Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)

dea   primum non nocere
31 stycznia 2015 17:43
Diakonka - nie, ostatnio już żrę wszystko, poza cytrusami. I to chyba błąd. U mnie różnica była ogromna - kolek na diecie brak.
slojma   I was born with a silver spoon!
31 stycznia 2015 18:03
Pandurska- ja myslalam ze to ja mialam luksus w uk a tu widze ze jeszcze lepiej.  Rodzic w ladnym miejscu,  z mila polozna ktora we wesprze I pomoze to najwazniejsze.
dea   primum non nocere
31 stycznia 2015 20:32
Mam chwilę więcej, dziecko jakby zasypia?? może dziś jedna pobudka z płaczem tylko będzie?

Co u mnie w diecie robiło różnicę - surowe owoce najbardziej. Jak już bólu brzuszka nie było, to były jeszcze odparzające kupy. Ostatnio spróbowałam i było już OK. Poza tym mój własny chleb na zakwasie też jej szkodził. Soczewicę jadłam, było OK, od początku.
Ja bym jadła wszystko. Jeżeli dziecko nie ma problemów (niektóre nie mają), to spoko. Jeśli ma - wywalić po pierwsze witaminy dawane dziecku. Po drugie na dwa dni naprawdę ostra dieta - u mnie taka, żebym nie chodziła głodna, to był ryż, soczewica i olej lniany. Polubiłam to, do tej pory sobie często robię taki mix 😉 a do picia woda. Jak jest poprawa, to nowy produkt na dwa dni. No, u mnie się sprawdziło, naprawdę. Kolki były, na diecie nie, przy próbach wprowadzania owoców - były znów. Herbata z aromatami też szkodziła...

Diakonka - Twoje grzdyle dostawały żelazo, to, plus problemy napięciowe, mogło się nakładać i dlatego nie widziałaś efektu diety - gdyby nie płakały, to mogłabyś mówić, że to nie ma znaczenia. Skoro płakały - nie wiesz czy to nie był jeden z czynników - i już tego nie stwierdzisz. Wszystkiego dobrego Krasnalom  :kwiatek:

Pandurska - miejsce robi wrażenie! aż się chce rodzić 😉
Jakby któraś planowała dzieci powyżej 2 sztuk to naprawdę niech się mocno zastanowi. Serio  😉
Dzieci to paskudy  😂.

CZY TYLKO MOJE TO POTWORY ?????? 

Dla mam pracujących i nie tylko polecam komedie " Jak ona to robi ? " z  Sarah Jessica Parker . Nie chodzi o jakieś wyżyny aktorstwa, ale poprawia humor.

Pandurska ściskam mocno  :przytul:. Z tego co dziewczyny piszą to młoda nie jest wcale taka mała, a warunki do rodzenia masz totalnie wypaśne  😉
Także  dobra książeczka i leżakowanie powinno Ci służyć.
Też dostałam steryd na rozwój płuc.  Miałam ciąże zagrożoną ( skurcze od 7 miesiąca), byłam sama w domu z dwójka dzieci, które przyprawiały mnie o zawał ( np 2x pobyt na SOR na zszywanie głowy Iwa tydzień po tygodniu)  🤔.  Czasami nie ma wyjścia  😉

nada super,ze jesteście już razem  :kwiatek:

U mnie dieta miała bardzo duże znaczenie na samopoczucie całej mojej trójki.


Diakonka - Twoje grzdyle dostawały żelazo, to, plus problemy napięciowe, mogło się nakładać i dlatego nie widziałaś efektu diety - gdyby nie płakały, to mogłabyś mówić, że to nie ma znaczenia. Skoro płakały - nie wiesz czy to nie był jeden z czynników - i już tego nie stwierdzisz.


Też mi się tak wydaje.
Diakonka  dieta restrykcyjna to max 3 produkty przez pierwsze kilka dni. Produkty to także witaminy, suplementy, przyprawy, a Ty w trakcie Twojej diety podawałaś  chyba jeszcze mleko sztuczne.  Jakie produkty jadłaś na tej diecie 10 dniowej ?

Co do szczepień i wyjazdów to sama muszę przeanalizować za i przeciw. Planujemy w ciągu roku wybrać się do znajomych do Meksyku i  raczej spędzić czas  w mniej turystycznych miejscach. Musze zastanowić sie nad realnym zagrożeniem dla chłopców.

jasminowa ja jestem przede wszystkim przeciwnikiem bezsensowności szczepień tak małych dzieci i taką ilością szczepionek. Bo jaki sens ma szczepienie dziecka w pierwszej dobie życia w Polsce gdzie poziom higieny mamy już jako taki ? 🙄

Myślę,ze kiedyś zaczepie dzieciaki na WZW B. Gdybym z nimi jechała do Indii to pewnie jeszcze polio.
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
31 stycznia 2015 22:05
Dziewczyny moje dzieci zaczęły dostawać żelazo po jakimś czasie, nie podczas mojej "diety", a problemów napięciowych nie mają - są pod kontrolą neurologa i fizjoterapeuty.
Podczas diety jadłam ziemniaki, marchew, makaron, dynię, białe pieczywo, ryż.
Teraz, od dłuższego czasu jem wszystko, potrafię zjeść 3 tabliczki czekolady na raz, pół kilo hummusu, pastę z fasoli, orzechy itp. Jedynie po pomarańczy Nelę trochę wysypało. Problemy z brzuszkami magicznie minęły jak skończyły 3 miesiące i 2 tygodnie.
Dieta mamy karmiącej to bardzo kontrowersyjny temat w PL, ja nie rozumiem jak to jest - na zachodzie, autorytety typu LLL mówią - jedz co chcesz, uważaj jedynie na produkty alergizujące, a u nas, wiele , wiele matek ewidentnie obserwuje u dzieci reakcję bólową na niektóre pokarmy.  🤔wirek:
Tak czy siak - bardziej wini się niedojrzały układ trawienny i nerwowy dziecka niż dietę matki przy kolkach.

Polecam te wpisy:
hafija😀ieta-mamy-karmiacej-piersiajedz-co-chcesz-obalamy-mity
Are there any foods I should avoid while breastfeeding?

demon - mówisz? bo ja coraz częściej myślę o trzecim trollu, powstrzymuje mnie jednak póki co kasa, którą wydam na operację plastyczną brzucha - przecież nie mogę go znowu "popsuć" 😂

Pozdrawiam chustowo  :kwiatek:
Eeee tam z tą hafiją - jej nie pomogło to napisała, że dieta to mit.
A mi pomogło  nawet 3x,to co mam z tym fantem zrobić, jak hafija pisze,że to bzdura  😉.


demon - mówisz? bo ja coraz częściej myślę o trzecim trollu, powstrzymuje mnie jednak póki co kasa, którą wydam na operację plastyczną brzucha - przecież nie mogę go znowu "popsuć" 😂



Mówię  :emot4:.
To jest nie do ogarnięcia. Kiedyś byłam tak ogarniającą osobą. A teraz, jeden koleś więcej w domu i jakbym sobie tego planu nie ułożyła to nigdy nie mogę go zrealizować w 100 %.  🙇 

Diakonka cudnie wyglądacie !!!!
Ja mysle ze 3 dzieci jest super  😍
Ja juz nie ukladam zadnych planow, w domu balagan, szkoda gadac.. Jest sesja, a ja dopiero teraz o 12 w nocy zaczynam sie uczyc  🏇 Anisa nie chciala spac..
Liliana.Ishi mówisz ?  😁

To ja widocznie mam jakąś deprechę, bo aktualnie mam dużo pracy, a to już nie te czasy kiedy pracowało się w nocy.

Ja tez mam ciezki czas.. Ale uwielbiam moje dzieci, teraz zamiast sie uczyc, jeszcze tule Anisie  💘 Wiec 3 a nawet 4 z czystym sercem polecam  😉
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
01 lutego 2015 07:20
Pandurska trzymam mocno kciuki

zastanawiam się nad przejściem na dietę warzywno-owocową. Strasznie trudno mi zrzucić kilogramy po ciąży. Przytyłam plus minus 25-30kg  🙁 Czuje się jak tankowiec 🙁
leosky po ciąży Ci tyle kg zostało czy w ciąży tyle przytyłaś? Ja dzisiaj dopiero miałam chwilkę by wskoczyć na wagę i mam 3 kg do przodu więc niewiele. Maluszek oszczędził mnie maksymalnie: 0 rozstępów, brzuszek już niemal płaski, 0 nudności, obitych żeber i innych rewelacji.

Tęsknię za moim brzuszkiem ciążowym, śmiejemy się z mężem, że jak Staś wyjdzie ze szpitala i zacznie tyć to robimy kolejne 🙂

leosky - trzymam kciuki za przejście na naszą stronę mocy  :kwiatek:
Jezu nastepne dziecko....brrrr... Po tych przebojach teraz nigdy, przenigdy nie zdecydujemy sie na wiecej dzieci. Ja sobie podwiazuje jajniki, a maz to co on moze i koniec kropka. Najwyzej dojdzie nam drugi kot  😎

demon Dziekuje i przytulam! 🙂

Mowicie, ze podawane witaminy tak dzialaja na dzieciaki karmione piersia? Tzn. chodzi tutaj o to, co przyjmuje mama, czy same dzieci? Nazbieralam w szpitalu ulotek o tym co dokladnie i kiedy jest podawane dzieciom i tutaj dostaja wit. K. i D z fluorem  😲 Akurat tego ostatniego totalnie nie rozumiem! Tzn. niby fluor podany w 3-4 dobie zycia ma zapobiec prochnicy w pozniejszym zyciu. Juz to widze!

Dowiedzialam sie tez, ze o ile szczepienia nie sa obowiazkowe, tylko zalecane, tak wszystkie wizyty kontrolne u lekarza monitoruje Jugendamt i sa absolutnie obowiazkowe. Wlasnie poszukuje jakiegos dobrego pediatry, ale taki najfajniejszy i homeopatyczno-nieszczepionkowy jest totalnie oblegany i ma nabor raz w roku  🙄

Skoro mam teraz duuzo czasu do czytania, czy macie moze namiary jakies interesujace ksiazki w PDF-ach??  😀 Moga byc dzieciowe, moga byc inne i moze byc na PW  😎
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
01 lutego 2015 08:24
nada tyle w ciąży przybrałam, ale zostało niestety z 15-20 🙁  Kiedyś dużo się ruszałam, przy koniach i nie tylko. Strugałam, a co za tym idzie traciłam kalorie bo to jednak dla babki wysiłek jakiś jest. Teraz lipa.

Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
01 lutego 2015 08:27

Skoro mam teraz duuzo czasu do czytania, czy macie moze namiary jakies interesujace ksiazki w PDF-ach??  😀 Moga byc dzieciowe, moga byc inne i moze byc na PW  😎


Nie na PW, tu! :kwiatek:
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
01 lutego 2015 08:40
Pandurska glowa do gory! Lekarze naprawdę często przesadzaja i niepotrzebnie stresuja.  Trzymaj sie cieplo!

A co do badan dzieci,  tzw. U,  to spokojnie.  To tylko kontrole.  Właśnie dobrze,  ze sa troche kontrolowane moim zdaniem.  Wiecie same ile dzieci na swiecie nie ma odpowiedniej opieki. 
O lekarza sie nie martw.  W DE ze swieca szukac dzieciecych niedajacym homeo. Zawsze sie smieje do m,  ze bedziemy miec problem w szukaniu klasycznego pediatry hehe. 

W szpitalu odpoczywaj,  traktuj jak hotel!  Dostalas weganskie jadlo?  Ja ostatnio to w klinice jadlam jak król. 😉
gienia Ja juz w domku jestem! Wypisalam sie wlasciwie sama w piatek, bo szefuncio nie majac podstaw oprocz tego, ze dziecko przybralo przez tydz. "tylko" 100g chcial mnie zatrzymac przez weekend itd. Inna lekarka na boku poradzila mi, zeby wyjdz samej i przychodzic na kontrole, ale ze jest o mnie spokojna, tylko "nieoficjalnie"  😉 Mowie ci, narobili takiej paniki, ze do tej pory mnie telepie! A jedzenie bylo wegetarianskie, ale moglam cos tam podziubac. W sumie wszystko z mrozonek, puszek i bardzo jalowe, ale bym nie umarla powiedzmy  😉

Z lekarzem chodzi mi bardziej o szczepienia i nie dawanie hurtowo antybiotykow.

Tez mam podobne zdanie co ty odnosnie U (badan), ale nie mialam pojecia, ze jest do tego angazowany Jugendamt!
dea   primum non nocere
01 lutego 2015 09:29
Pandurska - spokojnie, nic nie podwiązuj jeszcze, odczekaj aż dziecko będzie miało roczek. Jak do tego czasu Ci się nie zmieni, to wierzę, że to nie chwilowa opinia 😉 Czasem jest ciężko, czasem stresująco, ale, cholera, warto - jak nic innego... i mówię to, mając przy sobie panienkę, która przejechała mi się po moich dwóch największych dumach - brzuchu (cholerna diastasis recti...) i włosach (mam jakąś jedną trzecią tego co miałam... ale już przestały lecieć). Wiesz co pomyślałam? że tego ciała i tak nie mam na wieki. Nawet jeśli czegoś nie odzyskam do stanu przedciążowego, a walczę jeszcze o jedno i drugie 😉 to gdyby zabrała mi to po prostu starość... rany, ale to by było smutne.

Diakonka - sprawdzałam kilkakrotnie. Zależność z dietą była. Raz nawet mama świadkiem, jak mnie namówiła na odstępstwo, bo przesadzam przecież - i była świadkiem kolki.

leosky - a spacery z dzieckiem? fakt, że ja jeszcze kp, ale żrę jak nigdy, słodycze ostatnio też, i waga wróciła mi do przedciążowej bez problemu. Codziennie ca. 10km robię z nią, najczęściej w chuście 😉 dziecko wywietrzone, ja łapię naturalną wit. D i trochę ruchu. Same plusy. Aha, i jeszcze często z nami konia ruszam  😜
dea My nie planowalismy dzieci w ogole, ale sie trafilo. Poza tym uwazamy oboje, ze wiecej dla planety zrobimy majac mniej dzieci, bo kazde nastepne generuje dla niej dodatkowe obciazenie. No i trzecia sprawa, ze kwestia "rok po roku" albo malych odstepow miedzy rodzenstwem nie jest w najbardziej optymistycznym przypadku w ogole nasza ambicja. Oboje z mezem mamy duzo mlodsze rodzenstwo i sobie chwalimy. Nie wiem tez panuje mit, ze posiadanie jednego dziecka mialoby byc gorsze od posiadania ich w wiekszej ilosci. Zdecydowanie pochwalamy model 2+1  🙂 🙂
mnie mówiono, że wszystko wolno, jedynie pojedynczych produktów raczej się nie zaleca. Należy odżywiać się zdrowo, ograniczać smażeniny, produkty "ciężkie" typu smażona cebula, wzdymające (bigos, fasolka po bretońsku, kapusta)


No dobra. Czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć JAK TO JEST MOŻLIWE, że produkty wzdymające wzdymają również dziecko?!
Przecież to gazy powstałe z procesów zachodzących w naszym żołądku i jelitach. A pokarm powstaje z naszej krwi, a nie z treści przewodu pokarmowego.
Na zdrowy rozum, żeby u dziecka nastąpiło wzdęcie, to musiałybyśmy mieć wzdętą (gazowaną?) krew. 😁

Ja się na tym nie znam od strony medycznej, ale jeszcze w ciąży bardzo dużo czytałam i wiele konkretów wyczytałam tu:
Ja jem - w mleku jest - Jak to się dzieje.

Zacytuję fragment wypowiedzi jednej dziewczyny, znającej się na rzeczy, dla niezarejestrowanych:

Większość białek z pożywienia trawimy do aminokwasów i w takiej postaci trafiają do krwi. W gruczołach mlecznych z aminokwasów powstają zupełnie inne białka, charakterystyczne dla mleka kobiecego.
Jednak niektóre białka lub peptydy (białka składają się z setek i tysięcy aminokwasów a peptydy z kilku-kilkudziesięciu) są na tyle małe że przedostają się w całości przez nabłonek jelit do krwi a potem z krwi do mleka. Takim białkiem jest np beta-laktoglobulina wołowa.
ok 75% karmiacych (nie wszystkie bo to zalezy od indywidualnych cech bariery jelitowej) spożywających przetwory mleczne będzie miało te białka w mleku, pewien procent dzieci wykazuje wrażliwość na te białka i dojdzie u nich do reakcji alergicznej

Jesli chodzi o tłuszcze to takie tłuszcze ( a konkretnie kwasy tłuszczowe) jakie spożywamy znajda się potem w mleku, czyli jeśli jemy np tzw komercyjne wyroby cukiernicze (kupne ciastka i ciasta) do do mleka trafią bardzo szkodliwe izomery trans kwasów tłuszczowych.
Trzeba jeść dużo różnych olejów, jeśli margaryny to mało i tylko tzw miękkie (te do smarowania a nie do pieczenia) masło i inne tłuszcze zwierzęce można jeść, nasycone tłuszcze nie szkodzą dziecku ale w zasadzie są niepotrzebne
Tłuszcze nie bywają alergenami.
Węglowodany też nie. To jakie węglowodany spożywamy (proste czy złożone) nie ma wpływu na to jakie węglowodany będą w mleku.

Substancje nieodżywcze z pozywienia, te które organizm pobiera ale nie przyswaja tylko eliminuje, tez trafiaja do mleka ale nie na zawsze. Czyli jeśli wypijemy mocna kawe czy trochę alkoholu to nic nie da odciągnięcie "skażonego" mleka i wylanie, liczy się czas jaki upłynął od spozycia, takiego mleka nie trzeba w ogóle odciągać bo samo się oczyści po odpowiednim czasie.

Jest jeszcze duża grupa tzw lotnych związków które bez problemu w całości przechodzą do krwi i potem do mleka, są w czosnku, cebuli, różnych ziołach (np tych popularnych na trawienie-rumianek, anyż, koper włoski) Mogą u niektórych niemowląt wywoływać sensacje jelitowe.


Karmiąc Gabrysia jadłam wszystko, a on nigdy w życiu nie miał żadnej kolki, ani nic.
Żeby nie było - gdyby miał, to z całą pewnością robiłabym wszystko, żeby mu pomóc. Nawet jeśli pozornie wydawałoby mi się to bez sensu.
Po prostu ciekawi mnie jak to możliwe. I dlaczego w innych (bardziej "cywilizowanych"😉 krajach na hasło "dieta matki karmiącej" pukają się w głowę?
Mi się zdaje, że to jakieś bzdurne zabobony z tym "smażonym i wzdymającym".
Ale oczywiście mogę się mylić. 😉
Gdybym miała problem, to posunęłabym się do wszystkiego. Któż to wie, może i nawet zaczęłabym się modlić, albo stosować homeopatię. 😁
Julie, bo to moze byc inny mechanizm niz w jelitach doroslego, np cos co przedostaje sie do krwi - podraznia jelita dziecka, albo powoduje bol glowy, a rodzic kojarzy to ze wdeciem, ktore sam ma. Stad mogl sie wziac zabobon, ze dokladne to samo co szkodzi doroslemu, szkodzi dziecku. Nie da sie ukryc, ze malutkie dziecko jest o wiele bardziej wrazliwe niz dorosly wiec moze tak byc, ze cos co nam sie wydaje zupelnie niewinne u noworodka (czytaj: niektorych noworodkow) moze szkodzic. Z drugiej strony roznego rodzaju problemy moga byc przypisywane diecie, tylko dlatego, ze w Polsce istnieje silne przekonanie, ze to dieta matki odpowiada za wszystkie mozliwe klopoty. Np babunia mojego meza, ktora nie karmila piersia nawet jeden dzien zadnego swojego dziecka, bez przerwy napomina mnie zebym uwazala na to co jem. Lista rzeczy powodujacych kolki nie ma konca, a otwiera ja herbata. Albo inny przyklad: moja pierwsza cora darla sie odkad skonczyla 1,5 tygodnia, az do ukonczenia 2,5 miesiacy wiec testowalam wszystko lacznie z dieta. Ale, ze bylam bardzo podejrzliwa co do wplywu diety (w szkole rodzenia polozne nie pozostawily na dietach suchej nitki) i np jezeli po wprowadzeniu jakiegos produktu bylo gorzej, probowalam go wprowadzic jeszcze raz i okazywalo sie, ze za drugim razem pogorszenie nie nastepowalo. Lepsze i gorsze dni nastepowaly pod wplywem jakiegos nieznanego mi czynnika ale nie byly to zmiany w diecie. Jezeli tak samo jest w innymi maluchami, to mamy moga wykluczac z diety zupelnie niewinne produkty, a jak zdarzy sie, ze za jakis czas zjedza i nie zaszkodzi, to mowia, ze widac juz przeszlo 😉 Ja sama nie jem fasoli bo raz zjadlam i byla masakra z ulewaniem do nosa, a ze za nia specjalnie nie przepadam, to wole nie ryzykowac drugi raz. I tak pozostanie zagadka, czy Anieli fasola jedzona przeze mnie szkodzi, czy nie 😉 Nie jest tez tak, ze wylacznie w PL mowi sie o diecie, w Szwecji np panuje powszechne przekonanie, ze matka karmiaca nie powinna jesc cebuli i czosnku, kolezanka ze Szwecji przysiega, ze jej dziecko kolkowalo po cebuli (moze cos w tym byc, czlowiek jest jedynym zwierzeciem, ktore moze jesc czosnek i cebule, dla pozostalych zwierzat sa to rosliny trujace -moze dotyczy to rowniez (niektorych) noworodkow?). Inna mama dwojki non-stop-kolor-wzdetych chlopcow, mowila ze gorzej bylo jezeli zjadla smazona cebule np w jajecznicy.

Co do mojej pierworodnej to podejrzewam, ze mogla byc klasycznym "karpowym" dzieckiem, czyli takim, ktore placze poniewaz jest zle pielegnowane. Trzeba ja bylo pewnie zawinac w kokon i nosic, odkladac do bujajacego lezaczka, puszczac szumy i dac jej po prostu przewegetowac te pierwsze miesiace. Ona byla co prawda duzo noszona ale nie zawinieta i probowalismy ja jakos pobudzic do zycia (bo ona przez pierwsze ok 5 miesiecy miala maly kontakt ze swiatem zewnetrznym i swoim cialem). Mowie to, porownujac do mojej drugiej corki, ktora juz od dawna wie dokladnie co sie wokol niej dzieje, kto ja trzyma, co sie dzieje 3 metry od niej, ciagnie sie do cyca itd. Jagoda byla  odcieta w jej wieku, chyba dopiero zaczynala sie usmiechac. Mozliwe, ze byla jeszcze plodem z teorii Karpa i potrzebowala czasu 🙂

Z kolei teraz przy drugorodnej bylam 3 dni na diecie ryzowej + woda. 3-go dnia bylo najgorzej 😂 wiec dodalam buraki - nastapila magiczna poprawa 😉 Potem jak to opowiedzialam pediatrze, to mi powiedziala, ze co sie dziwie, przeciez ryz zatwardza! Z kolei kolezanka mi powiedziala, ze co sie dziwie, przeciez w ryzu jest arszenik.

jasminowa, to ciesze sie ze sie zrozumialysmy 🙂 mam nadzieje, ze jak sie dowiesz od tych madrych ludzi co nie biora lapowek od koncernow, co oni sadza na temat szczepien na rozyczke i swinke i czy maja na ten temat twarde liczby, to sie z nami podzielisz wiedza. Ja mysle, ze nic nie wplyneloby na sceptycyzm szczepionkowy bardziej niz wlasnie takie poparte konkretnymi liczbami informacje.
dea   primum non nocere
01 lutego 2015 15:45
Pandurska - niekoniecznie rok po roku, nie mówię też o masowej produkcji, ale w ogóle rodzeństwo dobrze mieć. Dwójka dzieci to też mniejsza zmiana w życiu niż zmiana z braku dziecka na jedynaka 😉 Dwójkę łatwiej sensownie wychować, sporo rzeczy się robi samo. A co do obciążania planety - też tak myślałam, ale potem pomyślałam, że ci, co obciążają najbardziej i mają wszystkich i wszystko w d.., nie przejmują się - i produkują potomstwo. Ludzie i tak będą. Macie szansę dać światu dobrego, wrażliwego człowieka. Szczęśliwego.
Dla mnie idealny byłby model 2+2, ale póki co życie postanowiło troszkę inaczej. I też będzie dobrze, jeśli tak zostanie. Malutka ma kuzynów jakby co, postaram się zadbać o regularną socjalizację.

Julie z zacytowanego fragmentu wynika, że sporo do tego mleka przenika jednak. U mnie nie tyle wzdymające lub smażone, co kwaśne podpadały. Nie wiem co, ale coś widać przechodziło. I tak, sprawdzałam kilka razy. Ja naprawdę, naprawdę uwielbiam owoce. Właściwie mogłabym się żywić owocami i orzechami i w lecie często tak jest 🙂

A co do spacerów - dziś 12km, w tym jakieś 9 z koniem. Ludzie nam zdjęcia robili 😉 Pogoda piękna u nas 🙂
jasminowa, to ciesze sie ze sie zrozumialysmy uśmiech mam nadzieje, ze jak sie dowiesz od tych madrych ludzi co nie biora lapowek od koncernow, co oni sadza na temat szczepien na rozyczke i swinke i czy maja na ten temat twarde liczby, to sie z nami podzielisz wiedza. Ja mysle, ze nic nie wplyneloby na sceptycyzm szczepionkowy bardziej niz wlasnie takie poparte konkretnymi liczbami informacje.
Nie wiem czy się dowiem bo ci ludzie to nie lekarze ludzcy ale zwierzęcy zajmujący się immunologią. Twarde liczby:. znane są statystyki występowania powikłań po chorobach, w przypadku szczepień w każdej ulotce wymienione sa działania niepożądane wraz z częstotliwością ich występowania. Problemem mógłby być jedynie długofalowy wpływ szczepień- tego nie sposób sprawdzić tak jak nie sposób sprawdzić w przypadku leków (najbezpiecznejsze mogą wywoływać uszkodzenia szpiku) np. ibuprofen), ale na logikę- co mogłoby długofalowo zaszkodzić? Rtęć wycofano, aluminium- teoretycznie mogłoby ale w naprawdę dużej dawce...
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
01 lutego 2015 16:14
Dziewczyny - co do kolek - sądzę, że jak dziecko tak naprawdę kolkujące, czyli nie raz na kilka dni, tylko dzień w dzień, godzinami, to choćby matka żywiła się samą miłością do niego - to kolki miną dopiero po 3 miesiącach 😀iabeł:
Ja przeszłam przez piekło.
A rodzina w tym nie pomagała - bo jak dzieci się darły po 6-8 godzin dziennie, to zawsze ktoś w pewnym momencie tracił zimną krew i uderzał we mnie - a co Ty wczoraj zjadłaś?  🤔
Całe szczęście, że mąż w pewnym momencie przestał winić moją dietę, po lekturze różnych materiałów i stał po mojej stronie.
dea Nie zgodze sie z tym posiadaniem rodzenstwa. Ja ze swoim bratem mialam fatalny kontakt, teraz go podziwiam,bo jest fajnym czlowiekiem,  ale nie ma miedzy nami jakiejs szczegolnej wiezi. Podobnych przypadkow znam bardzo duzo. Mysle, ze duzo zalezy od naszego podejscia do instytucji rodziny. Ja cenie sobie np. prywatnosc, intensywnosc kontaktow i brak tkwienia w konwenansach.

To "dobrze miec rodzenstwo" mozna dla mnie traktowac jako kolejny mit podswiadomie przekazywany z pokolenia na pokolenie, a wywodzacy sie byc moze z naszych instynktow przetrwania. Kto chce miec dzieci w ogole- prosze bardzo, 2, czy 3 lub wiecej- cudownie o ile potrzeba wychodzi z nas samych. Mimo wszystko mozna rownie fantastycznie wychowac jedno dziecko  :kwiatek:
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
01 lutego 2015 17:07
Zgodze sie z Pandurska. Sama kontakt z siostra(7 lat roznicy) mialam i mam kiepski, Konrad z bratem(9 lat roznicy) praktycznie zerowy. Mi sie wydaje, ze taka dobra roznica miedzy dziecmi to 1-4 lat, a im wyzej tym ciezej. Oczywiscie nie jest to regula i jak wyzej wspomniano zalezy od rodziny 😉
dea   primum non nocere
01 lutego 2015 18:13
Oczywiście, że zależy od rodziny. Ja mam rodzeństwa troje - najlepszy kontakt z 13 lat młodszą siostrą, więc w sztywne różnice wiekowe nie wierzę 😉 a najgorszy ze średnim (3 lata starszym) bratem. Dlaczego? nie wiem. Tacy jesteśmy. Ale gdyby ich nie było, to by było i smutniej, i trudniej. Może to też kwestia tego, że nasza rodzina zdecydowanie trzyma się razem, nie tylko wygląda na zdjęciach. Wszystkim takich życzę - dowolnie licznych  :kwiatek:
Żeby nie było - nie namawiam do żadnej liczby dzieci ani do dzieci w ogóle (to nie jest dobry pomysł, zwierzę czy też dziecko - sorki, jeśli kogoś uraża porównanie - trzeba chcieć mieć). Tylko mój punkt widzenia przedstawiam.
Twarde liczby:. znane są statystyki występowania powikłań po chorobach


A znane są statystyki powikłań po szczepieniach ?

Ja uważam, że 2+2 to dobry układ.
2+3 jest już obciążające ( mi osobiście trudno już się roztroić )  😁.
Choć nie cofnęłabym czasu i kocham Kajtka bezgranicznie, jest absolutnie, obłędnie, fantastycznym dzieckiem na którego punkcie mam absolutnego świra to ja osobiście nie polecę posiadania potomków powyżej 2 sztuk  😉.
Można się zajechać i już. Co nie zmienia faktu, że można być bezgranicznie szczęśliwym, ale i przy okazji zajechanym  😜.
A znane są statystyki powikłań po szczepieniach ?

Jak już pisałam- w każdej ulotce jest o tym informacje- o częstotliwości i tym jakie powikłania mogą wystąpić. 
Rtęć wycofano, aluminium- teoretycznie mogłoby ale w naprawdę dużej dawce...


NIe, nie wycofano🙂. To znaczy wycofano tylko "na chwilę". Is back🙂. Ale trzeba ten temat porządnie śledzić. Najlepiej samemu, a nie na zasadzie, znajomi znajomego, słyszeli od znajomego co ma dyplom, że cośtam.
Przynajmniej raz na kwartał wycofywana jest jakaś seria szczepionki bo znaleziono tam zanieczyszczenia, szkło, inne wirusy (niekontrolowane namnażanie).
To się zapytam: ile mam, które zaszczepiło swoje dzieci zagląda regularnie na nasze "strony rządowe" i czyta te obwieszczenia... Jakoś dziwnym trafem na ogólnopolskich portalach inforamcyjnych prędzej się znajdzie info. na temat tego z kim to się Doda teraz przespała, albo neverending spory o brzozę smoleńską (żeby nie było, wkurza mnie zarówno ciągłe maglowanie tego tematu, jak i obśmiewanie go i szydzenie z tego, że ktoś chce dojść prawdy). A o tym, że np. wycofano serię szczepionki, którą przez ponad rok 3 lata temu wszytskich obywateli tego kraju zaszczepiono bo były tam niedopuszczalne substancje obce to cicho sza.

Ja mogę przypuszczać jedynie jak się moje dziecko po szczepieniu czuło. Ja mam dziś (po przeczytaniu kilku publikacji na ten temat) pewność, że to, że przez pewien okres swojego życia nie mogłam funkcjonować i musiałam ćpać morfinę i dostawałam leki dla chorych na sn zafundowało mi szczepienie na żółtaczkę. Ale zajęło mi trochę poskładanie klocków w tym temacie.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
01 lutego 2015 22:13
A czy to nie jest tak, że skoro reakcja na szczepionkę jest tak silna, to na samą chorobę byłaby jeszcze gorsza? Pytam jako laik w temacie :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się