patat

Konto zarejstrowane: 31 stycznia 2022
Ostatnio online: 03 czerwca 2023 o 23:03
It's time to stand up, show me what you're made of

Najnowsze posty użytkownika:

kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: patat dnia 01 czerwca 2023 o 12:26
Ignorować cyrki, pogadać z koniem, konsekwentnie jechać dalej i nie bać się. Patrzeć przed siebie, w kierunku jazdy. Pokazać sobą że nic się nie dzieje. Najgorsze co można zrobić, to w takiej sytuacji odpuścić, zawrócić i utrwalić zachowanie i powiązane z nim emocje. Jak już jedziemy, to jedziemy!
Ewentualnie można po prostu unikać tras przy posesjach, jeśli przepracowanie problemu okazuje się ponad nasze siły albo jest słaba poprawa, a duże niebezpieczeństwo.
Klub Zwyrodnieniowców - czyli zwyrodnienia wszelakie
autor: patat dnia 25 maja 2023 o 12:53
Dokładnie, wet ortopeda i konkretna diagnostyka, im szybciej tym lepiej.
Gnicie strzałek, zapalenia ropne strzałek
autor: patat dnia 12 maja 2023 o 14:12
https://allegro.pl/oferta/leovet-frog-medic-200-ml-preparat-do-strzalek-12387331600 to jest fajne, ma dozownik dzięki któremu można zaaplikować głęboko, później wacik i ładnie się goi.
Kącik Ujeżdżenia
autor: patat dnia 12 maja 2023 o 14:09
Oj nie powiedziałabym. Ludzie potrafią ignorować krzyki za ścianą, płacz, odgłosy uderzeń bo nie chcą się wpierniczać, przecież to prywatne sprawy, co im do tego. Latami nie widzą, nie słyszą, nie wiedzą, nie chcą wiedzieć. Nie zawsze to przeradza się w medialną tragedię jak ostatnio, gro osób znosi to w milczeniu za cichym przyzwoleniem otoczenia i "tylko" cierpi latami, mnóstwo takich dzieci "tylko" wyrośnie na dorosłych ze skrzywioną psychiką, i to też dzięki ludziom którzy mogąc zareagować nie zrobili tego, bo przecież nie wypada się wtrącać.
Te same stare baby od czapeczek będą później plotkować z sąsiadką że u tych i u tych znów awantura, a realnie nie zrobią nic choć mogłyby.
Kącik Ujeżdżenia
autor: patat dnia 12 maja 2023 o 13:02
Ten przejazd nie podoba mi się stylowo, ale nie widzę znęcania nad koniem. Wiele zależy od postawy zawodniczki, czy pójdzie w stronę doskonalenia stylu i rozwoju, traktując go jako etap, czy uzna że po co skoro tak wystarczy bo wygrała. A to już zależy z jakiej gliny ktoś jest ulepiony.

Nie lubię oceniania po jednym przejeździe lub tym bardziej zdjęciu. Ludzie zapominają lub nie wiedzą że jazda konna to PROCES i zanim tworzy przyjemny obrazek, będzie wiele mniej przyjemnych dla oka. Zapominają że do tego trzeba też sporo SIŁY mięśni, której dziecko nie ma tyle co dorośli i będzie to kompensować choćby przerysowaniem ruchów. Nie siły w łapach żeby ciągnąć za wodze, tylko całego organizmu, mocnych mięśni brzucha, nóg, pośladków, pleców, żeby móc dać odpowiednio mocną półparadę nakręconemu (!) koniowi, taką żeby w ogóle ją zauważył w ferworze emocji. Są konie które tego wymagają. Nawet łagodny rekreacyjny tupcio będzie zachowywać się inaczej na zawodach gdzie są emocje, nowe miejsce, nowe bodźce.
Ja tak tylko jeszcze dodam, że drobna dziewczyna zrobi widoczną, "brzydką" półparadę z podobną siłą, jak dorosły chłop, który tę półparadę wykona w rękach niewidocznie 😉
Otóż to.

To jest zabawne, że społeczeństwo się uczy dopiero np., że komentowanie matkom, że źle dzieci wychowują to wpierdzielanie się w cudzy interes i już jest mniej "pouczających" obcych na ulicy życzliwych starszych Pań i Panów, a jakoś w jeździectwie trend się robi odwrotny. Każdemu się wydaje, że "w imię dobrostanu konia" może swoje wydumane myśli wylewać publicznie.
kotbury, to o czym mówisz ma dwa końce. Uznawanie tego co ktoś robi z żywym stworzeniem, czy to dziecko, pies czy koń, za wyłączny jego interes w który nikt nie powinien się wtrącać też nie jest dobre. Prowadzi do przyzwolenia na patologię, odwracania wzroku bo nie wypada przecież się wtrącać, to nie nasze sprawy. Nie jest to przejaw kultury czy taktu, a znieczulicy. Dobrze jest interesować się tym co dzieje się wokół nas, to nie oznacza zaraz wścibskości.

W przypadku koni to o tyle trudniejsze, że dostrzeżenie patologii wymaga wiedzy. Ktoś bez obycia spojrzy na konia który akurat otworzył pysk, albo ma założoną czarną wodzę i jest gotowy za to powiesić pół schroniska na jeźdźcu. Czemu z takim sprzeciwem w tych środowiskach koniareczek nie spotyka się np. użytkowanie koni z chronicznymi bólami, które cierpią w ciszy i dają niespecyficzne oznaki swojego bólu, przez właścicieli uznawane za przejaw temperamentu? Albo jeżdżenie koni w szkodliwy dla nich sposób, fundując im przeciążenia i ucząc nieprawidłowych wzorców ruchu, bo przecież trzeba na rzuconej wodzy i z zadem sto metrów dalej, gdzie tam brać koniczka na kontakt. Właśnie tego typu osoby są pierwsze żeby obsmarować jazdę zawodników.
Kącik Ujeżdżenia
autor: patat dnia 11 maja 2023 o 19:34
brzezinka, takie hejty internetowe na zawodników to jest imo przejaw zazdrości, o sport lub po prostu dostęp do koni, trenerów i możliwość rozwoju. Niektórzy całe życie nie potrafią dojrzeć do radzenia sobie z tymi emocjami.
Kącik Ujeżdżenia
autor: patat dnia 11 maja 2023 o 17:15
O jak doskonale powyższa wypowiedź pasuje do obecnej farsy w tym wątku XDDD

budyń, 😉

Trzeba przyznać że nawet na najniższych szczeblach środowiska jeździeckiego (ośrodkowe koniareczki, instruktoreczki) jest już mnóstwo zazdrości i zawiści, kierowanych zwykle do tych którzy mają, mogą, potrafią więcej. Nikt tego nie temperuje bo dorośli robią to samo, i tak to leci już któreś pokolenie.
Kącik Ujeżdżenia
autor: patat dnia 10 maja 2023 o 16:19
Wiecie co jest okropne? Że ktoś jawnie pomówił człowieka, kłamał, spieprzył mu kawałek życia i teraz chroni się anonimowość, personalia takiego szkodnika, nie mówiąc wprost kto to. Rozumiem, że to może być ważne dla sprawy, rozumiem, że nie chce się wywoływać nagonki itd, ale poza oczywistą ciekawością kto to czuję, że to jest tak bardzo nie fair. Bezczelnie, jawnie kłamać, działać na szkodę, a potem zostać sobie radośnie anonimkiem, no kurła 😐
keirashara, tak jest w wielu sytuacjach gdy chce się nagłośnić patologię lub kogoś ostrzec np. przed nieuczciwym pracodawcą, ludzie boją się że tacy zaraz narobią smrodu a są osoby które jakby nie czekają na nic innego w życiu, cwaniakujące i pieniące się na najmniejsze słowo nie po ich myśli ze zgłaszaniem na policję, do prokuratury i gdzie się da. Tylko zapominają, że nie każda niemiła wypowiedź wypełnia znamiona czynu zabronionego. Mówiąc krótko, to co jest prawdą nie jest zniesławieniem 😉 nawet jeśli jest niemiłe i niefajne. Ale to oczywiście trzeba w razie czego udowodnić. I nie dziwię się, że ludzie nie mają ochoty poświęcać czasu na przepychanki z pieniaczami, nawet jeśli mają rację.
Mam nadzieję, że dalszy tok spraw postawi te osoby przed odpowiedzialnością bo człowiek został mocno skrzywdzony. Naprawdę przykro mi się zrobiło gdy wspomniał, że musiał sprzedać swoje konie, żeby móc się bronić przed fałszywymi oskarżeniami...
Rozmowy pogonionych przez moderację i na każdy dowolny temat - OT nie istnieje
autor: patat dnia 06 maja 2023 o 10:42
PS. moja koleżanka obecnie prowadzi zajęcia dla dorosłych z obsługi komputera i pakietu MS office. Osoby 60+, tylko 35, 40+, żadne niziny społeczne. Okazuje się, że mają giga braki w matematyce i nie ogarniają najprostszych działań, nie były im potrzebne.

To jak przy wypełnianiu dokumentów, można się za głowę złapać widząc błędy ortograficzne, interpunkcyjne czy słownictwo pozornie normalnych ludzi, którzy kiedyś tam skończyli szkołę i studia. A języka przecież używają na co dzień.

Ja bym nie szalała z tym decydowaniem o reszcie życia, gdy się idzie do liceum 😉

Hmm to zależy. Jeśli wiążesz przyszłość z zawodem gdzie konieczne jest konkretne wykształcenie, a są to wymagające studia z wysokimi progami punktowymi i jest duża konkurencja (np. medyczne), to praktycznie od początku trzeba na to pracować.
Ale masz sporo racji, bo w wieku 16-19 lat masz przed sobą prawie całe życie i jeszcze mnóstwo czasu żeby się określić, większość zawodów jednak nie wymaga zaangażowania od najmłodszych lat, gorzej jeśli ulegasz presji by robić coś co cię nie interesuje i nie zadowala.

U mnie w liceum teoretycznie było profilowanie (biol-chem here), tylko co z tego skoro poziom chemii był słaby mimo że niby rozszerzenie, a z takiego WOS-u babka miała wymagań po sufit. Jak ktoś chciał naprawdę się nauczyć to praktycznie musiał brać korepetycje i ponad połowa klasy z nich korzystała, żeby przerobić materiał który powinien być w szkole na lekcji.

Zacząć trzeba od tego, co tą edukacją chcemy osiągnąć, co jest ważne, za co państwo chce zapłacić i po co. Czy pobudki czysto ekonomiczne wszelkich działań kształcą obywatelską postawę, tak, jak nam zależy.

Założenia to jedno, rzeczywistość drugie. Jak dla mnie nieuczciwe jest wmawianie młodym ludziom, że dobre oceny, wyniki matur i skończenie studiów to wszystko co im trzeba do sukcesu w życiu. Potem taki człowiek zderza się z rzeczywistością, w której dostaje pracę za minimalną, w zawodzie nawet nie związanym z wykształceniem bo jest przesyt rynku. A dobrobyt (względny) ma duże znaczenie przy kształtowaniu postaw społecznych, jak ktoś nie jest w stanie zaspokoić swoich potrzeb bytowych to skupia swoje wysiłki na próbach przetrwania i głównie to go interesuje, nie będzie się rozwijał ani inwestował w przyszłość.
Ten aspekt też jest ważny. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak zmieni się rynek pracy na przestrzeni lat od rozpoczęcia edukacji do jej końca, ale tłumienie w uczniach takich cech jak kreatywność, zaradność, samodzielne czy nieszablonowe myślenie na pewno nie pomaga odnaleźć się w tym.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 05 maja 2023 o 13:24
Mam konia pochodzącego z miejsca, gdzie non stop stał przywiązany w stanowisku... młody sp. Także niestety to nie tylko opowieści z dawnych czasów.
Rozmowy pogonionych przez moderację i na każdy dowolny temat - OT nie istnieje
autor: patat dnia 05 maja 2023 o 13:19
Zazdroszczę jasnej ścieżki od młodego wieku, ja parę lat po studiach nadal raczej "nie wiem" i gdzieś tam zaczynam kształtować swoje kierunki, choć ścieżkę zawodową mam całkiem jasną od początku (i nie ma nic wspólnego z moimi studiami, ale uważam, że to wykształcenie bardzo mi pomaga, w myśl tego, że "dobry filolog poradzi sobie wszędzie

Niekoniecznie chodzi o jasne określenie zawodowej przyszłości w liceum, ale w tym wieku mniej więcej wiesz już co cię interesuje, w czym jesteś dobra i co lubisz a czego nie, co idzie ci lepiej lub gorzej. Teoretycznie problem powinny rozwiązywać klasy profilowane, to już chyba norma w szkołach, ale w praktyce często wymaga się od uczniów co najmniej równego zaangażowania w przedmioty z których nie będą pisać matury, dla zasady.

Pytanie, czy edukacja ma jakiś sens poza zarobkowym wykorzystaniem w pracy? Czy trzeba ją przekładać na aspekt czysto ekonomiczny? Bo to jest właśnie to "mi się tam przez ostatnie 10 lat wzór Pitagorasa na nic nie przydał". Jeśli się czegoś nauczę, to muszę to przełożyć na pieniądze, żeby było sens się tego w ogóle tykać.

Edukacja to inwestycja, czas, pieniądze i włożona praca. Raczej dziwi mnie to, że ludzie są w stanie poświęcać lata na studia które ani ich nie ciekawią, ani nie zaowocują w przyszłości, po prostu dla zasady że "trzeba", "wypada" mieć wyższe. Wartością jest też zdobywanie wiedzy z osobistej ciekawości, jako rozwijanie zainteresowań, choćby dla własnej przyjemności. Wykształcenie dziś nie gwarantuje dobrych zarobków, celowo nie mówię o sukcesie zawodowym bo nie musi być związany z wysokością pensji, a po prostu pracą w wymarzonym zawodzie i realizowaniem się, gdzie są konieczne konkretne kompetencje.

Nie sądzę, by problemem było parę książek do przeczytania, albo ilość zadań z chemii, choć pewnie swoje 3 grosze dokładają. Presja nie płynie z programu nauczania, a z innych źródeł.

Ponoć według ekspertów uczniowie wyrabiają na nauce (w szkole i w domu) więcej godzin niż dorośli na etacie. Na pewno to nie jedyny problem w społeczeństwie, ale skutecznie dokłada swoje szczególnie u wrażliwszych osób. Rodzice i nauczyciele nie pomagają, bo przecież dziecko musi być ambitne, najlepsze. Swego czasu pracując jako instruktorka spotykałam wiele takich dzieci, ze zorganizowanym przez dorosłych czasem od rana do nocy, w dzień szkoła a po szkole X zajęć dodatkowych w tym konie, te dzieciaki były widocznie zmęczone i widać było, że nie chcą zawieść oczekiwań ale własnej przyjemności w tym niewiele.

PS. wyksztalcenie nie ma nic wspólnego z inteligencją, wystarczy popatrzeć na wypowiedzi osób z tytułem profesora

Oj tak, dla niektórych to gorzka pigułka do przełknięcia...
Rozmowy pogonionych przez moderację i na każdy dowolny temat - OT nie istnieje
autor: patat dnia 05 maja 2023 o 11:40
Co proponujecie, aby było w kanonie lektur? Co jest ważne? Co wypływa na świadomość członków społeczeństwa?

Pytanie tylko, ile faktycznie wynoszą z lektur osoby czytające je dla odbębnienia? Czy one doceniają wartość tych pozycji, rozumieją przesłanie? Czy można tu mówić o budowaniu świadomości, skoro dla wielu osób to tylko kolejny element planu edukacji, który trzeba zakuć, zdać, zapomnieć w natłoku innych przedmiotów i nie wrócić więcej w dorosłym życiu? Uważam, że nie można ludzi zmusić, żeby coś polubili. I to jest coś czego obecny system edukacji nie uwzględnia. "Rozbudzać ciekawość" pod groźbą kary. Totalnie nieżyciowe. I jeszcze wszystko pod konkretny, maturalny klucz, jedyna słuszna interpretacja. Czy to rzeczywiście rozwija świadomość?
Fakt, wiele zależy od nauczyciela - w obie strony, tylko nawet najlepszy nauczyciel musi liczyć się kluczem i mimo wszystko pole do dyskusji jest ograniczone.

Nie każdy zostanie koneserem literatury, tak jak nie każdy będzie matematykiem czy fizykiem. To już imo wkracza w szczegółowe zainteresowania a nie ogólną wiedzę. A w systemie edukacji jest niezrozumiały dla mnie pęd do bycia "dobrym' (w określonych granicach akceptacji) ze wszystkiego na równi, bo niby w takim wieku przecież nie wiesz czego chcesz od życia (bzdura). Jak wiele informacji ze szkoły przydało wam się w późniejszym życiu, nie licząc kierunkowych związanych z dalszym wykształceniem/pracą? Tych które przecież "musisz" znać żeby rzekomo być inteligentnym człowiekiem? A są szkoły, gdzie nakładana presja i ilość materiału potrafią zeżreć nerwy młodemu człowiekowi i w wieku kilkunastu lat masz nerwicę, depresję i cały zestaw zaburzeń. Może nam jako pracującym dorosłym to się nie wydaje teraz takie okropne, ale dla nastolatka to bywa naprawdę duże obciążenie i są osoby, które przez to dostają pakiecik problemów psychicznych na resztę życia. Czy to ludzie są coraz słabsi/głupsi, czy mamy tak nieprzyjazny system edukacji?

Te mało ambitne książki, greje i tym podobne twory też nie bez powodu są tak popularne, czyta się je szybko, są napisane banalnym językiem, historia jest przewidywalna i prosta. Tak samo dla kogoś produkują te wszystkie Trudne sprawy. Taka zupka chińska, bo nawet nie fast food kultury, ale komuś to wystarcza. Czy te osoby żywo zainteresowałyby się kulturą, gdyby starannie przerobiły lektury w szkole? Nie wydaje mi się...
Rozmowy pogonionych przez moderację i na każdy dowolny temat - OT nie istnieje
autor: patat dnia 04 maja 2023 o 20:38
Ja też zawsze lubiłam i nadal lubię czytać, a lektury szły mi opornie i wielu nie przeczytałam w ogóle, ograniczając się tylko do informacji które będą potrzebne na teście i przy omawianiu. Ogólnie system edukacji jest bardzo nieprzyjazny wszelkim przejawom indywidualizmu, kreatywności, myślenia nie dającego się wtłoczyć w ściśle określone ramy. A największym kłamstwem jest to, że piątki w szkole gwarantują życiowy sukces...
Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: patat dnia 04 maja 2023 o 14:31
Przykre. Pewnie ktoś rzeczywiście ogarnięty mógłby coś z tym koniem zrobić, zamiast spisywać ją na straty.
Rozmowy pogonionych przez moderację i na każdy dowolny temat - OT nie istnieje
autor: patat dnia 04 maja 2023 o 14:27
patat, z lekturami jest ten problem, że jest sporo szmeli i sporo dziwnych wyborów - serio, figle Tadeusza z Telimena to jest spoko lektura dla 14 latka? Albo nie zrozumie bo pisane wierszem, albo zrozumie w całości opis groomingu młodego chłopaka przez stara babe. Super lektura obowiązkowa.

Co do wf, jakos nigdy nie przykładałam wagi, jak mi pasował to chodziłam, jak nie to się migalam. Aktywność fizyczna realizowalam poza szkołą. Nie sądziłam że mogą być z tego takie traumy jak tu widać

A co do chorowitosci, to jak jest ich x to każdy tydzień gdzie się nic nie dzieje jest zajebisty

karolina_, moim zdaniem sama idea lektur jako książek które musisz pod groźbą kary przeczytać w określonym czasie i przeanalizować zgodnie z kluczem, jest kiepska. Wybór pozycji - jeszcze gorszy. Czytanie powinno rozbudzać ciekawość, uczyć spojrzenia na różne kwestie z wielu perspektyw, pokazać kontekst przemian społecznych i postaw na przestrzeni lat, poszerzać wiedzę. W rzeczywistości uczniowie czytają streszczenia, albo czytają bez zrozumienia bo termin goni, na lekcji mają sprawdziany z pytaniami o biżuterię jakiejś trzecioplanowej postaci w danej scenie, wartości lektur (i tylko tych zgodnych z kluczem) uczą się na lekcji zamiast dostrzec je samemu. Ciekawość umiera po prędkim zderzeniu z Sienkiewiczem czy inną cegłą pisaną archaicznym językiem, dotyczącą nieaktualnych dziś problemów, jeszcze bez podkreślenia kontekstu historycznego (jak na przykład "W pustyni i w puszczy" która zestarzała się bardzo źle - zresztą nie jedyna). Efekt tego taki, że wielu dorosłych ludzi nie lubi czytać i nie sięga po książki po ukończeniu szkoły, kojarzą się z przykrym obowiązkiem a nie rozrywką.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 04 maja 2023 o 14:13
Używam tańszych kantarów (ale też nie najtańszych), nie jest szkoda a potrafią wytrzymać zaskakująco długo.
karolina_ odpiszę w offowym wątku żeby nie ciągnąć tutaj.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 28 kwietnia 2023 o 08:16
Było minęło, najgorzej mieli ci mniej sprawni czy grubsi, u nich te lekcje dodatkowo potęgowały kompleksy i tym bardziej nie chcieli uczestniczyc. To trochę jak z lekturami, w teorii ma ci to pokazać wartościową literaturę i rozbudzić ciekawość, w praktyce wielu osobom całkiem obrzydza czytanie i jako dorośli nie sięgają po książki. Do wielu rzeczy system edukacji podchodzi źle, dziwiąc się że ludzie nie lubią czegoś gdy są do tego zmuszani. Ale off.

Wkurza mnie, że konie są tak chorowite...
Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: patat dnia 27 kwietnia 2023 o 18:36
Nie wiem co musiałoby się stać żeby ludzie o takiej mentalności zrozumieli, że to niszczy konia. A nie brakuje też takich dla których taka oferta jest kusząca bo przecież już przyuczony..
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 27 kwietnia 2023 o 18:33
Jeśli Wf dalej wygląda jak za moich czasów szkolnych to szczerze się nie dziwię dzieciakom że go nienawidzą i kombinują zwolnienia. Nauczyciele prowadzący ten przedmiot często ani nie mają pomysłu na zajęcia, ani podejścia do młodzieży przez co lekcje stają się wylęgarnia kompleksow i podziałów, a nie oferują nic ciekawego. Jako małolata byłam wysportowana, aktywna, pracowałam w stajni, jeździłam itp a wf-u nie cierpiałam, przede wszystkim za nudę, monotonię i warunki. Wfista wmawiał mi za każdym razem ze jazda na koniu to nie sport bo to koń idzie a człowiek tylko jedzie 😉 Jak dalej tak jest to nie dziwię się że dzieci nie mają ochoty ćwiczyć i nie rownalabym tego od razu z lenistwem.

Fakt że ludzie mają teraz kiepska sprawność, ale to wina raczej nawyków żywieniowych, trybu życia, pracy niż wf-u w szkole.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 27 kwietnia 2023 o 12:01
Mi się wydaje że tego typu rzeczy to odpowiedź na potrzeby ludzi którym nie zależy żeby poprawnie jeździć, a po prostu być z końmi. Może boją się lub nie mają możliwości z różnych powodów, albo zwyczajnie im to wystarcza. Nic w tym złego do momentu gdy konie w wyniku tego nie cierpią, albo nie zaczynają się ataki na jeźdźców.
Nie wiem jak to wygląda teraz, ale swego czasu natural w niektórych nurtach wyglądał 1:1 jak sekta.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 27 kwietnia 2023 o 08:25
W ogóle to natural jest dalej tak popularny jak kilka, kilkanaście lat temu? Czy moda na to się uspokoiła?
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: patat dnia 27 kwietnia 2023 o 08:23

Uważam podobnie. I tak też robię.

maluda,

I ja tak samo. Niech tkanka odpocznie, łatwiej też zerwać taka świeża podkowę przy gorszym podlozu. Na następny dzień już normalnie.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 26 kwietnia 2023 o 19:51
Kraska, bo poświęcają czas na bzdety zamiast porządnie popracować z koniem.
Kącik Ujeżdżenia
autor: patat dnia 22 kwietnia 2023 o 08:40
To mi aż tak nie przeszkadza brak rękawiczek, zakładam je raczej ze względu na warunki pogodowe albo gdy mam do jazdy konia nie szanującego rąk, ale żeby mi się pojawiły pęcherze to już musialby konkretnie przeciorac. Jeżdżę w uvexach, żadne grubsze mi nie pasują.
Lonżowanie tylko w rękawiczkach, nieważne jaki misio i jak miękka lonza. Tu niestety już łatwiej żeby popalilo łapę.
Kącik Ujeżdżenia
autor: patat dnia 21 kwietnia 2023 o 12:32
Jeżdżę w rękawiczkach i bez zależnie od pogody i konia. Wolę bez bo lepiej czuje kontakt. Mi akurat nie zdzierają się ręce ale wystarczy że ktoś ma delikatniejsza skórę i niewiele trzeba. Jakość kontaktu nie zależy od używania rękawiczek.
Kącik Ujeżdżenia
autor: patat dnia 21 kwietnia 2023 o 08:37
Ameena, w jeździectwie klasycznym też nie ciągnie się wodzy. Kontakt powinien być delikatny, elastyczny (w miarę potrzeb zamykasz/otwierasz rękę), lekki w odczuciu - nie jakbyś po drugiej stronie miała kilkadziesiąt kg, bo to koń ma nieść ciężar swojej głowy a nie ty. A tym bardziej nie szarpanie się i walka z koniem. Na pewno odczucie jest inne, mocniejsze niż przy pomocach westowych ale w żadnym wypadku to nie może być szarpanie się, przeciąganie z koniem, walka czy trzymanie w ręku 300 kg.

Nie skupiaj się na ustawianiu szyi i głowy konia wodzami. Jeśli ściąga się ją siłowo, koń wprawdzie w koncu ją jakoś zaokrągli ale grzbiet pozostanie sztywny, bo to jeden kręgosłup. A nam chodzi o uniesiony, luźny, kołyszący grzbiet i aktywny zad. Co praktycznie blokujesz, działając siłowo, wstecznie na pysk. Nie może być jednocześnie spięta szyja i luźny grzbiet, to jeden kręgosłup.
Zamiast tego, skup się na jeździe do przodu, aktywnie (to niekoniecznie oznacza szybko) i kontroli energii konia. Czyli dużo przejść w górę i w dół, zmiany kierunku i ustawienia, wolty. Jazda od wewnętrznej łydki do zewnętrznej wodzy - w dużym uproszczeniu chodzi o to, by skłonić konia do zgięcia całego kręgosłupa w kierunku jazdy, wewnętrzna łydka spychasz kłodę w bok, zewnętrzna wodza i łydka kontrolują to zgięcie, nie pozwalając by koń wypadał z ustawienia na zewnątrz.

To taka bardzo bardzo ogólna porada ale nie ma sensu robić treningu przez internet, a i najlepiej będzie jak sięgniesz po dobra tematyczna literaturę żeby zrozumieć jak dokładnie działają klasyczne pomoce. I nie przejmuj się jak nie wychodzi od razu, potrzeba czasu i dupogodzin 😉
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: patat dnia 14 kwietnia 2023 o 21:43
U nas jest zakaz dokarmiania i co krok tabliczki informujące o tym i wyjaśniające dlaczego, a i tak każdorazowo po robocie sprawdzam żłób konia, odkąd kiedyś zastałam wypełniony po brzegi zgniłymi jabłkami. W ogóle mnie to irytuje, już nie tyle sam pomysł dokarmiania, co traktowanie koni jak śmietniki. Jak można uznać że nadpsute owoce i warzywa, albo spleśniały chleb to jest pożywienie dla zwierząt? I jeszcze mają poczucie że zrobią dobry uczynek bo przecież nie wyrzuca. Brr.
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: patat dnia 14 kwietnia 2023 o 10:18
U mnie taka agresje wykazuje koń, który wcześniej żył przywiązany w stanowisku i jest mega zaborczy o jedzenie, przy karmieniu szczurzy się i startuje do koni obok, ogólnie "straszy" z boksu ale po wejściu misio w obsłudze.

Moim zdaniem takie regularne dokarmianie nie wpływa dobrze na zachowanie koni, generuje nerwowość i nawyki obszukiwania, chwytania za ubrania czy dłonie, nawet jak nie jest to agresywne, jest naruszeniem przez konia twojej przestrzeni i może łatwo eskalowac. Czasem można dać przysmak, to nic złego ale wchodzenie z reklamówka i robienie kursu po boksach nie przynosi nic dobrego poza chwilowym zadowoleniem człowieka. A i czasem można złapać się za głowę widząc co ludzie chcą dawać.
wodze i wodze pomocnicze
autor: patat dnia 02 kwietnia 2023 o 08:28
Znam przypadek gdzie konia to irytowało, właśnie w momentach luzowania wodzy, zwłaszcza nagłego. Koń wkurzał się i trzepał głowa albo wyrywał wodze.
literatura końska
autor: patat dnia 29 marca 2023 o 16:24
A jaki zakres cię interesuje? Podstawowa wiedza czy bardziej fachowa, weterynaryjna?
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: patat dnia 26 marca 2023 o 21:44
W takim razie spróbuję pójść w tę stronę. Fakt, używane są dość intensywnie i też mam jedne, a pranie w kółko nie pomaga. Nie wiem czy producent przewidział użytkowanie ich w ten sposób ale chyba nie ma określone do czego można a do czego nie? Jakaś szansa zawsze jest.
Lonżowanie
autor: patat dnia 26 marca 2023 o 20:51
mindgame,
mindgame, mój koń po tym nie był w stanie ogarnąć, że pod siodłem tego nie robimy tylko opieramy się i jakiś kontakt istnieje, rolował się jak ślimaczek po nabraniu wodzy i tyle z tego było. Zatem porzuciłam te sznurki 🤣

Gillian, miałam to samo...
Albo konia którego tak irytował nacisk na kłąb, że za Chiny nie chciał unieść pleców i próbował uciekać nimi w dół. No fanką tych sznurków nie jestem, jest dużo lepszych rozwiązań imo. Choć może z tymi "profesjonalnymi" jest inna bajka, nie wiem nie próbowałam.
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: patat dnia 26 marca 2023 o 20:45
Dziewczyny jakiego termo używacie do jazdy? Konkretnie dół pod bryczesy. Mam merino z Brubeck i wprawdzie świetnie izoluje i ratowało dupsko w zimę, ale widzę że po jednym sezonie zaczyna pękac w niektórych miejscach... Nie wiem czy mi przeżyje kolejny. Jestem trochę zła bo kosztowało niemało. Czego wy używacie?
Co mnie cieszy w jeździectwie i koniarstwie
autor: patat dnia 23 marca 2023 o 17:45
Cieszy mnie, że w jeździectwie są konie :'D i że z nimi pracuję. Mniej gorzko wstaje się z rana do pracy z myślą, że jedzie się nie do biura tylko do ogonów.
Cieszy mnie każdy progres, nawet mały, konia lub mój. Czasem jakieś proste rzeczy okazują się kosmiczną przeszkodą, no i jak się uda to takie krzepiące, mimo że dla wielu ludzi to pewnie pierdoły, ale zwierz się stara i nieraz walczy sam ze sobą. A wyjątkowo cieszy, jak młodemu powoli coś zaczyna klikać.
To fajne jak konie okazują mi sympatię i zaufanie, choć według niektórych powinny chyba uciekać, bo od nich wymagam przy robocie i nie futruję smaczkami za wszystko.
Lubię jechać latem nad jezioro z koniem na oklep i się wykąpać, taka chwilka relaksu dla odmiany, i już bardzo za tym tęsknię.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 23 marca 2023 o 16:33
https://www.farmer.pl/prawo/przepisy-i-regulacje/koniec-z-ubojem-koni,129710.html

Organizatorzy inicjatywy wzywają Komisję do zaproponowania przepisów zakazujących uboju koni, w tym także ich hodowli i eksportu do celów produkcji futer, skór i mięsa lub wyrobu leków i innych substancji. Apelują także o zakaz transportu koni w Europie na duże odległości w celu ich uboju oraz o ochronę koni przed nadmierną pracą lub ciężką tresurą.

anetakajper, rozumiem i popieram zakaz transportu żywca na długich trasach, za to ostatnia kwestia jest... interesująca? Bo o co chodzi? Jak zdefiniować nadmierną pracę lub ciężką tresurę? Czy chodzi o obciążenie wysiłkiem organizmu, czy może co innego?
Tworzeniem i egzekwowaniem tych przepisów będą zajmować się głównie ludzie, którzy konie widują na obrazku 😉 także no...

A co do cyrku rozkręconego wcześniej powiem wam że człowiek był w pracy, a tu odwaliło się tyle fikołków że tapczanu by nie starczyło xD żenada.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 22 marca 2023 o 18:05
Ja to w sumie chyba zazdroszczę ludziom koni, że mają takie świetne, które nigdy nie odstawiły nigdy cyrku i nigdy nie trzeba sprzedać solidnej łydy/kopa, wystarczy "dać popatrzeć, poklepać, cmoknąć" i pójdzie.

Haha, dokładnie.

Myśle że to tez kwestia tego, ze większość takich krytykujących ludzi jeździ na takim poziomie, ze od konia nic konkretnego nie wymaga, wiec koń sobie tupta zadowolony w kółko i myślą, że tak to właśnie działa. Założę się, że cześć z tych koni mocno by się zdziwiła i zbuntowała na jakiekolwiek wymagania. A wtedy by było olaboga, czemu ten jeździec tak mi niszczy koniczka.
flygirl, tak samo uważam.

chyba niektórym umknął sens początku tej,,gównoburzy,, czyli pranie konia na odmowe pokonania przeszkody
blucha, ale tam poszło też o brak reakcji na łydkę po odmowie skoku, bo koń zaczął pajacować i olewać pomoce. Od trzech szybkich nie padł, wtedy sytuacja została opanowana a koń chyba się po tym pozbierał bo rozwija się dalej, jak widać.

Osobiście uważam, że trzy szybkie bywają dobrą metodą, często lepszą niż lata kołowania.
kotbury, to prawda i żeby zaraz nie było, że wszystko rozwiązuję laniem xD to dodam że bardzo ważne jest wyczucie przy tym. Jeden z koni które kiedyś jeździłam robił taką niefajną sztuczkę, że w losowym momencie treningu stwierdzał że nie idzie dalej po czym obrót o 180 stopni i odjazd w kierunku stajni. Spokojnym stępem, za to z pajacowaniem na pomoce i próby zmiany sytuacji. Nie stały za tym żadne problemy zdrowotne ani strachy wokół ujeżdżalni, bo płochliwy nie był tylko cwany, robił tak pod nieogarniętym jeźdźcem bo nauczył się że wtedy mu odpuszcza ("biedny konik się boi"') i odjeżdża, pozwalając kontynuować. Później z koniem pracował jakiś magik naturals czy cholera wie co, w każdym razie kasę wziął, zniknął a problem nieszczególnie się zmienił. Wsiadłam i jak zaczął się cyrk, po prostu poszedł bat na dupsko, i nagle okazało się że konik umie i może reagować na pomoce, i że całkiem ochoczo idzie do przodu 😉 nigdy więcej nie spróbował mi tak zrobić... a to był tylko jeden, krótki bat. Żadnego lania, szarpania, cudów na kiju.

Oczywiście niektórzy przesadzają z batami i jest to złe. Na przykład idiotyczne jest dla mnie bicie konia za to, że czegoś się boi, nie rozumie wymagań albo nie zrobi zadania zbyt trudnego na jego poziom. Czy kretynizmy w stylu lania za stodołą X czasu po tym co niby zawinił. Albo bicie po głowie. Ale to robi patologia, nie ogół, nie większość i jest to wypaczenie metody, a nie podążanie nią.
Nawet nie tyle kara jest potrzebna koniom, co korekta zachowania.
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: patat dnia 21 marca 2023 o 18:43
Ale zastanawia mnie jedno, dlaczego tak wiele osób wyklucza, że ktoś moze mieć i doświadczenie i dużą wiedzę teoretyczną. Te dwie sprawy jednak idą najczęściej w parze, a nie osobno, nie wykluczają się wzajemnie, a wręcz przeciwnie, uzupełniają.
zembria nie o to chodzi, teoria jest potrzebna do zrozumienia dlaczego coś się robi i dlaczego to działa, problem w tym że teraz jest jakaś moda na uprawianie jeździectwa teoretycznie. Nowe nazewnictwo, nowe teorie, pomysły, porady a to wszystko w ciemno, albo wypróbowane raz na jednym koniu. Te pseudo behawiorystki, biomechaniczki są tym czym był kiedyś natural, nowym nurtem "wszechwiedzy" gdy wszyscy inni robią źle.

Druga sprawa, że ludzie mają problem z oszacowaniem co konkretnie im się przyda w praktyce (bo do tego teoria służy) więc zabierają się za WSZYSTKO jak leci. Stąd mamy ludzi, którzy ładują sobie głowę mnóstwem informacji o ujeżdżeniu, kopytach, pasowaniu siodeł, masażem dźwiękiem itp i nie ma to żadnego przełożenia na praktykę, bo niby umieją wszystko ale po trochu i niewiele z tego im się przydaje do czegoś poza internetowymi dyskusjami. Tam łatwo być wygadanym i najmądrzejszym. W życiu już mniej.

To teoria jest uzupełnieniem praktyki, nie odwrotnie. Jeździć na koniu nauczysz się jeżdżąc, a nie czytając książkę - która przydaje się gdy już mniej lub bardziej łączysz kropki, zależnie od poziomu wiedzy. Zaawansowane ćwiczenia ujeżdżeniowe nie bardzo przydadzą się komuś, kto nie umie zagalopować na dobrą nogę. Podstawowe informacje o rodzajach i działaniu pomocy już prędzej.
Teoria bez selekcji przyswajanych informacji tworzy chaos, z którym nie wiadomo co zrobić. Bo wiedzy trzeba umieć UŻYĆ. A to już nie każdy umie. Swoją drogą, to bardzo cenna umiejętność.

I... po prostu czasem widać, że ktoś mimo wiedzy ma niewielkie doświadczenie, po tym jak się wypowiada, po tym jakie ma problemy z końmi i do nich podejście. Jest taka fajna rzecz, że jeśli znasz się na czymś, nawet złożonym, umiesz opowiedzieć o tym prostymi słowami komuś kto nie ma pojęcia.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 20 marca 2023 o 17:01
patat, przypomina mi się jak w wieku mniej więcej obecnych influ dostałam do jazdy kolejnego zrobionego konia i...nie umiałam na nim zagalopwac. Trener jak się już polapal że nie się boje (to był ogier kryjący z ręki a na hali były klacze) tylko nie umiem to mi wyjaśnił głośno i wyraźnie, ku uciesze wszystkich na hali (wtedy nie było zestawów) - byłam czerwona ze wstydu 😂 także każdy zrobiony nawet jest trochę inaczej zrobiony
karolina_, fakt, ja też jak miewam okazję pojeździć na takiej maszynie to od razu odczuwam wszystkie swoje niedociągnięcia... za pierwszym razem to była duuuża lekcja pokory 😉 i była mi w tamtym czasie potrzebna.

Wku****a mnie bezstresowe wychowywanie koników (bo powiedzieć że wkurza, to zdecydowanie za mało). Poznałam wczoraj koniczka znajomej- przesympatyczny gość który traktuje człowieka jak powietrze. Idziesz z nim na uwiązie? Uważaj bo zaraz może galopować wesoło po całej wsi. Koń cię memła i zaraz ugryzie? Nieee, on tak lubi, a 10s później "ała, czemu to zrobiłeś".
Mam wrażenie że to jest efekt mody na to całe wychowywanie koni bez presji...

Aninna, tak dokładnie tak jest, nawet ostatnio tu się okazało, że jak nie dajesz koniowi wejść na głowę i sprowadzasz go na ziemię to oznacza że wszystko rozwiązujesz laniem ;/
Ludzie zapominają że to są zwierzęta, duże zwierzęta które między sobą wcale nie są delikatne i nie porozumiewają się telepatią, tylko gonią się, kopią, kulą na siebie, gryzą gdy coś im nie pasuje i jeśli na pewnym etapie życia nie nauczysz że nie wolno, to z człowiekiem też próbują tak "rozmawiać".
Mi osobiście żołądek się przewraca gdy widzę takie mimozy, które nie potrafią nawet słownie czy gestem upomnieć niegrzecznego konia, zresztą często są już w takim momencie że koń miałby to głęboko w poważaniu. Za to są specjalistkami w analizowaniu dlaczego konik tak zastrzygł uszkiem a nie inaczej i w dywagacjach ile smaczków trzeba wepchnąć w konia żeby zrozumiał że opłaca się być miłym... i jeszcze doradzają i pouczają innych...
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 19 marca 2023 o 19:26
Kurde, wiecie co... najlepiej się krytykuje i komentuje każdy mały krok, kiedy się jest teoretykiem.
Bo praktycy, którzy faktycznie jeżdżą, rzeźbią i się rozwijają, doskonale wiedzą ile pracy, wzlotów i upadków, ile dobrych i harmonijnych momentów i ile fakapów bez rytmu, poza pionem itd. kosztuje wypracowanie czegokolwiek.


Dlatego zawsze zastanawia mnie poziom jazdy takich krytyków i jest on zazwyczaj mierny. Nie chodzi o to, że już nie można zauważyć niczego z boku, ani że trzeba jeździć GP żeby krytykować GP. Tylko warto mieć chociaż pojęcie o tym co usiłuje się obsmarować, samemu coś sobą prezentować. Bo krytyka jeszcze musi być merytoryczna. Taka pani Halinka, co przegląda na fb smutne zdjęcia z profili fundacyjek i to jej cala styczność z końmi, też często poczuwa się do krytykowania, lamentów, udzielania rad i zbawiania świata...

A ludzie mają ogromny problem ze zrozumieniem, że jazda konna to jest proces, że zanim wygląda to dobrze, będzie wyglądać średnio lub tak se, że są gorsze momenty, dni, czasem jedna głupia chwila wpływa na jakość jazdy czy przejazdu na zawodach. Tak samo jest z treningiem konia, zanim efekt będzie miły dla oka upływa duuużo wody w Wiśle. Tylko ktoś, kto nie ma pojęcia o pojęciu automatycznie dostaje spazmów bo jakiś koń na zdjęciu ma nos za pionem czy dźwignię w pysku, jak ten pies Pawłowa. Nawet się nie zastanowi, bo w mózgu już pali mu się lampka że to ŹLEEE.

I jakże często to jest zwykła zazdrość. Nie tyle o wyniki czy akurat sport itp, co o dostęp do jeździectwa i pieniądze na to. Przecież JAKBYM JA tak mogła jeździć, NA PEWNO wyglądałoby to super i miodzio i konik byłby szczęśliwy. To przekonanie, że wystarczy kupić konia GP, wsiąść na niego jak na rower i już! Bo przecież to jest TYLKO kwestia pieniędzy i szczęścia w życiu, to nie tak że trzeba też w to włożyć ogrom pracy, wylać hektolitry potu i łez, że nie każdy ma psychikę na to... tak łatwo umniejszyć czyjejś pracy gdy się zazdrości.
Szczotki i inne akcesoria do czyszczenia
autor: patat dnia 19 marca 2023 o 18:42
Czy ktoś używał szczotki HorseGroom? Jakie macie opinie?
https://pl.shoopers.eu/izdelek/horsegroom/
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 18 marca 2023 o 21:37
Nevermind wow, ładna akrobacja.
Powiem ci tak, dobrze że ty wszystko widzisz, zawsze zauważasz i zawsze wiesz lepiej jak pracować z koniem bo przeczytałaś 😉 dalszych sukcesów tylko.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 18 marca 2023 o 12:46
Tylko że kasztan praktycznie nie wkracza pod kłodę w galopie, jedzie z odstawionym zadem w kłusie, ma krótki wykrok zadu w stępie i proste nogi w piaffie. Część z tych rzeczy to już są zaburzenia ruchu, a nie tylko „tak dzisiaj wyszło”.

Tylko że nie u każdego konia podstawienie zadu wygląda tak, że wizualnie książkowo głęboko wkracza pod kłodę. Raz, że budowa sama w sobie narzuca pewne ograniczenia, tworzy przekłamania w obie strony, bo bywa i tak, że koń tylko wygląda na miło podstawionego a w rzeczywistości leci w kulki. Dwa, że koniowi w warunkach stresowych ciężko jest dobrze się rozluźnić i jego praca może wyglądać inaczej niż w domu, spięcie generowane przez stres ma odbicie w płynności ruchu czy angażowaniu poszczególnych partii mięśni. Zwłaszcza, że to są specyficzne konie, o wymagającej głowie, bardzo wrażliwe i reaktywne na bodźce. To naprawdę trudne dla takiego zwierza pokazać się korzystnie w stresujących warunkach, plus do tego oczywiście dochodzi zdenerwowanie człowieka które koń też odczuwa i tak dalej. Nie oceniałabym po takim obrazku, że koń ma zaburzony ruch, pracuje źle i w ogóle ci co go jeżdżą i trenują to nie znają się i chcą na skróty.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 18 marca 2023 o 11:54
Nevermind sprawiasz wrażenie osoby, która skupia się na wytykaniu innym błędów i na wszystko ma swoją odpowiedź.
Przejazd który krytykujesz wcale nie wygląda źle. Pamiętaj że konie mają różną budowę, niekoniecznie dobry dzień, bywają spięte czy zdenerwowane atmosferą zawodów i obrazek nie wygląda stuprocentowo idealnie jak w książce. Trochę wyrozumiałości. To zawodowcy, ale też ludzie (i konie) którzy mają lepsze i gorsze dni.

Rozumiem że dostęp do jeździectwa jest różny i nie każdy musi być zawodnikiem czy zawodowo pracować z końmi, mieć dostęp do dobrych trenerów, mnóstwo doświadczeń i wszechstronne kompetencje. Tylko czemu tak chętnie krytykują ci, którzy mają niewielkie doświadczenie lub w ogóle nie mają w obszarze który krytykują? Nie chodzi o wytykanie jawnej patologii, bo to faktycznie każdy może zauważyć. Ale jak dla mnie, czepiasz się całkiem dobrego przejazdu gdzie błędy mogą być spowodowane czynnikami losowymi a nie na przykład złym treningiem czy zaniedbaniami.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 18 marca 2023 o 09:54
Nevermind z ciekawości, na jakim poziomie jeździsz ty? Ile godzin tygodniowo spędzasz w siodle? Do czego dazysz swoją pracą, jaki postęp w tym co robisz zrobiłaś ostatni rok? Trenujesz w ogóle z kimś czy głównie teoria? Nie chodzi mi o wklejanie filmików czy zdjęć, ale to co sama sądzisz na ten temat.
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: patat dnia 17 marca 2023 o 16:31
Teoria bez praktyki jest niepełna, praktyka nie podparta wiedzą teoretyczna też. Teoria pomaga zrozumieć procesy, a rozumienie procesów, które zachodzą w praktyce pomaga mieć prawidłowe wyobrażenie tego czego oczekujemy. Jeśli mamy klarowny obraz tego do czego dążymy jesteśmy na dobrej drodze by osiągnąć cel. Takie jest moje zdanie.
Aleks, tak to prawda i zgadzam się. Jednak z ogółu dostępnej wiedzy dobrze jest umieć wyłuskać tę potrzebną, przydatną w praktyce, która będzie mieć zastosowanie w tym co robimy. Uważam że warto mieć podstawową wiedzę ogólną, ale jeśli chodzi o specjalistykę, wystarcza to co jest potrzebne w naszym obszarze pracy. Mieszanie wszystkiego to trochę jak liceum ogólnokształcące - niby umiesz wszystkiego po trochu, a w praktyce nic konkretnego.

Nadmierne teoretyzowanie nie sprawdza się przy koniach głównie dlatego, że to jest zajęcie praktyczne. Nic nie zastapi obycia przy koniach i dupogodzin w siodle. Można spędzać godziny rozmyślając i dyskutując czy pastuch to kara, wygaszanie czy co innego, a można ten sam czas spędzić w stajni z większym pożytkiem.
Moim zdaniem błędem jest zaczynanie czy zgłębianie jeździectwa głównie od strony teoretycznej. Stąd mamy pełno ludzi po różniastych kursach, którym wydaje się że wszystko potrafią i biorą się za naprawianie świata, a w siodle dupa. Teoria powinna iść w parze z praktyką i najlepiej pod okiem kogoś doświadczonego.

Tak naprawdę nie ma znaczenia, jakim rodzajem wzmocnienia jest pastuch, ani jakich literek używamy przy pracy z końmi jeśli wiemy co robimy, potrafimy właściwie zareagować w sytuacji i na co uważać. O tym owszem można dyskutować, ale jaki jest praktyczny pożytek tej wiedzy, poza tym że jest ciekawostką?
dodatki witaminowe, mineralne, odżywki itp
autor: patat dnia 17 marca 2023 o 11:12
Na telefonie wyszukiwarka robi mnie w kule, wiec wybaczcie.
Poszukuje jakiegoś dobrego supła dla dużego konia, wysoki bardzo 6 latek, skaczący, a aktualnie po małej kraksie na zawodach. Pokazuje sztywność i chcemy go wspomóc trochę czymś przy okazji działań fizjo i weta. Co z suplementów na stawy i układ mięśniowy działa najlepiej? Cena nie ma większego znaczenia, oby działało 🙂

Hermes, Boswellia fajnie działa wspomagająco. Ja daję profilaktycznie koniowi który jest po milionie różnych malych urazów, zauważalnie zmniejsza sztywność mięśni i stawów. Przestało mu też strzelać w stawach a wcześniej jak z armaty.
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: patat dnia 16 marca 2023 o 15:33
We mnie te literki nie budza emocji, po prostu uważam że nie ma potrzeby tak wszystkiego analizować i zastanawiać się, która nóżka konik bardziej i jaki wpływ ma na to godzina.
A w sytuacji, gdy ktoś zna głównie teorie i chce dawać rady, zwłaszcza przy trudnych koniach, robi się mętlik. Teoria swoje a praktyka jednak swoje. W teorii można opracować mnóstwo sposobów na dany przypadek, ale to rzeczywistość weryfikuje i jest ostatecznym sprawdzianem. Nie da się i nie będzie inaczej. Szufladkowanie, układanie w wykresy, tabele, diagramy czy inne kwadraty, tworzenie rozbudowanych definicji do wiedzy która jest w praktyce dosyć prosta i intuicyjna, jest zbędne. Tylko i aż tyle. Tym bardziej nie ma sensu rozwodzić się i rozpisywać w elaboraty o plusach i minusach przy analizie praktycznego problemu.
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: patat dnia 15 marca 2023 o 16:50
Ten system Plusów - nomenklatura jest dla mnie śmieszny - tzn.jest rozdmuchana bańką do opisu prostych rzeczy.
Więcej czasu by mi zajęła próba zapamiętania co znaczą te literki niż praktyczne pokazanie koniowi granic.😅

+1.
To właśnie jest różnica między teoria a praktyka.
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: patat dnia 14 marca 2023 o 16:27
Całą swoją postawą wyrażasz sprzeciw, wręcz oburzenie pomysłem uderzenia konia. I to nie uderzenia z kaprysu, tylko po to żeby sprowadzić sytuację do stanu gdy w ogóle będzie można zacząć (!) prace z koniem. Tymczasem ty uważasz że to pogorszy sprawe. Dlatego pytam, JAK pracujesz z takimi przypadkami? Jak ustawiasz granicę koniowi który cię atakuje? Bo nikt nie pisze że bicie jest super metoda na wszystko, tylko że CZASAMI sprawa jest tak skiepszczona że bez ostrzejszych metod się nie obejdzie. Zobacz, ile osób próbuje ci to tłumaczyć.

Jeśli działa krzyk, nie ma potrzeby iść dalej. Działa w sensie działa, a nie raz tak, raz nie. Nie na zasadzie, że MOZE TYM RAZEM zadziała, MOŻE TERAZ kucyk się ogarnie. Presja wtedy jest odpowiednia gdy da efekt, a nie gdy MOŻE go dać. Tym bardziej w momencie gdy występuje już agresja wobec człowieka i dla własnego bezpieczeństwa lepiej jest zadziałać nawet za mocno, niż za słabo.

Emocje konia są bardzo istotne i to wie każdy kto z nimi pracuje, konie różnią się temperamentem, reaktywnością, mają różne strachy i lubią różne rzeczy, to uwzględnia się w pracy i kierunku treningu. Fakt. Ale nie ma sensu robić im psychoanalizy i doszukiwać się w prostych zachowaniach jakiejś ogromnej głębi. Z całym szacunkiem dla inteligencji i piękna tych zwierzaków, czasem rzeczy są po prostu tym na co wyglądają.
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: patat dnia 14 marca 2023 o 15:45
Nevermind mniej dzielenia włosa na czworo, gdybania, zastanawiania się dlaczego babcia nie jest dziadkiem, więcej praktyki i roboty.
Nadmierne analizowanie wszystkiego nie sprawdza się przy koniach gdzie trzeba postawić na konkretne działania. Jazda na koniu to praktyka. Z teoretycznym zapleczem ale wciąż w większości praktyka. W chwili w której trzeba DZIAŁAĆ! nie ma już czasu na zastanawianie się, rozważanie opcji i planowanie. To się robi wcześniej.

Jeśli nie rozróżniasz lania konia od postawienia mu granic to ciekawi mnie jak pracowałaś z tą masa trudnych koni o których wspomniałas. Tym bardziej że uznałas to nie tylko za zbędne, ale i niebezpieczne. Poważnie pytam, bo ja zawsze zaczynam właśnie od tego, w stopniu adekwatnym do potrzeby konia. Tak, potrzeby! Moja przestrzeń jest nienaruszalna, koniec kropka, koń musi to wiedzieć. Naprawdę mnie dziwi że ktos pozwala koniowi się szczypać, popychać, gryźć i jeszcze chodzi od tego posiniaczony, bo to jest dla mnie nie do pomyślenia w ogóle. Moje konie na takie świetne pomysły nie wpadają mimo że są różne i różne są z nimi problemy. Ale ta zasada jest mur beton. Nie wolno i już.

Koń naprawdę nie przestanie cię lubić bo go uderzysz po dupie. Nie przestanie też jak go przegonisz i przypomnisz czy ustanowisz zasady. One lubią funkcjonować w relacjach które są klarowne, jasne i przewidywalne. Czują się bezpiecznie. To owszem są delikatne zwierzęta, ale nie w takim sensie jak wiele osób sądzi. Stres i presja to samo życie, nigdy tego nie wyeliminujesz a konik wcale nie doceni że będziesz dla niego kochająca bezgranicznie dobrusią. Porównania z przemocowym partnerem są dosyć adekwatne. Na pewne rzeczy w relacjach, czy to międzyludzkich czy z końmi, po prostu nie można pozwalać i nie wynagradza tego nic!

Tak, z końmi dominującymi używa się większej presji. Są konie na które wystarczy krzywiej spojrzeć a są takie że przy pierwszej sposobności spróbują wciągnąć cię w swoja gierkę. Jeśli pozwalasz by to eskalowało zamiast zareagować już na te pierdoły, to dochodzisz to sytuacji w której o miejscu w hierarchii przypominasz już z wykrzyknikiem. Niestety takie są te zwierzęta i bunt przeciwko presji nie zmieni tego.