"Nie ogarniam jak..."

Abstrahując od tematu, rozważcie zakupy jedzenia przez internet. Jak się ogarnie temat to trwają znacznie krócej niż latanie po supermarketach, stanie w kolejkach i jazda z i do. Zwykle można zamówić dostawę też na późne godziny np między 20 a 22. Czasami terminów nie ma na 2 dni naprzód więc wymaga to też jakiejś organizacji ale da się ogarnąć. Minusem jest, że nie widzisz np warzyw i owoców, czy mięsa i niejako zamawiasz w ciemno. Ja staram się mięso, warzywa i pieczywo kupować na sprawdzonych bazarkach, czy w małych sklepach w miare "pod drodze" ale to i tak mniej biegania i taszczenia niż kupować wszystko w supermarkecie.
Ja chciałam zrobić podejście do zakupów przez internet, ale ja głównie kupuję w Lidlu (bo owoce i warzywa), a tu chyba nie ma takiej opcji. W Tesco czy Auchan w sumie też robię zakupy, ale właśnie - nie mam wpływu na wybór produktów. Czy owoców, czy warzyw czy np. na datę ważności produktów (w sklepach zawsze wybieram te z końca, z najdłuższą datą  😁 ). Kiedyś, jak pracowałam w hostelu, to zamawialiśmy online i np. przychodziło nam 10 pudełek jajek z terminem na za tydzień, albo 30 jogurtów z 4dniową datą przydatności.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
17 września 2018 13:53
Przy zakupach online owoce i warzywa są wybierane najlepszej jakości. A jeśli czegoś nie ma (tu już raczej o coś spoza warzyw i owoców) to biorą coś zastępczego i można z tego zrezygnować jeśli nam nie odpowiada.

Kurcze, jak jeździłam do Szwajcarii czy do Niemiec to było dla mnie to oczywiste, że w niedzielę jest sklep zamknięty i nie miałam jakiegoś bólu zadu o to. Po prostu się szło do sklepu, robiło zakupy na niedzielę. Czytałam powyższe odpowiedzi i jakoś specjalnie mnie nie rusza, że komuś się nie chce iść do sklepu po pracy, bo wybiera coś zupełnie innego (nie mówię tu o jakimś przymusie takim jak szkoła) 😉
Swoją drogą wszyscy narzekają na tłumy w galeriach, że ludzie zamiast do parku, z dziećmi na plac zabaw to jeżdżą po mcdonaldach i do sklepach. A teraz nagle nikt nie ma możliwości robienia zakupów w tygodniu, w drodze do domu po pracy itp i nagle chodzenie po galeriach w niedzielę jest super i niezbędne. 😉

U mnie w pracy oczywiście też była dyskusja na temat zamkniętych sklepów w niedzielę i każdy kto był przeciwko zamkniętym sklepom podawał argument, że jemu się nie chce iść po pracy na zakupy, że absolutnie tylko w weekend mogą, a jak ktoś z pracujących w handlu ma problem, bo chce mieć wolne w niedzielę to niech zmieni pracę 😉
Ja od dawna robie zakupy w tesco online z dowozem.
Nigdy wlasciwie sie nie zawiodlam, wszystko bardzo swieze i ladne - w razie zamiennikow zawsze mozna podziekowac 🙂

No i nie musze tachac do domu zgrzewek wody, proszkow, plynow itp...
JARA, jest różnica między rodzinkami, które przychodzą na spacer do galerii wybiegać dzieciaki a ludźmi, którzy realnie nie mogą tych zakupów zrobić w inny dzień. Nie każdy może zaopatrzyć się w żabce po drodze ze względu na ceny i dostępność towaru. I tu nikt nie ma bólu zadu, jak to poetycko nazwałaś, tylko część osób stwierdza, że niehandlowe niedziele skomplikowały im wypracowany dotąd schemat organizacji tygodnia.
Wyobraź sobie, że są ludzie pracujący w systemie 7-21 przez 6 dni w tygodniu (albo pracujący i uczący się). Rozumiem twój punkt widzenia, bo wszyscy musimy się z tym jednym dniem w jakimś sensie pogodzić, ale to nie znaczy, że dla wszystkich będzie to równie łatwe jak dla ciebie, więc przyszli sobie nie poogarniać tutaj.
Jak dla mnie największym minusem jest aspekt gospodarczy tego uroczego rozwiązania. I z moich obserwacji wynika, że niehandlowe niedziele nie wpłynęły pozytywnie na chęć ludzi do pracy w handlu (powiedziałabym nawet, że jest jeszcze trudniej o pracownika niż te pół roku temu). Ale to niebawem też nie będzie problem, sieci podsumują rachunek zysków i strat za rok, zrobią prognozy z wizją kolejnej niedzieli mniej i utną tam, gdzie najłatwiej, czyli zmniejszą etatyzację.
JARA, mnie to troche dziwi w tym kontekscie, ze przeciez w Polsce supermarkety sa mega dlugo czynne, przynajmniej do 21, a w duzych miastach to i spokojnie sie znajdzie Tesco czynne do 24 albo i 24/7. Ba, tak narzekaja osoby zmotoryzowane 🤔wirek:

U nas markety z zalozenia otwieraja kolo 8/9 zamykaja kolo 19/20, w niedziele otwarta jest czesc, i to w godzinach typu 12-18, no i czesto juz w miescie obok. Reszta sklepow w niedziele jest raczej nieczynna, chyba ze na shoppingu w centrum Amsterdamu i Hagi 😉 I przy trybie zycia 6.30-18.15 poza domem na tygodniu + praca caly dzien w sobote + czesto praca w niedziele + konie etc. bynajmniej z glodu nie umieram 😉 a wszystko poza spozywka zamawiam online i jest spoko. Okej, raz mi paczke dostatczyli do punktu odbioru czynnego 9-17 i byl zgrzyt 🤣 wiec zamawiam specjalnie do innego, ktory otwieraja w sobote o 7.30.

Ae tu w ogole nie ma galerii handlowych, to dopiero dramat 😂
Da się żyć z tymi wolnymi od handlu niedzielami ale jest po prostu trudniej. I wymaga to czasami od nas reorganizacji życia w tygodniu i czasami poświęcenia innych czynności na koszt zakupów.
Tylko tu już nie chodzi o same galerie handlowe. ale o zwykłe sklepy "niespożywcze". I uwierzcie, to nie jest tak, że się nie chce (mimo że czasem by się chciało machnąć ręką i tak powiedzieć, to jednak człowiek wie o konieczności robienia zakupów). U mnie robimy zakupy dwa razy w tygodniu, bo nie ma czasu. I schodzi na to dużo czasu nawet ze względu na dojazdy. Więc te "dodatkowe", nie będące spożywką robiło się w niedzielę. Chociaż przzynam, że od czasu owej ustawy postawiliśmy sprawę jasno. Skoro docelowo chcą cąłkowicie wolnych niedziel, to my już w niedziele nie robimy zakupów. Jest ciężko, da się zorganizować. Ale wszystko z językiem na wierzchu. Zakupy nigdy nie należały do moich ulubionych zajęć. Ale teraz...? Masakra. Odzieżówkę i nie tylko czasem załatwiamy "zdalnie", ale to też POŻERACZ CZASU (i to nawet wolnego)...
Wiecie... wszystko się da  😉
I skoro da się zrobić zakupy w tygodniu to da się też iść do kina w tygodniu i do knajpy i do baru, nie muszą być otwarte w niedziele  😉
Niespecjalnie rozumiem po co te porównania. Żyjemy w większości w Polsce i przyzwyczajeni jesteśmy do długo czynnych sklepów i handlowych niedziel. Co mnie obchodzi, że gdzie indziej sklepy są czynne krócej i ludzie żyją. Jeszcze dalej sklepów wcale nie ma i też żyją. Dla mnie zamknięcie sklepów w niedziele jest zwyczajnie niewygodne i nie na rękę i tyle. Nigdy nie lubiłam chodzić po galeriach, zakupy to konieczność. Ale z drugiej strony nie wszystko potrafię kupić przez net, chociażby spodnie kupiłam ostatnio bez oglądania i okazały się fatalnie skrojone. W sklepie bym ich nawet nie zmierzyła, a tak miałam do wyboru zostawić je i używać jako dresu albo bujać się ze zwrotem. Warzyw i owoców przez net też nie kupię, nie przemawia to do mnie totalnie. Było wygodnie, jest mniej wygodnie i tyle. Plus z tego co słyszę - wcale ci wielce umęczeni pracą w niedziele sprzedawcy nie cieszą się z zakazów handlu.
Nie przesadzajcie, jeszcze nie aż tak dawno temu sklepy w Polsce były pozamykane w niedzielę, a w sobotę tylko do 13/14 i jakoś ludzie żyli...
Człowiek się szybko przyzwyczaja do dobrego. Więc jak mu dobre zamienią na złe, to się wkurza. Proste
Czegoś nie rozumiem. Z wypowiedzi zwolenniczek sklepów w niedzielę można wywnioskować, że zawsze jest zamknięte. A przecież dwie niedziele w miesiącu są pracujące...
magda, sam zakaz handlu ani mnie ziebi, ani grzeje, bardziej nie ogarniam robienia z tych niehandlowych niedziel jakiejs tragedii ludzkosci. Zwlaszcza w duzym miescie i jak sie ma samochod i dostep do neta, no jak zyc...? 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
17 września 2018 16:39
Czekam na raban jak wprowadzą handel alkoholem 13-22 jak w IE 😉
emptyline   Big Milk Straciatella
17 września 2018 16:44
kokosnuss, ja widzę problem z innej strony, otóż naprawdę jest masa osób które mogą pracować tylko w weekendy (vide nawet ja kilka lat temu) i właśnie drastycznie zmniejszyła im się ilość miejsc pracy.
JARA, w Szwecji alkoholu w niedzielę nie kupisz w ogóle (no chyba, że od Polaków na boku ofc), w sobotę tylko 9-15. No i oczywiście tylko w jednej sieci sklepów (chyba, że Cię interesuje opcja piwo 3,5%) i mimo tego, że sama nie pije praktycznie w ogóle - jest to dla mnie debilne. Tylko lepiej się kręci lewy handel, więcej dragów i generalnie ludzie kombinują jak porąbani, albo kupują chore ilości i potem to wychlewają na raz... Jak dla mnie nie tędy droga.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
17 września 2018 17:08
Właśnie rok temu leciałam do Sztokholmu i w autobusie z lotniska Polacy dawali tipy jak ogarnąć alkohol w Szwecji 😉
emptyline   Big Milk Straciatella
17 września 2018 18:14
JARA, wystarczy się zapisać do grupy na FB Polacy w Sztokholmie, czy tam innym mieście w którym się przebywa. 🤣
Czegoś nie rozumiem. Z wypowiedzi zwolenniczek sklepów w niedzielę można wywnioskować, że zawsze jest zamknięte. A przecież dwie niedziele w miesiącu są pracujące...


Bo zamknięte jest wtedy, kiedy czegoś potrzebujesz. Poza tymi ubraniami, to najgorzej jak czegoś budowlanego zabraknie a Castoramy pozamykane na cztery spusty. Jestem dzieckiem z lat 90', rozpuszczonym, że poza randomowymi dniami typu boże ciało (kiedy nagle w środku tygodnia wszystko zamknięte bez powodu) wszystko zawsze było otwarte. Potrzebujesz, kupujesz. A teraz nie. I to mnie wkurza. Przychodzi niedziela, jest czas żeby coś załatwić i nie, siedź człowieku w domu bo nic nie kupisz. A jeśli niedziela jest jedynym dniem kiedy możesz coś załatwić to już Twój problem...
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
17 września 2018 19:08
A ja już się przestawiłam tak, że w niedziele handlowe i tak nie chodzę na zakupy.Jednak zdarza mi się spotykać w kawiarni z przyjaciółką, bo u mnie w mieście nie ma gdzie iść na ploty, a do Katowic nie chce mi się pchać :p
Jako dziecko lat 80-tych 😉 pamiętam wspomniane czasy gdy w niedziele sklepy były zamknięte, w sobotę były czynne dużo krócej, a co więcej zdecydowana większość osób (firmy państwowe, urzędy) w soboty pracowała. Więc dwie niedziele niehandlowe to... no takie nic. 😉
Ale dochodzi to, że dla mnie niedziela zawsze była dniem ściśle świątecznym, kiedy nie wykonuje się większości prac domowych, który spędza się głównie z rodziną (niekoniecznie idąc do restauracji czy kina, a raczej w domu czy na wspólnym spacerze). W takiej tradycji się wychowałam - po prostu nigdy nie planuję większych robót i zakupów w niedzielę. Nawet jak było otwarte cały czas, czy teraz jak są niedziele handlowe. Tak samo w inne święta. Więc patrzę z innej perspektywy. Przy czym sama czasem pracuję w niedzielę, bo to dość typowe dla działalności kulturalnej (i jakoś nie odczuwam tego jako "niesprawiedliwość"😉

Dygresja - inna sprawa, że katolicka niedziela to i tak "mały pikuś" przy żydowskim szabacie i jego zakazach.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 września 2018 20:05
JARA, no ja nie wiem jak w Niemczech pozamykane, jak otwarte 8-20 😀
https://www.edeka.de/marktsuche.jsp
emptyline   Big Milk Straciatella
17 września 2018 20:13
Ascaia, wszystko super, ale mamy Państwo wolnowyznaniowe. 🙂 Przynajmniej w teorii. 😁 Ja nie wiem kto to się tak na te niedziele uskarżał, naprawdę. Poza tym, no właśnie, czemu handlowcy mają 'przywileje', ale pracownicy gastronomiczni albo kulturalni już nie? Bez sensu. 🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
17 września 2018 20:17
W Niemczech samorządy decydują, które sklepy mają być w niedziele nieczynne. I czy byłam w małej Ratyzbonie czy w Dortmundzie w niedziele sklepy spożywcze był nieczynne 😉
emptyline, nie oceniam. Po prostu piszę jak jest u mnie. Że bez dostępu do sklepów w niedzielę da się przeżyć. 😉
I serio, nie widzę problemu z tym, że niektóre grupy zawodowe mają przywileje - niech sobie mają. 😉 Ja mam inne w związku ze swoją pracą.
Kastorkowa   Szałas na hałas
17 września 2018 20:28
Ja nawet nie wiem kiedy są niehandlowe a kiedy handlowe. Niedziele spędzam raczej w stajni a nasz lewiatan jest otwarty niezależnie od dnia.

O tym czy jest handlowa przekonuję się wracając jak na wysokości Ikei obok, której przejeżdżam jest meeeeeega korek  🤣
Ja za to mam problem, może nie jest on nie do obejścia, ale mam. Ja i P. intensywnie pracujemy, uczymy się i mamy swoje hobby i serio, brakuje nam czasu w tygodniu na zakupy. Chcę móc iść do sklepu i przymierzyć sobie ciuchy/buty, bo niestety mam taką budowę ciała, że internet odpada, nie mam kasy na zabawę w czekanie po 2 tygodnie na zwrot środków, nie mam ochoty na wymienianie po 5 razy. Ja muszę wymacać materiał i sprawdzić, czy prosto uszyte, bo każdy krzywy szew widzę 😉 Chcę iść do sklepu i kupić na spokojnie rzeczy do domu, a nie w biegu, bo zwykle są to rzeczy nie "na chwilę". W końcu, będąc studentką potrzebowałam pracować - zakaz handlu w niedziele mocno tu utrudniał. I to nie jest tak, że się nie da, ale brakuje mi momentami możliwości zakupów w niedzielę. Jestem nie zmotoryzowana, do dużego marketu mam kawałek - no i u mnie w mieście są one okropnie syfiaste.
Wiecie, tak strasznie pędzimy przez życie.
To ma oczywiście dobre aspekty - hobby, rozwój. Ale ma też taki negatywny wymiar.
Najgorzej, że tak często ten pęd jest związany z tematem pieniędzy. Trudno bez nich funkcjonować, a jednocześnie nie można się (moim zdaniem) zatracać w zarabianiu dla zarabiania.
Ascaia, ale nikt ci nie broni pracować 7-15 w urzędzie, bo tak lubisz. Ja lubię moją pracę, która wymaga więcej czasu i absorbuje również weekendy. Nie zmienia to faktu, że za swoją pracę chcę godnej zapłaty. To nie jest pogoń za pieniądzem, tylko świadomość wartości swojej i swojego czasu. W tym wszystkim znajduję czas dla rodziny, znajomych i na swoje hobby a rzeczy przyziemne jak zakupy chętnie bym zrobiła w niedzielę. Cała dyskusja rozchodzi się o to prawo wyboru i dysponowania własnym czasem. Zostałam tego pozbawiona i mogę z tym żyć, ale może mi się to też nie podobać z różnych względów. Nikt tu nie rozrywa szat, po prostu część udogodnień życiowych została nam zabrana i przyzwyczajenie się do nowej rzeczywistości nie jest takie łatwe.
szam, jak pięknie ujęłaś moje myśli na temat niedziel 🙂 to nie chodzi o to, że koniecznie muszę w każdą niedzielę być na zakupach, ale pracuję też w weekendy i czasem jak mam wolne potrzebuje zrobić zakupy budowlane, ubraniowe albo kupić kwiatki na balkon. Wkurza mnie, że nie mogę decydować o swoim czasie i o tym kiedy mam zrobić zakupy. Ostatnio wróciłam w niedzielę z pracy po 22, nic akurat nie było w lodówce to chociaż pizzeria zarobiła, ale szkoda, że są ważni i ważniejsi i pan pizzer nie ma wolnego jak pani sprzedawczyni.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się