Hackamore czy wędzidło ? (wszystkie za i przeciw)

Ada   harder. better. faster. stronger.
24 września 2009 18:37
Tak jak w temacie, chciałabym poznać wasze zdanie na ten temat.

Jakie są wady i zalety jazdy na hackamore/wędzidle ?
Czy ktoś z was jeździ i na hackamore i na wędzidle (tego samego konia) ? (mam na myśli, jednego dnia tak, innego tak)
Zmieniłeś wędzidło na hackamore ? Jeżeli tak, to dlaczego ? (i na odwrót)
Skoki a hackamore ?

Chciałabym żeby ten wątek miał charakter porównawczy.
normalnie jeżdżę na wędzidle ale od czasu kiedy koń sobie przyszczypnął kącik na czas gojenia i regeneracji jeżdżeę na haku. Koń chodzi bardzo fajnie nawet chyba lepiej niż na wędzidle- inaczej odczównę są wszelkiego rodzaju sztywności związane z pyskiem- takie jest moje zdanie.
pod haka z każdej strony muszę podkładać futerka i podkładki zeby koń się przypadkiem nie obtarł- co już się zdarzało- pod łańcuszek, pod część nosową i pod czanki  😉
zmieniać wędzidła na haka nie zamierzam bo jeżdżę ujeżdzenie a niestety jak wiadomo jechać zawodów na haku nie można.
skoki na haku?- czemu nie, hak jak kazde inne kiełzno- tylko ze działa na nos.
słyszałam też ze jeśli hak jest ciasno zapięty a ktoś mocno szarpie, podbija, 'plombuje' (raczej na haku to srednio mozliwe ale o cos takiego mi chodzi)
jest możliwość złamania kości nosowe- ale nie jestem w 100% pewne czy to prawda.
tak, ale to chyba musi być na prawdę mocno, ciasno zapięty i mocno zadziałać ręką, bo już nie raz miałam sytuacje podbramkowe w terenie i dość mocno użyłam haka i nic sie nie działo. ale ja mam w miarę luźny hak, niski dość, delikatnie działający.
ja od jakiegoś czasu jeżdżę tylko na haku, koń był zszarpany, potrzebuje na prawdę bardzo delikatnej ręki na wędzidle, ja nie potrafię się na nim z nim dogadać,a na haku całkiem inny koń  😜  😍

aczkolwiek zamierzam kiedyś tam zamierzam przesiąść się na wędzidło.
jeśli hackamore jest dobrze dopasowany to moim zdaniem nie mozna nim zrobić krzywdy w postaci połamanego nosa 😉 ale to moje prywatne halucynacje 🙂
swego czasu dzierżawiłam konia wzietego ze szkółki, wczesniej dzierżawionego przez osobę z dość twardą ręką. koń zaszarpany, na wędzidle średnio mi sie jeździło. sztywny, w pysku drewno. zmieniłam na hacka i ja byłam zadowolona, i koń. luźny, przepuszczalny a ryjek zaśliniony jakby miała wędzidło w pysku 😂
majeczka   Galopem przez życie!
24 września 2009 20:12
Ja od roku na haku 😉
Mój koń kupiony po pewnym "super" skoczku tak się bał o pysk że mimo że mam całe 40 kg żywej wagi, rękę po operacji i zero siły w niej zwiewał od wędzidła jak dziki a na skokach dostawał amby. Od roku na haku i rewelacja, koń się nie boi nie cuduje nie ucieka nie odpala wrotek, ma 15 lat i dużo w życiu przeszedł (we Włoszech chodził konkursy 150 cm, w polsce cudowali na nim jak mogli), chce żeby następne lata życia zapamiętał jak najlepiej, bez strachu i bólu, bardzo fajnie jeździ się na nim na haku (jeżdże na tym krótkim), koń jest świetnie zrobiony ujeżdżeniowo więc generalnie dosiad i łydki załatwiają sprawę tak naprawdę ręka jest zbędna a dzięki hackamore mogę mu delikatnie podpowiadać co od niego chcę. 😉
Podobno potrzeba chłopskiej mocnej łapy która naprawdę pociągnie z końską siłą plus dość mocny hak, żeby złamać nos.

Jeśli chodzi o porównanie - u mnie wypadło okropnie. Rambol obtarł sobie mordkę i przez parę dni zmuszona byłam jeździć na haku. Dramat był, oboje chyba odetchnęliśmy z ulgą jak wróciło wędzidło.
ja jezdze nie caly rok na haku i jestem bardzo zadowolona.jezdze duzo w tereny i kazdy teren na wedzidle to byla mordega dla mnie.kon wiecznie wisial na pysku zero sterownosci lep opuszczony nisko.
jak zmienilam na hak zwrot o 180 stopni.da sie zatrzymac,chodzi z glowa wysoko i nie ma żadnych problemow.
czasem tez prowadzilam jazdy dla znajomych i zakladalam wedzidlo jazda byla tragiczna kon szed gdzie chcial a jezdziec byl zmeczony szarpaniem sie z koniem.zmienilam na hak odrazu zaczeli sie dogadywac.bez szarpania ciagniecia i innych dziwnych cudow.
a skoki na haku tez bardzo fajnie.i co najwazniejsze nie obciera sie od zadnej czesci haka.
ja polecam hak
Ja bardzo długo zastanawiałam sie czy zmienić wędzidło na hacka. Mam ogiera 17 letniego. Bardzo "betonowego" na pysku. Na wędzile pikował w dół przez całą jazde. Byłam zmeczone, obolała i niechetna o jazdy bo koń uwalał mi na ręce cały swoj ciężar. Po zmiane na hacka nastąpiła przemiana bardzo pozytywna. Koń zaczął fajniej wspólpracować, wyczulił sie na łydke, zrobił się chętniejszy. Mimo kaleczenia przeze mnie jeździectwa ostatnie jazdy wprowadzamy chody boczne i nie chcąc zapeszać jest coraz lepiej.
Na skoki chodzimy w wędzidle. Raz na jakiś czas zakładam wędzidło na zwykła jazde, koń jest lepszy i fajniejszy. NIe pikuje w dół mimo powrotu do wędzidła... jestem zadowolona 🙂 
opolanka   psychologiem przez przeszkody
25 września 2009 11:09
Ja trochę jeździłam na haku jakiś czas temu. Było to wymuszone "zajadami" w kącikach pyska, ale okazało sie, ze koń dużo lepiej na haku chodził. Nawet starty były lepsze - kon pod kontrolą, sterowniejszy.

Zastanawiam sie kiedy dobrze jest haka zastosować?

Zastanawiam sie kiedy dobrze jest haka zastosować?


Wydaje mi się, że wtedy, gdy jeździec ma problem prawidłowym działaniem ręki, a właściwie dosiadu i gdy koń ma problemy z przyjęciem wędzidła.
Jak wynika z postów, większość koni beż wędzidła nagle 😀 staje się sterowniejsza.
Ale są konie o tzw martwym pysku , które po prostu nie przyjmują go i już.
Choć pewnie nie jest ich zbyt dużo.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
25 września 2009 11:44
a co z zastosowaniem u koni z problemami oddechowymi? Hak jest zapięty mocno (mocniej niż mozna zapiąć nachrapnik, po to, zeby sie nie przesuwał etc) - wiec czy sie sprawdzi?

Mój kon nie należy do tych przepuszczalnych, niespecjalnie żuje wedzidło (musze sie wspomagac cukrem np.).
A ja jeźdże jedneo dnia na wędzidle drugiego na haku. Hak dla nas sprawdził się idealnie na skoki. Koń czuje się pewniej ma większą swobodę, nie ma na czym się uwalić więc i moja ręka działa spokojniej. Widać to zwłaszcza podczas zawodów, gdzie kiedyś to był dramat. Konisko wzięło mnie na kieł i prędkość światła gwarantowana. Ja oczywiście wtedy też się usztywniłam i było pozamiatane.

W tereny biorę wędzidło, na jazdę po drągach, po płaskim również. A że zwierzątko ma być wszechstronnie wyedukowane (:P) to i ujeżdżeniowo też 1-2 razy w tygodniu się bawimy, oczywiście też na wędzidle.

opolanka ja nie jeżdże na mocno zapiętym haku. Na pewno nachrapnik ludzie ciaśniej zapinają niż ja hak.
opolanka ale hak jest sztywniejszy i nie blokuje kanalow nosowych. te z dlugimi czankami i "gumka" w czesci nachrapnikowej maja w srodku system blaszek, a te krotsze owszem czesc nachrapnikowa maja miekka, ale i tak na tyle sztywna. tak mi sie zdaje...
Nie wiem , jak to jest z nachrapnikiem.
Jeżdżę na bezwędzidłowym typu BB , nachrapnik jest wysoko i trochę inne działanie niż haka , bo głównie na potylicę i ganasze.
Raz  tylko próbowałam na cudzym koniu na hackamore.
Ale mam wrażenie, że sztywność ręki odbija się na każdym kiełznie ( czy hak to tez kiełzno?).
Nawet na swoim ogłowiu muszę mieć elastyczną  i rozluźnioną rękę - w przeciwnym przypadku koń natychmiast usztywnia się.

A zupełnie rozluźnia się, gdy mam wodze rzucone.
Wędzidło trzymał mocno w pysku i tyle.

Moja mała pędziła jak struś pędziwiatr, nawet na wielokrążku. Za to jak założyłam hacka, to normalnie się dogadujemy, bez rzucania głową i przepychanek. A z racji tego, że świetnie reaguje na łydkę, chody boczne i inne elementy ujeżdżenia wykonuje jeszcze lepiej niż na wędzidle. Skoki to zupełnie inna bajka, cały parkur pod kontrolą!! Czasami tylko zakładam wędzidło i jest lepiej niż było. Chyba, że ma kiepski dzień 😉
Ada   harder. better. faster. stronger.
25 września 2009 16:38
Dzięki wszystkim za odp.  :kwiatek:
Daje mi to dużo do myślenia.
Ja również jak kilka osób z was wsiadłam na haka z podowu chwilwego problemu z pyszczkiem i zrobiłam wielkie  🤔zok:
Okazało się że koń chodzi super, pyszczek za kilka dni się zagoi i zastanawiam się co robić dalej.
Najbardziej jestem skłonna za jazdą trochę tak, trochę tak.
I chyba tak zrobię, kilka dnia na haku, kilka na wędzidle w zależnoście od tego co będziemy podczas jazdy robić.

U mnie również zdecydowanie dużo mocniej jest zapięty nachrpanik niż hak.
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
25 września 2009 16:44
Wszystko zależy dla konia. Na przykład Belfast haka nienawidzi, a Likier - uwielbia. Więc już od pół roku jeżdżę na nim na hackamore i jest super! Ostatnio założyłam mu wędzidło i był wielki foch. Na haku chodzi mięciutki, rozluźniony, skupia się na słuchaniu pomocy i reaguje od samego dosiadu. Poza tym mam większą kontrolę i ogólnie o wiele bardziej wolę hak.
Moje zwierze tez ma focha jak po duższej jeździe na haku niedobra pani wkłada wedzidło. Ale nie ma lekko, ujeżdżeniowo chłopak też ma chodzić.
Ada   harder. better. faster. stronger.
25 września 2009 18:09
No właśnie ja się tego boję, żeby przez jazde na haku, koń nie stwierdził pewnego dnia, że on już z wędzidłem nie chce współpracować.
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
25 września 2009 18:41
Ada, to również zależy od konia. Likier nigdy nie był zbyt wielkim fanem wędzidła, a jak wypróbował lepsze rozwiązanie, no to się przestawił 😉 Niestety teraz ujeżdżeniowo trzeba pocisnąć, więc wędzidło to mus, ale po zawodach znowu wrócimy do haka, nawet w wersji ujeżdżeniowej, tak nam jest łatwiej 🙂



Gillian   four letter word
25 września 2009 19:35
Ja jeździłam długo na haku najpierw na Kulku a teraz na Kudłatym. Bo nie umiałam na wędzidle 🙂 i teoretycznie do dziś nie umiem jesli chodzi o skoki 😉
zawsze miałam drewnianą rękę, lubiłam przed skokiem przygrzebac bez sensu, przytrzymac w skoku. Tak samo na płaskim, za dużo grzebania, szarpania, przeciągania się. Więc dla terapii zdrowia psychicznego konia i celem NAUCZENIA mnie panowania nad rekami zaczełam zabawę z hakiem. Nie powiem, początki były od złych po tragiczne bo bałam się zrobic cokolwiek z rękami. I o to chodziło, zobaczyłam że bez siłowni też się da 😉 skoki zaczeły wychodzic o wiele wiele lepsze bo koń nie bał się o pysk, nie bał się pociągnąc szyją, otwierał zad, skoki były okrąglejsze ogólnie.
Teraz jeźdżę zupełnie inaczej, jestem po zmianie stylu jazdy i posługiwania się rękami o 180 stopni, nie sprawia msi kłopotu operowanie wędzidłem - a i tak na skoki wolę hak. Bo woli go koń 😉 niby nie jest źle z wędzidłem, a jednak ja czuję że swobodniej na haku.
A czy ktoś spotkał się z takim połączeniem : hakamore-wytok? Mój znajomy tak jeździ. Czy to wogóle ma sens?
Gillian   four letter word
26 września 2009 18:45
teska, wg mojej wiedzy nie powinno się tak jeździc, żeby koń zadzierając głowę nie nadziewał się na haka - aczkolwiek dopóki o tym nie wiedziałam to ubierałam normalnie z wytokiem :/
Ponia   Szefowa forever.
26 września 2009 19:19
Zamieniłam wędzidło na hack na Lawiranta.
Wsiadłam na hacka, przez przypadek bo okazało sie ze Sprenger obtarł Złotowi kąciki.

I eureka, mimo tego że zawsze latał jak szalony, teraz skakał jeszcze lepiej.
Niestety ręki nie mam za delikatnej, i czasem potrafim niestety za mocno przytrzymać lub wogóle nie oddać ręki.
a on ma tak delikatny pysk, ze sie usztywniał i rzadko pracował grzbietem.

Robotę  uj. robimy na oliwce podwójnie łamanej, to zależy od dnia jak złoty chodzi, czasem jak masełko a czasem ma focha i nie chce puścić w szczęce.

Cały sezon jeżdzę na hackamore i napewno jest to współpraca na dłuższą metę.
Severus   Sink your teeth into my FLESH
07 listopada 2009 20:04
Przyjeżdżam do pewnej klaczy z OGROMNYMI problemami pyskowo-grzbietowymi, tzn.ucieka od dosiadu i od wędzidła. Klacz chodzi w rekreacji, więc po letnich obozach mocno jej się pogorszyło. Nie da się przysiąść w galopie (a jest szybka) bez rzucania głową na wszystkie strony; każde, nawet najmniejsze przytrzymanie na pysku jest równoznaczne z zadarciem jej pod chmury. Chodzi z jelenią szyją i odwrotnym grzbietem. Jest zaszarpana w pysku przez osoby, które używają tylko "hamulca ręcznego". Klaczy tak fatalnie się kojarzy wędzidło, że ucieka przed ogłowiem i nie da się okiełznać bez pomocy drugiej osoby. Na haku robi się z niej inny koń: nie zapiera się, nie zadziera głowy, da się przytrzymać (choć z przysiadaniem nadal walczy), nauczyła się cofać i zaczyna się powoli "zbierać"  🙂

edit: żeby nie było nieporozumień (patrz post niżej) klacz na zdjęciach NIE JEST zebrana. Miały one pokazać poprawę w noszeniu głowy - wcześniej nos był dokładnie w poziomie. Jej "zbieranie się" polega na bardzo krótkotrwałym podstawianiu zadu, po czym przypomina sobie, że ma się zrobić wklęsła. Niestety, klacz już długo chodzi w rekreacji, a jest bardzo wrażliwa w pysku i grzbiecie, więc została mocno "zepsuta". Klacz nie jest moja i jeżdżę na nie dość rzadko, więc wszystko co na niej wypracuję do następnej jazdy znów zostaje rozwalone...
ushia   It's a kind o'magic
08 listopada 2009 09:47
Hak hakiem, ale zastanow sie nad grzbietem tego konia.
I prosze Cie, nie pisze, ze "sie zbiera" kon ktory nie akceptuje podstawowej pomocy jaka jest dosiad i ktory nie dokracza kilometr.
Severus   Sink your teeth into my FLESH
08 listopada 2009 11:13
Napisałam że "zaczyna się zbierać" - momentami. Na zdjęciach NIE JEST zebrana, chodziło o to, że nie chodzi z głową w chmurach jak wcześniej. A nad grzbietem zastanawiałam się dłuuugo... Ale zbyt rzadko na niej jeżdżę (koń nie jest mój), by móc cokolwiek z tym zrobić. Jeżdżą na niej głównie osoby, których umiejętności lepiej przemilczeć.

Sorry za  🚫
Koń "zaczyna się zbierać" jak akceptuje twoje pomoce, kiełzno, jest zrównoważony, wyprostowany, idzie w rytmie i z impulsem... mam wymieniać dalej?
Twój koń może się ganaszować. Może angażować zad. Może się zaokrąglać. Ale nie może się zbierać. Nawet przez google można znaleźć inf, czym jest zebranie  🙄
Lepiej jeździj ją nisko i okrągło, zamiast kombinować z ustawianiem jej głowy przy odwrotnym grzbiecie.
Severus   Sink your teeth into my FLESH
09 listopada 2009 08:57
Wiem, czym jest zebranie, dlatego napisałam je w cudzysłowiu, bo to, co ona robi, nie jest zebraniem w ścisłym sensie. Nie mam możliwości pracować z nią na tyle często, by zebrać ją naprawdę, bo, jak same doskonale wiecie, do tego potrzeba długiej pracy z koniem. Proszę, przeczytajcie dokładnie posta: wszędzie, gdzie napisałam słowo "zebranie" znajduje się ono w cudzysłowiu (nie bez powodu). Absolutnie NIE UWAŻAM, że ów koń się zbiera! Ona tylko robi takie pseudo-zebranie. Coś, co przypomina zebranie, ale w żadnym wypadku nim nie jest.  🙄

edit: dopisek
Graba.   je ne sais pas
09 listopada 2009 09:13
ganasz nazywasz "Zbieraniem"?! nawet w cudzysłowiu brzmi to co najmniej dziwnie patrząc na zdjęcia.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się