RobaczekM, niestety... O konie walczę, pojawiła się myśl żeby je sprzedać do rąk które zapewnią im wyjście z choroby ale pomysł został zmieszany z błotem.
Nie mam łatwej sytuacji, gdy nie otrzymuje żadnego wsparcia od najbliższych mi osób...

RobaczekM, nieprawidłowa dieta została stwierdzona przez weta. Prócz trawy konie dostawały baloty z koniczyną (stawałam na rzęsach żeby im ich nie dawać ale nic to nie dało) i stąd się wziął ochwat u młodej i kolejne u starszej. Pierwszy u sześciolatki był przez za szybkie zajeżdżenie (u poprzedniego właściciela, konik 2 letni chodził sam w zaprzęgu i pod jeźdźcem).

Sama na gospodarce nie jestem codziennie. Jedyną osobą która się tym zajmuje jest mój poważnie chory wuj i chyba bym na głowę upadła gdybym kazała mu je zabierać na noc z łąki i rano jeszcze zakładać im kagańce. Co do kagańców jeszcze to myślałam i nad tym, ale pseudo współwłaściciel by mnie chyba zjadł jakbym mu powiedziała.
W grę wchodzi jeszcze odgrodzenie koni na małej części łąki, żeby nie miały tak dużo tej trawy, choć i na tym kawałku gdzie chodzą ze stadem 20 krów nie jest dużo.

Hejka
Mam dwie klacze ochwatowe. Jedna, 6 lat, obecnie ma 4/5 ochwat i choroba ciągle jej nawraca. Druga, dwulatka również miała już dwa. Obecnie jesteśmy w trakcie leczenia, ale niestety współwłaściciel koni, który wszystkie decyzję musi akceptować nie jest zbyt chętny mi pomóc w leczeniu. Najlepiej od czasu do czasu wezwać weta i kowala i niech się dzieje wola nieba, gdy konie są 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu na pastwisku.

Zmierzam do tego że czasami, gdy konie będą zdrowsze, chciałabym brać je na spacery w ręku, ale większość dróg mamy kamieniste i błotniste. Do tego kopyta strasznej są mocno zdeformowane i delikatne.
Czy buty były by jakąś pomocą dla kobył podczas takich spacerów? Nie pytam na razie o modele, itp. Po prostu chcę poradzić się kogoś kto ma z tym do czynienia.