rozmowy o niczym

Ja widzę, że spełniam wymagania i że mojej grupy krwi aktualnie brakuje. No to nie pozostaje nic innego jak zebrać się w sobie i pójść tam w poniedziałek. Brr 😀iabeł:
Ja już strasznie długo krwi nie oddawałam i mi głupio, bo wcześniej chodziłam regularnie. Pocieszam się, że mam jedną z najbardziej pospolitych grup, no ale tak czy siak potrzebują każdej. Jak wrócę, to od razu idę, bo wstyd.
Ja mam najrzadszą w Polsce, nie wiedziałam nawet, że taka rzadka.


Ale mi się dzisiaj nic nie chce, wzięłam się za sprzątanie szafki, w której są mole i okazuje się, że muszę wywalić milion rzeczy, nie tylko z tej szafki, ale i dwóch kolejnych. Bleee, okropne robale, najchętniej bym te szafki pozamykała i udawała że ich tam nie ma, byle nie musieć tego sprzątać 😁. Tyle dobrze, że akurat się zaległy w mało wartościowych rzeczach, typu bułka tarta więc nie ma takiego bólu to wywalać.
branka, jaka?
Nie mogę znaleźć informacji jakich grup poszukują. Muszę to odroczyć do kolejnego tygodnia, bo dziś jeszcze leczę zęby, ale fajnie, że temat wypłynął. Będę pamiętać.
Facella   Dawna re-volto wróć!
05 sierpnia 2016 16:59
Poczytałam sobie i nie ma już tych wymogów, o których pisałam wcześniej. Wybiorę się, nawet jeśli ma się okazać, że nie mogę zostać dawcą, ale to dopiero jak minie odpowiedni okres czasu od kanałówki, której zakończenie mam w przyszłym tyg.

Z innej beczki: mam dzisiaj rzeczy do zrobienia. Bardzo dużo. A siedzę przed kompem i jem pizzę...
branka, jaka?
Nie mogę znaleźć informacji jakich grup poszukują. Muszę to odroczyć do kolejnego tygodnia, bo dziś jeszcze leczę zęby, ale fajnie, że temat wypłynął. Będę pamiętać.


Mam AB RH- a na stronie gazety wroclawskiej jest dziś artykuł, że potrzebują krwi wszystkich grup RH-. Znalazłam gdzieś też wykres, że moja grupa krwi występuje tylko u 1% Polaków.

http://www.rckik.wroclaw.pl/  tu w aktualnościach jest info jakich grup brakuje we Wrocławiu.

Edit - powiem wam, że jestem zaskoczona w jakich produktach gustują mole... nawet w kakao  😵
Kastorkowa   Szałas na hałas
05 sierpnia 2016 21:45
Jak się cieszę, że tyle osób jest zainteresowanych oddawaniem krwi  :kwiatek:
Branka - no ja mam 0Rh- więc dawcą jestem świetnym, gorzej jakbym sama potrzebowała owej krwi, bo mogę mieć przetoczoną tylko 0Rh- , której jest strasznie mało  🤣 no plus jest taki, że mój ojciec ma też tą grupę krwi w razie co  🤣

Ja jeszcze planuję się zapisać jako dawca szpiku, oraz muszę się zabrać za oświadczenie woli.  😀 Czekałam strasznie niecierpliwie do swojej 18-stki, żeby właśnie móc zacząć zostać dawcą  😀
No właśnie bym chciała się zarejestrować jako dawca szpiku, ale moja mama nie do końca jest zadowolona jak o tym wspominam...
Alten, bo?  Jak masz 18 lat to co komu do tego?
Mój ojciec jest dawca szpiku ale to nie jest taka oczywista sprawa - ktos teoretycznie potrzebowal jego szpiku ale po drugim badaniu okazalo się ze nie mogą go użyć bo przez pól roku od pobrania próbki coś sie zmieniło przez co nie mogli go użyć. Ponoć tak się często zdarza ale ojciec to przeżywal i wiecej nie chce być dawca czegokolwiek.
Ja mysle o dawstwu szpiku ale wydaje mi się ze nie spelniam kryteriów. Troche to taka wymowka dla mnie, trzeba by się przejechać do punktu pobrań i to zweryfikować.


Kto ogląda Igrzyska?,zaraz otwarcie a potem się zacznie - tak patrzę ze 3/4 przegapię przez prace ale co beze mogla oglądać to będę 🙂
Ale ja mieszkam z mamą, więc mimo wszystko to ona decyduje. Aczkolwiek jeszcze ją przekonam!
Kastorkowa   Szałas na hałas
05 sierpnia 2016 23:56
Też mieszkam z rodzicami, ale nie wtrącają się w takie sprawy.  Moja krew, mój szpik.  Tak naprawdę zapisanie się do bazy to jedno, ale tak naprawdę bardzo duże szanse, że nigdy od Ciebie nie będą chcieli pobrać ponieważ zgodność hla niespokrewnionych osób jest bardzo rzadka.
bardzo mi sie podoba podejscie Alten. Mieszka z mama ,jest na jej utrzymaniu(tak sadze) ,wiec liczy sie z jej zdaniem a nie jak wiekszosc mlodziezy ;skonczylam 18lat ,wszystko mi wolno ale mamo daj.
Kastorkowa   Szałas na hałas
06 sierpnia 2016 09:07
Też liczę, się ze zdaniem rodziców, ale akurat w takiej kwestii, jeśli mieliby z tym jakiś problem to i tak bym zrobiła swoje ponieważ to tylko i wyłącznie moja sprawa czy chcę zostać dawcą.
Ja się zarejestrowałam jako dawca szpiku 🙂 póki co nie miałam zgłoszenia.

Do oddawania krwi też się zbieram, aczkolwiek ostatnio ciągle coś mi dolega, a dodatkowo mam zlecone milion badań, na które nie mam kiedy iść bo ciagle coś  🙄
Też się liczę ze zdaniem rodziców, ale po prostu poszłam do punktu na uczelni i nie sądziłam, że moi rodzice coś by mieli do tego. W domu powiedziałam, że się zarejestrowałam. Po prostu nie rozumiem co w tym może być niepokojącego, ja bym się cieszyła, gdyby moje dziecko samo tak zdecydowało 🙂 Dlatego pytam Alten, czemu jej mama nie jest zadowolona, może da się ją przekonać.
Sama rejestracja nie oznacza, że zaraz się będzie dawca, a można też być dawcą komórek macierzystych, takich dawców jest dużo więcej.
Ja mam ciągle czerwone krwinki w dolnej normie, więc nie oddawałam krwi. Może się uda za jakiś czas, ale muszę się zbadać.
Moja mama była jednocześnie zadowolona, że się zarejestrowałam jako dawca, po czym stwierdziła, że jak się okaże, że mam jechac i oddać, to ona mi nie pozwoli. 😜 Ale to przez to, że bardzo szeroko jest rozpowszechniony mit, że szpik się nie regeneruje i drugi, że pobiera się go z kręgosłupa. Naprawdę nie wiem skąd się to wzięło, ale jak brałam udział w akcji rejestracji potencjalnych dawców, to co trzecia osoba o to pytała.

branka czemu sądzisz, że nie spełniasz kryteriów?
desire   Druhu nieoceniony...
07 sierpnia 2016 11:33
ja nie mogłam oddać krwi, bo pani pielęgniarka stwierdziła, że mi się żyły zapadną...  😲 🤔
Ja oddałam kilka razy krew , za każdym razem mdlałam i walczyłam do końca by zdać pełną miarę. Zostałam 2 razy zwyzywana prezz pielęgniarki, że jestem jakaś nienormalna. (zawsze w tym samym miejscu oddawana). Narazie nie mogę oddawać,a czy nadal będę to nie wiem.

Dziewczyny ja z innym pytaniem. Wybieramy się z Tżetem na tygodniowe wakacje. W tym miejscu akurat mieszka nasza rodzina i jest to najlepsze miejsce do naszego wypoczynku. Nigdzie nie ma już wolnych miejsc czy pola namiotowego. Wybieramy się do nich pod namiot, wiemy że nam pozwolą. Będzie to nasze miejsce wypadowe, do przespania i umycia. I teraz najważniejsze , jak się z nimi rozliczyć? Nie chcą podać żadnej ceny, a my nie chcemy ich wykorzystywać i nie ładnie powiedzieć tylko "dziękuję" i pojechać.
Nie pamiętam żniw w połowie sierpnia, przecież zima nie była taka długa
ogurek, to żeś młody 🙂
Ja wiem czy nie byla dluga? Byla ciepła, ale przymrozki nocą byly jeszcze w maju..
konikaraa możecie odwdzięczyć się jakimś praktycznym prezentem.
Już się dogadaliśmy na pewną kwotę. Jakoś ich przekonałam, ustaliliśmy zasady. Będzie fajnie .Dzieki 🙂
Nie pamiętam żniw w połowie sierpnia, przecież zima nie była taka długa
zniwa w polowie sierpnia? U mnie byly w polowie lipca😉
Właśnie z nudów robię wyszukiwanie obrazem w google... Wrzucam jakieś zdjęcie, które wrzucałam na imgura czy deviantarta... Fajna zabawa 😀 Rozkradzione, ale są też tacy co podpisują 😀 Głównie papużki.
Ahh te nudy... Mi z nudów zachciało się pojechać do stajni. Konie ubrane i sio poćwiczyć to i owo. I te to i owo wybiło/stłukło mi kciuka 😵 i to prawego... a koniś prawe kolano ma obite :/

Ale chociaż mogę Męża wykorzystywać  😀iabeł:
Urlop 🏇 krótszy niż miał być i spędzony będzie z końmi, ale za to się wyśpię przez kilka dni i będę miała kilka dni na czytanie książek 🙂
No i jestem częścią telenoweli brazylijskiej 😉 Międzygatunkowy trójkąt. 😉
Po wyjeździe na wypoczynek coś się zmieniło w relacjach kot-suka. Przechodzę przyśpieszony kurs behawioryzmu kocio-psiego.

Kota przez 5 dni mojej i psa nieobecności ponoć nie wyszła spod łóżka. Tylko znikało jedzenie, a pojawiały się kupki w kuwetach. Po tym sąsiadka wiedziała, że kot w domu jest. Po powrocie Burka zdecydowanie pokazała, że kocha sukę. To z nią się przede wszystkim witała. Widać było, że tęskniła. Za mną chyba też, ale mniej. Dopiero po jakimś czasie od przyjazdu zwróciła na mnie uwagę.

Za to suka jakby... jakby jej uczucia do kota ochłodły, bardziej olewa Burasa. Mniej ją podgryza, nie bardzo chce ganiać (zabawa). Aż jakoś przykro patrzeć jak kicia zaczepia, a Werna nie reaguje. Co więcej zdarzyło się jej warknąć na małą w momencie kiedy obie są przy mnie. Tak jakby obudziła się w suce zazdrość o mnie. "Anektuje" mnie, włazi na mnie, jakby chciała kotu pokazać, że jestem jej. Czuję, że w trakcie tego łażenie po nowych terenach więź między mną a Werną wzmocniła się jeszcze. Suka mnie nie odstępuje, jeszcze bardziej się przytula.

Kot do mnie jakby lepiej. Bardziej pokazuje jakąś więź. Zaczęła reagować konkretnie na imię. Próbuje się przytulać, jakby nawet się otarła ze dwa razy o nogi. Nawet (nareszcie) zdarzyło się jej wejść na kolana i się położyć na chwilę. Ale i tak jej głównym sposobem kontaktu jest pozorowana walka. I ze mną, i z suką. Gryzie, drapie, niby w zabawie, ale mocno, bardzo mocno. I w dodatku jak już się rozbawi, to trudno ją opanować. Znowu jestem cała w rankach (z nogami, udami, brzuchem włącznie). Nawet teraz dłoń mi "krwawi" 😉 Ale za to Bura mruczy jak szalona, przez większość dnia. Tylko podejdzie, tylko pies ją niuchnie, a Bureczka już nadaje. I przyjdzie położy się obok, mruczy, ale ogon chodzi jak wściekły. Nawet spróbuje wejść na mnie, nawet da się chwilę pomiziać pod brodą, ale to moment i za chwilę znowu "walczy". I mruczy dalej. Jakby sama nie wiedziała czego chce. Biedna sierotka, matka i rodzeństwo nie zdążyły jej nauczyć chyba pozytywnego okazywania emocji, spokojnego kontaktu.

I taki młyn. Docieramy się. Bardzo bym chciała, żeby się nam dotrzeć udało.
Ile sie daje kasy znajomym (takim bliskim) na weselu?

Ascaia - u mnie zwierza też są zazdrosne o siebie, jak np jeden kot przyjdzie do mnie spać, to drugi wtedy sie chowa - jak pierwszy zejdzie to drugi od razu wskakuje :P aczkolwiek czasem oba ze mną śpią, ale tylko rano po przeciwnych stronach łóżka. Za to przytulone do siebie leżą bardzo często - ale jak mnie nie ma w pobliżu :P
Suka rodziców też np jak sie weźmie ich kota na kolana od razu też wskakuje, żeby ją tez głaskać. Lubi jednego kota, drugiego mniej - ale ten którego lubi mniej bardziej lubi ją... hehe, no bywa :P ważne żeby się ogólnie dogadywały.
Najciekawsze było z kotem mojego brata - miał wtedy jednego kota i psa (bulla) - kot nie znosił tego psa, ale jak polazł gdzieś na 2 tyg (myśleliśmy że zaginął za zawsze) a potem postanowił jednak wrócić to z psem witał się najbardziej. Potem ich relacje się niby ochłodziły ale za kazdym razem jak mój brat gdzieś z psem wyjeżdża a koty zostawia pod czyjąś opieką, to jednak pierwsze z kim się witają to pies.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się