annai

Moje ulubione wszystko...

Konto zarejstrowane: 23 lutego 2009
Ostatnio online: 28 stycznia 2021 o 23:31
"... stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś..."

Najnowsze posty użytkownika:

Konie czystej krwi arabskiej
autor: annai dnia 27 lipca 2019 o 09:00
hej,hej, szukam informacji na temat og. Elien (Enida-Wermut) hod.Sk Kurozwęki, był vice championem bodajże w 1994? nie pamiętam dokładnie, stacjonował jakiś czas w zachodniopomorskim w ośrodku Landau, ale około 2005-2006 został wymieniony za hucuły i pojechał do stajni w Izbach k/Krynicy. czy ktoś coś o nim wie, czy pozostawił jakieś potomstwo? na stronie tej stajni cisza...nikt sie nie odzywa...
COPD
autor: annai dnia 29 września 2018 o 16:25
dawno mnie tu nie było i muszę sporo nadrobić jednak tak na szybko chciałam tylko powiedzieć, że ostatnio przeprowadziłam ciekawą rozmowę z kobietą, która sama cierpi na astmę i jedno z jej dzieci także. opowiadała mi o wielu sterydowych kuracjach i częstych wizytach na ostrym dyżurze z powodu duszności mimo stosowanych sterydów, aż zainteresowała się naturoterapią. od kilku lat stosuje tylko olej z czarnuszki i pozbyła się problemów u siebie i dziecka. ponoć lekarze nie dowierzają bo ma rewelacyjne efekty. tak patrzę na ten syrop i w składzie jest właśnie olej z czarnuszki. może rzeczywiście wystarczy sam olej. podejrzewam, że jest tańszy...a i mówiła też o yerba macie. jakieś pomysły jak to podawać? i od jakich ilości zaczynać? moja staruszka jest na wziewach najpierw seretide 250, a teraz jego zamienniku comboterolu. klacz stoi na trocinach, boks angielski, wszystko jej moczymy. niestety na razie mi się życie posypało i nie jestem w stanie robić tych inhalacji 2 razy dziennie więc mamy pogorszenie stanu, ale jeszcze do niedawno kobyła była w świetnej kondycji, tylko podczas dłuższego galopu oddech się wzmagał, ona prawie nie kaszle, czasem jak zaczynamy kłusować czy jak się wytarza na padoku. tylko ten oddech ...
Konie achał-tekińskie
autor: annai dnia 09 sierpnia 2013 o 23:04
witam, niedobre wieści przynoszę. byłam w " kopalni wiedzy o moich achałkach", przekopałam całe archiwum dzięki uprzejmości obecnie tam rządzących i  niestety nic nie znalazłam. żadnych dokumentów, zdjęć, nic, czarna dziura...ktoś poprzedni musiał dobrze posprzątać i wszystkie końskie informacje przepadły. żadnych dat i faktów nie będzie 😕,
co do Pele to latem rzeczywiście miał prawie jednolitą maść, ale zimą łeb był zdecydowanie ciemniejszy od reszty ciała i w polskim paszporcie zakwalifikowano go jako myszatego.
będzie za to kolejna historia, tym razem bez zdjęć:

rzecz będzie o Gwieździe zwanej Myszką. była tego samego umaszczenia co Pele miała tylko gwiadkę na czole. krótko ją znałam i pracowałam z nią raptem jeden sezon. miała charakterek i była niezaprzeczalną klaczą alfa w naszym stadzie. przepadała za Pele, wszędzie razem łazili jak dwa cienie, nawet przylgnęło do nich określenie: " Myszka i Pele to dwaj przyjaciele" 😜
była nieufna do obcych i nieźle się musiałam napocić żeby założyć jej ogłowie. jędza, za żadne skarby nie chciała sobie go dać założyć. nie żeby walczyła czy uciekała, po prostu, nie otwierała pyska i niemożliwym było wsadzenie jej wędzidła do pyska. co dzień wchodziłam do jej boksu i próbowałam, a to z miodem, a to z cukrem, owocami i owsem czy meszem, a ona nic. zawzięła się i tyle. w końcu chyba po tygodniu mocowań, jak gdyby nigdy nic otworzyła i wzięła łaskawie wędzidło. jaka ja byłam szczęśliwa, nigdy później nic mnie tak nie uszczęśliwiło jak to cholerne rozdziawienie myszkowej japy. dodam tylko, że nigdy więcej ten problem nie powrócił 🤔wirek:,
innego razu kiedy spodziewaliśmy się kolejnej wizyty kowalskiej i poszliśmy po konie na łąki ( 16 ha ogrodzonej swobody w lesie) nie mogliśmy łajzy z nich wypędzić- bo o złapaniu  w ogóle nie było mowy, po prostu gady ostentacyjnie podnosiły łby znad trawy i gdy stwierdzały, że ewentualne zagrożenie - naiwny łapacz, jest zbyt blisko, odpalały wrotki i pędziły byle dalej od zrozpaczonego łapiącego. jakimś cudem udało się rozdzielić i wypędzić stado, które pogalopowało do stajni, tylko Myszka miała nas w głębokim poszanowaniu i czmychała z jednego końca łąk na drugi by się w spokoju paść dalej. trzeba było wrócić do stajni dosiąść jakiegoś rumaka i jak w westernie ganiać ją do którejś z bram , a i tak mocno trzeba się było za nią nagalopować.

właściciel opowiadał, że jak ją zaczęli zajeżdżać, to nie było takiego mądrego z którym by sobie nie poradziła, dotychczasowa instruktorka- która zajeżdżała wszystkie tam obecne konie doznała połamania żeber i musiała jej w końcu odpuścić. wywieźli ją do SO Łobez, który jeszcze wtedy działał, by tam zawodowcy mogli ją poskromić, ale po bliższym jej poznaniu, kazali ją stamtąd zabierać bo ponoć też im przetrzebła szeregi.
w końcu Szef poszedł po rozum do głowy i stwerdził, że swój zaakceptuje tylko swojego i ściągnął jakiegoś specyficznego Rosjanina, który zajeździł ją na oklep i na boso 🤔

myszka dochowała się 2 potomków, pierwszy gniady Gwiazdor stworzony wespół z Cowboyem, wlkp srokaczem będącym dyżurnym ogierem w naszym ośrodku, jeszcze jakieś 2 lata temu razem z Gaborem u tej samej właścicielki pod Trzcianką.
Drugi to był czysty przypadek i okrutne zaskoczenie dla kolejnych pracowników ośrodka. a mianowicie było to tak: Myszka wraz z całym stadem: klaczami, źrebakami i odsatkami  biegała po naszym spa w lesie. ktoś z obecnie wówczas tam pracujących zlekceważył zagrożenie wynikające z  obecności podrastającego tam ogierka( ponoć nie miał jeszcze roku) Nestora ( nutka-k x navarro - teraz jako wałach i złoty medalista 2012 w klasie pony krajów nordyckich pod dunką Cecilie Topp :lol) i po kilku miesiącach ku ogromnemu zaskoczeniu kolejnych obsługujących stajnie, znaleziono w boksie Myszki podczas porannego karmienia, małego Morfeusza. w obronie swojego potomka, tak zasunęła jednemu psu, że trzeba było mu łapę amputować...
zarówno Morfeusz, Nestor jak parę lat później Myszka, zostały sprzedane okolicznemu handlarzowi, który znalazł im kolejne domy.  Nestor w końcu trafił do Danii i jest teraz wielką pony-gwiazdą, nie mam pojęcia gdzie jest pozostała dwójka.
Konie achał-tekińskie
autor: annai dnia 04 sierpnia 2013 o 00:04
proszę bardzo, już opowiadam 😀, dziś o Apagiele, będzie krótko bo nie wiele o nim wiem, Pursat dysponuje jego pochodzeniem i datą urodzenia. kolejne fatalne zdjęcie z folderu z jego młodości:

podobno był koniem idealnym, niezwykłej urody - miałam okazje oglądać zdjęcia z prywatnych zbiorów.
brał udział w rajdach długodystansowych i w związku z tym odnosił swego czasu jakieś sukcesy.
znalazłam kiedyś dyplom p. Zielińskego za zajęcie 2 lub 3 miejsca na dystansie 60km, ale nie pamiętam teraz w którym roku i gdzie. dyplom zaginął podczas remontów w ośrodku.
Apagieł niestety zaczął chorować, prawdopodobnie na copd i został wkrótce sprzedany jednemu Panu, który potrzebował konia do towarzystwa dla swojego rumaka.

odnalazłam go kilka wiosek dalej jako staruszka, 'trochę' zapuszczonego, ale chyba zadowolonego. był w stadzie różnych koników i całe dnie spędzał na łąkach.

nie wiem czy jeszcze żyje, dawno mnie tam nie było.

Pele to był myszaty wałaszek, który miał być klaczą 🙂 właściciel opowiadał, że jak kupowali konie w Rosji, to obsługujący stajnie zaprowadzili ich na stepy i wybierali je sobie pośród stada pasących się koni. tyle, że chyba kto inny te konie łapał i pakował i do Polski przyjechało nie do końca to co było wskazane. nie wiem ile w tym prawdy ale taką historię właściciel opowiadał gościom. dokumentów Pelego nie widziałam , znalazłam tylko te z transportu. to był kochany, rekreacyjny konik, bez wad i humorów choć był ślepy na jedo oko. podobno uszkodzono je w transporcie.mam raptem  dwa zdjęcia:  tu Pele  jako 2 w zastępie rok 2007

a na tym zdjęciu jako 3

sprzedany w 2008 lub 2009 do agroturystyki w okolice Drawna, byłam go odwiedzić , miał się dobrze, złamał kolejne babskie  serca i podobno miał trafić w ręce jednej z zakochanych turystek. mam nadzieję, że ma się dobrze.
Konie achał-tekińskie
autor: annai dnia 01 sierpnia 2013 o 21:57
cieszę się, że młody ma się już lepiej  😀,
a co do naszych achałtekińców to mogę tylko tyle powiedzieć, że to jakie są konie zależy od ludzi, z którymi mają doczynienia, a te nasze miały po prostu pecha. w ośrodku od jego zaistnienia było mnóstwo różnorakich pracowników. niektórzy byli raptem po kilka m-cy. sam właściciel dziś mówi, że w tamtym okresie nic o koniach i postępowaniu z nimi nie wiedział. toteż nic dziwnego, że nasze achałki stały się takie ( oczywiście nie wszystkie, ale o nich innym razem). dominowały jazdy w teren i to ile fabryka dała. musiało się to jakoś na nich odbić...niestety 😕
Konie achał-tekińskie
autor: annai dnia 31 lipca 2013 o 22:49
nie zachęcaj bo szybko spać nie pójdziesz ( ja też, a rano do pracy trza...) ale w sumie jeszcze trochę o Benku pobajam  🤣

to był mój drugi w życiu achałtekiniec jakiego w życiu widziałam, pierwszy to był Pursat  w Starym Młynie i do końca życia go nie zapomnę, to kare diable... dało mi się trochę we znaki. każdy z naszych rusków miał coś z głowami, a konkretnie z zakładaniem ogłowia. nie wiem czy w kraju ojczystym im coś z uszami robili - poskramiali w ten sposób?, ale zakładanie trazelki to była droga przez mękę... Ben pozwalał raz, oczywiście łeb był zadarty prawie do sufitu, przy moich 158cm i jego szyi węża, był to nie lada wyczyn. jak się nie udało i nie byłam dostatecznie szybka to mogłam z powrotem sprzęt do siodlarni zanosić. myślę sobie, że była to także wina sposobu jeżdżenia tych naszych biedaków bo z opowieści innych dowiedziałam się, że ponieważ były to niebywale zwinne, szybkie i wytrzymałe konie to właściciel wraz z sznownym p. Zielińskim wyciskali z nich ile fabryka dawała i konie dosłownie białe wracały. nie lepsi w tym byli też moi poprzednicy, którzy odkrywając ten dar Rosji byli równie nieubłagani. długo walczyłam z tym głupim nawykiem galopowania zaraz za wioską i czasem mi się udawało spokojnie dojechać do lasu. notorycznie jednak przegrywałam z Benkiem ( z resztą moja Sumatra też nie była lepsza) i gad robił sobie ze mną co chciał. plus tego był taki, że jak się zmęczył to łatwo było już nad nim zapanować czego nie dało się powiedzieć o Sumatrze bo ta się tylko nakręcała jeszcze bardziej. efektem tych wyścigów leśnych po latach była nie możliwość wyjechania nim poza bramę ośrodka- trzeba było z niego schodzić i w ręce prowadzić za wioskę, a potem albo się udało wsiąść i razem pojechać do lasu, albo Ben wracał do stajni. myślę też , że ta kwestia magicznych zamurowań wynikała także z tego samego. raz Piątek opowiadał, że podczas jednego z takich zdarzeń po nieudanych próbach ruszenia go z miejsca, zdjął z niego cały rzęd jeździecki i sobie poszedł  😲, a ten nadal stał tam jak wryty. po kilkunastu minutach stwierdził jednak, że  daleko jest od domu i na piechotę siodła nie będzie niósł wiec wrócił do konia, ubrał i poczekał aż mu się znów zachce iść i wrócili do stajni razem. wtedy właśnie zapadła decyzja o kastracji. z drugiej strony po zabiegu wszystkie tego typu zajścia się skończyły. więc może to było tylko jego widzi mi się. stał się wówczas koniem wierzchowym idealnym i wielokrotnie jeździłam na nim jako na czołowym prowadząc dzieciaki w głęboko w las.
piękny był choć z tej całej naszej gromadki najdziwniejszy, np. nie raz ganiał motyle i ptaszki na padoku. nigdy nie zapomnę tej jego długiej wężowej szyi i wściekle położonych uszu oraz skośnych oczu, gdy w pełnym galopie polował na niczemu winne zwierzęta...ciekawe czy jeszcze żyje i jak się ma. może ktoś coś o nim słyszał?
Konie achał-tekińskie
autor: annai dnia 31 lipca 2013 o 20:25
dzień dobry lub wieczór raczej... 🤣
jak tam oczko jkobus? mam nadzieję, że się już zagoiło i śladu po opuchliźnie nie ma!!
chciałam Wam trochę pomarudzić o ' naszych' pościąganych achałkach i prawie achałkach oraz parę fotek powrzucać, a tym samym trochę pomieszać w historii ściągactwa z Wielkiej Rasiji.
od razu pragnę zaznaczyć, iż póki co nie mam dostępu do dokumentów i nie potrafię teraz przytoczyć dokładnych faktów ( dat i rodowodów), ale uczynię co w mojej mocy by w najbliższym czasie je uaktualnić, jeśli dokumenty jeszcze będą się znajdowały na swoim miejscu. no ale, do rzeczy.
w latach 90-tych  Paweł Piątkowski, dobry znajomy, M.Kaźmierczaka i R.Zielińskiego, dokonał procederu zwiezienia kilku sztuk ze Spółdzielni Ahałtekiniec, do swojego prywatnego raju na ziemi zachodniopomorskiej. nie wiem czy jednym rzutem czy też wieloma na przestrzeni kilku lat ( spróbuję to sprawdzić), tak czy owak, pojawiły się u nas w stajni następujące konie:
kary ogier Ben Hur ( 100% at), gniady wałach Apagieł ( 100% at, Pursat powinna mieć gdzieś jego papiery bo zdaje się kiedyś jej skanowałam i wysłałam na priv), myszata klacz Gwiazda ( prawdopodobnie też czysta at, ale dostępu do papierów już dawno nie mam), myszaty ogier- szybko wykastrowany już w Polsce, Pele ( nigdy nie widziałam jego dokumentów więc trudno stwierdzić co to było), klacz Sukras-File ( konia na oczy nie widziałam i prawdopodobnie mogłam trochę nazwę przekręcić, wyczytałam inf. z papierów przewozowych), gniada klacz Sumatra ( 3/4 at, 1/4 xx Suhra-Munir, będąca obecnie w moim posiadaniu  🤣 ), kara klacz Gabriella ( to było jakieś powiedzmy rosyjskie sp gdzieś z at w tle).

zacznijmy więc od Ben Hura - mam do dyspozycji tylko kilka fatalnych zdjęć z folderu reklamowego ośrodka, w którym stał:

było z niego ciekawe i dostarczające obsłudze i ewentualnym użytkownikom emocji zwierzę...w moim mniemaniu trochę koński autystyk wiecznie nieobecny. bywał niebezpieczny dla koni i ludzi ( ponoć zdarzało mu się w młodości łapać ewentualnych boksowych podglądaczy za włosy, a ja sama  również zostałam zaatakowana  - złapana za szyję i o drzwi boksu angielskiego rzucona, całe szczęście pierońska zima wtedy była i uratowała mnie gruba kurtka oraz szaliki, do dziś mam małą bliznę  🤔
był bardzo szybki, niesamowicie wygodny w chodach i z tego co udało mi się ustalić dochował się 1 potomka z naszą Gabriellą, wałacha Gabora- stoi gdzieś pod Trzcianką. Ben Hur użytkowany był do celów rekreacyjnych i coś tam skakał pod córką i synem właściciela, chyba jakieś regionalki, ale nie wiem tego na 100%. był ulubieńcem właściciela, jednak po tym jak podczas przejażdżek terenowych zaczął się zacinać ( potrafił nagle stanąć jak zamurowny, stał tak ze 40 min i żadna siła go z miejsca nie była w stanie ruszyć, w wieku 13 lat zostały mu wycięte jajka i tak stał się wzorowym koniem i 100% ogierem po wpuszczeniu do stada na łąkach i regularnym kryciu wszystkich tam obecnych klaczy 😜 oraz beprecedensowym laniu przerażonych wałachów  😉
w roku 2006 lub 2007 sprzedany pod Poznań do A.Strzykały

o innych następnym razem 🙂
mixy hc/oo, kn/oo i inne
autor: annai dnia 29 lipca 2013 o 19:29
Witam wszystkich zmiksowanych, chciałam przedstawić Wam ' zaadoptowanego' mixa; Dropsa, mamusia Darnina fd/oo i tatuś Nando drp.
maść jak najbardziej babcina, talent skokowy zdecydowanie po tatusiu. Konik wzrostu ok 150cm, grzeczny, przyjacielski zarówno do koni jak i ludzi, fantastyczny rzemieślnik z bardzo wydatnymi chodami- duże konie mogą mu nadmuchać 🤣, nieustraszony w terenie, wytrzymały i bardzo elektryczny. jedym słowem ideał 🤣

i w skoku

pozdrawiamy!!!!
Konie achał-tekińskie
autor: annai dnia 27 lipca 2013 o 22:34
dziękuję Ci bardzo  🙇 , absolutnie się z tobą zgadzam i dosłownie ją uwielbiam mimo, że bywa z niej kawał cholery... odkąd jednak jest ze mną i nie nosi na sobie rekreacji powoli znów się uspokaja i tylko raz mnie wywiozła w terenie, raz zaliczyłyśmy wspólnie glebę 😲. od tamtej pory spokój.
ale żeby nie było tak różowo to niestety przyplątało nam sie rao czy jak dawniej to cholerstwo zwano copd 😕. aktualnie jesteśmy w trakcie " leczenia" , po pierwszym sterydzie i ventipulminie. póki co jest super, na razie 'jak ręką odjął'. przedziwna sytuacja wziąwszy pod uwagę, że całe życia spędziła na łąkach w lesie, a w sezonie  pracującym czyli czerwiec - wrzesień i zima w boksach angielskich 🤔 marzenia się spełniają tylko czasem drogo kosztują...w tym wypadku płacimy wspólnie choć ona kiedyś zapłaci bardziej... 😕 zdjęcia będę wstawiać regularnie zwłaszcza, że planuję wkrótce wspólne wakacje  😅, a póki co jeszcze jedno z tego samego dnia
Konie achał-tekińskie
autor: annai dnia 27 lipca 2013 o 18:33
hejo...znowu długo mnie nie było, ale w końcu chyba dogadałam się z internetem i postanowił działać 🤣
gratulacje dla wszystkich rozmnożonych. trzymam mocno kciuki żeby zdrowo rosły i cieszyły serca i oczy wszystkich życzliwych :kwiatek:
specjalnie dla Pursat, Sumatra aktualnie - szata letnia😉
Konie achał-tekińskie
autor: annai dnia 27 października 2012 o 18:58
hop, hop, przedstawiam Sumatrę latem🙂
Konie achał-tekińskie
autor: annai dnia 19 września 2012 o 22:09
z rosyjskiego paszportu wynika jeśli dobrze pamiętam litery🙂,że matka suhry to hartija 14 a ojciec sudan. Hartija ma pełne pochodzenie sudan niestety nie.w polsce ma wpisane nn i jest jako typ szlachetny. Nie uznali jej rosyjskiego papieru
Konie achał-tekińskie
autor: annai dnia 18 września 2012 o 23:09
pursat, serdecznie dziękuję, parę zdjęć jest w mojej galerii. Na razie korzystam z netu w tel, ale jak tylko dopadnę jakiś komp i chwilę czasu to wrzucę coś aktualnego. Jkobus kilka zdjęć sumatry jest w tym temacie, pursat je wrzucała klikadziesiąt stron temu i oczywiście w galerii🙂marzenia się spełniają więc marzcie! 
Konie achał-tekińskie
autor: annai dnia 17 września 2012 o 22:55
witam, chciałam zakomunikować, że stałam się szczęśliwą posiadaczką ukochanej Sumatry (Suhra-Munir) 3/4 achałtekinki, sprowadzonej dobrych kilka lat temu do polski ze spółdzielni achałtekiniec🙂! 
DIY, czyli sprzęt wykonywany samodzielnie
autor: annai dnia 06 czerwca 2011 o 22:47
poszukuję kogoś kto zechciałby uszyć dla mojego biedulka derkę siatkową z kapturem. zwierz wyciera ogon i grzywę po pobycie na pastwisku. derka musiałaby być z bardzo drobnej siateczki, niedostępnej dla meszek...
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: annai dnia 15 grudnia 2010 o 22:03
witam serdecznie enklawa, miałam przyjemność jeździć w rancho kosocice ( tak to się wtedy nazywało )za czasów Basi K., a ściągnęła mnie tam Beata S. ( razem studiowałyśmy). było tam wówczas naprawdę przyjemnie ( w sensie atmosfera). Koks mój ulubieniec, Parys, Lala, potem przyszła Montana, przez chwilę była też właśnie Caryca. reszty nie pamiętam. najlepsze były akcje pt. obornik po zimie...bardzo miło to wspominam. jak ktoś będzie widział Basię to gorąco ją ode mnie uściskajcie  🙇
stella, Ormus jest w prywatnych rękach - Aśka, była luzaczka Leśniaka i obecna Wielgórskiej. wiem od niej, że gdy wzięła go z Krakowa do Warki ( tam wówczas pracowała) był  potwornie zaniedbany i wychudzony. w Warce go odkarmiła, potem przywiozła do nas ( N. Studnica w zachodniopomorskim) bo miała zacząć współpracę z moim szefem, ale coś im nie wyszło i po jakiś 3 m-cach zabrała go do Żywca.
przepiękny, bardzo zadbany i ułożony ogier, właściwie wieku tak bardzo po nim nie było widać, gdyby nie kontuzja kolana pewnie jeszcze byłby niezłym wierzchowcem.
Interpretacja zdjęć- koń+jeździec :)
autor: annai dnia 30 listopada 2010 o 23:55
droga Arimono, czy zwróciłaś może uwagę na to, że napisałam, iż gdybym miała to  zrobić drugi raz to na pewno w kasku oraz to, że teraz też jeżdżę w kasku?nigdy też nikogo nie namawiam na jazdę bez kasku. strach się bać o co mnie za moment oskarżycie...
można ludziom radzić na 5000 sposobów, a Wy wybieracie najgorszy- szyderstwa. pokażcie mi człowieka, który czegoś takiego posłucha, a  Was ozłocę.  jak tu się dziwić, że tyle wątków Wam pada...dobrze, że jest tu jeszcze taka ElaPe, która radzi, zwraca uwagę dlaczego i posyła do źródeł. ech, wy ze szczerego serca troskliwe...
florcia9 taka młoda jesteś, a mądrze mówisz i chyba jako jedna z niewielu wiesz o co chodzi z dyskusjami na forum. zastanawiam się tylko czy sobie teraz wrogów przeze mnie nie zrobisz...
Interpretacja zdjęć- koń+jeździec :)
autor: annai dnia 30 listopada 2010 o 22:54
uff kujka i wreszcie się wyjaśniło  😁 ...
choć niedosyt pozostał bo z tylu wypowiadających się okazuje się, że jedynie Elape miała coś do powiedzenia, przykro... nie tracę jednak nadziei  😅
repka czy ty myślisz, że ja swojego bidoka zaatakowałam i od razu wlazłam na niego i zmuszałam do roboty? gdybym nie była pewna, że spokojnie zareaguje NIGDY bym tego nie zrobiła.  poza tym wydaje mi się, że ten wątek jest  trochę na inny temat niż "zajeżdżanie" czy "jazda bez kasku". miałam nadzieję, że Ci co mają jakieś pojęcie na temat tego jak powinien wyglądać jeździec na koniu i koń pod jeźdźcem, to z niego skorzystają udzielając rad i wskazówek, a nie zajmą się tym czy jeździec ma kask, a koń tranzelkę na pysku.
ale jest nadzieja, dzięki za inny front florcia9 i frania
Interpretacja zdjęć- koń+jeździec :)
autor: annai dnia 30 listopada 2010 o 21:59
Pani Życzliwościowa ( Złośliwościowo-Szyderstwościowa)  🤣, mając na uwadze brak równowagi miałam na myśli, iż młody koń zwykle nie kombinuje czyt. bryka i stara się generalnie zabić jeźdźca, tylko raczej myśli o tym jak to zrobić by stać twardo na 4 nogach. zaryzykowałam i się nie pomyliłam.
co do jazdy bez toczków, kasków i innych berecików:miliony osób( na tym forum również) to robią i żyją. doprawdy jeśli tylko tyle wg Ciebie jest w mojej jeździe nie tak to w sumie nie wiem teraz czy się cieszyć z samej siebie czy płakać z powodu twej nie wiedzy  😜...
Interpretacja zdjęć- koń+jeździec :)
autor: annai dnia 30 listopada 2010 o 21:11
kochani moi, kurka wodna  👿!!!
ja żyję, koń też to było już i minęło. zaryzykowałam, ale jak czas pokazuje opłacało sie obrać taki właśnie kierunek. nigdy nie zrobiłabym tego z koniem, z którym wcześniej nie pracowałam. jestem z nim dzień w dzień i gdyby cokolwiek mnie zaniepokoiło w pracy z nim nie zdecydowałabym się wsiadać na niego bez kasku ( berecika) i bez tranzelki.  powiem Wam więcej, drugi raz zrobiłabym to samo ( choć pewnie założyłabym kask nie berecik), ale tylko z tym koniem.  ludzie wsiadają na zrobione konie, w pełnym oprzyrządowaniu,spadają i się zabijają lub zostają kalekami. wszyscy którzy jeździmy ryzykujemy przecież.
jeszcze raz chciałam przypomnieć o moich błędach w dosiadzie.
Tamtam, to na nodze to zwapnienie na skutek urazu mechanicznego po wypadku z motorem w okresie wczesnoźrebięcym. co rok robimy zdjęcia rtg i pilnujemy bo niestety od momentu gdy go kupiłam bania rośnie. póki co to tylko efekt kosmetyczny. tak sie umiejscowiło, że w niczym mu to nie przeszkadza. ale jak będzie trzeba jestem gotowa na zabieg, niestety.  przepraszam za  🚫
Interpretacja zdjęć- koń+jeździec :)
autor: annai dnia 30 listopada 2010 o 20:16
się porobiło...
na początku wszystkim szczerym baaardzo serdecznie dziękuję za troskę ( mam gorącą nadzieję, że wypływa ona prosto z serc, a nie ku uciesze następnych czytających  :emoty327🙂. co do kasku nie jest to kwestia hojrakowania lecz przyzwyczajenia. zwykle na różnych innych zwierzach jeżdżę bez i tak jakoś wyszło. jednak nie tylko przyzwyczajenie, ale pewien rodzaj zaufania( jestem z młodym od źrebaka), obserwacji, także na podstawie pracy i przekonaniu o słabej równowadze konia (bo to jego jedne z pierwszych jazd) oraz swobody własnej pozwoliłam sobie na jazdę na goło( przy okazji ani bereciku, ani kamizelki czy rękawiczek też na sobie nie miałam). by jednak troskliwych uspokoić teraz już jeżdżę na nim z Kaskiem ( choć dalej bez ww wyposażenia) mamy już 0,5 roku pracy za sobą, młodziak poprawił równowagę i póki co tylko raz bryknął ( chyba bryknął 🤔 ).
a co do jazdy na "lince": jako właścicielka wymarzonego ogona szukałam różnych możliwości, żeby nie było traumatycznie bo ważny jest przecież ten pierwszy raz, aż znalazłam i to do mnie przemówiło: "... Wielkim błędem jest używanie wędzidła od pierwszej lekcji, opór jest prawie zawsze spowodowany obawami młodego konia przed stalą, która ma być włożona do pyska. najlepszym sposobem jest zajeżdżanie konia na halterku z wodzami umocowanymi po obu stronach
"- Nuno Oliviera
jak również:
" ... musimy być w pełni świadomi, że jesteśmy w kontakcie z najbardziej wrażliwym miejscem konia ( kąciki ust, wargi, język), które połączone jest z silnie unerwionym stawem ( tempero-mandibular joint), na który jeśli wywrzemy zbyt silny nacisk, to prawdopodobnie spowodujemy bardzo emocjonalną reakcję...
... jeśli trzyma się wodze w rękach, to każdy problem, gdziekolwiek by wystąpił: w człowieku czy w koniu, znajdzie odzwierciedlenie w pysku konia..." Karen Rolf
oczywiście wcześniej puszczałam go luzem lub lonżowałam na tranzelce ( z założonym kantarkiem, do którego przypięta była lonża)i jego reakcja nie była pożądaną dlatego właśnie wybrałam ten kierunek.
dzięki temu, że taką drogę obraliśmy koń pięknie reaguje na balans ciała i bardzo wyluzowany uczy się pracować. no jasne, że teraz już przeskoczyliśmy ten etap i mamy wodze w dłoniach i tranzelkę z wędzidłem w pysku. Elape mi się nigdzie nie śpieszy, to moje ukochane i jedyne więc nie mam żadnego parcia w tej materii. mam całe życie na pracę z moim osobistym kuniem 💘, chodziło mi o moje błędy techniczne...dlatego jeśli ktoś ma coś jeszcze do dodania to serdecznie proszę, chcę się uczyć bo rzeczywiście tu gdzie teraz jestem nie mam szans na trenera...przechylenie i ręka, co dalej jak to zmieniać?
Interpretacja zdjęć- koń+jeździec :)
autor: annai dnia 29 listopada 2010 o 22:00
poproszę o uwagi i ogólne zalecenia...
to młody ogier i dopiero zaczynamy pracę pod siodłem ( dlatego na lince)

oraz w kłusie- to jeden z naszych pierwszych i kłopot polegał na tym, że jak tylko zaczynałam anglezować młody przechodził do stępa, dlatego nie zwracałam wówczas uwagi na prawidłową nogę
Nastrojowe i klimatyczne zdjęcia
autor: annai dnia 28 listopada 2010 o 22:24
spokojnie, z zeszłorocznej, ale u nas ( zachodniopomorskie) leży już około 20cm biały dywanik...strach się bać  😵
i jeszcze jedno z zeszłorocznie zasypanej N.Studnicy

Nastrojowe i klimatyczne zdjęcia
autor: annai dnia 28 listopada 2010 o 21:50
i jeszcze tak troszkę zimowo
Nastrojowe i klimatyczne zdjęcia
autor: annai dnia 28 listopada 2010 o 19:35
moje niespełnione i stracone na zawsze...Elien (oo) Enida-Wermut
magnetoterapia
autor: annai dnia 18 listopada 2010 o 22:49
jak ja lubię to forum 😜,
mam pytanie: a stosował ktoś te magnesy na nakostniaki lub zwapnienia powstałe po urazach mechanicznych w obrębie kości  🤔
Problemy okulistyczne u koni. Problemy z okiem / oczami u koni.
autor: annai dnia 18 listopada 2010 o 21:43
edzia69 tak wiem, ale problem dotyczył konia postawionego u nas w pensjonat i ktoś polecił temu prywaciarzowi właśnie dr Trela z W-wy, tak chciał i tak miał. 
dodatki witaminowe, mineralne, odżywki itp
autor: annai dnia 17 listopada 2010 o 22:48
podawałam swojemu młodemu bestermine i niestety mimo moczenia całej paszy i porządnym zmieszaniu, moje zwierze po każdym karmieniu zostawiało mnóstwo witamin na dnie wiadra z wodą... a podawałam mu także w proszku mega base z equistro oraz youngstock z nafu i takiego efektu nie było. nie wypowiem się na temat ewentualnych dobrodziejstw z działania bestermine bo uważam , że jedno wiaderko (choć starczyło prawie na 3 m-ce) to za mało by móc jakieś wnioski wysnuwać.
zdecydowanie polecam jednak właśnie mega base i  chevinal. stosowałam bardzo długo i efekty były powalające.polecam!!
Problemy okulistyczne u koni. Problemy z okiem / oczami u koni.
autor: annai dnia 17 listopada 2010 o 22:26
byli na drugi dzień, w dodatku to była niedziela, a w domu maleńkie dziecko zostawili...
pierwszego dnia wysłałam do nich maila i konsultowałam sprawę telefonicznie, szybka diagnoza, zalecone leki, moment znalazłam lek.veta bez fochów, który podał przepisany przez dr Trela zastrzyk i przywiózł potrzebne krople. to była szybka akcja. bo tak trzeba ❗
Problemy okulistyczne u koni. Problemy z okiem / oczami u koni.
autor: annai dnia 17 listopada 2010 o 21:37
my jesteśmy w zachodniopomorskim czyli z w-wy to ponad 500km, dojechali choć rzeczywiście nie za darmo, ale i przegląd oka był z każdej strony...
pani dr Trela to przemiła kobitka i nawet na maila coś do niej można podesłać i postara się coś poradzić, w naszym przypadku diagnoza mailowo-telefoniczna była 100% trafiona choć oczywiście potem potwierdzona osobiście. leki są tylko ludzkie więc jak się ma dojścia do apteki, ludzkiego dr lub lek.veta, który nie ma fochów i jakiś skrzaczonych ambicji to  i recepty wypisze.
mam namiary i nie zawaham się ich ujawnić  😅. ponadto w wątku " uszkodzona rogówka" są namiary na innych okulistów z różnych rejonów Polski.
Musli domowej roboty
autor: annai dnia 17 listopada 2010 o 20:41
uwaga za żyto!! ma właściwości pęczniejące i jeśli go podawać to tylko namoczone( dawniej zaparzane) i w niewielkiej ilości ( najlepiej w ogóle bo ma właściwości "kolkotwórcze"😉 jeśli chodzi o konie gorącokrwiste. grube konie często są na życie właśnie, ale chyba też je wcześniej moczą.
a w ogóle co do samotwórczego musli to wydaje mi się, że lepiej polegać na  uznanych producentach. pasza jest zbilansowana, a tylko taka może być wartościowa dla zwierza. zawsze można dodawać jakieś błahostki typu suszone owoce i warzywa czy inne orzechy i ziółka.
co do całej kukurydzy to też mi się kiedyś przydarzyło zadawać młodemu do żarcia. dostawał ją tylko na wieczór i w ilości nie więcej jak szklanka. karmiłam go tak całą zimę po zmarniał mi strasznie, a kukurydzą szybko się odbudował. nic mu się nie działo, a i w kupach nie było całych ziaren czyli, że dokładnie gryzł. wcześniej chciałam ją zgnieść w gniotowniku, ale rozpryskiwała się w drobinki. jest po prostu za twarda. musiała by być wcześniej poddana jakiejś innej obróbce by trochę zmiękła.
teraz daję ef musli hovelera( 3 rok) i jestem bardzo zadowolona z efektów, a dodaję tylko świeże warzywa i owoce  🙇
Problemy okulistyczne u koni. Problemy z okiem / oczami u koni.
autor: annai dnia 17 listopada 2010 o 19:54
MR36, jestem po wyleczonym jednym urazie mechanicznym rogówki i w trakcie leczenia drugiego (prawdopodobnie zakłucie). w obu przypadkach szybko pojawiła się "mgiełka", intensywne łzawienie i widoczna bolesność oka(konie mrużyły oczy). w pierwszym przypadku szybko ściągnęłam  lek.veta, ale on trochę zbagatelizował problem. ze 3 dni poszukiwałam leku Solcoseryl-żel do oczu, i właściwie nic więcej nie podawałam, oko było w coraz gorszym stanie, coraz większa mgiełka zamieniająca się opalizującą łuskę, a w końcu po solcoserylu zaczęło potwornie ropieć...załamana natychmiast zmieniłam lek.veta. dalej nie był to okulista, ( tym razem dr Przewoźny)ale już przez telefon zalecił leczenie i błyskawicznie przesłał odpowiednie krople(tobrex i naclof) w trakcie tygodnia już było lepiej, choć samo leczenie trwało prawie 2 m-ce. teraz oko jest praktycznie czyste, pozostała blizna mikrokropeczka, która ponoć z czasem ma zniknąć.
drugi koń zakłuł się stanowczo mocniej i mgła wraz z miejscem skaleczenia były wyraźnie mocniejsze. tym razem skonsultowaliśmy przypadek z dr Paschalis-Trela z W-wy( okulista), po przesłanych mailem zdjęciach natychmiast zaleciła odpowiednie leczenie ( zastrzyk z finadyne, krople: atropina, floxal, corneregel, naclof i hyabac). dzień później przyjechała i przepadała oko na wylot. jesteśmy ciągle  w trakcie leczenia, ale pojawia się już światełko w tunelu i mam nadzieję, że w wkrótce oko będzie przejrzyste. nie czekajcie ani chwili. z oczami nie ma żartów.
Szczepienia - wszystko na temat
autor: annai dnia 12 listopada 2010 o 20:38
a jak ze źrebakami zaczynamy bazowe? rozmawiałam z dwoma lek.vetami i mam 2 opinie. jeden twierdzi, że przed odsadzeniem czyli start w 5 miesiącu, a drugi, że dopiero po odsadzeniu bo do tej pory ma jeszcze odporność z pokarmu matki...
Konie achał-tekińskie
autor: annai dnia 11 listopada 2010 o 22:33
kurde, ile razy można umierać oglądając zdjęcie  😜 ?!!! a tak serio to jakiś czas temu miałam okazję prawdopodobnie przeżyć coś takiego na grzbiecie. ponieważ mamy tu takie tereny, że można umierać w nieskończoność, wzięłam ukochaną Sumatrę ( 3/4 achałtekinkę) i zrobiłam największą głupotę jaką można było jej wówczas zrobić i puściłam w galopie żeby sobie leciała jak chce. no to poleciała... łzy mi tak wyciskało, że czasem nie widziałam gdzie lecimy, a jej kopyta widziałam  mocno przed łbem. nigdy w życiu nie przeżyłam czegoś podobnego( a na nie jednym achałtekińcu tu jeździłam). inna rzecz, że  nie mogłam jej potem zatrzymać... obiecałam jej, że już nigdy jej tego nie zrobię,  🤬...
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: annai dnia 11 listopada 2010 o 22:14
no właśnie Łężkowice właśnie, a nie Targowisko miałam okazję odwiedzić we wrześniu jako, że sprawdzam ewentualne miejsca dla swojego  chabeta jeśli zdecyduję się na powrót do kraka. stajnia tak przestronna, że można po niej rowerem jeździć, a hala mimo, że jeszcze bez piasku sprawiła, że mi mowę na jakiś czas odjęło,a serce waliło jak młotem gdy oczami wyobraźni zobaczyłam na niej swojego konia galopującego mimo deszczu, śniegu i ciemnych popołudni. cóż, łza mi się w oku zakręciła, że tak cudowne obiekty zaczęły powstawać pod moim rodzinnym miastem. a prawie się popłakałam jak po rozmowie z P.Rafałem dowiedziałam się, że jednak aż tak różowo z ewentualnym ogierem w stajni nie jest. od razu chcę powiedzieć, że mi nie odmówił, ale jednak mój bidok nie mógł by sobie chodzić cały czas po padokach. pocieszyłam się tylko w ten sposób, że w tak zajebistej stajni w wkrótce będzie tłok i i tak ciężko się będzie wbić na halę ( czego życzę im z całego serca bo zarówno obiekt jak i sam właściciel zrobiły na mnie ogromne wrażenie, pozytywne!)  :kwiatek: jeśli do tej pory cieszyłam się, że mój koń ma ciągle jajka, to po tej wizycie zaczęłam je w myślach ucinać...już wszystkim tym co tam stoją i tym co będą stać zazdroszczę i proszę o zdjęcia co by mnie dalej jasny szlag trafiał...ach, wy szczęściarze 😜
Zdjęcia Naszych Koni cz. III (rok 2010)
autor: annai dnia 08 sierpnia 2010 o 21:30
Anka, Rtk, jestem zachwycona i też tak chcę  😜
Zdjęcia Naszych Koni cz. III (rok 2010)
autor: annai dnia 08 sierpnia 2010 o 17:02
nie sadziłam, że taką furorę zrobimy  😡 😡 , jest mi bardzo miło i już puszczam kilka fotek
Pirus raz jeszcze:

i jeszcze raz:
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: annai dnia 07 sierpnia 2010 o 16:40
Nikodi, na razie sprawdzam możliwości bo póki co pracuję w zachodniopomorskim już kilka lat i trochę mi się tu rzeczywistość zmieniła na bardzo wiejską i nie drogą. więc wszystkie powiedzmy do 1000zł. nigdy się nie rozstawałam z moim koniem i wydaje mi się, że warunki jakie mu stworzyłam są zadawalające. ma duży boks angielski, cały dzień spędza na zielonym 2ha pastwisku, myjka i ujeżdżalnia wraz z cyrkiem pod nosem, że już o nieprzeniknionych terenach nie wspomnę. niespodziewam się by znaleźć podobne miejsce pod Krakowem. w sumie to wszystko będzie zależało od tego gdzie znajdę ewentualną pracę...
Konie achał-tekińskie
autor: annai dnia 07 sierpnia 2010 o 16:27
ja nie mogę, a kto robi takie obłędne zdjęcia, właśnie umarłam po raz drugi ...
Zdjęcia Naszych Koni cz. III (rok 2010)
autor: annai dnia 07 sierpnia 2010 o 16:19
Forkate, w ogóle nie zamierzam o tym dyskutować. po prostu natura nic lepszego jak do tej pory nie stworzyła 🤣, gniade rządzi!
[g]14528[/g
Nat, chylę czoło 🙇
Zdjęcia Naszych Koni cz. III (rok 2010)
autor: annai dnia 06 sierpnia 2010 o 23:07
Kasija, dzięki serdeczne. mój ogierek to [i]Pirus[/i] sp od Pameli ( Palmira x Druh po Genius) po Baszy ( Bufka po Feieretraum x Fetysz po Dido). trafił mi się jak ślepej kurze ziarnko...
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: annai dnia 06 sierpnia 2010 o 22:56
uff, czyli jest jakaś nadzieja, a ceny? terminy? kontakt do tych stajni? moze byc na pw. dzięki dziewczynki  :kwiatek:
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: annai dnia 06 sierpnia 2010 o 11:01
szukam spokojnego ośrodka, w którym mogłabym trzymać ogiera i który wypuszcza je na padoki. zależy mi by mógł łazić po polu cały dzień. do tej pory tak właśnie było. szykują mi sie zmiany w życiu i zastanawiam się nad powrotem do k-owa.czy ktoś coś słyszał, macie coś godnego polecenia?
Zdjęcia Naszych Koni cz. III (rok 2010)
autor: annai dnia 06 sierpnia 2010 o 10:47
zairka, piękne zdjęcia zwłaszcza fota3. mój ogierol też nieraz polata, tak, że się zastanawiam czy aby na pewno przeżyję jak wsiądę, ale potem pod siodłem chodzi jak trusia. nieraz się zastanawiam czy mu przypadkiem jakiegoś guzika podczas siodłania nie przełączam :kol:
Zdjęcia Naszych Koni cz. III (rok 2010)
autor: annai dnia 05 sierpnia 2010 o 22:37
Wojenka twoje arabki są cudne, a kuhailany uwielbiam ponad wszystkie inne araby. moja pierwsza, wielka i niespełniona miłość to był Elien ( Enida x Wermut) z sk kurozwęki...
Marcepana jak się robi żeby koń tak razem z ludziem pływał? zdjęcie prześliczne i zazdroszczę go okrutnie!
Burza moje gniade śliczności było wyproszone w samym niebie, a że w ostatnim czasie przed jego ujrzeniem i potem zakupieniem pewnie byłam niegrzeczna to do ideału brakuje mu jeszcze jednej białej nogi, ale to się kiedyś dorobi, tylko technikę trza opracować🙂

Pirus raz jeszcze
Zdjęcia Naszych Koni cz. III (rok 2010)
autor: annai dnia 04 sierpnia 2010 o 21:32
rzadko się udzielamy, ale często się wczytujemy. dziś natomiast się przedstawiamy:
Pirus sp ( Pamela x Basza) zwany Kamelem:

takie były nasze początki:
uszkodzona rogówka!!!!
autor: annai dnia 14 lipca 2010 o 22:53
sama się zdziwiłam bo kilka lat temu źrebak nam się zakuł i też zaczęła nachodzić taka  plama. ten sam lek.vet podał jakiś zastrzyk, potem były krople i za jakieś 2 dni było już po sprawie...
jestem z zachodniopomorskiego może macie namiary na jakiegoś innego veta?
uszkodzona rogówka!!!!
autor: annai dnia 14 lipca 2010 o 22:21
moje bidne konisko 2 dni temu uszkodziło sobie rogówkę w jednym oczku 😕 😕 😕. na razie powstała biaława "mgiełka" wielkości kilku mm w jednym z koncików.
zbadaliśmy to dziś z lek.vetem i póki co stanęło na tym, że ma spróbować załatwić jakąś maść na bazie wyciągu z płodów bydlęcych? nazwa jakoś na "s" . ponoć pomaga ona w regeneracji rogówki.
czy ktoś coś słyszał, albo ma inne pomysły? istnieje możliwość, że moja bida straci w kilku procentach wzrok... pomocy 🙇
















0
Nakostniaki
autor: annai dnia 12 czerwca 2010 o 20:37
pytanko: jak długo należy robić wcierki z vetisolonu, czy potrzebne są jakieś przerwy w trakcie?
np. wciera się kilka dni, a potem przerywa na kolejnych kilka 🤔
Młode Konie
autor: annai dnia 16 kwietnia 2010 o 22:59
chciałam cos dodać na temat owsa gniecionego.
pracowałam w dwóch sportowych stajniach plus aktualnie w rekreacyjnej, ale także ze sportowcami z różnych przyczyn i w różnym wieku na wypoczynku. w każdej z nich karmiliśmy i karmimy TYLKO owsem gniecionym. dlaczego? zwróćcie proszę uwagę na kupy koni karmionych całym i gniecionym. gnieciony jest zdecydowanie lepiej trawiony, a więc lepiej wykorzystywany przez te zwierzęta. zużywają  do tego zdecydowanie mniej energii na ich "przerobienie" ( ponieważ twarda łuska jest już naruszona przez gniotownik). potrzebują go więc mniej a w związku z tym tego typu karmienie jest zdecydowanie bardziej ekonomiczne. nie zauważyłam by jakiekolwiek zwierze karmione w ten sposób było wydelikacone. co najwyżej potrzebują dokładniejszych wizyt stomatologicznych ( choć to także kwestia wieku i zgryzu)