green-girl

Konto zarejstrowane: 06 marca 2009

Najnowsze posty użytkownika:

Kolka bez weta
autor: green-girl dnia 18 listopada 2009 o 16:25
Dr Golonka na pewno napisał mądry artykuł.  Jak byłam u niego na praktyce to mówił o kolkach tak: Zbadać rektalnie i jeśli jest skręt, uwięźnięcie, wgłobienie czy inne komplikacje to tylko na stół bo koń bez operacji nie przeżyje. Natomiast każdemu koniowi dawał No-spe i Biovetalgin. Lekkie kolki przechodziły po lekach. Był też przypadek że klacz jechała z kolką, dośc długa podróż i po przejechaniu sławnej drogi do samej kliniki klacz się "odkolkowała". Podobno to sławna metoda na odkolkowanie  🤣
A poza tym trzeba umieć badać perystaltykę, dawać zastrzyki, czy nawet sondować (naprawde może sie przydac!) badać tętno i oddechy i znać normy. Reguła jest że im większe tętno tym gorzej może byc ale są wyjątki bo przywieźli kiedyś kobyłe z tętnem prawie w normie, ale tarzała się, wręcz rzucała na ziemię i z jelitami było tak kiepsko że niestety nie przeżyła.
A czasem nawet zabieg nie pomoże bo koń na stole może leżeć określony czas, nie da się zrobić 12 h operacji. Czasami brakuje czasu na "naprawienie" wszystkiego w brzuchu.
Po co laikom fachowe ksiązki weterynaryjne?
autor: green-girl dnia 11 września 2009 o 14:15
Ja mysle ze to, ze własciciele koni sie dokształcają i czytają fachowe ksiązki to dobrze. Przeciez taka wiedza zawsze moze sie przydac. Poza tym weterynarz tez jest człowiekiem i czasem moze "zapomniec" w natłoku spraw o jakis nowinkach i pomocnych badaniach lub popadł w rutyne . Wtedy własciciel moze grzecznie sie zapytac,np "a moze zrobic badanie parazytologiczne kału?" i mądry wet "podłapie" zachęte i zrobi takie badanie jesli własciciel chce płacic.
  Bo np. nie wyobrażam sobie zeby własciciel konia upominał weta ze to czy tamto robi nie tak a powienno sie to robic inaczej, a nie ten lek, ja wole inny :/
  Sama jeszcze nie jestem weterynarzem i jadąc z moim zwierzakiem do weterynarza nawet nie śmiem się odezwać ze ja zrobiłabym coś inaczej, bo nie mam takiego prawa. Choc wiele rzeczy mi sie nie podoba. Tak jak ostatnio mój pies miał "kobiece" problemy i zapytałam weta wprost o badanie hormonów. Ale nie miałam odwagi podważać jego diagnozy. Jak mi nie pasuje to po prosu opuszczam gabinet i tyle.

fachowe ksiązki są "fajne" ale powiedzcie mi ile zrozumiec moze z nich człowiek bez wykształcenia w kierunku medycznym? Bez podstaw chemii, biologii czy biochemi? Bez farmakologii i fizjologii? Nie pytam złośliwie, tylko z ciekawości jak własciciele rozumieją takie ksiązki?
Oficjalny strój na zawodach jeździeckich
autor: green-girl dnia 22 czerwca 2009 o 20:34
Jesli jedziesz w golfie (ja tak jeździłam przez 4 lata) i jest on biały, masz plastron i założysz frak to  z zewnątrz nikt nie zobaczy czy jestes w koszuli czy w golfie. Tym bardziej ze np. zimą, gdy było minus 20 to golf ratował zycie  😉
A na lato mozna kupic zwykłą bawełnianą koszule, nikoniecznie jeździecką.
Sędzia chyba nie będzie Cie zorbierał i sprawdzał czy napewno masz KOSZULE a nie golf.

ps własnie tak samo myślałam 🙂
Oficjalny strój na zawodach jeździeckich
autor: green-girl dnia 22 czerwca 2009 o 17:29
A jakie to były zawody? Ujeżdzeniowe? Bo chyba w skokach to mozna brązowe oficerki. Interesuje mnie to bo sama mam teraz brązowe sztyblety i planuje zainwestowac w czapsy skórzane ale jak nie bede mogła w nich startowac to chyba zrezygnuje. Bo dla mnie to duzy wydatek (a brązowe kupiłam w promocji)

Poza tym kilka lat temu (ok 6) jeździłąm zawody PONY i tam to dopiero był rygor  😁 Nie wazne ile stopni było w słoncu (mogło byc i 50) a sędzia i tak potrafił nie zwolnić z jazdy we frakach.  A pzoa tym chodzili i kontrolowali czy wszystko ok  👀
Kącik Rekreanta II (rok 2009)
autor: green-girl dnia 19 czerwca 2009 o 20:11
Ja nie mówie o dziewczynie ze zdjęcia!  😁 bo faktycznie 40kg to ona nie wazy i daleko jej do tego  😁
Ogólnie zapytałam co o tym sądzicie czy uwazacie ze jednorazowa jazda na kucu np. 110 cm w kłebie i osoba ok 40 kg to za duzo? Bo są osoby które uwazają ze tak moze byc a są osoby co nigdy nie "posadzą" takiego kloca na kucyka. Wiec pytam co o tym sądzicie? Bo czasem jest taka sytuacja ze młody kon i ktos go musi ujeździc i ułozyc i nie ma kto i pada własnie na osobę takich gabarytów.
Kącik Rekreanta II (rok 2009)
autor: green-girl dnia 19 czerwca 2009 o 20:02
No rozumiem porównanie tylko zastanawiam sie dlaczego trenerka pozwalała (a nawet przydzielała) mi jeździc na kucach? Doświadczona, wieloletnia trenerka, w sumie mogła sie mylic  🤔wirek: bo nigdy jej za madrą nie uwazałam.
A z drugiej strony wydawało mi sie ze co jak co ale szetlandy to są wyjątkowo silne i odporne koniki i ze 40 kg na grzbiecie nie zrobi im krzywdy jeśli chodzi o jednorazową jazde.
Kącik Rekreanta II (rok 2009)
autor: green-girl dnia 19 czerwca 2009 o 19:40
ja sie nie pogrążam. Ja nie wiem wy naprawde uwazacie ze na takie kuca to tylko 5 letnie dziecko moze siadac? Nie raz miałam okazje obserwowac jak wieksze dzieci jeżdziły na takich kucach i sama CZASAMI siadałam na takiego kuca ale to były JEDNORAZOWE sytuacje i nie wyobrazam sobie regularnej jazdy na takim kucu. I to ma byc pogrązanie?
Kącik Rekreanta II (rok 2009)
autor: green-girl dnia 19 czerwca 2009 o 19:31
jesli wsiadła na tego konia tylko jednorazowo i na chwile to nie widze problemu, ale jeśli jeździ na nim regularnie to faktycznie nie fajnie
Mnie tez sie czasami zdarzało siadac na kuce ale były to jednorazowe "treningi"
własnie dlatego napisałam w cudzysłowie! bo na takim kucyku dziewczyna o takich gabarytach moze tylko "wybiegac" kucyka a nie trenowac.
Kącik Rekreanta II (rok 2009)
autor: green-girl dnia 19 czerwca 2009 o 19:19
Brzask to kon którego pokazała amazonka a nie ja! Faktycznie na takiego konia to bym nigdy nie wsiadła. Bo wiem kiedy koniowi moze stac sie krzywda i faktycznie tamtem kon jest w stanie krytycznym.

Wasze słowa napewno do mnie dotarły i napewno dały mi motywacje zeby następnym razem zwrócic uwagę włascicielce ze tak nie moze byc. I mam nadzieje ze następnym razem tak nie bedzie. A przynajmniej bede próbowała tego pilnowac. Przestane byc "szarą myszką" i po prostu zaczne sie odzywac jak cos mi nie przypasuje.

ps chyba mnie z kims pomyliliscie...  🤔wirek: ja nie jestem amazonką.

Wiec z mojej strony: Dotarło do mnie i zmienie sie i dziękuje za oświecenie  :kwiatek:
kastracja
autor: green-girl dnia 19 czerwca 2009 o 19:06
Zarówno kastracja na stojąco jak i na leząco ma swoje plusy i minusy i o tym jaki sposób zastosowac decyduje weterynarz po przeprowadzeniu wywiadu i zbadaniu konia. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi 'to jest dobre a to złe".
Kącik Rekreanta II (rok 2009)
autor: green-girl dnia 19 czerwca 2009 o 18:58
Ja sie nie tłumacze. Siadłam na brudnego konia i tyle. Kropka. Moze zrobiłam źle, moze gdybym powiedziała włascicielce ze najpierw wyczyszcze to i ona rozumiałaby swoj bład. Ale stało sie! Nie cofne czasu. Moge tylko pamiętac o tym na przyszłosc i zareagowac. Nie czuje sie dumna z tego powodu ze jeździłam na koniu tak brudnym.

Z ta roczną przerwą to nie w tej stajni, tylko w wielkim ośrodku-masówce i tam jeżdżą własnie "rozpieszczone panienki" co wożą dupki i nic poza tym. Zrezygnowałam po tym jak kolejny kon w wieku 14 lat okulał i "poszedł na rzeź" bo było szkoda go leczyć. 🤔wirek:
Znalazłam przydomową stajenke gdzie jest 6 koni (z czego 3 kucyki) i nie jest idealnie ale konie mają zapewnione podstawowe potrzeby - wybieg i jedzenie i są traktowane z szacunkiem (pomijając zaklejki na zadzie, które wg tej dyskusji są najwazniejsze w zyciu konia, choc nie twierdze ze nie powinno ich tam byc)

Lukasowa ja mam prawo jazdy ale BA! Auto kosztuje a na to juz mnie nie stac. Do większosci stajni autobus nie dojeżdza wiec jak mam sie tam dostac? Wyobraź sobie tez ze chętnych do "wspólnych" podrózy tez brak. Wiec zostaje mi tylko zrezygnowac z koni?

Brzask uwierz ze krew sie nie lała i konikowi tez nic sie nie działo bo zaklejki były TYLKO na zadzie i nigdzie wiecej. Kobyła nigdy nie miała zadnych odparzen.
Kącik Rekreanta II (rok 2009)
autor: green-girl dnia 19 czerwca 2009 o 18:02
No strasznie sie kon nacierpiał ze z zaklejką na zadzie poszedł na jazde. Okropnie. 🤔wirek: Wiem co to znaczy opiekowac sie żywą istotą, doskonale o tym wiem. I jak ktos chce to niech nie wsiada przez 2 m-ce. Ja juz miałam okazje nie jeździc przez rok bo własnie nie chciałam jeździc na "maszynkach do robienia pieniedzy" I co mi to dało ze przez rok nie jeździłam w takim ośrodku? Konie przestały cierpiec? Cos sie zmieniło? Niestety nie.

Ale macie racje popełniłam błąd ze nie kłociłam sie wtedy z włascicielką i siadłam na tego konia  🙇 teraz juz tak nie zrobie i wyczyszcze konia przed jazdą chocby to miało trwac 5 h.
Kącik Rekreanta II (rok 2009)
autor: green-girl dnia 19 czerwca 2009 o 17:41
Jasne dupe chciałam powozic. Łatwo wam mówic bo własne konie macie na kazde zyczenie. Ja od 12 lat jeżdze na cudzych i mam do wyboru albo siąde na takie konia jaki jest dostępny albo nie siade wcale. Wg was najlepiej rzucic to wszystko przestac jeździc i w ogole zrezygnowac z koni. Wole "mniejsze zło" i konia z zaklejkami na dupce niz konia "maszyne do zarabiania pieniedzy" traktowanego jak rzecz.
czarna seria? to mało jeszcze widziałyscie dziewczyny naprawde, konie czasami stoja w takich warunkach ze nawet patrzec nie moge, a zrobic moge jeszcze mniej jak własciciel "głuchy" na moje rady

Dociera do mnie to co piszecie i  uwazam ze taka sytuacja jest nie w porządku ale zmienic jej nie moge bo nie jestem wszechmocna.
Wybrac inną stajnie? Pewnie z miłą chęcią ale niestety samochodu nie posiadam (większosc stajni nie ma dojazdu MPK), rodzice tez mnie nie zawiozą, z czasem krucho (bo studia pochłaniają 80% mojego czasu), a z pieniedzmi jeszcze gorzej. Jaki mam wybór? Chyba tylko jeden- zrezygnowac z koni, bo na mojego własnego nie moge sobie pozwolic narazie.
I jeszcze próbujecie mi wmówic ze to moja wina ze ten kon ma zaklejki. Ma bo ktos wczesniej zaniedbał czyszczenia. A że trafiło na mnie i na niej jechałam to jestem wszystkiemu winna  🙇
Kącik Rekreanta II (rok 2009)
autor: green-girl dnia 19 czerwca 2009 o 16:49
Moze Wy w okolicy macie wybór kilku stajni, luksusowych mniej lub bardziej, ja takiego wyboru nie mam. Nie jest mi miło jeździc w takiej stajence ale do wyboru mam albo to miejsce, gdzie konie są kochane, spędzają 24 h na dworze i są traktowane jak przyjaciele (moze lenistwo przy czyszczeniu zaklejek nie jest super)
ale druga stajnia gdzie mogłabym jeździc i kiedys jeżdziłąm to masówka, gdzie konie są "maszynkami do zarabiania pieniędzy" a jak sie zepsują to wyjazd... gdzie zastęp liczy 12 osób, nie mozna nawet pogalopowac, konie prawie nie wychodzą na dwór poza 4 h jazdy dziennie :/
Wole małą przydomową stajenke gdzie nie wszysko jest super (ale nikt nie jest idealny). Jeżdze w tej stajni ok 6-7 m-c i jest mnóstwo wad ale są też zalety których gdzie indziej brak...

Wstyd mi ze tego konia nie wyczyściłam ale skoro włascicielka mówi "zostaw, nie ma na to czasu" to dziwne zebym sie z nią kłóciła, wtedy to juz bym nawet nie miała gdzie wsiąść na konia.  Fajnie miec swojego konia i wszystko dopięta na ostatni guzik, ale jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co się ma, niestety.
Kącik Rekreanta II (rok 2009)
autor: green-girl dnia 19 czerwca 2009 o 15:47
Chciałam wyczyscic mu tą brudna noge ale co miałam mu włosy powyrywac? Zaklejki były takie ze musiałabym to nozyczkami obciąc a nie wyczyscic. Z tym juz nic sie nie dało zzrobic a moczyc.. no chyba z 30 min w ciepłej wodzie to moze i by zeszło.

Kon powinien isc czysty na jazde ale znam wiele klubów gdzie jak jest wszystko "na szybko i na teraz" to sie konia tylko liźnie szczotka tak gdzie sprzęt i sie siodła.

slojma ---> sama sobie odpowiedziałas czyścisz te konie codziennie. Gdybym ja u tych była codziennie to tez by tak nie wygladały, a wizyta raz na 2 tyg nic nie zmieni, no chyba ze ktos ma 5 godzin na czyszczenie.

Pokazuje to zdjecie zeby było widac roznice miedzy  koniem którego pokazała amazonka, on miał zaklejki nawet pod siodłem i popregiem i nie powinien isc na jazde (ze wzglęgu na mozliwosc obtarcia sie).
Kącik Rekreanta II (rok 2009)
autor: green-girl dnia 19 czerwca 2009 o 15:31
Ja nie tłumaczę włascicielki, ze słomą róznie bywa sa konie które i tak zjedzą a zdarza sie ze za mało siana dostały i słome zjadły. Osobiście gdyby to był moj kon to raczej by tak nie wyglądał ale jako jeżdzaca tylko czasami w tej stajni czasowo nie jest w stanie poświęcic 5 czy 6 godzin na doczyszczenie wszystkich koni.
Nie wygląda to fajnie i estetycznie ale uwierzcie ze krzywda sie koniowi nie stała i to ze tak wglądał w zimie to kwestja lenistwa bo "lepiej poczekac az zejdzie z zimową sierścią niz szarpac na siłe".  Pegasuska mówisz o kilku dniach a ja mówie ze np. jestem w stajni na jeździe raz na 2 tyg. I mam sie kłócic z włascicieklą i szorowac konia 4 h a potem przyjde za tydzien i bedzie to samo? To nie są konie chodzące regulanie na jazde bo napewno by tak nie wyglądały.
Kącik Rekreanta II (rok 2009)
autor: green-girl dnia 19 czerwca 2009 o 15:18
fakt kon nie jest czysty ale tam gdzie lezy siodło czy ogłowie to ani jednej sklejki. Wybaczcie dzieczyny ale to tez nie moj kon i uwierzcie ze wypucowanie takich sklejek graniczy z cudem i wiąze sie z duzym bólem u konia bo trzeba mu po prostu wyrwac siersc z tymi sklejkami.  Zimow gługa siersc ma to do siebie ze wszystko szybko sie do niej przyczepia i jak ktos jest codziennie u konia albo ma codziennie sprzątane boksy to nie ma problemu ale jak 1 osoba ma 6 koni, sprząta im w miarę regularnie i ścieli duzą iloscią słomy a kon w nocy wszystko zje i i tak lezy na oborniku. A przy zimowej siersci wystarczą 2 dni i juz są takie sklejki. Jak sie nie przypilnuje przez 2 tyg to sklejki nie do wyszarpania. Poza tym mozna to occiąc ale w środku zimy opitolic koniowi poł nogi  🙄 średni pomysł.
A poza tym juz wiosna i wszystkie koniki błyszczą i śladu po sklejkach nie ma.
Kącik Rekreanta II (rok 2009)
autor: green-girl dnia 19 czerwca 2009 o 15:01


A co do koni które pokazałą amazonka to faktycznie zal. TO jest zdjęcie konia który własnie po zimie i w trakcie zimy ma takie zaklejki, konie wyjadają słome z pod siebie i niestety ale kładą sie na oborniku, Jednej osobie jest ciezko przypilnowac 5 czy 6 koni  i codziennie je czyscic na błysk. Nie mniej jednak konie są czyściutenkie pod siodłem a zaklejki robią sie tylko w okolicach tylnych nog. Mozna by je wyczesac ale jest to dość bolesne dla konia wiec po prostu czeka sie az zejdą razem z sierscią. Dodam ze konie nigdy nie były obtarte gdziekolwiek i tez duzo czasu spędzają na dworze. Nie wygląda to estetycznie niestety.
Pastwisko,padok
autor: green-girl dnia 18 czerwca 2009 o 10:27
Własnie 6 dni temu zdawałam egzamin z toksykologi i 1/2 materiału była o trujących roślinach i uwierz mi ze na ok 50 czy 70 gatunków tylko 2 czy 3 tracą własciwości toksyczne pod wpływem suszenia! Niektóre tracą je dopiero po 30 min gotowania!
Jesli mamy łąke z któej pozyskujemy siano to nie wyobrażam sobie "nie sprawdzic jej" i ewentualnie odchwaścic z dzisiejszą techniką. Co innego żywe rosliny pobierane naturalnie (wypas), kon ominie szkodliwe, ale w sianie nie ma na to szans. Jesli w Twojej okolicy siano pochodzi z "kolorowych"= "trujących" łak to albo Tobie sie wydaje ze te kolorki to rosliny trujące bo konie juzby lezały do góry brzuchem....
Nawet taki postolity skrzyp polny podany w nadmiarze moze spowodowac ciężkie zatrucie...
Pastwisko,padok
autor: green-girl dnia 17 czerwca 2009 o 19:23
ja tez wiem ze siano musi przelezec ok 5 tyg ale nigdy nie pomyślałam ze dlatego ze są w nim trujące rośliny. Ich tam w ogole nie powinno byc! Ok jaskier suszony bedzie mniej toksyczny niż świezy ale jest mnóstwo roślin trujących które ususzone nie tracą toksycznosci. Wiec nie jestem do konca przekonana ze z "lezeniem" siana chodzi własnie o to...
KOWALE
autor: green-girl dnia 14 czerwca 2009 o 20:39
dzieki musze podzwonic pod koniec czerwca pod te numery, generalnie szukam kogos kto nie wezmie 100 zl za dojazd :/ bo tyle to własciciel napewno nie zapłaci, generalnie pewnie i tak pojdzie z mojej "pensji" dlatego szukam kogos blisko a w miarę sprawdzonego. Bo mam mozliwosc zeby jacys papracy robili te kucyki tylko po co?
KOWALE
autor: green-girl dnia 14 czerwca 2009 o 19:57
A ja z takim pytaniem, czy moze znacie dobrego kowala (werkowacza  :cool🙂 który robi konie w woj. Śląskim? Chodzi konkretnie o dwa kuce szetlandzkie. W lipcu jade do nich i wiem ze były robione rok temu (przeze mnie zresztą na szybko bo pazury miały straszne) i teraz wreszcie trzeba włascicielowi wbic do głowy ze to trzeba robic regularnie ale najpierw musze mu dac namiary na człowieka który przyjedzie. Okolica Zawiercia, Siewierza??? Czekam na jakies info i ewentualne ceny, bo jak nikogo nie znajde to bede musiała w lipcu robic je sama na raty... a to nie jest łatwe przy ich stanie kopyt i moich umiejetnosciach
Jak dbamy o zęby naszych koni?
autor: green-girl dnia 14 czerwca 2009 o 18:08
korsik kon zmienia zęby mleczne-stałe bardzo długo i etapami, zaczyna sie od siekaczy, konczy na trzonowcach 🙂 trwa to kurcze nie pamietam dokładnie ale chyba nawet do 8 roku zycia?  🤔 napewno 4 latek jeszcze zeby zmienia.
INBRED czyli chów wsobny
autor: green-girl dnia 09 czerwca 2009 o 17:35
"objawy imbredu"  🤔wirek:  😁 to raczej nie mozliwe 
A tak powaznie widziałam juz rodowody kilku koni dosc mocno "zimbredowanych" czyli dosc bliskie pokrewinstwo matka/ojciec, koniki fajne sportowe. Robi sie to aby wyodrębnic i wyłuskac najwazniejsze cechy na których nam zalezy. Jest to oczywiscie obciązone dosc sporym ryzykiem genetycznym bo źrebak moze urodzic sie z wadami jesli np oboje rodzice byli "recesywni". W takiej mieszance łatwiej o ujawnienie sie niepoządanych cech.

Zreszta stosuje sie to tez u psów, widziałam psa z takiego bliskiego połaczenia (chyba matka/syn), szczeniaki urodziły sie zdrowe wiec hodowczyni dowiedziała sie ze nie noszą zadnych wad genetycznych (bo nie byly na to badane).
Poza tym faktycznie do "imbredowania" trzeba specjalistów, na własną ręke nie polecam takich eksperymentów 🙂
podawanie nóg -> kładzenie się na człowieku
autor: green-girl dnia 08 czerwca 2009 o 14:48
TO jest juz raczej kon po przejsciach wiec nie wiem co moge poradzic. Powiem za to jak ja pracowałam z koniem młodym: brałam noge ale nie trzymałam jego cięzaru tylko jak zaczynał sie kłasc to popuszczałam, tak jakbym miała zaraz ją odstawic ale nie puszczałam nogi (cos jak ta zasada o której piszesz ale nie tak brutalna i bez lonzy)
I kiedys dawno dawno temu (jak byłam młoda i głupia  :hihi🙂 to z kolezanką uczyłyśmy podawania nog 3-latka który 2 razy to nam sie połozył na betonie w stajni! Metode którą obrałysmy to jedna podnosiła a druga stała z batem (ale nie biłyśmy!) i straszyła. Kon po ok 1 m-cu takiej terapi zrozumiał ze podniesienie nogi to nie powód do kładzenia sie  😎 generalnie było cięzko ale dałysmy rade z kolezanką 🙂
Hipoterapia
autor: green-girl dnia 06 czerwca 2009 o 20:54
Nie wiem przez kogo był organizowany ten kurs ale napewno Unia pokrywała koszty w całosci. Dlatego pytam tutaj bo moze ktos wie cos wiecej.
Kącik Rekreanta
autor: green-girl dnia 06 czerwca 2009 o 20:52









😜 😜 😜 on jest obłędny, to ten Kobelt do sprzedania....  😁 Normalnie cudowny i ta szyja! ech....  pewnie nie na moją kieszen, nawet nie pytam o cene własciciela....
Dzierzawa
autor: green-girl dnia 06 czerwca 2009 o 20:41
A co to za stajnie dokładnie? Moze sie załape bo ja blisko Gliwic mieszkam. Kurcze myślałam zeby dojeżdżac na treningi do Zbrosławic (bo planuje tam odznake, zreszta jedyna w śląskim) ale teraz skoro mozna blizej potrenowac to moze sie skusze? Prosze ow iecej info 🙂 i ceny 🙂
Hipoterapia
autor: green-girl dnia 06 czerwca 2009 o 20:39
Pytanie dla ludzi któzy "siedzą w temacie" czy kurs dofinansowywany przez Unię Europejską jest nadal "dostępny"? Pamiętam ze kilka m-cy temu była taka możliwosc, kurs był zupełnie za darmo ale nie wiem jak jest teraz? Myślałam nad zrobieniem takiego kursu, co sądzicie?
DIY, czyli sprzęt wykonywany samodzielnie
autor: green-girl dnia 06 czerwca 2009 o 19:42
A ja mam pytanie czy ktos próbował moze robic samodzielnie ogłowie bezwędzidłowe? Chodzi mi o takie normalne z wodzami odchodzącymi od "nachrapnika". Nie chodzi mi o takie co paski krzyżują sie pod żuchwą. A jesli tak to jak? I czy moze w takim razie ktos dysponuje resztakim "ogłowia" bo rozumiem ze bedzie do tego potrzebne  😎
konie małopolskie
autor: green-girl dnia 04 czerwca 2009 o 17:52
Moze i to dziwne ale planując w przyszłości jakąs tam hodowle, rozmnażanie czy stanówke to musze sie zdecydowac na jakąs rase  😁 wiadomo ze nie kupuje konia patrząc tylko na rodowód, niemniej dla mnie on tez ma znaczenie  😎 juz troche sie orientowałam w temacie ale jeszcze za mało 🙂
konie małopolskie
autor: green-girl dnia 04 czerwca 2009 o 17:30
Śledze tak sobie ten wątek i sledze i coraz bardziej marzy mi sie małopolak 🙂 Szukam konia sportowego, myślałam o hanowerze albo holsztynie ale nie wiem czy mi sie uda takowego nabyc (bo jeśli juz hanower to mam juz ustalony rodowód  :kocham🙂 ale widze ze małopolaki takie "uniwersalne" 🙂
Czy mozecie mi powiedziec o jakis dobrych kryjących ogierach których potomstwo jest dostępne no powiedzmy dosc łatwo (zebym nie musiałą szukac 2 lata)? Albo generalnie jacy rodzice będą najlepsi dla "przyszłego sportowca"?

ps. a tak na marginesie ja sama planuje kupno 1,5-2 latniego surowego ogierka, którego chce sama ułozyc (i nie kastrowac- bo to ma byc ogier mam nadzieje z licencją  :hihi🙂
odczulanie
autor: green-girl dnia 04 czerwca 2009 o 14:11
Są 4 metody sprawdzania na co zwierzę jest uczulone:
Poliklonalne przeciwciała
Monoklonalne przeciwciała
Testy śródskórne
ALLERCEPT (receptor FC epsilon RI alfa)

Dwie pierwsze sa bardzo niedokładne, moga pokazać nawet uczulenie na 10 alergenów gdy zwierzę ma uczulenie tylko na 1!
Śródskórne i ALLERCEPT bardzo dokładne ale tez jest jakas granica błędu.

Tak jak wsześniej napisane robimy badanie, potem "szczepionke'
Odczulanie może trwac od 6 m-cy nawet do konca zycia!
U starszych zwierząt gorszy efekt.
Koszt o jakim słyszałam to ok 1800 zl.
Problemy z tarczyca
autor: green-girl dnia 03 czerwca 2009 o 20:28
Napewno warto zrobić takie badania krwi na obecnośc T4 i T3 oraz na wolne T4, cholesterol (rosnie przy niedoczynnosci). Mozna tez cTSH lub TgAA, oraz zrobic test stymulacji TSH. Wazne zeby laboratorium dysponowało zwierzęcymi odczynnikami bo ludzkie są inne. Wiem ze jest siec lab. w Niemczech i mozna im wysłac próbki no chyba ze masz gdzies zwierzęce pod ręką. Ponad to ogólne badania krwi.
Są leki na niedoczynnosc ale nie wiem jak z podawaniem ich koniom, dla psów i kotów napewno są zwierzęce.
Problemy z tarczyca
autor: green-girl dnia 03 czerwca 2009 o 17:46
Nadczynnosc to zupełnie co innego niz niedoczynnosc. Objawy zupełnie inne i inne leczenie. Generalnie mam sporo materiałów na ten temat (co prawda o psach ale objawy prawie takie same), niestety nie mam czasu ich tu przepisac.
Krótko:
Nadczynnosc: kon chudnie, wieksza przemiana mat., słaba siersc, wzrost temp, najczesciej tło nowotworowe,biegunka tłuszczowa, tachykardia
Niedoczynnosc: ospałosc, przybranie na wadze, wzrost poziomu cholesterolu we krwi, zmiany skórne, kon marznie bo temp ciałą sie obniza.
mam tez diagnozowanie i leczenie ale jest tego bardzo duzo.
Zdjęcia Naszych Koni
autor: green-girl dnia 01 czerwca 2009 o 20:08
Poniuś mnie tez te słowa dziwnie zabrzmiały... Nie ocenia sie kogos jesli sie go nie zna. Moze tak była potrzeba? Moze były z nim problemy... moze... moze... Kto powiedział ze konia kupuje sie na całe zycie? Owszem są tacy ludzie ale nie wszycy.
Stajnie na Śląsku
autor: green-girl dnia 01 czerwca 2009 o 20:00
Królmet w Zawierciu faktycznie jest bardzo luksusową stajnia ale od kolezanki słyszałam tez opinie od strony technicznej, ze nie jest tak idealnie a raczej "za idealnie". W boksach idealnie sucho (sprzątanie 3 razy dziennie) i na pastwiskach tak samo i konie borykają (lub borykały sie) ze zbyt suchymi kopytami, nawet maści nie pomagały.
Generalnie to Królmet jest w idealnym połozeniu jak dla mnie (bo mieszkam koło Zawiercia) i chciałabym tam jeździc lub chociaz udac sie co jakis czas na treningi sportowe a tu nie da sie 🙁 🤔 tylko pensjonat i koniec szkoda bo maja bardzo fajne zaplecze i trenerów
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: green-girl dnia 25 maja 2009 o 17:22

   Weci muszą przyswoić masę materiału nie tylko o koniach, więc nie ma co się dziwić, że nie są ekspertami od kopyt. Inaczej musieli by robić specjalizacje poszerzające zakres wiedzy również o kopyta 😉



Dokładnie potwierdzam! Studiuję wete jestem na czwartym roku i za 2 lata koncze studia a tak naprawde widze ze nic konkretnego sie nie nauczyłam. Nawet jeszcze nie miałam przedmiotu o szczepionkach u psów. Ponad to uczę sie o psach i kotach (głównie! i strasznie mnie to wkurza), ponadto widza o koniach, krowach, świniach. A na czwartym roku gratis choroby owadów uzytkowych i choroby ryb! Pomijając wszystkie beznadzieje przedmioty typu ochrona środowiska czy etologia :/
I bądz tu człowieku madry! Chce jak najwięcej wiedziec o koniach ale sam dział kopyt to....  🙇 jesli ktos widział ksiązke P. Stresser dotyczącą TYLKO KOPYT to zrozumie..... Jakies 1000-1500 stron drobnym druczkiem  👍 I kiedy ja mam sie tego nauczyc jako wet?  🤦
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: green-girl dnia 24 maja 2009 o 19:17
O doktor Wróblewski z Pisza! Znam 🙂 Mam w tym roku robic praktyke u niego.  Ja jako "przyszły wet" wypowiadam sie pozytywnie na temat tych metod 🙂 A ich mała popularnosc... hmm sama nie wiem z czego to wynika? Z zamknietych umysłów, z małej świadomosci, z braku doszkalania sie kowali?
kastracja
autor: green-girl dnia 10 maja 2009 o 17:44
Kastracja na stojąco ma wiele plusów: nie ma pełnej narkozy, nie ma ryzyka przy kładzeniu konia, zabieg szybki i kon zaraz po zabiegu normalnie funkcjonuje. Ale ma tez wady a raczej istnieje niebezpieczenstwo. Kon przed takim zabiegiem musi byc dokładnie zbadany, przede wszystkim piersienie pachwinowe bo jeśli są poszerzone to mogą wypasc jelita w trakcie takiego zabiegu! A to juz nie jest fajne, moze sie skonczyc śmiertelnym powikłaniem.
Zresztą znam lekarza co kastrował na leżąco, źle dobrał dawke, kon wstał w trakcie zabiegu, jelita poszły i kon skonczył w piachu. Było to dawno ale sprawa w sądzie trwa chyba nadal :-/
kastracja
autor: green-girl dnia 09 maja 2009 o 20:57
Pewnie z Olsztyna z UWM ktos by wykastrował ale nie wiem jak jest z dojazdem i  czy w ogóle sie podejmą pojechania 🙂 ale wetów jest kilku  wiec jak cos to pytaj.
Olsztyńscy voltowicze
autor: green-girl dnia 09 maja 2009 o 20:50
Czy ktos zna lub jeżdzi w jakiejs stajni w Olsztynie gdzie mozna trochę skoki podszkolic? Pytam o Olsztyn bo jestem bez autka i z dojazdem nie mam szans. Jesli tak to prosze o jakies informacje. Chodzi mi np. o stajnie gdzie mogłabym podszkolic sie do brązowej odznaki.
PSY
autor: green-girl dnia 09 maja 2009 o 20:37
ja straciłam swojego przyjaciela 5 grudnia 2008 po 16 latach. Sznaucer miniatura, pieprz i sól... wychował mnie i ja wychowałam jego. Był dla mnie członkiem rodziny, wszystkim. Do tej pory bije sobie w piers i mam łzy w oczach ze nie zdążyłam sie z nim nawet pozegnac. W moim przypadku decyzje podejmowali rodzice, ja byłam 500 km dalej na studiach. Dzwonili co 5 minut i mowili jak jest. Krzyczałam zeby go ratowali a oni sie poddali 🙁 zresztą Pani weterynarz nie dawała im nadziei. Do tej pory doszukuje sie jej błędów i wierzę ze pies mogł zyc (studiuję wete i z kazdym dniem nauki probuje dopasowac objawy do mojego psa). Pies miał chora wątrobe (złe wyniki krwi) i stawy. Poza tym był zdrowy jak na swoj wiek. Dostał ataku padaczkowego, drgawek, tak naprawde nie widomo dlaczego. Nie była to padaczka, jak dla mnie ostra encefalopatia wątrobowa z której mozna było próbowac go wyprowadzic.  Albo udar mózgu...Rodzice nie walczyli a ja nic nie mogłam zrobic.
Przez następny tydz moja mama szykowała jedzenie dla niego tak jakby on cały czas z nami był. Żałoba była straszna, tata nawet nie chciał słyszec o innym psie, płakał jak dziecko 🙁 Chciałam wtedy na szybko adoptowac amstaffa ale stan rodziców na to nie pozwalał.
A teraz od 4 tyg mamy małą kruszynke, sznaucer oczywiście. Pies rodziców. Ja ze względu na studia nie mogę sobie narazie pozwolic na psa. Bardzo tego zaluje.
Czy tak musiało być?
autor: green-girl dnia 05 maja 2009 o 20:06
Przepraszam ja chyba czegoś nie rozumiem? Nie przerwano zawodów bo kibice (ludzie ciekawscy) od razu polecieli by na miejsce wypadku??!!  🤔  No halo! ALe chyba życie i zdrowie konia jest ważniejsze! A poza tym ja juz nie mowie o przerwaniu ale o ogłoszeniu ze pilnie potrzebna bukmanka i transport! Myślę ze nie jeden koniarz rzuciłby zawody i poleciał pomóc. Albo po prostu przekazał kluczyki i pozyczył przyczepe...
Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: green-girl dnia 04 maja 2009 o 20:12
Z tymi owijkami to naprawde przesada. Przeciez mozna zawijac do transportu, na trening, do boksu. Kazdy sposób inny ale kazdy funkcjonalny. A jesli ktos chce uzyc do treningu i zobaczy zdjęcia to tak zawinie? Wątpie. Poza tym to tylko reklama i te owijki moga byc nawet na "ogonie" zawinięte a i tak kto ma kupic to kupi  😁
KULAWKA, proszę o rady wetów
autor: green-girl dnia 04 maja 2009 o 16:40
Ja raz miałam doczynienia ze źrebakiem z kulawką ale jego leczenie polegało na płukaniu stawów w klinice, potem oczywiście antybiotyki. Wet mówił ze to sie moze rozsiec na inne narządy gdy jest nieleczone dlatego watro zadbac o dokładne wyleczenie. CO do innych zalecen to nie pamiętam.
Kleszcze i babeszjoza u koni.
autor: green-girl dnia 29 kwietnia 2009 o 20:12
Stosowałam Tri-teca i powiem tak, obóz trwał 4 tyg, mieliśmy marne środki odstraszające, wcale a wcale nie działały, konie były POŻARTE przez muchy konskie, bąbel na bąblu (las i rzeka). Na ostatni dzien obozu wreszcie dotarł ten preparat! Spryskane konie, pojechałam w teren, bez poróbnania bo muchy pogryzły mnie ale nie tkneły koni! A teren nie był łagodny... Potem miałam ciągłą relacje i moje "zastępczynie" były zachwycone bo na owady działał super i faktycznie dosc długo. Moze to tez zalezy od owadów i od konia. Ale ten preparat wydał mi sie najlepszy ze wszystkich. Zreszta duzo czytałam o pyretroidach i są to naprawde skuteczne preparaty.
Syndrom Head Shaking
autor: green-girl dnia 29 kwietnia 2009 o 19:47
Ja rozmawiałam ostatnio ze specjalista od oczu i wypytywałam o ten syndrom. Powiedział ze nadwrażliwosc na światło jest tylko OBJAWEM a nie chorobą. Ze najczęsciej nazywa sie "syndromem" bo nikt nie wie czy to jest spowodowane. Powiedział tez ze trzeba szukac przyczyny bo moze ona tkwic w narządzie wzroku lub w układzie nerwowym, Zapalenie jakiejkolwiek częsci oka moze wywołac taki objaw (np zap. tęczówki), lub nawet zwykły ból głowy tez. Trzeba dokładnie zdabac konia bo moze sie okazac ze znajdziemy przyczynę i go wyleczymy. Wiele chorób daje objaw "światłowstrętu".
A z drugiej strony jeśli było zaświadczenie od lekarza to kon powinien byc dopuszczony do zawodów.
Zołzy u koni
autor: green-girl dnia 29 kwietnia 2009 o 19:41
Ja znam konia który ma przewleklą postać zołzów, omal nie przypłaciła tego życiem, ciągle kaszle, wycieka jej z nosa, gula jest cały czas miedzy ganaszami. Ale takie przypadki to wyjątki, większosc konczy sie dobrze, szybkim wyzdrowieniem, jak ropien pęknie to dobrze, ropa sie wylewa i kon wraca do zdrowia. Gorzej jak pojawią sie ropnie przerzutowe w wątrobie, płucach, nerkach.
Ślązaki - kącik oddanych miłośników rasy :)
autor: green-girl dnia 25 kwietnia 2009 o 16:56
Ja wiem ze są dwa typy ale każdy moze mieć swoje zdanie. Konie do sportu są potrzebne, ale dla mnie ślązak mający 85 % xx to nie ślązak. Oczywiscie jesli jest w typie to ok ale ja naprawde widuje ślązaki wyglądające jak xx, cienkie nogi, szlachetna głowa. To juz nie to samo co stary typ 🙂 Pamiętam w ksiązu stał kiedys (i chyba nadal stoi) taki wielki słodki wielkolud w starym typie  😜 zakochałam sie wtedy w takich koniach.
A dobrze ja powiedziałam ze Subiekt jest z Ksiąza? Bo teraz myślę i sie zastanawiam czy nie pokręciłam go z innym koniem o podobnym imieniu.