! moim zdaniem decydująca o tym, czy ktoś się nadaje na właściciela zwierzęcia, jest wypadkowa kilku czynników - wiedzy i chęci zdobywania wiedzy, zaangażowania, pieniędzy, czasu. Każdej z tych rzeczy można mieć więcej lub mniej, u każdego właściciela ta wypadkowa wygląda inaczej, a jednak jest wielu dobrych właścicieli, choć się różnią między sobą. To nie jest skala zero-jedynkowa.
A i jeszcze jedna anegdotka - mieszka na moim osiedlu młode małżeństwo, mają prawie roczną sukę owczarka niemieckiego, z papierami. Fajni ludzie w sumie, tak sobie pracę poprzestawiali, żeby zawsze ktoś w domu był z psem, na spacery chodzą długie i częste, jakieś aportowania, rowery, cuda wianki. I albo maja takiego pecha i trafił im się felerny egzemplarz, albo oni coś sknocili ( obstawiam drugie ), bo suka jest jakoś emocjonalnie zwichrzona po całości - jak widzi innego psa, nawet w odległości 100 metrów to ujada i wiesza się na smyczy tak, że modlę się, żeby im się kiedyś nie zerwała. I wiem, że Ci ludzie problem dostrzegają, starają się nad tym pracować, nawet jeździli na konsultacje do znanego wrocławskiego magika od układania psów, mnóstwo kasy za to zapłacili i na koniec usłyszeli...ten pies tak po prostu ma 🤣 I co? Mają oddać psa, lub uśpić, bo sobie z nią nie radzą? Bo wkurza całe osiedle ujadaniem?
Ludzie są naprawdę różni, zdarzają się emeryci, co sobie leku nie kupią a psa do weterynarza zawiozą, a są tacy, co siedzą na kasie a żal im wydać na weta jak ich pies potrzebuje pomocy...znam rodzinę, której naprawdę się nie przelewa, a przygarnęła psa, którego spotkali wracając z pracy przywiązanego do drzewa. Pies stary, brzydki jak noc. Co mieli zrobić? Do schroniska oddać na dożywocie? A tak ma kochającą rodzinę, kanapę do leżenia i choć zjada jakąś tanią karmę, to myślę, że nie zamieniłby jej na lepszą, ale już w schronisku.
Murat-Gazon - zgadzam się w 100%.
smarcik podobnie jest z końmi. Ludziom się nie mieści w głowie, że koń od nowej derki wolałby chociaż na parę godzin wyjść na dwór bez jeźdźca na grzbiecie. Już nie mówię, że z innymi końmi bo to luksus, ale chociaż sam 😉 I na prawdę pojechanie kilka razy w sezonie C na ogólnopolskich zawodach nie robi z tego konia bezcennej top maszyny, która musi być zamknięta w boksie 24h na dobę bo zrobi sobie krzywdę i co sponsorzy powiedzą 😎 Pominę, że te prawdziwe top maszyny wietrzą tyłki regularnie 😁
Oj dziewczny, ale uparłyście się, że ja mówię, że wszystko musi być z najwyższej półki, a ja wcale tak nie twierdzę. Jak pisałam wyżej, mój pies nie jadł karmy z najwyższej półki bo też mnie nie stać na żywienie go za 500 zł miesięcznie, szczególnie, że do tego dochodzi masa innych kosztów. Ale stać mnie na to, żeby żywić go karmą ze średniej półki, a nie biedronkową. Stać mnie też na zabieg kastracji, na szczepienia i odrobaczenia.
To samo tyczy się konia. Nie mam luźnych 2500-3000 zł na utrzymanie i treningi, w najlepszej stajni, z najlepszym trenerem itp. Ale stać mnie na zapewnienie podstaw. I ja właśnie o podstawach mówię. Nie stać mnie na siodło za 20 tys., ale też nie założę na konia pffifa za 500 zł.
Ostatnio też dość ostro do tego podchodzę, bo oglądam nieciekawe obrazki, gdzie np. konie dostają raz dziennie ok. 5-6 kg siana ze względu na oszczędność i kolka za kolką. To nie jest zapewnienie podstaw = nie powinno się mieć koni. Jeżeli właściciela psa stać tylko na puszki z biedronki jako rarytas uzupełniający domowe resztki, a weta pies na oczy nie widział to tego psa po prostu mieć nie powinien, pomimo całej swojej "miłości". Za dużo się chyba naoglądałam zaniedbanych, ale kochanych zwierząt.
Wcześniej pisałam czym tutaj dla mnie jest ta "elita". To osoby które stać na utrzymanie psa (podstawowe żywienie, podstawowa opieka weterynaryjna - w tym zabieg kastracji, podstawowe szkolenie jeśli jest taka potrzeba), które mają czas, bo spacer 2 kółka wokół bloku, bądź jak pies zna tylko własne podwórko to trochę mało oraz które mają podstawową wiedzę i świadomość psich potrzeb. Za przykład podam tutaj moją sąsiadkę, która w przypadku mojego psa była bardzo mądra, natomiast jej pies nie ma w ogóle kontaktu z innymi psami, bo to obrzydliwe, a zamiast spacerów załatwia się w ogródku (5x5) bądź w bardzo bliskiej odległości domu.
edit: I ja wiem, że taki kundelek by wolał karmę z biedronki i kochającego właściciela niż kraty schroniska. Ale dyskusja zaczęła się od tego, że populacja psów powinna być zmniejszona poprzez nierozmnażanie psów nierasowych. Wtedy tych kundelków w schroniskach byłoby mniej i może nie trzeba by było wybierać mniejszego zła.
Ejze, nie podsumowałam, że jestem przeciwnikiem wychowywania dzieci z psami, sama miałam taką przyjemność, jednak moi rodzice wcale nie mieli tak dużej świadomości jak taki układ utrzymać w ryzach, a psa mieliśmy dość charakternego.
Jednak obserwuje wiele rodzin, w których są psy i dzieci i często nawet przy najspokojniejszym psie widać ile zwierzak musi znieść. Szczególnie, kiedy pies jest "dla dzieci", zamiast dla rodziców.
[quote author=Luna_s20 link=topic=95120.msg2510987#msg2510987 date=1457649310]
Nie interesowaliśmy się psią behawiorystyką
[/quote]
Co własnie widać.
Wiem że takie psy które nie tolerują psów, dotyku, nie potrafią się zsocjalizować - często reagują agresją.
JARA, ale co widać? Że świadomość na temat psich zachowań wzrastała powoli? Że był czas gdy nie wklepałaś sobie niczego w google, a książki na temat pielęgnacji psów miał każdy, i po żadnej z nich nie był mądrzejszy? Gdy karm były jakieś 3 rodzaje a czytając skład odkładałaś na półkę z obawy o psa? Ja wiem że dla niektórych google, iphone, facebook i multikino to coś co było od zawsze 😉
Wiecie co, tak czytam, czytam, i dochodzę do wniosku że wszyscy się ze sobą tak naprawdę zgadzają. Przynajmniej co do rzeczy podstawowych - odpowiedzialności za zwierzę i świadomości jego potrzeb. A jest tyle innych rzeczy których można nie ogarnąć.
[quote author=Luna_s20 link=topic=95120.msg2511314#msg2511314 date=1457697626]
książki na temat pielęgnacji psów miał każdy, i po żadnej z nich nie był mądrzejszy
[/quote]
Ło ho, a co było na przykład w poradnikach tresury tak dwadzieścia pięć lat temu... Matkobosko.
😁
halo, to daj swojego konia ubogim dzieciom. Czemu go egoistycznie trzymasz dla siebie? Bo Cię stać? Przecież chcesz świata w którym KAŻDE dziecko może dotknąć konia. To dawaj go każdemu dziecku.
Umknęło ci, że podałam proste rozwiązanie? Woltyżerka w każdej gminie. I już. Tak jest w Niemczech.
No jakby dziecko nie mogło iść na wolontariat, czy jeździć za prace... Sama tak zaczynałam i dalej pomagam w stajni.
Nigdy nie odmówiłam "biednym dzieciom" które chciały nakarmić / pogłaskać konika (choć wsiąść bym nie pozwoliła - to już kwestia innej odpowiedzialności a ja nikomu w ubezpieczenie nie zaglądam). Więc rada by dawać konika "biednym dzieciom" jest taka sobie 🙂
Ale Luna.
Kilkanaście dni temu krytykowałaś zbiórkę kasy na konia dla dziewczyny, bo "obawiałaś się", kto się będzie koniem zajmował i go utrzymywał, a tu apelujesz, aby każdy miał dostęp do psa?
A akurat ty jesteś najlepszym przykładem, że nie wszyscy powinni mieć dostęp do każdego zwierzaka, bo przypominam ci, że niecałe dwa lata temu kupiłaś sobie konia nie zapewniając mu podstawowej potrzeby, jakim jest towarzystwo drugiego konia, tłumacząc się, że na razie drugiego konia nie będzie, bo nie masz kasy i musisz się psychicznie na niego przygotować.
I już ci tłumaczę, co Jara miała na myśli - ano to, że o behawiorze psów masz słabe pojęcie i piszesz o nich bzdurne rzeczy. Jak dwa lata temu o koniach.
Owszem zapewniając, ale - jak wielokrotnie podkreślałam, nie kupuję koni parami, czwórkami ani dziesiątkami. Najpierw jednego, potem resztę. I dopóki ta reszta nie przybyła, koń istotnie stał sam, ale ile czasu tak naprawdę? Chyba że mamy tutaj weteranów targów którzy od razu kupują stado. Ja do nich nie należę. I przypominam że awanturka wyniknęła z tego że nie chcę oddać konia do pensjonatu. Obecnie mam konia z pensjonatu i wiem jedno. Nigdy, przenigdy. I rozumiem ludzi którzy nie mają własnej stajni, własnego terenu, i muszą postawić w pensjonacie. I rozumiem że bronią swoich decyzji - ponieważ w ich wypadku się one sprawdziły. Nie rozumiem tych, którzy twierdzą że tylko w pensjonacie koń może być szczęśliwy. Koniowi zaś nie wygniły oczy, nie wypadła wątroba, kolejne zwierzęta akceptuje bez problemu, nie ma lęku separacyjnego, i nie uważam by działa mu się krzywda.PS. O braku kasy to ja tam akurat nie wspominałam. Ani o psychicznych przygotowaniach. I jeszcze jedno - to że usunęłam dawne posty gdy wyniknęły nieporozumienia, nie oznacza że doznałam sklerozy i dam sobie wmówić cokolwiek. A usunięcie przeze mnie postów było podyktowane zwyczajnym rozsądkiem, gdyż nacięłam się na parę osób które chciały mi zaszkodzić wyciągając błędne wnioski z zawartych tam treści. Jeżeli ktokolwiek chce dopisywać do tej decyzji jakiekolwiek inne powody, to jest jego wybór. Ja po prostu mówię jak było. Nie lubie przepychać się z ludźmi nadpobudliwymi, szkodliwymi z zasady, uszczypliwymi, psychotycznie dociekliwymi, oraz nie posiadającymi własnego życia. Z reguły takim osobom ustępuję bo cenię sobie swój święty spokój. Jak dobrze wiecie internet jest nie tyle przepełniony ale występują w nim takie osoby. Ja się nieprzyjemnie na takie nacięłam, wy pewnie też.
Luna_s20, a ja zapytam moze nieco przewrotnie (bo wkurza mnie popadanie w skrajności), co z pensjonatami w przydomowych stajniach? Tez są be?
A ja mam takie pytanie techniczne bo nie ogarniam ale chyba nie wolno usuwać ani całkowicie edytować postów ?
Luna_s20, a ja zapytam moze nieco przewrotnie (bo wkurza mnie popadanie w skrajności), co z pensjonatami w przydomowych stajniach? Tez są be?
Nie no, nie chcę mówić że wszystkie pensjonaty są be lub że wszystkie są cacy. Zawsze by to kogoś skrzywdziło. A sama zamierzam wziąć jakiegoś osioła w pensjonat i nie zamierzam być "be" - choć życie to zweryfikuje. I kwalifikacje stajennego 😉 Konik o którym mowa przybył z dość "solidnego" pensjonatu, ale ja po tym co widziałam nigdy bym tam konia nie wstawiła. Za resztę wystarczą mi doświadczenia znajomych. Jednak u siebie to u siebie.
Po prostu, jak mam konia pod nosem to wiem że na pewno jest cacy, wiem że na pewno ma stały dostęp do siana, wybiegu, wody, że codziennie ma sprzątane, że zawsze jest wyczyszczony, wybiegany, że widok lonży czy siodła nie przyprawia go o zawał. Że jeśli coś się dzieje - jestem pierwszą osobą która widzi i reaguje. Że mam pewność że nikt nie zrobi niczego czego bym sobie nie życzyła, co uznaję za krzywdę konia.
efeemeryda, nie wolno, miałam za to uciszenie ale sprawa była z tych "grubszych" więc nie miałam wyjścia. Zostałam o to przez kogoś, komu przy okazji narobiono problemów, poproszona i uznałam że dla swojego "wizerunku forumowego" nie mogę ryzykować dalszego nakręcania nieporozumień.
Luna_s20, ech, mam nadzieje ze za kilka lat Ci przejdzie, ze dojdziesz do tego, co jest konieczne a co jest strata czasu, co jest dbaniem o dobro konia a co o spokój własnego sumienia.
Wystarczy popatrzeć na Twój podpis zeby stwierdzić, jak bardzo zielona jeszcze jestes - kazdy kolejny kon to wieksza praktyka i doświadczenie. Ja mam teraz w stajni jedenascie sztuk i sprzatanie boksów zajmuje mi mniej czasu, niz kiedy miałam tylko dwie 😉
Już byś Luna nie kłamała.
Nigdy nie słyszałam o tym, żeby trzymać konia samotnego przy domu przez tyle czasu. Jak masz presję mieć swojego wymarzonego, wyśnionego ogierka ze złotą grzywą pod domem, nie chcesz oddawać go na odchowanie lub w pensjonat, to pożycz albo kup na te kilka miesięcy kucyka, popytaj w kilku stajniach, czy nie dadzą Ci na określony czas za koszty utrzymania, a jak już będziesz finansowo ready - kup tego drugiego konia, a kucyka oddaj/sprzedaj. Serio, pomysł z trzymaniem ogierka w samotności 3 miesiące jest dla mnie z deka kosmiczny, nigdy o czymś takim nie słyszałam i nie sądzę, by ktokolwiek z moich znajomych słyszał 😀
Dajcie spokój. Obrażanie nic nie da. Dziewczyna poczyta,przemyśli, zorganizuje kasę i coś zrobi. Na razie tylko broni sie przed atakami. Nie zawsze sie da zareagować natychmiast. Widać że zależy jej na zwierzaku. Wiele osób kupuje pod wpływem chwili,emocje biorą górę , życie weryfikuje a wujek czas uczy.
Odpowiedzi do twoich tamtejszych postów, że nie masz kasy. Nie chce mi się szukać więcej, ale o twoich psychicznych przygotowaniach na drugiego konia też bym znalazła. A, no i przypominam, że twoja opieka nad zwierzętami polega na pokazaniu kotu jak głęboka jest studnia trzymając go nad nią.
Generalnie nie wnikam, na co kogo stać, ale; jak chcesz trzymać konia przy domu, a cię nie stać na drugiego, to wstawiasz pierwszego do pensjonatu, aż nie nazbierasz na drugiego albo w ogóle nie kupujesz konia. I tak to się odbywa. A ty tylko zdarta płyta i jedna wersja; nie będę kupować stada...
Jakbym nie miała kasy to i pierwszego bym nie kupiła, to chyba logiczne, prawda? 🙂 Zresztą, dzisiaj i za darmo można mieć konia. Ale kupno konia to decyzja poważna, i koń którego kupię zostanie ze mną dopóki to tylko będzie możliwe. Więc to nie jest tak że zobaczę - ładny - i biorę. Konia nie kupuje się w dwa dni bo potem te 20 lat się z nim jest.
Dodam jeszcze, że jeśli koń ma być sam tydzień / dwa to przenoszenie go na ten czas do pensjonatu zlokalizowanego gdzieś tam zrobi mu więcej szkody niż pożytku.