denewa

Konto zarejstrowane: 26 grudnia 2009

Najnowsze posty użytkownika:

Szukam wątku na temat "...........". Skierowania do właściwych wątków.
autor: denewa dnia 11 sierpnia 2017 o 04:32
Livia  jak zawsze niezawodna - dziękuję  🙇
Szukam wątku na temat "...........". Skierowania do właściwych wątków.
autor: denewa dnia 07 sierpnia 2017 o 11:12
Po długiej przerwie znów zaglądnęłam na revoltę tracąc po drodze umiejętność korzystania z forumowej szukajki  🤔 😵
Potrzebuję pomocy z trafieniem do wątku o żywieniu koni ogólnie, ewentualnych konsultacjach czy doradztwach żywieniowych
Z góry dziękuję za pomoc  🙇 🙇
Jaki kantar najlepszy? Jakich używacie? Jakie polecacie?
autor: denewa dnia 23 kwietnia 2015 o 20:10
Czy znajdę jeszcze gdzieś czarno-szary kantar Fair-Play Ciba rozmiar full??  Wiem już, że producent nie planuje wznowienia ale może gdzieś coś?
Kto/co mnie wkurza na co dzień?
autor: denewa dnia 10 kwietnia 2013 o 15:42
Tylko, że może też tak być iż pies jest łagodny a kaganiec ma po to aby nie zjadał jakichś śmieci spod krzaczków... Ja czasami miewam pod opieką labradorkę, której nie spuszczę ze smyczy nawet gdybym chciała bo ona właśnie takim egzemplarzem jest a właściciele nie dysponują kagańcem dla niej.
Ale fakt, taki "rodzaj" psów to zdecydowana mniejszość
Gdzie na narty/snowboard???
autor: denewa dnia 06 marca 2013 o 21:50
Możecie mi podpowiedzieć co byście wybrały? Val d'Allos czy Val di Sole?  mam dwie propozycje wyjazdu na okres 15 - 24 marca i się gryzę 🙂
Będę wdzięczna za sugestie
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: denewa dnia 31 sierpnia 2012 o 12:36
W imieniu koleżanki szukam namiarów (najchętniej nr telefonu) do p.Leny - udzielała swego czasu treningów ujeżdżeniowych w Zabierzowie
Będę wdzięczna za pomoc 🙂
Stajnie na Śląsku
autor: denewa dnia 02 października 2011 o 11:00
KABRIS

właśnie próbuję to ustalić - wiem tylko tyle, że jakaś stajnia w Katowicach się likwiduje...w środę znów będzie wet u mojego konia to się dopytam, równie dobrze może ona być w okolicy Katowic - ja sama jestem z  małopolski więc tamte okolice to dla mnie jedna wielka niewiadoma...
Stajnie na Śląsku
autor: denewa dnia 01 października 2011 o 11:59
Nikt nic nie wie o stajni w Katowicach bądź jej okolic? Tej która się likwiduje...
Sprawa dla mnie dosyć ważna...
Stajnie na Śląsku
autor: denewa dnia 29 września 2011 o 22:07
Witajcie,

Mam nadzieję, że trafiłam do właściwego wątku...
Mianowicie weterynarz opiekujący się moim koniem wspomniał mi iż w Katowicach likwiduje się jakaś stajnia..
Czy wiecie może o której to mowa i jakieś namiary na nią?

Interesuje mnie kupno maty do boksu dla konia, weterynarz zaś wspomniał że w tejże stajni są/były... :kwiatek:
Warszawskie voltopiry :)
autor: denewa dnia 31 lipca 2011 o 12:00
Dzięki wielkie  :kwiatek:
Już Bischa L się zaoferowała jako przewodnik więc...  🏇
😁
Warszawskie voltopiry :)
autor: denewa dnia 31 lipca 2011 o 11:43
Nocleg mam na Kabatach zapewniony ale na sklepy mogę poświęcić prawie cały dzień. Na pewno będzie Karina, Luna i Pasi-konik
Generalnie będę się przemieszczać po centrum, ursynowie i jeszcze prawdopodobnie jeden czy dwa rejony, na pewno syrokomli i może na łucka ale to w poniedziałek na 200% będę wiedziała.

A jak z dotarciem dla niezmotoryzowanych do Interapi czy ihaha? Czy może nie warto? bo zbyt dużo czasu na dojazd?

edit. odnośnie ihaha zostałam już uświadomiona, że Pruszków odpada
Warszawskie voltopiry :)
autor: denewa dnia 31 lipca 2011 o 08:28
a jeszcze jakieś inne alternatywy? :-)
Warszawskie voltopiry :)
autor: denewa dnia 30 lipca 2011 o 14:49
dziękuję  :kwiatek:

Zaraz do sklepu po mapę i ustalić sobie trasy by połączyć przyjemne z obowiązkowym  😜
Warszawskie voltopiry :)
autor: denewa dnia 30 lipca 2011 o 13:04
Drodzy Warszawiacy...

Wybieram się na 3 dni do Warszawy  🏇  (przy czym moja znajomość miasta będzie się opierać jedynie na mapie) w najbliższą środę - możecie polecić mi fajne i konkretne sklepy jeździeckie?
Oczywiście przekopuję się przez wątek na końskim o sklepach stacjonarnych (zależy mi przede wszystkich na ochraniaczach pełnych dla konia i butach dla siebie) ale nie ma to jak sprawdzone w praktyce informacje.
Mogą być na pw - Będę bardzo wdzięczna  :kwiatek:
ANKIETA do uzupełnienia - sklep jeździecki
autor: denewa dnia 11 maja 2011 o 13:05
wypełniona
Od lipca czipujemy konie? Pięknie...
autor: denewa dnia 21 kwietnia 2011 o 10:20
Mój koń od 2006 roku miał taki z zieloną okładką - nie pytajcie mnie - nie mam pojęcia czym się różnią, dlaczego zamiast dodatkowych stron musiałam wyrabiać nowy. Wiem tyle że jest rozdział na sportowy i hodowlany. Tylko, że właśnie wczytałam się teraz iż paszport sportowy jest wydawany przez PZJ a hodowlany przez OZHK/PZHK.
Najlepiej to dowiadywać sie w swoich okręgowych związkach - nie chcę nikogo wprowadzać w błąd.
Od lipca czipujemy konie? Pięknie...
autor: denewa dnia 21 kwietnia 2011 o 00:30
Nie sądzę aby był jakiś termin, po prostu jak się zwracasz o coś związanego z paszportem jak w moim przypadku dodatkowe kartki to zamiast kartek dostajesz nowy paszport plus czip (paszport kosztował mnie 45 a czip 60)

Podejrzewam, że wymiana jako taka nie jest obowiązkowa ale każdy pretekst (tj jakaś zmiana w starym) będzie dobry na wyrobienie nowego - po prostu im więcej koni ma nowy typ paszportu tym lepiej 😉 a właścicieli koni z wyrobionym już paszportem nie "zmusisz" do dobrowolnego, bez jakiejś "zewnętrznej" potrzeby nie związanej z samym paszportem, wymienienia na unijny... 🙂
Od lipca czipujemy konie? Pięknie...
autor: denewa dnia 20 kwietnia 2011 o 08:50
Gillian  dokładnie tak, domosedan

Melduję, że już po wszystkim, pastę podałam i to był bardzo dobry pomysł. Przy paście trochę rzucała głową ale stała w miejscu mimo to pan ze związku przez to rzucanie głową nie mógł od razu podać pomimo swojej szybkości i kompetencji ( a szybki bardzo był jak już się nadarzyła okazja - gdybym nie patrzyła mu na ręce to bym przegapiła ten moment ). Wolę nie myśleć co by było, gdybym nie podała pasty - na pewno konia bym nie utrzymała 😉

Teraz tylko czekamy na cynk, że paszport do odbioru. Całość kosztowała mnie 105zł (czip plus paszport sportowy)

edit:literówki
Od lipca czipujemy konie? Pięknie...
autor: denewa dnia 19 kwietnia 2011 o 16:38
prib

bo wiesz...moja to lubi straszyć "dębowaniem" i odstawia takie cyrki nawet przy zwykłym szczepieniu na grypę, nierzadko wtedy okrążają maneż (ona tyłem, wet "napiera" na nią - nie ma możliwości wspięcia się) w boksie zaś atakuje.... to koń przy którym nie ma co liczyć na nieruchomość chyba ze już po "głupim jasiu" czy paście uspokajającej
ponadto doskonale wyczuwa czy ktoś ma chwilę zwątpienia, nie zliczę ilu wetów "pogoniła" zwłaszcza mniej wprawnych...

ech.. a ja chciałam tylko dodatkowe kartki na wpisywanie szczepień do paszportu  😵

marysia550

pewnie tak zrobię jednak - mam czas do namysłu do jutra na 7 😉 dziś dostałam wiadomość, że się do nas wybierają, konsultowałam z naszym wetem i ma nam zostawić mocniejszą pastę od sedalinu coś na "d" nie pamiętam nazwy...


Że też posiadających już paszport koni nie mogą zostawić w spokoju.... :/
Od lipca czipujemy konie? Pięknie...
autor: denewa dnia 19 kwietnia 2011 o 15:25
Mam jedno pytanie. W związku z zaleceniem zmiany paszportu muszę zachipować konia.
Czy mógłby ktoś mi opowiedzieć jak dokładnie wygląda chipowanie? Jak "długo" pan(i) z OZHK wbija igłę? i ogólnie przebywa w pobliżu szyi konia?

Pytania głupie ale dla mnie istotne, mam klacz 3/4 ślązaka, 10 lat więc jest potężna i niestety kompletnie nie współpracująca przy zabiegach weterynaryjnych ( wyjątek stanowi nasz stały weterynarz - ma do niej podejście więc sobie radzą  🏇 )
na wszelki wypadek dostałam od naszego weta pastę - pan z OZHK natomiast twierdzi że jest wystarczająco szybki....
z dutki się potrafi "wykręcić" a dokładniej wyrywa się zdzierając sobie skórę z chrap i zastanawiam sie czy mimo wszystko spróbować wcześniej podać pastę, zanim się pan pojawi i moja się zorientuje, że coś się będzie działo czy ryzykować, ze nie pozwoli się do siebie w ogóle zbliżyć. zwłaszcza po nieudanej pierwszej próbie... 🤔
paszport konia- co i jak?
autor: denewa dnia 18 kwietnia 2011 o 21:28
repka , małopolska, no nic spróbuję dostać z OZHK jakiś namiar na "chipującego". Może coś się uda wykombinować, jeszcze weta podpytam.

Tylko zaskoczyło mnie, że prosząc o dodatkowe kartki na szczepienie zostałam "skierowana" na wyrób nowego paszportu. Znajoma ma kartki ale fakt nie pytałam się kiedy zgłaszała zapotrzebowanie. Aha całościowy koszt ma mnie wynieść niecałe 45 zł - to chyba cena samego chipa?
Jak się coś dowiem to najwyżej skrobnę tu, za odpowiedzi dziękuję  :kwiatek:
paszport konia- co i jak?
autor: denewa dnia 18 kwietnia 2011 o 14:54
niby tak...ale moja to inteligentna klacz i na dutkę się nie da złapać, nie zliczę już ile razy się szarpali z nią - zarówno jeszcze zanim była moja jak i od czasu kiedy ja jestem właścicielką....a o poranionych chrapach nie wspomnę

To 10letnia 3/4 ślązaczka i wzbudza popłoch u wielu weterynarzy 😉
nie wiem czy to moje wymysły ale doskonale wyczuwa niepewność weterynarza czy kowala - uwielbia straszyć i markuje dębowanie - większość wtedy zwiewa - jedynie dr Polakiewicz "olewał" jej wymysły i robił swoje - dzięki temu od dłuższego czasu zabiegi wet nie zabierają tyle czasu co dawniej i nie chciałabym niszczyć tego szarpaniną za pomocą dutki z której potrafi się wykręcić!!
paszport konia- co i jak?
autor: denewa dnia 18 kwietnia 2011 o 14:04
to, że jest nieodłącznym elementem to już się zorientowałam 🙁

Pytanie mam tylko czy jest możliwość ściągnięcia przedstawiciela OZHK do jednego konia w celu samego chipowania bez opisu (nowy paszport zostanie wydany na podstawie starego - mają pocztą przyslać) poza dniami przeglądów? Muszę w jednym terminie zgrać pana z OZHK i weta żeby zachipowanie w ogóle było możliwe. 
Może ktoś już obyty z tymi kwestiami odpowie? 
paszport konia- co i jak?
autor: denewa dnia 18 kwietnia 2011 o 13:52
ms_konik

niestety nie, aby szczepienia były ważne muszą być w paszporcie - pytałam się już znaczny czas temu naszego weta. Gdyby nie było potrzeby to bym nie prosiła o dodatkowe kartki a książeczkę zdrowia konia i tak mam - notuję sobie tam odrobaczania i i inne leki podawane w przypadku kontuzji czy uczuleń 🙂
paszport konia- co i jak?
autor: denewa dnia 15 kwietnia 2011 o 21:03
Witam,
Ja mam następujące pytania...
Koń obecnie 10 lat, paszport wystawiony w 2006, obustronne pochodzenie, kupiony 2 lata temu - dziś przepisywałam właściciela ( miałam wypełnioną tą kartę zmiany właściciela, miałam też umowę kupna- sprzedaży zabrakło tylko informacji ze do 7 dni należy poinformować OZHK ale to już za mną)

Zastanawia mnie co innego, a mianowicie poprosiłam o dodatkowe kartki na szczepienia do starego typu paszportu (zielonego) - poinformowano mnie, że w grę wchodzi jedynie nowy paszport - akurat sportowy będzie no i obowiązek zachipowania konia....
Czy to faktycznie jest konieczne? Bo czytam i czytam i widzę, że głownie dotyczy to źrebaków bądź nie opisanych do tej pory koni...

Kolejny problem to kwestia zaczipowania, sezon "prac terenowych" się rozpoczął, nie jestem w stanie podjechać do punktu przeglądu ( bo koń nie wchodzący do przyczepki ) ponadto dutka odpada więc konieczna jest wizyta weta by w ogóle móc podejść do konia z igłą...
Jest jeszcze możliwość poprosić osobę uprawnioną o podjechanie w inny dzień? ustalony razem z weterynarzem? czy muszę na razie o tym zapomnieć? nie chciałabym by koń zbyt długo bez paszportu był...

Ktoś wyjaśni?
Oddawanie prywatnych koni "pod opiekę"
autor: denewa dnia 21 marca 2011 o 23:35
No niezłe są niektóre historie tu opisane...

Ja tez mam mega farta w takim razie...Koniem zajmuje się moja "bezkonna" przyjaciółka ale z dłuższym stażem jeździeckim niż ja. Akurat mam bardzo niefajny okres w życiu, zwątpiłam w wiele rzeczy i muszę wszystko poukładać sobie na nowo od podstaw - na jazdę konną nie mam sił ani nawet patrzeć na zwierzaka co oczywiście nie znaczy, że mi na nim nie zależy.
Nie chcę jej sprzedawać bo pokochałam ją, ponadto mam świadomość, że ze swoim charakterkiem może nie znaleźć ewentualnego dobrego domku to raz a dwa i przede wszystkim właśnie to - niechęć ta może być wywołana obecnymi problemami i nigdy bym sobie nie wybaczyła lekkomyślnej sprzedaży gdyby mi wróciła chęć do jazd.

Przyjaciółka za nic nie płaci - pensjonat, wet, kowal wszystko ja sama, ale świadomość, ze koń jest w zaufanych i dbających rękach jest BEZCENNA.
Wszelkie konieczne lub sugerowane "modyfikacje" estetyczne są zgłaszane wcześniej i albo wyrażam zgodę albo nie i owa przyjaciółka się do tego dostosowywuje.
Regularnie mam składane "raporty" co u "Księżniczki" leci, jakie humory miała/ma, na jakie problemy się natknęły itp.

Dodatkowo prawdopodobnie od kwietnia będzie znajomy uczył się jeździć na niej - pod okiem trenerki, do której też mam zaufanie ba ona ma większego bzika na punkcie ewentualnych kontuzji niż ja i nierzadko już wcześniej jak użyczałam jej moją klacz do jazd przez ową trenerkę prowadzonych, w zamian za darmowe nasze treningi, musiałam ją uspokajać, ze to nic takiego, że to np było zwykłe otarcie i nie ma problemu.

Konno nie jeżdżę już 5 miesięcy, do stajni wpadam raz na miesiąc by zapłacić i konia pogłaskać. Świadomość, że koń ma zapewniony ruch i opiekę na kolejne miesiące jest naprawdę bardzo budująca i pozwala zaoszczędzić mi mnóstwo stresu, którego i tak mam już zdecydowanie za dużo i mogę bez wyrzutów sumienia przetrzymać ten okres i przekonać się czy uda mi się jeszcze do jeździectwa wrócić...:-)
Probiotyki dla koni.
autor: denewa dnia 15 lutego 2011 o 13:03
Też mam  pytanie odnośnie częstości podawania probiotyków.

Konio  nie ma specjalnie problemów z układem trawiennym, nie jest chory, nie przyjmuje leków, lecz ma problem ze strzałkami bo niestety w naszej stajni nie jest dostatecznie sucho :/ - wyczytałam, że można stosować probiotyk na strzałki - myślę nad kupnem tego em - 15 o którym pisze caroline

Lecz jakbym chciała dodawać dodatkowo do owsa (nie stosować go tylko na strzałki) to jak długo i jak często? Czy na wiosnę i na jesień to nie za dużo? Myślałam o dwóch miesiącach wiosennych i dwóch miesiącach jesiennych. Czy może to kompletnie nie ma znaczenia albo wystarczy miesiąc stosowania czy też trzeba dłużej?  Ponadto planuję  włączenie od marca koncentratu paszowego dodsona do mieszania z owsem - jak to z probiotykiem będzie się "łączyło"? Nie przegnę?
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: denewa dnia 14 lutego 2011 o 23:13
Ed

Krytykujemy tych "naturalnych" którzy nie rozumieją celu całego tego nurtu, albo zatracili się w jego komercji czy też wykonują źle poszczególne ćwiczenia.

Tak samo przecież jest wśród klasyków - to co złe się krytykuje, poprawia lub chociaż próbuje się wyjaśnić osobom postronnym, mniej doświadczonym dlaczego to jest złe
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: denewa dnia 12 lutego 2011 o 17:15
Ale od kiedy natural to tylko PNH??? 🤔

Nikt nie próbuje wmawiać, że to po szkoleniu PNH.  Już wielokrotnie było mówione, że są różne szkoły w nurcie naturalnym, różne nazwiska, chociażby Karen Rohlf czy Brannaman ( o obu osobach wspominałam wśród innych nazwisk we wcześniejszych postach a o ostatnim to nawet Ty EluPe napomknęłaś przytaczając tytuł artykułu ze ŚK)

Dlaczego fakt iż może Pani z filmiku normalnie wykorzystuje ogłowie z wędzidłem  ale tu miała ochotę pobawić się cordeo już ją dyskryminuje jako reprezentanta nurtu metod naturalnych. Do jazdy na cordeo też trzeba konia przyzwyczaić, przekazać co oznaczają poszczególne sygnały...

Ja też głównie jeżdżę na ogłowiu ale nie przeszkadza mi to w korzystaniu z metod naturalnych.
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: denewa dnia 12 lutego 2011 o 13:40
hmm punktując

1. Autor postu potwierdza iż możliwe, że z klasycznego punktu widzenia nie ma w tym rewelacji, jest trochę niedociągnięć,  ale podoba się obraz konia jaki widać na filmiku z linku

2.Potwierdza to co było wielokrotnie mówione, są zarówno dobrzy jak i źli klasyce i naturalowcy - tym samym podział na jeździectwo dobre i jeździectwo  złe
  Zarówno w dobrym klasyku jak i naturalu najważniejszym celem jest progres konia, który dla każdego znaczy co innego - jedni będą dążyć do jak          najwyższych wyników na zawodach, innym wystarczy zaufanie i radość ze wspólnych terenów

3.Wzmianka o sporcie. Nie umywamy się do zagranicznych wyników i zagranicznego profesjonalizmu ale uważamy się za najmądrzejszych i                      wszystkowiedzących. Malutki posmaczek tej sytuacji można było wyczytać z relacji tej konferencji trenerów ( nie napiszę gdzie i kiedy bo nie pamiętam już a wiem, że było takie wydarzenie)

4.Nawiązanie do faktu iż wiele ludzi natrafia na natural nie mogąc sobie poradzić z koniem pod okiem klasycznych instruktorów (notabene często niedouczonych patrząc na poziom niektórych kursów na papier instruktorski - oczywiście jak wszędzie - są wyjątki i trafiają się "sensowni" klasycy), zamiast pozbywać się konia szukają "alternatywnych" metod dotarcia do niego

5.Podsumowanie iż tak naprawdę złotym środkiem łączącym oba nurty a także west jest świadome jeździectwo, dążenie do uzyskania jak najbardziej wygimnastykowanego i wyszkolonego konia dla własnych potrzeb. Jednych usatysfakcjonuje pokonywanie przeszkód do metra, inni będą dążyć do 2ch metrów, ktoś inny będzie usatysfakcjonowany kondycją i sprawnością konia pozwalającą pokonywać odległości 40 km czy 80 na rajdach a ktoś jeszcze inny uzna, ze wystarczy mu iż koń potrafi wykonywać "pojedyncze" lotne a nie co dwa, trzy czy co tempo.....

Nie wiem czy prościej się da czy jeszcze coś jest nadal niezrozumiałego...


Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: denewa dnia 12 lutego 2011 o 11:53
No to się pomyliłaś EluPe  -  komuś się chciało i zgadza się z tym co jest napisane w tym "wypracowaniu" a skoro nie masz nic konkretniejszego do powiedzenia to siedź cicho a nie nabijaj sobie postów nic nie wnoszącymi zdaniami.

Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: denewa dnia 09 lutego 2011 o 17:34
Chętnie bym spróbowała swoich sił w czworobokowych szrankach jednak jest to w chwili obecnej niemożliwe.

Mój koń odmawia zamknięcia w przyczepie (na początku to nawet wchodzić nie chciał) a na koniowóz mnie nie stać....Żeby go przewieźć do obecnej stajni potrzebowaliśmy ponad 6 godzin prób załadowania po czym skończyło się na podaniu Sedalinu i jazdy do nowej stajni z sercem w gardle by przyczepki nie rozwalił mimo specyfiku.
I zanim posypią się szydercze argumenty to z góry piszę, że SH nie obiecuje gwiazdek z nieba i nie głosi, że rozwiąże wszystkie problemy bo żaden system szkoleniowy ( klasyka czy natural, dobre czy złe jeździectwo) nie jest w stanie tego zrobić. W każdym z nich znajdzie się jakiś procent koni, na które "to nie działa".
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: denewa dnia 09 lutego 2011 o 17:00

...uczyłem się tego i nadal się jeździectwa mozolnie uczę...i nie dorabiam do swoich słabości, tylko szukam skutecznych metod do ich pokonywania, również na tym forum
[/quote]

Ja też się mozolnie uczę, akurat w kierunku dresażowym i również nie dorabiam sobie żadnych ideologii maskujących moją niewiedzę. SH okazało się skuteczne  w nauczeniu mojego konia paru elementów ujeżdżeniowych wymaganych w programach N i C a tym samym w pokonaniu "zawieszenia" w treningach jakie nastąpiło bo akurat instruktorzy klasyczni na których JA natrafiłam ( pod żadnym pozorem nie wrzucam tu wszystkich klasyków- może ktoś by się taki i znalazł lecz nie stać mnie na jeżdżenie po całej Polsce ( nawet nie chodzi o finanse ale czas jaki musiałabym poświęcić owym podróżom, łącznie z treningami w owych ośrodkach, gdzie przebywaliby Ci potencjalni szkoleniowcy))  nie byli w stanie nam pomóc pokonać tych trudności.

A przecież o to chodzi w jeździectwie...rozwijać się, mieć oczy i uszy otwarte na to co różne style mają nam do zaoferowania, szukać w nich inspiracji. Więc dla mnie to obojętne czy nauczyłam mojego konia łopatek, ciągów czy też tych nieszczęsnych lotnych metodą "klasyczną" czy SH  - najważniejsze, że posuwamy się do przodu. Wszystko jest dozwolone byleby tylko krzywda się koniu nie działa.



Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: denewa dnia 09 lutego 2011 o 15:35
mając na myśli "owy trening" mówiłam o treningu klasycznym - nawiązywałam do tytułowego treningu w wątku wpływ treningu na wygląd....

nie metodą SH.


Zarówno w treningu klasycznym (skoki, ujeżdżenie) jak i metodą SH czy też w reiningu są zmiany subtelne i spektakularne. Czasami to te subtelne zmiany są "cenniejsze" niż spektakularne ale tez tych subtelnych się nie pokaże jako osobne elementy tylko co najwyżej wypadkową ich wszystkich razem wziętych.

Ja np wykorzystując w treningu elementy SH uporałam się z wieszaniem konia na wędzidle, "otworzyłam" łopatki, uświadomiłam mu, że ma zad, który można efektywnie wykorzystywać wypadkową tego wszystkiego są lotne, których to koń nie był w stanie wykonać do tej pory.
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: denewa dnia 09 lutego 2011 o 15:29
Jak żałuję i to bardzo żałuję iż nie pomyślałam o nagraniu jaki był koń dawniej - byłoby co porównywać ....

Bo co z tego, że nakręcę teraz filmik i go pokażę skoro zaraz zostanę skrytykowana, że imponujące to nie jest...lecz jak wspomniałam już w porównaniu z tym jaki był koń na początku naszej drogi to jest duża różnica...

Zresztą nie wiem też czy udałoby się to na filmiku ukazać bo postęp jest w "sterowności" nie ma konia uwieszonego na wodzach, AŻ tak sztywnego w łopatkach....a tego się na filmie nie zobaczy..to się wyczuje siedząc na nim (oczywiście mając porównanie z wcześniejszymi odczuciami z jazd na nim)

Zresztą podobna sytuacja jest w wątku o wpływie treningu na wygląd  ile to jest krytykowanych zdjęc czy filmów bo nic nie widać mimo, że zmiany są....Zmiany tak subtelne że się ich nie uchwyci aparatem czy kamerą  ale wywołane owym treningiem...
System opieki zdrowotnej
autor: denewa dnia 01 lutego 2011 o 07:29
fakt...jak się głębiej nad tym zastanowić...krwotoki wewnętrzne...itp

ech nikogo się tu nie zadowoli - niestety i tylko pozostaje mieć nadzieję, że nie będzie się musiało mieć czesto kontaktu z tym systemem :/
System opieki zdrowotnej
autor: denewa dnia 01 lutego 2011 o 05:34
Batu Chan

segregacja w sensie nagłości przypadku, krwawienia, obrażeń itp

Przecież wiadomo,że jak przywiozą duszącą się osobę (zwykłym autem nie karetką) to ją w pierwszej kolejności wezmą bo mogłaby się w międzyczasie udusić..
Ja miałam problem z dużą ilością krwi, nie mogłam zatamować krwotoku ale nic to poczekam...kilka "kropel" mniej czy więcej nie ma znaczenia.

Nie mam nic do lekarza ale pielęgniarki mogłyby wyglądać i kontrolować sytuację i w razie czego ustawić "kolejność" najpierw przypadki grożące życiu, potem krwawe rany czy kobiety w ciąży a na końcu kontrole czy inne sprawy

Jako przykład mogę podać sytuację jaką miałam z psem akurat. Na spacerze pod śniegiem było szkło i przeciął sobie solidnie opuszkę. Krew lała się strumieniem, mimo opaski uciskowej nie mogłam jej zatamować. Pojechałam do kliniki i mimo dosyć dużej liczby właścicieli z podopiecznymi już tam czekających na swoją kolej nie było problemów z "przetasowaniem" ba nawet pomagali się "dobijać" do drzwi ( przy drzwiach, które są jakby jednostronnie otwierane, do gabinetu umocowany jest dzwonek i po prostu naciskali na niego bez przerwy by wywołać weta) owszem lekarz nie był zachwycony lecz wystarczył mu rzut oka na poczekalnię i już pędził z profesjonalniejszą opaską uciskową i czymś tam jeszcze, po czym jak skończył  z pacjentem którego miał w gabinecie "zabrał" się za nas. I o taką "segregację" mi chodzi...
System opieki zdrowotnej
autor: denewa dnia 01 lutego 2011 o 00:13
Coś w tym co piszecie jest...
Ja długo, długo nie miałam styczności z realiami służby zdrowia korzystając z faktu, ze w rodzinie było trochę lekarzy "przydatnych" mi specjalności więc nie musiałam szukać daleko.

Półtorej roku temu miałam wypadek (mieszkam w innym mieście niż rodzina) - dostałam kopytem w twarz, rozwalona warga, ułamany ząb ( na szczęście tylko tyle) karetki nie wzywaliśmy bo po co? przytomna, nic nie wyglądało na połamane, nos cały...kolega mnie zawiózł na pogotowie na rydygiera w Krakowie.
Ludzi trochę było...i tak przyglądając się im to na moje oko z 15 osób może z 5 "kwalifikowało" się na ostry dyżur - prócz mnie ( ja to w ogóle nie chciałam na pogotowie...lecz mnie siłą wręcz wywieziono bo wargę trzeba zaszyć, krew się obficie lała) zaliczyłam do tych osób  też kobietę w ciąży, może niepokoiła się brakiem ruchów dziecka.. reszta ludzi wyglądała OK
Najbardziej brakowało mi "segregacji" przypadków - swoje musiałam odczekać, wchodzili ludzie którzy spokojnie mogliby do rejonowego pójść...jeszcze w międzyczasie dwóch pijaczków przywieziono karetką więc mieli "pierwszeństwo"...
Generalnie skończyło się na 4 szwach choć lekarz ( zresztą b. sympatyczny mówiący krok po kroku co ma zamiar zrobić) usłyszawszy, że koń kopnął zaraz zaczął żuchwę sprawdzać lecz przestał po tym jak powiedziałam że nic mnie tam nie boli.

Także zgadzam się z opinią, że głównie to nie lekarze ale system jest do bani.
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: denewa dnia 28 stycznia 2011 o 12:05
Ja się bawię metodami naturalnymi z pełną świadomością i poza halterem nie mam nic specjalnego. Bata używam zwykłego ujeżdżeniowego lub do lonżowania a ściślej połówki ze sznurem, linka zaś to nie jakaś specjalna a kupiona na wymiar w sklepie żeglarskim ( wytrzymałość) i z dołożonym karabińczykiem ( taka lonża hand made) i jest ok instruktorka się nie czepia bo mimo braku "metki" sprzęt ten spełnia swoje zadania.

U mnie sukcesem i postępem są lotne, których klasyczny trener nie był w stanie wyegzekwować od mojego konia.
Niestety zdjęć czy filmików brak bo nie mam nikogo, kto by to zrobił a instruktorka skupia się na nas a nie na dokumentacji ku potomnych 🙂

edit. Tyle że nie PNH lecz SH
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: denewa dnia 20 stycznia 2011 o 12:58
Widzę, że znów wywołałam burzę w szklance wody.

Ciebie EluPe nie sposób zadowolić - post był długi by przedstawić w miarę dokładnie sytuację - jeśli pisałabym skrótowo to jeszcze większe fale nieporozumień by były. Podałam tylko przykład pracy z moim koniem - że w SH jest możliwy rozwój w pracy ujeżdżeniowej czy skokach co było przez chwilę głównym tematem dyskusji w tym wątku.

Jak już wielokrotnie było pisane jeździectwo dzieli się na dobre i na złe. W tym dobrym może być zarówno klasyk jak i natural czy też westowiec. Podobnie sytuacja się ma do złego jeździectwa.

Ja sama zaczęłam jeździć klasycznie i nadal jeżdżę włączając w trening elementy z SH.

Co poradzę na to, że pod okiem trenera stosującego "klasyczne" metody szkoleniowe nie było mowy o lotnych? A teraz po włączeniu ćwiczeń SH z ziemi, z siodła a przede wszystkim cofnięciu się do podstaw,które są te same w każdej odmianie jeździectwa czyli do rozluźnienia konia, poprawy gibkości, uświadomieniu konia że wygodniej będzie się mu pracowało gdy przeniesie ciężar ciała na zad (tym samym odpada problem wieszania się na wodzach)

I wcale nie ma tu tylko "zepsutych" koni tylko faktem jest to, iż jeśli pojawiają się problemy to ludzie szukają pomocy w ich rozwiązaniu najpierw wśród "klasyków" a jeśli oni nie są w stanie pomóc to rozglądają się za alternatywami i tak trafiają pierwszy raz na szkoły Horsemanshipe - to jest najczęstszy schemat. To do nich później należy decyzja czy dalej będą iść w tym kierunku czy też może jak ja będą miksować a może w ogóle zrezygnują...Wszystkie te 3 opcje są dozwolone najważniejsze jest tu tylko dobro konia.

Teraz u mnie w stajni jest kilka koni które od samego początku są szkolone z uwzględnieniem elementów SH, nie są problematyczne, nie gryzą, nie kopią - nie mają problemów behawioralnych mimo to właściciele tych koni wykorzystują SH.
Przyznam się, że bardzo przyjemnie się patrzy na tą radość, na to budowanie więzi i wzajemnego zaufania do siebie - oczywiście nie mówię absolutnie, że nie jest to możliwe w "klasyce" lecz ja niestety nie miałam przyjemności zobaczyć tego właśnie w klasyce. Zawsze widziałam tylko "szybko szybko" tzn takie mechaniczne odfajkowywanie wykonanych ćwiczeń a jak koń miał gorszy dzień to nierzadko i przekleństwa się słyszało...jakby koń nie miał prawa gorzej się czuć....takie wyprane z uczuć to wszystko było....

Jak dla mnie ciekawy artykuł http://www.hipologia.pl/news/show/id/565
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: denewa dnia 19 stycznia 2011 o 20:42
Masz rację Trusia przepraszam - jak to się mówi: moja wielka wielka wina

Chociażby Remedioss - bardzo podoba mi się jej podejście a chyba właśnie wykorzystuje PNH??

Kurczę wiedziałam, że gdzieś się w moich przydługich wypowiedziach skopię...
czy jak dopiszę poprawkę to będzie traktowane jako zedytowanie "całkowite" posta czy nie?
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: denewa dnia 19 stycznia 2011 o 18:53
Dziękuję za sugestię, może to rzeczywiście dobry pomysł z tym osobnym wątkiem - jak tylko przebrnę przez obecny brak czasu a nikt mnie nie uprzedzi to założę 🙂
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: denewa dnia 19 stycznia 2011 o 18:37
To nie jest manifest - tylko próba pokazania, że da się przy wykorzystaniu metod naturalnych sensownie pracować.
A dlaczego do osób pracujących metodami naturalnymi często trafiają problematyczne konie? pewnie dlatego, że "klasyka" się na nie wypina i mało kto pomyśli by wrócić z powrotem do podstaw i od nowa cały proces szkoleniowy przeprowadzać eliminując lub "naprawiając" popełnione błędy.
I wcale ten kierunek nurtu nie jest zarezerwowany tylko dla trudnych koni. To jest cała filozofia, sposób postrzegania na konia, nic nie poradzę na to, że większość ludzi na tę "odmianę jeździectwa" trafia jak już sobie z koniem nie umieją poradzić a osoby z większym doświadczeniem jeździeckim - nierzadko trenerzy konkretnych dyscyplin - nie są w stanie pomóc rozwiązać problemu...
To co? Lepiej się konia pozbyć? Sprzedać na rzeź?

Rozumiem Taniu, że określenie "naturalsi" jest celowe - szkoda tylko wielka, że jakby to powiedzieć.. iż rykoszetem obrywa się innym szkołom nie mającym z PNH nic wspólnego 🙁

A Wy tu wyjeżdżacie praktycznie tylko na PNH, praktycznie nic nie wyczytałam o SH, o Bucku Brannamanie, Huncie czy paru innych nazwiskach. Więc jaką polemikę można tu prowadzić?

Namiętnie wstawiane przez ElęPe filmiki, czy te słynne carotts sticky  odnoszą się tylko do PNH. A co z pozostałymi szkołami?

Nie zgadzam się na takie uogólnienie i wrzucanie wszystkiego do jednego wora. Zadaje to bardzo kłamliwy obraz całej tej filozofii. Laik uczy się, ze jest be bo gadacie tylko o PNH ( notabene o których niektórych metodach i postępowaniu niektórych "pseudowyznawców" coraz więcej osób parających się filozofią horsemanship wyraża się negatywnie) a nikt nie wspomina o reszcie...i już mamy gotowy fałszywy obraz rzeczywistości

Przecież w klasyce doprecyzjowywujecie o co Wam chodzi i tworzycie odpowiednie wątki a jeśli dyskusja staje się monotematyczna - to zmieniacie tytuł...

Ech...
Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: denewa dnia 19 stycznia 2011 o 16:22
Ech czytam i czytam i jeszcze raz wnioskuję o zmianę tytułu wątku

na 150 stron tylko kilka jest na temat innych metod niż PNH,
nie wiem u kogo podpatrujecie pracę w nurcie PNH w życiu codziennym...ale u mnie wygląda praca zupełnie inaczej i uprzedzam NIE pracuję wg PNH ale SH

i takie szydercze opinie o drodze na skróty lecz wydłużonej, o nie wsiadaniu na konia przez baaaardzo długi czas to po prostu nie mieszczą mi się w głowie.

Kurs o którym mówiła vikaa , ten że podczas jednej lekcji była praca z ziemi, ćwiczenia w stępie, kłusie, trawersy czy też ciągi na niektórych koniach - bo nie wszystkie były do tego przygotowane (te które dopiero się uczyły wykonywały ćwiczenia wprowadzające w dany element) odbył się w Krakowie.

Nie wiem jaki był błąd podczas szkolenia klasycznego w każdym bądź razie moja zanim trafiła do mnie miała problemy z wykonywaniem lotnych zmian nogi w galopie...po trafieniu do mnie, odpoczynku psychicznym trwającym około miesiąca - nie, nie była odstawiona całkiem na pastwisko ale też nie było codziennego treningu - "Seanse" polegały na zwykłej pracy z ziemi, proszeniem o cofanie, zwroty na przodzie i zadzie czy też zginanie głowy (ale też nie było to bezmyślne zginanie tylko baczenie by cała szyja się zginała a nie załamywała się w którymś odcinku) w celu rozluźnienia.

Po miesiącu adaptacji, dochodzenia do siebie ( koń był psychicznie wypalony, częściowo wpływ na to miały warunki w poprzedniej stajni i brak czasu ówczesnej właścicielki by się konkretniej tym koniem zająć - stąd też została podjęta decyzja o wycofaniu konia z wcześniejszej umowy współdzierżawy  ze mną) wcale nie było jak tu ironicznie wypisują, że rok stępa, rok kłusa czy też rok zanim się w ogóle na konia wsiądzie....praktycznie od razu po rozstępowaniu i kilku ćwiczeń rozluźniających przechodziłyśmy do kłusa i w kłusie oraz stępie wykonywałyśmy elementy ujeżdżeniowe typu wolty, półwolty czy też zmiany kierunków ( owe zmiany wykonywałyśmy zarówno "klasycznie" poprzez półwolty jak i przesuwając przód czy zad..)

Po dłuższym czasie takich rozluźnień zaczęłyśmy pracować nad uświadomieniem konia, że "ma zad". Że wygodniej będzie mu się wykonywać elementy, gdy przeniesie ciężar ciała na zad...i tak doszłyśmy do lotnych, których nie była w stanie wykonywać w szkoleniu klasycznym a wiem, że próbowała ją nauczyć trenerka, osiągająca pewne sukcesy na zawodach ujeżdżeniowych..Dziwne,że w treningu klasycznym nie mogły tego wypracować a u nas po miesiącu prób raz w tygodniu zaczęły w 7 na 10 wychodzić....zupełnie bez wysiłku, z fajną lekkością..

Fakt, konia mam już 2 lata i tyle też czasu to wszystko trwa - ktoś powie - a nie mówiłe(a)m? tylko wliczyć w to trzeba łącznie 10 miesięcy przerw plus obecna związana z niezdatnym podłożem do jazdy, a wiadomo, że po każdej przerwie trzeba na nowo przypomnieć, poprawić i to odnosi się nie tylko do konia ale i jeźdźca zwłaszcza ja tak miałam - zanim na nowo znów usiadłam jak należy, zanim znów nogi się przyzwyczaiły do tego wysiłku itd...

Także bardzo proszę nie wieszać psów na tym nurcie. Trzeba wiedzieć jak to wykorzystać, szukać swojej drogi i przede wszystkim patrzeć na dobro konia. Tak lepiej łapie dany element to w ten sposób pracujmy....
Jedyny problem jaki teraz mamy to przyczepa, za nic nie da się w niej zamknąć i może tak być - że nigdy się w niej nie zamknie. I moja trenerka umie to powiedzieć - a nie twierdzenie że każdego konia można "naprawić".

Zanim posypie się deszcz dobrych rad odnośnie nauki konia ZAMYKANIA w przyczepce to uprzedzę, że koń wchodzi do przyczepy ale nie da się go zamknąć za pomocą przegródki - jak czuje, że nie ma drogi wycofania się to wpada w panikę i jest niebezpieczna dla samej siebie. Źródeł niestety należy doszukiwać się w przeszłości u hodowcy zanim została kupiona przez pierwszą właścicielkę.

Dlatego postuluję jeszcze raz o zmianę tytułu wątku na "czemu PNH-lowcy wzbudzają tyle kontrowersji"
Bo o innych szkołach prawie nie ma ani słowa co już napisałam we wstępie.
UFFF rozpisałam się i znikam 🙂

Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
autor: denewa dnia 11 stycznia 2011 o 14:42
Widzę, że nadal nie możecie dojść do consensusu....ale jak tak czytam wątek to rzuca mi się w oczy fakt czy nie należałoby troszku zmodyfikować tytuł wątku.....nie "naturalsi" ale "pnh-lowcy"....

bo zarzuty są głownie pod tym kątem a doświadczonych ludzi pracujących i dzielących się wiedzą jest dużo dużo więcej....lecz nie zalewają świata swoją filozofią i komercyjnością...jak ktoś chce więcej wiedzieć to zgłębia się w temat i może do nich dotrzeć, czasami jest możliwy wyjazd do tychże osób, można też poprosić o podzielenie się wiedzą poprzez zaproszenie do konkretnego kraju...np ostatnio we Włoszech był kurs z Buck'iem Brannamanem....
Takich osób jest znacznie więcej np Ray Hunt, Mary Wanless, Linda T-T czy wspomniana Karen Rohlf

U nas w stajni była np Mette Tranter ze Szkocji i mieliśmy  Szkolenie Connected Riding "Jeździectwo w połączeniu"
Zgadzam się też z paroma opiniami przedmówczyń iż w każdej "odmianie" jeździectwa będą Ci "dobrzy" i Ci "źli"
Moim zdaniem opinii tej drogi bardzo zaszkodziła komercjalizacja kursów PNH - że pomachasz kijkiem czy też linką i już jesteś specem....przecież prawdę mówiąc nikt tak naprawdę tego nie kontroluje i wychodzą takie a nie inne kwiatki...

I jest to jedyna szkoła w moim odczuciu, która produkuje pseudonaturalsów choć oczywiście są chlubne wyjątki jak kilka osób, które udzielają się tu na forum czy tez poza nim - ale z głową, z rozsądkiem w przeciwieństwie do chmary ludzi, którzy wychodzą z założenia - zapłaciłem - mam certyfikat więc wszystko wiem...

Podziwiam tu moją trenerkę, która ciągle dąży do tego by się uczyć, jeździ po Europie na kursy, do Australii...

A tak w ogóle zmieniając temat co sądzicie o artykułach, które od pewnego czasu pojawiają się w Świecie Koni? Z tego co się zorientowałam to autorka pisywała wcześniej do Konia Polskiego...teraz w styczniowym numerze tytuł to problemy behawioralne koni
Końska rewia mody cz. V (2011)
autor: denewa dnia 02 stycznia 2011 o 21:58
Że też nie wpadłam na taką prostą rzecz  😵
...ech...
jakoś nie miałam do tej pory parcia na szmatki....chociaż prawdę mówiąc nadal nie mam ale postawiłam sobie ambitny cel - skompletować i uporządkować kolorystycznie nasze ubranka tj końskie i moje - by się ze sobą nie gryzły  🤔wirek:
nie ma co będziemy "PROFI"  😂
Końska rewia mody cz. V (2011)
autor: denewa dnia 02 stycznia 2011 o 21:45
A ja mam jedno pytanie i mam nadzieję, że w odpowiednim wątku...  🤔
Gdzie można dorwać katalogi poszczególnych marek on - line?? np kompletny E-S czy Anki Bo nie w każdym sklepie internetowym są.  Dostępu do katalogów papierowych nie mam a czasem żałuję bo chciałoby się na spokojnie przejrzeć całą ofertę poszczególnych firm... ( wiem, że tu tylko końskie szmatki ale podobne pytanie mam odnośnie ludzkich a nie uśmiecha mi się dublowanie pytania w odpowiednim wątku) podpowiedzi mogą być jak najbardziej na PW by nie zaśmiecać wątku

P.S.
Piękne zestawienia i piękni modele  😜
PSY
autor: denewa dnia 26 grudnia 2010 o 16:00
Agniecha zauważ, że sama piszesz iż nic nie wiesz...może wstrzymaj się z decyzją o psie na jakieś pół roku - bo na pewno jakoś w lecie sie sytuacja wyklaruje - tzn czy dostałaś się do tej konkretnej szkoły, zorientujesz się jak z warunkami mieszkaniowymi itp.
Wiem, że może to być trudne ale w tak niepewnej sytuacji życiowej nie bawiłabym się w egoizm 🙂
PSY
autor: denewa dnia 26 grudnia 2010 o 13:19
A dla mnie to trochę egoistyczne

Bo co? Kupisz szczeniaka nie będzie miał jeszcze roku jak wyjedziesz...kto się nim zajmie? Tak wiem - Rodzice będą karmić i wypuszczać na ogród...ale co ze spacerami, które są niezbędne do zdrowia psychicznego psa, nie mówiąc o wymyślaniu sposobów na rozładowanie energii, zresztą w przypadku ON-ka żeby faktycznie swoją posturą odstraszał to też co najmniej rok półtorej musiałabyś odczekać zanim nabierze wzrostu i masy. Ponadto żeby faktycznie bronił to szkolenie obronne się kłania a zanim na to szkolenie pies pójdzie musi osiągnąć dojrzałość psychiczną czyli w przypadku ON-ków w wieku 1,5 - 2 lat.
Wiem bo byłam właścicielką ON-ka, kupionego gdy byłam w 2giej klasie liceum (jeszcze licea były wtedy 4letnie). Jak wyjeżdżałam na studia pies miał 3.5 roku. Cierpieliśmy oboje - bo i on tęsknił i ja. Przyjeżdżałam raz na dwa tyg
spacery przestały być przyjemnością - bo wychodził wtedy kiedy ja przyjeżdżałam czyli dwa - trzy razy na 2 tyg ( mamy ogród) i ciągnął niemiłosiernie bo wszystko musiał obwąchać - latał jak głupi - co zresztą mnie nie dziwiło.  Temperowanie nie miało sensu - bo co wypracowałabym w te dwa dni to przez dwa tyg zapominał i takie błędne koło.
Także dobrze JARA prawi noś gaz pieprzowy przy sobie - lecz wnioskuję z wcześniejszego wpisu że po lesie chodziłaś tylko na spacer z psem. Teraz nie masz psa i Rodzice nie muszą się martwić.
Wiem, ze jest pusto bez psa - znam doskonale to uczucie. Mi samej brakuje bardzo psa ale jestem na tyle odpowiedzialną osobą i mając świadomość, że nie jestem w stanie zapewnić optymalnych warunków psu po prostu by tylko zaspokoić własną zachciankę - psa nie kupuję, czy też nie przygarniam. Potrzebę posiadania żywego zwierzęcia obok siebie i opiekowania się nim zaspokoiłam zastępując psa kotem a ściślej dwoma kotami by sobie nawzajem dotrzymywały towarzystwa.
Także zastanów się mocno nad braniem psa skoro i tak za 10 miesięcy będziesz gościem w domu
Nakarm bezdomne psy przez internet!
autor: denewa dnia 15 grudnia 2010 o 11:45
To ciekawe - mi się nigdy ta "sztuczka" jeszcze nie udała.... 😉