Lolaaa

Konto zarejstrowane: 01 czerwca 2016

Najnowsze posty użytkownika:

Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: Lolaaa dnia 24 maja 2020 o 12:29
Lolaaa - Nawet po pół roku czy dłużej nie mają szans z hucułem kiedy temu przełączy się korbka w mózgu i postanowi nagle zmienić kierunek czy wdrożyć inny pomysł na jazdę. Ci ludzie się uczą, konie rekreacyjne jak wiadomo wiedzą kto na nich siedzi, i czasem nie wszystko wychodzi. I to trzeba wziąć na klatę jeżdżąc na jednym placu ze szkółką. Ale mnie to nie wkurza bo wiem jak to jest być po drugiej stronie 😉


Ja też z każdej strony się znalazłam, jeździłam w szkółce, jako prywat i przez trzy lata pracowałam jako instruktor 😀 I tak sobie myślę, czy jeśli całe jazdy są jednym wielkim chaosem, to nie jest coś nie tak? Rozumiem, że początkujący się uczą i popełniają błędy, koniki nie zawsze chcą z nimi współpracować, ale jak stają się satelitami, które przez całą godzinę nie mogą skręcić, mają problem z utrzymaniem rytmu anglezowania, a instruktor albo ma ich gdzieś albo nakazuje tylko ciągnąć ile wlezie (podczas gdy koń tylko wykręca głowę, a cielskiem i tak dalej kroczy gdzie chce) to czy coś nie poszło nie tak? Wpadki wpadkami, ale czy cała jazda może być jedną wielką wpadką i festiwalem krzyków?
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: Lolaaa dnia 24 maja 2020 o 01:37
Opiszę Wam co mnie wkurza. Być może, nie powinno mnie to wkurzać i to ja jestem tu roszczeniowym szczylem, ale trudno, najwyżej mi wygarniecie, a ja to wezmę na klatę.
Od kilku lat dzielę ujeżdżalnię ze szkółkami. Nie jest to dla mnie szczególnym problemem jeśli instruktor ogarnia sytuację, panuje nad swoją sforą i poświęca im uwagę. Jest wielu instruktorów z którymi było to nawet przyjemnością, bo spędzaliśmy czas jazdy w fajnej atmosferze. Razem raźniej. Rozumiem, że dzieciaki się uczą, popełniają błędy, trzeba na nie uważać. Do szewskiej pasji doprowadzają mnie jednak instruktorzy nie potrafiący opanować towarzystwa, lub po prostu ignoranci. Twierdzący, że ich grupa to zastęp, który należy wymijać podczas gdy jeźdźcy z "zastępu" znajdują się wszędzie, jadą przed siebie bez planowania rysunku, nie potrafią zapanować nad koniem, mają problem z utrzymaniem szyku zastępu, a gdy już się odłączą to lawirują przez pół jazdy niczym satelita dążący do kolizji z innymi satelitami oraz osobami na prywatnych koniach. Oczywiście, wszyscy wrzuceni na jazdę na zasadzie "nie spadasz to jedź, za ogonem jakoś dasz radę, a że koniem sterować nie umiesz - no trudno". Do tego zestawu jeszcze malutkie dzieciaczki, zapisane na lonżę, nierzadko po raz pierwszy na koniu, stępują po ścianie zupełnie same, chociaż nogami nawet nie dosięgają do strzemion w dziecięcym siodle na kucyku. I weź tu człowieku omijaj to towarzystwo i próbuj nie zabić siebie albo kogoś 🙁 Nie mam żadnych wyrzutów do jeźdźców, to nie ich wina, że nikt ich właściwie nie przygotował do samodzielnej jazdy. Będę teraz stać w stajni gdzie są trzy ujeżdżalnie, zawsze będę miała gdzie "uciec", ale po prostu musiałam to z siebie wyrzucić. Nawet tych dzieciaków mi szkoda skoro ich jazda to jeżdżenie byle jak, byle gdzie, z radami typu "ciągnij za wewnętrzną ile sił gdy koń nie chce skręcić". Decydując się na pensjonat ze szkółką w pakiecie trzeba brać na klatę, że będziemy dzielić ujeżdżalnię z początkującymi, ale myślę, że instruktor decydując się na wykonywanie tegoż zawodu powinien zwracać uwagę na to, co robią jego podopieczni i czy nie stwarzają zagrożenia dla siebie nawzajem oraz innych użytkowników ujeżdżalni.
Po tej traumie trzy ujeżdżalnie na stanie to dla mnie najpiękniejsze co dostałam od życia  😅
szpat
autor: Lolaaa dnia 21 maja 2020 o 22:05
Za chwilę będziecie mieć mnie dość, przepraszam  😡 ale udało mi się załatwić trochę szybciej weta, więc już wkrótce się okaże.
Jest jakaś typowa dla szpatu kulawizna? Mam filmik z tego jak porusza się koń, jakość bardzo wątpliwa, ale może jednak ktoś coś dojrzy. Na moje oko problem jest w prawym tyle, mam rację?
szpat
autor: Lolaaa dnia 20 maja 2020 o 14:56
Dziękuję za odpowiedź  :kwiatek: wizyty weta mogę się spodziewać dopiero za trzy tygodnie 🙁 Spróbuję jeszcze załatwić wcześniej, ale nie wiem, czy się uda. Zauważyłam u konia opisane powyżej objawy, zaciąganie tyłem, jest sztywny i znaczy na małym kole, ale po długiej rozgrzewce odpuścił i mam wrażenie, że ruch był czystszy, zwłaszcza po galopie jest bardziej rozluźniony i kłus jest obszerniejszy, również na lonży. Jak myślicie, co z delikwentem zrobić w tym czasie? Stępować w rączce, czy jednak spróbować wdrożyć do lekkiej pracy? Już zdążyłam spanikować i odstawić od pracy, wet mi szepnął na razie przez telefon, że to może być szpat. Nogi z zewnątrz wyglądają zupełnie normalnie, nic nie grzeje itp. Zgłupiałam trochę, nie wiem, czy wsiadanie na sztywnego, zaciągającego tyłem konia to dobra myśl. Z drugiej strony, jest bardzo rześki i wesoły, aż za bardzo, ma dużo energii, niechętnie stępuje, a nie dostaje jedzenia jak w poważnym treningu, nic wysoko energetycznego  🤔
szpat
autor: Lolaaa dnia 20 maja 2020 o 03:15
Cześć, chciałabym poprosić Was o ocenę sytuacji. Oczywiście, będzie wizyta weta i jego osąd, ale zastanawiam się, jak duża istnieje szansa, że przy obecnym stanie rzeczy wyjdzie inny problem niż szpat? Koń na początku pracy jest sztywny, czasem zaciąga tyłem, najgorzej na zakręcie w lewo i na lonży, po rozgrzewce potrafi odbyć zupełnie zwyczajny trening idąc czysto do samego końca. W ruchu najgorzej wygląda na kole na twardym podłożu oraz po dłuższej przerwie od pracy. Gorzej pracuje na prawą stronę, jest trudniejszy w prowadzeniu, mniej "skrętny". Nigdy nie był podkuwany, porusza się głównie po miękkim podłożu, po strugania wyraźnie unika chodzenia po twardym, maca. Na nogach nie ma żadnych wyczuwalnych narośli, nakostniaków itp. Przeszedł ponad rok temu zapalenie międzykostnego, była długa przerwa od pracy, leczenie zakończone sukcesem, ale za to po areszcie boksowym zaleconym przez weta do dziś zmagamy się z nawracającymi infekcjami strzałek, niedawno zauważyłam, że w lewym przednim kopycie sytuacja znów dramatyczna, strzałka bardzo tkliwa, bolesna. Ma wadę postawy, tylnymi nóżkami stoi jak krówka 🙁
Bardzo się martwię, trochę już poczytałam, ale zastanawiam się nadal, czy szpat to wyrok dla konia, który miał być użytkowany w ambitnej rekreacji? Jeśli to właśnie z nim się zmagamy, jakie są szanse, że koń będzie mógł chodzić pod siodłem?
Z góry dziękuję  :kwiatek:
Pensjonaty we Wrocławiu
autor: Lolaaa dnia 18 maja 2020 o 20:38
Stałam u Państwa Chrzanowskich bardzo długo i bardzo dobrze wspominam te czasy, konik zawsze zaopiekowany, nakarmiony, ale obecnie dojazd zajmie mi ze dwie godziny w jedną stronę, więc raczej nic z tego ;(

Chyba jednak trzeba się rozejść, nie możemy znaleźć miejsca gdzie każdemu będzie pasowała cena i dojazd ;( jedno ze zwierząt wstawiam do Krzyżanowic. Drugie jest w pełnej dzierżawie, dziewczynom tak bardzo nie zależy na hali i innych tego typu udogodnieniach, więc szukają jeszcze czegoś dla siebie.

Jeśli ktoś zna stajenkę z ceną za boks ok. 800zł, w obrębie Psiego Pola/Oleśnicy, lub z dobrym dojazdem z tamtych okolic to proszę o odzew  :kwiatek: Nie musi być luksus, mogą być też stajnie przydomowe, wystarczy ujeżdżalnia, padok, sprzątanko boksu i karmienie. Interesowałyśmy się stajnią w Kamieniu, ale trochę mnie martwi wpis o tym, że z opieką coś nie grało ;( Wie ktoś coś o stajni w Kątnej? I czy jest tam jakiś dojazd komunikacją?
Pensjonaty we Wrocławiu
autor: Lolaaa dnia 16 maja 2020 o 00:53
Witajcie,
Pilnie szukam pensjonatu dla dwóch koni.
Czy w okolicach Wrocławia istnieją jeszcze stajnie z halą oferujące boksy w cenie do 1100zł od konia, z możliwością dojazdu komunikacją (poza Borową)?  🤔 Mogą być daleko, lekko ponad godzinę drogi z okolic dworca głównego jestem w stanie przetrwać.
Wiem o Warzynie i Głosce, ale tam jest spory kawałek do pokonania ze stacji, więc jeszcze się łudzę, że jest coś z lepszym dojazdem.
Zależy mi na tym aby konie wychodziły na padok i dostawały jeść (może być system pudełkowy, nawet mile widziany, zawsze sama moczyłam wysłodki itp), rodzaj stajni obojętny, mogą stać w murowanej lub angielskiej, a jak będzie taka możliwość to również 24h na dworze. Obecność rekreacji mi nie przeszkadza. Dotychczas prowadziłam jazdy osobom współdzierżawiącym mojego konia, jesteśmy dość zgranym teamem i nie chcemy się rozstawać, więc szukam stajni gdzie nie będzie to stanowiło problemu.
Jeśli nie znajdzie się nic z halą, chętnie wybiorę stajnię, gdzie place są zadbane i nie ewoluują w jeden wielki basen na cały sezon jesienno-zimowy. 
Z góry dziękuję za pomoc 🙂
grzybica , świerzb - pasożyty skórne itp.
autor: Lolaaa dnia 17 maja 2018 o 13:03
Przy mojej kobyle (zdjęcia na poprzedniej stronie wątku) dużo rozmawiałam z wetem i opowiadał mi, że u nas w kraju jako taki typowy rain rot nie występuje, ponieważ jest to odparzenie od pory deszczowej występującej w Ameryce. Oczywiście w przypadku naszych koni też może mieć związek z wilgocią, ale według weta, samo określenie "raint rot" dotyczy właśnie takich srogich deszczów, gdzie pada bez przerwy i te konie zalewa z góry na dół, są to bardziej krytyczne sytuacje niż taka deszczowa wiosna w naszym kraju. Powiedział, że w przypadku naszych polskich koni to po prostu infekcje bakteryjne, pojawiają się nie tylko przez wilgoć, ale także przy reakcjach alergicznych na wiosenne pyłki, przy zmianach diety oraz ściółki (np. przy przenosinach do innej stajni gdzie słoma/siano znacząco się różni od podawanej wcześniej), a także podczas zmiany sierści jeśli koń ma słabą odporność. Przy grudzie bakterie mogą zaatakować większą powierzchnie ciała i ma to sens, bo u nas pojawiło się właśnie po leczeniu brzydkiej grudy. Infekcja bez leczenia może dopiero przeobrazić się w dermatofitozę/grzybicę, bo bakterie będą się rozwijać, a skóra coraz bardziej osłabiać i łapać wszystkie syfy.  Przy bakteriach skórnych zmiany są "mokre", sączące, włoski delikatnie odchodzą. Moja siwa jest pełnokrwiście siwa siwiejąca, urodziła się kara bez odmian, a jednak skórę ma w wielu miejscach zabarwioną na różowo i bardzo delikatną, podatną na wszelkie syfy i uczulenia od pyłków. Wet powiedział, że mam być przygotowana na powrót problemów i zostawił mi dwie strzykawki mieszanki antybiotykowej w maści, jednak przy regularnym suplementowaniu czarnuszką i zadawaniu wieloskładnikowego meszu 2xtyg zauważyłam, że (tfu tfu) póki co, uczuleń nie ma, a kobył ma już znacznie mocniejszą, ładniejszą sierść, wcześniej wyglądała jak "opierzona".
Oczywiście, jedynie przekazuję to, co powiedział mi wet, więc czy to prawda, czy też nie, tego nie wiem na sto procent.
grzybica , świerzb - pasożyty skórne itp.
autor: Lolaaa dnia 20 marca 2018 o 16:34
Melduję dla potomnych, to zapalenie bakteryjne, oczywiście wszystko się rozwinęło przez słabą kondycję, odporność organizmu, bo nadal jest w toku nabierania prawidłowej masy. Kobył miał zastrzyki i już się poprawia, na zadzie już dzisiaj zobaczyłam ładnie odrastające włoski, na brzuchu trochę gorzej, bo łysinka była większa i kobył rozdziabał podrażnioną skórę (czochrała po odkażaniu). Smarujemy jodyną, przestała to ruszać, wszystko się zaczęło ładnie goić.
grzybica , świerzb - pasożyty skórne itp.
autor: Lolaaa dnia 19 marca 2018 o 02:41
Witajcie,
niestety chciałabym się z Wami podzielić paskudnymi fotkami mojej bidy. Czekamy na weta i wyniki badań, ale jestem tak przerażona i zniecierpliwiona, że postanowiłam się podzielić naszą historią, może ktoś z Was może coś przekazać na podstawie własnych doświadczeń.
Ponad miesiąc temu uciekłyśmy z pensjonatu, który został zaniedbany, konie przez ok. trzy dni stały na gnoju i wychodziły na padok ze strasznym błotem, te trzy dni spędziłam na "akcji reanimacji" do nowego pensjonatu. Ponad miesiąc temu, podczas akcji reanimacji konie zostały odrobaczone preparatem dwuskładnikowym. Przez wycieczki na błotnisty padok kobyła dostała grudy (miała straszną fobię zostawania samotnie w stajni, dosłownie rzucała się po ścianach i pociła ze stresu, więc mniej ryzykowne było ją tam wypuścić). Gruda w nowej stajni zeszła bardzo szybko, przemywałam, dbałam, obecnie pęciny są śliczne i czyściutkie. Kobyłę kupiłam kilka miesięcy temu, była wtedy bardzo chuda, nie nabierała masy zadowalająco na otrębach i wysłodkach, ale wet nie stwierdził żadnych chorób układu pokarmowego, po przenosinach zmieniłyśmy dietę na mesz i sieczkę, kobył na tym zaczął tyć szybciej i nawet budować jakieś mięśnie, zrobiła się zauważalnie okrąglejsza. Niestety, dwa dni temu, czyli miesiąc i dwa tygodnie po przenosinach do nowej stajni, podczas czyszczenia zastałam taką sytuację:


Sierść była mokra, posklejana, ale na pierwszy rzut oka wyglądała jakby po prostu przed chwilą położyła się na świeżej kupie. Gdy przetarłam to szczotką, sierść została na szczotce odsłaniając gołą, podrażnioną skórę, na fotkach od razu po "odejściu sierści", parę godzin później wyglądało już nieco bardziej "krwawo", tak jakby skóra po prostu pękła. Tutaj mowa o tej większej łysej powierzchni widocznej na zdjęciu, poza nią są jeszcze dwie takie łysinki na zadzie, tam skóra nie popękała już tak mocno, ale również ma żółte wysięki, wyglądem przypominające osocze. Dzień wcześniej wszystko było w porządku, nie było żadnych zmian skórnych, koń chętny do pracy, bardzo do przodu, wesoło brykający, ma apetyt, żadnej apatii, jestem u niej codziennie, codziennie ją czyszczę przed jak i po jeździe i nic takiego nie zaobserwowałam, nie wyczuwałam żadnych grudek. Jedyne, co już przedtem się zmieniło, to że kobyła mocno liniała, jednak w nowej stajni jest zauważalnie cieplej, a na padokach spędza mniej czasu (w poprzedniej stajni od rana do wieczora, w nowej kilka godzin dziennie). Razem z wetem doszłyśmy do wniosku, że po prostu szybciej traci sierść po przenosinach z powodu konkretnej zmiany warunków bytowych, wystarczy wspomóc odporność na ten czas i wszystko się unormuje. Niestety, tak się nie stało...
Zaczęła się czochrać, drapać. Nie ociera się jak szalona o boks, ale odwraca się do tych zmian na brzuchu i próbuje je poskubać. Nie wiem, czy bardziej dlatego, że ją denerwują/szczypią odkażacze, czy po prostu ją swędzi.
Łysinki i podrażnienia myję i odkażam. Dzień po ich odkryciu odeszło przy nich trochę więcej sierści i klacz wytarła sierść pod paszkami, poza tym nie przybyło nowych łysych placków, ale głaskanie na brzuchu przypomina trochę oskubywanie kury - sierści leci za dużo, zostaje w palcach więcej niż powinno. Okolice łysych placków się uwypukliły/spuchły, do kolekcji doszły małe, żółte, zaschnięte wysięki rozsiane pod brzuchem, wyczuwalne pod palcami, sklejają sierść, przy niektórych skóra jest uwypuklona.
Rain rot? Świerzb? W nowej stajni jej otoczenie jest zadbane, siano i słoma dobrej jakości. Czy to możliwe, że przywlokła coś jeszcze z poprzedniego, poważnie zaniedbanego przez ok. trzy dni domu i rozwijało się to przez ponad miesiąc zanim wyszło na jaw, czy musiała dorwać jakiegoś syfa w nowym miejscu?
Oczywiście cały sprzęt już do odkażania i zachowujemy wszystkie możliwe środki ostrożności.
Pensjonaty we Wrocławiu
autor: Lolaaa dnia 31 stycznia 2018 o 16:01
Lolaaa a zaglądałaś do smolca? Nie wiem jak tam obecnie z warunkami ale kiedyś było nienajgorzej.
Z innej strony masz i dalej są sokolniki ale bez auta kiepsko dojechać.


Ze Smolca moja koleżanka uciekła ze strasznie chudym koniem, toczyła wieczną wojnę o siano, chyba, że od tamtego czasu coś się tam zmieniło.
Pensjonaty we Wrocławiu
autor: Lolaaa dnia 30 stycznia 2018 o 23:59
Lolaaa stałam jakiś czas w Borowej. Ogólnie byłoby wszystko fajnie gdyby nie właściciel bez pojęcia o koniach. Stajenny się stara i można się z nim dogadać ale kompletnie nie ogarnia sytuacji. Jedzenie wrzuci tylko to, które zostawisz w wiaderku. Podłoże na hali i ujezdzalni strasznie zaniedbane. Dojazd w porządku ale musisz wszystkiego pilnować. I straszna wilgoć w stajni..
Z dojazdem masz Pruszowice, w których stałam i pewnie stała bym nadal jakbym była we Wrocławiu. Właściciele są trenerami więc musiałabyś im powiedzieć co i jak. Myślę, że jeśli prowadzilabys jazdy tylko na swoich koniach tym dwóm dziewczynom to dałoby się dogadać. Opieki dla swojego konia nigdy lepszej nie miałam i obawiam się, że szybko nie znajdę...


Zgadza się, tak jak napisała ententa w Pruszowicach stałam i to całkiem długo. Niestety ze względu na obecne miejsce zamieszkania, podróż wynosi prawie dwie godziny, więc odpada 🙁 Już naginamy czasową rzeczywistość do podróży wynoszących ponad godzinę, ale dwóch nie udźwigniemy.
Staraliśmy się o boksy na Partynicach, ale na razie to nieosiągalne, bo robią jakieś swoje wewnętrzne, stajenne roszady.
Co do podłoża: wszystko będzie lepsze od tego co mamy obecnie, jesteśmy już naprawdę zdesperowani, jedyne co mamy do użytku to lonżownik, lub skrawek (dosłownie skrawek) nieogrodzonej, zeszłorocznej trawy przed stajnią. Jeśli chodzi o jedzenie to "wiaderkowe" sama konikom dowożę, wydzielając i przygotowując w domu, w stajni jestem prawie codziennie także takich kwestii dopilnuje, bo i tak jestem do tego przyzwyczajona. Martwi mnie tylko ta wspomniana wilgoć 🙄
Pensjonaty we Wrocławiu
autor: Lolaaa dnia 25 stycznia 2018 o 11:26
Lolaaa spróbuj w Borowej.


Masz może jakąś opinię na temat Borowej? Lub ktoś inny mógłby się o niej wypowiedzieć? Myślałam o tej stajni, ale otrzymałam negatywną opinię od znajomej. Oczywiście i tak pojadę "na zwiady", jednak wiadomo, nie wszystko widać na pierwszy rzut okiem.
Pensjonaty we Wrocławiu
autor: Lolaaa dnia 24 stycznia 2018 o 21:47
Witajcie,
od dwóch miesięcy szukam pensjonatu dla moich koników i już powoli dopada mnie kompletna załamka 😵
Wałach i kobyłka, dzieciaki bezproblemowe, grzeczne.
Bardzo zależy mi na hali oraz na dojeździe komunikacją (pociągi bądź autobusy, przystanek w odległości maksimum kilometr od stajni). Ponadto, mam dwie podopieczne, którym prowadzę treningi na moich konikach, na zasadzie współdzierżawy, ale przy tym pomagam im na jazdach (mam papiery instruktorskie). Jesteśmy bardzo zżytym, sprawdzonym i szybko progresującym team'em, nie chcemy się rozstawać jako ekipa, dlatego poszukujemy stajni, gdzie nasza współpraca nie będzie stanowiła dla nikogo problemu.
Poszukujemy stajni w okolicach Wrocławia, góra godzina drogi z Dworca Głównego. 
Kolejny, ale myślę, że oczywisty element konieczny, to dobra opieka stajenna, koniki muszą być nakarmione według zaleceń i dobrze traktowane przez obsługę stajni.
Cena pensjonatu do 1000zł za jednego konia. Mogą być boksy w tzw. stajni angielskiej.
Czy jesteście w stanie mi coś zaproponować? Może jednak istnieje w okolicy jakaś stajnia, o której nie mam pojęcia? Wszędzie, gdzie do tej pory próbowałam: albo strasznie daleko, 2km od przystanku do stajni, wszystkie boksy zajęte, lub właściciele nie wyrażają zgody na to, bym pomagała moim dziewczynom w robocie z końmi wymagając aby podjęły się współpracy z trenerami na miejscu.
Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Lolaaa dnia 26 czerwca 2017 o 23:03
Cześć,
to mój pierwszy post w tym temacie, postanowiłam się odezwać, bo ostatnio bardzo dużo "wycieczkuję" z moim kucem, odważyłam się spełnić skryte marzenia i przygotować do rajdu sportowego, w tym sezonie niestety raczej nie wystarczy nam na transport, bo wszystkie zawody są organizowane daleko od naszego miejsca zamieszkania, dlatego na razie po prostu jeździmy w tereny i szykujemy się na następny sezon 🙂 Widzę, że akurat mówicie o derkach, bylibyście w stanie polecić nam jakąś chroniącą przed owadami? Nasze ulubione ścieżki przebiegają przez park krajobrazowy blisko rzeki, można dostać kociokwiku, wszędzie robale 🙁
Kilka naszych ulubionych fotek:


Wady budowy, ocena eksterieru
autor: Lolaaa dnia 26 czerwca 2017 o 21:47
Witajcie wszyscy,
chciałabym zapytać z ciekawości, jeśli można oczywiście, co sądzicie o moim szaleńcu?  💘 W kwestii budowy rzecz jasna. Nawet podczas decyzji o jego przyjeździe do mnie kierowałam się sentymentami, więc nigdy tego nie analizowałam, najważniejsze było tylko by był zdrowy, więc po prostu jestem ciekawa Waszej opinii. Weszłam poczytać co piszecie żeby się czegoś nauczyć i się skusiłam wrzucić także fotki mojego. Nie są najlepsze, bo po prostu wzięłam co miałam, ale może da się coś z tego wyciągnąć 🙂
Kuc feliński, wałaszek, 11 lat