Rewizja

Konto zarejstrowane: 13 czerwca 2014

Najnowsze posty użytkownika:

Stajnie na Śląsku
autor: Rewizja dnia 22 marca 2019 o 09:54
Dzięki. Tak, wiem o niej i o klinice siodła. Już nikt więcej się w to u nas nie bawi ? 🙂
Stajnie na Śląsku
autor: Rewizja dnia 22 marca 2019 o 09:50
Śląsk - jakie firmy/osoby posiadające komis siodeł są godne polecenia, że dobrze dobiorą siodło ? No i oferują ceny adekwatne do jakości siodła wink ?
Saddle fitterzy, pasowacze siodeł, zaufani rymarze
autor: Rewizja dnia 22 marca 2019 o 08:34
Śląsk - jakie firmy/osoby posiadające komis siodeł są godne polecenia że dobrze dobiorą siodło ? No i oferują ceny adekwatne do jakości siodła 😉 ?
Poprawny dosiad
autor: Rewizja dnia 31 grudnia 2016 o 11:28
Doskonale to ujęłaś [b]kenna[/b]. Mając pochyloną sylwetkę i ręce w łokciach rozwarte mniej to jest łatwiej - tak mi się wydaje i chyba prawa fizyki też to potwierdzą ale nie czuję się mocna w temacie. Może to faktycznie minimalne różnice, sprawdzę na żywo jak się moja zawiesi. W takim razie pytanie czy pochylony kłus anglezowany jest błędem w sztuce czy jest dopuszczalny. W którejś z książek przeczytałam( bodajże niemieckiego autora), że nawet zalecany. Chętnie wstawiłabym zdjęcia poglądowe z re volty ale nie wiem czy można bez zgody tych osób .
Poprawny dosiad
autor: Rewizja dnia 31 grudnia 2016 o 10:55
No teraz rozkminiam czy jest co rozkminiać  🤣. W naszej rozmowie padło stwierdzenie że trudnego/zdenerwowanego konia trzeba trzymać na mocnym kontakcie. Może dotyczyło to tej akurat sytuacji, nie wiem. Też nie jestem zwolennikiem mocnego kontaktu i nie mam nawet warunków fizycznych aby go stosować, ale powiedziała to osoba naprawdę ładnie jeżdżąca więc zaczęłam myśleć jak to jest. A jak już trzeba ten mocniejszy kontakt złapać to anglezując w pionie jest jeszcze trudniej, więc przyszłam z tym pytaniem tutaj. Może jeszcze tak to wyrażę ; jeśli masz konia o sztywnym pysku ( nie wchodźmy na razie w przyczyny, załóżmy, że ten typ tak ma) , a jeździec chce spionizować swoją sylwetkę, to powinien zacząć od ogarnięcia konia i oduczenia ciągniecia za wodze, a potem zająć się sobą, czy robić te dwie rzeczy na raz. Cały czas mam na myśli kłus anglezowany. Pełen dosiad z odchyleniem w tył powoduje, że koń łatwiej wchodzi w kontakt ale  cały trening w dosiadzie nie jet możliwy
Poprawny dosiad
autor: Rewizja dnia 31 grudnia 2016 o 07:22
Użyłam skrótu myślowego ale to dlatego, że kilka problemów miałam na myśli w pierwszym poście. Chodzi mi o sytuację, kiedy jeździec jeżdżący w pochyleniu w kłusie anglezowanym postanawia przestawić się na anglezowanie prostopadle do podłoża (kłody  :cool🙂.  Wyprostowanie tułowia oznacza zabranie ileś tam centymetrów wodzy bo "cofają" się z tułowiem również ręce. A to, jeśli  koń jest sztywny w pysku lub np. trudno rozluźniający się spowoduje, że różnicę w ustawieniu tułowia odczują mięśnie brzucha+ barki , które będą musiały przeciwdziałać naciskowi pyska.  Taka sytuacja powodowałaby, że albo jeździec bardzo by się zmęczył albo oddałby te wodze koniowi do czasu możliwości ich ponownego nabrania. I tu dochodzę do wniosku, że przedstawiona przeze mnie sytuacja jest raczej akademickim rozważaniem, ponieważ 1. Nikt nie jeździ całego treningu wyłącznie kłusem anglezowanym. 2. W pełnym i dobrym dosiadzie problem nie występuje lub jest mniejszy bo ciało człowieka ma więcej punktów podparcia 3. można poczekać aż koń się rozluźni i wtedy kombinować z własnym ciałem bez walki o wodze. Napisałam pierwszy post pod wpływem przypadkowego spotkania z osobą trenującą na własnym koniu przed zawodami. Jak się okazało osoba ta jest też instruktorem. Zwróciło moją uwagę ładne utrzymanie się przy anglezowaniu w pionie. Jeździli głównie kłusem bo konik był nieco podminowany i brykał w galopie więc mogłam się napatrzeć na jej piękną sylwetkę. Wyobraziłam sobie siebie na jej miejscu i stwierdziłam że nie dałabym rady fizycznie z trudnym koniem jeździć tak prostym w kłusie anglezowanym. Osoba ta potwierdziła moje przypuszczenia, że kosztuje ją wiele wysiłku utrzymanie stałego, mocnego kontaktu, bez którego nie zapanowałaby nad koniem. Z mojej wiedzy wynika, że anglezowanie w lekkim pochyleniu nie jest uznawane za błąd, z doświadczenia wiem, że często wynika np. z rodzaju siodła, choć myślę, że przyzwyczajenie odgrywa kluczową rolę. Od tamtego spotkania zastanawiam się czy warto "prostować" anglezowanie.
Poprawny dosiad
autor: Rewizja dnia 30 grudnia 2016 o 10:34
a rozwiniesz myśl ?
Poprawny dosiad
autor: Rewizja dnia 30 grudnia 2016 o 08:02
zgadzam się, że lepiej wygląda dosiad pionowy, natomiast nie zgadzam się/nie spotkałam się z różnicowaniem dosiadu w zależności od celu jazdy ( odciążenie, teren itd. ). Jak ktoś jeździ pochylony to tak jeździ i już . Swoje zdanie opieram na obserwacji instruktorów lub zawodników czyli nie przypadkowych osób, które widziałam na żywo, a nawet zdjęcia są na tym forum. Przemyślenia natomiast dotyczą m.in. korekty ułożenia rąk czyli oddziaływania na pysk konia w zależności od tego jakim stylem się jeździ. Jeśli kogoś wciągnie temat to rozwinę 🙂
Poprawny dosiad
autor: Rewizja dnia 29 grudnia 2016 o 09:04
Odkopię wątek z pytaniem, jeśli w wątku był już poruszany ten temat to p. mnie przekierować na odp. strony. Stopień pochylenia jeźdźca w siodle. Jedna szkoła mówi o trzymaniu się całkiem prosto (prostopadle do kłody) , inni dopuszczają lekkie pochylenie w przód. Oglądając zawody np. skokowe widzę oba dosiady. W ujeżdżeniu oczywiście ten pierwszy. Z moich dotychczasowych instruktorów połowa jeździ pochylona, a ta druga (starsza zwłaszcza gwardia) prosto 🙂. Czy to ma jakiekolwiek znaczenie ? Mam swoje własne przemyślenia ale najpierw chciałabym poznać opinię osób, które mają fachową wiedzę w temacie. :kwiatek: Dodam jeszcze, że chodzi mi głównie o kłus.
Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Rewizja dnia 05 grudnia 2016 o 08:37
figaro2046, to Soszów ?
Gdy koń nie chce w teren
autor: Rewizja dnia 09 maja 2016 o 11:14
andzia 1 Miałam dokładnie tak samo ze swoim koniem ale tylko wtedy gdy brałam ją w samotny teren. To co wyprawiałyśmy na skrzyżowaniach można by filmować. Koń obierał kierunek stajnia i tyłem, bokiem- wracał. Zawsze starałam się ustawić ją przodem do kierunku jazdy, który mi odpowiadał, a wtedy ona usiłowała się odwrócić lub wycofać. Nieraz wylądowałyśmy w przydrożnym rowie, do którego się zsunęła.... ,albo d... w krzakach lub na drzewie. Kiedyś z tej wściekłości kopnęła to biedne drzewo. Pobudzona, rozdygotana ona, a ja z początku bezradna. Jak po godzinie walki mokre wracałyśmy do stajni to brałam ja na lonżę - wychowawczo, żeby nie było, że wygrała i że z powrotem do domu wiąże się błogie lenistwo. Czego ja nie próbowałam:  przejechać galopem skrzyżowanie, uspokajać i po kroczku się zbliżać, głaskać za każdy krok w dobrą stronę, objeżdżać dookoła. Jak udało się za którymś razem galopem przejechać bez stopki, to 100 m dalej była powtórka  😵. Pomógł nam czas i moje zdecydowanie. Kobyła zaczęła jeździć wyłącznie jako czołowa, a ja po prostu nie dałam za wygraną. Po przewalczeniu raz i drugi zajmowało mi już mniej czasu przepchnięcie jej tam gdzie chcę. Teraz też ma takie odpałki, zwłaszcza jak dłużej w teren nie idzie ale obie wiemy, że to tylko próbowanie. Łydka, palcat - koń się ustawia w dobrą stronę. Chwila na wyrównanie oddechu i znów łydka, palcat - jak się cofnie lub odwróci ustawiam łbem do kierunku jazdy, uspokajam głosem. I kolejny raz łydka, najczęściej już nie trzeba palcata, ruszamy 🙂. Zawrócenie w terenie parę lat temu z drogi do domu było niewykonalne. Teraz no problem. Dużo cierpliwości życzę,  jak masz charakternego konia to łatwo nie będzie ale dasz radę 🙂
Dzierzawa
autor: Rewizja dnia 30 marca 2016 o 12:05
Ja również chyba z rok szukałam konia do dzierżawy. Z tym, że z przeniesieniem ale cały koszt utrzymania i kowala pokrywał dzierżawca ( właściciel nieograniczony dostęp do konia miał zapewniony) . Chętnym dzierżawcą był dorosły, mega dobry człowiek, który sobie by odjął, a koniowi dał. Oczywiście nikt się nie trafił. Po jakimś czasie już nie miałam potrzeby szukać, przeciwnie miałam konia do dzierżawy. Z chętnych dzierżawców zgłaszały się albo bezczelne nastolatki albo panna, która dzierżawiła kiedyś konia u mnie w stajni, zrezygnowała bez słowa i "zapomniała" zapłacić za kowala.....Też nastolatka. Z resztą dalej się ogłasza, że chętna. Tak więc niepełnoletni śmieszą mnie ze swoimi ogłoszeniami "Umiem jeździć i będę dbać i kochać, a jeździć to fajnie by było za pracę, tylko  żeby dojazd był blisko albo przenieście koło mojego domu". Teraz patrzę z drugiej strony i bez umowy i płatności z góry konia nie wydzierżawię. Zazdroszczę więc tym co mieli szczęście z dzierżawą bo ja ani jako szukająca ani mająca konia do dzierżawy takowego nie posiadam.
Siodła rajdowe
autor: Rewizja dnia 26 marca 2016 o 10:33
odkopuję z prośbą do użytkowników rajdówki  Daw Maga. Waham się między wyborem DM Hubert  i Max. Koń użytkowany jest terenowo przez kobietę i mężczyznę. Siodło ma służyć w 70% do terenów, a w 30%  na ujeżdżalnię do rzeźbienia. Może ktoś będzie chciał się podzielić spostrzeżeniami  :kwiatek: ?
PS - przeglądnęłam wątek dawmagowski i widzę raczej zadowolonych posiadaczy siodeł tej firmy. Ale chciałabym poznać więcej opinii o Maxie.
Promocje i wyprzedaże - centrum informacji
autor: Rewizja dnia 24 marca 2016 o 11:05
czy pasikonik ma jakiś kod rabatowy ? Jeśli ktoś zna to będę wdzięczna  🙂
Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Rewizja dnia 22 marca 2016 o 07:57
tunrida dokładnie tak  😀. Panna tylko na wiosnę ma takie pomysły. Gdyby to było na naszych zwykłych galopowych trasach (łąki, rzadko uczęszczane leśne dukty) to pewnie bym dała jej pobiec ile pary w nogach bo i tak zatrzymałaby się na stałym miejscu ( bo obie wiemy, że koniec drogi, albo kamyczki wysypane...). Ale tu miałam wrażenie, że wparujemy na tą asfaltówkę. I wolałam nie sprawdzać czy się mylę  🙄. Poza tym zdarza nam się galopować na leśnych drogach dostępnych dla rowerzystów i biegaczy, a nawet szalonych motorajdowców. Jakbym tak pozwoliła jej na takie ekscesy, bo panna lubi biegać, to jak ją znam miałabym takie sytuacje co teren i mogłybyśmy kogoś stratować. Tak przy okazji czy tylko ja mam wrażenie, że jak na drodze leśnej czy łąkowej jadą rowerzyści lub idzie grupa osób, a ja za nimi nadciągam galopem to oni najzwyczajniej mnie nie słyszą ? Jak nie mogę ich ominąć szerokim łukiem to zawsze przechodzę do stępa, nawet jak kobyła spokojna.
Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Rewizja dnia 21 marca 2016 o 14:09
Ja z Rewizją też wczoraj zaliczyłam długi teren ( 25 km )bo bardzo mi tego brakowało. W dodatku z miłym znajomym, z którym lubię pogadać. Kobyła grzeczna i wyluzowana aż do momentu kiedy weszliśmy na prostą galopową, a tam ludzie z psami byli. To my grzecznie obok nich kłusikiem w odstępie z dwóch metrów lecz niestety ten mniejszy czworonóg (w kubraczku) postanowił pokazać kto tu rządzi. Doskoczył od tyłu do koni  i dalej ujadać. Oczywiście państwo po prostu się odsunęli bojąc się o siebie. Koń znajomego, wypłosz trochę, więc zagalopowali jako pierwsi coby krzykacza odstawić. Mojej adrenalina się również podniosła więc nos mu w ogon wsadziła i dalej za nim. Ponieważ nie lubię w ogonie jeździć, więc zaczęłam wstrzymywać, a tu niespodzianka - koń usztywnił szyję i ani myśli zwolnić. No ok myślę, za ogonem jadę, to jakoś dojedziemy i za tym ogonem potem zwolnimy. Życie robi jednak niespodzianki - z boku mieliśmy rów z wodą, a z niego wyfrunęły dwie kaczki. Koń znajomego uskoczył w bok , w związku z czym Rewizja zobaczyła wolną drogę. I poszła...Czując, że nie mam już kontroli nad prędkością i widząc zbliżającą się asfaltówkę z dość często jeżdżącymi autami w ostatniej chwili skręciłam na podmokłą łąkę. Manewr się udał, ale moja kochana kobyła jak się zorientowała, że zboczyliśmy z drogi to jeszcze usiłowała skręcić i galopem wrócić na polną drogę, z której ją zepchnęłam. Na szczęście na tyle straciła pędu, że już dałam jej radę. Po raz pierwszy od dawien dawna postąpiłam wbrew swojemu instynktowi i zasadom. A najważniejsza z nich to ta, że jak koń sam chce zagalopować to tak długo jedziemy kłusem aż przestanie mu się tak strasznie chcieć. Najczęściej kilkadziesiąt metrów starcza i potem jest zagalopowanie z pełną kontrolą. A już w stronę domu ( a to było w stronę domu) to  na 120% ta zasada obowiązuje.  Moja tak ma, że do domu zawsze było jej śpieszno ale poniesienia nie miałam już kilka lat. W "nagrodę" pozostałe do domu kilometry spędziła na stęp, kłus, stój. Wróciłyśmy pogodzone i mam ochotę na kolejny teren. Może już bez takich przygód...
Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Rewizja dnia 06 marca 2016 o 19:18
Witam w wątku, ktory czytam regularnie ☺. Dzisiejszy teren na częściowo blotnistych drogach. Rewizja też nie w humorze z nastawieniem byle prędzej do domu. I to przez nią ruszone zdjecie  😵
test
autor: Rewizja dnia 06 marca 2016 o 19:10
Test zmniejszania zdjęć
Gdzie na urlop w Polsce?
autor: Rewizja dnia 03 czerwca 2015 o 14:25
Szukam fajnego miejsca na spędzenie tygodniowego urlopu w "dolnej " połowie Polski. Zależy mi na agroturystyce na odludziu, z możliwością terenowania się po lasach na ogarniętych koniach, chętnie z wyżywieniem i jakimś placem zabaw. Byłyby nas dwie rodziny. Ktoś może coś polecić ? Może być na priv.
Lonżowanie
autor: Rewizja dnia 26 maja 2015 o 11:58
a teraz jakaś młoda nieznajoma osóbka usilnie każe mu biegać....
Dzięki  🤣, ja i on jesteśmy w tym samym wieku przeliczając z końskich na ludzkie. Podstawowe zasady grzeczności to robimy przy okazji prowadzenia na i z lonży  : koń - nie wpychaj się na mnie , stój jak ja stoję, a jak ci się spieszy to robisz kólko wokoło mnie , nie podszczypuj , bądź tak miły i dawaj te nogi, 😀  Coś jeszcze ?
Lonżowanie
autor: Rewizja dnia 26 maja 2015 o 11:10
O, o karaniu za oddawanie zadem nie wiedziałam  😡. Chętnie skorzystałabym z lonżownika gdybym go miała. Pomyślałam nawet, żeby ogrodzić część maneżu z jednego narożnika  jakąś taśmą i tak go pogonić w kwadracie. Dodatkowy problem jest taki , że na lonży ścina , a pilnowanie jego i lonży coby w nią nie wdepnął to trudna sztuka , bo  na odsyłanie na koło też nie specjalnie reaguje ( na jednym kole tak, a na drugim i trzecim ścina i zamiast przejść na obwód przekłusowuje lub przegalopowuje 1,5 m ode mnie. anetakajper dobry pomysł z lonżowaniem bez trawy - spróbuję 🙂
Lonżowanie
autor: Rewizja dnia 26 maja 2015 o 10:30
Może tak być  🙁. Początkowo machałam żeby postraszyć , może było tego za dużo. Jak dostał po zadzie to poczuł, skoro oddał. Nie wiem , może trzeba było mocniej "walnąć" . Oczywiście nie mam zamiaru zrobić mu krzywdy, zresztą sznurkiem i tak nie dam rady ale może jak on w bryczce chodził to ma inną wrażliwość na bat .....
Lonżowanie
autor: Rewizja dnia 26 maja 2015 o 10:19
Pytanie do stałych bywalców tego wątku. Niedawno zakupiony 16 letni koń z gatunku pogrubianych, o historii : bryczka + okazjonalnie tereny. Od dłuższego czasu bez pracy. Zaczęłam lonżowanie - koń oczywiście nie współpracuje. Początkowo chciał się paść - na popędzanie batem reaguje nerwowym kłusem, kłuso galopem , aby po chwili walić zadem w stronę bata. Ok, myślę sobie , normalna reakcja. Problem w tym, że po kilku razach machania batem przestaje na niego reagować. Pomaga śmignięcie przez zad lub po nogach ale i to tylko na parę razy.  Zmieniłam bat na naturalsowy , z niebieskim sznurkiem , po ok pół godziny lonży nic sobie z niego nie robił. Zapewne w wątku był taki temat poruszany wiele razy , że koń nie szanuje bata ale nie dam rady przedrzeć się przez wszystkie strony, może ktoś pamięta jakąś dyskusję i mnie pokieruje lub odpowie na nowo ? Wałach oczywiście jest " niewychowany". Wpycha się na człowieka, nie podaje nóg, ale nad tym pracujemy z coraz lepszym skutkiem. Zastanawiam się czy nie dać sobie spokoju z lonżą i nie spróbować wsiąść na niego na maneżu ? A może skrócić lonżowanie np do 15 minut i jak będę widzieć, że nadchodzi psychiczne zmęczenie = brak reakcji na bat , głos to zakończyć ?
Jakie pasze dajecie swoim koniom?
autor: Rewizja dnia 14 maja 2015 o 12:22
Dzięki , konkretna odpowiedź Murat-Gazon   :kwiatek:. A jest jakiś przelicznik , instrukcja, jak je wprowadzać ? Ujmując owsa od razu , czy na początku troszkę na posmakowanie i potem dokładać ujmując owies ? . Jest opcja, że jej nie posmakuje ? Baba 600 kg to ile powinna dostać ? Pracuje terenowo weekendowo, jeśli ciężko to na własne życzenie  😜 . I co z suplementacją stawów ?
Jakie pasze dajecie swoim koniom?
autor: Rewizja dnia 14 maja 2015 o 12:11
Uprzejmie proszę się nie śmiać  😉. Wiem co to melasa ale po kie licho słodzić wysłodki buraczane melasą  🤔. Żeby potem próchnicę leczyć ? Myślałam, że wszystkie wysłodki są jednakowe, słodkie same z siebie bo z buraków cukrowych. Można nimi powoli zastępować owies ? Po uprzednim namoczeniu ? I kobyła będzie najedzona, a trochę mniej nerwowa ?
Jakie pasze dajecie swoim koniom?
autor: Rewizja dnia 14 maja 2015 o 11:23
Owies chcę wycofać bo wiele osób uważa, że po nim "palą się styki" , a jest teraz tyle innych dobrych pasz z dodatkami na co się chce ....  . Nie chcę żeby chudła ani tyła- jest teraz akuratnia. Napisałam, że dobrze wygląda, żeby zobrazować, że obecnie to co dostaje pokrywa jej potrzeby. W zimie je owies i  jest ok, ale jak jest trawa i w/w czynniki to dzieją się cuda wianki. Wiele osób używa wysłodki buraczane. Te niemelasowane to jakaś ich odmiana ? ( Co do HS, pytałam w sklepie - nie mają siatki na same chrapy. Ja mam taką na  łeb ale bez chrap, szukam dalej 🙂  )
Jakie pasze dajecie swoim koniom?
autor: Rewizja dnia 14 maja 2015 o 10:42
Padokowana cały dzień, w towarzystwie 3 innych koni. Trawy ile dusza zapragnie. Siatkę na łeb mam ale jakoś nie umiałam się przełamać żeby na teren ją zakładać bo raz, że koń wygląda trochę głupio, dwa, że nie jestem pewna czy ona wszystko będzie dobrze widziała - często jeździmy po lesie, a tam wiadomo - cienie , gałęzie. Piszę w czasie przeszłym bo zalazła mi za skórę i postanowiłam przyzwyczaić ją i siebie do maski na maneżu , choć za jazdą po placu nie przepadam. A magnez już kupiłam ......
Jakie pasze dajecie swoim koniom?
autor: Rewizja dnia 14 maja 2015 o 10:03
Przepraszam, że tak wyskoczę z kapelusza ale potrzebuję rady, a jestem w tych sprawach laikiem. Kobyła 16 lat, do tej pory na owsie (1 litr), siano + trawa , pracująca dość lekko. Dobrze wygląda. Co roku od wiosny do jesieni trudna w prowadzeniu - syndrom HS, ciężko przechodzi ruję, humory + duży nadmiar energii na prostych. W tym roku mam już dość i wprowadzam suplementację magnezem oraz chcę całkiem wycofać się z owsa. Jeśli to możliwe to proszę o odpowiedź czym je zastąpić, a jeśli temat zbyt obszerny to wskazanie dobrego źródła, z którego mogę dowiedzieć się jak żywić konia. Najlepiej jakby nie była to książka o 100 stronach. 😵. Wiem , że zmian nie można wprowadzać nagle, dodatkowo chcę dożywić stawy. Nie jestem na stajni codziennie, to musi być coś takiego co ogarnie stajenny, czyli raczej proste w użyciu. W sklepie rekomendowano mi paszę Pavo. Czy ktoś może podpowiedzieć co mam zrobić lub gdzie szybko się dokształcić ? :kwiatek:
Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Rewizja dnia 27 marca 2015 o 10:59
Pierwszy raz piszę w tym wątku ale czytam regularnie 🙂. Terenuję się dość często (w towarzystwie kolegi) . Na zdjęciach nasze drogi galopowe . A na środku górnego zdjęcia w dole uszko mojej Rewizji  😉. Pozdrawiam wszystkich terenowców


Kąpanie koni
autor: Rewizja dnia 02 lutego 2015 o 12:29
A może ktoś próbował patentu z mopem ? Tzn nie tradycyjnym ale takim do mycia okien - z gąbką na kiju ?
Kąpanie koni
autor: Rewizja dnia 02 lutego 2015 o 11:06
tak też zrobię. Ciekawe, że deszcz nie jest podgrzewany, a nie wzbudza takiej złości....
Kąpanie koni
autor: Rewizja dnia 02 lutego 2015 o 10:47
Pozostałe zabiegi nie sprawiają kłopotów. Kowal jest akceptowany (nie straszy , nie kopie), na uwiązie nie mam problemów, przejechać głowę i resztę ciała wilgotną szmatką mogę bez problemu. Przy kąpieli robi się problem jak woda zaczyna spływać z sierści czyli np po przejechaniu dwukrotnym mocno mokrą gąbką tego samego miejsca. Jak nabieram śniegu na szczotkę i pocieram plamy to to jej nie rusza.
Kąpanie koni
autor: Rewizja dnia 02 lutego 2015 o 10:26
Jeżdżę na koniu, który ma swoje lata, a nie był przyzwyczajony od młodości do kąpania. Z racji tego, że jest maści siwej chciałabym doprowadzić ją do porządnego wyglądu. Kąpiele w lecie z użyciem węża spotykają się z buntem więc zaczęłam delikatnie przecierać ją gąbką zmoczoną w wodzie z szamponem , a potem gąbką z czystą wodą. Niestety i to nie jest akceptowane. Co więcej kobyła mnie straszy unosząc wysoko do góry tylnią nogę po stronie po której ją myję. Wiem, że potrafi kopnąć kiedy jest mocno zdenerwowana. Nie boję się jej ale mycie konia do połowy bez podchodzenia do zadu to też nie rozwiązanie. Z racji zimy kupiłam szampon w sprayu( wodnym - nie syczy ), którym ją psikam i potem przecieram gąbką. Parę ruchów tą gąbką i zadnia noga w górze... Na przemiennie z tylnią dokłada do repertuaru grzebanie nogą przednią , a nawet uderzanie nią w ziemię. Mam pomysł aby odczulić ją na samą suchą gąbkę (ten spray pachnie i to pewnie wzbudza jej niepokój) używając jej jak szczotki i jeżdżąc po całym ciele. Dodam, że przy normalnym czyszczeniu typu szczotka , kopystka , gumka nie ma mowy o takich zachowaniach. Przejrzałam wątek - piszecie o początkowym polewaniu samych kopyt ciepłą wodą. Wprowadzę to w życie, ale na pewno nie na tylnich. Wiem, że konie potrzebują czasu, ale może ktoś ma jakieś doświadczenia z podobnym zachowaniem, a mianowicie straszeniem ? Ona w zasadzie nie ucieka - tylko straszy. Mnie przychodzi jeszcze do głowy podwiązanie przedniej nogi. Oczywiście nie mam zamiaru polewać ją z węża przy takim spętaniu ale chciałabym bezpiecznie pojeżdzić po tylniej nodze chociażby suchą gąbką.
turystyczne rajdy konne - polecane miejsca
autor: Rewizja dnia 22 września 2014 o 10:08
Właśnie wróciliśmy z 3-dniowego rajdu organizowanego przez www.glazkowo.pl. Fantastyczna sprawa. Trasa wiodła przez przepiękne góry Krucze oraz Stołowe na czeską stronę do Vapenki. Po drodze zwiedziliśmy skalne miasto w Adršpachu. Trasa widokowo niesamowicie piękna, konie rajdowe- koniki polskie - to dzielne i godne zaufania wierzchowce, chodzące po trudnym górskim szlaku bez najmniejszych problemów. Szybkich galopów po łąkach również nie zabrakło 🤣. Gospodarze Głazkowa to przemili i gościnni ludzie, dogadzający nam wybornym jadłem i przednim napitkiem w duużych ilościach. Sam rajd, prowadzony przez Andrzeja - gospodarza Głazkowa- super przygotowany i przeprowadzony, z dużą dawką wiedzy o okolicy i miejscowych ciekawostkach. Osobnym tematem jest nocleg w Vapence na Ranch Gallop, w indiańskich warunkach, przy ognisku pod skórami baranimi  🙂 . Pogoda dopisała,  postaram się wrzucić jakieś zdjęcia w następnym poście. Byliśmy ( 3 osoby ze Śląska) w  www.glazkowo.pl pierwszy raz i na pewno jeszcze wrócimy. Miejsce, ludzie, konie oraz organizacja - gorąco polecam.
Zachowanie kierowców w LESIE?
autor: Rewizja dnia 08 września 2014 o 07:49
Mam dom w lesie i ten sam problem. Smarkacze na kładach i motorach celowo prują pod samym płotem, a im bardziej ryczy silnik tym lepiej. W lesie wyjeżdżone są już całe drogi na dziko. Wiele razy chciałam problem zgłosić na policję ale podobno jak las jest prywatny to wolnoć Tomku w swoim domku. Ten las zawsze był prywatny ale dawniej leśniczy pilnował porządku i takie zachowanie było nie do pomyślenia. Z drugiej strony lasy , w których jeżdżę konno- państwowe -są wolne od ryczących motorów. Wszędzie są tabliczki "ostoja zwierzyny wstęp wzbroniony" i może wizja mandatu odstrasza zmotoryzowanych. Może ktoś wie jak to jest z tym prawem - inne dla prywatnych lasów, a inne dla państwowych ?
Problem z pozyskaniem konia do współdzierżawy
autor: Rewizja dnia 26 lipca 2014 o 12:50
No wiem przecież, forum to nie rozmowa przy kawie... 😉. Ale ja jeszcze na jedną rzecz chciałabym zwrócić uwagę, czytając wątek męczy mnie jedna myśl. Ktoś napisał, że sytuacja w której ja jestem jest patologiczna tak jak patologiczne jest porzucanie koni. Tak się składa, że poznałam właściciela konia , na którym teraz jeżdżę i znam początek tej historii. Zastanawiałam się - czytając opinie, że wiele osób wolałoby sprzedać konia niż go dać w dzierżawę - czemu on tak nie zrobił. Ten właściciel i jego koń to była spółka 1 na 1. Oboje dość szaleni , szybcy do bólu, dogadywali się. Rozmawiałam z ludżmi, którzy z nimi jeżdzili. Nie uznawali maneżu, teren - cwałem, czasem rajdy. Nie będę oceniać. Koń nie doznał żadnej trwałej kontuzji, być może , że jezdzili systemem weekendowym bo właściciel pracował. Niestety człowiek podupadł na zdrowiu. Kolejne operacje. Ale zaglądał do niej , przytulał ją. Raz wsiadł i przejechał 30 min po lesie. Chyba wtedy uznał, że już nie da rady, a z Rewizją to na pewno. Coś jeszcze płacił za pensjonat ale musiał myśleć tak - płacę, a nie korzystam. Każdy z nas by tak pomyślał. Zapewne rozważył opcję sprzedaży. Ale po pierwsze - to co by za nią dostał to poszłoby na poczet długu za pensjonat. A może jeszcze byłoby mało i właściciel stajni nie pozwoliłby tego konia wywieżć dopóki nie ureguluje zobowiązań - czyli może trzeba by dopłacić, a po długim pobycie na L4 mógł nie mieć na to kasy. Po drugie - ten koń był koniem jednego jeżdżca. I ów właściciel musiał sobie z tego zdawać sprawę, całkiem możliwe byłoby, że kupiec sprzedałby ją dalej aż w końcu koń trafiłby na rzeż. Na pewno nie chciał dla niej takiego losu. Więc przestał płacić. Znalazłam się ja - wtedy świadoma tylko tego, że koń stoi i jak zapłacę za pensjonat to mogę jeżdżić. Wtedy też spotkałam się z właścicielem i zgodził się żebym jeżdziła na Rewizji. Pewnie narażę się znów na krytykę ale ja rozumiem tego człowieka. On wie, że kobyła  żyje i jest zdrowa, nie pracuje ciężko, jest opłacana. Nie myślał o potencjalnych dzierżawcach ale o niej. Pisaliście o innych takich porzuconych koniach czyli to nie takie rzadkie zjawisko. A ja - no cóż, nie jest to koń moich marzeń ale darowanemu ......
Problem z pozyskaniem konia do współdzierżawy
autor: Rewizja dnia 25 lipca 2014 o 14:56
Dzięki za ostatnie posty bo myślałam, że wszyscy mnie tu nienawidzą  😉. Właśnie dlatego zaczęłam ten wątek - aby upewnić się, że dalsze szukanie nie ma sensu. Za dużo spraw musiałoby zagrać aby to wyszło .... Już powiedziałam koledze, że musi zbierać na konia.  I szukam mu instruktora .....
Ale jakby co , jakby ktoś chciał na "moich" warunkach to wiecie, gdzie mnie szukać  🤣
Problem z pozyskaniem konia do współdzierżawy
autor: Rewizja dnia 25 lipca 2014 o 12:01
😵 Nie chcę żeby właściciel dojeżdżał do mnie  bo jestem wielki pan i łaskę robię właścicielowi, że biorę jego konia w dzierżawę ! Ja "swojego" nie mogę z tej stajni wyciągnąć. Mój znajomy potrzebuje towarzystwa do jazdy - co w tym dziwnego . Czyli albo znajdziemy konia do nas, albo on zrezygnuje. A właściciel też dojeżdża do jakieś stajni , prawda ? Jeśli ma podobny kilometraż do mojej jak i swojej to pod warunkiem, że zaakceptuje "naszą " stajnię czemu nie mógłby rozważyć takiej opcji. Co do opłat właściciela pisałam już wiele razy. Widocznie nie wszystkim chce się czytać od początku. Piszę po raz ostatni ; jeśli właściciel będzie jeżdził normalnie, w miarę wolnego czasu to dzierżawcy pokrywają koszty. Jeśli będzie życzył sobie jeżdzić codziennie , to kiedy ma jeżdzić ( i za co płacić) dzierżawca ? No chyba że sam właściciel nie będzie widział w tym nic niewłaściwego - ja byłabym innego zdania. O leczeniu kontuzji też pisałam wiele razy i piszę ostatni. Jesteśmy uczciwi. Jak koń zachoruje to będziemy leczyć . Właściciel może nie wierzyć w ludzką uczciwość i zapewni to sobie odp. zapisem w umowie. Leczyliśmy już "nasze podrzutki " włącznie z kilkumiesięczną rezygnacją z jazd ( w przypadku mojej Rewzji - zapalenie mięśnia ). Ale część z wypowiadających się woli naskakiwać na innych zakładając że jestem złem wcielonym . No cóż krytyka innych niektórych dowartościowuje 
Problem z pozyskaniem konia do współdzierżawy
autor: Rewizja dnia 25 lipca 2014 o 11:18
Ja tylko skromnie przypomnę, że w ostatnim poście p. 2 był rozwinięty na pdp. a i b. Poza tym zakładam i mam nadzieję, że właściciel też będzie na tym koniu jeżdził - no to chyba będzie koń tej jazdy miał dość.
Problem z pozyskaniem konia do współdzierżawy
autor: Rewizja dnia 25 lipca 2014 o 09:49
Rewizja
1. oferta mało atrakcyjna dla właściciela konia - mało precyzyjna wypowiedż - każdy właściciel może chcieć czego innego , skala jego wymagań to od 1 do 10
2. opcja mało zdrowa dla konia (stanie tydzień i jazda w weekend)-
a)jeśli do konia bedzie tylko ten mój kolega to tak - taka opcja. I znów dla jednych właścicieli to będzie optymalne - bo koń nie jest forsowany, dla innych nie do przyjecia - bo za mało chodzi - to wtedy
b) mam jeszcze przynajmniej jedną chętną osobę , która chętnie dołączy się do dzierżawy . Obaj dzierżawcy muszą być zaakceptowani przez właściciela i powinien on sprawdzać użytkowanie konia i jego stan zdrowia.

3. mimo kiepskiego stanu aktualnego konia ciągłe go użytkowanie - koń jest jak w najlepszym zdrowiu, tylko ma sporo lat. Tereny są ok, 1,5 godzinne z duużą przewagą spokojnego tempa. Przy ostatnich upałach zrezygnowaliśmy z terenów i chodzi po maneżu
4. ciężki kolega o słabych umiejętnościach, który nie ma zamiaru ich podnosić (kręgosłup konia nie jest z żelaza)- o umiejętnościach powinna wypowiadać się osoba, która te umiejętności widziała najlepiej ew. właściciel. Podnosić je trzeba , jak ktoś jest normalny to zawsze dąży do doskonalenia siebie. Do tej pory nie miał on trenera ale faktycznie zacznę takowego szukać
Faith - myślałam , że u siebie jeżdzisz  😉. Ale u nas była sytuacja , że stajnia w pobliżu zmieniła właściciela i część osób podziękowało. Ci właściciele szukali gdzieby się przenieść . A nawet podniesienie stawki za pensjonat np ze 500 na 700 (bo np.właścicel dobudował końskie spa )  może spowodować chęć zmiany na "gorsze" ale tańsze
Problem z pozyskaniem konia do współdzierżawy
autor: Rewizja dnia 25 lipca 2014 o 08:19
Przecież nie piszę do osób, które nie chcą przenosin ! Zaczynam od ogloszeń gdzie jest wzmianka o takiej możliwości - mało ich, owszem, ale są .Potem sięgam po ogloszenia jak przytoczone - gdzie nic nie pisze - przecież nie szkodzi mi zapytać.
"Tak abstrachujac juz od dziwnych wymagan szukajacej." A co takiego dziwnego ? Mam na myśli taką samą dzierżawę jak wypowiadające się tu osoby co same dzierżawią. Opieka + jazdy. Opcji ilość jazd i kwoty za dzierżawę jest chyba tyle ile dajacych ogłoszenia.
Problem z pozyskaniem konia do współdzierżawy
autor: Rewizja dnia 25 lipca 2014 o 07:37
Opis
Udostępnie konie do jazdy (mała prywatna stajnia) w zamian za pomoc. Do dyspozycji przestronny plac, piękne tereny oraz możliwość uczestnictwa w rajdach konnych. Oferta dla oso pełnoletnich i swobodnie panujących nad koniem. Okolice P...., więcej na mail ....

Opis
12 letni folblut.
Zdrowy.
Koń spokojny , miły i grzeczny w obejściu.
Ładnie pracuje na lonży.(.....)Co do opłat-dzierżawy,jest to naprawdę nieduża kwota.(....)

Opis
Szukam współdzierżawy do 7 letniej klaczy.(....)Interesuje mnie współdzierżawa 2 dni w tygodniu (...). Koszt to 250 zł.Jeśli jesteś osobą trzeźwo i rozsądnie myślącą na pewno się dogadamy🙂 Razem z koniem użyczam cały sprzęt.(....)

Opis
Wałach, pełna krew angielska, zdrowy i chętny do pracy. Skacze do 1m (...). Koń do jazdy rekreacyjnej lub nauki), chodzi w tereny, potrafi sprostać wymogom egzaminu instruktorskiemu i srebrnej odznace PZJ.(...). Koń stoi w stajni ... - w okolicy ... (dojazd WKD). Cena zależy od wymiaru dzierżawy (100-400 zł)

To kopie kilku ogłoszeń z ostatnich 2 dni z samej re-volty. Więc proszę mi nie wmawiać , że szukam gruszek na wierzbie. Są ich dziesiątki . Dlaczego ? Bo ludzie biednieją - i ci co mają konie i ci co nie mają , a chcieliby jeżdzić. Może i nie jest to normalne ale to nasza polska rzeczywistość. Wybrałam tylko te, gdzie nie zaznaczono, że NIE ma możliwości przeniesienia .
Problem z pozyskaniem konia do współdzierżawy
autor: Rewizja dnia 24 lipca 2014 o 13:11
BitSmoked - tak stawiałam się w takiej sytuacji  🙂. Po pierwsze szukałabym po znajomych , których znam i wiem jak postępują z końmi czy podnajęliby mojego za opłaty. Oddałabym w dzierżawę ze sprzętem bo nie jest wart 10 tys.  Potem dałabym ogłoszenie, pewnie, że wolałabym żeby koń został tu gdzie stoi, bo jest tu już z 10 lat. Jeśli nie zgłosiłby się nikt chętny, a czas by naglił to musiałabym zgodzić na przenosiny lub przepadek konia za długi na rzecz stajni. Co by mi to dało ?W pierwszym przypadku mogę bez problemów konia odzyskać w drugim niekoniecznie. Zabezpieczenie się, żeby nikt nie zepsuł konia fizycznie i psychicznie nie istnieje. Bo o leczeniu, kosztach napraw sprzętu, kowalu, pensjonacie, odżywkach można napisać w umowie. Ale ogarnięcie ludzkiej psychiki jest niemożliwe. I ja - właściciel - mogę przyjeżdżać i płakać, że ten mój koń taki zmęczony i że wydaje mi się że schudł, a dzierżawca na to - powinnaś się cieszyć- nabiera mięśni, traci tłuszcz, łagodnieje pod wpływem treningów. I takie dyskusje bez końca , aż stwierdzam - odbieram bo mi mojego żal. I albo trafiam lepiej albo nie. Nie jest to konfortowa sytuacja dla żadnej ze stron, nie wspominając o koniu. Ale takie ogłoszenia jednak są . Po napisaniu tego postu zauważyłam, że pisałam o mojej Rewizji jakbym była jej właścicielem  🙄
Problem z pozyskaniem konia do współdzierżawy
autor: Rewizja dnia 24 lipca 2014 o 11:57
Rozumiem. Jeśli z ogłoszenia wynika, że koń , sprzęt itd jest wysokiej klasy to nie kontaktuję się z ogłoszeniodawcą bo wiem, że oczekiwanych warunków nie zapewnię. Do tej pory zakładałam, że w ogłoszeniach są też oferty o mniejszych wymaganiach np. konie porekraacyjne, kilkunastoletnie itd. a ich właściciele zgodzą się na warunki jakie "moja" stajnia może zaoferować. Z dotychczasowych postów wynika, że byłam w błędzie. Po prostu jeżdzić na koniu, którego się nie kupiło, za koszty jego utrzymania to postawa "roszczeniowa". 
Do wypowiedzi Isabelle : Kwestia sprzętu jest do dogadania. Z reguły koń ma swój dopasowany sprzęt i lepiej wziąść go wraz z nim niż dobierać nowy. W razie zniszczenia odpowiedzialna za to osoba płaci za naprawę. Drobny sprzęt - ten z nawiasu, posiadamy własny. Osoby nie są początkujące. Użytkowanie raz - dwa x w tyg. teren tyle samo maneż, chyba że właściciel narzuci inne ograniczenia. Właściciel jeżdzi za darmo, chyba że dzierżawcy nie są w stanie "dopchać" się do konia i jest to nagminne. Pozostaje wtedy męska rozmowa i ew. zwrot konia. Trener - jak najbardziej ale nie na każdą jazdę.
Problem z pozyskaniem konia do współdzierżawy
autor: Rewizja dnia 24 lipca 2014 o 09:01
Bardzo dobrze streściłaś sytuację. Drobna korekta 😀zierżawcy nie płacą górki tylko pensjonat. Czy właściciel stajni coś z tego ma - nie wiem. Dodatkowe koszty - szczepionki , kowal, ew. leczenie dzielą dzierżawcy między siebie. Właściciel stajni nie jest zainteresowany poszukiwaniem konia dla dzierżawców. On tylko zauważa, że ta najstarsza za dużo pracuje. Ale wymaganie od niego żeby kupił konia i oddał w dzierżawę nam ? Mogę się prywatnie z tego uśmiać i ci co go znają też. On łaskawie się zgodzil żeby mu jeszcze jednego konia przyprowadzić i za niego oczywiście placić po to żeby tamtą odciążyć.  Piszesz, że jak ktoś już musi oddać w bezpłatną dzierżawę to już prędzej odda za darmo lub sprzeda. A jak np. jest w ciąży albo wyjeżdża do pracy za granicę ? Może być zainteresowany bezpłatną dzierżawą
Problem z pozyskaniem konia do współdzierżawy
autor: Rewizja dnia 24 lipca 2014 o 08:27
Dlaczego darmowej ? Po to są umowy, w których dzierżawiący zobowiązują się do płacenia - i za pensjonat, i za leczenie, i za kowala, a ile to już bardzo indywidualna kwestia zależąca też, jak sądzę, od "jakości" konia- brzydko mówiąc. Zgadzam się, że koszty kupna i utrzymania konia nijak się mają do kosztów jego "wynajęcia" i słowo "zarobić ", które użyłam wcześniej nie odnosiło się do ogólnego bilansu finansowego tylko tego co zostaje w ręku właścielowi w pierwszym miesiącu po oddaniu konia w dzierżawę - taki skrót myślowy  😀
Najciekawsze jest to, że z ogłoszeniodawcami, z którymi udało mi się wymienić kilka maili nigdy nie dochodziło do etapu rozmowy o pieniądzach. Dlatego nie mogłam nikogo wystraszyć swoją "roszczeniową" postawą. Czytając to co piszecie dochodzę do wniosku, że po prostu mam szczęście, że mogę jeżdzić za niewielkie pieniądze i chyba nie znajdę drugiego takiego farta przez ogłoszenia. No chyba, że zacznę czytać "oddam za darmo"...
A tak przy okazji, bardzo staram się nie robić osobistych wycieczek i nie obrażać tych co zechcieli się na moim wątku wypowiedzieć. horse_art - nie opisuję wszystkich szczegółow bo to niewiele ma wspólnego z tematem. Np. tego, że kobyła chodzi długie tereny obecnie  raz na miesiąc. "Wszystkowiedząca kuniorka" ? ! Sorry, wszystko chętnie czytam i odpiszę na każdy post w tym temacie ale nie na taki, w którym jestem mieszana z błotem czy stawiana na równi ze złodziejem.
Problem z pozyskaniem konia do współdzierżawy
autor: Rewizja dnia 24 lipca 2014 o 07:51
Nie szukam dla siebie, szukam dla kolegi. Robię to bezinteresownie jak chodzi o niego - on nie jest biegły w internecie. Na tej kobyłce uczy się też jedna osoba i jeżdzi inna, która jest samodzielna. Gdybym znalazła konia to zakładam , że mój ciężki kolega i ta samodzielna by się przesiedli...
Problem z pozyskaniem konia do współdzierżawy
autor: Rewizja dnia 24 lipca 2014 o 07:39
Hm, nie wiem czemu moja postawa wydaje się roszczeniowa. Ja piszę to co znam z autopsji. W stajni , gdzie jeżdżę, są dwa porzucone przez wlaścicieli konie. Właściciel stajni nie oddał ich na rzeż- może nie chciał, może nie mógł. Znalazły się osoby, które dogadały się z właścicielem tej stajni - my ci damy kasę, ty nam pozwól jeżdzić. Potem doszły kolejne osoby - na tej samej zasadzie. Właściciel stajni dostał więcej kasy. Konie chodziły częściej. Ludzie, którzy na nich jeżdzili, tak się trafiło , że w razie kontuzji czy choroby kupowali leki, płacili za weta itd na zasadzie ilu jeżdżców na konia, tylu się składa . Szczęśliwie do tej pory nie było większych kontuzji bo też użytkowanie koni jest typowo rekraacyjne. Własny trener ? Jego koszt po 3-4 wizytach przekroczyłby to co płacę za pensjonat . Tak więc grupa niezamożnych osób połączyła przyjemne z pożytecznym. Jest tylko jeden problem . Najstarsza z użytkowanych w ten sposób kobył już na prawdę powinna kręcić się góra godzinę po maneżu, a nie chodzić w długie tereny. Dostrzegłam ten problem rok temu i zaczęłam szukać. Wydawało mi się, że jak ktoś się ogłasza, że ma konia do dzierżawy to nie dlatego, że chce na nim zarobić tylko dlatego , że chce zejść z kosztów utrzymania. Bo ja gdybym miała konia  i musiała się  nim z kimś podzielić , to przede wszystkim chciałabym żeby trafił w tzw. dobre ręcę. Żeby był jeżdżony, a nie zamęczany, żeby dostawał dobrze zjeść i miał czysto. No i żeby płacić mniej za pensjonat. Dopiero Wasze posty uświadomiły mi , że istnieje coś takiego jak czynsz dzierżawny, wymaganie treningu pod okiem trenera  i inne takie... 
Problem z pozyskaniem konia do współdzierżawy
autor: Rewizja dnia 23 lipca 2014 o 18:03
Po piewsze mój ostatni post był podsumowaniem tego co napisały Gaga, Strzyga, i jeszcze inne osoby.
Po drugie jak już coś piszę to mam w zwyczaju to przeczytać przed wysłaniem - stąd zapewne wrażenie, skąd inąd słuszne, że jestem "mundra"
Po trzecie - ja nie kalkuluję chłodno. Jest dokładnie na odwrót - jestem zbyt uczciwa i wolę ze swojego dać niż coś komuś "wisieć" . I zostało to wielokrotnie wykorzystane. Konia, na którym teraz jeżdżę, dzierżawię od 4 lat. Płacę za weta , za pensjonat, za kowala i nie opuszczę w potrzebie ani w chorobie. A jej właściciel, droga TAJGO, chyba zapomniał, że ją ma. Dlatego nie pisz mi o komunikacji ani o tym jak to właściciel musiałby po mnie ratować swoje zwierzę.Bo na jakiej podstawie wyciągasz takie wnioski ? Nie podoba ci się styl w jakim piszę ? Nic na to nie poradzę, lubię jasne wypowiedzi.
Po czwarte czemu, na każdym chyba wątku, dochodzi do słownych zaczepek. Czy tak bardzo lubimy sobie dokuczać, że sedno sprawy schodzi na plan dalszy ?
Po piąte TAJGA, ElaPe i Orzeszkowa nie powieżyłyby mi swoich koni. Trudno. Spróbuję jednak wrócić do tematu. To co je tak zbulwersowało czyli kwestia szczegółów technicznych  dzierżawy nie była tematem mojego wątku. Tematem jest na ile realne jest znalezienie konia do dzierżawy z opcją przeniesienia.
Problem z pozyskaniem konia do współdzierżawy
autor: Rewizja dnia 23 lipca 2014 o 16:08
To był cenny post, który dużo wniósł do dyskusji...
Przy okazji dziękuję za opinię o mnie.