shlesian

Konto zarejstrowane: 06 grudnia 2012

Najnowsze posty użytkownika:

sklepy internetowe
autor: shlesian dnia 05 lutego 2013 o 21:58
"Dzień Dobry,
Piszę w sprawie niezrealizowanych zamówień . Derka jest już niedostepna w hurtowni , podkładka chwilowo niedostępna -nie znam dokładnej daty przywrócenia do sprzedaży , kaloszki powinny być u nas do końca lutego . Przepraszam za kłopot i proszę o informację czy zostawić do dalszej realizacji podkładkę oraz kaloszki .?"

Okser.pl, 4 miesiące czekania

Chyba się nie skuszę na dalsze czekanie 😉


Ja też kiedyś czekałam na zamówienie z oksera ponad 4 miesiące, ale miałam cierpliwość i czas i wszystko do mnie doszło! siodlarnia.com, która tez już nie istnieje... czekałam pół roku + bo pan na sam koniec był bardzo miły i dostałam gratis za długi czas oczekiwania. Ostatnio zamówiłam na gnl zestaw fioletowy i okazało się że nauszniki ze strony nijak mają się do wyglądu rzeczywistego :/
Oddawanie prywatnych koni "pod opiekę"
autor: shlesian dnia 05 lutego 2013 o 20:49
No to może i ja się wypowiem. Z pozycji opiekującego się koniem.

Miałam przez jakiś czas pod opieką konia koleżanki, który po "dłuższym" (2-3 dni) nie chodzeniu pod siodłem dziczał (barany itp) dodatkowo wspomnę, że chodził na podogoniu, więc tym bardziej był niezadowolony że mu coś pod ogonem "smyra". Dziewczyna przyjeżdżała tylko w weekendy i wsiadała tylko na stępa i kłusa, bo zwyczajnie się bała galopować - spadła parę razy i odpuściła dalsze próby. Ja z racji tego, że miałam mało zajęć zajmowałam się koniem w tygodniu. Nie były to same jazdy, ale też praca na lonży (wypinacze, czambon, linki, itp.) czyszczenie, ogarnianie itp. W pewnym sensie zżyłam się z koniem, ale wiedziałam, że nie jest mój i że w każdej chwili współpraca może się zakończyć, więc nie rozpaczałam, kiedy mi podziękowano.
Zaczynając od początku... Trener miał duże obiekcje żebym jeździła na tej kobyle, bo byłam jeszcze na etapie rekreacji (aczkolwiek właścicielka konia była na jeszcze mniej zaawansowanym poziomie) i nie miałam żadnego doświadczenia z jazd na koniach nierekreacyjnych, ale pozwolono mi wsiąść sprawdzić, czy sobie poradzę... stęp, kłus ok... z galopem było gorzej, ale jakoś się udało, tylko niestety na sam początek zostałam poczęstowana serią baranów. Ale orzeczono, że jeśli wyrażam chęć współpracy to mogę wsiadać. Nie było to na zasadzie opieki, ale właśnie na zasadzie żeby koń się miał okazję wyszaleć. Mogłam robić z koniem w tygodniu wszystko, jeździć, miziać, kiziać, lonżować, czyścić itd. Dbałam bardziej niż gdybym miała własnego (z takiego założenia wychodzę, że o cudze dbam bardziej niż o własne, bo to jeszcze większa odpowiedzialność). Lonżowałam, jeździłam, uczyłam różnych rzeczy, czasem i skakałam - właścicielka i tak zbytnio się nie interesowała co się z koniem dzieje. O sprzęt też dbałam, aczkolwiek czapraki, owijki, ochraniacze miałam swoje. Grzywę jedynie skracałam o 2-3 cm, żeby wyrównać po jakimś czasie.
Z dnia na dzień koń robił się coraz spokojniejszy. Ale to tylko w tygodniu - od poniedziałku do piątku. Po weekendzie trzeba było zaczynać od nowa.
Tak naprawdę ten czas zrobił jedynie mi dobrze, bo przynajmniej nabrałam wprawy i większej pewności. Koń niestety jak rozdziadowany był, taki pozostał, bo właścicielka niestety wszystkie efekty mojej pracy (np uczenie że jak się kupę robi to nie trzeba stawać, nie podrzucanie zadem, chody boczne itp) w weekend niwelowała swoją beztroską jazdą. Ale no cóż - nie moja małpa nie mój cyrk. Tak to jest, jak dzieciom rodzice kupują konia, bo modne, a potem koń staje się tylko przedmiotem lansu i niczego innego więcej.
Wiem, że na taki układ więcej nie pójdę - zwłaszcza, gdy współjeźdźcy mają duże rozbieżności w umiejętnościach, no i też oczekiwaniach co do "pracy" z koniem (z mojej strony była to ciężka praca, z drugiej jedynie chęć zaszpanowania posiadaniem konia). Stać mnie na to, żeby konia mieć w pełnej dzierżawie, więc następnym razem wolę zapłacić niż syzyfową robotę odwalać. Szkoda tylko konia, bo teraz jest ruszany tylko raz na 1-2 tygodnie po max 45-60 minut, a dawkę jedzenia dostaje jak te, które chodzą codziennie w rekreacji czy w sporcie, więc jest spasiony jak świnia.
Poszukiwany/poszukiwana
autor: shlesian dnia 07 grudnia 2012 o 11:03
Poszukuję informacji o klaczy Arena
o:Gipsy King
m: Amira
maść:gniada
rok urodzenia: 2008
wysokość w kłębie około 167 cm
stała niedaleko Konina, potem została sprzedana

Proszę o kontakt na PW
Poszukiwany koń - Arena
autor: shlesian dnia 06 grudnia 2012 o 22:58
Witam. Poszukuję informacji o koniu Arena po Gipsy King, od Amira. PILNE!! Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie proszę o kontakt na PW.

http://www.bazakoni.pl/horse_159156.html

[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] dublowanie watkow