Wegetarianizm - dyskusje

kotbury dokładnie, zgadzam się! Gdy widzę te małe wybiegi to mnie skręca, np. karakal ma "wybieg" wielkości mojego małego pokoju, chodzi tylko w kółko  🤬
busch   Mad god's blessing.
19 lipca 2016 19:52
Nie ma żadnych dowodów na to, że działalność człowieka ma jakikolwiek istotny wpływ na średni wzrost temperatury atmosfery ziemskiej. Przypominam, ze jeszcze 40 lat temu naukowcy powszechnie wieszczyli globalne zlodowacenie. Teoria o przeludnieniu tez staje sie śmieszna, jeżeli sie uświadomi, ze gdyby wszyscy ludzie mieszkali w zagęszczeniu jakie jest w Singapurze, cała ludzkość mogłaby mieszkać tylko na Słowacji. Ergo, uchodzić za głupca w gronie szaleńców, to prawdziwy komplement.


Mylisz się, i to bardzo co do braków dowodów. Jest ich zatrzęsienie.

Dlaczego naukowcy uważają, że ludzie przyczyniają się do ocieplenia klimatu? I dlaczego uważają, że tempo ocieplania się naszej planety jest katastrofalne?
http://earthobservatory.nasa.gov/blogs/climateqa/if-earth-has-warmed-and-cooled-throughout-history-what-makes-scientists-think-that-humans-are-causing-global-warming-now/

Czy Słońce może być przyczyną tego zjawiska?
http://earthobservatory.nasa.gov/blogs/climateqa/has-the-sun-been-more-active-in-recent-decades-and-could-it-be-responsible-for-some-global-warming/

Czy obserwacje satelitarne zgadzają się ze zdaniem klimatologów?
http://earthobservatory.nasa.gov/blogs/climateqa/have-satellites-actually-observed-cooling/

Jak duży jest konsensus w tej sprawie wśród naukowców?
http://www.pewinternet.org/2015/07/23/an-elaboration-of-aaas-scientists-views/
+ lista organizacji naukowych, które twierdzą, że globalne ocieplenie jest prawdą: https://www.opr.ca.gov/s_listoforganizations.php

A wśród tylko klimatologów jak duży jest konsensus? Spoiler alert: 0.01% klimatologów nie wierzy w globalne ocieplenie
http://motherboard.vice.com/blog/now-just-001-percent-of-climate-scientists-reject-global-warming

"Ten lipiec jest chłodny, nie wierzę w globalne ocieplenie." Spoiler alert: klimat a prognoza pogody to dwie różne rzeczy.
http://www.skepticalscience.com/weather-forecasts-vs-climate-models-predictions.htm

Jeszcze więcej dowodów od NASA:
http://climate.nasa.gov/evidence/
podnoszenie się poziomu oceanów, podnosząca się kwasowość oceanu (sama w sobie katastrofalna), zmniejszające się czapy lodowe na biegunach, ekstremalne zjawiska pogodowe.

Dlaczego to nie wina wulkanów?
http://www.geology.sdsu.edu/how_volcanoes_work/climate_effects.html

Co z tymi przewidywaniami globalnego ochłodzenia?
http://www.realclimate.org/index.php/archives/2005/01/the-global-cooling-myth/
W skrócie: mieli dużo gorsze metody badawcze, brak wystarczająco mocnych komputerów, by mogły obliczać wiarygodne modele klimatyczne, plus odkrycie że jesteśmy już trochę spóźnieni z nową porządną epoką lodowcową (to akurat jest prawda, ale efekt cieplarniany całkowicie wytrącił ten cykl z rytmu).

Jak komuś się nie chce tego wszystkiego czytać, to tutaj wszystko ładnie i przystępnie podane + śmieszne rysunki (akurat tu głównym tematem są samochody na prąd, ale i tak warto przeczytać):
http://waitbutwhy.com/2015/06/how-tesla-will-change-your-life.html

+BONUS: dlaczego Korwin pierdzieli kocopoły o globalnym ociepleniu:
http://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/janusz-korwin-mikke-pseudonaukowcy-beda-siedziec-52
http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-nawet-stopienie-calego-lodu-na-ziemi-nie-podniesie-poziomu-morza-111

Nie wiem w sumie, po co to wrzuciłam, skoro sam wrotki nawet pewnie w jeden link nie kliknie, bo on wie lepiej, jak wiadomo trenerzy jazdy konnej dużo lepiej znają się na klimacie, niż klimatolodzy i NASA  😎
Zdecydowanie masz racje, nie otworzyłem żadnego linka, choćby dlatego, ze moja bardzo słaba angielszczyzna nie pozwoliłaby na czytanie z wystarczającym do krytyki zrozumieniem. Zwracam jednak uwage, ze nawet najlepiej opłacani przez Rządy propagandyści globalnego ocipienia, mówią o "prawie 100% pewności" wplywu człowieka na globalne ocipienie. Ergo, takiego dowodu nie ma, bo gdyby był, to by nie było "prawie". Druga rzecz, to sami opłacani przez rządy "naukowcy" , wycofują sie juz z "globalnego ocipienia" na rzecz bezpieczniejszych w kontekście ewentualnej kompromitacji badań, "zmian klimatycznych". Fajne jest to, naprawdę równie naukowo, 40 lat temu, światowi klimatolodzy przepowiadali globalne zlodowacenie, a w Polsce PROFESROWIE Wiatr z Rajkiewiczem, dowodzili naukowo szybkiego zwycięstwa komunizmu. Ps trenerzy jeździectwa nie utrzymują sie z rządowych zleceń na "badanie klimatu" i moze dlatego stać ich na obiektywny racjonalizm. Mam przypomnieć o "climategate"? A moze o sceptycznym stanowisku naukowców z PAN, którzy pewnie dla Ciebie są nieistotnym marginesem?
Każdego zwolennika tezy, że "lepiej wcale nie żyć, niż choćby trochę pocierpieć mam za niepoważnego bufona tak długo, póki nie udowodni, że bierze swój dogmat na poważnie czynem - i nie popełni samobójstwa. Bo przecież cierpimy (w taki, czy w inny sposób...) każdego dnia... To w kontekście pytania o to, czy świnki wolałyby wcale nie żyć, niż na stole wylądować.

Co do globalnego ocieplenia, to mnie ono ani grzeje, ani ziębi - dla nas, w Polsce, rzecz jest praktycznie bez znaczenia. A i Bangladesz póki co jakoś sobie radzi i wcale nie widać, żeby tonął. Może więc to raczej ci wszyscy (dobrze za to opłacani...) "naukowcy" pier...lą głupoty, a nie Korwin akurat w tej sprawie..?
Zastanawiam się , co  taki Korwin i  co poniektóre "ałtorytety" robiły przez tyle lat na lekcjach geografii, żeby uważać , że globalne zawirowania klimatu naszej Polski się nie imają  😁 😁 😁 
Zmarnowane, zupełnie zmarnowane  środki MEN 🙁
I ten argument o samobójstwie. Doprawdy, filozoficzny inaczej. Dyskusja jak zwykle z osobami, które nie mają szerszej perspektywy niż kotlet na własnym talerzu.

dominoxs uczyli się, gdzie leżą jakie góry, jakie rzeki, jakie jeziora, jakie są największe miasta danego kraju, jaka ludność tam mieszka i czym się zajmuje, jakie kraje leżą na danym kontynencie i gdzie na mapie się znajdują, jakie są ich stolice itp. Widziałam kiedyś podręczniki do geografii sprzed 40-50 lat i zawierały takie informacje, a nie o klimacie, segregowaniu śmieci i ochronie środowiska.
😉
Nie no , Murat , jakie lata pięćdziesiąte w odniesieniu do czołowych mind- trend setterów naszych czasów ???  Geografia , poziom  LO , lata 80-te : mnóstwo informacji o prądach strumieniowych i oceanicznych , pełna charakterystyka stref klimatycznych i zupełnie aktualna po dziś wiedza o kształtowaniu się klimatu . O przekształceniu , zanieczyszczeniu i zatruciu i ochronie środowiska też było 😉
No Korwin-Mikke to raczej chyba nie chodził do szkoły w latach '80, biorąc pod uwagę, że ma ponad 70 lat.
busch   Mad god's blessing.
21 lipca 2016 16:33
Zdecydowanie masz racje, nie otworzyłem żadnego linka, choćby dlatego, ze moja bardzo słaba angielszczyzna nie pozwoliłaby na czytanie z wystarczającym do krytyki zrozumieniem. Zwracam jednak uwage, ze nawet najlepiej opłacani przez Rządy propagandyści globalnego ocipienia, mówią o "prawie 100% pewności" wplywu człowieka na globalne ocipienie. Ergo, takiego dowodu nie ma, bo gdyby był, to by nie było "prawie". Druga rzecz, to sami opłacani przez rządy "naukowcy" , wycofują sie juz z "globalnego ocipienia" na rzecz bezpieczniejszych w kontekście ewentualnej kompromitacji badań, "zmian klimatycznych". Fajne jest to, naprawdę równie naukowo, 40 lat temu, światowi klimatolodzy przepowiadali globalne zlodowacenie, a w Polsce PROFESROWIE Wiatr z Rajkiewiczem, dowodzili naukowo szybkiego zwycięstwa komunizmu. Ps trenerzy jeździectwa nie utrzymują sie z rządowych zleceń na "badanie klimatu" i moze dlatego stać ich na obiektywny racjonalizm. Mam przypomnieć o "climategate"? A moze o sceptycznym stanowisku naukowców z PAN, którzy pewnie dla Ciebie są nieistotnym marginesem?


Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, w jakim getcie informacyjnym się znajdujesz nie znając angielskiego. Mówię poważnie - to nie jest tylko odcinanie się od anglosaskiego świata (co samo w sobie boli, bo USA to jednak potęga pod względem ośrodków badawczych), lecz także odcinanie się od szeroko pojętego świata naukowego. Teraz nawet polonistyka wymaga, byś ze swojej magisterki przetłumaczył na angielski chociaż sam abstrakt, książki z języków narodowych zawsze w pierwszej kolejności mają szanse być przetłumaczone na angielski, a nasze strony internetowe z newsami to też w dużej mierze agregatory różnej maści i jakości tłumaczeń z angielskiego.

Co do "prawie 100% pewności", cóż, tak działa nauka, że kwestionuje swoje własne wytwory. O ile dobrze pamiętam, to teorię ewolucji też nie wszyscy akceptują, a i teoria względności też jest traktowana z "prawie 100% pewnością". Mamy natomiast na wszystkie te trzy teorie całe zatrzęsienie dowodów, które doskonale się w rzeczone teorie wpasowują. Nie ma też, o ile mi wiadomo, żadnego branego na poważnie kontrargumentu do teorii globalnego ocieplenia, a zwykle sceptycy po prostu stwierdzają, że nic nikomu nie muszą udowadniać i to po stronie klimatologów propagujących teorię globalnego ocieplenia leży cały ciężar dostarczania nieprzebranych potoków dowodów. Jest z tym jednak taki problem, że jeśli:
1) z właściwości fizycznych gazów cieplarnianych wynika, że są cieplarniane
2) ze zwykłych praw fizyki wynika, że im więcej gazów cieplarnianych, tym większy efekt cieplarniany
3) wiemy, że uwolniliśmy nieprzebrane ilości gazów cieplarnianych z paliw kopalnych i z intensywnej hodowli zwierząt. Ilości znacznie, ZNACZNIE większe, niż to, co uwalniają wulkany. Ilości stale narastające i kumulujące się w atmosferze.

To dlaczego mielibyśmy nie wierzyć w globalne ocieplenie, nawet pomijając te wszystkie dowody, które również mamy na tę chwilę? Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że globalne ocieplenie będzie miało katastrofalne, globalne skutki? Jeśli wiesz, że grawitacja istnieje i że wisi nad Tobą wielkie kowadło na cieniutkim, obżartym sznureczku, to się przesuniesz, czy poczekasz na niezbite dowody, że spadnie Ci na łeb?

Co do globalnego ochłodzenia klimatu, które prognozowane było 40 lat temu: odpowiedziałam już na to wyżej, więc tylko powtórzę. Klimatolodzy tamtej ery mieli dużo bardziej prymitywne metody zbierania danych, brakowało im też mocy obliczeniowej komputerów, by te dane porządnie obrobić. Już wtedy wielu naukowców zresztą wskazywało, że dane są źle przetwarzane, że brakuje wystarczającej ilości danych. Poza tym, jeśli powrócić do rzeczywistych artykułów naukowych z tamtych czasów, to ton, z jakim się wypowiadają o tym "globalnym ochłodzeniu" ZUPEŁNIE nie przystaje do obecnego tonu. Na przykład:

[quote="Imbrie and Imbrie: Ice ages: solving the mystery: 1979"]Unless there is some fundamental and unforeseen change in the climate system, most scientists who have examined the evidence agree that the world will experience another age of ice. But when? On this question, geologists disagree. Some predict that the present interglacial age will last another 50,000 years. Others, finding that the earth has been cooling for some time, believe that an ice age is already on its way - due within the next few centuries, according to one extreme view.
[...]
However, the long-term cooling trend predicted by the astronomical theory will undoubtedly be modified by climatic oscillations of much shorter duration... If Denton and Karlen are correct, the warming efect of the present cycle (which began in 1700) will soon override the cooling effect of the astronomical cycle and cause temperatures to rise for the next 1000 years
[...]Such is the forecast suggested by present knowledge of natural climatic cycles: 1000 years of warming followed by 22,000 years of cooling. But this forecast does not take into consideration the impact of an "unnatural" agent... Viewed in a geological perspective, it is likely that consumption of the bulk of the worlds known fossil fuel reserves would plunge the planet into a "super-interglacial age", unlike anything experienced in the last million years. Moreover, the effect of carbon dioxide would endure for a thousand yearrs or more after the use of fossil fuels ceased..."[/quote]

Co tam jest napisane? Ano to, że naturalnym cyklem ziemskim są glacjały i interglacjały, a my z geologicznego punktu widzenia akurat zbliżamy się do glacjału. Nie wiemy, kiedy się do niego zbliżymy bardziej i naukowcy mają bardzo różne estymacje, od następnych 50 tysięcy lat, do kilku stuleci. Ponadto już w latach '70 są zalonżki myślenia o tym, że jednak efekt cieplarniany przezwycięży ogólny trend ochładzania się kuli ziemskiej i że w tej chwili nie mogą przewidzieć siły działania nienaturalnych agentów.

Jak ktoś chce sobie poczytać więcej i zna angielski, to jest dużo więcej cytatów z rzeczywistych prac naukowych lat '70 tutaj: http://www.wmconnolley.org.uk/sci/iceage/

Ogólnie: sami naukowcy dopiero co odkryli naturalne cykle ziemskie epok lodowcowych, a nie umieli jeszcze dobrze obrabiać danych klimatycznych, więc w sumie nieśmiało sugerowali, że biorąc pod uwagę te cykle, to raczej zbliżamy się do epoki lodowcowej. Doniesienia o nadciągającym wielkim zimnie to były raczej opracowania popularnonaukowe albo zgoła całkiem nienaukowe, które robiły to, co robią obecnie - rozdmuchują i przeinaczają prace naukowe tak, by przyciągnąć czytelnika. Znamy to z tych wszystkich doniesień o odkryciu leku na raka, które są oparte na pracy naukowej na małej grupce myszy, którym może i usunięto raka, ale przy tym zdechły (czego już w Vivie! nie przeczytamy  :lol🙂

O PAN-ie znalazłam coś po polsku, specjalnie dla Ciebie  🤣 
http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-globalnego-ocieplenia-nie-ma-bo-tak-mowi-komitet-nauk-geologicznych-1-69
Zwróć uwagę, że geolodzy i klimatolodzy to niekoniecznie to samo... chociaż obaj kończą się na -lodzy  😁
Murat , ja bardziej o forumowych guru meteorologii nacjonalistycznej pisałam,  to chyba Ci się zgadzają te lata 80 -te  , prawda? A taki Korwin miał do dyspozycji w szkole sredniej całkiem niezłe atlasy geograficzne świata z lat 60 tych . To jakby sobie teraz wyciągnął je z piwnicy i porównał pewne dane ze  współczesnymi danymi , mógłby sobie ciekawe wnioski wyciągnąć na temat zmian klimatycznych w Polsce i na świecie .
madmaddie   Życie to jednak strata jest
21 lipca 2016 18:39
ale co tu ma za znaczenie szkoła? jak się wypowiada w jakimś temacie, to warto się w obecnym stanie badań orientować, żeby z siebie idioty nie robić.
busch   Mad god's blessing.
21 lipca 2016 19:58
Mam wrażenie, że Korwin jest za bardzo wpatrzony w swoją zajebistość, by go było stać na rzetelne badanie stanu nauki na dany temat, lepiej pociskać głupio-mądre kocopoły.

Wystarczy przeczytać ja on argumentuje swoje stanowisko. Np. słynny w niektórych kręgach jest wywiad, w którym udowadnia, że osoby obawiające się stopienia lodowców na biegunach i podniesienia poziomu oceanów zwyczajnie nie znają się na prawach fizyki! Bo jak rozpuścisz kostkę lodu w szklance wody, to się poziom wody nie podnosi! QED.

... Zapomniał biedak sprawdzić, że te lodowce na biegunach znajdują się na stałym lądzie, a jak topnieją, to zsuwają się do oceanu. Plus wiemy, jakie były historycznie poziomy oceanów przy globalnej temperaturze wyższej, niż obecna i na przykład wiemy, że przy braku lodowców był to poziom większy o 70 metrów (eocen - średnio 4 stopnie Celsjusza cieplejszy, niż nasz obecny globalny klimat). Tak wygląda symulacja Europy przy takim poziomie wód:


Problem z globalnym ociepleniem jest taki, że zmiana średniej temperatury Ziemi o zaledwie 2-3 stopnie to katastrofalna zmiana dla wszystkich ludzi i wszystkich innych organizmów na ziemi. Jak to ładnie wyrysowano w tym poście:
http://waitbutwhy.com/2015/06/how-tesla-will-change-your-life.html
który szczerze polecam:

KLIK

PS. Sądzenie, że Polski to nie dotyczy, to piramidalna głupota. Nawet jeśli u nas nie zrobi się aż tak ekstremalny klimat, żeby nas to szczególnie dotkliwie obeszło, to nadal jesteśmy globalną wioską. Jeśli kryzys kredytów mieszkaniowych w USA w 2008 roku mógł wytrącić całą naszą gospodarkę z równowagi na długie lata, to ciekawe co się stanie jak wielkie połacie Ziemi staną się nagle niemożliwe do zamieszkania. Co się stanie z tymi wszystkimi ludźmi? Myślicie że pokornie zdechną tam, gdzie ich katastrofa naturalna dotknie?

Zmieniłam ten ogromny rysunek w link.
I ten argument o samobójstwie. Doprawdy, filozoficzny inaczej. Dyskusja jak zwykle z osobami, które nie mają szerszej perspektywy niż kotlet na własnym talerzu.




Kotlet na moim talerzu (no, dzisiaj to akurat ryba - jak to w piątek...) przynajmniej z całą pewnością istnieje. Czego nie można powiedzieć o takich hipotetycznych bytach jak np. "postęp", "demokracja", czy "globalne ocieplenie". Które, powtarzam - ani mnie ziębi, ani grzeje. Gdyby migrantów z biednego Południa gnał na Północ autentyczny głód, to by chudzi byli, zabiedzeni, często chorzy. No jakoś nie wyglądają... Ba! Coraz ich więcej, coraz lepiej są zorganizowani i wyposażeni, w tym także w różne telekomunikacyjne gadżety. Hmm... Czyżby to jednak nie był głód - tylko zwykła inwazja, jakich w dziejach Europy wiele już było..?
busch   Mad god's blessing.
22 lipca 2016 16:06
jkobus, zabawne, że z wszystkich ludzi akurat Ty wspominasz o hipotetycznych bytach. Nie jesteś aby wierzący, czy coś?
Podpowiem, w wątku o aborcji można się bardzo dużo dowiedzieć o wierze i empatii niektórych użytkowników.

Nie ma co dyskutować. Zaraz się dowiemy, że bozia stworzyła zwierzaczki po to by był schabowy, a globalnego ocieplenia nie ma bo w kościele nie mówili. A internet i nauka to dzieło szatana. Globalne ocieplenie, ewolucja, wegetarianizm. Nie wiadomo co gorsze  😁.

Podziwiam tych, którym się chce nadal cokolwiek tłumaczyć. Cieszę się, że w tak zwanym realu nie spotykam takich ograniczonych osób. Albo się nie odzywają.  :hihi

Edit Chciałabym jeszcze tylko dodać jak bardzo śmieszy mnie wiara w niematerialne byty i dbałość o cudzą moralność w innych wątkach, oraz przekonanie o własnej krystaliczności, a także spełnianie wyimaginowanych wymagań takich jak post w piątek. Jednocześnie temu rozdwojeniu jaźni towarzyszy totalna ignorancja dla losu innych żywych stworzeń, warunków w jakich żyją, sposobu ich transportu i zabijania. Ale o tym nie było przecież napisane w biblii.
busch   Mad god's blessing.
22 lipca 2016 18:54
Naturalsi, dlatego właśnie moim zdaniem syntetyczne mięso to przyszłość. Nie wymaga od ludzi szczególnej moralności, a jak jeszcze do tego byłoby tańsze, niż zwykłe mięso, to już w ogóle sprawa jest wygrana 😀
Mam nadzieję, że doczekam tych czasów!  🥂
Czy zwierzaczki stworzył Pan Bóg, czy ewolucja, to akurat dla kwestii "syntetycznego mięsa" rzecz bez znaczenia. W jednym i w drugim wypadku istotne jest tylko jedno. Rozmiar naszej NIEWIEDZY. O tym, czego nam w pożywieniu trzeba, a co szkodzi.

Że mięso zwierząt (w miarę możliwości nie z przemysłowej hodowli - NIE dlatego, że to "niemoralne", bo kwestia nic z moralnością nie ma wspólnego, tylko dlatego, że w warunkach przemysłowych zwierzęta też nie dostają wszystkiego, co im potrzebne - a tylko to, o czym my w tym momencie wiemy, że dostawać powinny: z całą pewnością zaś - nie wiemy wszystkiego i wiedzieć NIGDY nie będziemy) jest zdrowe, to rzecz jasna i nie wymagająca dowodzenia. Nasi przodkowie jedli je setki tysięcy lat i w zdrowiu żyli. Lepszego dowodu nie potrzeba.

Mięso z drukarki 3D będzie zawierało tylko te składniki, o których ktoś pomyśli, że zawierać powinno. I nie jest to pytanie, tylko stwierdzenie: NA PEWNO się pomyli! Ponieważ w takich sprawach tzw. "nauka" myli się zawsze. Mistrz Lem wielokrotnie to szczegółowo opisywał, tłumokom tłumaczyć mi się nie chce.

Niejedzenie mięsa NIE JEST w żadnym razie dowodem jakiejś "wyższej moralności" niejedzącego. To tylko dowodzi, że mamy do czynienia z osobnikiem płytkim, mylącym moralność z czułostkowym przeestetyzowaniem. I tyle.
Jeść jedli, ale czy zdrowi byli? Mam pewne wątpliwości.

jkobus a czy wyniki badań i dobre samopoczucie nie są najlepszym wyznacznikiem tego, że dostarczasz sobie wszystkiego co potrzeba?
Wnioskując z zachowanych kości, zwolennicy diety paleolitycznej mają rację. Kłopoty zdrowotne zaczęły się po rewolucji neolitycznej, gdy ludzie w istotny sposób zmienili dietę - a przy tym, zrobiło się ich znacznie więcej niż przedtem i zaczęli hodować zwierzęta, zamiast tylko je zabijać.

A od rewolucji neolitycznej to raptem kilkanaście tysięcy lat upłynęło. Tyle co nic - jak chodzi o eksperyment tego rodzaju!

Zwolennicy "syntetycznego mięsa", założę się, nawet tych marnych kilkunastu tysięcy lat nie poczekają...
Może mieli mocniejsze kości dlatego, że jedli mniej mięsa i nie spożywali produktów mlecznych. Jedli to do czego mieli dostęp i raczej nie istniało pojęcie zbilansowana dieta. Ale same kości chyba nie znaczą, że byli zdrowsi. To co napisałaś dowodzi jednak tego, że skoro zaczęli spożywać więcej produktów zwierzęcych, zdrowie zaczęło się sypać 😉
Co to za bzdury..?

W wyniku rewolucji neolitycznej ludzie średnio zaczęli jeść znacznie MNIEJ mięsa (a przede wszystkim - znacznie mniej tłuszczu zwierzęcego) niż przedtem. Za to, od tamtej pory jemy znacznie więcej węglowodanów i białek roślinnych.

Zwierzęta hodowlane to (u nas) jeszcze do połowy XIX wieku trzymano przede wszystkim dla ich siły pociągowej i nawozu - biedny człowiek krowę zjadał dopiero, gdy sama ze starości padła. Jedyne produkty odzwierzęce, którzych dostępność wzrosła w wyniku rewolucji neolitycznej, to jajka i mleko. Mięso jadali codziennie członkowie klas uprzywilejowanych. I rzeczywiście - chorowali. Na tzw. "podagrę". Czyli, najczęściej - na dnę moczanową. Chorobę w społeczeństwa łowców - zbieraczy nieznaną, bo oni częściej jednak niedojadają, niż przejadają się - no i nie uważają mięśni szkieletowych za najsmaczniejsze i najbardziej pożądane kąski zdobyczy...
jkobus nie takie bzdury jak Ci się wydaje.  Ja nie jestem zwolenniczką mięsa syntetycznego, bo ani syntetyczne ani to prawdziwe do przeżycia na chwilę obecną nie jest mi potrzebne.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
22 lipca 2016 21:38
Globalne ocieplenie, ewolucja, wegetarianizm. Nie wiadomo co gorsze  😁.

rowerzyści!


Wygrałaś ten wątek  👍! O rowerzystach zapomniałam  😁.
dea   primum non nocere
22 lipca 2016 22:14
w warunkach przemysłowych zwierzęta też nie dostają wszystkiego, co im potrzebne - a tylko to, o czym my w tym momencie wiemy, że dostawać powinny: z całą pewnością zaś - nie wiemy wszystkiego i wiedzieć NIGDY nie będziemy) jest zdrowe, to rzecz jasna i nie wymagająca dowodzenia. Nasi przodkowie jedli je setki tysięcy lat i w zdrowiu żyli. Lepszego dowodu nie potrzeba.

Nienienienienie. Dostają to, czego trzeba, żeby urosły szybko i skutecznie w warunkach stłoczenia - więc dużo białka (soja), antybiotyki, hormony...  😎 Myślisz, że ktoś dba o witaminę B12 i minerały?.. niedoborów nie dożyją, who cares.

Cykliści zawsze podejrzani byli, ta ich miłość do pedałów  🤔
No i znowu zeszło na nietolerancję  😁
... chociaż ani razu nie padło słowo gluten  😁. Nawiązując do plag nękających XXI wiek... 😂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się