Co zrobić z koniem? Organizacje, osoby które zechcą przyjąć konia

_Gaga, ok, ale jeśli stoisz przed dylematem: droga stajnia blisko, na którą nie chcesz wydawać kasy a oddanie konia "w dobre ręce" to jest jeszcze trzecia opcja : tania stajnia, czasem niestety daleko.

Jak mieszkałam pod W-wą moje konie też na pół roku pojechały na podkarpacie, żeby płacić połowę ceny. Czasem niestety życie zmusza do decyzji, które nie koniecznie nam się podobają.
bera7 3x w roku? Chcę ją mieć blisko no bo skoro jest formalnie moja jestem za nią odpowiedzialna w 100%. Nie wyobrażam sobie być u niej rzadziej niż conajmniej w skrajnych przypadkach raz w tygodniu. Wyczyścić, wyczesać, posmarować kopyta, sprawdzić czy pasza ok czy leki się nie kończą no halo. Okej, niektórzy oddają na emeryture i jeżdża raz na miesiąc, 3x w roku ale ja absolutnie do takich ludzi nie należę i należeć nie będę. Kobyłka jest młoda, w dość dobrej kondycji być może wróci do pracy pod siodłem i mam ją posłać na drugi koniec Polski, bo wydaje mi się że tam będzie jej lepiej? Niestety, realia są jakie są i bardzo możliwe, że jakbym pojechała po tych 3 miesiącach to być może bym konia nie poznała. To absolutnie nie wchodzi w rachubę.
Tymbardziej, że drugiego konia nie mam i prawdopodobnie mieć nie będę no i nie oszukujmy się potrzebuję "końskiego kontaktu".
Wolę siedzieć na ławce 3h i patrzeć się jak się pasie niż nie wiedzieć co się z nią dzieje albo być cudownie oszukiwaną, że koń ma się super.
edit: gdyby sytuacja była faktycznie podbramkowa na pewno rozważałabym tę kwestie
bera7, dlatego napisałam ,zę w sytuacji noża na gardle pewnie bym konie oddała na łąki
Z resztą taki nóż miałam 3 lata temu i negocjowałam oddanie koni na łąki do forumowej Zielonej Stajni... udało się inaczej rozwiazać temat, ale w razie W mam gdzie "uderzać" 😉 (TFU TFU)
heroinx, ok. Ale na podkarpaciu też są fajne miejsca. Przyjemnie wygląda Stubno, znajomy tam trzymał konia na odchowanie. Mam też namiary w okolicach Niska na sprawdzoną na własnych koniach stajnię.

Nie bierz do siebie tego co napisałam. Bardziej w kontekście zdziwienia ludzi, że oddają konia "w dobre ręce" a on kończy jako kabanos. Ludzie z naprawdę czystymi intencjami trafiają się bardzo rzadko, bo utrzymanie i leczenie konia kosztuje niewspółmiernie dużo do ceny jego zakupu.
heroinx, ok. Ale na podkarpaciu też są fajne miejsca. Przyjemnie wygląda Stubno, znajomy tam trzymał konia na odchowanie. Mam też namiary w okolicach Niska na sprawdzoną na własnych koniach stajnię.

Nie bierz do siebie tego co napisałam. Bardziej w kontekście zdziwienia ludzi, że oddają konia "w dobre ręce" a on kończy jako kabanos. Ludzie z naprawdę czystymi intencjami trafiają się bardzo rzadko, bo utrzymanie i leczenie konia kosztuje niewspółmiernie dużo do ceny jego zakupu.

Bo nawet kosiarkę przy domu lepiej mieć sprawną niż zepsutą  😉
konik123, oczywiście.

Piszecie o oddaniu konia w dzierżawę, a jak to wygląda z punktu widzenia drugiej strony? Wstawia ktoś do mnie konia, którego mam żywić, dbać, leczyć, płacić za werkowanie, kupować sprzęt (nawet jak koń nie użytkowany pod siodłem to są kantary, szczotki, derki itp) a właściciel wpadnie na kontrolę kilka razy w roku i będzie miał pretensje, że koń ma słomę w ogonie 😉. Kto chętny na taki układ?

Nikt przy zdrowych zmysłach i czystych intencjach nie zgodzi się na to. Jak mam konia na własność to dbam, bo jest to mój psi obowiązek, jak jest chory to mogę podjąć samodzielnie decyzję na jaką formę leczenia mnie stać. Jak mam konia na hotelu to mam obowiązek o niego dbać, bo mi za to płacą. A brać cudzy problem i jeszcze narażać się na pretensje? Tylko kiedy bym miała niesamowitą więź z koniem i sentyment do niego.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
03 lutego 2015 13:40
Co innego pozbyć się konia, bo ,,się zepsuł", a co innego, gdy nie stać człowieka na utrzymanie konia.
Gdy zostałam postawiona pod ścianą, że mam do konkretnego dnia zabrać konia (opłacałam kowala i weterynarza, a boks, pastwisko, siano, słoma, woda miałam ,,za darmo"😉 to szukałam domu dla konia i byłam skłonna oddać go ludziom, którzy by się go nie pozbyli (kontaktowałam się z osobami mającymi stare i nieużytkowe konie)- nikt nie chciał. Miałam możliwość wstawienia konia w pensjonat za 300zł, ale miesięcznie mogłam dać (w tamtym czasie) maksymalnie 200zł (i to oszczędzając- bo miałam kontynuować studia). Jednej osobie proponowałam, ze będę opłacać kowala i weterynarza, a co weekend mogę pracować w stajni.
Ostatecznie konia sprzedałam za połowę sumy, za którą został kupiony. Prawdopodobnie poszedł na ubój, mimo że nowy właściciel miał go mieć jako kosiarkę (prosiłam, żeby powiedział wprost, co z koniem będzie, bo i tak muszę go sprzedać).

Nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Na forum było już parę osób, którym praktycznie z dnia na dzień zmieniła się sytuacja życiowa/finansowa i mieli problem, co zrobić z koniem.
Dementek, wiem, bo sama miewam gorsze i lepsze czasy. Na szczęście z pomocą życzliwych ludzi nie musiałam konia sprzedać ani oddać. I nie potępiam sprzedaży/oddania itp. Tylko dziwi mnie naiwność ludzka.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
03 lutego 2015 13:54
bera7- Mi też chciano pomóc. Dlatego oferowano mi pensjonat za 2/3 normalnej kwoty.
Gdybym wiedziała, że ze studiami nic nie wyjdzie, to dalej bym miała konia. Bo do zimy stałby na łące u znajomej, na samą zimą poszedłby do pensjonatu i na wiosnę znów do znajomej (a aktualnie stałby w stajni, w której pracuję).
Niestety, nie przewidziałam, że wyjdzie, jak wyjdzie. A wystarczyłby kolejny miesiąc zwłoki ze sprzedażą konia...
Dementek, tylko w pierwszym poście nie zostało napisane:
Ludzie, help nie mam kasy, koń mi się zepsuł pomóżcie znaleźć dom dla przyjaciela. Nie mam kasy na leczenie, na opiekę i stajnię, co robić?

Tylko pytanie co zrobić z "najukochańszym przyjacielem" - ba post został WYEDYTOWANY i usunięte zostało kilka zwrotów takich jak" przyjaciel, oraz opis, ze koń doznał kontuzji biegając na pastwisku (co jak widać było/jest nieprawdą bo okazało się, że koń został kupiony już z kontuzją)
Dodofon Koń został kupiony z kontuzją, ale nie było nią urwane ścięgno....
Post Elear ukazał drugą stronę o którą podejrzewaliśmy autorkę tego "apelu o pomoc"... Jak dla mnie poniżej krytyki  🤬. Osobom które znały konia pewnie przykro patrzeć.
Naturalsi bardzo przykro patrzeć. Tym bardziej, że dochodziły nas słuchy, że pomimo przeziębienia koń jest użytkowany, nie leczony do końca. Kiedy opiekun stajni zwracał uwagę na przeziębienie konia, właściciele obecni..... zmienili stajnie. Widzę,że Viper nas czyta więc może coś masz do dodania  ?
Mnie poza całą tą historią o "biednym przyjacielu, kto go przygarnie" chyba najbardziej wkurzyła (najbardziej, bo całokształt jest wkurzający sam w sobie) część o ścięgnie urwanym na pastwisku. Taaak, bo ścięgno to się zawsze urywa tak na raz, dwa, trzy, no normalnie kontuzja tak samo nagła (jeśli chodzi powstanie), jak strzał od innego konia. :/ I jeszcze najlepiej cztery nogi do podłogi na rok, a później to na pewno będzie nówka sztuka nieśmigana.
Aaach, no i jeszcze mnie rozwalił fragment o brakującym lub zgniłym sianie. "Inni pensjonariusze zabierali konie, to my w końcu też zabraliśmy". A wszystko napisane, jakby trwało to dłuższy czas. No fajno...
Cała historia jest dla mnie grubymi nićmi szyta, szkoda mi konia, wiadomo wypadki się zdarzają, ale ludzie lepiej dbają np. o samochód niż o "przyjaciela", przecież nikt nie oddaje zepsutego samochodu od razu na złom ❗ Ja mam wprawdzie młodego, zdrowego jak "koń" przyjaciela, ale nie wyobrażam sobie sytuacji, że za parę lat jak się popsuje to będę chciała oddać swój "problem", jest przecież tyle możliwości na alternatywne spędzanie czasu z koniem, nie tylko "sport", a kupując żywe zwierzę każdy powinien mieć świadomość, że to nie zabawka 😫 Czasem wydaje mi się, że niestety konie są traktowane bardziej jak sprzęt sportowy niż jako przyjaciel, jakim jest pies czy kot, może czasem wypadałoby schować swoje "ambicje" w kieszeń. A dla młodych sportowców jest wiele bardziej rozsądnych rozwiązań, niż kupno konia, nad czym powinni zastanowić się przede wszystkim rodzice, bo to oni powinni być odpowiedzialni i przewidywać ryzyko związane z zakupem wierzchowca...
marlin1990, nie, dla młodych SPORTOWCÓW nie ma innego rozwiązania niż kupno konia (a raczej - koni), tylko nie za grosze, i ew. sprzedawać trzeba wtedy, gdy reprezentują konkretną wartość. W PLN.
OK, wcześniej, tak próbnie, może być dzierżawa, ale na dłuższą metę nikt (rodzice) nie będzie ładował niebagatelnej kasy za treningi i starty w cudzego konia. Oprócz opcji płatnej dzierżawy profesora, którego właściciel nie chce sprzedać.
halo chodziło mi właśnie o dzierżawę i to najlepiej konia profesora i raczej o mały sport typu odznaka, pierwsze zawody, przetestowanie, czy dziecko na prawdę ma do tego serce, czy jest to tylko słomiany zapał 🤔 Niestety dużo młodych jeźdźców, których znałam, po roku, dwóch, zrezygnowało z jeździectwa, niestety część z nich pozostawiła po sobie niechciane zabawki, z którymi rodzice nawet nie bardzo wiedzieli co zrobić, często zdrowe konie stały (w skrajnych wypadkach) kilka lat w pensjonacie, bo nie wiadomo, co z TYM zrobić. Tak, zdecydowanie jestem za dzierżawą koni dla młodych jeźdźców, zawsze ktoś inny będzie nadzorował jeszcze stan zwierzaka i w razie potrzeby reagował, a maluch będzie miał szansę się rozwijać, a jeśli coś nie wypali- trudno, nie będzie takich "dramatów" z jakim teraz mamy do czynienia 😉
halo chodziło mi właśnie o dzierżawę i to najlepiej konia profesora i raczej o mały sport typu odznaka, pierwsze zawody, przetestowanie, czy dziecko na prawdę ma do tego serce, czy jest to tylko słomiany zapał 🤔 Niestety dużo młodych jeźdźców, których znałam, po roku, dwóch, zrezygnowało z jeździectwa, niestety część z nich pozostawiła po sobie niechciane zabawki, z którymi rodzice nawet nie bardzo wiedzieli co zrobić, często zdrowe konie stały (w skrajnych wypadkach) kilka lat w pensjonacie, bo nie wiadomo, co z TYM zrobić.


A to koni się nie sprzedaje , zwłaszcza tych zdrowych , ujeżdżonych i z predyspozycjami do jakiegoś małego sportu  😲 Coś p...........sz na zasadach oczernć , skoro ja nie mam i nie mogę to  te bachory opluję i im dokopie 😤 Kilka lat w pesionacie to gigantyczne koszty , a zdrowy silny i dobrze przygotowany koń , to żaden problem do sprzedaży  🤔
[quote author=_Gaga link=topic=96950.msg2283058#msg2283058 date=1422952520]
Smok10, a gdzie ktoś tak napisał?


[quote author=horse_art link=topic=96950.msg2282937#msg2282937 date=1422916584]
zrobilam edit ale odp raz jeszcze:
jak szukać nie będzie - to nie znajdzie.  do czego zachęcacie? do poddania się?

może do wzięcia odpowiedzialności, zamiast pozbywania się zużytej zabawki pod przykrywką mdłych tekstów o przyjaźni, która jak widać się skończyła w momencie gdy okazało się, że koń się nie nadaje do "profesjonalnego uprawiania skoków".

Ale łatwiej się obrazić, bo jak to tak, naprawdę nikt nie będzie chciał utrzymywać mojego zepsutego konia, żebym ja sobie mogła kupić nowego? Szok i niedowierzanie... Jak chce dla swojego "przyjaciela" cudownego domu/godnej przyszłości/opieki/blabla, to niech mu ją zapewni, proste jak drut.
[/quote]

To nigdy nie był koń do profesjonalnego uprawiania skoków a włascicielka nie miała nic wspólnego ze sportem . 😉
[/quote]

Smok10, jak byś się potknął o ironię, to byś jej nie zauważył... a nawet dałam cudzysłów dla ułatwienia.


Smok10 jesteś uroczy jak tak plujesz jadem 😁 Tak się składa, że mam własnego konia, a jako dzieciak zawsze miałam na czym jeździć, chociaż rodzice nie mieli tyle kasy, żeby mi wydzierżawić sportowca 😉 a nie wydaje Ci się, że nawet zdrowy, ujeżdżony koń po kilku miesiącach nie użytkowania troszeczkę się "psuje", rodzice łudzą się jeszcze, że dziecko będzie jeździło, bo fajnie powiedzieć znajomym, że mamy konia, jest wiele powodów, znam dwa takie przypadki, gdzie rodzice zwlekali ze sprzedażą zwierzaka nawet kilka lat, koszt pensjonatu był dla nich znikomy, podejrzewam, że wręcz niezauważalny w budżecie domowym. Myślę, że znaczące było to, że przegapili odpowiednią chwilę na sprzedaż, a koń no cóż sam się jakoś nie trenował, a wręcz o dziwo doszło do tego, że trzeba było zacząć pracę od nowa, a kto kupi konia w dwucyfrowym już wieku, który kiedyś startował, ale aktualnie wymaga treningu od podstaw, ja bym się nie pchała w coś takiego.
Smok10 i jeszcze jedno, dzięki, że mnie oceniłeś w ogóle nie znając (chyba, że się mylę), ale dla Ciebie to normalka, prawda 😉 ❓
Oczywiście że tak . Mając swoje doświadczenie życiowe doskonale WIEM z kim rozmawiam  🤔

Konie niczego nie zapominają ,końsportowy ,nauczony raz elementów szybko wraca do tego czego go nauczono . Tego pewno nie wiesz bi nigdy nie jeździłaś na klaczach odstawionych od sportu . 😉

http://www.tylkoskoki.pl/aktualnosci/1330-skrzyzowane-nogi.html

Tytuł , odpocznie ze źrebakiem . I co ? zapomni czego się nauczyła  😁
A, skoro WIESZ to przepraszam, chylę czoła, bo ja nie potrafię ocenić osoby po dwóch postach 🙇

Faktycznie bo KOŃ SPORTOWY to taka istota,której nie dotyczy chociażby spadek masy mięśniowej, wytrzymałości i innych takich, kurcze, szkoda, że mój nie jest "sportowy", bo miałabym mniej roboty na wiosnę 😂

Nie przeczę, że pozostaje pamięć mięśniowa, ale po kilku latach odstawienia konia, pracę trzeba zaczynać od podstaw, może i idzie szybciej niż z młodym, ale o koniu, który x lat nie chodził pod siodłem nie powiedziałbym już, że jest sportowy 😉
A, skoro WIESZ to przepraszam, chylę czoła, bo ja nie potrafię ocenić osoby po dwóch postach 🙇


Jeżeli 1990 w twoim nicku to rok urodzenia , to wcale się nie dziwie  😉

Faktycznie bo KOŃ SPORTOWY to taka istota,której nie dotyczy chociażby spadek masy mięśniowej, wytrzymałości i innych takich, kurcze, szkoda, że mój nie jest "sportowy", bo miałabym mniej roboty na wiosnę 😂

Nie przeczę, że pozostaje pamięć mięśniowa, ale po kilku latach odstawienia konia, pracę trzeba zaczynać od podstaw, może i idzie szybciej niż z młodym, ale o koniu, który x lat nie chodził pod siodłem nie powiedziałbym już, że jest sportowy 😉


Spadek masy mięśniowej nie ma tu nic do rzeczy , bo koń jak wraca do treningu to powoli nabiera mięśni i elastyczności . A do pamięci tego czego się nauczył służy jego mózg a nie mięsnie . Zdażają się przypadki że koń po paru latach wraca do sportu i dobrze mu to wychodzi . 🙄

Kiedyś takie odstawianki od sportu to była norma , dzisiejsza medycyna weterynaryjna  poszła tak daleko naprzód że w wielu poważnych urazach pozwala taki czas skrócić np z półtora roku czy nawet dłużej do kilku miesięcy  . 😉 Ale nP. klacze odstawione od sportu nie mają problemu z powrotem a nawet dobrze im to robi ., co np, było intencją Łukasza Brzózki i Ocean du Liberte . przeczyaj link.
Tak rok urodzenia i podejrzewam, że z wiekiem nie przybędzie mi zdolności "jasnowidzenia" 😉

Tylko żeby wrócić trzeba w to włożyć PRACĘ i cały czas do tego dążę, że nie bierzesz konia, który stał 3 lata, nie wsiadasz i nie jedziesz na zawody, taki koń wymaga PRACY, nie jest gotowy zarówno fizycznie jak i psychicznie i nie jest to zajęcie dla młodocianej koniarki, tylko dla kogoś, kto ma większe pojęcie. A włożenie w takiego konia omówionej już wcześniej pracy KOSZTUJE, a czas nie stoi w miejscu i lata konia lecą, pozostaje jeszcze pytanie przez jaki czas będzie zdolny do startów i nie mówimy tu o koniach GP, tylko koniu do małego sportu, który kiedyś jeździł mały sport.





tylko koniu do małego sportu, który kiedyś jeździł mały sport.


Takie konie też mają cenę  😉
Tak rok urodzenia i podejrzewam, że z wiekiem nie przybędzie mi zdolności "jasnowidzenia" 😉

Tylko żeby wrócić trzeba w to włożyć PRACĘ i cały czas do tego dążę, że nie bierzesz konia, który stał 3 lata, nie wsiadasz i nie jedziesz na zawody, taki koń wymaga PRACY, nie jest gotowy zarówno fizycznie jak i psychicznie i nie jest to zajęcie dla młodocianej koniarki, tylko dla kogoś, kto ma większe pojęcie. A włożenie w takiego konia omówionej już wcześniej pracy KOSZTUJE, a czas nie stoi w miejscu i lata konia lecą, pozostaje jeszcze pytanie przez jaki czas będzie zdolny do startów i nie mówimy tu o koniach GP, tylko koniu do małego sportu, który kiedyś jeździł mały sport.


Marlin1990 nie masz racji. Kon raz zrobiony juz taki zostaje i odstawienie go na laki w niczym nie przeszkadza. Ja swoja "porzuciłam" na 2lata i przez ten czas prawie wcale nie jeździłam. Po tej przerwie wzięłam ja w trening i po 2 miesiącach miałam konie gotowego do startowania. Nic nie zaczynałam od nowa, była gotowa i psychicznie i fizycznie. Wiadomo, ze konia wprowadzasz stopniowo, ale tak samo postępujesz po każdej kontuzji, roztrenowaniu czy tak jak juz Smok powiedział po przerwie na źrebaka.
tak jak juz Smok powiedział po przerwie na źrebaka.


O matko , nie boisz się przynawać rację smokowi  😲 😲 😲 🙄 😎
Smok10Nigdzie nie twierdziłam, że taki koń nie ma ceny-jest bezwartościowy, ale , że trudniej go sprzedać, a już na pewno nie sprzeda się go za kwotę, za którą się go kupiło, kiedy był przygotowany do sportu (małego- dla jasności). A biorąc pod uwagę obecne ceny koni, to żaden interes sprzedać takiego konia, a tylko pozbycie się "problemu" z głowy i comiesięcznych opłat za utrzymanie "darmozjada".
Julita ja nie twierdzę, że taki koń do niczego się nie nadaje, taki koń wymaga tak jak mówisz pracy, co generuje koszty dla potencjalnego nowego właściciela, a biorąc pod uwagę to, że koń nie był już młody 16-17 letni- zakup takiego konia jest dosyć wątpliwą okazją 😉.

Wycofujesz się raczkiem z bzdur które napisałaś . W sumie pewno po to żeby tylko napisać i poszukać aplauzu wśród forumowych psiapsiułek. 😍

P.S Jak ktoś trzyma konia kilka lat w penionacie i za wszystko płaci a koń ma wszystko co potrzeba i ma dobrze to gdzie jsest problem ??? Nawet jeżeli dziewczynce się znudził ,a rodziców stać żeby sobie konik stał bo chcą być posiadaczami konia a konik sobie biega po padokach , jest zadbany i ma wszystko co potrzeba , to kogo obchodzi ta dziewczynka ??? Chyba na pewno nie konia . 😁
ha! a ja bym sie chetnie dowiedziala jak sie zataja dychawice swiszczacą 😉. serio 😉.
"zatajonego" RAO to sama kupilam, ale jak zataic dychawice?  👀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się