Motywacja:(

Cześć Wam.
Nie wiem, czy piszę to w odpowiednim miejscu, jeśli nie-admin myślę,że to przeniesie  😉

Mam problem... Tylko z czym? Hmm... Chyba ze sobą najbardziej. To może zacznę od początku.
Od zawsze w głowie miałam jazdę konną, ale nie taką najbardziej popularną - rekreacyjną. Ciągnęło ( i dalej ciągnie) mnie do ujeżdżenia. Chyba nie ma bardziej eleganckiego sportu. Strasznie mi się to podoba. Gracja, szyk i wdzięk z jakim team koń-jeździec wykonują najtrudniejsze elementy. Mega! Chciałabym tak jak oni.. Jak Anna Łukasik, Justyna Dysarz, Żaneta Skowrońska, czy jak Charlotte Dujardin! Niestety, na mojej drodze stoi kilka dość istotnych przeszkód.
Mianowicie:
1. BRAK ODPOWIEDNIEGO (i własnego.) KONIA - uczę się, jestem na trudnym kierunku, do domu wracam o godzinie 17..
2. BRAK PROFESJONALNEGO OŚRODKA - ludzie ze stajni są super! Mili, kochani, zawsze mogłam na nich liczyć. Ale z czasem zdałam sobie sprawę,że instruktorka zaczęła interesować się wszystkim innym tylko nie moim rozwojem, ale co się dziwić.. Mała stajenka rekreacyjna.
3. BRAK KONI DO JAZD. - szkoda mi naszych rekreantów, zaszarpane pyski i chamoodporność. Nie ma mowy o zgięciu konia, a co dopiero o ustawieniu..
4. Brak wsparcia ze strony rodziców - nie potrafią zrozumieć🙁
5. Wracając do stajni - nie mamy nawet czworoboku.. Rozmowy z instruktorką nie przynoszą efektów. Ciągle uważa,że nie da mi nic dosiadanie konia profesora, bo to ja mam uczyć konia, a nie koń mnie! (ABSOLUTNIE SIĘ Z TYM NIE ZGADZAM!!!!!)

Jestem uwiązana w mojej stajni, więc nie ma mowy o zmianie jej.. A dlaczego? Instruktorka zbyt się zżyła ze mną, jakby. Już parę osób od nas odeszło i zostało "zjechanych".. Nie chcę być głównym tematem rozmów w naszej stajni..

Może jest tu jakaś dobra duszyczka, która pomoże, doradzi. Chciałabym potwornie jeździć sportowo. A może wiecie, co mam zrobić,żeby moja "trenerka" wzięła się za mnie i w końcu zaczęła uczyć?? Mam nadzieję,że są jeszcze jakieś szanse dla mnie, nie zrezygnuję. Będę walczyć, starać się. Bo wydaje mi się, że od tego są marzenia (a raczej cele) żeby do nich dążyć. Ufff... wyżyłam się. W końcu mogłam to napisać 🙂
Mam podobnie, jedynie kiedy mogę się rozwijać to obóz w centyfikowanym ośrodku jeździeckim.Niestety najbliższa dobra stajnia jest 30-40 min. od mnie,a ta co jeżdżę jakieś 5 min (totalne dno i załamka). 🙁
Po pierwsze... Moze "trenerka" nie ma wiedzy? Zrobila kurs IRR po ktorym nie trzeba umiec jezdzic? Wiecej nie jest w stanie Ci przekazac?
Po drugie... Nie ma czegos takiego jak zżycie sie, chcesz sie uczyc, to zmieniaj stajnie. Na lepsze Ci wyjdzie weekendowy wypad gdzies dalej niz snucie sie po ujezdzalni w okolicy.
Tym, ze Ci tylek obrobia sie nie przejmuj. W wiekszosci stajni tak jest, wystarczy tylko odwrocic sie plecami.
Ślubu z instruktorką nie brałaś, wiec nic Cie tam nie trzyma. Jak nie teraz Cie "zjedzie" to za rok, dwa... To nieuniknione 😉
Qniara908, a ile masz lat? Serio bardziej od własnego rozwoju zależy ci na tym co ludzie powiedzą? Napisz skąd jesteś, napisz w wątku o swoim regionie, ktoś ci na pewno stajnie poleci, bez własnego konia bóg wie czego się nie osiągnie, ale naprawdę można się w dobrej szkółce jeździeckiej rozwijać.
Gillian   four letter word
11 sierpnia 2015 17:10
Qniara908, trzeba zmienić stajnię.
Po pierwsze. Z twojej wypowiedzi wynika że to nie jest żadna trenerka , tylko osba która chce przekazywać wiedzę której nie ma . Po drugie , nie ma tak trudnych studiów żeby się nie dało pogodzić treningów z nauka . Po trzecie musisz mieć wsparcie w rodzicach bo wejście w sport to masa pieniędzy a czym dalej w las tym więcej drzew ( czyli potrzeba kasy , kasy , kasy ) Po czwarte, mało prawdopodobne zeby w twoim regionie nie było soób i stajni żeby nie dało się uprawiac sportu ( choć i to jest możliwe ) . Jeżeli chcesz jeździć sportowo , to już na wstępie musisz ( abstrachując od kosztów ) mieć osobę kompetentną która przygotuje cię od podstaw. Inaczej ta dyskusja jest bezprzedmiotowa. 😉
Asiulla, 30-40 minut to jest dużo? 🤔 Mnie w czasach szkolnych dojazd do wybranej stajni zajmowal 45 autobusem lub godzine rowerem, o ile nie bylo korkow. Sorry, alenjak soe chce dobrze jeździć to trzeba czasem zagryźć zeby i poświęcić czas na dojazd czy znajomości ze starej stajni.Qniara908, sorry ale Twoja instruktorka to nie Twoja przyjaciółka. Z Twojego opisu wygląda raczej na to, za albo brak jej umiejętności, zeby szkolić Cie dalej, albo jesteś dla niej zwykłym jeleniem do objezdzania stajennych trupów.
Lov   all my life is changin' every day.
11 sierpnia 2015 19:42
Sprawa jest niestety prosta: w szkółce w polskich realiach za dużo się nie nauczysz. Anglezować na dobrą nogę i galopować w półsiadzie. O pracy z koniem nie ma mowy, bo mimo wszystko szkoda się z nim szarpać godzinę i wymagać cudów, jak całe życie sobie po prostu tuptał. Rada jest jedna, tak jak poprzedniczki pisały - zmienić stajnię.
Skoro studiujesz to jesteś dorosła. Skoro jesteś dorosła możesz pracować nawet dorywczo. Pracując możesz opłacać sobie treningi, a po studiach kupić konia.

Ps. Zazdroszczę ze masz tak ciężko ze wracasz do domu o 17, ja się cieszę jak dotrę przed 21 😉 kon to nie bajka tylko kupa czasu i kasy często w eter. Ja kupiłam konia, trzy lata było ok a od dwóch lat bez przerwy go leczę, prawie nie jeżdżę a miesiąc w miesiąc idą setki a czasem i więcej złotych bo zwierzak chory.
Jestem uwiązana w mojej stajni, więc nie ma mowy o zmianie jej.. A dlaczego? Instruktorka zbyt się zżyła ze mną, jakby

Ej no sory, ile ty masz lat, aby uzależniać SWOJE WŁASNE życie od widzimisię jakiejś osoby trzeciej? To jakiś żart, czy co? A jak będziesz miała pracę za 1000 zł/mies i możliwość zmiany na taką za 3000 zł/mies to się do niej nie przeniesiesz, bo to będzie problem dla jakiejś koleżanki z pracy?

To jest TWOJE WŁASNE życie kochana, powinnaś mieć głęboko gdzieś, co sądzi o nim jakaś Kasia, Zuzia, czy Stefan - oni nie przeżyją go za ciebie, a jak popełnisz błąd, to oni za ciebie go nie naprawią i nie będą za ciebie czuć smutku i żalu, że coś poszło nie tak, jak ty chciałaś. Weź się w garść i dorośnij, bo za stara jesteś, aby się bawić tego typu problemami. Twoim problemem powinno być, jak znaleźć dobrą, pasującą do ciebie i dobrze płatną pracę, aby mieć gdzie żyć, mieć co jeść i móc spełniać swoje marzenia. O problemach typu: bo Józia i Edek myślą o mnie źle, bo nie mam konika i rodzice mi nie chcą nic kupić, bo stajnia za daleko powinnaś przestać myśleć jakieś 5 lat temu. Za stara na to jesteś. W twoim wieku masz tyyyyyle możliwości. Serio. Usamodzielnij się tylko.
Orzeszkowa, ja do fajnej stajni (a raczej stadniny z fajnymi klaczami 😀) jezdzilam 240 km, aby za jazde cos popracowac i odsapnąć od roboty w korporacji 😉 ( w stajni praca fizyczna, odpoczywałam od tej psychicznej 😉 )
Poniewaz nie moglam wziąc urlopu nawet tydzien ciągiem, to jezdzilam tam w kazdy pt i wracalam w niedziele 😉 pamietam, ze wtedy narzekalam, ale teraz wspominam te czasy bdb 😉
Tak wiec co to jest 40 minut  😂
Sprawa jest niestety prosta: w szkółce w polskich realiach za dużo się nie nauczysz. Anglezować na dobrą nogę i galopować w półsiadzie. O pracy z koniem nie ma mowy, bo mimo wszystko szkoda się z nim szarpać godzinę i wymagać cudów, jak całe życie sobie po prostu tuptał. Rada jest jedna, tak jak poprzedniczki pisały - zmienić stajnię.


No bez przesady, w samym trójmieście znajdę ci ze 3 szkółki, gdzie i na zawody ujeżdżeniowe sobie pojedziesz. Od nas na szkółkowych koniach Lki towarzyskie śmigali. Ostatnio na szkółkowej kobyle koleżanka wygrała zawody w skokach amatorów pomorza? czy jakoś tak, jadąc 4xL na 0. Da się, tylko trzeba wiedzieć gdzie iść.
kujka   new better life mode: on
11 sierpnia 2015 21:10
Mam podobnie, jedynie kiedy mogę się rozwijać to obóz w centyfikowanym ośrodku jeździeckim.Niestety najbliższa dobra stajnia jest 30-40 min. od mnie,a ta co jeżdżę jakieś 5 min (totalne dno i załamka). 🙁


Sorry ale to jest tylko twoje wlasne lenistwo ze nie chce Ci sie ruszyc tylka do lepszej stajni.
Wiesz ile zajmuje mi dojazd do stajni, w ktorej moge jezdzic z osoba, od ktorej naprawde moge i chce sie uczyc? 2 h w jedna strone. A dzis przez moje gapiostwo i nie zgranie sie z komunikacja jechalam 4. Wlasnie wyruszam w droge powrotna do domu. A jutro na 9 znow do pracy. To jest wlasnie ta tytuowa MOTYWACJA. I nie ma, ze boli.

Qniara908, dziewczyny juz wlasciwie wszystko napisaly. Ja dodam ze jesli tak bardzo przejmujesz sie tyym co ludzie powiedza na Twoj temat jak zrobisz to czy tamto to niestety ale sportowe ujezdzenie nie jesr dla Ciebie. W tym sporcie poddajesz sie ciaglej ocenie, na podstawie czyjejs oceny robisz wynik lub nie. W skokach jest latwiej: jak masz czas i nie spadaja dragi to masz wynik. W ujezdzeniu to nie takie proste.
Duzo pracy Cie czeka jesli naprawde chcesz sie w to bawic.... glownie pracy nad wlasna glowa.
W pierwszej chwili tylko się uśmiechnęłam: "Znowu!"
A w tej chwili myślę, że coś jest na rzeczy, kryje się pod tym coś ważnego.

Bo tak. Pojawił się "dorywczy" podopieczny, początkujący adept. Pojeździł z pożytkiem, ale na koniec mówię: "Słuchaj X, wiem, że jeździsz w różnych miejscach, i nie wiem jak to się mogło stać, ale z przykrością muszę stwierdzić, że cofnąłeś się od ostatniej wizyty (o ile można się cofnąć od etapu pierwszego w pełni samodzielnego galopu 🙂, ale okazuje się, że można). Porobiły się z tobą różne rzeczy, których wcześniej nie było. Co by tu ci doradzić? Wiesz co, unikaj takich miejsc, gdzie wszyscy skupieni są wyłącznie na tym Żeby zrobić, Co zrobić (np. żeby zagalopować). Szukaj takich, gdzie instruktor, i to już pal sześć tak czy siak, ale interesuje się Jak coś robisz."
I tu nastąpił zonk. X był z żoną. Popatrzyli na siebie z dziwną miną. "Eeee... aleee... w zasadzie nie ma takich miejsc 🙁" Tu nastąpiło przybliżenie różnych wersji z tłumaczeniem dlaczego.
A rzecz dotyczyła dużej aglomeracji. Osoby zamożne, jeszcze nie "ubrane" we własne konie.
Lov   all my life is changin' every day.
11 sierpnia 2015 21:22
xxagaxx, pewnie masz rację, ale to są chyba serio nieliczne przypadki. I obstawiam, że skoro dziewczę chce trenować ujeżdżenie, to raczej klasa L na szkółkowcu jej nie zadowoli 😉
Lov Ale od czegoś trzeba zacząć i L czy P na szkółkowcu na pewno będą lepsze niż klepanie kolejnej godziny w rekreacji albo naprawianie kolejnego konia, który tylko  utrwala złe nawyki u początkującego.

Ja tylko doradzę jak już przedmówczynie wspomniały - zmieniaj stajnie, szukaj miejsca gdzie może za pomoc czy chęć zaangażowania się udałoby Ci się za jakiś czas mieć do dyspozycji jednego konia, może jakaś część dzierżawy a z czasem pełna? Cokolwiek. Ze swojego doświadczenia widzę, że siedząc w domu koń do Ciebie nie przyjdzie trzeba jeździć, poznawać ludzi, chcieć się szkolić a.. potem jakoś same konie i możliwości się mnożą.
Zapytałam Wujka G o obozy szkoleniowe i wyskoczyło mi od razu:
http://www.toporzysko.pl/default,indywidualneobozy.aspx
albo
https://www.facebook.com/events/747785448632561/
albo
http://www.kjlansk.pl/obozkonny
Trzy przykłady pierwsze z brzegu. Pojedź, poucz się. Ktoś oceni Twoje możliwości.
A ja jeszcze chciałam dodać apropos długości dojazdów, braku czasu i braku możliwości pogodzenia tego ze studiami - moim zdaniem super sprawa, że się jedzie do stajni długie godziny. Ja na przykład do stajni jeździłam pociągiem, w jedną stronę zajmowało mi około 2 godziny (jeszcze musiałam iść piechotą przez las)i. I wiecie co? Wszystkie książki miałam przeczytane, wszystkie prace domowe odrobione, wszystkie eseje dopracowane. W pociągu bardzo fajnie się uczy! Do drugiej stajni też jeździłam autobusem i też zawsze jakieś książki czytałam. Jak się chce, to można wszystko ze sobą pogodzić

Cześć Wam.
Nie wiem, czy piszę to w odpowiednim miejscu, jeśli nie-admin myślę,że to przeniesie  😉

Mam problem... Tylko z czym? Hmm... Chyba ze sobą najbardziej. = i tu poruszyłaś istotę

To może zacznę od początku.
Od zawsze w głowie miałam jazdę konną, ale nie taką najbardziej popularną - rekreacyjną. Ciągnęło ( i dalej ciągnie) mnie do ujeżdżenia. Chyba nie ma bardziej eleganckiego sportu. Strasznie mi się to podoba. Gracja, szyk i wdzięk z jakim team koń-jeździec wykonują najtrudniejsze elementy. Mega! Chciałabym tak jak oni.. Jak Anna Łukasik, Justyna Dysarz, Żaneta Skowrońska, czy jak Charlotte Dujardin! = pasja, zainteresowanie, ciągoty, sa jak najbardziej motywacją do wzięcia się za siebie, myślisz, że te osoby miały lekko? One też miały pod górkę.

Niestety, na mojej drodze stoi kilka dość istotnych przeszkód.
Mianowicie:
1. BRAK ODPOWIEDNIEGO (i własnego.) KONIA - uczę się, jestem na trudnym kierunku, do domu wracam o godzinie 17.. = czyli masz jeszcze kilka godzin + weekendy + obecnie do października spokój i wolny czas czyli nie ma problemu codziennie wstać o 5-6 i jechać daleko gdzieś aby sie nauczyć, ba, nie ma problemu teraz na szybko na 2 miesiące wyjechać DO PRACY nawet jako wyrzucacz gnoju do jakiejć stajni ujeżdzeniowej do Niemiec czy innego kraju - aby podpatrzeć, zobaczyć z czym się to "je"


2. BRAK PROFESJONALNEGO OŚRODKA - ludzie ze stajni są super! Mili, kochani, zawsze mogłam na nich liczyć. Ale z czasem zdałam sobie sprawę,że instruktorka zaczęła interesować się wszystkim innym tylko nie moim rozwojem, ale co się dziwić.. Mała stajenka rekreacyjna. = jaki rozwój w stajence rekreacyjnej? instruktorka nie rozwija Cie bo albo nie ma na czym, jak sama piszesz jest instruktorką a nie trenerem i być może uczenie "sportowe" przekracza jej kompetencje

3. BRAK KONI DO JAZD. - szkoda mi naszych rekreantów, zaszarpane pyski i chamoodporność. Nie ma mowy o zgięciu konia, a co dopiero o ustawieniu.. = masz odpowiedz - na czym Cie "rozwijać" skoro konie to poczciwe rekreanty

4. Brak wsparcia ze strony rodziców - nie potrafią zrozumieć🙁 = dyskutowałaś poważnie, użyłaś argumentów, przedstawiłaś swoją wizję życia ze sportem? rodzice mają środki (DUŻE ŚRODKI) aby Cię wspierać? kupić konia za setki tys zł, utrzymywać Cię + treningi+ zawody itd? Rodzice widzą, że sie tym interesujesz na poważnie?

5. Wracając do stajni - nie mamy nawet czworoboku.. Rozmowy z instruktorką nie przynoszą efektów. Ciągle uważa,że nie da mi nic dosiadanie konia profesora, bo to ja mam uczyć konia, a nie koń mnie! (ABSOLUTNIE SIĘ Z TYM NIE ZGADZAM!!!!!) = nie można wyznaczyć placu? miarą? ogrodzić?

Jestem uwiązana w mojej stajni, więc nie ma mowy o zmianie jej.. A dlaczego? Instruktorka zbyt się zżyła ze mną, jakby. Już parę osób od nas odeszło i zostało "zjechanych".. Nie chcę być głównym tematem rozmów w naszej stajni.. = co to znaczy "zżyła"?? jesteście w związku? No i co sie zadziało, że ktoś został "zjechany"? przynajmniej sie rozwija, być może trafił lepiej. Myślisz że w sporcie będzie słodko? Tam dopiero "jebią, obgadują, rąbią d.pę"

Może jest tu jakaś dobra duszyczka, która pomoże, doradzi. Chciałabym potwornie jeździć sportowo. A może wiecie, co mam zrobić,żeby moja "trenerka" wzięła się za mnie i w końcu zaczęła uczyć?? = pogadać z nią? ale sama napisałaś - koni nie ma dla Ciebie, czworoboku nie ma, - więc jak ma i z cym się wziąć za Ciebie?? Ma wyczarować dla Ciebie plac z kwarcem, Totilasa + dla siebie papiery trenera ujeżdzenia? Z drugiej strony dlaczego Cie nie uczy i nie ma z Tobą jazd - w końcu za to płacisz i wymagasz!


Mam nadzieję,że są jeszcze jakieś szanse dla mnie, nie zrezygnuję. Będę walczyć, starać się. Bo wydaje mi się, że od tego są marzenia (a raczej cele) żeby do nich dążyć. Ufff... wyżyłam się. W końcu mogłam to napisać 🙂 = szanse są zawsze, piszesz "będę walczyc, starać się" - nie ma co walczyć - masz 2 i pół miesiąca - zwijaj się na profi trening do innej stajni lub jak nie masz kasy (i rodzice też nie) do pracy aby na ten trening zarobić

Powodzenia - problem tkwi w Tobie. W nikim innym.
(...)
problem tkwi w Tobie. W nikim innym.

I ja tak myślę. Sporo lat Ci uciekło (studiujesz czyli masz pewnie 20+). Gracja i ładny wygląd to efekt końcowy. Wcześniej jest praca, praca, praca. Zęby wbite w mur. Pot, krew i łzy. A ja widzę niezdecydowanie, wyszukiwanie winnych i niepoważne argumenty.
Dodofon, i właśnie w twoim wpisie widać sęk problemu - to, co dla Qniary jest problemem, dla Dodofon jest plusem, zaletą. Zamiast siedzieć i jojczeć, trzeba myśleć, jak najwięcej można wyciągnąć ze swojej obecnej sytuacji. Jak to mówią - zamknęli drzwi, trzeba wejść oknem, a czasami to "okno" przynosi więcej profitów i zysków, niż "drzwi". Osoba negatywna, która skupia się tylko na tym, jak jest źle i nie próbuje wyjść poza ramę negatywnych myśli rzadko kiedy osiąga swoje cele.
No tak odnosząc się do tytułu wątku to "motywacją" jest ładny wygląd na koniu i tyle. Słaba podstawa do sukcesu.
A może autorce chodziło o brak motywacji?
Pomyślałam o tym jaką ja miałam/mam motywację. I nie umiałabym jej nazwać inaczej jak wewnętrzną potrzebę, z którą się chyba urodziłam. Pamiętam swój zachwyt kiedy pierwszy raz pogłaskałam konia jako chyba trzyletnie dziecko. I już się nie umiałam oderwać.
Mieszkam w woj.podlaskim a tu nie ma porządnych stajni i nie ma kto mnie zawieść do wybranej dalszej stajni.
Asiulla, pociag, autobus, rower-mówi Ci to cos?😉
Asiulla,pisalas
Mam podobnie, jedynie kiedy mogę się rozwijać to obóz w centyfikowanym ośrodku jeździeckim.Niestety najbliższa dobra stajnia jest 30-40 min. od mnie,a ta co jeżdżę jakieś 5 min (totalne dno i załamka). 🙁


to jest przepraszam daleko? i te 30-40 min to pewnie pieszo? 😉

jak widze takie problemy, az mnie skreca. 5 min ? 99% osób ma dalej na przystanek, do sklepu... a jak z bloku to i dluzej po schodach schodzi. i szuka auta na parkingu, parkuje - i to jak ma luzne meijsca, a nei musi szukać.
30-40? to pewnie 50% ma dalej do sklepu, szkoły.
jak w meiscie 5 min do stajni? pod blokiem? przebranżowione z żabki? takie 30 min (bez korkow) to np absolutne minimum, zeby sie ze Szcz. wydostać na tereny gdzie moze byc stajnia-osrodek... a w wiosce? jesli akurat jest to 5 min to też musi byc u sąsiada.
dzieciaki z wioski w ktorej jest stajnia, jesli na 2 koncu mieszkają mają dalej. do sklepu, stajni, a do szkoly tyle, ale autem.

a blisko to totalne zero bo co? bo koniom trzeba sygnały dawać i kierować?
oj tacy juz tez u mnie byli... "te konie są beznadziejne i nic nie umieją! co to ma być! w stajni x (taka z certyfikatem zapewne, znane nazwiska itd -wiec widac, ze i porzadne i dla idiotów mają) to nie bylo trzeba dawac tych łydek i tych co tam pani innych gada! i nie trzeba kierowac i w ogóle! choodziły same, same wiedzały co mają  robic, i przyspieszał i skrecal za tym 1 albo jak instruktor im kazał, a tu co? no chłam!"



a założycielce wątku polecam porozmawiać z prowadzącą jazdy. być może, nie wie że chcesz czegoś więcej. bo się dobrze, bawisz, bo jest tak jak jest fajnie.
albo może wlasnie cie tego uczy. bo.... bo wymienione zawodniczki tez od 1-go treningu nie jezdzily we frakach 😉
3. jesli nie da sie nic wiecej - wyjasnij na spokojnie, jezdzij na treningi gdize indziej a tam - towarzysko. tak tez da się robić. jelsi cie za to obgadaja - to nie przejmuj się i odejdz. bo i tak w koncu najdą jakiś temat, zeby to zrobić.
4. sport- zeby ladnie wygladac i miec satysfakcje nie bysi tyle kosztowac co dziewczyny napisaly. mozna jezdzic lokalne zawody na lokalnych koniach. zeby miec satysfakcje nei trzeba konia za setki tyś. ani miesiecznie dziesiątek. na olimpiade to i tak juz raczej dla ciebie za pozno. wiec nie ma sie co przejmowac - i jezdzic ile sie da dla przyjemnosci, czucia progresu, fajnego wygladania (czy jakie tam masz cele)
dojeżdżanie pociągiem jest super🙂 Ja co prawda jeździłam na uczelnię ponad godzinę w jedną stronę, ale właśnie z tego powodu żeby nie przeprowadzać się i mieć ze stajni blizej do domu - w innym wypadku dojeżdżałabym tyle do stajni więc wyszłoby na jnedno. W pociągu można dużo zrobić i jeszcze jest czas na odespanie.
W sumie jakby się tak zastanowić to obecnie dojeżdżam do konia 300kmd ponad 5 godzin, fakt, że raz na tydzien i od razu na 3 dni ale pewnie dla autorki wątku też byłoby to zbyt daleko i zbyt czasochłonne.
Moment , wszystko zależy od tego,  ile Asiulla ma lat . Moja młodsza córka ma 13 , zaczęła się uczyć jeździć . Za ludowe chiny nie pozwoliłabym jej podróżować  do stajni  w trybie pociąg-autobus-rower .Tak więc jeździ tam , gdzie ją zawiozę autem. Czyli bez mojej pomocy i wsparcia , mogłaby się tylko pożalić w tym wątku że nie ma gdzie jeździć . I tyle . I będzie tak funkcjonować mniej więcej do 16-go, 17-go  roku życia - potem dostanie może pozwolenie na autobus z przesiadką , ha . Bo ja jestem niestety matka-cykor.

domixos autorka wątku studiuje więc wiek nie powinien być problemem
A jak ktoś ni rowerem ni pociągiem bo małe miasteczko a o samochodzie można pomarzyć?Rowerem to mi zajmie 3-4-godziny w jedną stronę.
A jak ktoś ni rowerem ni pociągiem bo małe miasteczko a o samochodzie można pomarzyć?Rowerem to mi zajmie 3-4-godziny w jedną stronę.

No to nie masz możliwości na regularne uprawianie jeździectwa. Odkładaj oszczędności do świnki i co wakacje funduj sobie dobry obóz.
Co to za pytanie? Nikt tu nie otworzy ci stajni obok domu ani nie będzie cię zawoził.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się