xx_0_xx

Konto zarejstrowane: 11 grudnia 2008

Najnowsze posty użytkownika:

Weterynarze- opinie o wetach, do kogo w potrzebie
autor: xx_0_xx dnia 13 września 2012 o 19:04
Zizi
Do wyjazdu na terenie UE potrzebny jest tylko paszport.




czyli nie ma już czegoś takiego jak zaświadczenie lakarsko - weterynaryjne na transport?
Zaniedbane ogiery SK ANALOP
autor: xx_0_xx dnia 08 września 2012 o 13:21
[quote author=Facella link=topic=88817.msg1517033#msg1517033 date=1347104201]
przecież Karla pisała, że szuka transportu dla Czuwaja, że tylko dla niego się zaangażowała w tę sprawę itd., itp. a teraz co?  😲


Może napisz do Karli i zapytaj. Zaangażowała się i załatwiła dużo więcej niż transport, ale jakaś dobra dusza doniosła do Analop kiedy przyjadą po konia i go wywiozła. Wystarczy wątki porządnie czytać 😉
[/quote]


Śmieszne. Nawet gdyby przyjechała po konia MAJĄC PRAWO GO ODEBRAĆ, a go nie ma (choć jest  :lol🙂 to w 24h dostałaby nakaz prokuratora o wydanie konia (miejsca jego postoju) - oczywiście jak udowodni, ze coś zagraża jego życiu. 🙂
Zaniedbane ogiery SK ANALOP
autor: xx_0_xx dnia 08 września 2012 o 13:17
30 stron, milion informacji o koniach zabranych, zagłodzonych i umierających. Ciekawe zdjęcia, co chwilę jakieś nowości, ale zero konkretów. Straż dla Zwierzat prowadzi interwencję i nagle się wycofuje. Nikt nie ma odwagi zweryfikować rzeczywistości i każdy pisze tutaj jak żal koni, które cierpią, ale nikt palcem nie kiwnie by im pomóc.  Konie umierają z głodu i zaniedbania, ale nikt ich nie odbiera właścicielom. Żałosne i delikatnie mówiąc – mocno śmierdzi.
Postanowiłam się wyłamać. Właściwie to bardzo długo zastanawiałam się czy napisać tu cos, bo skoro właściciele nic nie mówią, a wolą to załatwiać inaczej, to chyba i ja nie mam powodów, ale nerwy mi puściły…
Dawno mnie na forum nie było i nie zamierzam wracać, ale nawet do mnie dotarła ta historia. Fbl analop znałam, ale nie śledziłam za często – choć fakt, piękno i wolność ich koni wzbudzał podziw. Wydawało się, że żyją jak w raju, a tu nagle takie informacje. Nie ukrywam, że nieco to mną wstrząsnęło. Ale do rzeczy… Choć jak się dokładnie przyjrzeć temu wątkowi – pewnie zaraz moja wypowiedź zostanie stłamszona. Nie ważne. Postanowiłam napisać co wiem 🙂
Nastawiona mocno wypowiedziami z forum i chcąca pomóc tym biednym zwierzętom nie wiedziałam co robić. Nie miałam pomysłu. Mój mąż rzucił tekstem – pojedźmy tam. Nie wyrzucą nas, udamy, że chcemy kupić jakiegoś konia. A potem, wiedząc jak wygląda rzeczywistość – będziemy mogli podjąć walkę, dać sprawę do sadu – cokolwiek. Znamy przecież dobrych lekarzy, prawników. W stajni, gdzie stoimy chętnie by nam pomogli. Tak też zrobiliśmy.
Oczywiście nie dzwoniłam wcześniej, nie uprzedzałam  nikogo o moich planach. Adres ściągnęliśmy z neta i w drogę, mając nadzieję, że kogoś zastaniemy i zostaniemy wpuszczeni, choć z drugiej strony spodziewaliśmy się, ze możemy pojechać na marne, gdyż zostaniemy wyrzuceni z widłami w ręku. Ale cóż – życie tych koni warte było ryzyka, którego nikt inny nie odważył się podjąć!
Kiedy zajechaliśmy na wskazany przez nawigację adres nieco się przeraziliśmy… Właściwie to nie, zastaliśmy widok jakiego się spodziewaliśmy, choć baliśmy się zobaczyć. Wzdłuż drogi były niegdyś padoki, ale obecnie ich ogrodzenia całkowicie połamane. Na jednym z padoków wody po kolana, na drugim podobnie choć nieco mniej. Na podwórku błoto. Brud i syf jak ktoś napisał – obiektywnie rzecz biorąc, staaare gospodarstwo i tyle. Przed stajnią rozebrany balot czegoś, co wyglądało na siano, ale jego jakość pozostawiała wiele do życzenia. Na korytarzu full trawy. Konie w boksach miały czysto. Naścielone właśnie tym sianem, do jedzenia miały świeżą trawę. Nie było nic co można nazwać bałaganem, ale też nie było kafelek. Ogólnie wrażenie neutralne, nic złego, ale też nic ekstra. Stare gospodarstwo przystosowane na konie. Nie liczyłam, ale ok 25-30 porządnych boksów (a nie jak ktoś pisał 4, hahaha), w większości jakieś prawdopodobnie firmowe fasady z suwanymi drzwiami, choć też kilka dużych boksów angielskich. Do tego dwie biegalnie, każda mogąca według przepisów pomieścić dorosłych 160 koni lub jeszcze więcej źrebiat!
Kiedy zobaczyliśmy gospodarzy, zaśmialiśmy się – tak, faktycznie byli w klapkach, choć do dziś nie rozumiem co to za problem dla niektórych, ale jak wyciągać wszystkie brudy, to wszystkie, no nie? Poza klapkami, czysto i schludnie ubrani – tzn. nie garnitur rzecz jasna, a bryczesy czy Adam dżinsy, ale w sumie to nie ma nic do rzeczy. Nawet gdyby byli w ciuchach typowo „wieśniackich od gnoju”, gumowcach i z widłami w ręku to przecież nie było by w tym nic niestosownego. Normalne, że na stajni się pracuje, więc nie rozumiem wyciągania tego w czym chodzą i jak się ubierają xD Wydali się sympatyczni. Pytaliśmy o konie na sprzedaż… Właściwie sami nie wiedzieliśmy o co pytać by dużo zobaczyć, ale nie wzbudzać podejrzeń. Z tyłu za stajnią stało z 6-7 koni. Wszystkie wyglądały bardzo ładnie, były zadbane, w dobrej kondycji, ładne kopytka, grzywy, błyszcząca sierść. Naprawdę choć chcieliśmy to nie było się do czego przypiąć… Mocno to nas zdziwiło, bo spodziewaliśmy się, że wszystkie konie są zaniedbane. To były konie chodzące i przeznaczone na sprzedaż. Właścicielka opowiedziała nam kilka zdań o każdym z nich. Szokujące było jak dobrze zna te konie mając tak duże stado. Każdego konia wiek, rodowód, charakter, stopień wyszkolenia – przynajmniej tak to brzmiało. Na łące, kawałek dalej stały trzy  inne konie. Wiecznie biegały, bawiły się i szalały. Ale nam ich nie pokazano więc nie nalegaliśmy. Zapytaliśmy czy coś jeszcze jest na sprzedaż, coś młodszego, może źrebak… Zaprowadzono nas na łąkę i tam przeżyliśmy kolejny dzisiejszego dnia szok (choć nie ostatni jak się później okazało). Konie stały na dość mokrym pastwisku, niektóre w wodzie po kolana, ale inne na górce. Wszystkie wydawały się w dobrej kondycji, nie było koni wychudzonych czy zaniedbanych, choć nie były też jakoś otyłe. Chociaż nie, właściwie konie były różne – jedne mocno zapasione, inne dobrze wyglądające. Koni wychudzonych nie było, choć na niektórych delikatnie było widać rysy żeber, ale to przecież prawidłowa kondycja pastwiskowa, konia nie chodzącego w sporcie.  Ich kopyta wyglądały dobrze (lepiej i gorzej, ale ogólnie dobrze), były na pewno regularnie werkowane, nie były przerośnięte ani poobłamywane, grzywy przycięte, zero dredów czy tym podobnych oznak zaniedbania. Całe stado do nas natychmiast podeszło, wszystkie dały się dotknąć i pogłaskać. Wydawały się ufne i kochające ludzi. Roczniaki czy dwulatki żyły w całkowitej swobodzie – nikt od nich nic nie wymagał. Jednak każdy z nich chwycony za nogę – podawał ja bez sprzeciwu, mimo iż nawet nie miał na sobie kantara i mógł w każdej chwili odejść. Właściciele opowiadali o każdym koniu, który nas zainteresował. Wydawało się, że wiedza o nim wszystko – tak jak by mieli 4-5 koni, a nie jak obserwujemy w dużych stadninach. Wyraźnie zaznaczała się więź koni z ich właścicielem i nie była to fikcja. Można udawać, że kocha się konie, ale nie można namówić konia by udawał, że kocha nas. A te konie bezgranicznie ufały… Jak jechaliśmy z mega negatywnym nastawieniem, tak po godzinie rozmowy nie wiedzieliśmy co się dzieje, a po dwóch…  zmieniliśmy punkt patrzenia… Nie właściciele, a konie nas do tego przekonały. Mało tego, kilka z nich tak niesamowicie nas zauroczyło, że wróciliśmy do rozmowy (między sobą) czy aby faktycznie nie kupić jakiegoś młodziaka do skoków. Obecnie jeżdżę ujeżdżenie, ale zawsze skoki mi się marzyły… Warunki w pensjonacie mamy dość dobre (także finansowe), wiec stać nas na kolejnego konia, o którym już z rok myślimy, ale pozostawało to w sferze „myślimy”. Ale nie o tym.
Gdy wracaliśmy na stajnię rozejrzałam się po okolicy... Niegdyś najlepsze Nadnoteckie pastwiska, a w tym roku – bagna. Teren bardzo niski, wszędzie woda, zboża nie pokoszone, łąki jak jeziora w promieniu kilkunastu km. Właściwie wszystko tam pływa. Przestało mnie zastanawiać błoto na podwórku, bo przecież ono jest tutaj wszędzie i nie jest to niczyją winą – taki rok, na pogodę nie wpłyniemy! Mało tego, nawet połamane ogrodzenie zaczęło mnie jeszcze raz zastanawiać gdy zdałam sobie sprawę, że co któreś gospodarstwo ma zerwany dach na stodole, a znaczna część z wielkich, wysokich topoli runęła na ziemię wraz z korzeniami. Burze szalejące w tej okolicy spowodowały naprawdę potężne zniszczenia… wszędzie… a kawałek połamanego płotu jest niczym w porównaniu z tym co dzieje się po okolicy.
Jako iż już nieco „przełamaliśmy lody” zapytałam jeszcze o te trzy  koniki co tak ciągle szaleją po łące. Dwa z nich to były młode dorastające ogiery, a trzeci arab – DOLARES. I tutaj w zupełności przekonałam się co o tym wszystkim myśleć! Dolares był wesoły, ganiał z młodziakami, dębowały, bawiły się. Piękny arab szalejący po łące w tą i spowrotem. Ogon na plecach, delikatnie zarysowane linie żeber, ale żeby zagłodzony??? Szczerze mówiąc ten młody ogierek był od niego wiele chudszy, ale podobno spędził sporo czasu w klinice i dopiero dochodzi do zdrowia. I fakt, widać po nim, że nie wszystko jeszcze ok,  ale ponoć ma chodzić. Nawet pokusiłam się o telefon do kliniki by dla czystości własnego sumienia sprawdzić – i to prawda, koń jest leczony.
Ale wracając do tematu - Dolares przekonał mnie kto tu ściemnia i robi jakiś śmieszny (zależy dla kogo!) żart. I faktycznie tłumaczenie, że siano kiepskie jest bez sensu – bo po co tłumaczyć jak koń w dobrej kondycji? Ok, wcale nie wyglądał jakoś super, ale po tym jak gania na padoku wierzę, że nie jest to koń, któremu dasz wiaderko owsa i spokój, chyba, że zamkniesz na 24h. Faktycznie ten koń jest szczęśliwy, wesoły i niczego mu nie brakuje, a już na pewno nie jedzenia. Poza tym, gdyby ktoś z Was przejechał się teraz po dowolnym stadzie ogierów – gwarantuje, że 95% ogierów wracających z punktów kopulacyjnych jest w gorszej kondycji niż ten arabek. Koń wygląda zupełnie dobrze i  niejeden zazdrościłby mu kondycji. Śmiech na sali. A właściciel jeszcze dodał – może nie wygląda idealnie, ale to arab, zwierzak kochający biegać. Pewnie, że można go zamknąć w boksie  na 24h czy nawet dać na łańcuch i będzie ważył 2 razy tyle przy obecnym karmienu, ale czy będzie szczęśliwszy? Powiem szczerze, że po tym jak zobaczyłam Dolaresa na własne oczy to zaczęłam się zastanawiać o co ta nagonka i skąd te zdjęcia. Wydaje się, że po prostu ktoś jest na tyle zawistny, że celowo robi nagankę. Bo ewidentnie to albo nie ten koń, foty dobrze przerobione lub utalentowany fotograf. A, że na pewno widziałam Dolaresa, a nie innego araba – ma pewien znak szczególny… bliznę…
Weszliśmy na kawę. Dłuższy czas rozmawialiśmy na różne końskie tematy. Właściwie o wszystkim i o niczym. W końcu zapytaliśmy dyskretnie o Czuwaja, bo przecież też jeszcze kilka miesięcy temu był wystawiony na sprzedaż. Okazuje się, że wystawili go na sprzedaż gdy wyszły jego choroby, cena za konia wynosiła 1zł (to pamiętam z ogłoszeń, jak pewnie większość z Was!), bo liczyli, że znajdzie się ktoś kto zechce go wziąć do siebie i dać mu odpowiednie warunki – czyli brak rotacji koni w stajni, stałe towarzystwo wałacha i „prywatne” pastwisko, którego wówczas nie mieli. Przynajmniej z grubsza tak zrozumiałam.  Telefonów podobno było sporo, ale gdy zaczynali mówić o leczeniu konia i jego problemach – nikt się nie zdecydował. Przykre. Obecnie stan Czuwaja jest dużo gorszy, ale właściciele nie chcą go uśpić jak niektórzy radzą, a będą leczyć póki leczenie ma sens, a stan zdrowia pozwala koniowi godnie żyć. O jego uśpieniu zadecyduje lekarz, ale na razie się na to nie zanosi. Koń mimo iż ma dobry apetyt wciąż chudnie, jest stale na lekach, ale niestety – wiek i choroba robią swoje. Spędza całe dnie na łące, biega, jest wesoły. Zapytałam wówczas ile ma lat, bo przecież chyba nie jest stary? Odpowiedź była prosta i logiczna – „bycie starym to pojęcie względne. Mój dziadek przeżył pierwszą i drugą wojnę światową, zmarł mając ponad 90 lat. Mój sąsiad miał ok 50 gdy umarł na raka. Czy to znaczy, że sąsiadka źle o niego dbała? Tak samo jest z końmi – jeden mając 30 lat chodzi w siodle, inny w wieku 12 idzie na emeryturę.”
Nie zamierzam tu opisywać co i jak, bo w sumie nie taki był mój zamiar. Jadąc do tej stajni zastanawiałam się jak można być takim barbarzyńcom i jak „udupić” tych ludzi. Żal mi było nie tylko Czuwaja czy Dolaresa, ale i wszystkich innych koni. Po wizycie i dłuższej rozmowie żal mi było ich, że stado „dzieciaków” robi zadymę niewiadomo o co. Po kawie, wyszliśmy na dwór i właściciele poprosili nas byśmy jeszcze w jedno miejsce z nimi poszli… Na kawałku łąki, kawałeczek od domu stał koń. Łąka wygrodzona jednym sznurkiem, granica bardzo mocno przedeptana (ścieżka), ale na środku sporo trawy.  Właścicielka zagwizdała i zawołała – „Czubuś, choć na obiad”. A koń podniósł głowę, popatrzył i ruszył kłusem by następnie zagalopować i sobie bryknąć.  Taaa, wywieźli gdzieś w środku nocy i konia nie ma – hahaha! A kto tam był i to stwierdził??? Koń chudy, nawet bardzo, ale pełen życia i radości. Po tym co widziałam, wierzę, że jest ciężko chory i wierzę, że właściciele robią dla niego wszystko co można! Czuwaj poszedł do stajni gdzie czekał pełen żłób jedzenia. Powąchał i zostawił. Niestety z apetytem u niego ciężko. Z resztą, wiem o jego chorobie także od weta, a gdy tydz później przyjechałam ponownie pokazano mi jego wyniki i kartę leczenia – szczena opada krótko mówiąc!
Wiecie, i kiedy czytam Wasze słowa rozpaczy, że Stado konia sprzedało to zastanawiam się kogo tutaj powinno być mi żal. Przecież tylko dlatego, że Czuwaj jest koniem prywatnym to jeszcze żyje! Pewnie, ze jest to sprawa ETYKI czy trzymać i „bezsensu” leczyć chudego konia, który nigdy nie przytyje i nie wyzdrowieje czy lepiej dać na kiełbasę, póki jest co. Właściciele uznali, że póki jest wesoły i pełen energii – nie zabiją go. Stado nigdy nie trzymałoby tak schorowanego wraka bo WSTYD, lepiej dać na mięso, póki miał wagę! Z resztą pokażcie mi państwowe emerytowane ogiery w Stadach! Ile ich jest? Tych nie kryjących już. Większość albo idą na punkt albo dostają bilet w jedną stronę. Sama kilka lat temu brałam udział w akcji ratowania takowych – nie pamiętam imion, ale wybrakowane zostały bodajże 23 ogiery, utytułowane, sprawdzone w sporcie, z dzielnym potomstwem. Ogiery w wieku 15 i więcej lat, większość zdrowa, ale np. chuda po powrocie z dzierżaw lub za mało kryły.  Stajnia, w której stoję chciała wykupić dwa z nich – Winchestera i Druha, bo mają po nich sporo dobrego potomstwa. Winchester był zdrowy, w bardzo dobrej kondycji, nadawał się do rekreacji. Druh miał chore nogi, wrócił z dzierżawy makabrycznie chudy, wyglądał gorzej niż Czuwaj, ale nie był chory, a po prostu zaniedbany. Stado uznało, że łatwiej go oddać na rzeź niż odkarmiać, bo to za duży koszt. I co? Nie udało się uratować żadnego z nich, mimo iż ich cena odkupu była śmieszna. Dlaczego? Bo stado postawiło warunek – wszystkie albo żaden! I około 20 ogierów pojechało do Włoch (Farancji?) za cenę ok 1zł/kg. Zasłużonych dla sportu i hodowli koni, które wiele osób chciało ratować. Niestety – SO co roku brakują ogiery i wysyłają na wycieczkę do Włoch. Czy naprawdę szkoda Wam Czuwaja, który po raz pierwszy od 15 lat pasie się na trawie, zażywa swobodnego ruchu i jest szczęśliwy? Chory ale wesoły! Lepiej było by mu we Włoszech?


Kończę, bo to bez sensu. Żeby każdy z Was, piszący te bzdury, wpłacił chociaż po 10zł, wiecie ile koni można by uratować? Ale nie, lepiej robić nagonkę na bogu ducha winnych ludzi, bo może uda się na tym kasę zrobić. A może jakiegoś darmowego konika dostać? Heh, ilu z Was się czai na takiego? Szkoda słów.
A akcja medialna tylko dlatego, że Czuwaj. Żałosne jest jak wiele osób czai się na tego konia by właśnie zrobić jakąś zbiureczkę i ful kasy zarobić, bo to przecież CZUWAJ i każdy pieniądze wpłaci, a rozliczać się później nie trzeba, jak robi to większość fundacji.

Dostanę bana? Za wypowiedź inną niż reszta? Czy teraz 10 stron będzie o mnie jaka ja zła? Hehe


PS. A dlaczego to piszę zamiast zachować dla siebie jak większość? Pochwalę się na zakończenie – od 3 lat nie skakałam na koniu, „bawię się” tylko w ujeżdżenie. Ale tydz po wizycie w Analopie wróciłam tam znów i wyjechałam z cudownym młodym skoczkiem i marzy mi się znów wrócić do tych czasów. Koń przeszedł stosowne badania, jest ideałem zdrowia, ma wspaniały charakter i temperament.  I gdybym jeszcze kiedyś miała kupić konia lub radzić komuś – poradziłabym właśnie szukać tam! Gdzie konie są wychowane w wolności, radości i miłości!

PS2. Jeszcze mnie rozbił tekst o sianie, że sami sobie robią złe.  Hihi, czy ktoś z Was ma pojęcie na czym polega produkcja siana? Myślę, że jego jakość nie zależy tyle od producenta co od meteorologów – bo powiedzą, że 7 dni ma być ciepło i słonecznie, a po 6 dniach spadnie deszcz! I co? Z najpiękniejszego i najlepszego siana zostaje nam „badziew” na ściółkę.  A niestety, nie zawsze da się zrobić nowe czy kupić, bo przecież deszcz spadł w całym rejonie i meteorolodzy „oszukali” wszystkich. Jak masz 5 hektarów nie ma to znaczenia, bo strata niewielka, ale na 50 już jest kłopot…

PS3. A dlaczego sprawa ucichła? Zarówno mój lekarz, jak i kilku innych odmówiło interwencji ponieważ nie widzą absolutnie żadnych zaniedbań, konie są zadbane i maja świetne warunki.

PS4. Wyciąganie filmów sprzed kilku lat wydaje się co najmniej śmieszne! Prawda jest taka, że w każdej stajni ma prawo być chory czy chudy koń i zaraz nie świadczy to o zaniedbaniu! Znamy wszyscy sytuację sprzed kilku lat gdzie bodajże w Janowie Podlaski padło 16 koni w ciągu tygodnia. Albo 23 konie w Willows Whistlin? Też zaniedbanie? Jak często koń ma prawo zachorować? Spotkaliście się kiedyś z kolką? kulawizną? raną? przeziębieniem? grzybicą? grypą? grudą? ciężkim porodem?  kulawką? biegunką? albo czymkolwiek innym? Raz na 5 lat? Raz na 10 lat? Nawet jak przyjmiemy raz na 10 lat koń może zachorować, to w stajni gdzie jest 60 koni – jest to 6 schorowanych czy wychudzonych koni rocznie!!! Zastanówcie się nad tym…
Inna sprawa, że co roku część koni jest kupowanych, najczęściej po kontuzjach itd.


POZDRAWIAM
Agnieszka Kuśnik, tel. 797 329 874
Ustępowanie od łydki
autor: xx_0_xx dnia 07 maja 2009 o 09:24
Zapraszam do umieszczenia "swoich" opisów. Niech czytelnicy mają możliwość przestudiowania, wypróbowania, wyboru.  😎



[quote author=Jane Savoie "Wszechstronne szkolenie koni"]
Do ustępowania od łydki na prawo używamy następujących pomocy:
Dosiad: Usiądź prosto w równowadze dokładnie po środku konia.
Prawa łydka: na popręgu, prosi o ruch na przód
Lewa łydka: Cofnięta za popręgiem, prosi o ruch w bok.
Obie nogi są bierne, chyba, że koń potrzebuje być mocniej wysłany do przodu lub w bok. W takim przypadku odpowiednia noga daje sygnał i natychmiast odpuszcza.
Lewa wodza: Pulsuje prosząc o zgięcie w potylicy.
Prawa wodza: Stały nacisk, podtrzymuje prostą szyję

[/quote]

podkreślenie moje
Zaświadczenie lekarskie
autor: xx_0_xx dnia 06 maja 2009 o 16:32
W sobotę mam w planach wyjazd na zawody.
Nie startowałem już kilka lat, licencji oczywiście nie mam, ale to zawody towarzyskie...
I wszystko byłoby ok, bo jeszcze w zeszłym roku na tow. nie było trzeba nic, a teraz czytam w propozycjach, że trzeba mieć aktualną książeczkę lekarską lub zaświadczenie od lekarza o braku przeciwwskazań do startu w zawodach... 😲
O co chodzi? Gdzie to zdobyć?
Przyznam bez bicia, że nawet nie wiem gdzie się udać, bo u lekarza ostatni raz byłem naście lat temu, jeszcze jako przedszkolak...  🤔
Próba dzielności klaczy - od kuchni
autor: xx_0_xx dnia 05 marca 2009 o 09:18
W styczniu wpisywaliśmy 2 klacze do księgi sp.
I potwierdziło się co pisałam wcześniej - żadne próby nie są potrzebne!
Jedna z klaczy ma 6 lat, użytkowana rekreacyjnie, nikt jej w skokach nie sprawdzał. Została zbonitowana i pobrana do badania krew. Klacz obejrzano w ruchu luzem.
Druga klacz ma 5 lat, jest surowa gdyż jako źrebię miała złamaną nogę i użytkowana wierzchowo nie będzie nigdy. Została ona również zbonitowana i pobrana krew.

Po 2 tyg przyszły wyniki, a po kolejnych 2-3 licencje klaczy, wpisy do Księgi Głównej i paszporty maluchów.
Obie klacze były wpisywane kilka tygodni po urodzeniu pierwszego źrebięcia.
Problemy z kopytami- choroby, pekniecia, ropnie
autor: xx_0_xx dnia 05 marca 2009 o 09:11
Mi zawsze tłumaczono, że po ropie można spodziewać się tego, że wyjdzie tam gdzie się jej nie spodziewamy... 🤔wirek:
Oczywiście, że może przy strzałce, tam jej widocznie najłatwiej.

Ropień może rozwijać się i "czaić" kilka tygodni, zwłaszcza gdy jego rozwój spowalniamy (środki przeciwzapalna!) przedłużając tym samym proces gojenia. Znam konia chodzącego w dużym sporcie i nagle okulał... Trzy miesiące był leczony, szprycowany i gdy miał już iść "do żyda" jak to określono - ropień się ujawnił i konio ozdrowiał.

Moja rada - rób kompresy. Jeśli to ropień napewno pomogą. Jeśli nie - nigdy nie zaszkodzą, a kosztują tylko stracony czas!  😉
7-9 miesięczny ogierek zdolny do zapłodnienia klaczy?
autor: xx_0_xx dnia 04 marca 2009 o 18:56
{
Co do kastracji to optymalny wiek około 2-iego  roku życia choć słyszałam , że westowcy kastrują już kilku tygodniowe źrebięta 🤔


Są różne teorie.
Ja uważam, że najlepszy wiek to 8-12 miesięcy.
Są tacy do kastrują 3-4 letnie, a i tacy co kilku tygodniowe i nie tyle westowcy co metodę tę rozpromował chyba Minty Roberts. 😉
7-9 miesięczny ogierek zdolny do zapłodnienia klaczy?
autor: xx_0_xx dnia 03 marca 2009 o 20:15
I dlatego draźni mnie fakt jak ogierki młode są puszczane z kobyłami..


a mnie jeszcze bardziej drażni fakt podejścia niektórych wetów, którzy nie chcą kastrować "dzieci", bo im "żal"...
kurde... niestety większość wetów to faceci... a większość facetów zawsze ma wrażenie jak by traciło swoje...  🤔wirek:
7-9 miesięczny ogierek zdolny do zapłodnienia klaczy?
autor: xx_0_xx dnia 02 marca 2009 o 20:20
Teoria mówi, że ogierki i klaczki należy rozdzielić w wieku 12 miesięcy...

A z praktyki...
znam klacz, która w wieku 20 miesięcy dała źrebaka!
pokrył ją o 1-2 miesiące młodszy brat... czyli ona miała 8, on...  🙄

Na szczęście wszystko dobrze się skończyło...


Z doświadczenia dodam - u nas w stajni źrebięta są bardzo dobrze żywione i dojrzewają zdecydowanie wcześniej.
U 8-10 miesięcznej klaczki ruja to normalna sprawa, ogierki w tym wieku też już "skaczą" po starszych klaczach, jednak są za małe by coś spsocić... A w maju stracą jaja - jako 8-15 miesięczne...
Mięsień międzykostny - urazy, objawy, leczenie, prognozy
autor: xx_0_xx dnia 02 marca 2009 o 20:13
U nas konio przewrócił się na przeszkodzie. Lekko się skaleczył, ale w sumie nic się nie działo.
Potem delikatnie chodził przez kilka dni i poszedł na pastwisko na 3 tyg. (brak jeźdźca)
Po trzech tyg był ze 3-4 razy na wypadzie w teren i za ostatnim razem zaczął kuleć.
Dopiero 2 dni później dojechał wet, noga lekko napuchła, baliśmy się o ścięgno.
Diagnoza - zwyrodnienie mięśnia międzykostnego. Noga została zblistrowana i zawinięta, a za 2 tyg powtórka.
Dodatkowo zrobiliśmy rtg, które pokazało również złamanie rysika. Ale naszczęście już w trakcie zrastania!
Po kolejnym blistrowaniu koń miał 2 tyg odpocząć i wet powiedział, że można wracać do delikatnej jazdy.
Czyli 4 tyg od stwierdzenia zwyrodnienia i 7tyg od złamania.
Wyszło tak, ze stał sporo dłużej... ale doszedł do siebie w 100%  🙂
Koń skoczek na starość ujeżdżeniowcem?
autor: xx_0_xx dnia 18 lutego 2009 o 11:19
Dokładnie Lanka_Cathar, a jeszcze biorąc pod uwagę fakt, że Jędrusia zdobyła mistrzostwo polski w Strzegomiu...  :kwiatek:

Ujeżdżenie wcale nie jest lepsze dla kręgosłupa... Ale w sumie można anglezowanym jeździć...  😉
Uważam, że jeśli koń faktycznie robi się stary, niezależnie od wieku to lepszy będzie dla niego ogólny trening z wypadami w teren, kawaletkami, jazdami rekreacyjnymi, małymi skokami, rozciąganiem, ćwiczeniami giętkości itp niż konkretne nastawienie - "jesteśmy skoczkami" czy "jesteśmy ujeżdżeniowcami"  🙄
Pobieranie i przechowywanie nasienia
autor: xx_0_xx dnia 18 lutego 2009 o 11:10
[quote author=ms_konik link=topic=2835.msg178401#msg178401 date=1234949073]
[quote author=aniapa]
4. Przechowywanie dawki inseminacyjnej nasienia w ciekłym azocie 2 PLN / m-c
[/quote]
Jak to czytam to się szczerze cieszę z posiadania własnego kontenera 🙂.

Armara- A na SGGW nie ma takiej usługi?
[/quote]

A możesz napisać coś więcej?
Gdzie kupić i "jak się opiekować" takim kontenerem? Ile dawek można w nim mieć?  :kwiatek:
Laicy o koniach
autor: xx_0_xx dnia 13 lutego 2009 o 13:43
czytając jak piszecie o "poptyranej" dziewczynce, bo taka chętna do pomocy w stajni przypomniało mi się coś...

przyjeżdża do nas weterynarz, który jest stałym bywalcem (naprawdę super lekarz od koni, z podejściem i wgl).
Tym razem to była sobota, więc wziął ze sobą syna (12 lat)
nagle mały staje na środku padoku i krzyczy:
- tata, tata, choć szybko
- co się stało?
- no tata, tata, szybko!
- ale o co chodzi?
- no nie pytaj, szybko chodz!
tata wystraszony biegnie
- co jest?
- ale... ale... tu jest... KUPA! jak ja mam iść...

ale mieliśmy polewkę... a syn weta... dobrze, że nie widział jak się robi USG  😂
Krzywy koń
autor: xx_0_xx dnia 13 lutego 2009 o 13:32
A więc zacznę od początku.

Ja - ala skoczek od xx lat (N, trochę C, ale nigdy znastawieniem na duży sport, bardziej sportowa rekreacja), teraz "bawię się" w ujeżdżenie. Mam młodego konia, z którym zaczynam dopiero piąć się (jeździmy L/P). Brak mi doświadczenia, ale od maja/ czerwca ruszam z trenerem, wiec pewnie będzie łatwiej.

Koń - nie jest mój. Jest to pięcioletnia klacz, w październiku odsadzono jej pierwsze i jedyne źrebię i od tego czasu ją jeżdżę. Tzn zaczęłam od lonży, dosiadłam jakoś w grudniu i tak powoli, powoli zaczynamy zupełnie od zera. Klacz w 100% zdrowa, siodło ma dopasowane, zęby ok. Mam ją objeździć i przygotować do sportu w zamian za zniżkę mojej dwójki w pensjonacie (drugi emeryt po skokach).
Może brak mi doświadczenia, jeździć teoretycznie potrafię, choć czy można potrafić startując ponad 10 lat na jednym koniu? Z młodymi końmi mam spore doświadczenia, ale tylko na podstawowe zajazdki... Jak sport - zaczynałam zawsze od koni wstępnie gotowych...

Piszecie o kontrgalopach, łopatkach, renwers... to nie nasz poziom...

Nie wiem, mam wrażenie, że stoimy w miejscu od kąd ją dosiadłam. Robimy zwrot na przodzie, wolty w stępie i wolty kłusem w lewo... w prawo się zacinamy... i koniec... chociaż te wstępie też nam nie wychodzą jak powinny (w prawo)

Czy nie jest tak, ze załamana jej krzywizną i brakiem postępów zbyt mocno skupiam się na jednym elemencie? Ale płakać mi się chce gdy robię jedno koło (woltą tego nazwać nie można, choć kołem także), drugie, dziesiąte, trzydzieste i nadal nie wychodzi... dzień, tydzień, miesiąc... wciąż nad jednym pracujemy... Nie galopujemy w ogóle! Nie robimy nic innego  😵

Czy powinnam dać sobie spokój z tymi woltami i zacząć jeździć "normalnie"? Tzn galopować, kawaletki, może małe rozluźniające skoki, uczyć konia dalszych elementów jak ustępowanie od łydki, łopatka do środka itd... tyle, że żaden z elementów prawdopodobnie nie będzie wykonany poprawnie, więc zadowalać się (narazie) tylko cząstkowymi postępami (w woltach także)? Czy "walczyć" pozostając na poziomie zero aż zostanie on prawidłowo wykonany zanim pójdziemy dalej? Ciężko jest mi (może podświadomość) zacząć galop na koniu, na którym nawet w kłusie nie mogę go ustawić prosto... w miarę prosto...  🙄
Zawody towarzyskie - propozycje
autor: xx_0_xx dnia 13 lutego 2009 o 13:12
Jupi, jupi!
Na Woli się coś ruszyło!!! 😀
Palec Mahometa
autor: xx_0_xx dnia 13 lutego 2009 o 13:08
ej, czy ktoś tu nie pomieszał nazewnictwa?  👀

nie ma czegoś takiego chyba jak palec Mahometa?  🙄

piętno Mahometa
- to ciemne plamy na sierści, choć bywają i jaśniejsze, ale Mahomet nie ma nic do "dołków", natomiast...
pchnięcie lancą czy kciuk Proroka - właśnie są to te zagłębienia w mięśniu...
Sprzedaż konia
autor: xx_0_xx dnia 13 lutego 2009 o 09:20
nawet mogę sprzedać na rzeź

wisi mi on (ona znaczy się)


przy takim podejściu faktycznie lepiej sprzedaj, bo zwierzaka żal...  🙄
Krzywy koń
autor: xx_0_xx dnia 11 lutego 2009 o 17:56
Wykonujemy woltę w prawo:
prawa łydka na popręgu, lewa pilnuje zadu, prawa aktywizuje ruch na przód.
Lewa wodza ogranicza skręt i trzyma wielkość łuku. Prawa wodza prosi o zgięcie do środka.

Ale co zrobić by "wszedł" mi na tą lewą wodzę? Jeśli nie napnę prawej to wygina mi głowę zupełnie w lewo, napiera na prawą łydkę, wpada łopatką do środka... Niby jedziemy w prawo, ale koń wygięty zupełnie w lewo, sztywny, nie akceptuje pomocy, zadziera do góry głowę... czy to kłus, czy stęp, czy lonżowanie, czy spacer w terenie - zawsze głowa w lewo i łopatka do środka wpada...
im więcej robię okrążeń (10-20-30) tym bardziej sztywny (takie 20-30metrów), nie chce ustąpić, nie chce się wygiąć - a ja już nie wiem jak pracować...

na lewo jest super (idealne wygięcie, pełne rozluźnienie, świetny kontakt), choć ostatnio poradzono mi by ustawiać go w prawo nawet jak jadę w lewo - ale się nie da...

macie może jakieś pomysły? jak sobie radzić z tak krzywym koniem?
męczyć go w kółko tymi woltami (kołami w zasadzie, bo 30m to już nie wolta, a na małych się ślizga przy tym podłożu) czy odpuścić i niejako udawać, że jest ok, a przyjdzie czas, że będzie łatwiej... bo już sił mi brak...

jakie macie doświadczenia z tak bardzo krzywymi końmi? jak sobie radzić? jakie ćwiczenia?
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: xx_0_xx dnia 11 lutego 2009 o 17:43
Ja nie słyszałam o przeciwskazaniach do skoków, ale czytałam o butach Easycare Epic - można normalnie jechać w nich parkury wg strugaczy. Co do Old Mac to nie wiem bo to jednak troche inne buty. Epic  mają gaiter który trzyma je lepiej na nodze


Wow! To wspaniała wiadomość! Do OM też można gaiter kupić i trzymają się wcale nie gorzej, podobno 🙂
W takim razie żeby nie robić już wielkiego oftopa, czekam na relację skokową w wątku butkowym jak tylko przyjdzie pogoda  😀
Końskie plecy, grzbiet
autor: xx_0_xx dnia 11 lutego 2009 o 17:34
Dolga - poprostu szok!   👍
zmiana niesamowita, tylko gratulować i życzę dalszych postępów!  :kwiatek:
Przykurcz ścięgna u źrebaka- wpływ operacji na użytkowanie
autor: xx_0_xx dnia 11 lutego 2009 o 17:25
Wet tłumaczył nam ostatnio, że nie jest to wiekszym problemem i właściwie szybko konik dochodzi do siebie, nawet jeśli trzeba przeprowadzć 2-3 operacje (kolejne ścięgna, bo najpierw powierzchowne, a jak to nie pomaga nacina się głębokie).
Niestety w drugą stronę (za długie ścięgna) ponoś jest gorzej  😕
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: xx_0_xx dnia 11 lutego 2009 o 17:23
A czy w Old Macach nie mozna wkręcić haceli? Ja kupiłam do moich butów hacele bo będę w maju jechac zawody na trawie, poza tym zaczne niebawem skakać w domku z koniem, a jest mokro i może być slisko - mam wtedy zamiar zakładac buty z hacelami.


Jasne, że można, ale skakać w butkach? i na zawody tak?
W wątku butkowym odradzają - jeśli skakałaś, może opowiesz coś więcej tam?  😉
Problemy z kopytami- choroby, pekniecia, ropnie
autor: xx_0_xx dnia 11 lutego 2009 o 17:20
U nas wet spojrzał na kopyta, kulawiznę (b. silna w stępie) i stwierdził - eh, napewno trzeszczki, bo przy takim kopycie to inaczej być nie może... :/
ale obejrzał nogę, kopyto, po czym dodał - zaraz, zaraz, może nie... poszedł do auta, wziął nóż i podniósł nogę - ale trysnęło, szok  😲
aż się zaśmiał, że sami nie zauważyliśmy...  🙄

kazał psikać zwykłym CTC, koń do stajni szedł już 100 razy lepiej niż z... po 2 dniach prawie śladu nie było i kazał chodzić po padoku... nie wiem ile w sumie trawało całe leczenie, ale kulawizna bardzo szybko minęła i konik doszedł do siebie  🙂
Końskie plecy, grzbiet
autor: xx_0_xx dnia 11 lutego 2009 o 11:55
aha, i jeszcze jedno mi polecano - latem pastwisko
zimą siano rzucane w słomę i owiec też najlepiej na ziemię...  😉
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: xx_0_xx dnia 11 lutego 2009 o 11:52
Ja szczerze mówiąc po tym co się naczytałam ostatnio zdecydowałam się zostawić mojego konia boso. Narazie czekamy na butki Old Macsa, bo efekt przejściowy nosi źle.
W sezonie startów, a konio młody, więc nie bedzie mocno eksploatowany zastanawiam się nad takim układem - trenujemy boso, jeździmy boso, nadchodzą zawody to w środę kujemy, w czwartek trening z hacelami, piątek luźniejszy... sobota zawody, niedziela rozkuwamy... lub poniedziałek jeszcze trening z hacelami i rozkuć...
a za 2 tyg kolejne zawody...

jak myślicie? da się trenować bez haceli a na zawody zakładać czy to bez sensu?
gorzej jak wypadną zawody co weekend, choć jak napisałam - my rekreacyjne skoczki, max P w tym roku i raczej dla przyjemności niż dla sportu  😉
Kupno konia
autor: xx_0_xx dnia 11 lutego 2009 o 11:44
Zastanawiam się co myślicie o kupowaniu koni szkółkowych, które zaczęły pracę pod siodłem w młodym wieku?
Na ile takie "przedsięwzięcie" jest ryzykowne jeśli chodzi o długość użytkowania konia i zagrożenie wystąpienia kontuzji później?


Wszystko zależy od tego jakiego konia i do czego...
Znam osobę, która kupiła ze szkółki czternastoletnią kobyłkę, NN, 175cm wzrostu i zapłaciła za nią prawie 20tyś... choć koń nie wart dla mnie 3  😜 (właściciel nie chciał sprzedać, ale się uparła, a jako, że kasy było sporo to i sporo wyciągnął... choć wiedziała, że za 5 by też sprzedał, ale musiałby się umieć i chcieć dłużej targować - nie chciała, podjęła decyzję i chciała konia JUŻ)
ale uznała, że jest to jedyny koń jakiego byłaby w stanie kochać, najwspanialsze stworzonko na świecie, najcudowniejsza, och, ach itd, a do tego w szkółce nadmiernie eksploatowana, źle żywiona (prawie wcale jej zdaniem), źle traktowana...
koń taki, że do galopu nie szło... kłus ok, ale jak masz non stop przyłożony palcat... bardzo spokojny osiołek... a osoba słabo jeżdżąca (tzn jeżdżąca z 5 lat, ale bojąca się koni)...

dziś konio ma prawie 20 lat i niczym nie przypomina tamtego osiołka, jest wesoła, szczęśliwa, pełna energii... nawet chodziła pare razy zawody skoki i ujeżdżenie, do N pod osobą, która ją obecnie współdzierżawi, bo właścicielka zmieniła pracę i ma mniej czasu dla niej...  choć z założenia miała być tylko koniem na spacery w tereni... właścicielka jest zadowolona to mało powiedziane - uważa, że to najlepsza decyzja jaką mogła podjąć, i ona i konisko szczęśliwe i chyba o to chodzi!!!


ale ja osobiście nigdy konia po szkółce bym nie chciała
najchętniej młodego 4-5 latka, tylko od hodowcy, zajeżdżonego, naskakanego, ale nie eksploatowanego i do pracy  😉
Końskie plecy, grzbiet
autor: xx_0_xx dnia 11 lutego 2009 o 11:26
Teraz krew mnie zalewa jak słyszę, że ktoś kupił siodło i na oko stwierdza, że pasuje koniowi...


Dlatego na bolące plecki polaca się siodła na pompowanych poduchach i elastycznej terlicy - ja mam Wintec Isabell Werth, które kupiłam samodzielnie mierząc kłąb. Podczas wyjazdu na zawody (mam stajnię na odludziu) poprosiłam dobrego specjalistę o opinię - pasuje idealnie, gdyż samo się dopasowuje i nie powoduje ucisków.
Naprawdę sobie chwalę, przestałam stosować jakiekolwiek wcierki, a plecki jak nowe 🙂 mimo, iż poprzednie siodło także pasowało dobrze  😉

aaa, no i nam polecano min raz w tyg pracę lonża + chambon, by wszystko dobrze porozciągać  😉
Anegdoty jeździeckie (fachowcy i konie)
autor: xx_0_xx dnia 11 lutego 2009 o 10:25
Młody koń, pierwszy raz dosiadany.
Stępujemy, ja w siodle, kolega trzyma na 2-3 metrowej lince (tzn na zwiniętej w ręku lonzy). Nagle dzikie rodeo, kolega popchniety przez konia leży w piachu, ja z wijącą się lonżą galopuję (rodeo) przez padok. I bum.
kolega:
- żyjesz?
- nie
- cała jesteś?
- no, chyba...
- to poleżmy jeszcze trochę  🤣

(a konik nadal galopuje strzelając barany)
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: xx_0_xx dnia 11 lutego 2009 o 10:18
Za granicą u koni sportowych chodzących skoki, więc musiejących mieć podkowy pod hacele, widziałam(i słyszałam), że przekuwało się je nawet co 2 tygodnie!


I kopyto to znosiło? Nie wygladało jak strzępiący się ser szwajcarski? Podkowa nie odpadała zanim została dobrze przybita? Jakim cudem?  🙄
Czy aurelia powinna zrezygnować z funkcji moderatorki?
autor: xx_0_xx dnia 10 lutego 2009 o 12:34
Nie znając sprawy nacisnęłam tak, tylko dlatego by spojrzeć w wyniki...
teraz, gdy poznałam więcej pewnie byłoby nie - niech sama podejmię decyzję...
nie wiem, nie mój problem... pw było wielkim świństwem, ale poza tym nic nie mam...

ale w ankiecie powinna być opcja "nie wiem", choć by dla tych co głosować nie chcą, a mają chęć zobaczyć wyniki  👿
"Złote rady koniarzy" oraz prosto z Photoblogów
autor: xx_0_xx dnia 07 lutego 2009 o 09:49
http://www.photoblog.pl/unicorna/31571048/mirad_2008r.html

Nie ma to jak umiętnie zapięty hak...
i na delikatne stwierdzenie, ze można złamać kość - odp, że celowo tak  🤔
"Złote rady koniarzy" oraz prosto z Photoblogów
autor: xx_0_xx dnia 06 lutego 2009 o 20:20
Tak może nie na temat, ale...
Kiedyś ktoś pytał gdzie jest stajnia, w której jeżdżę... Znalazłam w google mapkę, narysowałam czeroną kropkę i wstawiłam to na photobucket.
Może z rok później także na bloga.

Po jakiś 3 latach telefon z prokuratury  😲
Mapkę kazano mi natychmiast usunąć to nie będzie sprawy. Usunęłam.
Sprawa w prokuraturze została umorzona (było jakieś postępowanie).
Ale ktoś tam się odwołał i zostało przeniesione do innej i teraz się toczy postępowanie sądowe...  🤔
Dla mnie szok, ale widać ktoś się uparł...
a mapkę wzięłam zupełnie nie świadomie... przecież to tylko mapka...  🤔
kradzież zdjęć chyba jeszcze gorsza...
"Złote rady koniarzy" oraz prosto z Photoblogów
autor: xx_0_xx dnia 01 lutego 2009 o 21:20
http://www.photoblog.pl/kunie4/31209305/heh.html

fajnie wygląda taki wodopój.... naturalnie...

ale rety, jakie te konie masakrycznie chude!  🤔wirek:
czemu nikt jej tego nie skomentuje??? 🤔
buty dla koni
autor: xx_0_xx dnia 29 stycznia 2009 o 08:23
Jeszcze mnie coś nurtuje...  🙄

Kiedyś na starej Volcie był temat o podkowach Ollov i wypowiadało się w nim kilka osób dość negatywnie. Podkowa grubsza - koń się potyka.
Bucik ma podeszwę niemal identyczną jak Ollov, z tym, że mniej stabilnie się trzyma - widomo, podkowa bita na gwoździe.
W związku z tym moje pytanie - w butkach koń się nie będzie potykać?

I jeszcze coś. Koń się właściwie nie strychuje gdy jest "goły", ale gdy zakładam ochraniacze potrafi pukać kopytkami w nie.
Pewnie gdy założę butki będzie to samo - but zwiększa przecież szerokość kopyta. Jak się sprawdzają butki i ochraniacze? Nie jest mu za dużo na nogach, nie kombinuje, nie jest za ciężko? Nie będzie się potykał o własne nogi stychując co krok?
KONKURS na logo firmy Jarpol
autor: xx_0_xx dnia 29 stycznia 2009 o 08:16
Organizuję konkurs na logo firmy Jarpol



Więc może dla niewtajemniczonych by dodać coś o firmie?  🙄
Co to za firma? Czym się zajmuje? itd...  😉
"Złote rady koniarzy" oraz prosto z Photoblogów
autor: xx_0_xx dnia 28 stycznia 2009 o 13:38
Pamiętacie tą laskę od Siwej z dychawicą i Baśki po ochwacie co to w szkółce chodzi?

Teraz znalazła nową stajnię... gdzie niby koniom nie dzieje się krzywda, ale konik ubrany świetnie...  🤦

http://www.photoblog.pl/mylovehorses/30882832/echhh.html

haha, jeszcze tylko powinna się ubrać w strój do woltyżerki  😜
Dłuuuuga "kolka"
autor: xx_0_xx dnia 27 stycznia 2009 o 18:29
znowu wet i tym razem postanowił oprócz zastrzyku jeszcze odrobaczyć


Jezuniu! Natychmiast zmiana weta!
Co za debil odrobacza konia w kolce? Jeśli nawet kolkuje, bo zarobaczony to zabicie TERAZ robali może spowodować zabicie także pacjenta!
Natychmiast do kliniki, jesli koń ma żyć! Jak zapakować? Nie ważne, choć by wnieść!
Zimne kopyta??
autor: xx_0_xx dnia 26 stycznia 2009 o 19:35
Nie jest to nic złego, dolne części kończyn mogą być chłodne i jest to zupełnie naturalne.
Zwłaszcza gdy koń chodził np po wodzie, błocie, śniegu itp...
Lub gdy nie chodził, a stał w boksie (mniejsze krążenie) gdzie nie ma obornika (który grzeje trochę) albo mało słomy, a jest ruch powietrza...
Moim zdaniem nie ma się czym przejmować  😉
a wręcz radziłabym częściej obserwować temp kończyn by zauważyć, że to częste zjawisko ;p
Paszport dla Folbluta
autor: xx_0_xx dnia 26 stycznia 2009 o 19:29
Wlasnie, ja zwlekam, bo tez posialam umowe..


W przypadku tej klaczy wiem, ze jest tylko umowa z poprzednim właścicielem.
On, kiedy klacz sprzedał, poprzednia umowę spalił... więc nawet nie idzie dojść...
Lonżowanie na czambonie
autor: xx_0_xx dnia 26 stycznia 2009 o 17:21
hmm, mam pytanie :P czy na czambonie, takim zwykłym, nie gumach, można jeżdzić? bo u kogoś tak widziałam...


Dziś czytałam art. Wojciecha Mickunasa - NIE WOLNO
Kategorycznie mówi, że to nie do tego służy... Na lonzy jak najbardziej poleca, ale w siodle zdecydowanie NIE!
Paszport dla Folbluta
autor: xx_0_xx dnia 26 stycznia 2009 o 17:06
My (czyt. u nas w stajni jest) mamy jedną folblutkę, na którą czekamy już 3,5 roku!  😜
... ale daliśmy sobie już spokój, bo w sumie paszport nie jest do szczęścia nikomu potrzebny  🙄

Paszport został już wydrukowany, a przynajmniej tak twierdzi pani K.
ale jako, że konik pochodzi ze stadniny państwowej... a potem przeszła przez tory...
nastepnie miała 3 udokumentowanych właścicieli... i nie ma umów!
Pani K. powiedziała, że nie wystarczy umowa ze stadniną, w której się urodziła, ponieważ wie, że będzie fałszywa  👀
Więc jako, że nie ma szas uzyskać pozostałych umów - klacz paszportu nie dostanie.
Paszport jest, ale nie ma osoby uprawnionej do jego odbioru (wg. p. K)  🤦

Hahaha, a wiecie co jest najlepsze? Właściciel zna nawet numer paszportu jej... otóż...
Klacz dała źrebaka w półkrwi (tzn nawet 2 i w tym roku też ma być ponoć kryta).
Na świadectwie krycia (ponoć, bo go nie widziałam osobiśc ie) był podany rodowód matki, ale bez nr paszp. W związku z powyższym właściciel przed opisem zdecydował się na zrobienie DNA maluchowi i dopiero paszport. Wyszło zgodne (matka miała DNA w bazie), więc źrebię dostało normalny paszport z pełnym pochodzniem. A w nim był numer paszportu matki  😂

Więc kiedy znany jest już numer paszportu, to sam dokument chyba nie jest tyle wart by "ruszyć świat" i go za wszelką cenę zdobyć...  👿
Rodzaje ściółek, narzędzia do czyszczenia
autor: xx_0_xx dnia 23 stycznia 2009 o 17:22
ponoć fajną ściółką jest słoma rzepakowa - dobrze wchłania, zachowuje czystość w boksie, a jednocześnie jest niejadalna dla koni (znaczy nie smaczna), więc nie ma problemu ze znikaniem ściółki na korzyść brzuszka  😉
ponoć fajnie sprawdza się też jako mieszanka ze zwykłą słomą - wówczas konik ma co przygryzać...
wada - brzydko wychodzi na zdjęciach, bo ciemna jest  😜

osobiście nie mam z tym dośw - zasłyszane
Nela i Noni juz bezpieczne. Czy NORZE też się uda?
autor: xx_0_xx dnia 22 stycznia 2009 o 14:52
Czy wykup tego konia za 2 tysiące złotych nie spowoduje, że ich chodofca będzie tylko produkował więcej, bo przecież jest to dobry interes i można sporo zarobić?
buty dla koni
autor: xx_0_xx dnia 22 stycznia 2009 o 13:31
Dzięki serdeczne dea  :kwiatek:

Moje kopytka właśnie obłamują się jak na Twojej drugiej fotce (nawet bardziej)...
Czyli dobry kowal, odpowiednia pielęgnacja i konik może chodzić?  😀
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: xx_0_xx dnia 22 stycznia 2009 o 09:53
Dokładnie, u mnie ma miejsce ten sam problem...

gorzej, że nie wiem jak sobie z nim poradzić...  🙄
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: xx_0_xx dnia 22 stycznia 2009 o 08:49
ooo, czyli prawie wszyscy na weekendowy?
ja się nie wyrobiłam i zgłoszenie wysłane na czwartkowy, ale dopiero w pon będę mieć kasę... wiec w sumie nic nie wiadomo...

eh, a miały być butki...  😕
buty dla koni
autor: xx_0_xx dnia 22 stycznia 2009 o 08:34
Poprawiłam, dzięki  :kwiatek:

Troszkę mnie pocieszyłaś.... ale i tak się martwię...
Kopytko było piękne i głębokie, kute było na wysokie piętki, po rozkuciu piętki obniżone, ale kopytko nadal ładne głębokie.
Teraz zrobiło się płaskie i brzydkie, starło się, nie połamało - brzegi się nie strzępią, a jak juz to są to 1mm odłamki. Tzn do wczoraj - dopiero wieczorem smarując zauważyłam, że się tak dziwnie połamało (wszystkie 4  :ke🙂, że teraz opiera się na 3 punktach: pazur i 2 piętki (aaa, no strzałka chyba tez dotyka), a to co między pazurem, a piętką wyłamane na jakieś 3-4 mm...  🙄
Problemy z kopytami- choroby, pekniecia, ropnie
autor: xx_0_xx dnia 21 stycznia 2009 o 20:38
[quote author=xx_0_xx link=topic=1198.msg150208#msg150208 date=1232356147]

I twój weterynarz powiedział , że obrączki na kopytach są normalne???? 😲 🤔

Zapytaj weterynarza co to są pierścienie(obrączki) na kopycie i skąd sie biorą  dlaczego , na jakiej zasadzie powstają.
I nie mów prosze na forum publicznym , że to jest normalne - BO NIE JEST.


Nie mówię, że to jest normalne, bo na kopytach się kompletnie nie znam o czym choćby świadczy moja głupota, że rozkułam konia jak pojawiła się gruda i w tydzień z pięknych kopyt (moim zdaniem) uzyskałam coś nad czym się dzisiaj rozpłakałam smarując... Z resztą w wątku butkowym pisałam...
I sama nie wiem czy płakać, bo podkułam czy, że rozkułam i co dalej robić, bo rok temu były zdrowe... Kuć nie chcę, chcę bosego konia i ew. butki, ale nie mogę już na to patzreć... 😕

Mój wet mówił, że jest to normalne. Konie u nas w stajni kilka dni się przyzwyczaja do łąk, a nie 2 tygodnie i nie ode mnie to zależy.
Jesienią nagle z łąki schodzą i pasza jest zupełnie zmieniona.
Obrączki powstają też np w trakcie suszy.
Zmiana podłoża - miałam na myśli konie chodzące całe lato na mokrych łąkach (torf, miękkie), potem po piaszczystych padokach 2-3 miesiące i nagle miesiąc po podłożu zamarzniętym na beton!

Jak pisałam - nie znam się.
Wiem co mówi wet, co mówi kowal i oboje twierdzą, że to normalne obrączki i nie należy na nie zwracać uwagi... Z resztą na starej Volcie też o tym było kiedyś...  🙄
Mój konik jest w treningu, obrączek nie ma, bo nie chodzi 24h na łąkę, a jeśli już to pod koniec sezonu, gdy już jest do trawy przyzwyczajony... Pewnie gdyby miał iść w maju walczyłabym o przyzwyczajenie go, ale jak znam życie polegałoby to na tym, że sama bym woziła zieloną trawę osobówką  😉
Niestety, kiedy ma się konia na pensjonacie, zwłaszcza w stajni typowo hodowlanej-rekreacyjnej, nie wszystko da się tak jak by się chciało i nie na wszystko ma się wpływ...