Ciężko gojąca otwarta rana na nodze pomocy!

smartini   fb & insta: dokłaczone
21 lipca 2016 09:57
Przyszły tydzień będzie decydujący ale jest szansa na niewielką bliznę 🙂
Livia   ...z innego świata
21 lipca 2016 12:54
smartini, świetnie się goi - oby Budyń niedługo mógł wrócić do domu 🙂
Jeśli nie tutaj to przepraszam i proszę o przeniesienie.
Po kopniaku w szyję był obrzęk, który zdawało się zszedł. teraz jest w tym miejscu nowy z płynem w środku. Wet kazał to przebijać i wyciskać, tak też robię ale nabiera znowu, zalecenie też grzanie tego miejsca, niestety nie bardzo mogę bo odnowiła się ranka, którą psikam.
Macie może inne rady na to co z tym robić.
Gdy zrobię dziurę igłą to ładnie schodzi ale nie do końca i znowu nabiera.
dorota, pijawki?
TY poważnie? brzydzę się tego dziadostwa.
Płyn wyciekający to nie krew, one to spiją?
dorota, tez mieliśmy krwiaka (limfiaka?) po kopnięciu, tyle ze na udzie. Nasz wet ściągnął dwa razy z niego plyn i generalnie nie byl to najlepszy pomysl, zwłaszcza że miejsce takie, ze ani zakleić ani zabandażować sie nie dało, wiec wszystko wypełniało sie na nowo i to w dużo większej ilości (od guli wielkości grejpfruta doszliśmy do sporego arbuza 🤔). Drugi wet zabronił ściągać a za to przepisał przeciwbólowo i przeciwzapalnie Diclac, do tego smarowaliśmy na poczatku AltaDermem a potem maścią z heparyna.
Tak ze jesli masz możliwość zabandażowania ciasno krwiaka po spuszczeniu płynu to spoko, jesli nie to imo spuszczanie nie ma najmniejszego sensu. Pijawki sa spoko ale nie na świeżego grzejącego krwiaka - bo pod wpływem hirudyny z ich śliny wysięk zrobi sie jeszcze większy.
To 2 tygodniowy źrebol, jest na szyi i nie bardzo tak na ciasno bandażować. Mam takie samo odczucie, że to spuszczanie to takie bez celu bo znowu rośnie.
Pójdę w kierunku leków, to brzmi bardziej rozsądnie.
Dziękuję orzeszkowa
.
Ale to dalej jest krwiak? Czy może zrobił się z tego ropień? Skoro to, co płynie, to nie krew?
Krwiak był i zszedł ładnie, ale po kilku dniach zrobiła się gula. Jak na kułam według zaleceń weta to schodzi płyn limfatyczny.
sumire, 'krwiak' moze równie dobrze wypełniać sie chłonką.

Spuszczanie świeżego (takiego, do którego ciągle jest wysięk) krwiaka nie ma sensu. Trzeba lekami i chłodzeniem ograniczać wysięk i bolesność, można także podawać rutynę i smarować kasztanowcem na wzmocnienie naczyń. Jak krwiak sie uspokoi to wtedy należy go grzać i traktować preparatami poprawiającymi krążenie i wchłanianie (heparyna, arnika etc.).
Czyszczenie ropnia to calkiem inna bajka 😉
dorota, zmień weta. Wydaje mi się, że to nie pierwszy raz, gdy Twój wet ma oryginalne pomysły :/
Z takiej guli może się wybudować ropień, dlatego często przy tego typu urazach podaje się osłonowo krótką serię antybiotyku. Nie kłuje się, aby nie tworzyć "poduszki" w mięśniu. Taka poduszka - dziura , potrafi goić się bardzo długo, wypełnia się różnymi syfami z ropą włącznie... dlatego nakłuwanie tego nie jest specjalnie rozsądne. Przecina się tego typu zmiany chyba tylko wtedy gdy mamy do czynienia z ropniem i trzeba go wyczyścić...
Na pocieszenie dodam, że największy krwiak jaki widziałam był wielkości bochna chleba. Jeden z moich koni dostał nisko w klatkę piersiową - idealnie w naczynie krwionośne i krew rozlała się w okolicy popręgu... brrr
Po 3 tygodniach były po temacie. Z tym, że od początku krwiak był chłodzony (potem grzany), koń dostał antybiotyki i heparynę. No i nikt nic nie przekuwał (chociaż - przyznam - miałam taki pomysł  😡 ino wet mi dał za to po łbie 😉 )
Dlatego zaprzestałam przekuwania, mój mały rozum mi też tak sugerował.
Jadę do apteki i do innego weta, zobaczę co powie i czy przyjedzie.
Zawsze staram się rozmawiać z innym wetem, ta sytuacja była na szybko i źle jak widać.
Dzięki za wszelkie sugestie.
Dziewczyny, proszę- kuje się kopyta, ropnia czy krwiaka się kŁuje, nakŁuwa 😉.
.
Muchozol, dzięki będę pamiętać, wróciłam z lekami i maściami, lecę działać.
sumire, 'krwiak' moze równie dobrze wypełniać sie chłonką.

Wiem, chciałam tylko doprecyzować, czy nie zrobił się tam ropień, skoro zostało nakłute.
Dlatego zaprzestałam przekuwania, mój mały rozum mi też tak sugerował.


Mądry rozumek 🙂 Też to kiedyś przeszłam i po dwóch razach spuszczenia osocza mnie tknęło, że chyba nie tędy droga. Zbierało i zbierało tego coraz więcej zamiast znikać.
Dzięki KLOPSIK, mnie się wydaje że dzisiaj jakby mniejsze było, czyli dalej maści i leki. Oby taka tendencja się utrzymała i znikło to dziadostwo
Szybkie pytanie w kwestii tych krwiaków - po jakim czasie zaczynacie grzanie?  👀
Koń dorobił się czterech ogromnych - na szerokość dłoni i wypukłe na ok 2 cm po obu stronach szyi - od poczatku chlodzone + lioton + przeciwzapalne od weta , już praktycznie sa ledwo widoczne, ale tam gdzie był wysięk i  rozdrapane to kilka dni temu (sb rano) była taka dosyć twarda gulka, dalej był robiony liotonem, dopiero jutro zobaczymy jak wygląda, myślicei ze to już czas na grzanie  czy jeszcze chłodzić np jakąś wcierką + dalej lioton? Do weta będę dopiero jutro dzwoniła 😉
drabcio, zawsze czekam aż miejsce urazu przestanie grzać samo z siebie. Jeśli na 10000% nie grzeje i jest to krwiak (nie ropień , ale ropień grzeje) to rozgrzewam.
smartini   fb & insta: dokłaczone
07 września 2016 19:17
Dla ciekawych co u nas
Dzisiaj Budyń wrócił nareszcie do domu. Po 103 dniach w klinice, 115 od wypadku łopatka wygląda następująco:
[img]https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/14183889_10205380465710185_1480210857659923934_n.jpg?oh=538294b2330c2fe052bd6d15d7bb50ca&oe=584527A6[/img]
czyli w skrócie: niesamowicie. Dodatkowo w ruchu luzem na padoku (wychodził od dłuższego czasu i do tego okazał się być wspaniałą niańką dla klinikowych źreboli, ot duże dziecko) koń był CZYSTY. We wszystkich chodach. Do domu przyjechał lekko znaczący na... prawą nogę. Bo się na do widzenia podbił i zafundował ropę w kopycie, opatrunek i kilka dni na lekach. Także nie byłam w stanie zobaczyć ruchu ale zapewne za parę dni kopyto przestanie doskwierać, my się wywerkujemy i będzie można sprawdzić działanie nogi najpierw na lonży a potem pod siodłem.
W każdym razie, jest zdecydowanie lepiej w porównaniu do wstępnych rokowań (dożywotnio znaczący koń).

Póki co ciężko gdybać jak pójdzie rehabilitacja i czy czystość w chodach zostanie przy pracy pod siodłem, nie wiadomo na ile mamy zrostów a ile uratowały KM oraz na ile i czy w ogóle uda się nadbudować okoliczne mięśnie by przejęły rolę tego zmasakrowanego.

Tak czy siak - koń żyje, chodzi i ma się świetnie. A ja się z nim żegnałam 4 miesiące temu
Weterynarzom należą się pokłony i ordery!
Miło widzieć taki efekt  😅
smartini   fb & insta: dokłaczone
07 września 2016 19:26
Milla, również mnie widok cieszy <3
Do tego pozostała 'rana' jest już sucha i czeka tylko na sierść, zostaje jedynie przemycie codziennie wodą i posmarowanie kremikiem z Manuki. Także biorąc pod uwagę dziurę na pół nogi to pikuś. Naprawdę obawiałam się wielkiej babraniny, syfu kiły i mogiły, leczenia konia miesiącami z marnym skutkiem. A tu proszę, można wsiadać i 'jeździć' 😉
smartini, o kurcze! teraz dopiero cofnęłam się do początku Waszej historii i poczytałam co się Budyniowi stało - makabra!! Jestem pełna podziwu dla Twojego spokoju, grzeczności konia, a przede wszystkim tego jak się wygoił!🙂 trzymam mocno kciuki, żeby nie znaczył i żebyście szybko wrócili do jazd🙂
smartini, widziałam wcześniej to zdjęcie w kąciku west. REWELACJA! Trzymam kciuki za dalsze postępy we wdrażaniu do pracy.
smartini   fb & insta: dokłaczone
07 września 2016 20:25
Breva, anai, dziękujemy ^_^ póki co przyszłość maluje się w bardzo jasnych barwach 😀
smartini, gratki, szacun i takie tam
Rewelacyjne wieści!!!!
Livia   ...z innego świata
08 września 2016 07:03
smartini, super wygląda Budyniowa noga - nadal trzymam mocno kciuki za pełny powrót do zdrowia 🙂
smartini   fb & insta: dokłaczone
08 września 2016 18:06
Dzięki dziewczyny <3!
Dzisiaj konina poszła na swój padok - żarcie przede wszystkim!
https://www.facebook.com/ddubowik/posts/10205385859325022?ref=notif&notif_t=like&notif_id=1473329486649716
Po prawie roku(!) stania (rok temu w ostatni weekend września okulał na MP i od tamtego czasu nie pracował), po dobrych kilku miesiącach aresztu boksowego łącznie, dwóch klinikach, 3 operacjach koń biega i ma się - cóż, jak widać. Niestety nie zdążyłam włączyć kamery na bryki i galopadę  😂
Nie mamy plecków, nie mamy zadu i szyi ale wysłodkami, nowością od prolinen dla aqh i pracą myślę, że wrócimy do całkiem godnego poziomu 😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się