Wegetarianizm - dyskusje

Ale w ogóle o co chodzi, niech każdy je to, co lubi i uważa za zdrowe, a nie je tego, czego nie lubi i nie uważa za zdrowe. Co komu do tego, czy ktoś ma na talerzu królika, czy sałatę.
Ja czasem potrafię całymi tygodniami nie jeść mięsa, bo po prostu nie mam na nie ochoty, a potem z kolei zaczyna za mną "chodzić" i czuję się jak drapieżnik, któremu instynkt daje znać, że czas coś upolować  😉 (mam nadzieję, że nikt się nie poczuje obrażony tym porównaniem). Chyba nie umiałabym całkowicie zrezygnować z mięsa, choć ogólnie jadam go raczej niewiele.
Zasadniczo nie wtrącam się w to, co kto jada, a jeżeli już miałabym komuś powiedzieć, że je niezdrowo, to prędzej komuś opychającemu się sztucznymi półproduktami i fastfoodami niż wegetarianinowi.  🤔 Zwłaszcza że akurat na chemię, tłuszcz i cukier w jedzeniu muszę uważać z powodów zdrowotnych, więc tutaj mam trochę obsesję na punkcie czytania składu produktów...
Murat, znowu skrajności! Serio nie wiesz, że pomiędzy wegetarianinem (też znam opychających się fastfoodami, tyle że bez mięsa), a zjadaczem czystego syfu są ludzie, którzy jedzą mięso, ale odżywiają się zdrowo?
Świat zwariował psy karmią szczawiem , a krowy mączką kostną . 😵
madmaddie   Życie to jednak strata jest
12 lipca 2016 11:45
Murat, znowu skrajności! Serio nie wiesz, że pomiędzy wegetarianinem (też znam opychających się fastfoodami, tyle że bez mięsa), a zjadaczem czystego syfu są ludzie, którzy jedzą mięso, ale odżywiają się zdrowo?

http://www.damianparol.com/weganizm-niekoniecznie/
Ja bym nawet chciała nie jeść mięsa, ale nie potrafię... Niestety to co zdrowe zazwyczaj mi nie smakuje. Z warzyw mało co lubię, choć i tak jest postęp. Ale i tak mało tego mięsa jem, a tłustego nie ruszę. Od surowego mięsa mnie odrzuca, nie lubię go dotykać, a z mięsnego marzę, żeby jak najszybciej wyjść. Jak kroiłam psu wątróbkę to była katusza... zimne, oślizgłe i krwiste 🤔 W ogóle mięso to tylko drób, wołowina (ale niechętnie) i wieprzowina. Żadnych królików, jagnięciny, dziczyzny... nigdy w życiu. Ale nawet to co jem to z żalem. I trochę jestem rozdarta między jeść, a nie jeść.

Powoli zaczynam się też buntować na wigilijnego karpia. No nie mogę patrzeć na to jak te ryby są męczone. Jak widzę kogoś z żywą rybą w reklamówce to autentycznie mam ochotę jemu założyć reklamówkę na głowę. Większość ma to w dupie, bo przecież "ryby to nie zwierzęta", nie wydają odgłosów, itp. Po prostu cierpią w milczeniu, ale dla mnie to masowy terror i niczym się nie różni od niehumanitarnego transportu zwierząt. I takie rzeczy w Święta  🤔wirek:
jujkasek przeczytaj ze zrozumieniem... albo ja po chińsku napisałam, dzisiaj mam jakieś spowolnienie umysłowe. 
Sama jem mięso, a odżywiam się zdrowo. Można się odżywiać zdrowo albo nie, i obecność mięsa w diecie nie jest żadnym wyznacznikiem, natomiast obecność śmieciożarcia już owszem.
A wiecie co mnie najbardziej wkurza? To już tak chyba mniej w temacie wege - jak ludzie biedują nad losem krowy (nie mówię tylko o wege, jest masa mięsożernych osób, które tak robią), a na swoim podwórku nie widzą, że koleżanka w stajni konia trzyma cały czas w boksie - bo to jej sprawa i jej koń, przecież nikt nie będzie się wtrącał. Albo, że sąsiad ma otyłego psa, którego w ogóle nie wyprowadza na spacery... Mnie to bardzo boli, jak wiem, że jakiś koń nie wychodzi na dwór, tylko na treningi (stajnia-hala), albo dokarmianie pod stołem psa, który i tak już się toczy jak kula... zaniedbane zęby u zwierząt, które prawie już nie mogą jeść. Na szczęście ludzie zaczynają więcej wiedzieć o potrzebach swoich zwierząt, zwłaszcza w mieście.

Sivens, dlatego ja jestem za sprzedawaniem martwych karpi, już jest to na dobrej drodze, ale jeszcze brakuje kilku lat, żeby stało się normalne.
Sivens nic na siłę.  Spróbuj poeksperymentować w kuchni z różnymi przepisami wege. Do niektórych smaków tez trzeba się przyzwyczaić. Ja odkąd przestałam jeść mięso uświadomiłam sobie jak bardzo mnie to mięso ograniczało i jak bardzo nie doceniałam warzyw.
Cricetidae Tam gdzie mój młodziak jest na łąkach są też byczki mięsne. Pan chyba sam ich na rzeź nie wywozi, tylko wypasa i sprzedaje, ale one tam mają raj  😍 Nie wiem czy jest coś co jeszcze można zrobić żeby miały tam lepiej. Serio nie przychodzi mi nic do głowy. Mają ogromne hektarowe, zadbane pastwiska, z których mogą sobie iść do budynku kiedy chcą. Tam mają zawsze wodę, jest chłodniej i tyle pościelone, że w mało której wrocławskiej stajni tak jest. Umaszczenie mają jasne i są tak czyściutkie jakby były codziennie kąpane. Oczywiście przykro, że skończą na talerzu, ale pociesza chociaż to, że mają takie życie.

Co do karpi to w zeszłym roku toczyłam bój o kupowanie żywych, bo co to ma na celu? Na talerzu nawet nie czuć czy został zabity 1h czy 1 dzień wcześniej. Nie mówiąc już o tych reklamówkach. Jeszcze się bezczelnie śmiali ze mnie, że ciekawe jak bym przeniosła kastę (bo 3 do miski nie wejdą) z wodą i tymi karpiami. Odpuściłam (do przyszłego roku), bo nie przetłumaczę, ale w ramach buntu karpia nie zjadłam 😀


wiorek Na razie uczę się jeść warzywa. Część lubię, a część jem pomimo, że mi nie smakują, bo są zdrowe. Choć cukinii czy brukselki nie ruszę, choćbym z głodu była wycieńczona. Myślę, że to taki mój pierwszy krok... może nie do wege, ale chociaż zdrowszej diety. I tak stopniowo będę wprowadzać nowości, a kiedyś kto wie...
Milenchen  jak dla mnie to możesz w ogóle nic nie jeść, twoja sprawa, mi tam nic do tego.

Tylko że ja mam właśnie takie zdanie o ludziach jak ty: że z jednej strony dla własnej psychicznej równowagi umartwiają się przez niejedzenie mięsa itp. z drugiej to umartwianie się kończy się, gdy mają nakarmić pieska czy kotka, czy wozić tyłek w skórzanym siodełku i jakoś im nie przeszkadza że ileś tam zwierzaków też do rzeźni trafiło by karmę czy siodełko wyprodukować.


Spróbuję użyć innej sytuacji do porównania.
Czy jeżeli ktoś w domu np. segreguje śmieci bo ma 'ekologiczne podejście do życia", ale np. w pracy w biurze wrzuca swoje opakowania np. po jedzeniu do wspólnego niesegregowanego kubła to jest "niespójny psychicznie"?

O to mi chodziło z "gówno obchodzeniem" - co kogo obchodzi w jakim wymiarze ktoś jest vege i dlaczego. Serio, chyba raczej wypadało by się cieszyć, że coraz więcej ludzi przechodzi na veganism/ vegetarianizm/ ogranicza mieso/ szuka jego zamienników - czyli coraz więcej ludzi staj się świadomymi konsumentami, bo abstrahując od norm moralnych to jednak przemysł mięsny generuje większe zanieczyszczenie środowiska niż np. przemysł samochodowy. 

Czy to ważne, czy Kowalski jest full hardkorvehge a Malinowska to głupia jakaś, bo mięsa nie je ale buty ma skórzane? Serio ważne? Serio powinna ta 'cudza moralność' tak kogoś obchodzić? Serio to jest hipokryzja? Jak dla mnie to jest raczej jakaś ścieżka, na którą ktoś wstępuje i albo idzie sobie nią po równym albo wybiera drogę troszkę bardziej pod górkę lub w szybszym tempie.

U mnie właśnie mój stosunek do zauważania wykorzystania zwierząt się niejako rozwijał. Zaczęło się od niejedzenia mięsa, potem rezygnacja z produktów mlecznych, potem jajka, potem kosmetyki, chemia itd, ciuchy. I też nie jest tak, że zawsze na 100% żel do kibla nietestowany na zwierzętach. Ale to ewaluuje i moja świadomość i wiedza  temacie rośnie.
Dlaczego zaczęłam od niejedznia mięsa? Bo to wiemy wszyscy - kurczak jest z kurczaka. Ale, że szminka jest z kaczki a dżem truskawkowy ze świnia czasem (nie myśląc o pochodzeniu produktów specjalnie) już takie jednoznacznie nie jest. A zmiana nawyków żywieniowych jest najcięższa do przepracowania- bo jedzenie jest integralną częścią kultury każdej nacji/plemienia.

Proszę, przykład podobnej oszołomki jak ja z dni ostatnich:



I jeszcze w temaie mojego oszlomostwa  typu "nie używam dezodorantu", "nie kupuję jedzenia" (metafora podejścia do chemii w otoczeniu), gdzie zostałam nazwana "taką naturalną".
Jestem bezpośrednio zagrożona chorobą nowotworową. Mogę, jak 99,9% osób w mojej rodzinie zejść na raka skóry, trzustki, piersi, mózgu, i cieszyć się życiem do momentu wystąpienia choroby i liczyć po cichutku, że może będę miała takie szczęście i na mnie nie wypadnnie.... albo mogę przejść do podejścia aktywnego i unikać czynników, które to ryzyko wzmacniają. wybrałam drugą ścieżkę. Nie wiem dlaczego komuś to przeszkadza? Bo co - bo inni tak nie robią i to jest dziwne?  To jest dopiero ciasnota mózgowa i hipokryzja.
kotbury Dla mnie takie podejście jest najnormalniejsze na świecie... dopóki ktoś mi bezpośrednio nie zatruwa życia swoimi poglądami. Moja mama jak miała jazdę na naturalność to myślałam, że mnie szlag trafi. Zero zdrowego rozsądku. Mycie tylko naturalnym mydłem łącznie z włosami (tragedia). Eko sprzątanie to mnie przerosło... Mycie podłogi samą wodą, kibla octem. Załatwiła nowy kran, bo go potraktowała nierozcieńczoną cytryną, a że kran matowy to teraz jest "tarantowaty" 🤔wirek: Przeszło jej na szczęście, choć nie całkiem. Dalej jest marudzenie, że zwykły jasny chleb jest niezdrowy, że szynka z indyka to sama chemia, itp. M.in. dlatego na słowo "naturalny" mnie coś trafia.
Popieram zdrowe odżywianie itp. dopóki ktoś nie wpada w fanatyzm i nie wpierdziela się w moje życie.
Ale nie popieram zmuszania zwierząt do żywienia niezgodnie z naturą dla mojego widzimisię. Pisałaś, że Twojemu psu mięso nie służyło, więc ok, ale nadal będę potępiać takie postępowanie u innych, u których nie ma wyraźnych wskazań do takiej diety. A już w przypadku kotów to jest debilizm do potęgi. I to jest zwykłe znęcanie się.
Sivens, o jakże Cię rozumiem  😵 Moja mama, jak się nawróciła na naturalność, tak mojemu mężowi do bolącego ucha nalała wody utlenionej (i tak szczęście, że nie mieści się do piekarnika, bo niechybnie by go na trzy zdrowaśki zakitowała) 🙄 Skończyło się perforacją błony bębenkowej, wysiękiem z krwią i wycieczką "śladami ostrych dyżurów laryngologicznych na pomorzu"  😵 Posunęła się do wykładu o zbrodniczej działalności chemioterapii w obecności mojej Przyjaciółki, której najbliższa osoba choruje na raka. Wykopałam spod świerka wojenny toporek i powiedziałam HOWK! Także łączę się w bólu... Obecnie jej poglądy ulegają gwałtownej weryfikacji, bo ma podejrzenie boreliozy. Fajnie jest być świadomym konsumentem, ale bardzo niefajnie jest dać się zafiksować. Ja musiałam do diabła posłać koleżankę z pracy, która uświadamiała mi, że NA PEWNO zejdę na raka, gdyż... używam cieni do powiek - lubię kolor, co poradzę 😀 Albo kolega, który trząsł się nad moim talerzem, bo było na nim mleko. Strach jest genialnym narzędziem marketingowym - taki drobiazg... ceny eko produktów 🙂
jujkasek Oj też wysłuchiwałam co miesiąc przy okresie, jak to ibuprom mi załatwi żołądek. Nie no pewnie... lepiej umierać z bólu. Tampony też są niezdrowe, żel pod prysznic, odświeżacz powietrza, telefon przy głowie podczas snu, suplementy, hormony i tak by można wymieniać... jasne, z niektórymi rzeczami ma rację, ale no niech da żyć 😀 Ja również cenię naturalne kosmetyki, ale nie wszystkie się sprawdzają. Zdaję sobie sprawę że źle jest nadużywać leków, ale jak jest potrzeba to trzeba.
Najgorsze jest to narzucanie się ze swoimi poglądami.
Świadomy konsument to taki który potrafi wypośrodkować. W każdej modzie, metodzie znajdzie coś dla siebie, ale nie wierzy ślepo we wszystko i przede wszystkim myśli 🙂
A mężowi współczuję przebojów...
Ja nie jadłam mięsa przez 8 lat. Dlatego jestem w stanie pewne rzeczy zrozumieć, ale na pewno nie karmienie psa karmą wege.
Zaczęłam jeść mięso z powrotem, paradoksalnie po pobytach w rzeźni. Po prostu wiem z jakich rzeźni unikać mięsa.
Mój przewód pokarmowy nie odczuł żadnych rewelacji jak niektórzy tu twierdzą.
Niech sobie każdy je co chce i czego nie chce nie je.

Ale jak widzę demonstrowane wszem i wobec poczucie moralnej wyższości z powodu niejedzenia mięsa - szlag mnie trafia na miejscu i nie biorę jeńców!
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
12 lipca 2016 15:34
Chess, to, niestety, nie było powiedziane żartem. Koleżanka bardzo fajna, ładna, zgrabna, dobrze się ucząca, ale nawiedzona i było to bardzo wkurzające. Ja osobiście z mięs jadam ryby (nie wiem, dlaczego niektórzy twierdzą, że to nie jest mięso, podobnie jak piwo nie jest alkoholem) i drób. Od święta kawałek pieczonego schabu. Dlaczego ryby i drób tak, a reszta nie? Ponieważ nie czuję się emocjonalnie związana z rybami i drobiem. Wiem, że to żywa istota i odczuwa ból, cierpienie, etc., ale nie mam więzi z tym zwierzakiem. Natomiast owcy, krowy czy konia nie tknę. I tak mam od późnej podstawówki. Dla kawałka pieczonego schabu dwa razy do roku "zdradzam" świnie.
wiorek, demon, dzięki za wytłumaczenie. W żadnym wypadku nie pisałam tego zdania złośliwie. Po prostu bardzo często tak jest. Sorry, ale jesteście tak drażliwi, że trzeba tak, formułować zdania, aby bron Boże że zostały odebrane jako dążące do konfliktu 🤔. Piszecie tylko o krowim mleku, ale co z twarogiem, nabiałem kozim, owczym, Też tak samo? Pytam się, bo mnie to po prostu interesuje, bo jak rozumiem idee nie jedzenia mięsa, to w tych innych przypadkach, to dla mnie tak trochę dziwnie. U mnie w rodzinie, prawie wszyscy żłopią  mleko, moja mama, lat 91, uwielbia mleko z wdrobionym chlebem/bułką oraz zupy mleczne, tak samo, ciotka lat 80, przez całe życie pije mleko, reszta rodziny też ( w tym ja) Żadnych sensacji żołądkowych, ani innych z tego powodu, nie stwierdzono.   
Watrusia każdy ssak produkuje mleko tylko dla swojego potomstwa.

edit: z wiekiem organizm przestaje produkować enzymy trawiące mleko. gdzieś czytałam że ludzie w europie i usa wykształcili sobie zdolność trawienia mleka w dorosłym życiu. Podobno też te enzymy są dodawane do mleka.
pokemon serio uważasz tak jak tam jest napisane, że to wina diety wegańskiej? może wada serca to też wynik weganizmu?  🙄
edit: z wiekiem organizm przestaje produkować enzymy trawiące mleko. gdzieś czytałam że ludzie w europie i usa wykształcili sobie zdolność trawienia mleka w dorosłym życiu. Podobno też te enzymy są dodawane do mleka.


Ilość laktazy spada z wiekiem, i/lub wraz ze zmniejszaniem spożycia mleka, ale u osób konsumujących mleko pozostaje na poziomie, który pozwala na normalne trawienie laktozy. Inna sprawa, że mleko (nie tylko krowie, ale również inne zwierzęce, a czasem roślinne też) może wywoływać alergie pokarmowe ze względu na zawarte białko. Niedobory laktozy i alergie na białka mleka często mylą nawet lekarze.
dea   primum non nocere
12 lipca 2016 22:32
_Gaga podstawowe założenia żelazowe są takie:
- Nabiał upośledza wchłanianie żelaza, więc lanie mleka, śmietany do szystkiego blokuje.
- Herbata upośledza, nie można popijać każdego posiłku bezpośrednio, trzeba odczekać.
- Żelazo niehemowe zawsze z witaminą C.
Bogate produkty to np.: buraki, natka pietruszki, fasola - ja sobie potrafię zrobić barszcz z fasolką i natką i wrąbać pełny talerz a potem dokładkę... I musowo owoce na zagryzkę. Czasami mam na to POTWORNĄ ochotę i wtedy "słucham" organizmu.

Wege od 23 lat - w końcówce ciąży brałam suplementy żelaza. Być może nie musiałam, ale nie chciałam tego sprawdzać, ryzykując dzieckiem. Wcześniej nawet krew oddawałam, żadnego pigułowego wspomagania pod kątem żelaza. Na diecie mięsnej wyglądałam jak śmierć na wakacjach. Mnie to służy po prostu. Pewnie nie każdemu. Ale te uwagi się przydają, każdemu (na diecie mięsnej też). Ludzie sobie fundują czasem anemię nawykiem domleczania wszystkiego i piciem herbaty.
Tak, dziecko też wege - 2 lata i rozwija się modelowo. Będę obserwować. I oczywiście wybór dostanie, jak już zrozumie co wybiera. Póki nie rozumie, ja wybieram za nią, to, co uważam za najlepsze i najzdrowsze.
Ja z tych niezmuszających. Sama zmuszania nienawidzę, więc i nie zmuszam. Ot, sama robię to, co uważam za słuszne z wielu względów.
dea, nie leję śmietany do wszystkiego (zużywam średnio 1 śmietanę miesięcznie) i nie piję herbaty wcale (nie lubię), kawę incydentalnie... Piję wodę. Zatem teza herbaciana w moim przypadku kompletnie nie trafiona :/
Ale wiem już że niehemowe żelazo mam wcinać z cytryną. Dzięki  :kwiatek:
_Gaga, jeszcze lepiej z kwasem L-askorbinowym. Albo z kiszoną kapustą. Cytryna za wiele tej witaminy C nie ma, wbrew pozorom 😉
dea No wlasnie..herbata. Przyznaje bez bicia, ze moja przed i wczesnociazowa cieza anemia byla wg lekarza spowodowana moja mania herbaciana. Kawy nie pijam, ale herbata... dzizas.. w kazdych ilosciach, najlepiej mocno gorzka zielona i ewentualnie czarna. Na poczatku ciazy musialam brac silny suplement zelaziany, teraz profilaktycznie biore 2 razy w tygodniu.

Gaga Jeszcze zielone smoothie na zelazo sa super. Rozne i codziennie!
Pandurska zamiast herbaty polecam czystek. Ja mam alergię na wszystko co zdrowe, herbaty piję owocowe, ew. earl grey, zielona odpada i inne tego typu. Ale akurat czystek mi smakuje, z miodem. Do tego jest o wiele zdrowszy niż herbaty.
jujkasek, z tą cytryną to była raczej przenośnia
A nie specjalnie sobie wyobrażam wcinać buraczki z kiszoną kapustą 😉
ja jestem wegetarianką od 7 lat a w ciągu ostatniego pól roku w znacznym stopniu ograniczyłam też nabiał i rzeczywiście na samym początku bycia wegetarianką miałam problem z żelazem, tzn. nie miałam anemii ale było w dolnej granicy normy bo właśnie nie przestrzegałam zasad łączenia produktów ale od kiedy przykładam do tego większą wagę żelazo mam w górnej granicy normy 😉 dla przykładu moja mięsożerna znajoma ma anemię ale nie przywiązuje zbyt wielkiej uwagi do tego co je. Często jest tak, że weganie i wegetarianie są bardziej świadomi tego co jedzą, zagłębiają się w to bo jednak trzeba trochę nakombinować, żeby jakoś zastąpić brak mięsa bez szkody dla zdrowia 🙂
Gaga a jak u Ciebie z ferrytyną, badalaś? Może witamina B12 też jest winna? Bo ona ma wpływ na wchłanianie żelaza. Może musisz zbadać? Znajoma mojej przyjaciółki mimo że opychała się kaszanką i wątróbką 😉 dla podniesienia żelaza ciągle miała anemię a po dokładniejszych badaniach okazało się, że niedobór tej witaminy był sprawcą 😉
dea   primum non nocere
13 lipca 2016 17:30
Ale B12 przecież właśnie wyłącznie w produktach zwierzęcych jest? Przyznaję bez bicia, że nigdy u siebie nie sprawdzałam  😡 ani nie suplementowałam, ale gdyby mi miało zabraknąć, to bym chyba już zauważyła.

_Gaga - niehemowe, nie wiem czy w hemowym też coś poprawia wit. C. Pewnie o to chodziło (bo widzę, że później o buraczkach piszesz), ale uściślam.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
13 lipca 2016 18:02
dea, tylko. ja suplementuję dla świętego sposobu (b12 i D), bo nie mam ich z pożywienia, a skutki niedoborów są groźne.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się