capriola87

Konto zarejstrowane: 30 grudnia 2008

Najnowsze posty użytkownika:

jeździecki "staż"
autor: kartaginka dnia 19 grudnia 2009 o 21:21
Wiem, ale pisałam tak jak na te czasy. Przyzwyczaiłam sie już mówiac gimnazjum a nie np. 7 klasa, 8 klasa itd.  Jak każdy pisze gimnazjum to też mi tak wpadło. Mój tata pomimo, że ma ponad 60 lat to opowiadajac swojemu wnukowi (synowi mojego brata) swoje dawne czasy tez uzywa określenia gimnazjum chociaż gdy on byl młody to gimnazjum w ogóle nie był znane. Jego szkola była dosyć "prymitywna".
Nie chodzi głównie o rodzaj szkoły, ale o wiek. Podstawowy, gimnazjalny, licealny itd.
Zmyślać, nie zmyślam. Nie miałabym powodu.
jeździecki "staż"
autor: kartaginka dnia 19 grudnia 2009 o 20:46
Ja jezdże jakieś ...  28 lat ? Wieeem wiem, stara jestem. W wieku 7 lat byłam z rodzicami w górach. Koło naszego osrodka była stadnina i mama postanowila mnie zapisać na jazdę na kucyku. Już nawet nie pamiętam imienia konika. Pamiętam tylko jak do pana ktory mnie lonżowal powiedzialam "Za Chiny ludowe nie wsiądę na duzego konia.... Nigdy!". Przez około tydzień jeździłam codziennie, a gdy wróciłam do domu bardzo chciałam dalej jeździć. Pojechałam do szkółki jeździeckiej i wsiadłam na wysoką, gniadą klacz o imieniu Menora. Bardzo mila kobyłka, ale miała już swoje lata. Gdy już umiałam w miare dobrze kłusować, rodzice na I komunie wydzierżawili mi na pół roku konika polskiego i imieniu Helios. Jazdy mialam z miłym instruktorem - panem Jackiem. Nauczylam się galopować, chociaż ten galop wygladał masakrycznie. Niestety po pół roku Helios musiał wyjechać do osrodka w ktorym prowadzona była hipoterapia. Do 11 roku życia jeździłam od szkółki do szkółki. Pamiętam jak szukałam ośrodka w którym nie było ćwiczeń na koniu 😉 Nie znosiłam ich. Nigdy nie zapomnę jaka byłam zła gdy pan jurek kazal mi anglezować bez strzemion, albo robić nożyce. Gdy byłam w pierwszej klasie gimnazjum rodzice kupili mi klacz Wlkp o imieniu Fellada, a ja na nia mówilam Felka. Zdałam na niej odznakę brązową, potem srebrną. Zaczęłam bardziej intensywne treningi i pierwsze starty w zawodach. LL i L. Niestety nie mieliśmy aż tyle pieniędzy, zeby trenować nie wiadomo ile razy i startować w każdy weekend. Były to raczej sporadyczne wyjazdy. Pod koniec trzeciej klasy rodzice kupili wałacha folbluta o imieniu Senegal. Wspaniały koń. Folblut, a skakał wyśmienicie. Zaczęłam na nim skakać wyższe przeszkody, startowalam pierwszy raz w P. Cudowne chwile jednak szybko minęły. Po zdaniu matury musiałam wyjechać na studia medyczne. Nie było nas stać na utrzymanie dwóch koni + moich studiów + mojego miejsca zamieszkania...  Musiałam sprzedać oba konie... To byla najtrudniejsza decyzja w moim zyciu... Mialam do wyboru być lekarzem, albo zostać w domu . Na szczęscie Felka i Senegal trafiły do wspaniałego domu. Na studiach było bardzo ciężko.  Niedaleko mnie pewien pan trzymał klacz o imieniu Pasja. Nie mial na nią czasu, więc się nią zajmowałam. Jak tylko mialam wolne weekendy zabierałam ją na przejażdżki w teren, startowałyśmy w zawodach towarzyskich. Było wspaniale. A po prawie 6 latach, gdy ukończylam studia musiałam wrócić do siebie. Trudno było się rozstać, ale mialam w planach w przyszlym miesiącu do niej wpaść. Los chcial inaczej. Mialam problemy w znalezieniu pracy... więc wylecialam do irlandii żeby pracować jako neurochirurg. Tam zarobiłam i odłożyłam troche pieniążków i wróciłam do Polski. Wykupilam Pasję. Lecz po jakimś czasie okazało się, ze koń choruje na trzeszczki... Mialam zaciągnięty duży kredyt i nie było mnie stać na te wszystkie kucia, zdjecia Rtg. Znowu musialam sprzedać kochanego konia... kupiło ją mlode malżeństwo dla swojej niepełnosprawnej coreczki. Mała od razu pokochała klaczkę.
Teraz już wszystko wyszło na prostą. Razem ze znajomym mamy spółkę, tzn. klinikę. Obecnie mam 9 koników z czego dwie klaczki w ciąży. Mam wspaniałego meża, razem wybudowaliśmy stajnię. Teraz jeżdżę co dziennie albo co drugi dzień... Niestety nie mam czasu na częste starty w zawodach, bo niestety praca mi na to nie pozwala...

Moja końska przygoda nauczyła mnie, ze w życiu może się przydarzyć prawdziwa sielanka, ale moze także ona zostać odebrana w jednej chwili...  Lecz po każdym upadku trzeba wstać i nie poddawać się... Nie wiem jakby się moje życie potoczyło gdyby nie konie... gdyby nie wyjazd na studia...
Cała prawda o pensjonacie
autor: kartaginka dnia 18 grudnia 2009 o 17:14
Jak czasami patrze na cene pensjonatów to aż mi gały wyskakują. Niedaleko mnie jest stajnia w której biorą 550zł za miesiąc, a konie jedzą sam owies, nie ma automatycznych poideł, w stajni jest ktoś tylko na czas karmienia tak wiec w przypadku kolki czy innego urazu moze byc nieciekawie... plac do jazdy to pastwisko. Nie wiem czemu jest taka cena ... nic szczególnego.
Znam też inną stajnię hodującą araby. Babka bierze 450zł za miesiac a warunki w stajni...  złe to mało powiedziane. Stajnia zbudowana z jakiejś dykty i paru desek. Stajnia juz sie dwa razy paliła. Gnój leży na ziemi przed stajnią, bez zadnego betonu. Po prostu na trawie... To wszystko wsiąka w ziemie i trafia do wody która służy do pojenia koni, ale także i ludzi... :/ Siodlarnia to dwa wieszaki. Ludzie prowadzą obozy... a nie mają prysznica... tzn. jest, ale wyglada to tak "malutki prysznic na srodku podwórka do kąpieli w stroju kąpielowym na oczach wszytskich". Hmmm... ciekawie ;] Właścicielka jak zobaczyła konia z kolką to w ogóle nie zareagowała mówiąc ze samo przejdzie... Boksy są sprzątane raz na 2 - 3 miesiące... dosłownie ogierek arabski majacy 150cm wyglada na tym gnoju jakby mial ze 175cm...

Ja podczas remontu mojej stajni musiałam swoje 9 koników wstawić na miesiac do pobliskiej stajni. Płaciłam za pensjonat 300zł od konia z czego sama musiałam im sprzątać. Całe szczescie to byl tylko miesiac. Teraz u siebie w stajni za pensjonat biorę 450zł, ale jestem w trakcie stawiania hali wiec cena wzrosnie do 550zł...
Kupno konia - dylematy
autor: kartaginka dnia 14 grudnia 2009 o 19:04
Dokladnie myslę tak samo jak Ty. I wiem, ze to był moj wielki błąd. Moi rodzice nie znają się na koniach, kupili mi pierwszego konika z dnia na dzień. Potępiam takie zachowanie... wtedy jeszcze w ogole się nie zastanawiałam nad przyszłością. Liczyło się to co jest teraz. Mam konika i jest fajnie.
Dlatego moim zdaniem w tym wieku dobrym rozwiazaniem jest dzierżawa, albo ewentualnie opieka nad konikiem 🙂
Kupno konia - dylematy
autor: kartaginka dnia 14 grudnia 2009 o 18:35
Ja swoje pierwsze konie miałam w gimnazjum. Rodzice mi kupili w pierwszej klasie klacz Wlkp, a na koniec trzeciej klasy doszedł walach folblutek.
Wszystko było super dopóki nie wpadłam w towarzystwo konskie, ktore startuje w klasach P, N i wyżej. Ja oczywiscie jeszcze wtedy nawet nie marzylam o takich wysokościach. Dla nich dobry koń to taki w który w swojej cenie ma cztery, a nawet pięć zer. Moje koniki kosztowały zaledwie pięć tysięcy, a cena mojego sprzętu byla przeciętna. Tak też mnie traktowali... z pogardą... Bylam zalamana... nie cieszyłam się z treningów... Bo ja trenowalam ze zwykłymi instruktorami, a oni z trenereami pierwsza klasa, ktorzy brali prawie stówke za trening... Moje siodlo kosztowało niecałe 1000zł, a ich ponad 3000zł. Potem rzuciłam to towarzystwo i zajęłam się sama sobą. Zadnych startów, intensywnie cwiczyłam. I wyszłam na prostą. Ale było ciężko... Jazda konna nie cieszyła mnie tak jak wtedy gdy nie mialam koni. Po liceum okazało się, ze trzeba wyjechać na studia przecież. Nie stać nas było na utrzymanie moich studiów i dwóch koni... Musialam je sprzedać. Łączyło to się z ogromnym bólem...
Na szczęście mialam możliwość opieki nad 5-letnią klaczą, ktorej wlaściciel nie mial czasu, by się nia zajmować. Jeździłam za darmo, sprzątałam w boksie. Mialam ją na wyłączność. Po studiach musiałam się z nią rozstać. Ona w Olsztynie, a ja za Bydgoszczą. Po studiach wylecialam do Irlandii do pracy. Zarobiłam trochę pieniążków. Gdy wróciłam do Polski odkupiłam klaczkę. Zyłam dosyć skromnie, bo dużą częśc pieniędzy przeznaczalam na konia. I pewnego dnia... Pasja zachorowala na trzeszczki. Specjalne kucie... zdjęcia Rtg... nie bylo mnie na to stać... Znowu musiałam sprzedać konia. znowu bol... znowu cierpienie.
Teraz juz wszystko wyszło na prostą. Zalożylam z przyjacielem spółkę. Mam stajnię... 9 koni. I stwierdzam, że... popelnialam za dużo błędów w przeszłości. Nie wiem, czy w ogóle powinnam mieć tamte koniki... Nie myślalam o tym, ze kiedyś wyjadę na studia i koszty bedą calkiem inne...
I rozumiem, że nie chodzi o koszt kupna konia, ale o utrzymanie...

Młode Konie
autor: kartaginka dnia 10 grudnia 2009 o 16:57
Klacz jest przepiękna!
Zmieniła się nie do poznania 🙂  Widać, ze zdrowa i bardzo zadbana!
Gratuluję tak pięknego konia.
Hackamore a ogłowie bezwędzidłowe
autor: kartaginka dnia 10 grudnia 2009 o 11:23
Dziewczyna niestety nie potrafiła się hackiem posługiwać i jak się później okazało źle go dopasowała. \koń się spłoszył, poniósł, dziewczyna z całej siły szarpnęła w tył z tym jeszcze upadając trzymała kurczowo wodze.
Nie potępiam hackamore, bo umiejętnie stosowany może okazać się bardzo dobry. Sama będę chciała w przyszłości pracować na nim ze swoim ogierkiem.

I zgadzam się z Tobą, ze na hacku i na zwykłym ogłowiu trzeba uważać z ręką.
Stanówka
autor: kartaginka dnia 10 grudnia 2009 o 11:18
Pierwsza klacz Renoma
wiek: 9 lat
wzrost: 167cm
maść: skarogniada
matka: Rewia / (Rawa trk. & Cor de la bryere)
ojciec: Jakobin
Klacz z dużym potencjałem skokowym. Ma bardzo mocne nogi. Startuje narazie do klasy P, ponieważ późno zaczęła pracę pod siodłem. Niestety ma dosyć cienką szyje. Dała w swoim życiu już jednego źrebaczka, który w tym roku zaczął swoje pierwsze starty w zawodach. Klacz bez kontuzji. Z powodzeniem ukończyła próbę dzielności.

Druga klacz Freska
wiek: 12 lat
wzrost: 164cm
maść: kara z 4 skarpetkami
matka: Finezja / (Frota Wlkp & Dżentelmen)
ojciec: Gordon I
Klacz lekkiej budowy o przepięknej maści. Chodziła w ujeżdżeniu do klasy N, ale niestety teraz jest po kontuzji stawu skokowego (spowodowana wywróceniem się na śliskim terenie) więc jest już tylko do hodowli. Dała w życiu 2 zdrowe źrebaki, które odziedziczyły po niej maść i bardzo płynny ruch.

Hackamore a ogłowie bezwędzidłowe
autor: kartaginka dnia 10 grudnia 2009 o 10:58
Hackamore może się okazać bardzo niebezpieczne. Do mojej stajni w zeszłym roku dziewczyna wstawiła wałacha do pensjonatu. Miał coś z zębami dlatego nie mógł mieć wędzidła. Postanowiła jeździć na hacku. Koń bardzo spokojny, szedł grzecznie, chętnie. Pewnego razu czegoś się wystraszył i wyrwał dzikim galopem. Właścicielka instynktownie szarpnęła za wodze i uszkodziła mu nos... Dlatego powinno się używać przez dobrego, opanowanego jeźdźca. Również w skokach trzeba bardzo uważać żeby konia nie szarpać, np. przy lądowaniu, czy podczas upadku.
Wolałabym ogłowie bezwędzidłowe. Co prawda zdarza się, ze koń napiera, ale jest dużo bezpieczniejsze niż hack.
Mam 4 letniego ogierka, który ma bardzo dużą wadę zgryzu i go zajeżdżałam na zwykłej bezwędzidłówce i teraz na niej chodzi rewelacyjnie 🙂
Stanówka
autor: kartaginka dnia 10 grudnia 2009 o 10:43
Zastanawiam się nad pokryciem moich dwóch kobył. Rozmyślałam nad Quamiro. Zna ktoś osobiście jego potomków? A może proponujecie jakiegoś innego ogiera?  Z góry dziękuję za odpowiedź 🙂
Aparat fotograficzny
autor: kartaginka dnia 30 stycznia 2009 o 15:08
Orientuje się ktoś moze czy obiektyw od starych aparatów niszczy jakość zdjęć po podłączeniu do lustrzanki?
Bo ja mam Canona 400d i ostatnio znalazłam u rodziny stary, duży obiektyw.
Pasuje do lustrzanki idealnie, ale ... no własnie... czy jakość zdjęcia nie będzie gorsza?

Może ktoś miał z czymś takim do czynienia ? 🙂
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] za przemycanie ogłoszeń. wygasa 13 II 09

[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnmute.gif[/img] wyciszenie za nadmierną edycję swojego postu, która zmienia tok dyskusji. wygasa 1 III 09
Sąsiedzi- błogosławieństwo czy przekleństwo?
autor: kartaginka dnia 07 stycznia 2009 o 21:16
Moje dwie przeklęte sąsiadki, które mi na maxa życie niszczyły już zmarły.
Najpierw jedna podsłuchiwała mnie w domu, śledziła jak gdzieś wychodziłam, robiła aferę, ze za głośno schodzę i wiele razy zdarzało się, że zostawiała odkręcony gaz w domu przez przypadek i wychodziła  😲  Masakra...

A druga to też afery robiła, że wychodzę z domu o 7 rano kiedy wszyscy jeszcze śpią... a co jej do tego ?! Nienawidziła mojego psa. W sumie nie wiem za co, bo on ani nie szczeka, nie gryzie, jest wręcz za spokojny... ;/
Pewnego razu mój pies zwymiotował na klatce. Ta mi taką aferę zrobiła, że szkoda mówić... Poszłam do domu, wzięłam papier toaletowy i wszystko sprzątnęłam, a pare godzin później zapukała do mnie straż miejska, że niby nie sprzątam po swoim psie. Sąsiadka powiedziała im, że zaczęłam się śmiać i poszłam, a ona sama wszystko sprzątnęła... No, ale po długiej dyskusji wyszło na moje 😉

A reszta sąsiadów jest bardzo, bardzo miła. Wpadamy do siebie na kawkę, herbatkę 😉 Pani Danka mieszkająca na przeciwko mnie jest dosłownie przekochana 🙂 Jak się gdzieś bardzo spieszę ona zaopiekuje się moim psem. Jak wyjeżdzam na wakacje to zajmuje się domem. Jest na prawdę wspaniała.
Oferta Lidla, Netto i innych niekońskich marketów
autor: kartaginka dnia 07 stycznia 2009 o 20:26
A wie ktoś może czy w Bydgoszczy są jakieś przeceny końskich rzeczy ? 😉 Obojetnie Lidl, Go sport itd. ;D
Filmy czterokopytne na You Tube :) (wlasne i znalezione)
autor: kartaginka dnia 07 stycznia 2009 o 20:21
A to jest mój ulubiony filmik... 😉)
jak wygląda Wasz trening?
autor: kartaginka dnia 06 stycznia 2009 o 21:54
Nasza jazda zaczyna się rozciąganiem, wyginaniem (z ziemi i z siodła), a i masażyk rozluźniajacy jeśli mam czas. Potem 15 minut stępa. Trochę luzu, trochę żucia i jakieś inne ćwiczonka (wolty, ósemki) i zatrzymanie-ruszanie. Potem kłus. Jakieś drągi, zbierania, dużo pracy na woltach, zatrzymania i ruszania ale tym razem z kłusa do stój i ze stój do kłusa. Potem już nie mam określonego co robię. Następnie jakieś galopy, skoki (jeśli jazda jest skokowa), zmiany nogi nad drągiem itp. I po galopach kłusik lekki i stęp. Czasami z ziemi, czyli sciągam siodło i prowadzę w ręku, a czasami z konia, czyli poluźniam popręg, rozpinam nachrapnik i stęp 😉
Aparat fotograficzny
autor: kartaginka dnia 06 stycznia 2009 o 21:23
Wszystko Ci napiszę jutro 😉 Prześlę Ci zdjęcia, wszytskie parametry itp. ;D Ale to na PM 😉
Historia mojego konia...
autor: kartaginka dnia 05 stycznia 2009 o 18:27
Parę lat temu jeździłam w pewnej szkółce jeździeckiej. Była tam klacz srokata, dosyć wysoka i strasznie do przodu. Nie powiem... bałam się czasami na niej jeździć. Po pierwszym z niej upadku bałam się przez jakiś czas galopować. Bałam się, że znowu mnie poniesie i zrzuci. W terenach potrafiła pokazać prawdziwe diabelskie rogi. To był mój pierwszy koń którego sama osiodłałam i okiełznałam, z którego spadłam. Przyznam się, że jak ją dostawałam na jazdę to jeździłam pełna strachu i złości. Po paru latach zakończyłam historię z tą stajnią. Nie jeździłam tam bardzo długo, zlikwidowali szkółkę. 21.01.08r. pojechałam na zwiady zobaczyć jak tam jest, czy są jeszcze jakieś konie. I okazało się, że jest Kartagina (ta klacz). Coś tak nagle zaiskrzyło. Już się nie bałam... nic! Pokochałam ją i odkryłam, że gdzieś w głębi serca mi jej brakowało. Zaczęłam jej przypominać co to w ogóle lonża itp. , bo kobyła zdziczała. W kwietniu wsiadłam na nią. No i... tak się nasza historia ciągnie 😉 Nie boję się jej jak kiedyś, zauałyśmy sobie. Teraz to moooja Kartaginka i juz nie wsiadam na nią ze łzami w oczach 😉
Aparat fotograficzny
autor: kartaginka dnia 05 stycznia 2009 o 06:36
Hmm... za 500zł ja mogę sprzedać Fujifilm. Tylko że taki duzy , podobny do lustrzanki, z duzym obiektywem. W razie co wszystko mogę podać na PM 🙂😉 Ja go kupiłam za 1400zł, ale mam już nowy aparacik więc tego chcę sprzedać.
Konie srokate
autor: kartaginka dnia 04 stycznia 2009 o 14:42
msz jestem zachwycona tym Twoim srokaczem! Ile ja bym dała żeby Kartagina miała taką maść
końskie gry na PC
autor: kartaginka dnia 03 stycznia 2009 o 19:27
Ściągnęłam sobie Time to ride oraz Riding Star 3.
A wiecie może czy da się ściągnąć skądś Pippa Funnel albo Horsez 2 ?
Szukałam na chomikuj.pl ale nie znalazłam 🙁
Zdjęcia Naszych Koni
autor: kartaginka dnia 03 stycznia 2009 o 10:26
A to ja wstawię moje czterokopytne 🙂😉
Konie srokate
autor: kartaginka dnia 02 stycznia 2009 o 16:23
do Msz : rodowodu na pedigree niestety nie mam ...

Boskie te Wasze srokatki... 😀D
Konie srokate
autor: kartaginka dnia 30 grudnia 2008 o 22:01
hmmm... to może ja wstawie moje srokate...
Kartagina, lat 8 😉)
Hmm... trochę narwana i płochliwa, ale ukooochana ;DD
To, ze srokata to ogromna wada bo... potwornie się brudzi. Uwielbia świeże błoto :/