"Nie ogarniam jak..."

Lanka_Cathar   Farewell to the King...
18 listopada 2017 19:11
Miałam napisać wczoraj, ale pomyślałam, że może się czepiam, ale nie, jednak nie czepiam się, tylko nie ogarniam... wycieczek szkolnych do McDonald'sa.  😵 Wjeżdżamy na stację benzynową, obok McSyf, a pod nim parkuje autobus wycieczkowy. Patrzymy, a w środku w restauracji tłum dzieciaków. Wiem od znajomych, że czasem dzieciaki przynoszą ze szkoły kartkę, że będzie wycieczka i dzieci "mogą wziąć drobne na obiad w McDoald'sie". Serio? Po co w takim razie trąbi się o otyłości wśród dzieci, a ze sklepików znikają batoniki, drożdżówki, itp.???
emmmm, nie dramatyzowalabym... wycieczki sa raz na jakis czas, w trasie czesto mac jest jedynym rozwiazaniem, a na pewno najszybszym (wez teraz zaserwuj obiad domowy 60tce malolatow). ze ze sklepikow znika takie zarcie to ok, bo w szkole dzieci sa na co dzien, ale jak raz na jakis czas zjedza maca na wycieczce to nie beda od razu otyle...
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
18 listopada 2017 19:27
Kahlan, te 20 lat temu, jak jeździłam na szkolne wycieczki, to od szkoły dostawaliśmy suchy prowiant w postaci kanapki z szynką, kanapki z serem, jabłka i jakiegoś wafelka typu PrincePolo. Jak wracaliśmy np. z zielonej szkoły, to było tak samo. Jak patrzę na zdjęcia klasowe, to była 1 (słownie:jedna) koleżanka z nadwagą. A w teraz chyba co drugie dziecko jest otyłe.
mimo wszystko uwazam, ze ta otylosc obecna nie jest spowodowana wizyta w macu na wycieczce szkolnej, a raczej jest konsekwencja takiego a nie innego chowania dziecka (wykluczam aspekty chorobowo-genetyczne). a dwadziescia lat temu maki mozna bylo policzyc na palcach jednej reki. serio, nie wyolbrzymialabym.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
18 listopada 2017 20:02
Lanka_Cathar, a nie poszli siknąć?
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
18 listopada 2017 20:11
Nie, cała kolejka do kasy, a część już przy odbiorze zamówień.
Sonkowa, szczyt chamstwa, to otworzyć "salon" tuż obok profesjonalnego gabinetu i zaniżać ceny takim byle czym... nie wiem jakiego tuszu musza używać, zeby zrobić permanentne brwi za 200zl, chyba z długopisu... I pewnie dlatego takie czarne plamy na zdjęciach 😁 Ludzie korzystają, do tego nawet sa zadowoleni...

Dla każdego znajdzie się odpowiednia klientela. Nawet dla tych pseudo, które sie na niczym nie znają i walczą ze sobą ceną, skoro niczym innym nie potrafią.
Jak komuś zależy, to pójdzie tam gdzie mu zrobią dobrze. Jak nie, to pojdzie tam gdzie jest taniej. To nie tylko u kosmetyczek tak jest, ale w kazdym możliwym zawodzie. Najgorsze jest po prostu to, że nieświadomych klientek przybywa i większość myśli, że "przecież da się taniej, więc po co przepłacać". Wszędzie jesteśmy bombardowane reklamami, że "za darmo", "na promocji" i "po co przepłacać", więc tego się uczymy i to nam zapada w pamięc. A nie to, że da się zrobić gdzieś lepiej, bezpieczniej, za oczywiście większą kasę.
Niestety ale takie zachowanie się bierze z domu i z tego co ja widuję co weekend (szczególnie w weekend) w pracy. Całe rodziny do galerii na zakupy, a nawet nie tyle zakupy a pałętanie się po sklepach, a potem na obiadek do maca.  Zawsze w weekendy najdłuższa kolejka w części restauracyjnej jest do Maca. Do North fisha, baru na wagę czy innych kolejki są umiarkowane lub ich nie ma w ogóle. A potem widuję jak dziecko prawie płacze bo nóżki w buta włożyć nie może chociaż rodzice każą bo to przecież już dwa rozmiary więcej niż zwykle - a problemem nie jest długość stopy lecz jej objętość (tak to nazwijmy)  🙄
Napisałabym że tego nie ogarniam, ale to za mało powiedziane. Takie mamy czasy gdzie ludzie nie zwracają tak na prawdę uwagi na dzieci - to co je, jak stoi, jak chodzi, jak mówi, jak się zachowuje... Nie tyle żeby mieć nad dzieckiem cały czas kontrole ale zachowania czy nawyki powstają za młodu a potem ciężko jest od tego odejść nawet jak się chce a mam wrażenie większości rodziców takie patrzenie szerzej na swoje dziecko i tego jakie będzie w przyszłości w ogóle nie obchodzi i nie przychodzi im na myśl.  Nie tyle nie ogarniam co mnie to przeraża.
Moja koleżanka nauczycielka na wycieczkach bierze dzieci do Maca, mówi ze w ten sposób dba o siebie i minimalizuje ryzyko sprzątania rzygów 😉
E. niby tak, ale w tym przypadku ryzykujemy swoim zdrowiem. I tego nie ogarniam. Jak słyszę, komuś opłaca się robić rzęsy za 50zl to równie dobrze mogą je sobie przykleić na kropelke. Skład kleju pewnie podobny... Ja bym się za darmo na cos takiego nie zgodziła.  🙄
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
18 listopada 2017 21:32
Dla większości wiejskich dzieciaków wypad do mc donalda jest wielką atrakcją. Jak pójdą raz na kilka lat to im nie zaszkodzi.
Pomijając maca, to a propos otyłości dzieci w szkole... W klasie mojego dziecka na prawie ich 30 jest jedna dziewczynka lekko grubsza, jedna gruba (ale to jest dziewczynka lat 9 jakaś upośledzona - nie wiem co jej jest). Serio, trąbi się na lewo i prawo o tej otyłości, a ja tego w szkole nie widzę. TAk samo wśród dorosłych.
Nie wiem, może na podkarpaciu taki mamy klimat.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
18 listopada 2017 23:00
My już od dłuższego czasu zauważamy, czy to na zakupach, czy w restauracjach, że jest bardzo dużo ludzi otyłych. Nie grubych, a otyłych. Mój mąż jest przewrażliwiony na tym punkcie, bo jego siostra się tak załatwiła.
Dokładnie, widać to nawet obserwują jakie dzieci przychodzą na lonże czy podczas obozów jeździeckich, z roku na rok miałam coraz więcej tych 'okrągłych', coraz więcej problemów z wsiadaniem i prostymi ćwiczeniami🙁
Ja z kolei prowadząc jazdy zauważam, że mam tylko jedno otyłe dziecko, już nastoletnie i wiem, że walczy z wagą i i.in dlatego chce dużo jeździć i sie ruszać. Reszta wszystko szczuple albo chude. Dorosłych też mam jakichś szczupłych raczej, niektóre panie walczą z wagą, ale mieszczą się w limitach na nasze konie 😉 Nawet wysocy, umięsnieni panowie się mieszczą w limicie wagi jaki mam. Nie wiem, ja mam wrażenie że Polacy to w ogóle szczupłe społeczeństwo :P W Irlandii zaś jak pracowałam to każdego w zasadzie dnia był ktoś, komu trzeba bylo odmówić jazdy bo byl za ciężki na nasze konie... a amerykanńscy turyści jak przychodzili to już w ogóle, nie byli trochę otyli, oni bywali masakrycznie grubi, nie wiem, na pewno wsród nich były osoby z jakimiś chorobami któe się przyczyniały, ale patrząc na tendencję, że większosć byla moocno otyła, to widocznie też żarcie, brak ruchu czy coś...
I w Irlandii gdzie masa otyłych ludzi, Mmaca ja nie widziaam poza dubllinem - za to wszędzie fish and chips, angielskie sniadania z bekonem i smażonymi jajkami i gotowe sandwiche z pieczywem tostowym, z majonezem i zwykle dużą ilością sera 😉 sama to tam żarlam i zawsze tam tyłam pomimo że miałam duuużo wiecej aktywności fizycznej, niż w Polsce. Ja akurat tarczycowa i potrawi mi waga skoczyć mocno nagle albo spaść jak coś nie tak jest z ustawieniem leków, ale jakos ;dziwnym' trafem w Irladnii zawsze tyłam jedząc ichnie żarcie, pomimo maaaaasy ruchu 😉
Ja w dłuższych, nieznanych trasach zawsze korzystam z McDonalda lub KFC, bo znam ich zasady higieny i wiem, że niczym się nie zarażę. Raz od wielkiego dzwonu jak się zje maka to się nic nie stanie. Ja jako dziecko byłam tam 2x w roku, teraz czasem zdarza mi się częściej, ale właśnie głównie w podróży.
Też nie widzę zbrodni  tym, że dziecko 3 razy w roku zje frytki i hamburgera. Otyłość to sposób gotowania w domu, słodycze i napoje slodzone oraz brak ruchu. Przy mniejszych dzieciach tego nie widać bo one są zwykle ruchliwe. Problem zaczyna się u nastolatków,  którzy większą część dnia siedzą.
busch   Mad god's blessing.
19 listopada 2017 12:04
McDonald's nie przemienia ludzi w grubasków, zwłaszcza jeśli zje się tam raz od wielkiego dzwona. Tu np. słynny eksperyment, w którym nauczyciel udowodnił że da się schudnąć na diecie tylko z McDonalda:
https://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/jadl-same-fast-foody-schudl-17-kg-wystarczy-uzyc-glowy,385275.html

Poza tym jak te 10-15 lat temu jeździłam na wycieczki ze szkoły, to też McDonald's był zawsze jednym z punktów wycieczki (zwykle tym najbardziej wyczekiwanym :lol🙂, więc gdyby chodziło tylko o szkoły tuczące dzieci na wycieczkach, to nie byłoby wzrostu otyłości u dzieci od 15 lat.

Edit: nie wspominając już że patrząc na wartości kaloryczne dań z Maca, to sałatka kurczak premium + sos winegret jest bardziej kaloryczna niż zestaw hamburger + małe frytki.
majek   zwykle sobie żartuję
20 listopada 2017 10:30
Jak moje dzieci maja zjesc nuggetsy albo nic... to wybieram nuggetsy...
Przesada w każdą stronę jest zła. Mam w rodzinie otyłe dzieci - i wierzcie mi, to nie jest problem tego, że raz kiedyś zjedzą w maku 😉 Tylko pchania w nie jak w tuczne prosięta od małego, głównie monodiety z ziemniorów ze śmietaną, popijanych słodkim sokiem czy czymś takim. Bo warzyw nie je, mięska nie je, a przecież MUSI jeść, żeby zdrowo rosnąć 😉 I oczywiście słodzony soczek, bo cola to wiadomo zła, ale soczek samo zdrowie (i cukier). Zdrowe nawyki żywieniowe to nie jest określenie fast foodu jako świątyni wszelkiego zła... a je wynosi się z domu. Mnie bardziej przeraża, jak widzę zakupy ludzi i wszystko w formie instant. Gotowe kotlety, gotowy sos z paczki, chińskie zupki, gotowe dania instant, rosół z kostki... wiecie, ja czasem też mam ochotę zatruć się chińską zupką, ale ludzie kupują tego tyle, że widać, że to u nich normalna dieta 🙁 Z resztą, ja jestem zwolenniczką tłumaczenia dzieciom od małego co i jak, a nie mówienia to jest złe, bo jest złe... pokazywania, pozwolenia próbować, jedzenia samemu zdrowo (wiecie, nie jakoś fancy, ale normalnie, różnorodnie, trochę warzywek, woda zamiast coli), no i kurka, to chyba działa, bo mój brat, 3 latek równie chętnie prosi o herbatniki czy monte jak i o gruszkę, banana czy jabłko. W sumie do niedawna jak dostawał kinder-niespodzienkę to czekolada szła dla mnie, aż żałuje, że się przekonał 🤣
Co do nordfisha - no nie wiem jak u was, ale z mojego lokalnego tak wali starym olejem, że w życiu tam nic nie zjem. I jakoś ogólnie nie byłam nigdy fanką ryb, ani to co podają nie wygląda mi apetycznie - a tak, widziałam ryby, które moje oczy by zjadły. Ostatnio na szkoleniu takiego łososia dostałam i aż mi było głupio, ale oczy by chciały, a kubki smakowe powiedziały nie 🙁 Jak mam wybrać, to stanowczo wole maka/kfc niż nordfisha, a że pracuje w galerii to niestety czasem tam łapie coś na szybko.
Co do dziecków i wycieczek - znalezienie miejsca, które będzie na trasie wycieczki, z dobrymi warunkami sanitarnymi, niedrogo, które szybko, sprawnie i bez wymówek obsłuży wycieczkę i poda coś, co zjedzą wszyscy to nie jest tak hop-siup - alergii mamy coraz więcej, a czasem po prostu ktoś czegoś nie jada. I jeszcze niech to miejsce zapewni możliwość skorzystania z toalety większej grupie. Jasne, można przeżyć na kanapkach i wafelku - ale załóżmy czerwiec, 30 stopni, kanapki pół dnia w plecaku... no mniam 😎 I na dzień dzisiejszy szkoła nie może tak sobie, byle gdzie zrobić kanapek, czy czegokolwiek do jedzenia - sanepid. Ja na miejscu nauczyciela też wzięłabym dzieci do maka, prościej, sprawniej, mniej kombinacji, marne szanse zatrucia i pretensji dzieciaków/rodziców. Że nie wspomnę, że tańsze jadłodajnie i stołówki często smażą w głębokim tłuszczu, jadą na taniej śmietanie i wrzucają wszędzie olej, sól i cukier, więc nie wiem, na ile ma to mniej kcal i jest bardziej zdrowe niż mak.
A propo chrób, to od niedawna wiem, że też jestem chora, mam ogromną skłonność chorobową do tycia i problemy z trawieniem cukrów oraz hormonami, a orki jakoś nie przypominałam. Choroba ok, można nie mieć figury z instagrama, może być trudniej ogarnąć wagę, ale jak kogoś łatwiej przeskoczyć niż obejść to sory, często jest to już lenistwo i wymówka. Przy mojej chorobie zaleca się wielu babką po prostu... schudnięcie 😉
Jak moje dzieci maja zjesc nuggetsy albo nic... to wybieram nuggetsy...



Ja wybieram nic, albo jabłko z domu, lub kanapkę wcześniej przygotowaną.
moje dziec same często sobie robią dzień bez jedzenia. Nie chcą danego dnia nic jeść - to nie jedzą. Uważam, że to im tylko na dobre wychodzi.


Mój teść prowadzi jakieś tam kluby siatkarskie - siatkówka dziewcząt. I ja nie ogarniam tego, że jak wracają z meczu to te młodziczki zawsze mają postój w macku, zawsze - nie ogarniam.
Z drugiej str. znalezienie na niektórych trasach restauracji gdzie jest zjadliwe jedzenie w pl to z cudem graniczy.

kotbury, dokładnie. Ja wole żeby moje dziecko raz na x czasu zjadło tego maca, niż stołowało się w jakimś barze w dziurze wielkiej, gdzie jakość i świeżość jedzenia często gęsto pozostawia wiele do życzenia
aszhar, ale co ty kotbury przytakujesz, jak ona z opcji ze woli dziecko przeglodzic, nic dac frytki z maca? 👀

Btw troszku mi sie wlos jezy na glowie jak czytam o regularnych calodziennych glodowkach dla raw wege dzieci w wieku przedszkolnym... no ale not my business.

Btw. problem z waga to nie tylko sila nawyku zarcia schabowych 😉 , mozna sie zdziwic jak wielu ludzi ma "po prostu" elegancko wyhodowane zaburzenia odzywiania - I jazdy z waga w obie strony gotowe. A do tego bynajmniej schabowych nie potrzeba, wystarczy zwykle nagradzanie I karanie (nie)jedzeniem, bardzo czesty motyw 🙂

I przez was...mam smaka na maca 😜
Nuggetsy bym wciągnęła...chętnie oj chętnie 😀
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
20 listopada 2017 20:14
sienka, hihi a ja kurczaka z kfc  😂
Facella   Dawna re-volto wróć!
20 listopada 2017 20:15
Okrutne jesteście  😀iabeł: pizzę bym zjadła  😀iabeł:
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 listopada 2017 20:32
aszhar, chyba chodziło Ci o keirasharę 🙂

Zjedzenie czegoś w maku raz na jakiś czas nikogo nie zabije. O ile na co dzień się dobrze odżywia. I tyle.
Mój przyjaciel odkąd został naukowcem badającym zanieczyszczenia, stwierdził, że i tak najgorszą rzeczą na świecie jest powietrze, którym oddychamy, więc maczek czy cola to przy tym pikuś w ogólnym rozrachunku 😀
Ja chyba bardziej nie ogarniam przyzwolenia dzieciom na głodówki niż jedzenia raz na jakiś czas w macu.  🤔
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
21 listopada 2017 07:42
A ja po raz kolejny nie ogarniam głupoty ludzi.. Na fb pojawiło się ogłoszenie, że ktoś znalazł Akita Inu i poszukiwany jest właściciel. Pod postem od razu dziesiątki komentarzy "chętna na adopcję!", "biorę!", "chętna, priv" itp. Po pierwsze nikt nie raczy przeczytać, że ten pies wcale nie szuka nowego domu, tylko swojego właściciela. Po drugie większość ludzi ma gdzieś kwestie odpowiedzialności i wychowania takiego psa, nie mają pojęcia o specyfice rasy, po prostu ładny i rasowy to biorą i tyle! Po trzecie tysiące psów gniją w schroniskach tylko dlatego że nie są ładne i rasowe, a ich losem absolutnie nikt się nie interesuje. Jak fundacja wrzuci ciapka to są trzy "lajki" i jeden komentarz "pomogłabym ALE..". A tu nagle szał, Akitę za darmo dają!
Moon   #kulistyzajebisty
21 listopada 2017 07:59
smarcik, nawet nie wyobrażasz sobie jak mnie to wku... rza. No po prostu piany dostaję, jak takie komentarze widzę! 😤 😤 😤
Bo rasowy, ładnie wygląda no i modny! Będzie lans na dzielni... No nie mam słów, bebechy mi się przewracają  😫
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się