Co zrobić z koniem? Organizacje, osoby które zechcą przyjąć konia


Fokusowa z opinia ze jak ktoś jest zielony to jego problem, my jako hodowcy, fachowcy, sportowcy itd mamy moralny obowiązek takich ludzi uświadamiać, w miarę możliwości pomagać, często nawet w brew swoim interesom bo to nie samochód tylko koń a to ze ktoś ma pieniądze to nie znaczy ze będzie odpowiednim właścicielem (sam nieraz miałem możliwość sprzedaży konia, ale widząc umiejętności, czy brak doświadczenia odradzałem kupna danego konia bądź nawet wstrzymanie się z kupnem jakiegokolwiek innego w dobrym interesie tak kupującego jak i konia)
   


No to chwała Ci za to, bo ja znam jedną, dosłownie JEDNĄ osobę, która nie sprzedała swojego konia, bo kupujący jej zdaniem by sobie z nim nie poradził.
Natomiast całkiem sporo takich, które miały to głęboko i szeroko... W wielu kwestiach 🙂
Trojan ale przecież co innego nie sprzedać konia jak się widzi, że kupujący nie ogarnia niczego, a co innego jak kupujący uważa, że nie potrzeba badań. Też bym swojego konia nie sprzedała osobie zielonej, ale to nie znaczy, że najpierw "uświadomiłabym ją" że powinna zrobić badania. Są priorytety - ktoś nie wie nic = nie sprzedaję konia, ktoś się stara i widać, że ma dobre chęci, ale nie do końca łapie o co w tym wszystkim chodzi = pomagam, podpowiadam itp. A nie, że widzę lalunię z rodzicami, którzy kupują córusi konika i koniecznie mam ich uczyć, po prostu ich odsyłam i mówię, żeby kupili sobie chomika. Zresztą - serio myślicie, że Viper jest podatna na jakiekolwiek wskazówki? Tym bardziej, że kto normalny nie robi badań konia, który miał PEWNĄ kontuzję? Elear pisała, że koń był kontuzjowany i że obecni właściciele zostali o tym poinformowani. W tym momencie to tylko ich wybór, że nie zrobili badań, ot konia szkoda, że poprzedni właściciel sprzedał.
No właśnie, sprzedający chce sprzedać konia, o ile nie jest jakiś mega nie fair (ukrywanie kulawizn czy innych chorób, czy faszerowanie konia uspokajaczami żeby klienta nie zabił) to zawsze wina leży po stronie kupującego. To w jego interesie leży przebadać konia. I szczerze, teraz to ja bym zrobiła kompletne badanie, łącznie z endoskopią. Koni zdrowych jest naprawdę mało, większość ma mniejsze/większe wady i to kupujący musi zdecydować czy się na nie zgadza czy nie.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
05 lutego 2015 08:42
A może niekoniecznie to dychawica tylko jakieś powikłania

Cześć, jeżeli jest taki temat to proszę o linka 🙂
Dzisiaj przyszły wyniki wymazu z nosa mojego konia, okazuje się że ma jakąś złośliwą odmianę gronkowca, z weterynarzem spotkam się dopiero jutro wiec narazi mam tylko ogólne informacje. Podobno istnieją jakieś dwie działające grupy leków, ale najlepiej jeśli gronkowiec się ujawni ( w postaci wydzieliny z nosa, kaszlu itd.) bo inaczej antybiotyki mogą go nie znaleźć.
Pierwszy raz mam do czynienia z ta choroba u koni wiec chce zdobyć jak najwięcej informacji na ten temat.
A wszystko zaczęło się od:
W bodajże kwietniu tego roku koń zaczął mieć objawy typowe do zwykłego przeziębienia, wiec równie tak było to leczone, po 1-2 tygodniach wszystko wróciło do normy. Nieraz wchodząc do stajni lub na hale, koń sobie zakaszlnął, ale wszystko wskazywało na to iż to alergia na kurz (stajnia była bardzo zakurzona, hala nie zlewana).
Na koniec sierpnia wszystko znowu wróciło. Kaszel wydzielina z nosa i ciężkie oddychanie. Przyjechał weterynarz i stwierdził iż jest to mocne przeziębienie , spowodowane alergią, która obniżyła odporność, ale wpłynąć mogło na to również niedoleczenie poprzedniego przeziębienia. Koń otrzymał bardzo mocne antybiotyki, a gdy wszystko się uspokoiło zastrzyk z jakimś lekiem na alergie, działający ok 4-6 tyg. I przeszło.
Na początku października zmieniliśmy stajnie, mało kurzu, świeża trawka zamiast siana.
No ale tydzień temu znowu wszystko powróciło (kaszel dziwny jak by chciał sobie płuca wypluć, suchy, no i wydzielina z nosa żółto-biała, uznaliśmy z wetem że coś jest nie tak i został zrobiony wymaz z nosa, podane zostały również słabe antybiotyki, no i wszystko ucichło. Na wymaz czekaliśmy aż do dzisiaj wynik: gronkowiec jakiś tam złośliwy.
Jutro kontaktujemy się z dwojgiem wetów, którzy znają naszego konia i będziemy myśleć co dalej.

Ale mimo wszystko chciałabym się dowiedzieć od osób które miały do czynienia z ta choroba na temat leczenia i objawów, a i jeszcze czy jest możliwość aby został zarażony nią inny koń 🙂
z góry dziękuje wszystkim którym chciało się to czytać


Jeśli wiadomo jaki gronkowiec to i wiadomo czym go leczyć. Znałam konia jak stał u Elear. Zdrowy olbrzym o świetnym charakterze. Właściciel odpowiedzialny. Obecna sytuacja wydaje się kuriozalna - bo jak widać właściciele dopiero teraz przyglądają się dokładnie co koniowi jest.... Nie kiedy chorował ale kiedy wpadli na pomysł pozbycia się problemu , co okazało się calkiem trudne
Nie wiem czemu wszyscy kupujący, weterynarze również co mnie zdziwiło tak uczepili się dychawicy. U mojej kobyłki też był weterynarz, na podstawie kilku badań zdiagnozował dychawice świszczącą i niewydolność serca, zaczęłam szukać rozwiązania czy np. jest możliwość kupna konia jakby po niższej cenie, bo absolutnie nie chciałam jej oddawać do hodowczyni tylko leczyć a tu się nagle okazało, że wcale nie dychawica świszcząca a COPD i wcale niewydolności serca nie ma tylko niewielką arytmię, która często jest brana za zwykłą cechę fizjologiczną konia. Ale to trochę  🚫 raczej do wątku o wetach, ale tutaj trochę też pasuje więc nie bijcie :P
czyli Twój koń nie ma jednak dychawicy? Da się to pomyslić z czym innym w badaniu endoskopowym?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się