Planta

Howdy!

Konto zarejstrowane: 04 października 2015
Howdy!

Najnowsze posty użytkownika:

Plaga egipska w stajni... Pasożyty zajeły wszystkie zwierzęta! Pomocy!
autor: Planta dnia 11 lipca 2020 o 00:19
To przypomina tutejsze chiggers. Male roztocza, ktorych uklucia bola jak diabli, a potem pojawia sie czerwona wysypka i swiad taki, ze czlowiek drapie sie nawet we snie.
Konie ich nie maja, u ludzi pomaga DEET, a na swiat kapiele w wodzie z octem. Moze pomoze wymycie i wyplukanie koni woda z octem?
Styl western (dawniej kącik)
autor: Planta dnia 02 lipca 2020 o 17:17
Malopolak? Wejdz na watki posiadaczy. Z mojego doswiadczenia to byly konie do wszystkiego, od jazdy do orki.
Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: Planta dnia 28 czerwca 2020 o 16:15
"I believe I can fly.....I believe I can touch the sky!"  🤣
Niezdiagnozowane kulawizny: Wyrok?
autor: Planta dnia 19 czerwca 2020 o 13:53
Moja tak miala kulawizne, ktora postepowala do punktu, kiedy kon chodzil na trzech nogach.
Wet, specjalista, robil rentgeny, badal, strugal i naciskal i nic nie mogl znalezc. Szukal, czy to moze ropien, niewidoczny na rentgenie, w koncu zaczal robic blokady. Biedna Shy poddawala sie temu bez sprzeciwu, nawet nie trzeba bylo glupiego Jasia, cala klinika ja kochala za spokoj. Dostawala paste przeciwzapalna, leki ktore mialy pomoc przez puszke kopytowa, mocowane do kopyta (nie znam nazwy), strugana byla prawie do zywego-wet zobaczyl troche krwi z przodu kopyta. Zero obrzeku i bolesnosci w stawie. Po prawie miesiacu jezdzenia dwa razy w tygodniu i ciaglym badaniu i kilkakrotnym ostrzykaniu-przeszlo. 
siodła bezterlicowe
autor: Planta dnia 19 czerwca 2020 o 02:58
Mialam Ghosta do wyprobowania. Siedzialo sie niezle, dobrze trzymal sie na obu moich koniach, co docenilam w przypadku mojej postrzelonej i wielkiej Babe, i nawet myslalam o kupieniu. Ale zdecydowalam na nie, bo siedzialo sie na nim dziwnie wysoko, ponad koniem, te poduszki byly bardzo wysokie i czulam, jakbym nie miala kontaktu z koniem.
Styl western (dawniej kącik)
autor: Planta dnia 18 czerwca 2020 o 22:10
Mialam ostatnio szanse zobaczenia konia ropingowego za ktorego oferowano 80 tys  $. Moj kowal hoduje i trenuje oraz wystawia konie ropingowe i tydzien temu [przyjechal strugac moje z przyczepka, bo byl w drodze na zawody. Bylam ciekawa jak jego kon wyglada-i jakiego wedzidla uzywa. Facet otworzyl przyczepke, cmoknal na konia, kon grzecznie wyszedl tylem i zatrzymal sie i stal bez ruchu. Nie byl przywiazany do przyczepki. Kon wielkosci mojej Shy, kolo 15hh, nie zbudowany jak wiekszosc quarter jak widze, bez wielkiego dupska. Chcialabym wsiasc na takiego, zeby sprawdzic, ale raz, ze kowal nie mial czasu, bo dojazd na zawody mial zajac poltorej godziny, po drugie czulabym sie jak w Ferrari po przesiadce z pickupa, nie wiedzialabym co robic i na ile moge sobie pozwolic.
Wedzidlo z dosc wysokiem portem, zginajace sie na zawiasach kulkowych, z miedzianymi rolkami na dziaslach. recznie robione, za jedyne 400$  🤔
Potem kowal znowu cmoknal i kon bez pomocy sam zaladowal sie do przyczepki. Pozazdroscilam!!! 😍
Styl western (dawniej kącik)
autor: Planta dnia 14 czerwca 2020 o 14:51
Wole ostatnio raczej czytac niz sie wypowiadac, ale to o ogonach mnie wkurza, wiec napisze.  U walkerow do Big Lick jest to typowe i wrecz wymagane, przecina sie miesnie ogona i nerwy, po czym zaklada specjalny zestaw zginajacy ten ogona w pol, zeby wystawal ponad grzbiet
Mozna takie zestawy kupic legalnie np tutaj
https://www.wcircle.com/inc/sdetail/648
https://www.wcircle.com/inc/sdetail/16655

Stosuje sie to tez u Saddlebred, Hackney, czy innych ras, gdzie wysoko noszone ogony podczas pokazow sa punktowane.

Mozna latwo kupic ksiazki, gdzie sa instrukcje, jak sie to robi. Sa dostepne np na Amazonie.



Koronawirus i jego skutki ekonomiczne a branża jeździecka
autor: Planta dnia 19 marca 2020 o 21:08
Moja fox trotterka wlasnie za dwa dni bedzie kryta, ale to glownie dlatego ze juz bylo oplacone z gory trzy miesiace temu i to bedzie inseminacja, nasienie bedzie wyslane kurierem z Missouri.
W sklepach dla farmerow zaczynaja sie pustki, widac puste miejsca gdzie wczesniej bylo duzo worow z karma. Widze caly czas samochody zaladowane sianem na pakach. Sama zamierzam pojechac jutro czy uda mi sie kupic duza bele.
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 05 grudnia 2019 o 12:58
Wczoraj byl sad. To byla wrecz parodia sadu, jesli moge powiedziec.
Na poczatku calej sprawy bylismy poinformowani, ze siadamy po dwoch stronach sali sadowej, zweby nie patrzec na siebie, nie odzywac sie.
Usiadlam z lewej strony, mniej wiecej w srodku, Dave przyszedl, spojrzal na mnie, wydal pogardliwe prychniecie i usiadl trzy siedzenia ode mnie w rzedzie przede mna, co jakis czas odwracal sie lekko i prychal. Nie dosc ze zlamal prawo, ale to bylo takie...dziecinne zachowanie. Zmyl sie zanim przyszli nasi prawnicy z negocjacji, a kiedy sedzia wezwal obie strony, Dave zniknal z sali. Sedzia zapytal o niego, wiec prawnik meza, stojacy bokiem do sedziego, z rekami w kieszeniach i oparty o biurko powiedzial, ze Dave nie chce lamac zakazu zblizania sie. Sedzia stanowczo zazadal obecnosci drugiej strony i zapewnil., ze na sali sa dwaj szeryfowie (w zwiazku z jego jazda po pijanemu byli wezwani do sadu) i ze moga w razie czego powstrzymac nas od rzucenia sie na siebie.
Rechocik wszystkich prawnikow.
Stanelo na tym, ze skoro zle wypowiedzialam sie o mezu ( powiedzialam, ze chyba nie dba czy dziecko ma cieple ubrania przed zblizajacym sie zalamaniem pogody, bo nie wyslal kasy na czas, a przedluzyl sobie o tydzien), to obie strony sa zobowiazane przejsc 12 godzinny kurs coparentingu (nie znam polskiego odpowiednika), ostateczna rozprawa odbedzie sie 18 lutego, a na razie zostaje tak jak jest, dziecko zostaje ze mna. I na tych samych warunkach bo 'przeciez nie chcemy go zabic finansowo" (rechocik wszystkich facetow,w tym Dave'a).
Dave wyskoczyl z sali jak oparzony.
A ja zastanawiam sie, czy sedzia ma dzieci i probowal zaspokoic wszystkie ich potrzeby za 300$ miesiecznie, gdy sam telefon kosztuje 60, szkolne obiady kolo 80, a gdzie ubrania-bo przyszla doslownie z kilkoma rzeczami i dwiema parami butow.
Szukam pracy-dzis dostalam z urzedu pracy zgloszenie zapotrzebowanie na szefa laboratorium-nie mam az takiego doswiadczenia, zeby zglaszac sie na taka pozycje.

Moje konie nadal szukaja wyjscia z wybiegu-wczoraj znalazlam kijek z wlokna szklanego ktory byl czescia ogrodzenia z pradem lezacy na ziemi i uziemiajacy pastucha. Babe zdecydowanie sie nudzi. 

Musze w koncu wejsc na dach i wymienic czesc asfaltowych dachowek- czesc jest polamana. Pare lat temu dostalismy za powazne uszkodzenie dachu w czasie silnego wiatru i gradu odszkodowanie, ktore Dave wzial do kieszeni. A ja teraz od dwoch lat, czyli tyle ile mieszkam sama, bujam sie z doraznym reperowaniem. Dobrze, ze nie mam leku wysokosci i wiem jak wymienic dachowki. W pozwie rozwodowym zazadalam zwrotu pieniedzy. Moglabym wtedy wziac ekipe i zrobic blachodachowke, ech...

To nowa czesc ogrodzenia. Musze przyciac slupki do jednakowej wysokosci, ale wazne, ze Babe nie jest w stanie zdeprac siatki-jest rozciagnieta na podwojnie skreconym i mocno naciagnietym drucie u gory i dolu, nad siatka jest pastuch.


Rog kolo drzwi do garazu


Podwojna brama do wjazdu samochodem badz z przyczepa, z boku pojedyncza do wczodzenia lub wjazdu traktorkiem-kosiarka


Tak naciagam siatke-panie z CPS nie rozumieja dlaczego nie sprzedam Rosomaka i nie kupie czegos w rodzaju sedana. Nie rozumieja ze sedanem nie da sie robic takich rzeczy kal naciaganie siatki czy ciezkie prace typu wyciaganie starych slupkow cementem z ziemi. A na ciagnik mnie nie stac. Za to nakleilam sobie nalepke na klapce. Bardzo apropos, skoro Rosomak pali okolo 17 litrow /100 km






Niestety jest sucho, trawa wyschnieta, wiec mamy ciagle pozary.
Pozar prerii za stacja benzynowa u zbiegu ulic, niedaleko od nas, po prawej


Pozar troche dalej, po lewej


I pozar u najblizszego sasiada, poszedl z dymem jego dom modulowy. Dobrze, ze nie przerzucilo sie na moj. Na szcescie wyplacono mu odszkodowanie i wybudowal wielka chalupe.


I kilka zdjec chmur, ktore czasem przeksztalcaja sie w silne burze




Babe czeka na zarcie-tak sie ustawila ze kark wyglada jak u ogiera


I w czasie przycinania kopyt przez kowala  😀

Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 29 listopada 2019 o 14:41
Dziekuje. Czlowiek sie bardzo przywiazuje do zwierzakow, mialamm nadzieje, ze zostana ze mna dluzej niz 8 lat.
Wiele mi pomogly w chwilach depresji.

No i znowu Babe straszy Shy. Shy wlazla w sam koniec wybiegu, gdzie zweza sie do chwilowo zablokowanego przejscia, stja tam dwa pojemniki z woda. Kiedy rano poszlam je nakarmic, Shy miala linke pastucha (nie podlaczona) na karku bo wsadzila leb miedzy linke i ogrodzenie, sprzaczka derki zaczepila sie o siatke i tak stala unieruchomiona, za pojemnikami, kto wie jak dlugo. Stala dla mnie cierpliwie, kiedy odplatywalam ja z siatki ogrodzeniowej i dopiero kiedy powiedzialam zeby sie cofnela, uciekla, przy okazji wsadzajac jedna nowe w pojemnik. Ale na szczescie nic sie nie stalo i juz po chwili byla spokojna, zaczela jesc.

Pastwisko jest jednym, wielkim zasysajacym nogi bagnem. Gumiaki mam zalepione glina do kostek.
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 29 listopada 2019 o 02:43
Znalazlam ostatnie wspolne zdjecie na kompie-komorka ze zdjeciami jest w naprawie.


Dziekuje, Tilmenie. Nigdy nie mow nigdy! Jedna z forumek spedzila mysle ze mile, pare dni u mnie. I plakac mi sie chcialo, jak wyjezdzali. Sprobuje zmobilizowac sie do wiekszej aktywnosci. Bo sama widze, jak bardzo ograniczylam sie do podstaw-przetrwania i nic wiecej. Nie pisalam na forach, bo albo bylam padnieta po pracy (pracach przy domu rowniez), albo zajeta czyms, albo w dolku psychicznym. Bo trudno jest zyc, jak sie zyje od czeku do czeku, nie mozna znalezc pracy w swoich kwalifikacjach bo maz z szerokimi znajomosciami juz sie o to zatroszczyl i trzeba wybierac miedzy potrzebnym i niezbednym.

Ale dosc smucenia. Kolacja udala sie nadzwyczajnie, wszyscy troje potem siedzielismy wzdeci i ogladalismy horrory-to nasza nowa, swiecka tradycja. Resztek i tak zostalo do konca tygodnia. Ale juz o 6 wieczorem bylo ciemno, to co rozmarzlo w ciagu dnia, zaczelo zamarzac i jezdnia zaczela sie pokrywac lodem, wiec musielismy sie pozegnac. Psy powitaly nas entuzjastycznie i Chinook pokazala, gdzie w kuchni znajduja sie psie przysmaki, na wypadek gdybym zapomniala 

Co do Chinook, kupilam ja od pani z Nowego Meksyku, jako mieszanke wilka, owczarka niemieckiego i niewielkiej domieszki husky. Caly czas zamartwialam sie jakiej bedzie wielkosci, bo wilkopsy jakie widzialam na zdjeciach i YouTube byly wielkie!
Tak wygladala, gdy przywiezlismy ja do domu (zdjecie niestety obrocone, nie wiem czemu)


Pierwsze zapoznawanie sie z podworkiem i nowym przyjacielem


Psowilki przechodza zmiany ubarwienia, tzw phasing, wiec az trudno rozpoznac, ze to ten sam pies na zdjeciach!




Z corka-Chinook uznala, ze nalezy jej sie najlepsze miejsce siedzace!




Nowsze zdjecia niestety sa tylko na komorce.

A jutro Czarny Piatek i zastanawiam sie, czy warto wyjezdzac z domu. W sklepie, z ktorego dostalam reklame, maja miec rozkladajace sie fotele za 1/5 oryginalnej ceny, ale czy rzeczywiscie beda czy tez uslysze, ze byl jeden i wlasnie sie sprzedal? W zeszlym roku musialam pojechac po cos i doslownie co kilometr byl jakis wypadek, ludzie w amoku w sznurach samochodow...to nie na moje nerwy.
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 28 listopada 2019 o 19:56
Hej
Dzis jest Swieto Dziekczynienia, wiec caly poprzedni dzien i dzis spedzilam w garach. Konie zaderkowane, bo w nocy byl marznacy snieg i wszystko jest oblodzone. Shy powitala mnie z wyrzutem, ze sniadanie sie opoznilo.
No wiec we wtorek jest (mam nadzieje) ostateczny juz sad o pozostawienie corki ze mna. Kiedy pol roku temu sad zdecydowal, ze bedziemy sprawowac opieke naprzemienna, po dwoch miesiacach maz sie wypisal z opieki. Po prostu pozostawil corke sama, na caly wieczor, a kiedy probowala do niego dodzwonic sie, nie odbieral telefonu. Obawiajac sie najgorszego zadzwonila do CPS, a kiedy supervisorka naszej sprawy usilowala sie do niego dodzwonic, nie odbieral, a w koncu kiedy odebral, brzmian na pijanego. Zapowiedziala wiec, ze bedzie za pol godziny z szeryfem i alkomatem. Maz wowczas powiedzial jej ze sie nie pojawi i zeby zabierali dziecko, bo on juz ma dosc.
Tak wiec niespodziewanie dostalam corke w sobote poznym wieczorem. Po tygodniu chciala dostac reszte swoich rzeczy, zamiast sie spotkac z superviserka, wyrzucil jej rzeczy na ganek. Do tej pory nie dostala bizuterii (m.in. krzyzykow ze chrztu) i wiekszosci markowych ubran.
Odbyl sie sad, ze dziecko bedzie pod moja opieka, ale maz nie byl naciskany dlaczego zostawil corke. Co wiecej, przyznala sie ze praktycznie codzinnie byla zostawiana sama na dlugie godziny, a ojciec jechal "do silowni" skad wracal pijany. I CPS nie zrobilo rachunku sumienia, co wiecej, nikt nie sprawdzil, jak sprawuje opieke, kiedy corka jest u niego.

Ja przez siedem miesiecy pracowalam dla miasta, w wydzile odpadkow stalych, w spawalni. Probowalam dorownac facetom, dopoki nie kazano mi samej wkladac ponad 100 kg platow walcowanej stali do maszyny tnacej. Zalatwilam sobie kregoslup i nadgarstek. A na koniec rozstalismy sie ku obopolnej uldze, bo corka nie chciala zostawac w letnim przedszkolu, gdzie rodzicow nie poinformowano o inwazji pchel i wszy wsrod dzieci, ja co wieczor po odebraniu jej kladlam sie plasko na podlodze zeby odciazyc kregoslup i plakalam z bolu, a moj szef mial dosc moich skarg o molestowanie seksualne, z ktorymi nic nie mial zamiaru robic.

Tak wiec na razie zyje, szukam pracy i intensywnie przebudowuje ogrodzneia, bo moje elektryczne nie dzialalo nie wiedziec czemu i konie polozyly wiekszosc siatki. Dopiero moj znajomy odkryl, ze wprawdzie zasilacz sloneczny wyglada jakby dzialal, ale po 3-4 latach nalezy wymienic go na nowy. Teraz mam zasilany z sieci, oba konie juz sie przekonaly ze dziala i zachowuja dystans do siatki.
W miedzyczasie przyjmuje, czesto niezapowiedziane wizyty CPS i CASA, probujace zlapac mnie na czyms, co mozna napisac w raporcie. Zyje w ciaglym stresie, szukam pracy, ale nie fizycznej-wczoraj bylam u lekarza kolejny raz z bolem dolnego odcinka kregoslupa. Po godzinie pracy fizycznej musze sie polozyc i odlezec troche albo bol sie nasila. Podejrzewam wypadajacy dysk, bo bol jest w jednym miejscu i bardzo sie nasila po ucisnieciu, ale pielegniarka, ktora przyjela mnie w zastepstwie lekarza rodzinnego, niczego sie nie dopatrzyla na zdjeciach rentgenowskich poza skreconym w plaskie boczne S kregoslupem. Podejrzewa silny spazm miesni kregospupa, wiec dostalam leki rozkurczowe, ktore dzis nie odbiore z powodu swiat.
Trzy tygodnie temu maz zostal aresztowany za prowadzenie po pijanemu. Jak zwykle wykupila go siostra. Teraz sie msci (z raportu CPS wynika, ze obwinia mnie za swoj alkoholizm-infantylny argument, bo przyznal mi sie ze zaczl pic nalogowo kiedy mial 17 lat, a ja dopiero sie urodzilam) i bawi sie z platnosciami. Trzy tygodnie temu mial wplacic alimenty na mnie i na corke, wplacil cale 175$, wiec bylo bardzo, bardzo zle finansowo. Dopiero moja adwokat, ktora dziala z fochem, porozmawiala z jego adwokatem, wiec wplacil reszte-cale dwa dni przed swietami.

Tak wiec nie pisalam, bo bylam i jestem zajeta przezyciem-zaopiekowaniem sie corka tak, zeby CPS nie mialo sie o co przyczepic, domem i zwierzetami.
Moje dwi dobermanki odeszly w czasie ostatniego pol roku-Xena na agresywny nowotwor kosci, w ciagu tygodnia od lekkiego spuchniecia stawu skokowego do potrojnej szerokosci spuchnietego uda, juz wtedy z przezutami do innych czesci ciala-przy agresywnej chemoterapii na ktora nie bylo mnie stac, amputecji nogi az po staw biodrowy, moglabym przedluzyc jej zycie o 2-3 miesiace. Wolalam dac jej lagodna smierc. Odpoczywa w ogrodzie.
Gaby poltorej miesiaca temu odeszla nagle, wstawala spod stolu i przewrocila sie na bok, juz martwa. Sadze, ze miala nagly atak serca. Przynajmniej nie cierpiala. Spoczywa obok siostry.
Bylo bardzo ciezko psychicznie.
W tej chwili ze starej ekipy zostal Ralf, mix husky, i dolaczyla do niego suczka, mieszanka  wilka szarego z owczarkiem niemieckim. Jest wielkosci Ralfa, po okresie intensywnego gryzienia okazala sie slodkim, przytulaszczym psem, ktory kocha mizianie po brzuchu, w jeden dzien nauczyla sie podawania lapy, kradnie wszytsko z kuchni jak leci, choc juz jej to przechodzi, spi ze mna przytulona i jedynym objawem jej wilczej czesci jest jej wyglad i obrona mnie przed atakujacymi psami. Na sasiedniej ulicy jest buldog amerykanski, ktorego wlasciciele puszczaja go luzem, wiec bylismy na spacerze zaatakowani juz trzy razy. Chinook lapie go za garlo lub nogi, wydarla mu kawalek policzka (w wieku 8 miesiecy).
Wlasciciele powiedzieli ze zyja w wolnym Teksasie i nie beda psa wiazac a jak sie nam nie podoba, to mozemy sobie zadzwonic na policje.
Chyba po ostatnim incydencie zaczeli jednak go chowac a ja na wszelki wypadek zarzucilam chodzenie w tamte okolice.

I to chyba tyle na teraz. Zaraz pakujemy jedzenie i jedziemy do znajomego razem zasiasc przy swiatecznym stole.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: Planta dnia 20 stycznia 2019 o 17:18
Moja klacz nauczyla sie, ze jak dobrze szarpnie lbem, to pojdzie albo karabinczyk, albo kantar. W ciagu pol roku zalatwila mii tak 6-7 uwiazow. I tez uzywalam bezpiecznyhc karabinczykow, jeden sie zlamal i trafil mnie w dlon, gdzie zlamal mi dwie kosci.
Od tamtej pory zaczelam wiazac na sztywno i z kantarem sznurkowym. Pare razy sie szarpnela, nic sie nie odpielo, wiec teraz stoi spokojnie.
ruja u klaczy - problemy, pytania i jak to znoszą właściciele;-)
autor: Planta dnia 12 listopada 2018 o 15:30
Shy, moja klacz, ma to samo z wymionami i plynem jak bardzo rozwodnione mleko. Jest u mnie trzeci rok i caly czas ma powiekszone wymiona, chco nie az takk jak na tych zdjeciach. Bylam z nia u specjalisty od koni i stwierdzil, ze nic sie nie da zrobic, ze to hormonalnei klacz "chce zazrebienia". Opcjonalnie proponowal zastrzyki, ale powiedzial, ze sa bardzo drogie i stosuje sie je praktycznie u bardzo drogich koni.
Na poczatku zdalalam, widac bylo ulge, stala przy tym jak zamurowana, raz nawet podniosla na bok noge jak sikajacy pies  🙄, zeby ulatwic mi dostep. wystarczalo na 3-4 dni i problem wracal. Specjalista powiedzial, zeby nie doic. Pol roku nie doilam i wymiona sa jeszcze bardzioej powiekszone, z jednej strony jest twarda gula. Zdoilam ja, bo balam sie ze ta gula to efekt zastalego plynu. Na dodatek miedzy wymionami robi sie smierdzaca i swedzaca ja mastka, wiec mysle o stosowaniu zasypki jak dla niemowlat po myciu wymienia.
Tez szukam odpowiedzi. Poza tym nie ma widocznych objawow rui, nie rzy, nie probuje ucieczek z pastwiska, nie nadstawia sie.

Babe z kolei kiedy przycodze ja karmic, odstawia ogon i sika na moj widok. Nie sadze zeby to byla ruja, bo robi to od paru lat, praktycznie przy kazdym karmieniu.

Jakies podpowiedzi?
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: Planta dnia 22 maja 2018 o 13:56
Nooo...myslalam ze oberwe wiecej i przygotowalam sobie paczke suszonych owocow zamiast popkornu, a tu takie cos? Rozczarowana jestem.
No dawajcie, dawajcie, jak to zle jezdze choc zadna z was nie widziala mnie w siodle. Ciekawa jestem co dalej przeczytam!

Paczka lezy ledwie ruszona.
Ogłowia bezwędzidłowe - rodzaje, działanie, zastosowanie
autor: Planta dnia 21 maja 2018 o 23:13
My jezdzimy na takim oglowiu bezwedzidlowym, na nosie jest sztywny, plastikowy, jakby pokryty woskiem sznur. Nie ma dzwigni jak w typowych bezwedzidlowkach, jak  cooka, ze sciska sie nos.


Na poczatku kon przyzwyczajony do uwieszania sie na wedzidle  bardzo sie zdziwil, ze nie ma nic do uwieszania. Probowala wyciagnac szyje do dolu na maksymalna dlugosc (pogratulowalam sobie bardzo dlugich wodzy, bo szyje ma bardzo dluga, az trudno znalezc dlugie wodze w tej krainie kucy). Probowala sie przeganaszowac, wyprobowala wszystkie znane sztuczki z oglowii z wedzidlami. Teraz jest miekka, reaguje ustapieniem natychmiast przy lekkim pociagnieciu wodzy.

Kupilam druga bezwedzidlowke, zmodyfikowana, bo pasek potrafi wejsc do oczu. Druga ma dodatkowy pasek na policzku, chroniacy od wlazenia do oczu. Niestey nie dysponuje zdjeciem, bo pozyczylam uzde znajomej.

Moim docelowym jest ten ciezki bosal. BTW im ciezszy i grubszy bodal, tym bardziej jest "poczatkujacy". Zaczyna sie od grubych i ciezkich, dajacych czytelny sygnal, do cienkich jak na zdjeciu z siwkiem.  Rowniez ilosc paskow, z ktorych bosal spleciono ma znaczenie, im wiecej, tym bosal jest gladszy i lagodniejszy dla konia. Moze byc od 6 do 16 paskow, niepolecane sa rowniez robione na metalowym wkladzie, tylko na skorzanym (tzw rawhide core) (https://en.wikipedia.org/wiki/Bosal). Im kon jest bardziej zaawansowany, tym cienszy bosal.





Jesli pasek wchodzi do oczu, mozna zamontowac fiador (https://en.wikipedia.org/wiki/Fiador_(tack)) podtrzymujacy bosal.
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: Planta dnia 21 maja 2018 o 22:43
Moje docelowe oglowie dla obu koni. Bosal z wodzami mecate, dziala ciezarem na nosie. Zadnych dzwigni. Zadnego zamykania pyska nachrapnikami.


stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: Planta dnia 21 maja 2018 o 22:22
Tak sobie jezdzimy-wariacko i niebezpiecznie jak widac. Zdjecie robione przed wypadkiem. Wodze wisza na rogu siodla, mam wolne rece, kon stepuje mimo ze droga wolna i szeroka, bez ruchu.

Tyle, ze zeby tam dojechac musze przekroczyc szose.

stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: Planta dnia 21 maja 2018 o 21:28
Kokonsus-z zainteresowaniem czytam, jak dorabiasz mi garb.
Zaczynajac niejako od tylu-w moim pisaniu byla wielomiesieczna przerwa. Wypadek zdarzyl sie dwa miesiace temu. To co pisalam bylo wiele,, wiele miesiecy temu, kiedy kon byl na ostrym kielznie. Moze wrocisz strone wczesniej i zobaczysz, jaka jest spokojna na bezwedzidlowce?

Jesli chcesz zobaczyc takiego strasznego jezdzca, zapraszam do mnie. Choc znam pare osob, ktore jezdzily/jezdza zawodowo i nie maja zadnych uwag co do mojego stylu jazdy.

Gdzie napisalam, ze nie jestem w stanie lonzowac swojego konia? Lonzuje jak najbardziej, choc po wypadku nie moglam z powodu uszkodzonego kolana i chodzenia o kulach.
O podwojnej lonzy napisalam, bo czytalam w ksiazkach powaznych specjalistow, ze pomaga to nauczyc sie koniowi skrecac calym cialem, nie tylko szyja i przestac byc sztywnym jak deska.

Na Babe rzadko wsadzam i tylko corke, a wtedy kon idzie na kantarze i lonzy, idziemy wtedy na spacer niedaleko domu, po drozkach miedzy pastwiskami i spokojnej malo uzywanej drodze miedzy domami.
Dla dzieci uzywam Shy, ktora jest uosobieniem spokoju i jezdza w tej chwili na niej dzieci rozpoczynajace przygode z konmi. W roundpenie, pod moim nadzorem. Jezdzi na niej moja 10 prawie letnia corka. W tej chwili uzywam Shy do terapii 9 latki molestowanej przez ojczyma, ktora dzieki Shy zaczela sie otwierac i ufac, a po kazdej jezdzie z radoscia na twarzy tuli sie do mnie, choc wczesniej unikala jakiegokolwiek kontaktu fizycznego.  Tuli sie do Shy, ktora stoi jak posag, a ostatnio nauczyla sie sama podchodzic do schodkow i zatrzymywac przy nich do wsiadania i zsiadania.

Jak to mowia, jak chcesz uderzyc psa, to kij sie zawsze znajdzie.


stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: Planta dnia 21 maja 2018 o 16:46
Marysiu-z checia bym jechala gdziekolwiek bez jezdzenia rowem melioracyjnym/poboczem, ale jestem otoczona drogami szybkiego ruchu, ktore musze przektroczyc, bo tworza trojkat.  Alternatywa byloby za kazdym razem podlaczanie przyczepy i wywozenie konia w przyczepie kilkaset metrow, zeby dalej ja wyprowadzac i jechac juz na koniu.

Kiedy mialam wypadek, wlasnie jechalam szerokim, trawiastym poboczem, ktore w miejscach mialo dobre 10 m szerokosci. W miejscu, gdzie zdarzyl sie wypadek, row stal sie waski a gleboki, niedaleko skrzyzowania, wiec bylismy zaraz kolo asfaltu, kolo metra ponizej. I wlasnie tam sie to zdarzylo. Nie widzialam dowcipnisia/ow, bylam skupiona na probie wstrzymania konia. Kon po wypadku usilowal wrocic sam do domu, ale szeryf ja zlapal i zawiozl do naszego domu, rozsiodlal i puscila na pastwisko. I gdybym znala jego nazwisko czy numer, zjawilabym sie na posterunku z kwiatami za to.

I nie, kon nie ploszy sie normalnie od widoku samochodow, motocykli, ciezarowek, nawet gdy trabia lub spuszczaja powietrze z pneumatycznych hamulcow (charakterystyczny i niespodziewany swist), nieco sie sploszyla na widok powiewajacej derki na lodzi, ktora powiewala za holowana lodzia zamiast byc porzadnie przymocowana, w zamian powiewala sobie i lopotala za lodzia.  Kon przyspieszyl, ale skierowalam ja nosem w strone ogrodzenia i juz byla OK.
Praktycznie wjechanie jej w zad i ciagle trabienie bylo ponad jej sily. Dowcipnisiow dalej nie zlapano, zostawili mnie nieprzytomna i krwawiaca na drodze i uciekli.

Jak pisalam , Babe  jednym skokiem wyskoczyla z rowu na droge, wyciagnela sie w galopie i wtedy poslizgnela, przewrocila na bok przygniatajac mnie i przerolowala po mnie. Przez pare tygodni mialam problem z oddychaniem, bo moja klatka piersiowa ledwie pracowala, kazdy oddech bolal, nie wspominajac o nosie polamanym w harmonijke, bo przydzwonilam twarza w asfalt i stracilam przytomnosc.

Strzygo-wiedzialam, ze kazdy moj komentarz wywola Twoja reakcje, ale pomysl, zanim cos napiszesz. Nie znam konia, chocby byl naprawde super wyszkolony, ktory by nie zareagowal w tym przypadku. Co jeszcze wymyslisz, zeby udowodnic moj blad?

A ja juz bezpiecznie i bez problemu jedzilam w rozne miejsca i wlasnie na malej czance i na bezwedzidlowce. Nie, moj kon nie toleruje snaffle, kiedy cos jej sie wbija w podniebienie, od razu wywoluje jej opor i zaczyna chowac sie za wedzidlo. Caly czas ja ucze bardziej reagowac na zmiane mojego ciazaru ciala i skreca bardziej na moj skret cialem plus czasem ppomoc nogami niz uzywanie wedzidla/wodzy. Moge ja zatrzymac tylko odchylajac sie do tylu.

Ale owszem, byl etap, ze kon byl kompletnie nieprzewidywalny i moglam ja jezdzic tylklo na mocnym kielznie. Zwlaszcza ze konie uzywane do Big Licku sa jezdzone niejako "przeciw" wedzidlu, z bardzo dlugimi czankami, leb w gorze, zad przykucniety jak u owczarka niemieckiego.  Stad miala bardzo wyrobiony miesien oporu w szyi i odpornosc na bol i sygnaly przez wedzidlo, bo miala wyrobiony betonowy pysk. I dlatego  bardzo sie zdziwila, i to byl ten przelom, kiedy zalozylam bezwedzidlowke. I przyznam szczerze, ze robilam to z dusza na ramieniu, wyobrazajac sobie jak zacznie galopowac i skonczymy w ogrodzeniu.
Wtedy wlasnie zaczazela strzelac baranki, probowala z miejsca zagalopowac...i bardzo sie zdziwila, ze moglam ja powstrzymac, nawet kiedy uzywala zwyklego repertuaru lacznie z probami galopu z nosem przy ziemi, chowaniem sie za wedzidlem (ktorego nie bylo), z glowa przy klacie itp.
Teraz sama sie ganaszuje, co potwierdzily obie kobiety i byly w szoku, ze mam takiego milego konia. Wsiadla na nia tez nowa znajoma, ktora startuje regularnie w wyscigach wokol beczek, ze mam dobrze wychowanego i poslusznego konia.

Co do przytulenia, to bylo wlasnie przytulenie i przelom, bo zwykle po rozsiodlaniu czeka juz palac styki, zebym odpiela kantar, wtedy jest natychmiast galop w dluga. A tu wlasnie odwrotnie, kiedy zdjelam kantar, nie odeszla na krok, ale stanela lekko opierajac sie o mnie i dajac sie glaskac i drapac, co wczesniej bylo nie do pomyslenia, bo unikala ludzkiego kontaktu. I nawet obie kobiety byly w stanie podrapac ja po szyi, nie uciekla jak zwykle. Dlatego ja nazywam to przelomem.
Dodam, ze to byla moja pierwsza proba jazdy po wypadku. Balam sie, ze kon bedzie nadal w traumie powypadkowej, ze cos jej odwali, ale stala nieruchomo do wsiadania, po wsiadaniu czekala na moj sygnal do ruszenia, nie ruszyla od razu, potem stepem szla gdzie chcialam, wodze byly na minimalnym kontakcie, pieknie robila wollty ze skretem calym cialem, zatrzymala sie kiedy sie odchylalam do tylu w siodle, bez ruszania wodzy. I podejrzewam, ze wiele koni innych revoltowiczow tak wyszkolonych ni ejest, bo czytam jak ich konie ruszaja jak tylko ktos usiluje wsiasc, albo nawet zanim znajda drugie strzemie i inne rzeczy.

Bibi-sprobuj jak ja, bezwedzidlowke. Ta akurat ma pojedynczy sznurek, ale mam tez druga z podwojnym, ktora jest 'mniej ostra". mozna zreszta wyjac drugi sznurek. Kupilam ja z mysla o Shy, zeby i u niej przestac jezdzic na wedzidle (powojnie lamanej oliwce), ale kupilam gruby bosal i na nim bede jezdzic. A atakami sie nie przejmuj. Piszac nma revolcie o swoich problemach trzeba miec gruba skore, bo wielu osobom, nadal w krainie teczowych jednorozcow, wydaje sie ze kazdy kon bedzie chodzil na kordeo a zatrzymywal sie od glosniejszego wydechu. Pracuj, jak ja pracuje nad Babe. Jesli masz problem z lonzowaniem, moze sprobuj z podwojna lonza? Czytalam ze uczy to konie tez odblokowac miesnie i skrecac cialem. Ja nad swoja pracowalam i z ziemi i z siodla, nogami pomagalam jej w skretach, robilam duzo serpentyn i wezykow, to tez bardzo dobre cwiczenie na uczenie konia pracy calym cialem.
Zwroc uwage na zdjecie, ktore zamiescilam. Kon ma "miekkie oko", rozluzniony pysk i uszy. A to bylo juz po treningu.

Na privie mozemy pogadac, moge ci wyslac ta druga bezwedzidlowke, nieuzywana. Moze i Twoj kon wlasnie tego potrzebuje, zamiast coraz ostrzejszych kielzn, tej niespodzianki, ze nie ma niczego w pysku, na czym mozna sie uwiesic.

BTW pozdrowienia dla wszystkich  :kwiatek:

Eit. Mnostwo literowek. Mozg potrzebuje troche wiecej czasu, zeby kompletnie sie wygoic, a przydzwonilam o asfalt konkretnie. Plus dodatkowe mysli o treningu dla Bibi
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: Planta dnia 21 maja 2018 o 00:40
Juz jestem. Zmienialam kompa, zostaly w nim wszelkie hasla. Po drugie mialam wypadek dwa miesiace temu, bo kiedy jechama na Babe wzdluz drogi, rowem melioracyjnym, ktos postanowil zrobic kawal i malo nie wjechal koniowi z zad i jeszce zatrabil. Jak Babe szla grzecznie, tak przestraszyla sie, wyskoczyla na ruchliwa dosc droge, zaczela galopowac, poslizgnela sie i runela na bok przygniatajac mnie, po czym sie po mnie przetoczyla i uciekla. Ja zostalam, nieprzytomna, na drodze, krwawiaca z nosa i ust. Znalezli mnie ludzie z niedalekiego sklepu, wezwali pogotowie.
Bylam nieprzytomna cztery godziny. Ct skan pokazal, ze nie mam urazow wewnetrznych ani krwawienia dootrzewnego, co doktor nazwal cudem. Prwdopodobnie uratowal mnie lek siodla. Ale mialam wstrzas mozgu, mam czesciowa amnezje, zlamany nos, stracilam czesc skory na twarzy i nosie, mialam spore rozciecia pod nosem, w ustach, brak skory na dloniach, zlamany maly palec, spuchniete uszkodzone kolano i zwichnieta kostke.
Dwa tygodnie temu mialam operacje nosa, dzieki czemu moge znowu oddychac przez nos a nie usta.

Strzygo-po tych wszystkich probach, mam fajnego konia, chodzacego na oglowiu bezwedzidlowym lub wedzidle z malym potrem i srednimi czankami, ktore lubi zuc, ladnie pracuje szyja i grzebietem, skonczylo sie uwalanie na przodzie i moge ja kierowac glownie nogami. czego I Tobie zycze.
W tej chwili daje nie moge jezdzic, bo nie wolno mi jeszce dzwignac wiecej niz piec kilo, zeby skora przyszyta do chrzastki nosowej nie utworzyla krwiaka.

Bibi-probuj do skutku. Moze i u Ciebie bezwedzidlowka pomoze? Babe na poczatku bardzo sie zdziwila, ze nie ma nic w pysku. Myslala nawet ze bez wedzidla nie moge ja kontrolowac, wiec mialam radosne rodo przez piec minut, strzelila pare barankow i przekonala sie ze jezdziec dalej jest w siodle i dalej moze nia kierowac i skonczylo sie.
Teraz wsiadlam, przedwczoraj, peirwszy raz od wypadku,, od razu sama sie zganaszowala, ruszyla spokojnym stepem, robila ciasne wolny stepem bez przyspieszania, zginajac sie ladnie. A na koniec, gdy zsiadlam, zrobila krok w bok i przytulila sie do mnie cialem.

Bezwedzidlowka nieco za duza, choc zapieta na gorna dziurke.
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 15 listopada 2017 o 00:56
Przepraszam za niepisanie. Zabralam sie za remonty, teraz, kiedy meza nie ma w domu i nie komentuje caly czas, pracuje mi sie lepiej. Remonty odprezaja mnie i nie mysle caly czas o sytuacji w rodzinie.

W miedzyczasie dokonczylam cementowa wylewke w polowie stajni (jedno stanowisko), z wyprowadzeniem moczu na zewnatrz. Akurat wczoraj dodawalam ostatnie szlify, kiedy poslizgnelam sie na swiezym cemencie, wywalilam na bolace biodro, a noga w kostce zostala przywalona czterdziestokilowym workiem cementu, ktory wlasnie nioslam do taczki.  Tak wiec ledwie laze, wszystko boli.

Bylam dzis u terapeutki, ktora ma tez hipoterapie. Rozmawialysmy o trudnych sprawach i wyborach-byla zaszokowana co sie stalo na Halloween i pozniej. W nagrode za trudna sesje moglam wyczesac i wyszczotkowac jednego z jej koni (ma ich szesc), mloda dwuletnia klacz Walkera jak Babe, ktora zaklula sie pare tygodni temu w oko i caly czas dostaje leki przez dren zamontowany w gornej powiece-pomagam jej przytrzymac leb przy wstrzykiwaniu leku i zakladam maske chroniaca oczy, zeby sie nie drapala. Pod maska ma lycrowa sleezy, okrwajaca leb i klatke piersiowa. Pod tym wszystkim grzywa byla bardzo zmatowiona, w klakach.

Zdaje sie , ze przyjaciele meza tez sie przyjrzeli sytuacji, bo ci z Lubbock, ktorzy go wykupili z wiezienia nie chca z nim rozmawiac. Maz wczoraj dowiedzial sie ze straci prace w Lubbock, mial rozmowe z szefem, jego zdjecie i to , ze zostal aresztowany za przemoc domowa sa w internecie. Tak wiec zaczely krazyc plotki miedzy pracownikami.
Byc moze straci tez kierownictwo w drugiej placowce, bedzie tylko szeregowym naukowcem, ale to jeszcze na razie plotka.

W ramach odstresowywania znowu zaczynam jezdzic. Babe ostatnio zaczela bac sie o pysk, nawet na zwyklym wedzidle, wiec kupilam oglowie bezwedzidlowe, ze sztywnym sznurkiem na nosie. Chyba rozmiar na Shire, bo zapielam na pierwsza dziurke od gory i nadal wydaje sie dosc nisko; musze dorobic dziurki. Jak tylko wsiadlam na nia, Babe wlozyla leb miedzy nogi i zaczela brykac jak kon na rodeo. A mi tylko brakowalo kapelusza w reku-trzymalam sie nogami, jedna reka trzymalam wodze, druga w powietrzu-okazuje sie ze w ten sposob latwiej utrzymac balans niz trzymajac za siodlo. Po kilku skokach zdecydowala, ze jednak bedzie sluchac. Zrobilysmy sporo okrazen po pastwiskach, stepa i "klusem", ladnie reagowala na kierowanie gklownie nogami, uzylam oglowia tylko kilka razy, kiedy nie chciaa sie zatrzymac na komende. Potem dalam jej wolna reke, pogalopowala sobie, sama robiac kolka i osemki, az sie spocila, wtedy wrocilysmy do stepa i slalomu miedzy slupkami uzywajac nog. Pare razy rozciagala kark az do ziemi i widac ze sie odprezala, zaczela parskac. Chyba w koncu jejj sie spodobal brak wedzidla.

Pod koniec byla wkurzona, bo najwyrazniej wydawalo jej sie, ze jesli nie ma wedzidla, nie ma kontroli. Niespodzianka!
Tu zaraz po jezdzie (na pysku ma pot, nie ma otarc, sprawdzilam)




A tu obie chlodnego dnia zdecydowaly sie na poludniowa drzemke, zaraz kolo ogrodzenia tylnego podworka.


Kiedy pracowalam nad drzwiami do drugiego boksu, pokazala sie tajemnicza twarz w oknie garazu i zaczela rzec, ze przeciez czas na obiad.  😵


Tak wiec teoterycznie zakaz zblizania sie konczy sie 25 listopada.
Czwartego mialam urodziny, na poczatku nie chcialam nawet o tym myslec, mialam dola. Nie chcialo mi sie nawet zadzwonic do rodzicow, udawalam ze to zwykly dzien. Missy zadzwonila, zebym przyjechala. Na stole czekala niespodzianka, tort z koniem


To byla naprawde mila niespodzianka! Zjadlysmy po kawalku, zostawilam corke z Missy i jej rodzina, plus stadem psow i kotow i pojechalam po prostu pojezdzic sobie od sklepu do sklepu, milo spedzic czas. Aerwynn byla zadowolona, a ja odpoczelam psychicznie od ciaglej jej obecnosci i odpowiedzialnosci. Koniec koncow nie byl to taki zly dzien, jak myslalam.

Postaram sie wpadac bardziej regularnie. Jeszcze raz przepraszam za nieobecnosc. :kwiatek:

Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: Planta dnia 03 listopada 2017 o 14:04
Jest zakazane od prawie czterdziestu lat. Stad sa inspektorzy wykryywajacy soring przed zawodami, badanie kamerami termowizyjnymi (miejsca smarowane srodkami zracymi sa "gorace', wycofywanie koni podejrzanych itp. Poza kamerami trenerzy koni do Big Licku twierdza ze nie da sie osiagnac tego kroku bez lancuchow i soringu.
Jestem wlascicielka konia po Big Licku. Zapraszam na pogawedki na pw.  :kwiatek:
Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: Planta dnia 03 listopada 2017 o 02:16
Dorcysiu-niestety w treningu walkerow do Big Licku nie takie rzeczy odchodza  😕. Dla mnie temat-rzeka. Na szczescie trybuny na ich pokazach coraz czesciej swieca pustkami.
Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: Planta dnia 10 października 2017 o 20:30
Ja nie uzywam swoich koni do sportu, tylko do rekreacji. I widze ze np Babe jako kon rekreacyjny w terenie nie bardzo sie nadaje, natomiast Shy jest bardzo pewna w kazdym terenie. Patrzy pod kopyta, idzie rownym tempem przez kazdy teren.
Obserwowalam tego konia przez caly filmik i wlasnie rzuca sie w oczy, ze on tych kopyt prawie nie podnosi do gory, tylko przesuwa wlasnie szurajac. Moze to robic na arenie, na piasku, nie ma sprawy. Ale pojechac gdziekolwiek to strach, ze wlasnie potknie sie na najmniejszej nierownosci.
Taka jest moja opinia.
Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: Planta dnia 10 października 2017 o 16:30
A ja obejrzalam filmik z tym sztywno ruszajacym sie i szurajacym nogami po ziemi koniem i zastanawiam sie, jak on moze nadawac sie do lasu czy na przejazdzki? Przeciez jesli nie podnosci nog tylko nimi szura, to bedzie sie ciagle potykal...tak na zdrowy rozum.
Balabym sie gdzies pojechac ze sie potknie i przekoziolkuje.
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 10 października 2017 o 16:13
Zyje, czekam na obiecana pmoc. A na razie usiluje ogarnac inne rzeczy, jak to, ze nagle z ponad 20 stopni zrobily sie przymrozki i w nocy padal marznacy deszcz. Zaderkowalam konie. kiedy byl cieply dzien, wymieszalam i wylalam kolejne pol tony cementu na wylewke w stajni, teraz w samochodzie mam kolejne 10 workow i zastanawiam sie kiedy je zawiezc bo bloto na pastwisku i moj samochod zrobi koleiny.
W miedzyczasie klade gladz na scianie miedzy sypialnia i lazienka. Moje dziecko mialo 5 dni wolnego od szkoly, wiec musialam sie nia zajac.

Praca fizyczna mnie uspokaja, ale ostatnio nawet nie mialam zbytnio ochoty na nia. Moze kiedy antydepresant zacznei dzialac, odzyskam radosc zycia i checi do roboty, na razie sie snuje, pije duzo herbaty-moj napoj zycia plus odzywiam sie glownei cukrem w niej zawartym, bo nie mam ochoty na jedzenie.
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 06 października 2017 o 20:37
Dziekuje Gandalfie, za zrozumienie sedna problemu  :kwiatek:

Nie sztuka jest dzialac pod wplywem emocji. Do licha ciezkiego, to dopiero dwa tygodnie! Nie chce nic robic w kwestii ewentualnego rozwodu, bo chce najpierw porozmawiac z prawnikiem o najlepszych opcjach i rozwiazaniach. Nie uciekne zostawiajc wszystko, wbrew pozorom nie przysluzy sie to i corce.

Fanelio-sprobuje. Ta chroniczna bezsennosc mnie wykancza, bo ciagle sie budze w nocy, mam problemy z zasnieciem, czasem kilkugodzinne, wstaje zmeczona i obolala. To tez nie pomaga podejmowac dobre decyzje i myslec rozsadnie, kiedy sie jest chronicznie niewyspanym. Leki pomagaja uspokoic gonitwe mysli i poczuc sie wystarczajaco zmeczonym, by zasnac. Ale sprobuje z Twoimi radami. Dziekuje  :kwiatek:
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 06 października 2017 o 16:39
To nie jest tak, ze nie chce niczego zmienic. W tej chwili jednak musze czekac. Zapisalam siebie i corke na terapie, nie wiem kiedy sie zacznie, bo najpierw musza zalatwic z biurem szeryfa sprawy finansowe. Bede tam tez miec pomoc prawnika, ktory pomoze mi wybrac dostepne opcje.
A to moze potrwac kolejne dwa tygodnie.

Uczepilam sie meza? Byc moze. Ale dopoki nie bede pracowac i w stanie utrzymac siebie, dziecko i zwierzeta, musze, ze zwyklyh powodow ekonomicznych. Corka bardzo przezyla smierc Jerrego i nie bede dodawac jej do traumy utrate domu i reszty zwierzat.
Dowiedzialam sie, ze bailing company tzn firma ktora wplacila kaucje za meza, moze domagac sie, ze nie wroci do domu do czasu rozprawy sadowej czyli od 6 do 12 miesiecy.
Ma zamiar wystapic o widzenia z corka. Jesli nie byl bezposrednim sprawca przemocy na niej jak na mnie, jest bardzo duza szansa, ze je uzyska.

Zalatwilam to co moglam ze swojej strony. Wystapilam o food stamps, o pomoc finansowa, dostanie pomocy terapeutycznej i osobe asystujaca w posuzkiwaniu pracy. Tylko ze na to wszystko trzeba poczekac. Co mi da, jesli jutro sie spakuje, jesli nie mam kasy na wynajem niczego bez swiadectwa pracy i zaswiadczenia o zarobkach niczego lekaglnie nie wynajme (tak, przechodzilam przez to i mieszkania na wynajem wymagaja swiadectwa pracodawcy).

Na poczatku bylam w szoku i bezsilna, potem napedzal mnie gniew, teraz znowu jestem na etapie bezsilnosci, i jak wspomnialam terapia moze sie zacznie za dwa tygodnie, moze nie. Codziennie rano zmuszam sie do wstania z lozka. Kto nie byl w depresji, pewnie nie zna tego uczucia.
Nie chce tez podejmowac decyzji pod wplywem emocji, bo Dave dzieki siostrze jest w stanie kupic sobie-i kupil-dobrego prawnika, a ja jestem skazana na pomoc prawnika z urzedu. Moge bardzo duzo przegrac i nawet nie chodzi mi o dom czy mienie, choc to tez jest wazne, ale jesli np uduwdni, ze pezemoc byla przeciw zonei a corke bardzo kocha i jest w ogole super tatusiem, to moze sie okazac ze to on dostanie corke, a ja byc moze bede miec widzenia, jako osoba w depresji i z problemami psychicznymi.

Dlatego bardzo prosze o dalsze wspieranie, ktore daje sile cos robic. Krytyka natomiast bardzo oslabia. Nie chodzi o klepani epo pleckach, ale nawet kilka slow typu 'dasz rade' bardzo duzo znacza.
Tak czytam czasme forum dla kobiet i tam kobiety na wszelkie problemy z mezem czy partnerem maja genialna rade "spakuj mu walizki i wystaw za drzwi'. A to tak nie dziala. Pomijajac legalny aspekt, ale ta osoba ma rowne prawa mieszkac w danym miejscu jako wspolwlasciciel i dopiero rozdzielenie majatkowe moze to zmienic.
To tak jak iscie genialna rada mohjego ojca przemocowca i psychopaty, zebym pakowala sie i przyleciala do domu rodzinnego, zabierajac corke. Preobowalam mu wytlumaczyc ze to jest nielegalne bez zgody ojca dziecka, on sie zaparl zeby to zrobic. Mowie mu ze to kidnaping i juz na lotnisku bede zatrzymana, on ze jakos ja przemyce. I tak ma swoja idee w swojej glowie i nie chce rozumiec realiow. Ze nie wspomne, ze gdy powiedzialam, ze nie mam na bilety, powiedzial, ze juz zaraz wysyla. On, ktory od mamy, ktora w koncu dostala emeryture, pozycza na papierosy. A reszta, zwierzeta? "Cos jest w koncu wazniejsze". A ja juz widze, jak maz bezie w domu sie nimi zajmowal,...tak jak to robil do tej pory.

Na razie wiec musze czekac, az w koncu zaczne dostawac obiecana pomoc, i samej walczyc z depresja i poczuciem bezsilnosci.

Chce tez wyprostowac kwestie kawalerki, bo zostalam niewlasciwie zrozumiana przez osoby nie zorientowane w temacie. Nie chodzi mi o komfort i przestrzen, bo mam to gdzies, ale tu nie ma prywatnego rynku mieszkan do wynajecia. Mieszkania do wynajecia sa oferowane przez firmy, tkre maja kompleksy kilku do kilkunastu budynkow, gdzie sa mieszkania o roznej wielkosci. Ale do wynajecia potrzebne jest zaswiadczenie od pracoawcy, ze jest sie zatrudnionym, i dokument potwierdzajacy wysokosc zarobkow. To dopiero kwalifikuje czy zdecyduja sie wynajac mi mieszkanie czy nie. A ze nie jestem zatrudniona-ergo nie mam czego szukac.
Druga istotta rzecz, ze bardzo trudno znalezc miejsce, gdzie mozna trzymac zwierze, jakiekolwiek, od chomika po psa. Jesli nawet juz sie znajdzie, kaucje sa bardzo wysokie, za ewentualne zniszczenia. Tak wlasnie trafil do nas Ralf, bo osoba ktora go miala, zerwala ze swoim chlopakiem i szukala mieszkania do wynajecia i nie mogla znalezc miejsca, gdzie moglaby zamieszkac z psem. Pies przez ponad tydzien 'mieszkal' w jej samochodzie na noc. A my mamy kota-ukochanego kota corki z ktorym spi i trzy  psy, z czego dwa z rasy uwazanej za agresywna.
Tutaj tez rozwijam swoja szkolke host, z ktora wiaze nadzieje, wiec logiczne dla mnie jest zebym to ja zostala na miejscu.

Zreszta jak pisalam, na razie moge sobie gdybac, bo rownie dobrze moze sie okazac ze maz bedzie musial mieszkac w takiej kawalekrce przez nastepny rok, jesli bailing company tak zdecyduje, ze nie moze wrocic do domu.

Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 05 października 2017 o 23:25
Jestem.
Wczoraj pojechalam z Missy wypelnic papiery do terapeutki, dwie godziny w sumie to zajelo, bo skomplikowala sie sprawa platnosci. Co-pay (czyli ta czesc z mojej kieszeni) nie jest u nich rzecza stala, tylko zalezy do zarobkow calej rodziny w sumie, i to brutto i bez odjecia wydatkow. Wpadalibysmy wiec w widelki najwyzszych dochodow, i jedna sesja kosztowalaby 110$ za osobe, a mamy podjac je ja i corka. Napislam i potem rozmawialysmy, dalalm tez wizytowki do skopiowania koordynatorki z biura szeryfa, ze to oni podejma nasza platnosc, a reszta pojdzie z naszego ubezpiecznia.

Maja zadzwonic za tydzien-dwa, jak juz beda wiedzieli co i jak. Ja zaczelam miec juz coraz wiecej siebie pod kontrola, wiec nie uzywam srodkow uspokajajacych w ciagu dnia, jedynie przed pojsciem do lozka, zeby latwiej zasnac. Od dwoch lat mam chroniczna bezsennosc.

I tak sobie pomyslalam, ze gdybym byla slabsza psychicznie, to juz byloby po mnie, bo to bedzie miesiac po wydarzeniu. A ten tydzien czy dwa nie znaczy, ze dostane termin wizyty nastepnego dnia!

Corka czuje sie swietnie, w ten chwili spiewa i nagrywa  sie na youtube. Z tym glodzeniem corki to nie do konca tak, po prostu tamtego dnia juz nie bylo tych pokarmow , ktore je-jest bardzo wybredna i zjada wylacznie makaron z sosem marinara, rosol, grillowane mieso, ziemnaiki piure ale okreslonej firmy instant, morozna minipizze okreslonej firmy z nadzieniem serowym bo innego nie uznaje i jablka Granny Smith. Na inne jedzenie kreci nosem, woli pojsc glodna do lozka niz zjesc. Probuje jej roszerzac jadlospis, ale bedzie siedziala nad talerzem i w koncu ppowie ze raczej pojdzie do lozka (czynnosc znienawidzona) niz zje. Najchetniej jadlaby chipsy serowe i czekolade. A na to nie moge jej pozwolic.
I tak sie zlozylo, ze wszystko sie pokonczylo.
Poprzednio tez wolalam raczej kupic produkty, ktore wiedzialam ze zje i nakarmic ja. Tego tygodnia, kiedy dostalam 20 $ na zycie.

To juz troche wyolbrzymianie.

W kazdym razie wrocilam wykonczona i z bolem glowy, ktory zamienil sie w migrene. Dzis z kolei caly dzien mam migrene. Od dwoch lat moge przewidziec, kiedy pogoda sie zmienia bo juz w nocy budze sie z lupiacym bolem glowy. Biore tabletke na migrene i musze z powrotem do lozka, a potem wiekszosc dnia laze oglupaila i senna. No i wczoraj wieczorem, wiekszosc nocy i caly dzien siapi kapusniaczek.

Corka  w tej chwili ma piec dni wolnego, bo nauczyciele maja szkolenie. Moze w weekend pogoda si epoprawi, to moze gdzies pojdziemy. I bede w stanie cos robic, a nie tylko lezec lub lazic po domu.

Na razie wiem tylko tyle, ze maz znalazl prawnika, ktory zajmie sie jego sprawa, bo moze byc i tak, ze firma, ktora go wykupila postai warunek, ze do czasu rozprawy maz nie moze wrocic do domu. Co oznacza 6-12 miesiecy. Maz ma zamiar wystapic o widzenia z corka bez asysty osob trzecich.

Wie,, ze czesc z was ma mi wiele do zarzucenia, ale na razie dalejj jestemw rozsypce i probuje poskladac wszystko do kupy, warunki sie zmieniaja-jesli dojdzie do tego, ze maz nie bedzie z nami przez rok, nie rozwiode sie bo nie utrzymam finansowo tego miejsca a maz bedzie tez musial gdzies mieszkac.  Jestem sama w obcym kraju i moje zwierzeta sa dla mnie rodzina. Nie sprzedam ich i nie pozbede sie, ani nie zostawie, bo tak mi doradza niektore forumki. Corka rowniez jest do nich bardzo przywiazana i uspienie Jerrego bylo dla niej trauma, nie dorzuce kolejnej w postaci oddania ukochanych zwierzat i przeproowadzki do kawalerki.

W tej chwili pozostaje mi glownei czekanie na uruchomienie w koncu jakiejsc pomocy, ktora mi obiecano i do tej pory nie dostalam-ani w formie terapii, ani finansowej. Jestem z tym sama, rachunki naplywaja, ktore staram sie placic i jednoczesnie zajac sie wszystkim innym. Staram sie wziac jeden dzien na raz, od  rana do wieczora, bez wychodzenia na razie za daleko w przyszlosc. Zdaje sobie sprawe, ze trzeba bedzie podjac decyzje co do dalszej przyszlosci, ale nie jestem na to gotowa. Nie wiem czy bede w stanie dostawac alimenty i ile. W deklaracji dla terapeuty zaznaczylam, ze bede potrzebowala rowniez pomocy prawnika, zeby zobaczyc dostepne mi opcje. Moge sobie wyguglac, ale nie wiadomo jakie prawo w jakim stopniu mogloby byc zastosowane, a tam maja osoby wlasnie tym sie zajmujace. To jak stawianie sobie diagnozy przez doktora Gugla. Na prawnika za kase w tej chwili mnie nie stac. Kiedy zaczne dostawac pomoc finansowa, bede w stanie oszczedzic np na rachunkach za jezdenie-jesli dostane food stamps i pomoc w placeniu rachunkow za media i za dom. W tej chwili nie moge sobie pozwolic. Najlepsza w tej chwili opcja wydaje mi sie zaczekanie na wyjasnienie spraw miedzy urzedem szeryfa i miejscem terapii (to nie jest pojedynczy terapeuta, razej klinika), i kiedy juz wyjasnia co i jak , bede miala dostep do tamtejszych prawnikow.

A na razie walcze z migrena i usiluje sklonic corke do posprzatania pokoju  🙄




Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 03 października 2017 o 22:41
Obcego mezczyzny, ktorego nie znam. Nawet takiego, ktorego znam. Dave byl jedynym, w obecnosci ktorego czulam sie bezpieczna.

Byl.

BTW juz nieaktualne. Sprawdzilam i w Teksasie nie uznaje sie separacji. Malzenstwo lub rozwod.

Kurcze dwa zdania i dwie literowki. Tak sie konczy pisanie ijedzenie w tym samym czasie. Sorry  :kwiatek:
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 03 października 2017 o 21:50
Jest tez inna opcja-separacja. mozemy mieszkac nawet pod jednym dachem, byle pokoje i lozka byly oddzielne, zero seksu, oddzielne jedzenie, oddzielne zycie. To daloby mi czas i okres przejsciowy na znalezienie pracy i uniezaleznienie sie od niego.
Musze doczytac co jest wymagane do zlozenia papierow.

Bylam u lekarza z Missy jako swiadkiem. Opowiedzialam co sie stalo- w koncu zna nas od lat, az mu szczeka opadla jak uslyszal jhistorie. Pokazalam mu na dowod wizytowki szeryfa, ktory dokonal areztowania, innwestigatora przypisanego do spracy i koordynatorki ds ofiar, zrobil ksero. Potwierdzil tez ze Dae ma z nim spotkanie w piatek, powiedzialam ze potrzebuje lekow ktore pomoga mu z alkoholem. Chcialam pokazac, ze to nie jest moj wymysl, plus jesli potem koordynatorka zgodzi sie, nie bede musiala placic z wlasnych pieniedzy za wizyty u niego (tzw co-pay, ta czesc ktorej nie pokrywa ubezpieczenie). Mam sie zglosic za dwa tygodnie.
Dostalam podwojnie silny Xanax i antydepresant. Xanax na uspokojenie w ciagu dnia i do poltorej tabletki (1 mg) na noc, bo pomaga mi zasnac, choc na pare godzin. Zobaczymy jak zadziala antydepresant, Paroxetine 20 mg.
Lekarz zapyta tez, czy zamierzam sie rozwiesc. Powiedzialam ze nie wiem, bo on "mysli o daniu mi szansy" , jak to powiedzialam, zobaczylam mine lekarza i nie byla to przyjazna twarz, widac ze go to wzielo. Nawet dostalam uscisk od niego i powiedzial, ze ma dzwonic cokolwiek sie dzieje. Bardzo mily facet i jako jeden z nielicznych, ktorych naprawde lubie i ufam. A wie, ze przez Davida nastapil regres i moj zespol postrtraumatyczny wrocil do stanu poczatkowego, ne mowiac o nerwicy i depresji, tzn mam problemy ze zniesieniem obecnosci mezczyzny w tym samym pomieszczeniu, jesli nie towarzyszy mu kobieta. Dlatego wlasnie Missy przyjezdza, kiedy pracuje jej maz, nie zeby jego pilnowac, ale zeby pomoc mi psychicznie poradzic sobie z obecnoscia faceta w domu.

A lekarz, mam nadzieje, ze przepisze Davidowi takie leki, ze po spozyciu alkoholu ten bedzie rzygal dalej niz widzi. Zlosliwa ze mnie baba
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 03 października 2017 o 13:37
Mnie bolalo, jak czytalam. Bo bala sie ze na nia akrzyczy, kiedy bedzie rpbowala mu powiedziec. Zadne dziecko nie powinno bac sie ojca do tego stopnia.

A moja uczucia..mialam wrazenie ze zostalam jeszce bardziej podeptana i zrownana z ziemia, ze juz etem na poziomie glebny i ni eda sie bardziej, ale udalo mu sie.
A codzinnie walcze z soba wieczorami, wyjac do poduszki, zeby nie chastac nadgarska i skonczyc z tym calym bolem.
A mialam po napisaniu  tego postu mysl, ze moze tam jest jakas dwudziestoparoletnia panienka, ktora juz przebiera nogami zeby pocieszac biednego misaiczka i utwierdza go w przekonaniu, ze to zua zona byla i ze teraz bedzie miec zycia jak w Madrycie...z nia.
Bo jak moge odczytac, ze ludzie, znajomi go namawiaja na rozwod. Ze to ja jestem problemem, kiedy bezposredni swiadkowie, ludzie ktorzy widza co robi na co dzien, jak Virfginia i Dan, widza jego traktowanie mnie. Virginia nawet przed przyjsciem sie upewnia telefonicznie czy jest w domu, bo nie chce przyjsc z ciastem kiedy on jest, bo nie lubi go tak bardzo za traktowanie mnie, ze nie chce go widziec, bo nie chce mu powiedziec do sluchu.

Kuzwa, znowu mam atak nerwicy i bole w klatce piersiowej. I nie chodzi mi  o wzbudzneie litosci, ale opusuje objawy fizyczne stresu, w jaki mnie wprowadzil.
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 03 października 2017 o 13:13
Mialam wczoraj okazje z nim porozmawiac (nie w osobie, przez telefon).
Otoz oswiadczyl  mi, ze nie wie, czy chce ze mna byc i nie wie, czy nadal mnie kocha, bo ostatnie lata ze mna byly bardzo trudne i ma dosc. Ze na rpbe powiedzenia mi czegos nie slucham, albo zaczynam sie bronic i na koniec to go frustruje.
Piowiedzialam muz,e to daltego, ze te jego kowersacje to w 99% procentach oskarrazanie mnie. Nie tyle proby  dowwiedziecznai sie czegos, ale wlasnie 'dlaczego nie skonczylas tego? Dlatczego nie zrobilas tamtego? Dlaczego zaczelas robic ten projekt? I ja musze sie tlumaczyc i przekonywac, jak dziecko tlumaczace sie rodzicowi. Ale tego nie chcial uslyuszec, bo natychmiast poziom jego agresji wzrosl i zaczal mowic podniesionym glosem, ze go nie slucham co on mam mi do powiedzenia.
Ze ma dosc zycia ze mna i znajomi mowia mu zeby sie ze mna rozwiodl. Ciekawe. Bo ja mu powiedzialam to samo, ze wiekszosc osob znajacych sytuacje mowi, ze mam wszelkie powody, zeby sie rozwiesc, ale chcialam mu dac szanse.
Uslyszalam serie zarzutow, jak to nie mozna mi ufac, (mi? Ja siedze w domu bo mam tyle do roboty, ze nie mam czasu eis podrapac, to nie ja jezdze po pubach i mam romansiki z dwudzestolatkami, ktore szukaja sponsora).
Powiedzialam, ze podczas malzenskiej terapii uslyszal, ze sa miedzy nami problmy w komunikacji i ze to jest prawda-zamiast powiedziec mi, z czym ma problem, dusi w sobie az zaczyna eksplodowac i wtedy byle co moze byc tym punkteme zapalnym, Jak nieumyte nauczynia na szafce kuchennej.
Powiedzialam mu to, ale mialam wrazenie ze mnie nie slucha. Ze ustawil SIEBIE w pozycji ofiary. Ze to ja jestem problemem. A w takim przypadku nie sadze, zeby nawet terapia to zmienila, bo to jest jego mechanizm obronny, zeby nie przyjac do wiadomosci, ze to on i jego problemy spowodowaly lawine problemow z rodzina .
Kiedy usilowalam to wyjasnic, zaczynal wpadac w zlosc i mowil, ze nei zamierza tego sluchac.
Nie wiem czy nawet pare miesiecy terapii to zmieni. Bo wygodniej jest zrzucic wine na mnie. I ze nawet "jesli bedzie ze mna, bedzie musial sie kontrolowac, co mowi i co robi, zebym nie uzyla czegos w akcie zemsty przeciw niemu i wtracila go z powrotem do wiezienia".
Powiedzialam wiec ze przykto mi , ze ma taka zla opinie o mnie, ze uwaza ze bede uzywala wymowki, zeby zemscic sie na nim. (Przy okazji chyba zapomnial, ze robilam wszystko, zeby go z tego wiezienia wydostac). Ze znosilam jego zachowanie i przemoc domowa kilka lat -nawet nei dal mi dokonczyc zdania, grozac ze nie bedzie tego sluchal i ze zaraz sie rozlaczy. Jest wiec, moim zdaniem,w , w olbrzymim zaprzeczeniu co bylo do tej pory i ustawil mni ew roli kata a siebie w roli ofiary.

Tak wiec zaczynam chyba rozgladac sie za prawnikiem. Tak na wszelki wypadek. Bo nawet jesli sie zejdziemy, i jesli to on zamierza grac role ofiary, i jak na kazdym kroku podkresla-nie moze mi nic powiedziec bo zaraz sie obrazam i wsciekam, to z tego malzenstwa juz nic nie zostalo.

A obrazac sie nie obrazalam-ale nie podobalo mi sie wpspominanie ze mialam mu powiedziec, ze zalozylam konto i przelalam czesc wspolnych pieniedzy (chyba go to bardzo zabolalo), choc napisalam wtedy do jego osoby kontaktowej, ze zrobilam to, zeby miec na rachunki i zabezpieczyc nasze potrzeby, ze pisallam na biezaco co zostalo zaplacone i ile kosztowalo. Wtedy dostal napadu wscieklosci i przypomnial mi ze to jego pieniadze bo z jego wyplaty. Ja z  kolei przypomnialam jemu, ze rozdzielnosci majatkowej nie mamy i ze poki jestesmy malzenstwem, pieniadze sa wspolne. I ze splacam nimi zalegle rachunki.

Ale najbardziej zabolalo mnie, ze kiedy spontanicznie powiedzialam, ze nadal go kocham, odpisial, ze wie, ale ze nie moze mis ei odwdzieczyc tym samym bo nie wie, w jakim stanie sa jego uczucia do mnie, czy nadal kocha mnie. I tak potem kiedy nie moglam znowu zasnac, a szczegolnie po tej rozmowie, pomyslalam, ze nawet nie chce mnie wysluchac, ze to ja bylam ofiara i mam na to i swiadkow, i szereg argumentow, a on ma smialosc stawiac siebie w roli osoby pokrzywdzonej. Ze to wszystko przeze mnie. I cos we mnie umarlo. I bardzo boli. Bo jednak myslalam, ze usysze ze tez mnie kocha, ze mimo wszystko sprobujemy cos z tym zrobic.
Owszem, powiedzial, ze chce mi dac jeszce szanse i zobaczy, jak bedzie po powrocie....ale nie wiem czy chce z nim byc po tym co uslyszalam. To on powinien przeprosic mnie, uzmyslowic sobie jakie pieklo fundowal mi i corce, z jego napadami furii, wrzaskami, ze dostalam wczoraj napadu paniki, kiedy maz Missy zapytal czy moge mu znalezc specjene srubki jakis w daje chwili potrzebowal, a ja stanelam na bacznosc, serce mi zamarlo bo wiedfzialam, ze zaraz uslysze wrzask ze jak to czemu jeszcze nie znalazlam, ze niewazne i ze nie potrzebuje mnie wiecej-nie dlatego, ze nie che mojej pomocy, bo potrzeba jestem do przyslowiiowejgo stania i trzymania mlotka bo nie moze nic zrobic sam, potrzeba jest osoba, ktora znajduje potrzebma rzeczi trzyma w gotowosci jak sanitariuszka dla chirurha, i ze spanikowalam ze maz Missy tez na mnie zacznie wrzeszczec i powie mi, ze jestem bezuzyteczna.
To sie nazywa projekcja. Choc Missy zapewniala ze jej maz tak nie robi  i nie mam sie czego bac, nauczona bylam ze zaraz bedzie wrzask i dostalam napadu paniki z problemami z oddychaniem i kolataniem serca, czyli nerwica.

Wiem, ze bedzie walczyl o dziecko. I nie chce, zeby dostal pelnoprawna opieke, bo bojke sie o mala. Napisalam mu ze probowalysmy rozmawiac i ja, i ona, ze zostawila mu na biurku prze tym calym atakiem, dzien czy dwa wczesniej list, w ktorym opisywalam jak bardzo sie boi kiedy przychodzi do domu pijany, ze boi sie jego wrzaskow, ze wtedy kuli sie w swoim pokoju i stara sie nie slyszec, ze boi sie wtedy o mame...dala mi go do przeczytania zanim go polozyla. Maz twierdzi ze niczego takiego nie dostal.
A ja , znowu, nie wkladalam jej wu usta tego, powiedzialam jedynie, bo bala sie bezposredniej rozmowy z tata, ze bedzie na nia zly, zeby napisala to w formie listu i zostawila mu na biurku. I zeby szczerze opisala co czuje. Nie mowilam jej co powinna napisac. To byla jej decyzja. Przyniosla mi do przeczytania, zebym powiedziala, czy jest ok.
I chyba skrobala potem zawziecie, na dwie kartki A4.

I nadal jestem w szoku, ze zamiast uznac swoja wine i popatrzec perspektywicznie, jak mnie ograniczal, nie chcial, zebym miala przyjaciol, ograniczal finansowo-ostatnie ubrania kupilam pare lat temu, donaszam co mam, ze cale to zachowanie bylo nie w porzaadku i nie bylo normalne, i ze powinien przepraszc mnie, on odwrocil kota ogonem i zwalil wszystko na mnie...
I jak napisalam, cos we mnie umarlo.


Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 03 października 2017 o 03:01
Ojciec. Pierwszy maz. Drugi maz.
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 02 października 2017 o 21:58
Czesc wyzarly, czesc rozalily po przybudowce, czesc po blocie na zewnatrz. Najwyrazniej nic im nie jest, bo chodza i szukaja trawy. Nie widze oznak kolki. Ale byly tak nazarte rano, ze nie chcialy michy. A zawsze , zwlaszzca Shy, pcha sie do niej, nawqet nie czeka az postawie na ziemi (pracuje nad tym).
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 02 października 2017 o 19:08
Etam. Dostalam ataku paniki, kiedy usilowalam zarejestrowac sie online do food stamps (dostaje sie karte ktora mozna placic za zakupy zywnosciowe, zaleznie od przyznanej ilosci przelewaja okreslona sume co tydzien. No i sie podlamalam, ze pytaja mnie o jakies numery,a ja nie wiem co to jest! Ale udalo sie i w koncu jestem zarejestrowana. Kolejna sprawa odhaczona.
Zadzwonili z biura terapeutki, nie przyjmuje nowych pacjentow, zarekomendowala inne miejsce, Missy zadzwonila i zostawila wiadomosc.
Doradza tez czekac z ta teczka rachunkow, zeby Audra, Victim Coordinator, odezwala sie zeby je przywiezc albo sie spotkac. Lezy wiec i czeka. Teczka, nie Audra  🤣

Po zarcie dla koni i zwirek dla kota pojade jutro, w drodze do lekarza rodzinnego. Potzrbuje tabletek na depresje i srodkow na ataki paniki, ktore teraz zuzywam sporo wiecej. Byle co wprowadza mnie w slepa panike.
Nawet to, ze maz Missy cos chcial ode mnie i mialam pomoc znalezc srubki. Przzwyczajona do stania na bacznosc, kiedy mezczyzna cos rtobi w domu, nawet zeby ten przyslowiony mlotek trzymac, zeby nie musial sie schylac, i do wrzasku, jesli nie znajde potrzebnej mu rzeczy w piec sekund, wpadlam w panike. I zaczalem sie trzasc myslac, ze zaraz bedzie wrzeszczec, choc Missy mnie zapewniala, ze jej maz nie krzyczy, jest bardzo spokojnym czlowiekiem, Ale jestem wytresowana jak pies Pwlowa. Na polecenie zaczynam panikowac i szukac w pospiechu i w strachu, zeby tylko nie zaczal krzyczec...

W kazdym razie szafki sa zawieszone.


Skrecalam druga szafke do 11 w nocy, bo nie wiedzialam o ktorej przyjada i zeby byly gotowe. SWbrew pozorom sporo czasu zajelo, ze wzgledu na droben rzeczy , ktore trzeba bylo dopasowac. W szafkach po bokach sa paski z LEDami, u gory przykrecil transformatory, a na dzisiejszy wieczor mam w planie zalozyc zawiasy, wypoziomowac i przykrecic te paski w drzwiczkach (sa wkrecane od tylu w drzwiczki. I wszystko bedzie swiecic razem ze swiatlem nad okrem, przy wlaczeniu swiatla w lazience.
Tylmna strona, gdzie pojda te LEDy


i przednia z lustrami (po dwoje drzwiczek na szafke, i przezroczysye szybki tam, gdzie jest w nich swiatlo.


Zaraz ide konczyc rynny i splyw od stajni, bo w tej chwili wszystko robi koszmarne bloto tuz przed brama i drzwiami do przybudowki z jedzeniem dl akoni. Od jutra ma znowu padac i to pare dni. Bardzo niespotykana pogoda jak na nasze Wyzyny.
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 02 października 2017 o 16:13
Czasem tak. Kiedy masz wdrukowana bezradnosc i nie wiesz jak sie poruszac w siwecie przepisow, co zrobic, gdzie pojsc...tak. Kto nie byl w takiej sytuacji nie powinien oceniac. To jak opisywaniu slepemu kolory.

A na dodatek wyslalam wczoraj corke, zeby wypelnila qwoda pojemniki dla koni. Dlugo nie wracala , wiec pobieglam sprawdzic czy wszystko jest ok. Stala i plakala z powodu Jerrego.
Probowalam ja pocieszac, i z tego wszystkiego zapomnialam zamknac dzwi do [rzybudowki z pasza. Dzis rano zastalam drzwi szeroko otarte, powywlekane i porozpruwane worki, zmieszane jedzenie z blotem, wyzarta wiekszosc z pojemnika.
Myslalam ze sie poplacze, bo kasa sie konczy, a tu nowy wydatek.

Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 02 października 2017 o 12:32
Heh, mialam dzis sen, ze spotykam sie z moimmi szkolnymi kolezankami, i kolezanka mowi mi, ze tego kwiata jest pol swiata, co sobie psuc zycie z jednym kiepskim chlopem!

Zeby tylko to bylo takie proste. W czasach szkolnych, wliczajac studia, bylo prosciej, bo czlowiek nie mial domu, dzieci, zobowiazan. Teraz jak pomysle o rozmowach z prawnikiem, negocjacjach, dzieleniu majatku , to robi mi sie slabo... 😵
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 01 października 2017 o 21:52
Na razie nie mam ochoty go sledzic. Wazne jest tylo, zeby sie trzymal na dystans i sam dobrze o tym wie.

Dzis rano zawiozlam corke do  Pauline, pomagala przy ustawianiu jedzenia dla wiernych (robi sie takie oboiady dla nich co niedziele, zdaje sie irlandzki kosciol katolicki lub protestancki, pewna nie jestem, Paulone jest Irlandka z krwi i kosci). Potem byla na mszy i ukochane przez corke spiewanie, potem zwiedzanie zoo, lody i cos do zjedzenia po drodze, jakis fast food. Mala nie dostaje duzo, na tle kolezanek wyglada jak trzcinka.
A ja w tej chwili odespalam kilka ostatnich dni, co za uczucie obudzic sie i nie musiec od razu zrywac na nogi! I bez koszmarow. Wczesniej przyjechalam po odwiezieniu corki przez Lowe's, market budowlany. Kupilam  kolejna poziomice 1,2 m dlugosci;  tania, ale kiedys kupie taka z uchwytami, z prawdziwego zdarzenia. Moja chyba zostala nadepnieta przez konia  🙄 bo pokazywala dziwne rzeczy. Dluzsza z kolei potrzebuje byc wyczyszczona, bo po paru latach w polpustynum kklimacie okienka ochronne od spodu sa tak zakurzone, ze nie mozna odczytac poziomu. A poziomice 1,8m kosztuja kolo 60$.

Kupilam wielka "linijke', prawie 2 m dlugosci, podobny do niej przyrzad skladajacy sie jakby z dwoch linijek, ktorymi mozna ustalic sobie kat-co dla mnie jest potrzebne, bo w domu mamy pochyle sufity nasladujace kat dachu i teraz zeby wyciac plyte kartonowo-gipsowa i zakryc odslonieta konstrukcje sciany i kable elektryczne, co musialam zrobic, zeby zalozyc drzwi chowane w scianie do lazienki (stare otwieraly sie na lozko i nie zlapane w pore lomotaly o nie, bo sciana jest rowniez nachylona i nie trzyma pionu. Ech, budownictwo amerykanskie, na sline i klej w tubce), musze odwzorowac kat zejscia sufitu. A tym przykladam krotsza czesc do sufitu, poziomuje czesc prostopadla do podlogi i obie skrecam specjalna srubka zeby zatrzymac od roziwerania sie. I mam kat sufitu. Genialne w swojej prostocie!! Mialam podobne, ale dlugosci moze 15 cm, dobre na male robotki.

Musialam kupic sruby z zaczepami motylkowymi, ktore po wywierceniu dziury w scianie wpycha sie przez otwor, ulozone ciasno wokol sruby, po czym zatrzaskl uwalniaja je i sruba zapiera sie o sciane z drugiej strony. Nazywa sie to anchor screws/bolts.

Tak wiec plan byl taki, by specjalnym przyrzadem wyciac kolka w kafelkach granitowych -przyrzad pozyczony od meza Cindy wczoraj wieczorem, grubym wiertlem przewiercic dziury w plycie cementowej, ktora uzylam pod kafelki, zeby dac mocne oparcie dobremu ich ciezarowi 😵-kafelki kiedys kupilam na wyprzedazu sklepu na eBay, po dolarze za sztuke. Normalnie blekitny granit (Blue Pearl) kosztuje 20-30 $ za kafelek 30x30 cm i powiesic szafki.
Ale problem byl taki ze za Chiny nie moglam  zrobic dziury! Tak wiec maz Missy przyjechal z nia dzis, jak wrocilam do domu, wymierzylismy gdzie wiszace szafki nad umywalka beda i wycial te dziury, jutro wroci z wiertlem i dokonczy. A ja mam zlozyc druga szafke i przygotowac do zalozenia i zeby mogl zrobic instalacje elektryczna-podlaczyc paski z LEDami w kazdej z szafek.
A mezowi Cindy pozwolilam sie przejechac Rosomakiem, bo zachowywal sie jak maly chlopec w sklepie z samochodzikami, podzxiwiajac go. Dalam mu kluczyki, zeby mogl poczuc te przyspieszenie jak w sportowym samochodzie, wciskajace w siedzenie. I to w samochodzie wielkosci prawie autobusu  🤣


To wszystko bedzie naprawde olbrzymi postep dla mnie, ze bede mogla kontynuowac moja lazienke. Teraz szafki na sciane nad zlewami, potem przyjdzie kolej na odlaczenie rur tam, gdzie byla olbrzymia narozna wanna, zajmujaca 2/3 lazienki i spod ktorej strasznie wialo i ciagle przylazily stamtad myszy-dopiero jak ja zerwalam, okazalo sie ze tzw budowlancy wywiercili w sklejce udajace podloge dziure o srednicy  dwa razy wiekszej nic odplyw. I myszy mialy tam wrecz autostrade. Pod wanna, zabudowana i zaklejona, lomem wyrywalam, bylo odchodow mysich na pare cm grubosci.Ale oczywscie znowu-Dave nie rozumial sensu ruszania tego wszystkeigo. Bo co tam, ze myszy chroboca tak, ze spac sie nie da, przynajmneij ja, bo on mogl zasnac w kazdych warunkach; ze przeciag w zimie powoduje ze zeby wyjsc spod prysznica i stanac na podlodze wymagalo zelaznej sily woli, a po krotkiej wycieczce z mysiem zebow mialam lodowate stopy. On korzystal z drugiej lazienki, w ktorej tych problemow nie ma. Zostaly po niej rura odplywowa i dwie rurki z goraca i zimna woda, ktore trzeba zamknac i schowac tak, zeby nie bylo mozliwosci w przyszlosci wyciekania. To juz lepiej zrobi specjalista od lazienek, jak maz Cindy, Rick.

Dwie godziny, do 11 w nocy probowalam wypoziomowac drzwi zwisajace na suwnicach, ktore lomotaly o drewniana kostrukcje w ktorej sie chowaja, z racji pochylej sciany!!! W koncu schytrzymam sie i uzylam specjalnych plastikowych podobnych do guzikow podkladek pod krzesla, przyklejonych do konstrukcji, a trzymajacycch drzwi tak, ze przesuwaja sie cicho i bezglosnie, a jednoczesnie pod lekkim katem, zgodnie ze sciana. Bo na usuwanie calej sciany miedzy sypialni i lazienka i robienie na nowo z poziomowaniem to juz maz na pewno by zazadal rozwodu.

Lepiej mi, kiedy nie mysle ciagle tylko o mezu, rpblemach i rachunkach.
Chyba zaloze folder, zebym mogla tez pokazywac zdjecia, bo nie zawsze slowami mozna oddac to, co sie widzi.

A przy okazji odprezylam sie nieco i pogalalam z Missy o problemach z wychowywaniem dzieci zdolnych. Bo one nie biora 'nie' jako odpowiedzi, kwestiounja polecenia i chca wiedziec wszystko. Moja piecioletna pamietam corka, zaczela sie np interesowac, dlaczego rysuje sie serca inaczej niz faktycznei wygladaja (znalazla sama na iPadzie w grafice), jak serce jest zbudowan ei jakie sa dwa obiegi krwi w sercu. Musialam sobie przypomniec lekcje biologii z polskiej podstawowki o malym i duzym obiegu krwi  😀. I tak ciagle. Pytania wymagajace szukania w zrodlach, bo byle czyms sie nie zadowoli, zreszta chce, zeby sie uczyla i wiecziala duzo. sama bylam takim omnibusem, tyle, ze odrzucanym przez kolezanki szkolne z racji swojej innosci. Bo zamiast gadania o ciuchach i pomadkach, wolalam poczytac o zwyczajach zwierzat. Moja ulubiona seria byly "Dlaczego sol jest slona", "Dlaczego trawa jest zielona " itp. Corka dostala jak tylko nauczyla sie czytac sama, serie ksiazek dlaczego cos tam, sa pieknie ilustrowane i wszystko jest wyjasnione prostym jezykiem. Kazda ksiazka jest o innej tematyce, sa tez neijako encyklopedia ezbiorcze. Do dzis z nich korzysta.

Juz widze, jak maz by z nia siedzial i szukal odpowiedzi nt obiegu krwi w plucach...

Corka wlasnie wyslala wiadomosc, ze sa w drodze do domu. Rosol i kluseczki ugotowane, w duzych ilosciach. Czesc zawioze Cindy, bo mieszkajac w przyczepie i pilnujac dyn na sprzedaz je duzo gotowych rzeczy, a wtedy zoladek ja boli. Gotowanie domowe jedzenie jest lepsze. Staram sie jej regularnie podrzucac co drugi dzien cos na zab. Maz nie docenia gotowania, najlepszy jest stek na caly talerz (kolo 15$), przy wysokim cholesterolu, cisnieniu krwi itp. A potem wieczorem dojadanie dan do mikrofalowki jedno za drugim, bo ssie z woladku, i piwo za piwem. I ciaza spozywcza jakby to byl ostatni miesiac z blizniakami...Z tego wszystkiego czesowalam sasiadke i znajomych i wszystkim jakos smakowalo. Tylko mezowi nie. Ciagle bylo cos nie tak. Ciekawe czy doceni po dwoch miesiacach takich gotowych dan, bo na restauracje nie bedzie go juz stac.
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 30 września 2017 o 22:31
To sie podziele tez , ze wlasnie sie zwazylam. Bo nie moge jesc. Czuje glod ale odrzuca mnie od jedzenia. Stracilam cztery kilo w dokladnie tydzien. z 58 do 54. Wystaja mi zebra i miednica.

Za to zeby dziecko nie czulo sie, ze nie interesuje sie nia, zabralam ja na zakupy po kostium, Halloween. Bylysmy w dwoch miejscach i nic jej  sie nie podoba  😀iabeł:. Chce bialego husky-wilka. Sprawdze na eBay. Za to kupialm dwie pary cieplych botkow dla niej, na te zimna pogode. Przez pogode musze czesto sprawdzac konie, zaderkowalam je i daje wiecej kalorycznego zarcia. To dodatkowa praca, ale mam nadzieje, ze bede mogla w koncu jakos skonczyc wylewke i kiedy zrobie drzwi do drugiej czesci stajni, to bede mogla zamknac je na noc w cieple.
Znajoma meza, Pauline, dzwonila wczoraj i chciala zabrac Aerwynn na pare godzin. Teraz ise nie dozywa wiec nie wiem czy to dalej aktualne. Miala podac gdzie sie spotkac i o ktorej. Napisalam wiadomosc-cisza...
Nie bedzie tez mezza znajomej, bo trafila mu sie wieksza robota i musi pojsc jutro, nie bedzie wiec mogl podlaczyc mi umywalki i zrobic hydrauliki. W sumie ok, bede mogla troche posprzatac. Drugi facet, maz Missy byl z ni adzis i wczoraj wieczorem, w koncu mam podlaczone kable do lazienki jak trzeba, do wlacznika swiatla, ktore zwisaly sobie od wiosny.
I przez to nie moglam nic dalej zrobic, ale oczywiscie to byla moja wina, ze projekt niedokonczony.

Maz Cindy ma podrzucic wiertarke chyba udarowa, z ostrzem do wiercenia w granicie, moze mi sie uda powiesic szafke lub obie szafki w mojej lazienc,e ktora robie. Wszystkie ostrza sie tepia na probie przewiercenia, on jako specjalista od lazienek, ma profesjonalny sprzet-i tak, kupilam ostrza do kafelkow, ale poszlo ich trzy w ciagu kilku minut.

Wlasnie wmuszam w siebie kawalek chleba. Jedyna rzecz, od ktorej nie odrzuca  mnie tak bardzo. Musze jesc zeby miec sile. tylko ze  nie mam ochoty jesc. Nie, nie jestem w ciazy. To stress mnie zabija.

Gandalfier-gdyby nie to wspieranie przez forumowiczow tu i na blogu, nie wiem co bym zrobila. To mnie trzyma z nosdem nad powierznia i nie pozwala utonac. :kwiatek:
Co mnie śmieszy i bawi na re-volcie czyli koń by się uśmiał :) :) :)
autor: Planta dnia 30 września 2017 o 15:32
To ja sie dolacze. Nie z revolty te imiona, ale koni wyscigowych-scigaly sie na koncu "My Wide Knows Everything" i "My Wife doesn't Know"...jest tu:


Ktos ten nazwal konia wyscigowego Arrrrrr...fajnie to brzmi gdy komentator talk warczy


A tych wymowic sie nie da....


I to chyba jako podsumowanie...
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 30 września 2017 o 01:47
Nie wiem czy to adrenalina opadla, czy po porstu przemeczenie, ale moja depresja jest bardzo silna dzisiaj. Kopalam sie w tylek, zeby wyjsc z domu i cos zrobic.
Pojechalam do Lowe's, kupilam cement, kolejne 10 workow, zeby dalej kontynuowac wylewke, jak tylko sie troche osuszy na tyle, zeby wjechac na pastwisko samochodem. Paswtisko wczoraj wieczorem blo pod woda z powodu ulewnych deszczow.

Kiedy poszlam nakarmic konie, Shy sie cala trzesla przemoczona, zaczela wydawac dziwny odglos, jakby chrapania, i z nosa jest ciekla biala wydzielina. Zalozylam im obu derki z polkapturami, zaslaniajacymi klab. Shy dalej sie trzesla jedzac, wiec poszlam, a wlasciwie poczlapalam, po derke polarowa, zdjelam przeciwdeszczowai zalozylam polar, a przeciwdeszczowa na wierzch. Dostaly po dodadkowej porcji karmy z melasa na rozgrzanie.
Dzis pojechalam tez po lucerne (wysokoenergetyczna, pomaga wiec sie rozgrzac) w kostkach po 40 kg; kupilam trzy.
Kupilam dwie plyty kartongipsu na sciane, jak maz Missy zrobi dzis kable elektryczne i przelozy gniazdko na druga strone drzwi. Kupilam tez plyte polcalowa sklejki, 4x8 stop, ciezka jak diabli, na podpodloge w lazience.
Rozmawialam z Cincy , ze jej maz moze przyjesc w niedziele i podlaczyc mi w koncu nowa szafke z umywalka, na razie uzyjemy starej armatury tzn kranu bo nie stac mnie na razie na taki, jaki chcialabym docelowo.
W miedzyczasie dostalam wiadomosc od Virginii, sasiadki przez droge, ze jeden z koni lezy na pastiwsku i sie nie rusz.a Pobilam rekordy predkosci w drodze do domu, myslac ze Shy zle sie czuje po tym przemoknieciu i przemarznieciu, ale kiedy przyjechalam, oba konie pasly sie, sadze wiec ze jedna z nich po prostu zdrzemnela sie na lezaco. Obie zrestza s aobklejone blotem, przynajmniej Shy jest nadal w derce, derke Babe zdjelam rano. Musze ja zacerowac, bo zrobila dluga szceline wtwz rip-stop tkaninie.

A w skrzynce czekala karta kondolencyjna od weterynarza. I do tej pory rycze, jak ja widze.
To sa ostatnie jego zdjecia, zaraz przed tym jak maz zabral go do uspienia.R.I.P. Jerry. Bedzie mi Ciebie brakowalo..





Chce zaczac wykopywac, dzielic i sprzedawac swoje hosty, zeby dorobic jakies pieniadze, na razie jest takie bloto, ze nie da sie nic wykopac. Od niedzieli ma wrocic cieplejsza pogoda i byc suszej, wiec wtedy bedzie dobry czas na pozyskiwanie odmian.
Mam zamiar sprzedac jedno siodlo, moze ktos sie skusi? Moge wstawic zdjecia.

Dave nadal sie kontaktuje via znajomych, mielismy sprzeczke dotyczaca jego pomyslu zamieszkania w tym drogim domu. Zaproponowalam poszukanie takich moteli, on odpisal, przez znajomego , ze najtansze hotele sa po 40-50 za noc. Wiec napisalam ze chodzi mi o MOTELE, on na to ze nie maja kuchni i w ogole sa w takich dzielnicach, ze tylko dziwki i dilerzy tam bywaja, ze juz bylo mu lepiej w wiezieniu. Wkurzylam sie i napisalam, ze to nie moga sprawa. Ja mu mieszkanaia szukac nie bede (choc probowalam rozeslac wici, czy ktos zna miejsce), i zeby ni eprzerzucal winy na mnie. Ze to on jest odpowiedzialny za siebie, i za rachunki, ktore nadchodza codziennie. Dzis napisalam kolejne trzy czeki, bo dwa byly do splacenia do dzis, jeden do jutra. Probuje maksymalne wykorzystac sznase i posplacac.
W koncu napisal mi, ze jego siostra przyjezdza w nastepnym tygodniu i ona da kase na dom i na prawnika. I nie, nie spotka sie ani ze mna ani z nasza corka, ponoc zeby nie mieszac sobie w glowie. Mysle ze to nezdna wymowka. Mma nie mowic corce, ze jedyna amerykanska ciotka bedzie w miescie, zeby nie robila sobie nadzie, ze sie spotkaja.
Inna sprawa bylo to, ze nie wiem co bedzie potem, po tym okresie 60 dni  (juz mniej). Nadal mam do niego uczucia, ale mu nie ufam totalnie, bo nie tylko chodzi o przemoc, pobicie, ale rowniez ze obiecal mi nie chodzic do Hootesr, a tymczasem na wyciagu bankowym bylo siedem (!) rachunkow. Obiecal mi przez wiadmosc, ze wiecej tego nie zrobi, wiec odpisalam, ze mam gdzies jego obietnice, obiecywal mi juz wczesniej. Ze chce, zeby wlaczyl pokazywanie, gdzie wlasciciel telefonu przebywa w danej chwili-wlacza sie to dzieciom, nazywa sie to parental control.
Odmowil, powiedzial, ze to nie moj interes gdzie i kiedy spotka sie ze swoim prawnikiem. Odpisalam wiec ze to nie nastraja do niego przyjaznie, w ten sposob ustawienie tonu odmowy. I ze nie dbam, czy i gdzie widzi prawnika, nie zmaierzam pytac o jego nazwisko itp. Ale chodzi mi o wizyty w Hooters i inne wizyty w pubach, kiedy ponoc mial byc w pracy. Odpowiedzial, ze w jego telefonie sluzbowym ta opcja jest niemozliwa do wlaczenia (serio serio? To zwykly iPad), i ze byc moze by to zrobil, gdybym ja zrobila to samo. Wiec napisalam, ze ja nie mam zadnego problemu z wlaczeniem tej opcji, nie mam nic do ukrycia, a on najwyrazniej ma.
I nie wiem co dalej myslec. Jak sie sprawa potoczy. Na razie zyje z dnia na dzien. Ale zaczynam zbierac informacje o rozwodzie, co wtedy bedzie mi przyslugiwalo, jaka pomoc. Bo nie wiem, czy bede mogla zyc z mezczyzna, ktoremu nie ufam. Kosztowalo mnie to juz nerwice, kliniczna i gleboka depresje i bole serca. Nie wiem czy jest sens dalej to ciagnac.
A sad tez musi wziac pod uwage, ze maz czesto podrozuje i to na dlugo, wiec ktos musial tym dzieckiem sie zajac i to by moglo kolidowac z moja praca. Bo np przychodzil i mowil, ze wyjedza od poniedzialku do czawrtku gdziestam. I wtedy , gdybym pracowala, mialabym problem, co zrobic gdy dziecko wraca do domu. Pustego domu. Za takie cos sluzby socjalne bardzo sa ciete.
Zostajac w domu i zajmujac sie wszystkim umozliwiajam mu rozwoj jego kariery, bo mogl zostawac do pozna, nie martwiac sie o dziecko i jego potrzeby, typu odebranie z autobusu, nakarmienie, tlumaczenie problemow ze szkolnymi kolezankami i kolegami, kladzenie spac, pranie, gotowanie, sprzatanie, kazda kobieta zreszta zna taka liste na pamiec.
Co z tego ze obiecywal, ze przyjdzie wczesniej, jak przychodzil 2-4 godziny pozniej bo nagle dostawal ponoc telefin od szega, wspolpracownika czy kogostam i musial biedaczek byc w pracy dluzej. Ciekawe ile z tego bylo prawda, a ile siedzeniem w pubie w towarzystwie mlodych kelnerek, ktre wyciagaly od niego kase-w koncu wyplaty gotowka byly najdalej co trzeci dzien i byly to sumy trzy i czasem czterocyfrowe. A on za to pamieta, ze czesto prosilam go o przyjazd, bo sie zle czuje i on to robil. Zupelnie inne historie.

Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 28 września 2017 o 18:14
Sanno, dokladnie tak.
Skontaktowalam sie z Victim Coordinator i dowiedzialam sie, ze pomoc w znalezieniu miejsca do mieszkania mezowi nie przysluguje bo jest sprawca a nie ofiara. Wiem ze jedna z dziewczyn pracujacych razem z moja znajoma Polka wynajmowala kiepski dom, ale miala dach nad glowa, za 450$ miesiecznie. Napisalam do Lan, mojej i meza znajomej i kontaktu miedzy nami, zeby Dave sprawdzil najpierw tanie motele z mozliwoscia przedluzonego noclegu, oraz tzw mobile home/trailer home housing, gdzie sa przyczepy mieszkalne, gdzie mzona wynajac przyczepe, jak dom. Sa tansze niz motele i zyja w nich cale rodziny calymi latami. To nie tak, ze jest nagle na ulicy, mysle ze Louis i Pauline tu w Amarillo dadza mu nocleg dopoki nie znajdzie czegos na dluzej.
Dostane tez pisemna forme na jaki okres jest ten nakaz separacyjnego mieszkania, bo Dave chcial wynajac juz na trzy miesiace, a 3600$ to bardzo duzo pieniedzy.
Bedzie wiec mial na pismie i nie bedzie mogl powiedziec ze nie wiedzila i sie bal, ze ktos tam zostal aresztowany jak wrocil po tych 60 dniach.
Motelu czy trailer housing szukac mu nie bede, niech sam sobie szuka i pojezdzi. Jest zimno i mzy i moj staw biodrowy z zewanymi sciegnami i miesniami po nadepnieciu przez Jerrego bardzo boli.

Tak, dopoki jestesmy malzenstwem, konto jest wspolne, niezaleznie kto zarabia. Jego pieniadze sa tak samo moimi pieniedzmi i uwazam, ze mialam wszelkie prawo zatrzymac i przelac polowe jego zarobkow, zwazajac na to, ze ja oplacam karme, leki dla psic na nietrzymanie moczu spowodowane problemami hormonalnymi po kastracji i inne rzeczy zwiazane ze zwierzakami i potrzeby corki jak cieple ubrania i buty nieprzemakalne, ktore kupilam jej przedwczoraj. To nie tak, ze spedzam pieniadze na torebki czy setne buty dla siebie..
Czas bez niego bede spedzac na probie dokonczenia paru projektow. Rowniez, kiedy przestanie padac, mam zamiar zaczac dzielic hosty i probowac sprzedac troche sadzonek na eBay, wiec moze przyniesie to pieniadze do budzetu. Wiosna tak zrobilam z czexscia posiadanych, mlodych jeszcze sadzonek host typu streaked i zarobilam ponad 400$.
Z tym placeniem za remonty to jest prawda. Bo koszt robocizny wynosci od 50 do 80% calosci kosztow. Np za zalozenienie gniazdka elektrycznego -gniazdko z kabelkiem 5$, przyjazd elektryka i podlaczenie-70$.
Przetkanie kibelka-100$.
Dach, ktory mialam wymienic-ekipa wyliczyla na ponad 5000, materialy zakupione przeze mnie bez znizki dla firm konstrukcyjnych/budowlanych i gdybym ja to zrobila zamknelyby sie w 2000. To jest znaczaca roznica.

Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 28 września 2017 o 12:50
Tunrido-to byla bardzo trudna rozmowa. Przypomnialam jej , ze Jerry od dawna zle sie czul, ledwie chodzxil, ze robilismy wszytsko zeby mu pomoc. Ze darowalismy mu dwa lata dobrego zycia i ze teraz biega za teczowym mostem i nic go nie boli. I ze obcielam kilka kosmykow ogona i grzywy i zrobie jej bransoletke, zeby miala kawalek przypominajacy jej o nim.
Juz dzis zachowywala sie normalnie, poszla nakarmic ze mna konie. Przypomnialam jej , ze Shy tez jest przylepa i zeby dac jej szanse i tez bedzie tak dobrym przyjacielem jak Jerry.

Najlepsze jest to, ze Missy byla swiadkiem tych rozmow tzn wysylania smsmow i tez mi gratulowala gestasmi, kiedy dawalam odpor. Bardzo mnie to wspiera i pozwala zachowac kregoslup i nie wpadac  w zalosne tony, kiedy probuje przerzucic pilke na moja strone. Bo prawda jest taka, ze moglabym umyc rece i olac zupelnie rachunki, to on jest zobligowany przerz sad do zapewnienia rodzinie przezycia.

Co do mieszkania wkurzylo mnie bardzo, bo od 'bede mieszkal w budynku gospodarczym zeby zaoszczedzic na mieszkaniu" do 'bede podnajmowal dom na terenie pracy, bo tak bede mial bardziej komforttowe warunki, do pracy tylko przejsc pare krokow, i ma kuchnie i pralnie" i za cene ktora absolutnie nie jest akceptowalna i mam wrazenie ze nie przylozyl sie do szukania czegos tanszego. Przeciez ta cala dzialalnosc miala na celu oszczedzenie na splate zalegajacych rachunkow, a nie zeby komfortowo mieszkal i wydawal wiecej niz my na splate kredytu na dom.

Mam zamiar zadzwonic do pracownicy socjalnej i wyjasnic sprawe, byc moze maja jakiekies miejsca do mieszkania tymczasowego-musza miec, zeby np zapewnic ofierze przemocy ciezkiego kalibru bezpieczne miejsce,
A kontaktujemy sie, bo chce trzymac reke na pulsie co jest robione, co jest splacone. Nie chce zeby wylaczono nam telefomny i internet i to wlasnie trzeba bylo splacic na juz i teraz. Do tego doszla zalegla rata za dom i rachunek za ubezpieczenie. Wczoraj wieczorem 'za cene czekajacej na niego kolacji w domu znajomych+ zostal dluzej w pracy i zalatwil zmiane planu telefonicznego corki na tanszy. Juz 70 $ mniej.  A mogl to zrobic duzo wczensiej i nie wierze, ze nie wiedzial ze mozna zrobic online, po prostu zaliczyl to do kategorii malo waznych  rzeczy. Mniej waznych niz jego praca.

Nie mam zamiaru nadal mu pozwolic  myslec, ze pieniadze sa jego i laskawie pozwala mi od czasu do czasu wydac minimalne sumy, bo od lat nie kupowalam sobie niczego.  To co pozwolil mi wydac to bylo na materialy budowlane ewentualnie rzeczy zwiazane ze zwierzakami typu witaminy, srodki przeciwbolowe dla Jerrego, szczpionki doustne dla koni itp. Rzeczy ktorych nawet nie myslal i ni ebral pod uwage, ze rowniez zaliczaja sie do wydatkow na utrzymanie, a nie moje zachcianki.

Mrowak-trudno powiedziec! Maz jest  17 lat starszy, wychowany w innym srodowisku w innych czasach, wydawalo by sie ze powinien nalezec do pokolenia mezczyzn, ktorzy opiekowali sie kobietami. Tymczasem zrobil si ez niego taki wlasnie niedojda, ktory uzala sie nad soba i probuje mi dociac. Dlatego ucinam te gierki.
Tak naprawde w ogole nie powinien sie ze mna kontaktowac w zaden sposob, to on nagina warunki zwolnienia i w tej chwili mam Missy jako swiadka. Umowilam sie z nia, ze jesli zachoruje np dostane grypy czy cos, zajmie sie dzieckiem. Bo maz byl taki "zestresowany i bal sie o nas", ze Tyyyle razy prosilam go o zajecie sie corka. Tylko zapomina najwyrazniej, ze prosilam go o przyjazd wczesniej, a przyjezdzal najwczensiej o 6-7 wieczorem. A corka idzie ok 8.30-9 spac, bo wtaje o 6.
I ze pileczke mozna odbic w druga strone-kiedy byl po ostrym piciu i nie mogl pojechac do pracy, to ja zajmowalam sie i corka i nim.
A ze Child Protection Services byla bardzo pozytywnie nastaiwona do mnie i do tego, ze dobrze sie nia opiekuje, nie strace jej, cokolwiek on powie. Nawet zapytalam, czy jest mozliwosc ze zabiora mi corke, powiedziala ze tylko jesli wyraznie nastapi zlamanie umowy typu Dave nachodzacy nas i probujacy kontaktu z corka. I to nie bedzie moja wina, bo on jest agresorem a nie ja.
Po prostu chcial pograc corka i mu sie nie udalo.

A dodatkowo, gdyby probowal znowu pogrywac, przypomne o jego uzalezniniu od porno, o chodzneiu do Hooters (skapo ubrane kelnerki), kiedy obiecywal, ze tego nie zrobi-mam wyciag z karty sluzbowej i dowod czarno na bialym. Zreszta sluzbowo tez nie mial prawa zabierac gosci ani jesc w tego typu lokalu.

Tak wiec zaraz jak bedzie kolo 8 rano (jest 6.44), zadzwonie do Audra, tej pracownicy socjalnej i powiem ze chce wynajac dom za 1200 miesiecznie, na trzy miesiace (tak, trzy, bo on 'sie boi, ze dopoki ni ema na pismie ze to 60 dni ma zamiar przedluzyc do 90, zeby nie tarfic do wiezienia ze to moglo byc np 75 dni"-i ze to ja mam postarac sie o to na pismie. Powiedzialam ze ja nie dostane tego, ale on jak najbardzoej moze, ejsli zwroci sie do inwestigatora, tylko ze maz nie chce z nim rozmawiac, bo inwetigator jest bardzo zle do niego nastawiony i maz zdecydowal, ze nei bedzie z nim rozmawial bez adwokala. A a adwokala bedzie sie staral w przyszlym tygodniu, kiedy odwiedzi go siostra.

Cokolwiek powie (bo jak pisalam, nie chce ode mnie uslyszec co sie stalo, ma luke w pamieci i nie pamieta), to i tak sie nie liczyz twadrdym dowodem-policjant byl swiadkiem miazdzenia mi zeber i musial wyciagnac na niego bron.
Po drugie, przy rozprawie sadowej zostalo mu uswiadomione i przeczytane moje zeznanie przez sedziego, wiec klamie mowiac mi ze w zasadzie nic nie wie co zroil. Ale oczywiscie i rzecz jasna, jest mu bardzo przykro, ze musze teraz przez to przechodzic.

Jak to mowia Amerykanie : bullshit.

Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 28 września 2017 o 03:48
Mialam posrednio rozmowe z mezem. Po pierwsze, dal w koncu dostep do kont i dane. 20 minut przed uplynieciem terminu, kiedy mialam zadzwonic do pomocy socjalnej, ze utrudnia zdobycie danych.
Niemniej poinformowalam ja, ze przez GPS wiedzial, gdzie jest samochod.
Sam twierdzi ze film mu sie urwal i zaczal pamietac od momentu wysiadania z samochodu z kajdankami. Mialam zamiar mu powiedziec, ale zaczal protestowac, grozac ze rzuci sluchawka. I ze sam sie dowie jak mu przeczytaja raport.
Probowal mnie zrobic wspolwinna, szantazowal ze powie, (jego slowami, martwi sie) ze nie jestem w pelni w stanie zajac sie dzieckiem, bo wielokrotnie (?) go prosilam, zeby przyjechal wczesniej, ze nie bylam na uroczystosciach w szkole, nigdy (powiedzialam, czyzby?), ze musial przywozic ja ze szkoly-zapytalam o to coekrki, mowi ze poza ostatnimi dwoma zajeciami z choru-nigdy wczesniej. I sam sie upieral, chociaz spokojnie moglam ja zabrac ze szkoly.
Wiec zapytal mnie dramatycznie czy ma w takim razie sklamac sedziemu? Powiedzialam mu zeby robil co chce.

Kolejny raz sie skontaktowal, jak smialam zaklozyc subkonto i przelac polowe pieniedzy-powiedzialam, ze chcialam zabezpieczyc pieniadze na rachunki dla nas. On na to obrazonym glosem, ze z jego konta idzie na rachunki-wiec przypomnialam chlodno ze konto jest wspolne. On na to, ze to jego pieniadze wplywaja na nie-powiedzialam , ze byc moze, ale sa wspolne, bo jestesmy malzenstwem. I mu rura zmiekla, bo z tymi faktami dyskutowac nie mogl.

A kiedy znowu probowacc bedzie , zebym czule sie winna, powiem mu, ze sprawdzilam i w sobote wyciagnal z banku 650$ gotowka. Znalezli przy nim 382. Gdzie sie podzialy 228$ za ktore mozna by zaplacic jakis rachunek?

Sierzant zostal poinformowany o matactwie w sprawie samochodu.
W koncu poiwedzila, ze zaplacicl rachunek telefoniczny do konca i czesc za TV. Zapytalam go dlaczego corka ma taki drogi i nielimitowany przesyl danych, ze placimy 245$ miesiecznie? Okazlao sie ze 'w wyniku kiepskiej komuikacji z przedstawicielami przez telefon blednie wlaczyli jej nielimitowany pakiet danych". Wiec powiedzialam, ze trzeba to wylaczyc. I rachunek spadnie o 70$.
Z Telewizja to samo-pare miesiecy temu skonczyla sie umowa promocyjna, zakladjaca 70$ miesiecznie, wlaczyli sami jakas zastepcza za 110. I biedaczek no nie mial czasu zeby zmienic, choc moze to zrobic online, nie przez infolinie. No nie wiedzial!! Mimo ze pod spodem na stronie sa rozne plany i mozna paroma klliknieciami zmienic sobie rozne pakiety, to nie Afryka dzika..
Za to zmienil mu sie plan i chce wynajac domek  bedacy wlasnoscia rzadu, gdzie zwykle kwateruja studenci w zimie. Za bagatela 1200$ miesiecznie, bo "nigdzie nie moze znalezc mieszkania na juz". (za dom placimy 850$ miesiecznie).
Zapytalam, czy te studentki i barmanki, z ktorymi tak blisko sie przyjazni, nie moga mu znalezc pokoju przy studentach, we wspolnie wynajmowanym mieszkaniu? Ponoc nie moga, bo rok akademicki sie zaczal. I w ogole, ze "be my guest" i znajdz mu tansze mieszkanie, prosze bardzo. Powiedzialam, ze moge zapytac, ale to jest jego sprawa. "Bo to dwa kroki od pracy, nie bedzie musial jezdzic, chyba ze po zakupy, i ze jest tam kuchnia i pralni ai ni ebedzie za pralnie dodatkowo placil". a zapomnial ze zona wiesza pranie na sznurkach od szesciu tygodni, bo "nie bylo pieniedzy" na naprawe suszarki. I teraz, w desczowej, zimnej pogodzie nic nie schnie. No i chyba Louis tez nie chce go w domu przez dwa miesiace, a taki dobry przyjaciel do kieliszka..

Maz dramatycznie usilowal wzbudzac wspolczucie i wine, ale dzielnie sie opieralam. Doroslam. I juz sie go nie boje, bo za mna jest sila prawa. I inna juz byla rozmowa. Kiedy zapedzal sie i podnosil glos, mowilam ze tym tonem rozmawiac nie bede i odloze sluchawke. I kiedy chcial, zebym czula sie winna lub robila to i tamto przypomnialam mu, ze to jest jego wina i to on ma sie tym zajac.

A to dopiero kilka dni. Zobaczymy w przyszlosci.

Najwazniejsze ze dokumenty skompletowane, u agentki ubezpieczeniowej zostawilam kopie tytulu wlasnosci Rosomaka i zazyczylam sobie, zeby zmieniono 'glownego kierowce" mojego samochodu, z Davida na mnie. Bo samochod jest moj. Dodaktowo dostalam wyciagi podatkow za dom, samochody i cos tam jeszcze, ktore dolaczylam do akt.

I smiac mi sie chce, ze byl tak zbulwerowany, ze jak to: zalozylam swoje konto, do ktorego on nie ma dostepu! I ze mialam go natychmiast o tym powiadomic! Powiedzialam ze nie musialam, a zabezpieczylam polowe wyplaty na potrzeby rodziny. A 'to przeciez jego pieniadze!". A guza. NASZE pieniadze  :evil: 


Gandalfie-kiedy przedslawicielka Child Protection Serivices przyszla do domu, zmodyfikowalam umowe, ze przedluze zakaz zblizania sie, jesli po tym okrseie 60 dni nie bedzie trzezwy. I dpiero podpisalam. Wystarczy, ze przyjjdzie do domu wypity, zadzwonie na policje i zabieraja go do wiezienia, tym razem az do odbycia rozprawy sadowej, kto wie kiedy. Oczywiscxie strszyl, ze jak pojdzie do wiezienia to wywala go z roboty, ale powinien  o tym sam sobie przypominac, a nie ja sie bac.
Bede miec pomoc w znalezieniu pracy, czekam na skontaktowanie sie pracownicy.

Tylko zal, ze probuje znowu swoich dasow, pogrozek i zali. Moim zdaniem teraz to on powinien byc facetem i przyjac to co zrobil , a ni ejst to jednorazowy wystepek tylko przemoc domowa i ekonomiczna trwajaca latami, na klate. I jak napisalam, kiedy bedzie labiedzil, ze nie ma piedzecy zapytam go, a gdzie podzialy sie te dwie stowy, ktore straciles w kilka godzin i nie kupiles za nie jedzenia, jak obiecywales?

Przypomnialo mi sie tez, ze sie skarzyl, ze ostatnio nie jadl normalnie, ze stracil na wadze (120 kg, 192 cm), powedzialam mu ze ja tez..po chwili ciszy, gdy to przetrawil, powiedzial, ze w sumie to i dobrze,bo zdrowe. Powiedzialam, ze nie dla wszystkich, bo ja nie mam z czego chudnac. Zmienil temat i powiedzial, ze jest taaaaki zmeczony, pracuje od 7.30 rano. Coz, jak pracuje od 6.20 bo wyprawiam corke do szkoly.
I temat sie urwal.
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 27 września 2017 o 16:12
Nie bil, ale w rozwodzie bylo napisane, ze bedzie placil jej alimenty na jej utrzymanie (nie maja dzieci) do konca zycia w wysokosci 1/3 jego pensji.

A teraz sobie naskrobal oficjalnie. Rano zadzwonl do mnie inwestigator, przypisany do naszej sprawy i zapytal co sie dzieje z davidem, bo nie moze go zlapac przez telefon. Powiedziualam ze slyszalam od Lan ze jest w Lubbock na przesluchaniu kandydatow. Poprosil o oddzwonienie z nr Lan, co tez zrobilam.
Dave ma uroczy zwyczaj wylaczania kompletnie komorki, kiedy pracuje. Tylko ze zapomnial, ze to nie sa normalne warunki i policja, szeryf, bailing company moga chciec rozmawiac z nim w kazdym momnenci ei to nie on dyktuje warynki kiedy ma byc uchwytny.

Wytslalam do Lan te same zapytania odnosnie kont i rachunkow , ktore wyslalam do Louisa, bo okazuje si eze od poprzedniego wieczora byl w Lubbock. Jest zbyt zajety praca zeby odpisac mi przez Lan. Czekam do poludnia (przerwa obiadowa) i jesli nie skontaktuje sie ze mna do poludnia, zawiadomie sluzby socjalne o utrudnianiu mi zdobycia rachunkow.
Jesli mysli, ze bedzie mna pogrywal jak do teraz, to sie myli.

Lan wyslala mi wiadomosc ze odwolal operacje serca, ktora miala byc 3-go. Odpisalam, ze to jego decyzja i nie zamierzam nad tym lamentowac. Jest dorosly i robi co chce. Poza tym, lubi manipulowac ludzmi i chce, zeby teraz bylo mi przykro zebym sie zastanawiala co moge zrobic zeby go namowic. G..no. Nie zamierzam.
A to dlatego, ze jak bylam bardzo chora z grypa zoladkowa i potrzebowalam podwozki do lekarza, odpisal mi ze jest zbyt zajety praca, ze jestem dorosla i odpowiedzialna za siebie. Doslownie "Grow up". Ze moge zawsze wezwac taxi. (nie mialam kasy).

Dwa dni pozniej on tez zlapal to samo. Zadzwonil , a w zasadzie jego sekretarka ze lezy na kanapie w swoim biurze i nie jest w stanie pojechac do domu, zebym przyjechala i go zawiozla. Zrobilam to. Kiedy czul sie na tyle dobrze, zeby rozmawiac, nie podziekowal mi, wrecz przeciwnie, uznal ze on sie nie prosil o pomoc wiec  ni emusi byc wdzieczny. "Niemniej docenia ze przyjechalam"/

Po tym skonczylo sie moje wspolczucie dla niego i jego problemow zdrowotnych, jesli nawet nie potrafil podziekowac ze pomoglam mu, kiedy on w identycznej sytuacji mnie olal. Jesli teraz mysli, ze bede starala sie go przekonac, zeby jednak poszedl na operacje, to sie myli. Powtorze za nim "dorosnij i wez odpowiedzialnosc za siebie!".
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 27 września 2017 o 12:55
Do 11 w nocy usilowalam cos zrobic. W miom kompie nie ma zainstalowanej drukarki. Przejrzalam jego szafki, nie widze instalatora CD. Sprobowalam i w szafce nad kompem byl toner do drukarki jak byk, Wymienilam i drukarka dziala. Czyli byl, ale nawet nie probowal.
Wyslalam mejla z zayptaniem o jego kompa domowego, ktory jest zahaslowany, moglabym wejsc na strone AtT i kicha, nie moge nigdzie znalezc hasla. A z jego kompa spokojnie bym wydrukowala.
Tak wiec mam zamiar pojechac do banku, wyciagnac papier ile placimy za dom (nie wiem naprwde co stalo mu na przeszkodzie, bo napisalam, ze potrzebuje, a on mi zostawil notatke ze idzie bezposrednio z konta. I CO Z TEGO!!!
Znalazlam papiery z ubezpieczenia, bo wiem ze jest 22 agentow w miescie, musioalam znalezc wlasciwego, plus nr konta. I ciekawostka, mam tytul wlasnosci do Rosomaka, ale to on widnieje jako kierowca. Mam zamiar wazic tytul, pokazac to i zmienic na siebie.
U missy wydrukuje za telefon i internet.
Dostalam rachunek za elektrycznosc i to byl jedyny rachunek jaki przywiozl.


Wysle moj komentarz do Lan, z ktora komunikuje sie gdy Dave jest w Lubboc =k i wiem, ze ma ddzis przesluchanie kandydatow tamze. Niech Dabbis i Lan wiedza-i opodwiednio mu przekaza, ze nie doceniam bycia olaja sikiem prostym, a w razie czego mam mozliwosc i obowiazek zawiadomisc sluzby socjalne, ze nie wspolpracuje. To mu nie pomoze na pewno.

Potem to wszystko podrzuce pracownicy socjalnej, Beda mogli zaczac dzialac. W tym momencie bede miala do udokumentowania wplaty za moja karte kredytowa i za TV. Musze dopytac Davida co z pozostalymi kartami, bo zdaje sie ze nie placicl za nie od dawna.
pojedziemy z Missy po karte do placenia za zywnosc  (bede dostawac na nia okreslona sume tygodniowo), musze dopytac czy i jak beda pokrywac rachunki za jedzneie dla zwierzat. Proacownica powiedziala kategorycznie, ze nie musze si epozbywac koni, ze jej psy, a tez ma trzy, sa dla niej rodzina i to bylby dodatkowy szok i stres. Ulzylo mi, bo myslalam, ze beda naciskali na pozbycie sie.

Pojade wreszcie po leki na nietrzymanie moczu kastrowanych suk i zarcie dla nich.

I umowie c=sie na pierwsza wizyte u terapeuty dla siebie i c orki. Mysle ze to wystarczajaco wypelniony dzien.

PS. W skrzynce nic nie bylo. To moze oznaczac tez, ze wczoraj po pracy i wizycie w domu pojechal do Lubbock i nie wie, jesli Louis mu nie przekazal. Napisze do Lan i przekaze moja opinie t zostawnianaia mnie z bajzlem i notatka, ze palci przelewem. G. mnie to obchodzi, rachunki maja byc!

 
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 27 września 2017 o 02:57
Dave byl w domu, kiedy zabralam corke na zakupy, kupic koniom pasze, sobie tabletki od alergii, corce kilka cieplych ubran i buty na te deszczowa i brzydka pogode.
Zostawil mi wiadomosc, ze praktycznie wszystko placi online, drukarka nie pracuje bo nie ma tuszu. Wiec mam wrazenie rozlozyl rece. A ja potrzebuje wydrukowanych kopii na jutro! To samo z pozyczka na dom,  napisall mi ze to w banku. Do diabla, wiem, ze w banku, ale mogl wstapic po drodz eo poprosic o wydruk!!!
To samo z ubezpieczeniem samochodow. Dostalam tylko rachunek za elektrycznosc, notatke, ze 15-go musi zaplacic alimenty bylej zonie i to wszytsko. Napisalam przez Louisa zeby siadl do drukarki i wydrukowal z internetu. Ma swoja kartke z wykazem firm, nazwami uzytkownika i haslami.

Zrtobilabym to ale jest noc, ni ezostawie corki i nie wiezme jej do sklepu, ktory pewnie juz jest zamkniety, zeby kupic tusz. Niech sam ruszy dupe i to zrobi, i zostawi w skrzynce pocztowej na drodze. Wsciekl mnie, ze w zasadzie odczytalam to jako rozlozone rece. Wiem, ze wiekszosc placi online, ale do diaska, mozna to tez wydrukowac i przyniesc w zebach, skoro zajelam sie rachunkami, ktorymi to on powinien sie interesowac, a zwlaszcza teraz, jak mamy mozliwosc zaplacenia ichj przez urzad socjalny!
A rachunek za telefon jest do pojutrza!!

Jutro tez musze zapisac siebie i corke do psychologa na terapie , zeby moc jak najszybciej zaczac. Wiem ze matkuje mu i mnie to tez wky=urza, bo to on na kolanach powinien przyniesc te rachunki w zebach. Napisalam mu jasno, ze potrezbuje kopii, a jemu zapada w mozgu nie wskoczyla, ze mozna wydrukowac z kompa, moze nawet pojechac do pracy czy z domu Louisa, na pewno tez maja drukarke.
A nie ja sie miotam bo potrzebuje na JUZ a on raczki rozklada ze placi online.
Okiem Planty - życie w Teksasie
autor: Planta dnia 26 września 2017 o 22:32
Wlasnie wyszla pani z Child Protection Services, gdzie Aerwynn  miala przesluchanie. Musialam zlozyc troche zenan, podpisac papeiry, dziecko jest bezpieczne ze mna i nie zabiora do domu zastepczego. O ile Dave nie bedzie probowal sie z nia kontaktowac. Oboje mamy pojsc na terapie, dostalam kartke z wykazem terapeutow, mam wybrac dla siebie i corki, rzad i ubezpieczenie bedzie za to placic.
mam pojechac do banku, wziac papierowy wyciag o pozyczce na dom i innych rachunkach i dostarczyc jej, pomoga mi je splacic.
Dostane pomoc osoby, doradcy zawodowego, beda pomagac mi znalezc prace.
Jutra mam pojechac w jedo miejsce, gdzie dostane specjalna karte kredytowa tzw food stamps, ktora bede mogla placic za jedzenie.
Wspomnialam tez o rachunkach za jedzenie dla zwierzat. Zdecydowanie byla przeciwna pomyslowi Lan, zeby sie pozbyc koni, bo to jest czesc rodziny i bedzie trudna dla Aerynn i mnie. Wystarczy ze mala przezyje szok za pare minut, kiedy wroci do domu ze szkoly, ze Jerrego juz nie ma...