madryt

Las jest zawsze piękny :)

Konto zarejstrowane: 24 stycznia 2010
Idiots are fun!That's why every village wants one! 😀


Najnowsze posty użytkownika:

Odchudzanie - wszystko o ...
autor: madryt dnia 31 stycznia 2010 o 12:28
Tunrida! 68?! Ja ważę 64 a wyglądam jak wielki hipcio z jajka niespodzianki! na focie eyglądasz genialnie, zamień się 😀 dam ci trochę swojego sadełka i będziesz miała co zrzucać 😀 
Sprawy sercowe...
autor: madryt dnia 30 stycznia 2010 o 22:51
owszem, ale napisała "a co dla mnie najbardziej bolesne (wiem nie jestem normalna) psa i cale psie wroclawskie srodowisko"  i tylko do tego się odnosiłam
Sprawy sercowe...
autor: madryt dnia 30 stycznia 2010 o 21:59
Sienka, bredzisz  😉 nie jesteś nienormalna, bo boli Cię zostawienia psa oraz psiego towarzystwa! Ja bym powiedziała, że to akurat jest normalne 🙂 Skoro to kochasz, skoro to Twoja pasja i spełnienie się - nie powinnaś tego rzucać... Albo inaczej - myslę, że powinnaś do tego wrócić, niezależnie, gdzie jesteś 😉 przecież to też jakaś miłość 🙂 rodzajów miłości jest wiele 🙂 a pasje są w życiu ważne, określaja nas jako ludzi i są mocno związane z naszą tożsamością - a da się je rozwijać wszędzie.. gdzie wola, znajdzie się i sposób 😉
Odchudzanie - wszystko o ...
autor: madryt dnia 30 stycznia 2010 o 21:46
Kucuniu, gdzie baletujesz? 🙂
Teraz słucham
autor: madryt dnia 30 stycznia 2010 o 21:41
Dziś Vivaldi ( głównie Lato z 4 pór ... tęsknota jakaś? ;p ), Offenbach, Bizet, Vanessa Mae, Czajkowski. Poskładane na jedną płytę 🙂

i, oczywiście, katuje do znudzenia... http://kaaz.wrzuta.pl/audio/6Uhjst6ZmCu/hava_nagila_-_harry_belafonte  ale w wersji Helmuta Lotti, choć ta też cholernie mi się podoba, jest spokojniejsza 🙂
Filmy czterokopytne na You Tube :) (wlasne i znalezione)
autor: madryt dnia 30 stycznia 2010 o 21:04
nie wiem, czy powinnam wkleic tu, ale jestem szalenie zakochana i mogę to oglądac bez przerwy... moja końska miłość 😉 znacie 🙂 i to bardzo dobrze... ale poezji nigdy za mało 😉

😜  😜  😜  😜  💘  💘

ps: jesli było już w tym wątku, to przepraszam
Odchudzanie - wszystko o ...
autor: madryt dnia 30 stycznia 2010 o 20:33
Kucuniu - żadengo odchudzania! wyglądasz idealnie 😀

balet... coś cudownego... 🙂 co prawda ja się oddaję współczesnemu, ale elementy klasyki mamy... 

Burzo, moze faktycznie balet wymusza trochę niższą wagę... ale bez przesady 😉 Ida Nowakowska jest dla mnie ideałem, a nie wygląda na zachudzną 🙂 choć, oczywiście, jest umięśnioną i szczupła dziewczyną. poza tym balet też wymaga wzgędów estetycznych - nie wyobrażam sobie chęci oglądania kogos o aparycji Benny Hill'a, kto robi np. arabeskę...

jestem zwolennikiem wlasnie figury umięśnionej, a nie zachudzonej. mam na udach straszne mięśnie i wiem, że tego się nie uda mi pozbyć, zwłaszcza przy moim trybie życia ( konie, bieganie, taniec) ale pocieszałam się na Lord of the Dance... 😉 jedna z lasek miała gorsze uda niż moje dwa, a poza tym miała figurę idealną 😉 marna pociecha, ale zawsze ;D choć do zespołu wystawiającego Lord... nie aspiruję 😀
Sprawy sercowe...
autor: madryt dnia 30 stycznia 2010 o 20:15
ja jestem beznadziejnym i nieczułym chyba człowiekiem, bo powrotów jakoś nie ma w moim słowniku...  życie mi pokazało, że się na tym srednio wychodzi. jestem wyznawcą niezmienności ludzi. jak mnie ktoś raz zrobił w konia - to pewnie zrobi to jeszcze raz... może i przekreslam tym coś dobrego i fajnego, ale niestety, przezorność ;/

stawiać na jedną kartę... tak, jestem za. pod warunkiem, że znam w jakiś sposób to, co będzie... mój Angolek kochany mieszka w Londynie, widzimy się co tydz - dwa. jesli zdecyduję się na wyjazd - wiem, że mam tam masę znajomych. wiem, że moje życie tam będzie trochę inne, ale nie będę tam zupełnie sama. gdybym tego nie wiedziała / nie znała, nie pchałabym się w to, co jest. różnica kulturowa jest, jak najbardziej. plus jest taki, że się w końcu musiałam za angielski zabrac powaznie ;p a jak musze popsioczyć, to robię to po polsku ;p i nie ma punktu zaczepnego, bo wymyslam w języku nieznanym drugiej połowie... ;p

natomiast rzucanie czegokolwiek dla faceta odpada... raz przerobilam, nigdy więcej. wymuszanie na mnie zmian odpada. potem zaczyna się jakaś dziwna, patologiczna gra - alb ktoś mnie akceptuje, jaką jestem, albo "z tej maki chleba nie będzie"...
Jakie AUTO, czyli czym i dlaczego jeździmy? ;)
autor: madryt dnia 30 stycznia 2010 o 19:56
jestem w szoku! mój samochód ma 1,5 roku, jest nowy, jakby nie patrzeć.. suzuki splash. nie dziwiło mnie, że zapalał przy mrozach od razu. -30, a on idealny. zdziwiło mnie natomiast, że... nawet przy takich mrozach nie zamarzł mi LETNI płyn do spryskiwaczy 😀 mówią, że jeszcze ma być trochę mrozu.. więc tym razem jednak wleję zimowy 😀 za to dmuchawa z powietrzem zaczęła rzęzić, ale stawiam, że mi coś tam wpadło, bo po 3 dniach przeszło i jak narazie nie wydaje odgłosu gorszego od mojej rozchrzanionej stacji dysków w laptopie ;p
Odchudzanie - wszystko o ...
autor: madryt dnia 30 stycznia 2010 o 19:28
madryt nie powinno Cię być w tym wątku  😵


niby tak, ale ja mam straszne boczki...i brzuch ;( figura jabłko... tragedia ;/ jak ważyłam 58 to było dobrze...

Kucunio, 54/55 kg - tu już naprawdę nie ma się co odchudzać 🙂 zwłaszcza, jak się rośnie jeszcze wzwyż (a nie, jak niektórzy...np takie madryty ;] wszerz ;D jeszcze trochę, a konie same mi się podstawiać od cięzaru będą..tylko na dupsko zwierzęce muszę się z grzbietu przesiąść i czwroboki moje ;p )
Teraz słucham
autor: madryt dnia 29 stycznia 2010 o 20:49
muzyka z 1 sezonu house'a 🙂 z odpałem pt. Hava Nagila...kocham muzykę żydowską...🙂
Jakie AUTO, czyli czym i dlaczego jeździmy? ;)
autor: madryt dnia 29 stycznia 2010 o 20:43
a ja szukam czegoś nowego... główne założenie - autko na rajdy przełajowe, czyli normalka 😉 oczywiscie niedoścignione marzenie to Range Rover Sport - ale to ponad 200 000 ;p pewnie Defender albo Freelander, oczywiście będzie używany...chyba, że trafię gdzieś na Range Rovera mi odpowiadającego 🙂  inna opcja to Jimny ;p też się nadaje, a pali dużo mniej... no i da się nim jeździć po mieście, bo jest ekonomiczny. Ma sporo wad w terenie, ale je się poprawi ;p
Odchudzanie - wszystko o ...
autor: madryt dnia 29 stycznia 2010 o 20:37
a ja 170 i 64 ;/ zima...tradycyjnie obrosłam sadłem ;/ ale dietka zaczęta, popularne MŻ... i plan zrzucenia 6-8 kg. przed zima wazyłam koło 60-62... czyli za dużo, juz się źle ze sobą czuję ;/
wasze ulubione seriale
autor: madryt dnia 27 stycznia 2010 o 21:37
obejrzałabym z chęcią Allo, Allo albo Pan wzywał, milordzie... potrzeba mi brytyjskiego humoru 😉 a na Top Gear najnowszy jeszcze musze poczekac ;p
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: madryt dnia 27 stycznia 2010 o 20:45
tak, Elegant... kochałam dziada 🙂  Boluś innymi słowy 🙂
Pamietam Dakara 🙂 był z nim jakiś kłopot...właścicielka nie płaciła i na nim jazdy prowadzili...pamiętam jak dziewczyna na jeździe niefortunnie spadła... prosto w barierki...

dobra, koniec OT, bo zaraz dostanę w zadek  🤬
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: madryt dnia 26 stycznia 2010 o 21:28
el_Bandito - podjechać na stację albo przystanek to nie jest problem. max 10 minut. trzymałam konie podobnie i nigdy nie było kłopotu, żeby po mnie wyjechał ktoś ze stajni... czułam się z tym średnio, ale ludzie byli tak pozytywni, że nie chcieli słuchac na temat tego, że dopełznę te 4 km sama.

ok... zatem zaczynam działać 🙂 w końcu raz się żyje, a marzenia trzeba spełniać 😉

Co do Bródna - Nugat, Opal, Mefisto, Wena i Zosia to były konie, na których jeździłam najczęściej wieki temu 🙂 Poza tym pamiętam Malinę, Kordulę (wykupiona i zadowolona), Ridę (też prywatna), Malinę, prywatna Lirę i Dorożkę, prywatną Erterkę, złośliwą Drakę ( w fajnych warunkach teraz mieszka, mamuska), Faraona, Fantastika, który chciał mnie zabić, Kopicę, Jeżówkę (szaleje teraz na łąkach), prywatną Hawajkę i Algierię (która kochała błotko ;] )... jeszcze nie było stajni pensjonatowej nowej, pamiętam jak się budowała... i pozar... w szatni aktualnego WKJu było biuro i pani Agnieszka, ktora teraz ma Agmaję... oo, jeszcze się woziłam na Narwiku - był prywatny, a urzekał mnie Sapho świętej pamięci i jeszcze ogier Fosforan (wtedy robił na mnie wrażenie..jak go zobaczyłam po kilku latach - szok! wydawał mi się taki duży jak byłam dzieciakiem...)  no i mistrz nad mistrze - Kacper.. teraz z coraz gorszą szczęką...

Bródno to była pierwsza PRAWDZIWA stajnia, gdzie jeździłam 🙂
jazda po kurnikach, bażanty i zające, wielki padok, jeszcze nie ogrodzony ( sytuacje były mało wesołe... np: KONIE POSZŁY W MIASTO! i rura - ganiamy... ), jazda w  szklarniach...
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: madryt dnia 26 stycznia 2010 o 20:18
Efko, w pon dostałam maila o boksach... jeden był wolny ( mi potrzebne dwa ) z zaznaczeniem, iż tylko kobyłki i wałaszki - wyjasnienie co do ogierów podałam wyżej 🙂
Swoją drogą...nie wiesz, czy istnieje opcja sprzedania Nugata? Tak mi go szkoda 🙁 Chciałabym chłopaka odkupic i dać mu zasłużoną emeryturkę ( i pewność, ze nie zostanie na lodzie... przeciez juz raz mu się zdazyło, że był prywatny i stajnia go za niepłacony boks przejęła..)

Koniczko, mi zalezy na ciszy i spokoju 🙂 Stąd pomysł antyrekreacyjny, bez tłumów ludzi... instruktor / trener we własnym zakresie. Zatrudnienie kogoś na stałe pewnie nie miałoby sensu, bo ludzie często mają kogoś, kto już ich zna (wiem po sobie... jeździłam sama i narobiłam bzdur... mam kogoś, kto mnie opierdzieli jak trzeba, pochwali jak trzeba - i od razu lepiej końskim łbom i mi...), ma kierunek pracy wspólny. A jakby było zapotrzebowanie na kogoś - zawsze by sie udało kogoś znaleźć.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: madryt dnia 26 stycznia 2010 o 19:56
Koniczko, to jest mniej więcej na wysokości Master Foods Poland (Teresin, przy trasie poznańskiej), tylko, że to jest w głebi, jest droga dobra, asfalcik, cisza i spokój.

Ania ma stajnię w yy... bylem nazwy nie przekręciła... Tułowicach? Stajnia strasznie mi się podoba, ale najwazniejsza jest dla mnie tam pozytywna atmosfera 🙂 Miałam przyjemność chwilkę, ale wyszłam z bananem na ustach

A faktycznie, do Rzęszyc ode mnie blisko 🙂 z 6 km? Tyle, że Honorka ma las pod bokiem 🙂

Myślalam nad stajnia dla koni starszych i odsadków... Ale, z drugiej str, kusi mnie ta hala... tylko znaleźć potem ludzi... 😉  Dlateg każda opinia jest dla mnie ważna 🙂
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: madryt dnia 26 stycznia 2010 o 19:18
Armaro, o Bródnie wiem sporo, mam tam paru znajomych, bywam czasami... z nowości - już nie przyjmują ogierów, bo dbają o WKJ i konie policyjne 🙂
jakbys chciała coś wiedzieć, to zapraszam na pw 🙂


BADANIE RYNKU chcę zrobić...
mam kawałek ziemi... nawet nie mały... szukania stajni już mam dość... więc może coś własnego??

MINUSY:
dojazd... bliżej do Sochaczewa, niż Warszawy... 50 km, dojazd bez własnego auta odpada, około godziny jazdy ( ewentualnie dojazd PKSem trasą poznańską lub pociągiem - wtedy mogłabym wyjeżdżać po pensjonariusza)
brak terenu na wypady 🙁

PLUSY:
miejsce jest zadbane, możliwość noclegu
część, gdzie stoi chałupka wygląda jak ogród botaniczny
padoki, może nie ogromne, ale sensowne

stajnia byłaby dla 20-u koni
byłaby hala
zawsze ktoś na miejscu
cena ... myślę, że około 800zł ( myślicie, że do zniesienia? )
nie byłoby rekreacji
pewnie po jakims czasie postarałabym się o karuzelę

jak to widzicie?
byłby sens? mam do tej ziemi sentyment a jest nad nią widmo sprzedania... tam jest naprawde fajnie, jeżeli będzie miała możliwość rozwoju, to będzie moja (narazie na rodziców), jesli nie - pod młotek...

piszcie, nie oszczędzajcie mnie 😉 zniosę 😉

z góry dzięki za pomoc 🙂

ps: mam nadzieję, że nie będzie to źle odebrane, że pisze w tym temacie...
Jeździcie w te mrozy??
autor: madryt dnia 26 stycznia 2010 o 18:32
idąc z pracy czułam jak mi zamarzał nos 😀 noo, może nie konkretnie nos, a jego zawartość ;p ale twarda jestem! zgubiłam rękawiczki, w skórzanych mi zimno i brykam bez, co najwyżej  w kieszonki płaszcza ;] i potknęlam się o bryłę sniegu... a właściwie lodosniegu ;]
Kącik Seniora - czyli koń na emeryturze
autor: madryt dnia 26 stycznia 2010 o 09:56
swoją drogą...15 - latek emerytem?? nieeeeeeeee 😀 drugi z moich dzieciaczków ma 14... wszak to dzieciak 😀 ale...on jest takim dzieciaczkiem cały czas i myślę, że to się nie zmieni 😀
Jeździcie w te mrozy??
autor: madryt dnia 26 stycznia 2010 o 09:30
ktoś wspomniał o wędzidle... o tym, że się wychładza...a ja zacznę od drugiej strony... szlag mnie trafia jak widzę ludzi, ktrzy zimne wedziła pchają do pysków koni! a jak jeszcze jest nieogrzewana siodlarnia... zawsze przelewam wędzidło ciepła wodą, żeby się zagrzało... a z drugiej strony nie ogarniam tego, że grubas z radością w oczach przy czyszczeniu liże namiętnie metalowy koniowiąz :|
Kącik Seniora - czyli koń na emeryturze
autor: madryt dnia 26 stycznia 2010 o 09:21
mam 21,5-latka 🙂 widać po buźce, która się robi siwa, widać po grzbiecie, widac po ruchu, który już nie jest taki płynny, jak kiedyś...ma lekki reumatyzm, nie obraca się na padoku (sam) już tak plynnie na zadnich nogach, jak kiedyś... zaczyna chyba troszeczkę gorzej widzieć, wolniej pije, dłużej je, wygląda, kiedy się coś przy nim robi, na lekko odjechanego..jakby był na jakimś haju ;p
ale pod siodłem... czasem zastanawiam się, czy mi się nie mylą konie i nie biore jakiegoś młodziaka przypadkiem. jak świeżo zajeżdżony. wymiata łapkami pięknie! kondycyjnie - jakby się nie starzał. szuka pretekstów do dzikich galopów. i widac po pysku, że kombinuje ;] oczko mu wtedy ucieka w bok, filuje na mnie, patefony - czyli uszy - w przód, potknięcie, kita w górę i przynajmniej próba zagalopowania... jak się nie uda - odczeka i próbuje jeszcze raz ;] wchodzenie pod drzewka ze sniegiem też są zabawą godną pana w starszym wieku...  w sumie to dość trudny koń pod siodłem... myślałam, że z wiekiem się uspokoi, zmądrzeje... niestety, to tak nie działa 😉 chociaż, czy niestety?

wygląd... poza głową, po której widać wiek i grzbietem, na którym mięśnie trochę się pozapadały ( przez to wydaje się dłuższy, niż jest) koń wygląda nieźle. zawsze był eksterierowo niesamowicie poprawny, bardzo harmonijny i bardzo zgrabny.  nadal ma ładne mięśnie ( mam mały fetysz jego mięśni na zadzie... ) - teraz lekko zwiotczał (zresztą, drugi też... ale się popracuje, jak temperatura będzie w granicach -5 😉 czambonik już jest w drodze ) i ma sierść, która zaslania wszystko, ale nie widac po nim wieku w sumie. teraz wygląda jak puchata kulka więc wygląda biednie, zdecydowanie wolę go w szacie letniej 🙂 trzyma się na swój wiek genialnie i mam nadzieję, że tak jeszcze będzie długie lata 🙂

na padoku miewa momenty wściekania się i latania jak kot z pęcherzem, choc to nie jest częste. on zawsze czuł się jak obrońca stada i stał sobie z boku obserwoując towarzystwo i interweniując tylko podczas jakiejś afery. poza tym jest mściwy, Arystokrata popaprany ;]

pod siodłem nie bardzo mu zamierzam odpuszczać. oczywiście, nie są to już jazdy jak kiedyś. trwaja około 40-50 minut i jest więcej stępa niz kiedyś. ale tereny 1,5 godz też wytrzymuje spokojnie... przy czym wydurnia się niesamowicie. jeszcze się trochę uczy, ale najwazniejsze jest utrzymanie go w takiej formie, jak jest, jak najdłużej.  kondycyjnie jest niźle. poci się strasznie, ale przy jego nadpobudliwości to żadna nowość, mamy to od lat wpisane w scenariusz wspólnego życia.

poza tym wyznaję zasadę, że koń musi się czuć potrzebny, wtedy starzeje się później 🙂 wyjazdu na emeryturkę nie planuję. czułabym się tak, jakbym oddała członka rodziny do domu starców... poza tym chcę go mieć blisko, w tym roku mu się zdażyła kolka, dostał paszę z lucerną, narazie jest w porządku - i tak ma zostac 😀 a gdy przyjdzie ten moment rozstania - co, myslę, jeszcze dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugo nam się nie zdazy - chcę być blisko... ale narazie nie zamierzam o tym mysleć, jest w formie i oby jak najdłużej 🙂 nie jeden 15-latek (albo i 10-latek w masakrycznej szkółce) chciałby tak wyglądac i byc w takiej formie 🙂  stary może dużo 😉 a zresztą...nie stary, a  w SILE WIEKU! 😀

fot chwilowo nie mam, bo sa na płytach, a stacja dysków w laptopie, który jest jedynym komputerem w domu, postanowiła nie czytac plyt ;/ ale postaram się jak najszybciej to nadrobić 🙂
Jeździcie w te mrozy??
autor: madryt dnia 26 stycznia 2010 o 08:46
zabeczka17, bo człowiek się do dobrego szybko przyzwyczaja 😉 od niedawna jestem wybitnie ciepłolubna, ale wiem, że jak się zdobędę na przełamanie i ruszę w ten mróz do spędzenia większej ilości czasu na dworzu, to już jakoś idzie 🙂
lubię zimę, ale  zrobiłam się za wygodna ;p najgorsze są jednak dojazdy do stajni... a co do zim..faktycznie, ostatnie lata to nie były zimy... ta jest prawdziwa, takie powinny być...

derkowanie... jeden z koni jest derkowany w nocy, w dzień chodzi po padoku, a po powrocie stoi w boksie bez derki; drugi pod cienką derką lekko się spocił (a dereczka z polaru, najcieńszego, jaki znalazłam...) nie robi na nim mróz wrażenia. na samym początku trochę się trząsł, ale szybko przyzwyczaił sie do mrozów. drugi miewał momenty trzęsawki, ale minęły. poideł w boksach nie ma, pojone z wiaderek, woda jest letnia.
Jeździcie w te mrozy??
autor: madryt dnia 25 stycznia 2010 o 12:21
Pozytywna, co to znaczy "trener każe"?  🤔 u mnie nie ma nawet takiej opcji... skoro koń nawet jest niechętny, to co to za efektywność pracy? co o za przyjemność? może ja mam głupi układ z trenerem, ale skoro ja płacę to ja wymagam! jazda na jednym z moich koni, który ma lekkie bóle reumatyczne, na pewno nie byłaby dla niego komfortowa. dobro konia przed wszystkim!
Jeździcie w te mrozy??
autor: madryt dnia 25 stycznia 2010 o 11:50
tyaa.. wstawić konie do Lostaka - marzenie 🙂  to idę pomarzyć dalej przed pracą... urocze dzieci w swielicy pewnie znowu mi dziś żyć nie dadzą, ale co tam 😉

a za śniegiem jestem jak najbardziej za! ten juz się zużył, nie wygląda ładnie po tych mrozach 🙂 w ogóle jestem za opcją temperatury w granicach -4 / -5 i śnieżku... nie topiłby się, a człowiek nie byłby skamieniały 🙂

Cisko i Arabiansaneto ... od razu mi raźniej 🙂 nie tylko ja czekam na powiew przedwiośnia 🙂
Poszukiwany/poszukiwana
autor: madryt dnia 25 stycznia 2010 o 11:39
Poszukuję informacji o miejscu pobytu, zdjeć następujacych koni:
-wał.Allegro (Loxley - Arizona/Oregon xx) SP, ur.2001, gniady


jest taki koń w PGR Bródno... nie wiem, czy to on... koń troszkę skakał, potem zaczął być wykorzystywany do rekreacji... prezes chcial za niego jakieś kosmiczne pieniądze... ale nie jestem pewna, czy chodzi o tego konia

CuLuLa - ja wysłałam maila z zapytaniem co się dzieje z koniem do PZHK; udzielili mi informacji; przedstawiłam sytuację ( konkretnie szukałam papierów i info na temat jednego z moich kopyciaków;okazało się, że była to zbierzność maści, wieku i imienia ) i udzielili mi bez problemu informacji; co prawda nie dostałam nazwisk etc, ale nie to było przedmiotem mojej ciekawości
Sprawy sercowe...
autor: madryt dnia 25 stycznia 2010 o 10:37
Akzzi, o to chodzi, żeby sie nie poddać zmartwieniu 😉 śmiech jest najlepszym lekarstwem na wszelkie dolegliwości, nie tylko fizyczne, ale tez sercowe, jak mawiali juz starożytni 🙂

niestety, po rozstaniu z kimś, kto nie był mnie wart (skoro facet ogranicza na maximum i ma problem nawet z moimi końmi, to jednak nie był wart ;] )  mam problem z zaangażowaniem się. pierwsze 3 czy 4 miesiące były cholernie bolesne i trudne... ale nauczyłam się z tego śmiać. wytłumaczyłam sobie i dotarło do mnie, o ile lepiej mi bez kogoś, kto był idiotą bez klasy, który nie umiał zakończyć znajomości z kultura jakąkolwiek... a na moje wyszło i tak, bo coś ostatnio szuka za mocno kontaktu... a ja nie mam ochoty na spotkania ;] przykre, ale prawdziwe... zrobiłam sie jeszcze bardziej ostrożna niż kiedyś i jeszcze bardziej cyniczna.. trudno.  ten ktoś, kto jest teraz jest szalenie wyrozumiały i cierpliwy... na jego miejscu ja bym mnie gdzies zatopiła w gnojówce, przebiła kołkiem osinowym... albo chociaż wodą święconą potraktowała, co by złe i wredne elementy ze mnie uleciały ;p  na pewno przyjdzie moment, kiedy się przełamię.  wiem, że jest blisko. ale to jeszcze trochę potrwa, zwłaszcza, że przy tamtym @#$%^&* otworzyłam się całkiem, a on to wszystko spieprzył ;] najważniejsze, że już moge wymienić opinie na jego temat i się nie zdenerwować 😉 albo z nim pogadać nie czując już totalnie nic... troche trwało, ale cieszę się, że się jednak rozpadło..wiem, jak badzo byłabym nieszczęśliwa...

uszy do góry! 🙂
Jeździcie w te mrozy??
autor: madryt dnia 25 stycznia 2010 o 09:27
gdyby mi nie zamarzały palce u rak i nóg, to pewnie byłaby większa motywacja 😉 ale przez krążenie słabe mam kłopoty palcowe 🙁 najlepszy był teren pod wieczór właśnie 20.12 🙂 czuć było, że chwyta mocniejszy mróz...straciłam czucie w nosie 😀 ja go dotykam, a on jakby był z drewna... dopiero obwiązany szaliczkiem postanowił wrócić 🙂

Severusie, współczucia 🙂 mój jak narazie nie odmawia współpracy... az dziwne 😀
Jeździcie w te mrozy??
autor: madryt dnia 25 stycznia 2010 o 09:12
ja odpuściłam...od 20.12 nie siedziałam na żadnym z moich koni... najpierw mnie zmogła choroba, potem zrobiło mi się szkoda koni, które na długiej sierści miały wzorki 😀 spocone włosy (golenie odpada) plus mróz... nie zachwyca mnie to 😉 potem schną pod derkami, ale żal mi ich... derkowane w ostatnie, wybitnie mroźne noce zaczęły być...  chodzą na padoki, trochę gorsze robią się im sylwetki, ale nie chcę za mocno szaleć w te mrozy... choć pewnie od przyszłego weekendu, gdzie będę mieć trochę więcej czasu, zaczne jeździć znowu... bo już mi tęskno do ruszenia, jak niew celu robienia czegoś konkretnego, to chociaż do lasu 🙂
Kącik Ujeżdżenia
autor: madryt dnia 24 stycznia 2010 o 22:58
ech, robicie tylko smak ludziom 😉 szczęściary 😉
Wpływ treningu na wygląd. ZDJĘCIA.
autor: madryt dnia 24 stycznia 2010 o 22:51
Jantarowa! gdyby nie ta gwiazdka, to bym powiedziała, że to jakaś ściema 😀 masz fantastycznie, bo Twój koń zmienia co i raz kolor - nie ma monotonii 😀 najbardziej mi się podoba w grudniu '08; ogólnie zaś nabrał trochę pupci, nabrał trochę szyjki. zmężniał, poprawił się, nabrał masy. na styczniowej focie tez się bardzo elegancko prezentuje

zakładam, że w listpadzie i grudniu był ogolony... nie za zimno facecikowi bez ubranka??

Dzionko i Darolgo - sport dla wszystkich, rekreacja dla każdego 😉 takie hasło przyświecało mojej grupce na kursie instruktorskim 😉 zwał jak zwał...ważne, że by iść do przodu i się rozwijać 🙂 wydaje mi się, że trenować - i to w pełni znaczenia tego słowa - można nawet za przysłowiową stodołą, nawet dla własnego rozwoju i saysfakcji, bez konieczności dzielenia się swoimi umiejętnościami na czworobokach czy parkurach 🙂 jeśli kogoś na to stać i ma taki kaprys - to czy jego treningi/jazdy, które sprawiają, że koń jest na poziomie małej rundy, a nie wyjeźdżają na zawody, ponieważ nie są na to gotowi psychicznie (znam dwie takie osoby, podziwiam ich podejście - brak pewności siebie na czworoboku u jednej, a u drugiej - chęć przygotowania konia dobrze, doszlifowanie na maximum) - czy to jest automatycznie rekreacja?? 🙂 i czy to źle? wiem, ze w tym sezonie te osoby sie pokażą...a jak stchórzą, to się zahipnotyzuje i ruszą 😉 ) oznacza gorszą kategorię? NIE!

przeginanie w druga strone - z wszechobecnymi treningami - tez jest komiczne, jak najbardziej. śmieszy mnie, kiedy ktoś nazywa jazdę raz czy dwa razy w tygodniu w zastępie lub (zwłaszcza w przypadku młodych adeptek jazdy konnej, w przedziwnym przedziale 13-16 lat - bez obrazy dla kogokolwiek, bo nie każdy jest przecież takim osobnikiem!) jazdy z koleżanką/kolegą, kiedy całą godzinę delikwent/ka kręci sie w kółko, nie robiąc praktycznie nic  (widziałam ze 2 miesiące przygotowania do zawodów takiej osobniczki w jedej z warszawskich stajni...juz się nie chcę czepiać tego, że koń w galop był wpędzany, nie umiał wyjechać narożnika, sztywny jak kołek, przewalony na przód i z szyją równolegle do ziemi przy zaciągniętym ręcznym... najbardziej zadziwiło mnie to, że dziewczyna jeździła ponad 1,5 godziny wzdłuż ścian, nie robiąc ani jednej wolty, zatrzymania, czegokolwiek! czasami zmieniła kierunek... trąbienie zaś na temat TRENINGU zapewne było słychać w promieniu 30 km...) a nadużywa słowa trening... tu można oponować! owszem, jazda rekreacyjna rózni się od treningu! ale nie można na podstawie kilku zdjęć wywnioskować, czy ktoś naprawdę trenuje, czy poprostu sobie :jeździ"... heh, fajnie to brzmi 😉

gdzie jest granica, Maagdzia?? osoba, która wpada do stajni raz w tygodniu i jedzie na jakiś czas w teren jest rekreantem; osoba, która jeździ na zawody, nawet regionalne L-ki, prcując przy tym z koniem sumiennie, wspinając się po drabince nawet małych sukcesów, ale dość regularnie, jest też rekreantem? poprostu jeździ czy już trenuje? ktoś, kto nie wychodzi poza Mistrzostwa Okręgu to kto ...  ?

w rekreacji nie ma nic złego. ale - jak Darolga zauważyła - podział na trening i "jazdę" jest chory i bardzo śmieszny... wszystko zależy od sytuacji...

a swoją drogą - widziałam fajne rekreanty, co prawda chodzące w bryczce i startujące max 2-3 razy w roku w zawodach amatorskich w powożeniu, ale umięśnione lepiej niż niektóre konie sportowe 😉  nie dajmy się zwariować 🙂

ponioslo mnie, przepraszam :|
Czytelnia
autor: madryt dnia 24 stycznia 2010 o 22:00
przeczytane jednym tchem felietony Clarksona "Na litość boską" 🙂 jeśli ktoś lubi wrednych, zapatrzonych w siebie, ale mających poczucie humoru Angoli - polecam 🙂
przede mną - Homo bimbrownikus 🙂 oraz filozofia w serialu House MD... zapowiada się nieźle, widać, że jest tam coś sensownego; swoją drogą - bawi mnie doszukiwanie się filozofii w Harrym Potterze, Zmierzu, Housie etc 🙂 to, co na ekranach i w księgarniach - musi, znaczy, być pełne tresci uniwersalnych lub kontrowersyjnych, które da się odnieść np do Sartre'a, Kirkegaarda, Arystotelesa i tak dalej... 😉 ale, skoro House'a lubię, a filozofia mnie interesuje i dostałam dodatkowo ową książkę - jak jej nie przeczytac ?? 🙂
wasze ulubione seriale
autor: madryt dnia 24 stycznia 2010 o 21:48
🤣 🤣 🤣 🤣 🤣 🤣 brawo 😀 piszę na forum, a jednocześnie tłumaczę "mężowi", że musi szukac dokumentów w innym miejscu i mi wyszedł Sex w wielkim 😂 MIEJSCU 🤣  🤣 🤣 gratuluje sobie podzielności uwagi 😀 Lepiej niż Napoleon 😀
ozywiście, że Sex w wielkim MIEŚCIE 😀
Sprawy sercowe...
autor: madryt dnia 24 stycznia 2010 o 21:42
D&A...dr House sie w ten schemat wpisuje ;p albo Richard Hammond..tyle, że całe 165 cm i brak zarostu nawet jednodniowego na pyszczydle..ale te sarnie oczy ;p

miałam kolegę na studiach, który golił sobie ręce i nogi... o reszcie nie wiem i wiedzieć nie chcę! 😀 niemniej odkrycie tego na jakims wykładzie, gdy miał portki 3/4 i zdjął bluzę, a spod t-shirta wyszły na świat ogolone ręce było największym szokiem mojego wspaniałego rocznika 😀

facet to facet... oczywiście obrośnięta Ardi w wydaniu męskim jak najbardziej odpada... lekko przystrzyżony w miejscach intymnych - ok , jak najbardziej... ale bez przesady; natomiast wąsy i broda odpadają. choc niektórzy z bródkami wyglądają atrakcyjnie... tyle, że musi to pasowac do całości.. a zwłaszcza do twarzy 🙂 miałam w pracy gościa, który miał brodę jak koza... i jak tu nie rżeć jak koń, widząc coś takiego ?? :P

Akzzi -  :kwiatek:  :kwiatek:  :kwiatek: na pocieszenie 🙂 facet to świnia, co udowodniono już dawno 😉 nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło... teraz będzie źle..zresztą, mowa - trawa, sama wiesz najlepiej; każda z nas wie; ale przyjdzie dzień, że się obudzisz i powiesz... "kurcze, fajnie mi bez tego kolesia" a któregos dnia przybędzie książe (jakby nie miał białego konia, to mamy w stajni dwa, moge pożyczyć ;p) i jakoś wszystko się poukłada 🙂  a na koniec, tez ku pokrzepieniu zacytuje dr House'a, juz tu raz przytoczonego a propo wyglądu - "mówi się, że bez miłości nie da się żyć..osobiście uważam, że tlen jest ważniejszy" 😉 dobrze będzie! trzymaj się cieplutko i pamiętaj, że po burzy wychodzi słońce 🙂
wasze ulubione seriale
autor: madryt dnia 24 stycznia 2010 o 21:18
bo hindusi fajni są 🙂 jak mi zabili hindusa w moim ulubionym serialu to wyłam jak debil ;p lubiłam kretyńską postac kreowaną tamże... mowa oczywiście o House MD. oglądany jedynie w oryginale na komputerze, bo w tv mi działa na nerwy... no i oczywiście z drżeniem oczekiwanie na każdy nowy odcinek z sezonu 6-go... choć, mimo totalnego zakręcenia na punkcie serialu, uważam, że czas kończyć... musi zawsze zostac lekki niedosyt... lepsze to niż odruch wymiotny, bo co za duż, to nie zdrowo...

drugi mój serial to True Blood... strasznie stereotypowe ukazanie tego gorszego oblicza Ameryki, trochę za dużo przekleństw (nawet ja w najlepszym momencie złości tyle nie klnę ;p ) i bezsensownie umiejscowione kły wąpierzy 😉 , ale wciągnęłam się, chcąc wiedzieć (oglądałam z płyty...do czasu, aż mi się nie zepsuła stacja dysków ;/ skończyłam na 2 odcinku 2 sezonu) kto teraz zabija 😀

trzeci serial to ciepłe i swojskie Ranczo 🙂

kiedyś szalałam na punkcie Seksu w wielkim miejscu i Ally...

teraz tak naprawdę tylko House, Top Gear ( to, co poprostu oglądam... Top Gear ma tyle z serialem - choć, skoro są serie, to może naciągnąć trochę nazewnictwo :P ) i True Blood... no i Alternatywy 4, Zmiennicy i Dom, ale kiedy teraz są powtórki Alternatyw jestem jeszcze w pracy i mogę pomarzyć ;/ a reszta jest nie powtarzana...

aa! właśnie! może ktos z Was pamięta serial z 1989 roku o nazwie Orły (Aquile w oryginale)... serial był włoski, dział się w szkole lotniczej...było kilkunastu adeptów sztuki lotniczej ( moja pierwsza maszynowa miłość - Spitfire i Tornado... mrrr 😉 ) , każdy miał tez dziewczynę w pobliskiej szkole dla modelek... serial emitowała NTW ( w ramach Polonii 1)... podobno był rok/dwa lata temu przez Polonię 1 emitowany...  ten serial szalenie mi się podobał, był pierwszym "poważniejszym" serialem oglądanym świadomie 🙂 może ktoś gdzieś go ma? ;> znaleźć go nie idzie... a na VHSie mi się skasował kilka lat temu..miałam ze 2 odcinki nawet
Teraz słucham
autor: madryt dnia 24 stycznia 2010 o 21:00
You can't always get what you want! na zmianę z Whisky in th jar!
kącik zaprzęgowca
autor: madryt dnia 24 stycznia 2010 o 20:34
zaprzęgi to cudowna sprawa! bardzo to lubię, tak samo jak zakładanie szorów 🙂 małe zboczenie...
moje konie chodzą w bryczce, nie regularnie, ale jednak... w buziuniach liverpool. wymóg bezpieczeństwa... inaczej mogłoby się to źle skończyć. jeden ciągnie chętnie, drugi woli być jedynie towarzyszem, ale alternatywa dla jazdy zawsze jest 😉
Wpływ treningu na wygląd. ZDJĘCIA.
autor: madryt dnia 24 stycznia 2010 o 19:48
Niestety obcięłam niedawno koniowi jeża co niewątpliwie ma wpływ na jego umięśnienie wybaczcie 

ee, fryzura na umięsnienie nie wpływa.. tylko może trochę zmienić proporcje szyi ;p
tak tylko gadam, absolutnie to nie był atak co do lekko niefortunnego doboru słów  :kwiatek:

koń mi się podoba, wygląda lepiej i jest - wg mnie - trochę lepiej jeżdżony; jest obrośnięty, ale jednak się poprawił. czy to wpływ treningu czy jazdy - nie podejmę się ocenić ;p wygląda na lepiej karmionego napewno 🙂 postęp się czyni jak nic... (ochranicze masz wspaniałe 😉 )

Polonez...na Twoim miejscu bym delikwenta, który tak załatwił Twojego konia najpierw ugotowała, a potem obtaczała w smole i pierzu...albo odwrotnie ;] zrobiłabym z człowieka Wielkiego Ptaka a la Ulica Sezamkowa...
Wpływ treningu na wygląd. ZDJĘCIA.
autor: madryt dnia 24 stycznia 2010 o 17:46
zaczynam mieć wrażenie, że na tej fotce: http://i240.photobucket.com/albums/ff131/Burza_____/DSC05356.jpg  ten kon miał zdecydowanie lepszą sylwetkę niż to co widzę na zdjęciach aktualnych. bo ja w nim nie widzę "pączka" ani "pudziana" tylko konia niestety otyłego lub niebezpiecznie bliskiego otyłości.


koń ma w sobie sporo uroku, ale obawiam się, że Caroline ma rację... koń wygląda na zapasionego, co nie ma wiele wspólnego z umieśnieniem... zdjęcie przytoczone w linku jest zdecydowanie bardziej korzystne. jesli jest chłopakiem wykorzystującym dobrze paszę, to nie trudno o nadwagę...

natomiast mam wrażenie, że faktycznie koń progresuje... i chyba to jest najwazniejsze...bo przecież nie każdy koń jest w stanie diametralnie się zmienić wyglądowo. miałam przyjemność jeździć potwora z torów - trochę się nabudował, ale był żylasty, nie wyglądał dobrze..wprawiał się w elementach, z trepa zrobił się miły w jeździe koń na poziomie solidnej N-ki - ale wciąż dla mnie wyglądał jak anemik... a z kolei z małopolakiem nie było problemu i koń po pewnym czasie wyglądał bardzo pozytywnie... nie ma reguły 😉

Dzionka, cóż mogę powiedzieć...powodzenia i oby tak dalej 🙂
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: madryt dnia 24 stycznia 2010 o 17:05
ale jeśli naprawdę fajnie, to dojazd autem nie będzie upierdliwy i warto się zainteresować 🙂 zaklepać miejsce... macie jakiś namiar??
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: madryt dnia 24 stycznia 2010 o 16:50
to tam były jakieś kłopoty z kolkami u zwierząt i, dzięki temu, masowymi odejsciami pensjonariuszy? szczerze powiem, że odkrywam dopiero te rejony... wiem tyle, ile usłyszałam od osób trzecich (co jest jednym z głupszych sposobów pozyskiwania informacji... narastające ploty i, czasem, krzywdzące opinie...) niemniej poszukam jeszcze..jak coś znajdę, to pewnie znowu powstanie esej pełen pytań 🙂
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: madryt dnia 24 stycznia 2010 o 16:22
mhm... dziękuję Ci bardzo za informacje 🙂 nie brzmi zachęcająco... kurcze, nie jest łatwo znaleźć sensowną stajnię z halą na "już"...zwłaszcza, że tylko na zimę...chyba, że kazę się na tyle sympatycznie i dobrze dla koni, że zostaniemy na stałe 🙂 ... szukam zatem dalej...
jeździecki "staż"
autor: madryt dnia 24 stycznia 2010 o 15:21
jeżdżę od 16 lat; od 10 mam własne konie.  uczę się zawsze wtedy, kiedy siedzę na końskim grzbiecie. staż nie ma znaczenia, bo każdy koń jest inny, co działa na jednego, nie zadziałą na innego. każda sytuacja jest odmienna od tej z dnia poprzedniego. jestem związana z moimi końmi. i ta więź jest dla mnie najwazniejsza. uczymy się siebie wzajemnie, uczymy się elementów wspólnie, razem odpoczywamy w terenach, szukamy wspólnych dróg do naszych sukcesów. moim stażem jest zażyłość z moimi końmi. na ile je rozumiem, na ile dobrze je odczytuję... z każdym innym koniem zaczynam jakby od nowa... i nie ma znaczenia, czy koń jest na poziomie L czy GP, jest zimniuchem, zaczyna dopiero pracę, czy jutro jedzie podbijać parkury olimpijskie 😉
Wpływ treningu na wygląd. ZDJĘCIA.
autor: madryt dnia 24 stycznia 2010 o 14:55
choć raczkuję na forum, to jednak głośno wyrażę swoje zdanie na temat konia Dzionki... daj Boże mieć takie sukcesy każdemu właścicielowi / użytkownikowi konia 🙂 koń jest na pewno odpasiony ( nie lubię chudych koni, wręcz żylastych i na pierwszym zdjęciu jest - co jest tylko moim zdaniem nie uwłaczającym nikomu - paskudny...), ale widać, przede wszystkim, wkład pracy. zapewne masz kogoś, kto Ci pomaga i nadaje odpowiedni kierunek pracy. ciekawie byłoby zobaczyć filmik z waszych początków i teraz 🙂
no i na marginesie - fajne golenie 🙂
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: madryt dnia 24 stycznia 2010 o 14:06
mam pytanie dotyczące stajni Lider... w wyszukiwarce za wiele nie znalazłam...
może ktoś z Was trzyma tam konia i udzieli mi odpowiedzi...
czy naprawdę cena to 700zł? patrzyłam na stronę internetową. wygląda wszystko idealnie... dlatego człwoeik przyzwyczajony do innych cen w Warszawie, zastanawia się, gdzie tu jest haczyk... może cena nie obejmuje wszystkiego? czy konie chodzą po padokach? czy nikt ich nie bierze, pod nieobecność właścicieli, do pracy? jest jakiś teren? jaka jest atmosfera w stajni?
przepraszam, że tyle pytań na raz, ale zanim tam pojadę, chciałabym nieco zasięgnąć języka. będę wdzięczna za odpowiedzi.
pozdrawiam