rvsa

Konto zarejstrowane: 27 października 2021
Ostatnio online: 28 czerwca 2023 o 18:49

Najnowsze posty użytkownika:

Problem po podaniu Biovetalgin
autor: rvsa dnia 22 lutego 2022 o 12:23
Dziekuje wszystkim za odpowiedzi! Przekażę niezwłocznie �
Problem po podaniu Biovetalgin
autor: rvsa dnia 22 lutego 2022 o 12:22
_Gaga, Ale po co ta złośliwość? Przyjaciółka i tak jest załamana, zrobiła co mogła w tamtym momencie i nie da się tego cofnąć. Docinki nic nie wnoszą.
Co do pogody i sztachet, to wybacz, ale nawet gdybym ja miała konie, to nie wypusciłabym ich na łąkę w taką pogodę. Zwłaszcza, jeśli nie byłoby mnie w domu, a alerty pogodowe były niepokojące. W mojej miejscowości położyło się wiele drzew, oni tez nie chcieli ryzykować mając na łące drzewa i nie będąc pewnym, czy sąsiedzi zabezpieczyli swoje posesje.
Pasza nie była zmieniana, konie stały w boksie, trudno powiedzieć, czy kobyłka kolkowała już wcześniej, gdyż została wyciągnięta z bardzo złych warunków i nie ma zbyt wielu informacji. Przyjaciółka zaś była przy podawaniu leku i wyraźnie potwierdziła, ze koń się nie szarpał, cały czas stał spokojnie. Weterynarz zaś jest polecany zarówno tu na forum, jak i z opinii innych i jest jednym z nielicznych wetow, którzy zawsze są pod telefonem, ponadto zna tą kobyłę.
Nie chce się kłócić, bo to nie mój koń. Chce tylko pomóc i podpowiedzieć co się dowiedziałam.
Problem po podaniu Biovetalgin
autor: rvsa dnia 22 lutego 2022 o 07:19
Sankaritarina,
Iskra de Baleron,
_Gaga,
Na ulotce Biovetalginu jest napisane, ze można podawać domięśniowo, ale tylko koniom nieprzeznaczony do spożycia przez ludzi. Wet też powiedział, że domięśniowo można, ale w zad. Więcej niestety nie wiem. 😔

_Gaga, Niestety tak było, dopytałam i potwierdza. To było 100ml (cała buteleczka) Biovetalginu, według zalecenia weterynarza. Koń się w ogóle nie szarpał, stał spokojnie przez cały czas podawania leku. W to akurat wierze przyjaciółce na słowo, bo to naprawdę spokojny zimnioczek. Nie mam powodu, żeby kłamać tu na forum, w końcu jestem anonimowa i chce jedynie jakoś pomoc w całej tej sytuacji.

Konie są pod opieką najlepszego weta w naszym województwie, ale fakt, mogła podzwonić dalej. Myślę, ze spanikowała i po prostu zaufała tamtym ludziom w momencie gdy mieli ze sobą lek. Co do przyczyny kolki, jest ona bardzo jasna. Za dużo pokarmu podczas stania w boksach - silny wiatr, połamane drzewa u nich na wiosce i fruwające sztachetki od jakiegoś sąsiada. 😞
Problem po podaniu Biovetalgin
autor: rvsa dnia 21 lutego 2022 o 19:16
Witam. Proszę o pomoc, ja niestety nie posiadam wystarczającej wiedzy. To mój pierwszy post na forum, jeśli naruszam regulamin to bardzo przepraszam i proszę o odesłanie.

Moja przyjaciółka od niedawna posiada dwa konie, oba mają niecałe dwa lata. Pomaga jej j jej rodzicom zaprzyjaźniona stajnia w której od wielu lat mają konie.
Ostatnio jeden z jej koni dostał kolki. Mówiła, że koń był bardziej niespokojny niż zwykle i zaczął się pocić. Poprosiła o pomoc ludzi z tej stajni, przyjechali i obejrzeli konia. Po oględzinach postanowili zadzwonić do weta, a jako, ze nie mógł on przyjechać polecił podać 100ml Biovetalgin z racji na rasę i masę konia - jest zimnokrwisty. Jako, ze przyjaciółka nie potrafi, jej rodzice tez nie, to ludzie z tamtej stajni podali lek. I teraz co najważniejsze - podali całą dawkę 100 ml w szyję konia. Przyjaciółka mówi, ze to mogło być nawet podskórnie, a nie domięśniowo, chociaż nie jest pewna, a wkłucie niby było płytkie. Koń zaczął się stopniowo wypróżniać, ona pilnowała go cala noc. Jednak po kilku dniach na szyi pojawiła się gulka. Byłam tam dzisiaj, czuć zgrubienie pod palcami, kobyłka była osowiała, nie dawała się dotknąć w tamtym miejscu i uciekała. Skubała trawę zdecydowanie niechętnie, musiało ciężko jej być schylać szyję. Razem z przyjaciółką zadzwoniłyśmy do tego weta spanikowane. Powiedział, ze lek został zle podany i w za dużej dawce naraz, ze podaje się go dożylnie albo domięśniowo, ale nie podskórnie i nie w szyję. Jednocześnie na nasze pytania odpowiedział, ze należy miejsce rozmasowywać najlepiej spirytusem salicylowym. Kobyłce niby nic nie będzie, będzie boleć, aż się wchłonie. I tyle.
Mamy jednak wątpliwości i bardzo sie martwimy. Teraz to już musztarda po obiedzie, przyjaciolka płakała, ze bardzo sie bała na myśl o samej kolce, była spanikowana, wet nie chciał przyjechać i zaufała ludziom z tamtej stajni. Teraz jednak znowu płacze, boi sie o klacz. Dodam, ze jest niepełnoletnia. Rodzice mówią, ze trzeba słuchać weterynarza i jeśli powiedział, ze koniowi nic sie nie stanie, to znaczy, ze trzeba masować i sie uspokoić. Jednak ona cały czas sie boi. Proszę o pomoc, czy coś jeszcze należy zrobić? Czy szukać pomocy gdzie indziej? Czy zaufać weterynarzowi?
Pisze post grzecznościowo, przyjaciolka jest w takich nerwach, ze nie wychodzi ze stajni.