Whisper_777

.: Born To Be Wild :.

Konto zarejstrowane: 15 lutego 2009
.: Jestem bardzo cierpliwa pod warunkiem, że wyjdzie na moje:.

Najnowsze posty użytkownika:

Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 15 lipca 2009 o 21:45
ushia, eh... po prostu nie czytać chyba, ja omijam te nowinki o Nim, cuda wianki, wymyślanie i inne. Bezsensu, nic to już nie zmieni, a Jego muzyka będzie dla mnie wieczna i będzie w niej żył.
Bilet na koncert w kinie już mam, nie widziałam Go na żywo nigdy, więc chociaż tak zobaczę 🙂
Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 11 lipca 2009 o 23:19
ushia, no dokładnie...
Nic, idę spać, mp3 na uszy i BAD przed snem! Dobranoc wszystkim 🙂
Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 10 lipca 2009 o 09:21
Laguna, ja się chyba wybiorę, jeżeli będę miała z kim tam pójść 🙂 Chyba sobie wcześniej zarezerwuję, bo może być potem krucho...
Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 09 lipca 2009 o 10:48
Notarialna, Dla mnie to już się obrzydliwe robi, zerują media na ludzkim nieszczęściu, bo wiedzą, że na sensacji (często nie prawdziwej) można najwięcej zarobić.

Jak juuż ktoś powiedział:
LUDZKA HIPOKRYZJA NIE ZNA GRANIC....

I to jest najsmutniejsze... oraz najbardziej żenujące, napędzanie tej całej maszyny.
Ciekawe jak sumienia tych wszystkich, którzy chcą teraz się pokazać dzięki Niemu
.... ekhem... zapomniałam, sumienia mają czyste, bo nieużywane... :-(

Ja jednak zamierzam mimo wszystko zapamiętać Michaela Jacksona TAK:
http://www.kozaczek.pl/teledysk.php?idmov=11120&u=michael+jackson
...
Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 09 lipca 2009 o 09:14
No masakra jednym słowem koleżanki:-/
Powiedzcie mi, czy wiadomo coś o nowej płycie MJ, czy ma się ukazać, Jego nowe piosenki, które zdążył jeszcze nagrać?
Ta, którą pokazali ("Let Me Go"😉 jest świetna uważam i na pewno chciałabym usłyszeć więcej :-)
Macie jakieś info na ten temat?
Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 09 lipca 2009 o 08:52
opolanka, o matko... nie no, łapki mi opadły...
Presja, no z tego wynika, że tak.
No szał ciał poprostu. Jestem ciekawa jakie dadzą wyniki te badania toksykologiczne, które robią na jego mózgu. Chociaż obawiam się, że i tak "prawda", którą nam podadzą będzie się rozmijała z rzeczywistością.
Coraz częściej też zauważam, że przy okazji tych wszystkich nowinek, jakie do mnie docierają o MJ mówię "no tak, norma, zawsze coś wymyślą", a wcale nie chcę, żeby to była NORMA, żeby takie zachowanie było normalne i na porządku dziennym... chyba za dużo bym chciała, a świat i tak idzie wytyczonym torem.
Chociaż podobała mi się wypowiedź mojej przyjaciółki, pokazałam jej gazetę i powiedziałam:
- "Popatrz jakie głupoty wypisują, przecież nie da się tego czytać, żeby człowieka szlag nie trafił, kompletny zamęt i szaleństwo",
a ona mi na to:
- "Wiesz, ja Go ceniłam jako człowieka poprzez Jego twórczość, nie obchodzą mnie skandale i to czy coś zrobił, czy nie, nie ma to dla mnie znaczenia. Rachunek sumienia pozostawiam Jemu samemu".
No i ma dużo racji...  pocieszyły te słowa. :kwiatek:
Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 09 lipca 2009 o 07:13
Strzyga, owszem przeczytałam. Każdy odbiera to po swojemu, ja nie odebrałam tego jako wielkiego show, możliwe, że nie chciałam też tego tak odbierać, ale owszem, nie patrzę na to przez różowe okulary, bo nie wierzę w krystaliczność niektórych ludzi, którzy tam byli.

Laguna, no niestety, smutne, ale prawdziwe, w pewnym momencie kariera jest dla nich ważniejsza, a na przyjaźnie nie ma miejsca. Twarde warunki jakie dyktuje show biznes.

Widzieliście może kiedyś to na youtube?:

Wcześniej było "Living with MJ" jakiegoś angielskiego dziennikarza-Bashira(?), to co leciało po pogrzebie na TVN24 o g. 23, a potem znalazłam to, co zostało pokazane z drugiej strony, te momenty z jego wypowiedzi, które zostały wycięte, bo stała tam  druga kamera i rejestrowała wszystko... masakra jak można sterować ludźmi. Oczywiście nigdzie nie jest powiedziane, że nie zrobiono tego specjalnie, bo takie działanie, to też może być sterowanie, ale mimo to.

Ciekawe ile potrwa jeszcze to szaleństwo. Wczoraj mama kupiła gazetę jakąś babską, przychodzi do mnie i mi daje DVD z tej gazety, patrzę, a tam "Życie MJ", czy coś w tym stylu, od początku do konca. Włączyłam, zeby zobaczyć, a tu jakieś dyrdymały, aktor grający MJ i jakies strzepki pozlepiane w całość - nie żebym się spodziewała czegoś innego - ale no żenada.

EDIT: znalazłam coś jeszcze, myślę, że facet ma dużo racji w swoich przemyśleniach:
http://dobroch.blog.onet.pl/Michael-Jackson-zyje,2,ID382334991,n
[*]
Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 08 lipca 2009 o 13:44
Strzyga, jakoś specjalnie mnie nie zdziwiły niektóre komentarze i artykuły w mediach, byłabym zdziwiona, gdyby ich nie było, bo to wskazywałoby, że wznieśliśmy się na jakiś inny poziom odczuwania chyba, nie wiem, że media się ukulturalniły i nie gonią za sensacją (?) w każdej chwili, co się niestety nie stanie pewnie nigdy.
Uważam, że o zmarłym mówi się dobrze, albo wcale, ale medialna nagonka, cały ten szum... ciężko tego uniknąć szczególnie w przypadkach, które dotyczą osoby takiej jak MJ, każdy z nich chce coś dla siebie, coś zyskać... smutne. Niewiele w tym prawdy najcześciej.
Chore, strasznie chore :-(
Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 08 lipca 2009 o 10:34
Też szopki nie odczułam, a to, czy wszyscy mówili szczerze pozostawiam ich własnym sercom, nie mi to oceniać. Piekna oprawa, utwory, aż się łza w oku kręciła... 50 lat to zdecydowanie za wcześnie na śmierć. Niektóre emocje są ciężkie do podrobienia, jak np. Usher - odebrałam to jako szczere.
opolanka, uważam, że trumna dała temu dodatkowy wydźwięk, nadała temu pożegnaniu konkretny wymiar.
Czekam teraz na nowy album, słuchałam jednej Jego piosenki, jest w mom linku na poprzedniej stronie "Let Me Go", jest obłędna!
Uważam, że MJ BYŁ, JEST i BĘDZIE wielki. Mam też nadzieję, że ta śmierć nie była nadaremna, że także coś przyniesie... co będzie, czas pokaże... pokażą też ludzie swoimi czynami...
[']
Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 08 lipca 2009 o 07:50
Notarialna, opolanka, mi się też podobało, myślałam, ze będzie jakieś szaleństwo, rwanie włosów, zwariowani fani, a tu kultura i godne pożegnanie. Bardzo pięknie o nim mówili. Momentami w internecie na stronie, gdzie oglądałam relację na żywo było 30 tysięcy osób, na jednym tylko serwisie, a takich relacji było mnóstwo przecież.
Ja uważam, że wszystko przeprowadzone zostało z klasą i smakiem... myślę, że byłby zadowolony z takiego pożegnania.
...
Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 07 lipca 2009 o 23:06
Piękne pożegnanie, naprawdę godne Króla, aż sama się zdziwiłam, kiedy łza zakręciła mi się w oku i to nie jeden raz Wam powiem...
Mam nadzieję, że teraz dadzą mu odpocząć w spokoju. Chociaż pewnie niedługo wypłynie raport toksykologiczny i znowu burza się rozpęta... szkoda mi tych dzieci.
Jak dla mnie zamknął się pewien rozdział... nie będzie już drugiego Michaela, ale pozostanie Jego twórczość i przesłanie.
Oglądając wywiad z nim na TVN24 ma się silne wrażenie, że przeplata się w nim mentalność dziecka oraz dorosłego mężczyzny, mieszanka wybuchowa.

Ada, w necie znajdziesz powtórki na pewno, na TVN24.pl powinny być.
Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 07 lipca 2009 o 16:05
Notarialna, nic się na to nie poradzi... niestety. Ludzie są jacy są ...
Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 07 lipca 2009 o 13:24
Eh, mówię Wam, im więcej czytam, tym mi smutniej, że w takim zakłamanym świecie nam przyszło żyć... Nie wiem, mnie zawsze fascynowała Jego muzyka, twórczość, owszem, widziałam co wypisują, skandal, okropności jakie mu się zarzuca. Tak naprawdę tylko On wiedział jak jest naprawdę.
Zapamiętam Go jako wielkiego muzyka, który zasługuje na miano Króla Pop'u.
Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 07 lipca 2009 o 11:53
Notarialna, osobiście to bałabym się uczestniczyć w tym pożegnaniu... pewnie nie jedna karetka odjedzie stamtąd na sygnale.
Presja, racja.
Pozostaje przeczekać tą burzę, uspokoi się, a On sam dołączy do grona tych, którzy odeszli wcześniej...
Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 06 lipca 2009 o 20:59
tulipan, i wiele osób nagle sobie przypomniało, że taki ktoś w ogóle istniał.
Dla mnie jego muzyka ciągle gdzieś tam była w moim życiu, nie jestem wielką fanką, po prostu jego piosenki wpadały mi rytmicznie w ucho i tam pozostały aż po dzień dzisiejszy i na pewno jeszcze przez długie lata będę ich słuchała, a Jego samego pamiętała jako przystojnego łobuza z albumu BAD.
Posiadam jego dyskografię, ale bez szaleństw. Owszem, żal mi, że odszedł, żal mi Go jako człowieka oraz żal mi tego, co mógłby jeszcze stworzyć/zrobić. Odszedł za wcześnie zdecydowanie.
Ludzie najzwyczajniej w świecie dali się zwariować... I te samobójstwa... no to już istne szaleństwo...
[*]
Widziały to:

Rewelacyjne! :-)
Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 06 lipca 2009 o 13:05
opolanka, no słabo się robi poprostu... chociaż wcale mnie to nie dziwi, bo zrobią wszystko, żeby tylko mieć oglądalność i napędzić całe koło szaleństwa, każdy teraz będzie widział tam Michaela... i pomyśleć, że ludzie niby z klasą takie rzeczy wygadują.
MJ pewnie patrzy z góry i śmieje się w głos!
Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 05 lipca 2009 o 11:21
XxAniuchnaxX, bardzo ładne.
tulipan, mi szkoda Go jako człowieka, tak naprawdę samotnego. No nic Ci to nie da, ale mi i tak jakoś tak dziwnie, że Jego nie ma, bo zawsze był. Chyba zawsze takie uczucie towarzyszy, kiedy umrze ktoś tam z góry, ktoś znany, bo jesteśmy przyzwyczajeni, ze oni zawsze są, że są jakby nieśmiertelni i czas się ich nie ima oraz problemy, niestety błędne myślenie. Dużo by dyskutować, ale ta śmierć nie była potrzebna, mógł żyć, chociaż co to za życie w sumie. Widać oni w większości tak kończą, przemieleni przez maszynkę do pieniędzy i samotni, kiedy najbardziej kogoś potrzebują ... smutne... W takich momentach widzę, jak życie jest ulotne, MJ miał taką opiekę lekarską, tylu ludzi wokół siebie... nic nie jest wieczne...
Dużo zrobił dla muzyki, podziwiam jego twórczość, ale nie zamieniłabym się ani na sekundę na Jego życie...
[']
Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 03 lipca 2009 o 21:40
[*]
Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 03 lipca 2009 o 08:53
karolinag4, słyszałam o tym, ale Jego samego już nie ma.
k_cian, dokładnie, ile mamy przypadków, że okazy zdrowia nagle umierają.
Smutne, ale trzeba żyć dalej i pamietać ich takich, jakimi byli.
Michael Jackson nie żyje!
autor: Abra_Kadabra dnia 03 lipca 2009 o 08:09
Burza, slojma, dokładnie, zgadzam się z Wami.
Smutno, że odszedł i już niczego nie stworzy [*]...
KOTY
autor: Abra_Kadabra dnia 02 lipca 2009 o 10:50
Raven, jeszcze bedzie kota śmigać, zobaczysz, twardzielka mała :-))) Trzymam kciuki!
KOTY
autor: Abra_Kadabra dnia 02 lipca 2009 o 09:09
Raven, do wesela się zagoi  :przytul:
Singiel, związek - wybór czy konieczność?
autor: Abra_Kadabra dnia 02 lipca 2009 o 09:05
Tania, smutne... niektórzy nie potrafią żyć bez miłości i gasną wtedy.
Ciężko jest znaleźć/trafić na tą drugą połówkę, która spełni choć w części nasze oczekiwania.
Ja ostatnio zauważyłam, że faceci mnie denerwują, mają tak dziwne podejście do niektórzych spraw, ze nóż się w kieszeni sam otwiera. No i generalnie jak widzę kłótnie o byle co w związkach moim znajomych, to mi się śmiać chce - bo kubek, bo skarpety - szkoda by mi było życia na takie coś. A może zyje w jakiejś bajce, w której tylko mi sie wydaje, ze jak jasno i wyraźnie określę się z tym co mogę dac i czego wymagam, to to załatwi sprawę?
Ehhh...książe na koniu... nie musi być to biały rumak! Czasem myślę, że wyginęli :-/
Ludzie się nie zmieniają?
autor: Abra_Kadabra dnia 01 lipca 2009 o 23:33
cieciorka, chodzi mi o to, że przy zmianie na lepsze, czy gorsze ludzie w swoim wnętrzu pozostają sobą, pozostaje w nich ta część z przeszłości, która gdzieś w nich siedzi. Nie wiem, czy umiem to wytłumaczyć dobrze.
Uważam, że nie są w stanie się zmienić w 100%, przynajmniej jeszcze takiej osoby nie spotkałam.
Ludzie starają się zmienić, ale suma sumarum im to średnio wychodzi, popełniają błędy, które prowadzą ich z powrotem do nich samych. Chciałabym wierzyć, ze człowiek potrafi się zmienić, może w jakiejś części siebie... fajnie byłoby w to wierzyć, że tak jest 🙂
Singiel, związek - wybór czy konieczność?
autor: Abra_Kadabra dnia 01 lipca 2009 o 14:20
zen, nieźle, pozytywne osoby. A Ty sama zobaczysz co Ci życie przyniesie 🙂
Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Abra_Kadabra dnia 01 lipca 2009 o 13:53
Alvika, no to zazdroszcze, bo moja w każdej kałuży aligatora widzi, same koniożerne! A jak już wlezie w jakąś to czystym przypadkiem i z zagapienia się, ale od razu wyskakuje jakby parzyło. A duża woda? No to już w ogóle zapomnij. Teraz zamierzam pojechać z dziewczynami na taki łagodniejszy bród i tam przekonywać ją, że woda taka zła nie jest - pacyfa będzie jak nic.
Singiel, związek - wybór czy konieczność?
autor: Abra_Kadabra dnia 01 lipca 2009 o 13:50
zen, szacuneczek dla babci :-) Ma kobieta jaja! (że tak powiem) :-)
KOTY
autor: Abra_Kadabra dnia 01 lipca 2009 o 13:49
🥂 😅
Ludzie się nie zmieniają?
autor: Abra_Kadabra dnia 01 lipca 2009 o 12:50
guli, też uważam, że ludzie się nie zmieniają, dopasowują się tylko do sytuacji, a tak naprawdę w głębi pozostają sobą.
KOTY
autor: Abra_Kadabra dnia 01 lipca 2009 o 12:47
sanna, super!!! 😀
KOTY
autor: Abra_Kadabra dnia 01 lipca 2009 o 11:31
Hmm... ja się z moim małym też biję - z kotem, ale jak przegina, to wystarczy mój uniesiony palec i głośne "Noo!" lub "ssss" połączone z groźną miną, czy krokiem w jego kierunku zdecydowanym i działa, czasem zdzielę go gazetą przez chude dupsko, albo złapię za skórę na karku i potrząsnę gadem, ale na pewno nie regularny wpierdziel. Czasem pstrykne mu w ucho lekko w ramach przypomnienia, że przegina, np. przy manicure stosuje pstryczka, bo nie dość, ze lament to jeszcze czasem łapkę wyrywa, a tak siedzi grzecznie (mała wkurzona biała kulka)

A z koniem bijatyka regularna, krowencja! Tak jak w moim podpisie: jestem cierpliwa, pod warunkiem, że wyjdzie na moje!
Singiel, związek - wybór czy konieczność?
autor: Abra_Kadabra dnia 01 lipca 2009 o 11:24
Ja też wolę tą dłuższą 🙂 ale ta mi wpadła pierwsza w ręce 🙂
Aczkolwiek, jak jadę autem i to leci, to VOLUME UP i  śpiewam na cały głos! :-P
Jak rozwiązać problemy z dosiadem
autor: Abra_Kadabra dnia 01 lipca 2009 o 10:36
aniapa, no jakbym czytała siebie - mi pomogły ćwiczenia rozciągające na koniu zanim przystąpiłam do konkretnej jazdy.
Ta sama strona u mnie "nie działa" jak trzeba - nie mogłam znaleźć wręcz oparcia w strzemieniu. Powyciągano mnie na lonzy niemołosiernie, kazano potem włożyć nogi w strzemiona i co? Nagle oparcie samo przyszło, łydka zaczęła działać jak trzeba!
Singiel, związek - wybór czy konieczność?
autor: Abra_Kadabra dnia 01 lipca 2009 o 10:07
:grupa:
:emota200609316:

http://vids.myspace.com/index.cfm?fuseaction=vids.individual&VideoID=44788308

dla wszystkich singielków  :kwiatek: :kwiatek:
KOTY
autor: Abra_Kadabra dnia 01 lipca 2009 o 08:09
Hexa, ale oczyska piekne! 🙂 I łapulki kochane!
A moje dziecko kocie kastratto ciagle gwałci porannie, normalnie szaleństwo i zamiast się to jakoś uspokajać, to się nasila, mruczy i jedzie równo jak coś dorwie, najczęściej kocyk.
Singiel, związek - wybór czy konieczność?
autor: Abra_Kadabra dnia 01 lipca 2009 o 08:06
żużka, dobrze, że napisałaś, że przede wszystkim, bo akurat moi rodzice wydawałoby się, że dali mi podstawy swoim małżeństwem, które przetrwało tyle lat całe i zdrowe, do tego, żebym i ja chciała takowe mieć, ale wcale nie. Jestem singlem, jest mi dobrze i nie zamierzam "popełniać małżeństwa" póki co. Nie zarzekam się, bo nigdy nie wiadomo, bo jeżeli spotkam kogoś, kto mi zawróci w głowie na tyle, że postradam dla niego rozum, to możliwe, aczkolwiek póki co sama myśl o małżeństwie, rodzinie jest dla mnie daleką przyszłością.
Zobaczymy, moja ciotka wyszła za mąż mając 33 lata dopiero, ma córę, są szczęśliwi, długo czekała na tego jedynego. Ja jeszcze trochę i 30 - zobaczymy co będzie.
KOTY
autor: Abra_Kadabra dnia 30 czerwca 2009 o 14:27
Notarialna, ja tez daję kurczaka, wątróbkę, czy rybkę, bio wiem, że się kocisko ucieszy z odmiany, a własnie do tych wszystkich kiełbaseczek mam negatywny stosunek! Dałam parę razy na próbę, jadł, smakowało, ale jakoś tak nie wiem :-/
Zdjęcia Naszych Koni II (rok 2009)
autor: Abra_Kadabra dnia 30 czerwca 2009 o 14:26
Pinesska, nie no, super fotka! Bardzo mi się podoba!
Pursat, żebyś nie obrosła w piórka, to powiem tylko, że sie podoba... no dobra, cholernie mi się fotki podobają! 🙂
Singiel, związek - wybór czy konieczność?
autor: Abra_Kadabra dnia 30 czerwca 2009 o 14:23
zaba, mówię Ci, coraz bardziej mni ekorci, żeby zrobić koszulkę z takim napisem! hehehe...

Czyli generalnie czytając wpisy w tym wątku to kiszka, nieliczne osoby zadowolone ze swoich drugich połówek, tragedyja!
Generalnie uważam, że jak się człowiek męczy w związku, nie ma szans na poprawę, nic nie łączy, wszystko dzieli, to po co w ogóle ciągnąć taki związek, w ogóle nazywanie tego związkiem, to już jest nieporozumienie.
Nie mieści się w moich kategoriach to, że mogłabym byc z kimś, kto nie jest mi wsparciem, kto nie rozumie moich potrzeb, w życiui potrrzeba kogoś, na kogo można liczyć, oraz bym ja mogła być wsparciem dla tej osoby.
W ogóle nie dopuszczam takiej opcji, żeby ktokolwiek próbował mnie zamknąc w złotej klatce swoich wymagań i ograniczeń. NO F***ING WAY!  😀iabeł:
KOTY
autor: Abra_Kadabra dnia 30 czerwca 2009 o 14:19
A czy kupujecie swoim pociechom prztsmaki? Są róznego typu kiełbaski dla kotów itp., dajecie im to?
Singiel, związek - wybór czy konieczność?
autor: Abra_Kadabra dnia 30 czerwca 2009 o 14:16
zaba
Zapomniałaś dodać "Przydupaska"  😎
Singiel, związek - wybór czy konieczność?
autor: Abra_Kadabra dnia 30 czerwca 2009 o 14:09
dempsey, ja wręcz wypychałam swojego byłego, żeby coś robił, ale on wolał siedzieć przed kompem, albo mi życie zatruwać i ograniczenia mi narzucać - na szczęście paskudny gatunek ze mnie i się nie dałam spacyfikować...
W związku nigdy nie ograniczam, mam dużo wad, ale nie czynię drugiemu co mi nie jest miłe, wedle powiedzenia i tak samo w związku. Nie zdradzam, bo sama nie chciałabym doświadczyć czegoś takiego (chociaż doświadczyłam, to nie potrafiłabym sie odwdzięczyć tym samym, bo bym się czuła jak szmata!), jestem fair, nie ograniczam, staram się wspierać jeżeli widze, że coś komus sprawia przyjemność, to dlaczego nie?
Singiel, związek - wybór czy konieczność?
autor: Abra_Kadabra dnia 30 czerwca 2009 o 13:57
są faceci dojrzali wyrozumiali, tacy którzy potrafią zrozumieć i uszanować to, ze ktoś ma pasję.
tacy którzy dla silnej kobiety potrafią być partnerami...

ja tuż przed 30 znalazłam tego jedynego i był wolny i nie zasrany 😉


No to ostatni normalny juz zajęty, hehehe
[quote author=nesta link=topic=7238.msg287256#msg287256 date=1246361138]
ograniczenia kontaktu z niektórymi ludzmi, poswiecenia swojej pasji?


w życiu nigdy!!!  😤
[/quote]
podpisuję się pod tym!
Singiel, związek - wybór czy konieczność?
autor: Abra_Kadabra dnia 30 czerwca 2009 o 13:08
Ja dlatego nie pozwalam na swoją głowę wejść, jasno stawiam sprawę, a konie: zawsze były, są i będą, (jak mówi forumowa zaba) w moim życiu i żaden chłoptaś tego nie zmieni.
Miałam namiastkę tego, co może mnie czekać, czekanie w domku i sru z tym talerzem wspomnianym na samym początku, drapanie się po tyłku, TV, komputer i jak się samcowi zachce, to może jakieś wyjście - o nie, to nie dla mnie.
_Gaga dokładnie tak jak mówisz!
Singiel, związek - wybór czy konieczność?
autor: Abra_Kadabra dnia 30 czerwca 2009 o 12:50
gwash,no wysyp niesamowity!
k_cian,  😉 się zgadzam  :kwiatek:

Ja mam znajomych, tkórzy potrafią się uzupełniać, uprawiają dwa różne sporty, ida na wspaniałe kompromisy, kłoca się , owszem, ale to raczej taki kłótnie o kubek zostawiony na szafce zamiast w zlewie.
Moja mama mi ostatnio mówi, że jeszcze się taki nie urodził, który by mi dogodził - może coś w tym jest.

Ale znajomy ostatnio zaczął temat, który mnie wpienił, mianowicie że w stajniach jest przewaga samotnych dziewczyn (ale nie to akurat mnie zeźliło) i że jak rozmawia z facetami, to większość twierdzi, że nie chciałby laski, która 3/4 życia w stajni siedzi, ALE z kolei ma znajomego, który jeździ ciągle na zawody, jego życie to konie, konie i konie i usłyszałam, że NO,PRZYNAJMNIEJFACET STAWIA JASNO WARUNKI... dostałam piany prawie! Chore! 
Singiel, związek - wybór czy konieczność?
autor: Abra_Kadabra dnia 30 czerwca 2009 o 12:38
ja to się śmieje z mojej znajomej, która usilnie chce swój związek mieć taki jaki miała na samym jego początku, miłość jak bambosz, jak dla mnie po tych kilku latach przedstawiają obraz śmierdzącego starego kapcia z kąta. Mają wiele niedomówionych spraw, które notorycznie pojawiają się przy okazji kłótni, widać jak na dłoni, że tych dwoje powinno sobie odpocząc od siebie i przemyśleć, czy aby na pewno chcą być razem. Ona wieczna księżniczka na ziarnku grochu z wizją miłości idealnej, On królewicz, ale z innej bajki zupełnie, bez obowiazków, biorca, w żadnym wypadku dawca, uważa, że się mu nalezy wszystko.
Jak tak na nich patrzę to bardzo doceniam swój spokój i to, że nikogo nie mam! 🙂

k_cian ja tez rodzicom dzwonię, ze dojechałam, a swojej drugiej połowie pisałam, że dojechałam, że ok, ale bywało tak, że chciał kontroli na całego! To jest już chore!
Singiel, związek - wybór czy konieczność?
autor: Abra_Kadabra dnia 30 czerwca 2009 o 12:32
caroline, no i amen, pięknie powiedziane - mój się po 3 latach bycia z nim uaktywnił pod tym kątem i szybko został spuszczony jak marzanna, a dodatkowo uderzył w jeźdzciectwo, więc jjuż był na przegranej pozycji! Spojrzałam bardziej krytycznie na jego rodzinę i zobaczyłam co mnie czeka... "Bo co ludzie powiedzą", "Bo wypada", tego nie, tamtego nie, reguły, sztywno... eh... szkoda, ze mu te reguły w zdradzi enie przeszkodziły. No cóż, w porę sie ewakuowałam!
Singiel, związek - wybór czy konieczność?
autor: Abra_Kadabra dnia 30 czerwca 2009 o 12:29
[quote author=_Gaga link=topic=7238.msg287165#msg287165 date=1246356702]
Nesta - jakie obowiązki wobec faceta masz w związku? Zameldować, że się gdzieś dojechało, bo się martwi, co akurat jest miłe. Spojrzeć słodko w oczy oświadczając : "znów mnie nie będzie w weekend" ... cóż więcej?


oj myślę że dużo wiecej - podswiadoma kontrola, właśnie to meldowanie się etc.
Nie denerwowałoby cie to że wychodzisz ze swoimi znajomymi na impreze, a ktoś wymaga od Ciebie pisania smsow co godzine? albo rzucenia palenia bo ktoś akurat nie pali, ograniczenia kontaktu z niektórymi ludzmi, poswiecenia swojej pasji?
[/quote]
Mnie by denerwowało! Jak ide na imprezę, to nie po to, żeby myśleć o drugiej połowie - wie gdzie jestem, ale nie muszę mu pisać i meldować się co jakiś czas, ani też określać się kiedy wrócę - jak wrócę to będę i już.To o czym piszesz nesta to nic innego jak złota klatka!
Singiel, związek - wybór czy konieczność?
autor: Abra_Kadabra dnia 30 czerwca 2009 o 11:27
Czyli ideałem jest być singlem tak part time?
To znaczy mieć swoją własną strefę ale i kogoś do pomruczenia na kolanach?
I zmiany tego cholernego koła.
Taki styl "koci' ?
Może dlatego się mówiło "żyć na kocią łapę" ?
Mrrrrr...... 😍

wiesz, ja się zawsze śmieję jak jedna/jeden z drugą/drugim krzyczą, "mi facet/kobieta niepotrzebna/y... a potem wieczorem nagle tak jakoś pusto czasami.
Ja jestem singielką już od ponad 1,5 roku, póki co mi dobrze, poprzedni związek mnie wykończył, po drodze coś tam było, ale nie nazwałabym tego związkiem, ot luźna znajomość, z której ja się wycofałam, bo za bardzo czułam się osaczona, a gotowa nie byłam na kolejne smsy "gdzie jestem, kiedy będę i dlaczego tak późno!" - w ogóle nie jestem i nigdy nie będę gotowa na jakiekolwiek wymuszenie czegokolwiek na mnie, działa to na mni ejak płachta na byka i robię wszystko, żeby wyszło na moje, może autodestrukcja, nie wiem, staram się tego nie nazywać po imieniu.
Z jednej strony niezależność, z drugiej gdzieś w srodku potrzeba ramienia... no ciężko to wypośrodkować. I znowu moja babcia "Latka lecą, a w krok nic" - ta to miała wesoło w życiu. Ale nic to... co ma być to będzie!
Singiel, związek - wybór czy konieczność?
autor: Abra_Kadabra dnia 30 czerwca 2009 o 10:54
No ale jak, singielka ma się tak związać z pierwszym lepszym, żeby nie być sama? W wieku 30 lat, jak będę sama, mam wyrwać pierwszego, który się nawinie?
No niektórzy mają takie dziwne myślenie, czasem jak z kimś rozmawiam i słyszę opowieść jak to wybrzydzam, to mni ekrew zalewa i odpowiadam "Tak, wybrzydzam, bo szanuję siebie i swój czas i na pewno nie zamierzam tracić go dla kogoś, kto nie jest tego wart i nie nadajemy na tych samych falach, a bycie z kimś tylko dla samego bycia w ogóle mnie nie rajcuje!"

Jeśli związek just for sex, to z pełną tego świadomością, a nie - podkładanie się komuś i przymykanie oczu na to, że kompletnie nie szanuje.
Jak dla mnie dziewczyny, które są z facetem, czy faceci, którzy mają dziewczynę, tylko dla samego bycia z kimś, żeby się nazywało, że mają kogoś są żałosne i nie szanują same siebie. A jeżeli tylko dla sexu, to niech nie nazywają tego miłością, czy związkiem, bo to już kompletne pomylenie pojęć.

Może mamy większą świadomość swojej wartości?
Myślę, że tak, nie wyobrażam sobie, żeby mój facet chociaż raz mi skok w bok zrobił - poprzedni zrobił i natychmiast zmienił swój status na -eks, pomijając inne aspekty, które się do tego przyczyniły.
W ogóle nie szanuję kobiet, ani facetów, którzy robią skoki w bok. Gdyby jedna i druga kobieta posłała takiego na drzewo, to byłoby mniej zdrad, tak samo faceci. Moja babcia zawsze brzydko mówiła o tym, że: "Jak suka nie da, to pies nie weźmie" i to działa w obie strony!

A może poprostu niektórzy  nie nadają się  na bycie w związku? 
Też jest taka opcja.

Cienciakos no zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Może zbyt wiele egoizmu we mnie, ale też nie lubię być ograniczana w żaden sposób - bo kto lubi - stawiam na swoim, a jeżeli się komuś nie podoba, to nie, korona na głowę i wychodzę. Może tego pożałuję później, a może nie, ale wiem, że na pewno nie pozwolę, żeby mnie ktoś w jakikolwiek sposób ograniczał dla swojego widzimisię, bo nie zgadza się z tym co robię i kim jestem oraz próbuje mnie na siłe zmienić. Jaka jestem widać i albo ktoś to akceptuje, albo na drzewo - banany prostować.