patat

Konto zarejstrowane: 31 stycznia 2022
Ostatnio online: 27 lipca 2024 o 16:32
It's time to stand up, show me what you're made of

Najnowsze posty użytkownika:

Kącik Ujeżdżenia
autor: patat dnia 26 lipca 2024 o 10:09
Ha, rzeczywiście, to w takim razie celowe uderzenie w wizerunek zawodniczki w kluczowym momencie.
Nie mówię że jej się nie należy, ale okoliczności całej sytuacji nie wskazują na rzeczywistą troskę o konie.
Kącik Ujeżdżenia
autor: patat dnia 26 lipca 2024 o 10:05
Wszystko fajnie, oburzenie ludzi jest słuszne, nagrana sytuacja absurdalna, tylko wkurza mnie celowość upubliczniania takich informacji tuż przed igrzyskami. Komuś zależało na oczernieniu zawodniczki lub ogólnie obrzydzeniu jeździectwa w opinii publicznej.
Sorry, ale 4 LATA? Dla mnie proste - widzę coś co mnie oburza, szczególnie krzywdę zwierząt to reaguję jak najszybciej! A tu widać czyste wyrachowanie, a rzekoma troska o konia gdzieś w ogóle na dalszym planie.
kącik skoków
autor: patat dnia 26 lipca 2024 o 09:57
Wiecie co... myślę, że koń nie postrzega uderzenia go jako najgorszego co może mu się przytrafić, kontakt fizyczny - przyjemny czy nie - jest częścią ich natury, sposobu komunikacji. To nie jak w przypadku ludzi, którzy mogą porozmawiać i wyjaśnić sobie sprawy na zupełnie innym poziomie. Używanie przemocy w kontaktach z ludźmi właśnie z tego powodu jest okrutne, zbędne. W komunikacji z koniem wygląda to inaczej bo czy nam się to podoba czy nie, to jest część ich języka.
Kto nie znajduje na swoich koniach co jakiś czas nowych ugryzień, łysych placków, śladów po zębach kolegów? I wcale nie po walce na śmierć i życie - zwykłe koleżeńskie zaczepki.
Uderzanie (w celu korekty) daje efekt właśnie dlatego, że koń taki język ROZUMIE. W sekundę możesz mu pokazać, że ma nie wchodzić na weterynarza, nie pchać się na łydkę czy nie rozpychać z dupskiem po boksie. I on ma wtedy "a, ok, ok" i tyle, nie przeżywa tego, nie rozpamiętuje. Nie przeszkadza mu to lubić dalej swojego człowieka.

Oczywiście mówię o prawidłowych korektach, a nie laniu z frustracji, którego koń nie rozumie i jest dla niego przerażające (oprócz bólu zagubienie w sytuacji).
Porównanie do ludzi nie jest trafne, nie dlatego żeby miało to być uwłaczające czy coś, ale nasz sposób komunikacji diametralnie się różni.
kącik skoków
autor: patat dnia 16 lipca 2024 o 19:29
Imo lonżowanie jest przeceniane. Mało kto umie to robić prawidłowo a niektórzy uważają to za lek na całe zło. Praca po malym kole, nawet z zachowaniem prawidłowego ustawienia wpływa negatywnie na stawy, wewnętrzne i zewnętrzne pracują w nierównym obciążeniu które można do najwyżej zmniejszyć. Zmienianie stron nie "zeruje" tego bo kon jest krzywy i tak czy inaczej będzie dążył do oszczędzania jednej strony, z ziemi to imo trudniej wyczuć i skorygować niż z siodła.

Ja np mogłabym wcale nie lonzowac i niektórych koni w ogóle nie lonzuje, co ciekawe zalecenie wet właśnie ze względu na obciążenia stawów. Tym bardziej jakaś rekonwalescencja po urazach nog gdzie właśnie to takie złudne że bez człowieka na grzbiecie będzie lepiej bo lzej. Już wolę takiego konia wziąć na spacer w ręku po podwórku niż na koło gdzie bez przerwy idzie wygięty.
kącik skoków
autor: patat dnia 10 lipca 2024 o 13:50
Perlica, kotbury, bardzo mądrze piszecie.
kącik skoków
autor: patat dnia 07 lipca 2024 o 23:24
Kieeedys lata temu w wątku westowym bardzo się cieszyłam, że Mucha reaguje skrętem na odwrócenie głowy i smartini pisała, że to oczywistość.
Wtedy zmienia się rozłożenie środka ciężkości, minimalnie ale koń to czuje. Nie widzi gdzie patrzymy ale czuje przez zmianę ułożenia ciała.
Dobrze ujeżdżony koń reaguje na takie rzeczy i można ściągnąć ogłowie i sobie jeździć.
Nie mówię o wyjazdach i zawodach gdzie idą zupełnie inne emocje.

kącik skoków
autor: patat dnia 07 lipca 2024 o 10:06
Przede wszystkim to mam wrażenie, że niektórzy nie łapią, że koń waleczny... będzie waleczny. No i to jest super w parkurze, bardzo pomaga, ale czasem też będzie waleczny kiedy wcale nie chcemy 😉 Tak jak inteligencja, super, szybko łapią, ale te złe rzeczy też. Nie da się tych cech włączyć w pożądanych momentach i wyłączyć jak nie pasuje. Koń nie ma takiej percepcji.
tylko wyznawcom lekko się odkleiło, że w stresowej dla konia sytuacji, zapanują nad 600kg zwierzakiem "relaksując" go.

Dużym problemem w odbiorze społecznym jeździectwa jest właśnie ten wyidealizowany obraz. O brak fachowej wiedzy nie można mieć pretensji do przeciętnych osób, ale wyobrażenia ludzi kontra rzeczywistość to jest w tym temacie kosmos. Nie wiem co ma to największy wpływ, czy te słodkie konikowe filmy i seriale gdzie niejeżdżąca laska na wakacjach u wujka zostaje super zaklinaczką koni i dzięki miłości wygrywa zawody, czy przenoszenie podejścia do domowych zwierząt na konie, czy fundacje z łzawymi historiami i konikami w brzydkich kantarach. Wśród osób jeżdżących na pewno też ci wszyscy influencerzy z odkleją.
Ludzie mają problem zauważyć i przyznać, że to jest wielkie, silne, reaktywne zwierzę, które funkcjonuje i postrzega zupełnie inaczej niż my. Tak po prostu. Nie przywiązuje się do ludzi tak jak pies, nie dzieje mu się krzywda jak się spoci, od futrowania marchewkami nie będzie się zachowywać lepiej.

I jednocześnie fatalne jest to, jak często ludzie upraszczają jeździectwo, spłaszczają je do weekendowej aktywności którą każdy może i każdemu wyjdzie. Nawet ci co przychodzą do szkółek często nie chcą się uczyć tylko mieć fun. Im się wydaje, że to wszystko jest takie proste i banalne, im wychodzi to co robią, nie widzą przepaści między sobotnim tuptanym terenem a zawodowym jeździectwem, nawet nie przypuszczają że to coś zupełnie innego. Nigdy nie mieli i nigdy mogą nie mieć niebezpiecznej sytuacji przy koniu, gdzie jest zagrożenie dla osób postronnych lub własnego życia. Nawet niektórzy właściciele koni mają problem wyjrzeć poza własną bańkę spokojnego konia który nic nie odwala i nie trzeba go korygować (a więc innych też nie, proste). I tacy ludzie później kręcą afery albo są w szoku, że jednak z końmi nie pracuje się na same smaczki i nie czeka aż łaskawie przestaną pajacować gdy robi się gorąco.

Ta grupa, gdzie był filmik Darii Kobiernik to jest niezły zbiór filmów, właśnie z netu z jakiś losowych miejsc. Konie chude, powypinane na takie patenty, że czlowiek nawet nie wie co to jest. Ale płacz jest, nawet tu, gdzie niby ludzie wiedzą, że koń pysk otworzył podczas przejazdu....

Fakt, też na niej jestem i dużo jest takich postów, najgorzej że wrzucane są często przez ludzi którym to zaczyna przeszkadzać dopiero po jakiejś kłótni. Wcześniej sobie X czasu jeżdżą na chudych koniach wykręconych w precel i dobrze się bawią.
Ale tandem na parkurze to największe zło.
kącik skoków
autor: patat dnia 02 lipca 2024 o 16:29
Nevermind, żeby oni sami jeszcze wiedzieli czego oczekują... Pojęcia o pojęciu zero, wyobraźni też, typowe myślenie zerojedynkowe.
kącik skoków
autor: patat dnia 01 lipca 2024 o 19:22
Misiu, czyli jeśli mój sznaucer warknie porządnie na psa sąsiada , to krótka korekta w postaci kopa po żebrach będzie ok?
Krótka korekta, pieseczek nie ucierpi

_Gaga, środek dostosowuje się do sytuacji... celowość a zwykła brutalność to nie to samo. Jakby duży, agresywny pies mnie atakował i postawił w ostateczności to owszem potraktuję go z kopa. Będzie mi przykro ale w takim momencie moje zdrowie i życie są ważniejsze niż emocje psa. I tak samo z końmi. Koń a sznaucer to jednak jest różnica rozmiarów, siły i zwyczajnie powagi sytuacji. Nikt tu nie tłukł konia bo np. skulił się na drugiego, nie wiadomo jak się to zaczęło i ile trwało, póki co można polegać tylko na oświadczeniu zawodniczki - btw nie mam powodu jej nie wierzyć w to co pisze, to że nie używa samych cukiereczków nie oznacza że jest sadystką i leje konie dla zabawy, to doświadczony jeździec i ktoś kto żyje z pracy z końmi i raczej przerabia ich mnóstwo. Rozumiem przepisowe wyciągnięcie konsekwencji z tego, ale nie przesądza to że Daria ogólnie znęca się nad końmi i z upodobaniem je leje, a takie słowa już padają.

Nie jestem jej turbo fanką, ale podobają mi się niektóre aspekty jej pracy, np. używanie łagodnych wędzideł i szkolenie koni tak, by dobrze w takich chodziły. I to co stało się teraz nie przekreśla tego. Tymczasem na tej grupce spazmy i rozpacze, bo rozpłynął się tęczowy obrazek, już po całości wieszają na niej psy, już część osób rzekomo nie da jej koni w trening a niby chcieli i tak dalej. Jeśli nigdy nie reagowała na to wcześniejsze idealizowanie, nie sprowadzała w żaden sposób tych ludzi na ziemię że nie samą marcheweczką, to też ma w tym trochę winy.

A to zderzenie ludzi z rzeczywistością to jeszcze inna kwestia. To tylko pokazuje jakie odklejenie mają niektórzy i jak naiwne są ich wyobrażenia o koniach, jak brakuje im świadomości i wyobraźni. Tak jak ktoś tu pisał, traktowanie dobrze z poszanowaniem potrzeb nie oznacza pozwalania wejść na głowę czy jeszcze gorzej, zrobić komuś krzywdę bo przecież emocje koniczka.
kącik skoków
autor: patat dnia 01 lipca 2024 o 13:32
Serio nie mogę tego czytać.
To że ktos jeżdiz fair konie i nie leje ich bez sensu nie znaczy , że mają mu wchodzić na głowę. I jak trzeba konia potraktować nie miło, bo on traktuje nas nie miło to trzeba to zrobić w konkretnym momencie.

Perlica, amen!

Zawsze mnie irytowało to robienie z niej świętej i ten kult, a teraz jedna taka sytuacja i jest już najgorsza, bo konik dostał batem.
kącik skoków
autor: patat dnia 30 czerwca 2024 o 20:46
Natomiast, w mojej opinii, nikt nie probuje wypracować postrzegania koni gdzieś w środku. W Pl ostatnio modne sa tylko konie z MO i może dorozki...
Karla🙂, fakt. Morskie oko też ma swoich obrońców i jak słucham tych bajeczek którymi próbują tłumaczyć wypadki to skóra cierpnie, ostatnio jak wywalił się koń to przedstawiali to jak najnaturalniejsza rzecz na świecie, normalnie położył się na drzemeczke na asfalcie... Dla części ludzi konie są narzędziami. Dla innych jednorożcami na tęczy.

A brakuje właśnie takiego wyśrodkowania, że konia można mądrze użytkować, że nie wszystko wychodzi, że każdy koń jest inny i ma swoje guziki.
kącik skoków
autor: patat dnia 30 czerwca 2024 o 18:23

THIS 💀

Gillian, +1

Niektorzy chyba uważają że życie z końmi to nieustanne marchewki, głaskanie i same tęczowe momenty, a koń to taki większy piesek który będzie cię kochał za samo istnienie.
O ile cieszy mnie np. obecne zwrócenie uwagi społeczeństwa na sytuację koni w górach, tak możemy niedługo dojść do absurdu gdzie samo wsiadanie na konia będzie uważane za znęcanie.
kącik skoków
autor: patat dnia 30 czerwca 2024 o 16:56
Jeśli jedna z dwóch możliwości w tej sytuacji było zostanie stratowanym lub kopnietym przez konia w amoku to też bym wolała uzyc bata... Tu stawka jest zdrowie i życie. Nie pochwalam tego ale jeśli było rzeczywiście niebezpiecznie to nie dziwię się.. ciężko powiedzieć bo nie wiemy co było chwilę przez nagraniem, jak to wyglądało.
kącik skoków
autor: patat dnia 30 czerwca 2024 o 16:38
W zasadzie nic przerażającego, gania konia z batem po małej wolcie żeby sprowadzic go na ziemię po tym jak zaczął cyrki. Ale dla gawiedzi w sam raz żeby zrobić gownoburze.
Natomiast ciekawi mnie historia tej kartki za okrucieństwo, to inna sprawa.
kącik skoków
autor: patat dnia 30 czerwca 2024 o 15:54
Aaa, okej. Nie wiedziałam.
kącik skoków
autor: patat dnia 30 czerwca 2024 o 15:33
Karla🙂, raczej za coś podczas przejazdu, chyba nie daje się żółtych kartek po przejeździe.
kącik skoków
autor: patat dnia 30 czerwca 2024 o 13:11
Pod tamtym filmikiem ktoś wkleił screeny rozmowy z Daria, gdzie tłumaczy że ten koń potrafi się niebezpiecznie odpalać i wpadać w amok zagrażając wszystkim wokół i sobie, i właśnie taka sytuacja miała miejsce podczas kąpieli bo przestraszył się innego konia bawiącego się w wodzie.

Moze części ludzi spadną klapki z oczu, bo co niektórzy stworzyli wokół niej jakis kult dobrusi, niestety nie da się pracować z końmi samymi smakołyczkami i głaskaniem. Ona zresztą nigdy nie twierdziła że używa samych milych pozytywnych metod.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: patat dnia 16 czerwca 2024 o 19:14
jeryh0, postaram się odpowiedzieć na Twoje pytania, choć wygląda na to że potrzebujesz dobrego instruktora, przez internet nie da się uczyć jeździectwa, więc traktuj moje odpowiedzi czysto teoretycznie. I tak naprawdę na większość z tych pytań odpowiedź brzmi: "to zależy". Nic nie zastąpi ogarniętej osoby na placu z Tobą i koniem.

1. Co powinien czuć jeździec, jeśli chodzi o ciało, w trakcie anglezowania: co powinien odczuwać w ramionach, w brzuchu, w łopatkach, biodrach, udach, łydkach i w stawie skokowym?

2. Jak prawidłowo powinno się anglezować? Czy jest to oparcie ciężaru na strzemionach bez trzymania się kolanami i udami siodła? Czy jeździec ma się „bezwładnie” dać wybić z siodła i kontrolowanie usiąść? Jak siada to jakich mięśni powinien używać? Czy siadanie „w środku siodła” dotyczy kości łonowej, a kości kulszowe mają być oparte na tylnym łęku?


Najprościej mówiąc podążasz za ruchem konia. Wybija - wstajesz, później siadasz. Nie wymaga to wielkiego wysiłku bo jeśli robisz to prawidłowo, wykorzystujesz energię z ruchu konia. Nie zakleszczasz się kolanami ani udami, nogi są "ciężkie", luźne i leżą stabilnie, to jest delikatny ruch miednicy bardziej do przodu niż w górę. Nic nie robisz bezwładnie, jedynie wykorzystujesz moment wybicia, ale jest to kontrolowany ruch. Generalnie powinno się siedzieć i siadać na kościach kulszowych, gdy siadasz na łonowych to wykrzywiasz miednicę w przód, po jakimś czasie takiej jazdy będą cię boleć plecy w krzyżu, już nie wspominając że nie usiądziesz prawidłowo.

3. Co to znaczy „ciężej siadać w siodło” w przypadku chęci zwolnienia konia w trakcie kłusa anglezowanego? Czy należy wtedy używając przywodzicieli zacisnąć się na siodle i używając ud wolniej się „opuszczać”? Czy jeździec ma wtedy po prostu klapnąć w siodło? Tylko co, jeśli koń się nie zatrzyma i będzie szedł dalej?
Do zmiany tempa konia jest półparada, nie wystarczy po prostu przeszkadzać mu w ruchu żeby to zrobić dobrze. Półparada to znaczy "przytrzymaj-odpuść". Bardzo ogólnie. Nie potrzebujesz teraz raczej zawiłych definicji z literatury. Można ją zrobić w kłusie anglezowanym, ale nie klapiesz bezwładnie w siodło, tylko domykasz łydką do kontaktu, zamykasz rękę, przenosisz ciężar trochę bardziej do tyłu w podobnym ruchu, jakbyś chciała przeciwstawić się komuś kto chce cię popchnąć w plecy do przodu - używasz tych samych mięśni, nie wiem dokładnie które to.

4. Jak w końcu dawać łydki w stępie, jeśli chcemy popędzić konia? Naprzemiennie? Razem?
Naprzemiennie, ale stopień sygnału i częstotliwość zależy od tego jakiego masz konia, czy do przodu czy do pchania. Tak bardzo ogólnie, konia do przodu nie wolno zostawić bez łydki, a tego do pchania nie powinno się pompować co krok, tak trochę paradoksalnie.

5. Co w przypadku, jeśli ktoś ma pogłębioną lordoze i przodopochylenie miednicy? Na co należy wtedy zwracać uwagę w kłusie? Jakie powinny być odczucia z ciała/mięśni?

7. Jeśli ktoś miał taki problem, to „odblokować” miednicę? Mam kompletnie zblokowane łączenie biodro-udo i przez to każdy ruch w biodrze czy udzie powoduje napięcie w łydce, co generalnie powoduje, że ciężko mi tymi łydkami operować bo są ciągle w napięciu i nie są w stanie pracować na zasadzie „pukania”. Jest to zwykle ruch wymuszony przez udo i kolano i wychodzi właśnie z biodra. Nie potrafię oddzielić tej części nogi od reszty.

To już trzeba ocenić czy to efekt urazu, codziennych napięć czy stresu (związanego z jazdą lub nie). W każdym z tych przypadków postępuje się inaczej. Polecam tak w sumie niezależnie od tego znaleźć sobie dobrego fizjo, to nigdy nie zaszkodzi.

6. Jak prawidłowo zatrzymać konia? Czy jest to po prostu zaparcie się na strzemionach, wstrzymanie wodzy i zamknięcie konia w pomocach? Czy ma być to przesunięcie się na kości kulszowe? Czy na kość łonową? A co jeśli koń napiera na wędzidło i idzie dalej do przodu? Zwłaszcza w kłusie?
Przede wszystkim zamknięcie konia w pomocach, czyli łydka do kontaktu, zamknięta ręka i aktywne plecy, tak jak pisałam wyżej. Z kłusa anglezowanego prościej wsiąść w siodło i dopiero wykonać przejście do stępa, bo siedząc masz większą kontrolę. Nie ciągniemy za wodze wstecz, zamykasz rękę na wodzy i trzymasz nieważne co dzieje się z przodu, trzymasz twardo żeby w odpowiednim momencie odpuścić. Nie zapieraj się w strzemionach, bo wtedy noga ci odjedzie w przód i stracisz kontrolę na łydce. Jak wiesza się na wędzidle, przytrzymaj, dojedź łydką i gdy choćby zwalnia, delikatnie odpuszczaj aż do całkowitego zatrzymania. Konie idące w przód potrzebują przede wszystkim łydki, nie wodzy. Dlatego, że koń bez aktywnego zadu ciągnie przodem, a skubany jest silny i dobrze jest trochę jego ciężaru przenieść na tył.
Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: patat dnia 16 czerwca 2024 o 18:34
No dobra, ale to chyba nie jeździcie na takich trupach, nie?
budyń, czasem trzeba bo jak zostawić bez pracy to w ogóle będzie skóra i kości, ale tu mowa o koniach które są normalnie karmione i zadbane a mimo to nie wyglądają dobrze.

Mam wrażenie że nadal siano dobrej jakości do oporu, czyli właściwie podstawa dobrostanu koni, to dla wielu ludzi kosmos i rzadko można tego uświadczyć w pensjonacie. Najczęściej jest po kupce 3x dziennie albo wyliczane wagowo na dzień i narka, bo oszczędności. Tylko dlaczego akurat na tym.
Koniec z jeździectwem?
autor: patat dnia 28 maja 2024 o 21:09
Przyznam że trochę nie ogarniam zamysłu karania całej firmy/zespołu za cwaniactwo jednostki.

Dla mnie to też jest słabe, bo uderza w osoby które nic nie zrobiły tylko dlatego, że ktośtam, gdzieśtam, kiedyśtam cwaniakował.
Podejrzewasz że ktoś wziął L4 żeby lecieć na Majorkę to zgłoś do kontroli i tyle, za to przecież sypią się kary dla cwaniaków, zamiast ze złości robić pod górę wszystkim.

Mowa oczywiście o ucinaniu premii nie tylko doraźnej ale też jakichś nagród rocznych czy okazjonalnych (na święta itp). W niektórych firmach wystarczy, że ktoś był 1 dzień w roku na L4 i już jest z tego wykreślany. Czy to jest normalne? Czy nikt nie ma prawa po prostu, po ludzku zachorować? Przecież to nie jest wybór. Nie wszyscy mają dobrą odporność, niektórzy mają choroby przewlekłe, powikłania urazów czy chorób wymagające kontroli i tak dalej. Okropnym jest, że dla wielu pracodawców samo to dyskwalifikuje ich jako wiarygodnych pracowników, bo chodzą X razy w roku na zwolnienia.

Jasne, że premia za brak L4 zwiększa frekwencję, bo więcej ludzi przychodzi do pracy z zawalonymi zatokami/gorączką/jelitówą, narażając współpracowników na te same przyjemności bo PIENIĄŻKI. O ile w przypadku utraty miesięcznej premii można dać sobie spokój i już iść na ten tydzień do wyra, to już bycie wykreślonym z tych większych jest mniej akceptowalną perspektywą, zwłaszcza jak ktoś ma nieciekawą sytuację. Jak dla mnie wzrost obecności przy tego typu premiach nie jest dowodem na cwaniactwo ludzi, tylko na niechęć do bycia stratnymi...
A właśnie, jeszcze bonus +100 do januszostwa czyli podobne konsekwencje w przypadku honorowego oddawania krwi.

Jeżeli mam zespół pracowników, to w moim interesie jest takie planowanie grafiku i zarządzanie nimi w taki sposób, żeby absencja jednej osoby nie uniemożliwiała dalszej pracy i nie wymuszała rozwiązań typu ściąganie kogoś z wolnego na gwałt. To są tylko ludzie i zawsze coś się może wysypać, jak ktoś nie bierze tego pod uwagę to niestety ale sam jest sobie winien problemów (które ostatecznie i tak zgrabnie przerzuci na resztę pracowników).

I już któryś raz spotykam się z poglądem, że młode matki są do dupy pracownikami bo zwolnienia na dzieci, bo mała dyspozycyjność itp., ale młodzi ojcowie to są super i tylko takich zatrudniać. A często po prostu stary nie chce siedzieć w domu z dzieciakami i już woli zostać w pracy, nawet po godzinach xD to akurat przykre.
Koniec z jeździectwem?
autor: patat dnia 27 maja 2024 o 13:32
A ja uważam, że to nie z obecnym pokoleniem jest problem że są roszczeniowi w pracy etc., tylko te poprzednie nie są nauczone dbania o siebie.
Gdyby moja praca nie była związana z końmi, najprawdopodobniej też nie angażowałabym się w nią poza określonym wymiarem czasu. To jest mój czas, na moje sprawy, życie, na odpoczynek czy inne obowiązki poza pracą. Z końmi wiadomo jak jest, to kolka w nocy, to noga do szycia, to wizyta weta poza godzinami pracy, wyjazdy, jestem dyspozycyjna praktycznie zawsze bo to zwierzęta i nie wyobrażam sobie zostawić ich bez opieki, nie wyciszam telefonu. Ale motywuje mnie miłość do nich i gdyby tego elementu nie było, na pewno sytuacja by wyglądała inaczej. Szanuję swój czas wolny. Dbam o odpoczynek. Nauczenie się tego zajęło mi trochę czasu, bo kiedyś to też mogłam pracować po 12h i jeszcze jaka dumna z tego byłam.

Bo szanujesz tylko swój interes i swój czas wolny. A sprawę pracy i firmy masz w 4 literach.
Każdy ma zakres swoich obowiązków w umowie i ma je realizować. Tyle. Do pracy chodzi się zarabiać pieniądze bo trzeba za coś żyć, nie z miłości do firmy, nie dla idei, nie dla przyjemności. Nie trzeba żyć sprawami firmy i myśleć o tym na wolnym. Dlaczego pracodawcy oczekują, a przynajmniej są szczerze zdziwieni tym że pracownicy nie angażują się osobiście w sprawy firmy jak oni? To nie jest i nigdy nie będzie firma pracownika, choćby był najbardziej zaangażowany. Życie pokazuje, że po pierwsze ci "zaangażowani" są pierwsi w kolejce do zajechania, bo skoro tak dobrze sobie radzą dorzuca im się obowiązków (niekoniecznie idąc w parze z awansem na stanowisku, po co płacić więcej skoro ktoś na starej stawce będzie więcej robił?), a po drugie psują grunt innym osobom w firmie, bo jak oni dają z siebie tyle to czemu inni nie? Przez takich ludzi m.in. podwyższa się normy. A jakże często jedyną "nagrodą" są zszargane nerwy, zniszczone relacje w domu i kolejka do psychiatry, bo mimo wszystko nadal są tylko pracownikami których w razie problemów można zastąpić i nikt wtedy nie pamięta o ogromnym poświęceniu, nikogo nie obchodzi syf w życiu.
Nie warto tak robić. Po prostu.
I nie jest mi w jakikolwiek sposób szkoda pracodawców, którzy nie dają umowy a potem są oburzeni że ktoś z dnia na dzień zniknął. Chytry traci dwa razy.

Ludzie nie są nauczeni tego balansu między pracą a życiem, dalej mamy kulturę zapier..lu, czego świetnym przykładem są właśnie L4. Ludzi którzy je biorą z jakiegokolwiek powodu w wielu miejscach traktuje się z góry jako oszustów i cwaniaków, mnóstwo osób chodzi chorych do pracy bo boją się nieprzyjemności (a "zaangażowani" tego że firma się bez nich zawali). Coś takiego jak premia za brak L4 jest powszechne a to przecież totalny kosmos.
Są ludzie nadużywający L4, ale stanowią mniejszość w porównaniu z tymi którzy na zwolnienia chodzić się boją, albo idą i odbija się to na nich finansowo i nie tylko.
Koniec z jeździectwem?
autor: patat dnia 25 maja 2024 o 09:11
W Polsce w ogóle traktuje się pracowników jako zło konieczne, wręcz straty a w koniach szczególnie. Ilu januszy żeruje na czyjejś pasji i zaangażowaniu? Każdy kto pracuje w koniach zetknął się z tym co najmniej raz. I tak jak ktoś pisał, czasem specjalnie nie chcą zatrudniać doświadczonych osób, wykorzystując entuzjazm laików, to że nie będą podskakiwać ani się odzywać i nie zauważą tego, czego nie mają zauważyć, no i można im zapłacić mniej lub w skrajnych przypadkach "za jazdę na koniku". A w razie potrzeby wymieni się ich na nowych podobnych, bo takich osób nie brakuje, zwłaszcza młodych. A że jakość roboty na tym cierpi (czyli po prostu konie na tym cierpią), to mniej istotne bo biznes się kręci. Kiedyś myślałam, że takie zagrywki to tylko w jakichś patoszkółkach, obozach czy innych zadupiach, o zgrozo myliłam się.

Jako zawodowy jeździec (a wcześniej też instruktor, stajenny itp.) przerobiłam mnóstwo patologii, od zaniedbanych koni przez nieakceptowalne dla mnie metody treningu po problemy z umowami i wypłatami, dorzucaniem gratisowych obowiązków, żerowaniem na emocjach (bo jak to zostawisz konie bez leków/niewypuszczone/nienakarmione etc.?) i zwykłą ludzką podłością. Z ignorantami którzy sobie poczytali w google więc wiedzą lepiej, ze współpracownikami partolącymi ci robotę swoimi metodami. Tak to niestety często wygląda i jak ktoś szanuje konie, swój czas i zdrowie a chce zostać w branży, to nie raz i nie dwa zmieni pracę.
Tu gdzie obecnie, od kilku lat pracuję jest dobrze, nie ma patologii. Nie jest idealnie ale mogę robić swoje i nikt nie robi pod górę. Mam swoje przydzielone konie i w 99% zajmuję się nimi tylko ja. Nadgodziny płacą, choć wolą jak nie ma. Gdy coś się dzieje konie są leczone, po prostu. Takie niby banalne rzeczy a to jednak nie wszędzie jest oczywiste...
Ale dobrze rozumiem jak to komuś może obrzydnąć, jak można wyżyłować pasję z człowieka do zera takimi zagrywkami, w jakie poczucie beznadziei może to wpędzić. I oczywiście to nie jest wina tych ludzi, to wina tylko i wyłącznie pracodawcy, bo to on decyduje na co pozwala, co zapewnia koniom, jakie metody akceptuje, wreszcie czy podchodzi do pracowników jako osób dzięki którym konie zyskują na wartości (bo prawidłowa opieka i trening), czy kosztów które chce jak najbardziej zminimalizować. Czy widzi w nich ludzi którzy mają opłaty, kredyty, inne zobowiązania, muszą jeść, dbać o higienę, dojeżdżać do pracy i może czasem chcieliby wyjść do kina czy kupić sobie książkę. Wielu nie widzi.

To nie tyle że ludzie "pozwalają sobie" na takie warunki, bo niektórzy z różnych przyczyn od tak nie mogą zmienić pracy. To mentalność tego żyłowania jest problemem i powodem sytuacji.
Końskie plecy, grzbiet
autor: patat dnia 16 maja 2024 o 16:53
Meksykan to nie jest zły nachrapnik jak koń go akceptuje. Sprzęt dobiera się do zwierzaka, nie naszych preferencji. Poprawnie zapięty pasek krzyżowy nie robi żadnej krzywdy. Każdy nachrapnik ogranicza, bo od tego jest, żeby zamiast otwierać ryja ile fabryka dała podążać za sygnałami. Nie fair jest siłowe zawiązywanie mordy, a nie używanie poprawnie zapiętego, który ogranicza niechciane, niepożądane ruchy - znowu pokazuje drogę i nasze oczekiwania.

This.

Lonżowanie na ogłowiu z lonżą przypiętą do wewnętrznego kółka jest prawidłowe, mimo że teraz to niemodne i ludzie krzyczą że trzeba kawecan. Można uzyskać dużą precyzję sygnałów, kontrolę, na dwóch lonżach także kontakt (pamiętając o aktywnym zadzie).
Nie rozumiem tych hejtów na lonżowanie na ogłowiu. Więcej krzywdy można zrobić np. na halterze, jak to widzę od razu sobie wyobrażam jak koń przydeptuje lonżę przypiętą do cienkich sznureczków leżących tuż nad wrażliwymi nerwami, które nie zrywają się nawet pod mocnym naciskiem...

A dużo dobrego dla pleców robią zwykłe drążki i cavaletki stępem.
Kącik Ujeżdżenia
autor: patat dnia 22 kwietnia 2024 o 10:11
Przygryzienia zdarzają się, ale jeśli bardzo często to warto zajrzeć do paszczy i zobaczyć w jakim stanie są zęby, jak leży wędzidło. Na pewno nie jest to normalne.

I dobrze że są takie przepisy. Tak to każdy by się tłumaczył że akurat mu się koń sam z siebie przygryzł i co zrobisz? Ludzie cwaniakuja jak tylko moga. Niestety dobro koni jest a przynajmniej powinno być ponad zadowolenie ludzi, i tak wciąż wychodzi za dużo afer związanych z dobrostanem i metodami treningowymi. To znaczy, dobrze że wychodzą, gorzej że było co ujawniać. Nie wiem gdzie tu jest "komunistyczna mentalność", po prostu nie można pozwalać ludziom robić co chcą ze zwierzętami bo to nie są przedmioty i muszą być prawa chroniące je w jakiś sposób, nikt mi nie powie że nie zmusza to części ludzi do przynajmniej jako takiego dbania, bo o empatię czy podobne odruchy nie ma co ich podejrzewać.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 03 kwietnia 2024 o 08:32
Dla mnie ten gość to kolejny magik z otoczka ala natural, był moment że myślałam że mi z lodówki wyjdzie bo co krok trafiałam na te jego filmiki, jak najbardziej były sponsorowane.
To że konie są jego i nagrywa je u siebie nie ma kompletnie nic do rzeczy przy ocenie wartości tych treści i zastosowanych metod. Są co prawda ludzie uważający że jak zwierzę czy dziecko należy do ciebie to powinienes moc z nim zrobić co zechcesz, nawet skatować bo w końcu "twoje" ale dla mnie takie podejście to patologia i żaden argument na cokolwiek.

Niestety jest wiele osób biorących się za młode konie i nie mających za bardzo pojęcia. Imo nie ma w tym filmiku drastycznych zaniedbań, ale też nic mądrego czym warto się chwalić. Nie widzę sensu puszczania luzem młodziaka z niedopasowanym oglowiem ani super wartości płynącej z tego niedopasowania. Memlanie wędzidła, nawet plucie i walka sa normalne na tym etapie, właśnie dlatego puszczanie bez kontroli to głupota.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 28 marca 2024 o 14:23
Bo ludzie często uznają że skoro koń otwarcie się nie buntuje to nic mu nie przeszkadza, wszystko gra.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 28 marca 2024 o 13:31
No wg badań 20% to zdecydowanie za dużo, optymalne jest 10-15. Kiedys były inne normy, nawet i 30% ale wtedy nie liczono się tak że zdrowiem koni, bo te były do pracy i tyle, a że żyły krócej - trudno. Teraz jest inaczej. Konie służą nam głównie do rozrywki, dużo rzadziej są wykorzystywane do faktycznej pracy gdzie nikt ich nie zastąpi. Nie ma żadnego obowiązku jazdy na koniu, nie jest to aktywność dla każdego i nie jest to coś co się należy odgórnie, za wszelką cene. Nie rozumiem osób które świadomie lub próbując wyprzeć ten fakt, wsiadają na konia szkodząc mu każda chwilą w siodle i jeszcze twierdzą że go kochają.
Można powiedzieć że wiele praktyk, wiele rzeczy oprócz otyłości jeźdźca koniom szkodzi - to prawda i nie twierdzę że nie. Ale otyłość jest jedną z nich, nieważne jak będziemy próbować to wypierać, niezależnie od jej przyczyny.

I niestety może zabrzmię okrutnie, ale to są żywe zwierzęta, nie zabawki, nie rekwizyty i nie zasługują na traktowanie jako obiekt do poprawiania sobie humoru za wszelką cenę. Zasługują na mądrych ludzi zwracających uwagę na ich dobro i potrzeby. Ogólnie nie jestem zwolennikiem traktowania zwierząt jako zamiennika terapii bez uwzględniania ich potrzeb i wymagań, łatwo przy takim podejściu o zaniedbania na różnych poziomach. Kiedyś znajomej o zgrozo lekarz zalecił adoptowanie psa na poprawę humoru, osobie która miała wówczas taka depresję że nie wstawała z łóżka i nie była w stanie zadbać sama o siebie. Mądre to?
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 28 marca 2024 o 06:52
Ej dziewczyny cos w tym jest, ledwo wyszło słońce i już się mnoży cholerstwo, mam jednego konia alergika i zaraz zacznie się zabawa w dereczki, maski i całe to badziewie. Jedyny element lata i wiosny którego szczerze nie lubię.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 24 marca 2024 o 21:48
To o czym piszecie to warunkowanie, zwierzę uczy się które zachowania warto, a których nie warto powtarzać odpowiednio za pomocą bodźców pozytywnych i negatywnych.
Bezradność wyuczona to stan nienaturalnej apatii wynikającej z chronicznego narażenia na silne bodźce stresowe, tzn. ból/mocny dyskomfort. To nie to samo co respekt wobec ogrodzenia pod napięciem czy drzwi boksu. To nie to samo, co ograniczenia przy codziennych czynnościach czy zwykłym treningu gdzie przecież koń nie może robić co mu się podoba, tylko to co każe mu człowiek. To jest w jakiś sposób dla niego stresujące (no jak ogólnie życie), ale to nie ten kaliber co bezradność wyuczona. Żeby zobrazować to zjawisko można przytoczyć eksperymenty, których tematem było:
Seligman i Maier (1967 r.) umieszczali psy w klatce tak, by nie mogły one uniknąć porażenia prądem elektrycznym. Po pewnym czasie i kilkunastu nieskutecznych próbach uniknięcia bólu psy kładły się na podłodze i biernie znosiły cierpienie. W warunkach pierwotnych (całkowity brak kontroli) wszystkie zwierzęta umierały z powodu apatii, odmawiania przyjęcia pokarmu. W innej grupie badawczej wykazano, że zwierzęta nie podejmują prób odzyskania kontroli nawet wtedy, gdy przeniesiono je do klatki, z której mogły łatwo uciec, przeskakując barierkę. Nawet jeśli smutnego, depresyjnego psa siłą przeciągnięto przez przeszkodę w celu pokazania, że druga część jest bezpieczna, psy nie powtarzały tego zachowania samodzielnie.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 21 marca 2024 o 16:03
Nevermind ma tutaj rację co do fizjologicznego wpływu wymuszonej w ten sposób pozycji na konia (nieważne czy czystą siłą fizyczną, czy długotrwałą i natrętną presją). Udowodniono wielokrotnie na jak wielu płaszczyznach jest to szkodliwe i myślałam że dyskusje wokół tego umarły już lata temu.

Dominowanie konia nie jest złe, ale jeśli ktoś stosuje taką właśnie metodę regularnie, konsekwentnie pokazując koniowi że nieważne co zrobi, nie ma ucieczki od silnego dyskomfortu i bólu, otrzyma konia złamanego, który zgodzi się na wszystko ale odczuwa tak silną frustrację, że w pewnym momencie może to być niebezpieczne. Bezradność wyuczona jest w pewien sposób podobna do zamrożenia, które jest najgorszym i najbardziej nieprzewidywalnym typem reakcji stresowej. Złamane konie przestają być szczere, są pozornie apatyczne i "spokojne", dają zrobić wszystko ale nigdy nie wiadomo, kiedy takiemu koniowi wybuchną te kumulowane i duszone od dawna emocje, oczywiście odbijają się też na zdrowiu (wrzody etc).

Bo stosowanie rollkuru to nie jest to, że konik schowa się za kontakt i sobie tak brzydko pójdzie parę metrów, ani niska rama młodego konia, tylko świadome, cykliczne doprowadzanie zwierzęcia do trzymania niefizjologicznej, dyskomfortowej pozycji w której odczuwa ból, jest tak spięty że ciężko mu się poruszać, oddychać i mało co widzi. Imo jest to metoda raczej na łamanie konia niż jakąkolwiek poprawę jego fizyczności.
Ktoś może powiedzieć że co z tego, że koń jest złamany psychicznie i po co się nad nim użalać bo ma robić swoje. No niby można. Ale ja wolę konia zaangażowanego w robotę, umiejącego się autentycznie rozluźnić fizycznie i psychicznie, chcącego iść naprzód niż walczącego ze mną i przegrywającego. To że mu "pokażę" nie daje mi żadnej satysfakcji.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 16 marca 2024 o 10:11
Ja w ogóle odnoszę wrażenie, że kotbury często musi być na przekór czemuś dla zasady. Tak jak niedawna rozmowa w innym wątku o jeździe wierzchem i pędzeniu zwierząt po alkoholu. Tam akurat była prosta sytuacja typu "nie wiem ale się wypowiem" bo przepisy wprost określają przesłanki i sankcje za czyn. Teraz jakieś mydlenie oczu i zasłanianie się wiedzą tajemną którą najwidoczniej posiada tylko ona, w tonie sugerującym że jeśli tego nie wiesz, jesteś ignorantem i jak w ogóle można. Pomijając już całą rzeszę bzdur o szczepieniach, maseczkach przy covid i reszty tego zbioru z różnych wątków. Ciężko się rozmawia a jeszcze ciężej traktować poważnie taką osobę.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 15 marca 2024 o 21:18
kotbury, jak rozumiesz skomplikowane zjawisko to potrafisz je wytłumaczyć prostymi słowami.
Samolot jest ciężki ale leci, bo wytwarza siłę nośna. Nie trzeba się rozwodzic nad fizyka ani jego budowa żeby to stwierdzić.
Rollkur ma udowodniony tak szkodliwy wpływ na organizm i psychikę konia, że rozciąganie i kurczenie mięśni jakkolwiek dobre by nie było (a nie brzmi jednak na kosmiczny efekt którego nie można osiągnąć inaczej), nie równoważy minusów.
Czasem zgadzam się z tym co piszesz, ale smiejesz się z naturalsow i behawiorystek a sama próbujesz forsować dziwne teorie, pomysły, wręcz pseudonaukę i do tego robić z ludzi idiotów.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 15 marca 2024 o 13:12
Ja chyba głupia jestem bo też nie rozumiem o co chodzi.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 13 marca 2024 o 16:07
Ja też jestem ciekawa jakie niby dobrodziejstwa wynikają z jazdy w takim przeganaszowaniu. Na przestrzeni lat zbadano temat wiele razy i wnioski nie były korzystne dla tej metody. Od razu mówię że za jakieś płaskoziemcze ściśle tajne teorie o żywej wodzie podziękuję.
Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: patat dnia 08 marca 2024 o 11:19
Oczywiście że jest wymóg bycia trzeźwym podczas pędzenia zwierząt, nawet wyżej wkleiłem cytat z prd.
A za maseczki ludzie przegrywali sprawy w sądach i dostawali wysokie kary mimo szurskiej narracji że niby wszystko umarzają. No jednak tak nie bylo. Proszę nie siac dezinformacji.
Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: patat dnia 08 marca 2024 o 08:58
Nie jest to 1:1 tak sankcjonowane jak w przypadku jazdy samochodem, ale istnieją przepisy zabraniające jazdy wierzchem po alko:

[Prawo o ruchu drogowym]
Art. 45. 1. Zabrania się:
1) kierowania pojazdem, prowadzenia kolumny pieszych, jazdy wierzchem lub
pędzenia zwierząt osobie w stanie nietrzeźwości, w stanie po użyciu alkoholu
lub środka działającego podobnie do alkoholu;

[Kodeks wykroczeń]
Art. 97. Kto wykracza przeciwko innym przepisom o bezpieczeństwie lub o porządku ruchu na drogach publicznych,podlega karze grzywny do 3 000 złotych albo karze nagany.


Dodatkowo przy narozrabianiu w tym stanie dochodzi:

[Kodeks wykroczeń]
Art. 86. Spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym
§ 1. Kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, nie zachowując należytej ostrożności, powoduje zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym,
podlega karze grzywny.
§ 1a. Jeżeli następstwem wykroczenia, o którym mowa w § 1, jest spowodowanie naruszenia czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia innej osoby, sprawca
podlega karze grzywny w wysokości nie niższej niż 1500 złotych.
§ 2. Kto dopuszcza się wykroczenia określonego w § 1, znajdując się w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka,
podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny w wysokości nie niższej niż 2500 złotych
.
§ 3. W razie popełnienia wykroczenia określonego w § 1 przez osobę prowadzącą pojazd można orzec zakaz prowadzenia pojazdów.


Czyli tak, przy spełnieniu tych przesłanek można nie tylko stracić prawo jazdy, ale też dostać sądowy zakaz prowadzenia pojazdów na kilka lat lub dożywotnio.
A co może być uznawane za "sprowadzenie zagrożenia"? Na przykład spłoszenie konia czy nie zapanowanie nad nim i uszkodzenie innego pojazdu, potrącenie kogoś, upadek z konia na jezdnię i jego ucieczka, no możliwości jest dużo więc najprościej darować sobie picie % przed jazdą.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: patat dnia 08 marca 2024 o 08:39
Wiecie co, mnie zastanawia czy teraz w związku z tym zakazem nie będzie można wrzucać np. własnych przejazdów na social media, albo przejazdów konia na sprzedaż czy ogiera w celach promocyjnych. Taki całkowity zakaz publikowania amatorskich nagrań z imprez jeździeckich odbije nam się czkawką w szerszej perspektywie.

Z drugiej strony rozumiem intencję, bo ilość kręconych gównoburz ze zdjęc czy kilkusekundowych wycinków, gdzie dosłownie każdemu podczas treningu/przejazdu można ustrzelić słabe zdjęcie czy uchwycić gorszy moment, to jakiś absurd. Oczywiście przodują w tym osoby nie mające za bardzo pojęcia o tym co oglądają, ale im to nie przeszkadza i powoli powstaje taki właśnie obraz jeździectwa w świadomości społeczeństwa.
Jeszcze trochę i jeźdźcy jako ogół będą mieć podobny PR co bryczki nad Morskim Okiem.
Mięsień międzykostny - urazy, objawy, leczenie, prognozy
autor: patat dnia 21 lutego 2024 o 11:14
My_horse_and_me, my podawaliśmy PRP i jestem zadowolona, pół roku temu skończyliśmy leczenie i koń normalnie chodzi. W trakcie leczenia spacery, padokowanie żeby tkanka pracowała, do tego suplementacja MSM i boswellia.
jakiego kiełzna używacie/ WĘDZIDŁA - rodzaje, zastosowania, spostrzeżenia
autor: patat dnia 10 lutego 2024 o 11:40
Anatomiczne podwójnie łamane?
Kącik Ujeżdżenia
autor: patat dnia 07 lutego 2024 o 18:05
no dobra, to jestem ciekawa ilu policjantów widząc nagrania z dokumentu TV2 na przykład byłoby w stanie stwierdzić znęcanie się nad zwierzętami.

Dlatego w takich sprawach podczas dochodzenia powołuje się biegłych, oni badają materiały i wykonują inne czynności żeby wykazać, czy w ich opinii do przestępstwa (znęcania się nad zwierzętami) doszło czy nie i ta opinia idzie do sądu.
A żeby dochodzenie się zaczęło, ktoś musi zgłosić. Nie wysłać maila, nie zadzwonić tylko iść, powiedzieć o co chodzi, podpisać się nazwiskiem w dokumentacji i być gotowym na ewentualne uczestniczenie w dalszych czynnościach. Mało komu się chce aż tak angażować więc jest jak jest, nie tylko w temacie dobrostanu koni.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: patat dnia 05 lutego 2024 o 16:33
Pytanie, do czego koń ma mieć motywację, że używanie jedzenia jest niezbędne? Jest jeżdżony czy to zabawy z ziemi itp?
Jeśli koniecznie chcesz dawać smaczki, naucz konia szanowania granic. Bierzesz małego smaczka (takiego żeby zamknąć go w dłoni), w drugą rękę bat. Koń po chamsku próbuje wydębić jedzenie - won. Dopiero jak się uspokoi TY podchodzisz i dajesz dłoń ze smaczkiem, na początku zamkniętą. Jak są cyrki to to samo co wyżej, odganiasz ze swojej przestrzeni. Jeśli jest spokojniejsze zachowanie, tadaa rączka się otwiera.
Można bata zastąpić reprymendą lub innym nieprzyjemnym bodźcem, lub po prostu zamykać i otwierać dłoń adekwatnie do zachowania, ale przy koniu który już podgryza i mocno się denerwuje zrobiłabym to od razu z grubej rury, bo to nie są żarty.
Kluczowe jest to żeby dawać smaczka TYLKO przy spokojnym zachowaniu konia, i jest to proces dosyć żmudny zwłaszcza jak jeszcze inne osoby karmią konia i jego wymuszanie jest wobec nich skuteczne. Wymaga to dużej konsekwencji i może minąć sporo czasu zanim będzie efekt. Może być go bardzo dużo.
Gruda
autor: patat dnia 05 lutego 2024 o 14:11
Ja smaruję całe pęciny + staw pęcinowy. Jak koń ma długie szczotki to warto przystrzyc żeby maść trafiała na skórę, nie tylko na włos.
Gruda
autor: patat dnia 05 lutego 2024 o 10:14
mikstura, tak. To się mocno trzyma, brud z tego schodzi dosyć łatwo. Z czasem ta warstwa się ściera, trochę się zmywa zwłaszcza przy myciu szczotką itp. więc lepiej położyć od nowa.
Ja tak robię i sprawdza się. Rzadko mamy problemy z grudą przy takiej profilaktyce, choć wiadomo nie ma środka w 100% idealnego.
Kącik Ujeżdżenia
autor: patat dnia 05 lutego 2024 o 09:49
Niestety nie wszystko w jeździectwie jest podane na talerzyku i do dobrego obrazka trzeba czasem przepracować sporo gorszych. Wiedzą to ludzie którzy jeżdżą a laicy nie wiedzą na co patrzą stąd mamy g...burze o biedne koniki z noskiem za pionem. W zasadzie pokuszę się o stwierdzenie, że jeździectwo niekoniecznie i nie na każdym poziomie jest do oglądania i podziwiania, i nie powinno być tak traktowane. To okropne że ludzie boją się pracować z końmi, przepracować problem bo jakiś oszołom w swojej niewiedzy dorobi sobie teorię do tego co widzi i obsmaruje w internecie. Dalej jest mnóstwo ludzi, dla których wszystko jest super proste w teorii, a praktyki nie znają żeby to zweryfikować, więc oceniają z bezczelną łatwością.
Gruda
autor: patat dnia 05 lutego 2024 o 09:36
mikstura, powinno, codziennie przemywam koniom nogi z błota i ta warstwa na skórze naprawdę dobrze się trzyma, co 2-3 dni zmywam do zera, suszę nogi i nakładam znowu. Schodzi opornie nawet jak myjesz szamponem. A u nas o tej porze błota na padokach po kolana.
COPD
autor: patat dnia 04 lutego 2024 o 09:38
Czy suplementował ktoś kwasy Omega na astmę i był efekt?
Kącik Ujeżdżenia
autor: patat dnia 04 lutego 2024 o 09:32
Przyznaję wam rację dziewczyny. Niestety ale trzeba brać na klatę konsekwencje swoich działań i nie wystarczy jedno wydarzenie, nawet naprawdę fajne i ciekawe, żeby oczyścić nazwisko i żeby wszyscy zapomnieli o ch...jni którą ktoś odstawił.
Aby naprawić coś takiego, trzeba długofalowych działań i widocznej zmiany, a i tak zawsze gdzieś zostanie łatka "tego co był brutalny". Jak bardzo, zależy od osoby i jej starań ale niestety przeszłości nie da się wymazać. Nie ma co się oburzać tylko trzeba było myśleć wcześniej.
Gruda
autor: patat dnia 02 lutego 2024 o 09:40
ja polecam z CDM Protection Plus - bo do tego został stworzony
Ja też to polecam, tworzy tłustą warstwę która nawet przy myciu ciężko schodzi, tylko bardzo ważne żeby nakładać na idealnie suche i czyste nogi.
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: patat dnia 02 lutego 2024 o 09:32
Hermes, nigdy nie słyszałam oburzenia w stosunku do pastucha dla konia czy krowy, ale obroża dla pieska to już zło.
Ciekawi pod kątem psychologi społeczeństwa.

Perlica, bo ludzie chcą mieć wszystko bezstresowo i bez presji. Czy to z dziećmi, czy z psem. Przy koniach ich rozmiary, siła itp. jeszcze w miarę pozwalają akceptować mocniejsze metody, choć też są osoby oburzone np. wędzidłami czy karaniem złego zachowania, ale jednak nie na taką skalę jak wśród psiarzy. W ich niektórych środowiskach wręcz wypiera się fakt, że czasem sytuacja może wymagać ostrzejszej reakcji i akceptowalną "karą" jest brak smaczka/piłeczki. No i dobra, border collie dają radę przy takich metodach i śmigają te swoje frisbee czy inne agility, problem w tym że niektórzy oczekują podobnego rezultatu przy koniach a to jednak zupełnie inna para kaloszy. Koń to nie owczarek od pokoleń hodowany pod kątem posłuszeństwa, szybkości reakcji i obsesyjnego wręcz nastawienia na człowieka, gdzie przy stosunkowo niewielkiej motywacji będzie wykonywać złożone, ciężkie zadania w niesprzyjających warunkach. Pies lawinowy będzie godzinami chodził i szukał człowieka, kalecząc łapy, marznąc itp dopóki nie osiągnie celu, za piłeczkę (łup) i uwagę przewodnika. Koń ma zupełnie inne motywacje, nastawienie na człowieka i przede wszystkim instynktowne reakcje, na których buduje się metody szkoleniowe niż pies. A wielu ludzi tego nie rozumie i usiłuje traktować konie jak psy. No nie może się udać.
Kącik Ujeżdżenia
autor: patat dnia 02 lutego 2024 o 09:13
Muszę napisać bo czekam i czekam, aż ktoś zacznie w tym wątku bo tyle się dzieje, a tu cisza! Myślałam, że się obudzi przy okazji newsa nowego konia dla Żanety, a potem byłam pewna, że wybuchnie po przejeździe Charlotty.
Widzieliście? Co myślicie? Bo ja mam straszny niesmak. Żeby była jasność, nie do tego jak koń pokazany, bo widać, że ma specyficznie osadzona szyję (btw. Strasznie dużo ostatnio takich młodziaków widzę, mam wrażenie że to jakiś ślepy zaułek hodowlany). Pokazała jak mogła najlepiej na tamten moment. Nie wyszło tak jak powinno, zdarza się. Problem mam z ocenami sędziów. To znaczy, że taki obrazek im się podoba i jest pożądany. Wywołało to u mnie niesmak do tego stopnia, że nie mam chęci wracać do startów, nie mam chęci być częścią tego sportu.

kare_szczescie, mam podobne odczucia. Przejazd nie był tragedią, być może najlepiej pokazała konia jak na dany moment ale zdecydowanie nie zasługuje na tak wysokie oceny, były w nim nawet podstawowe błędy (brak zatrzymania) i to ma być na ponad 90%? Nie do porównania z np. Charlotte Dujardin i Valegro, a to niby taki sam poziom wyników.
Obniżanie wymagań czy ocenianie po nazwisku nigdy nie doprowadziło do niczego dobrego.

Jak już wiele razy było mówione, budowa konia potrafi przekłamywać w obie strony i bardzo wiele, nawet więcej niż od budowy zależy od jazdy. Też w obie strony.
Koń będzie tak dobry jak jego jeździec. Nie będzie lepszy. Nawet kupiony z talentem i umiejętnościami przewyższającymi jeźdźca, szybko zrówna się do jego poziomu jeśli to jeździec nie zacznie rozwijać się do jego. A ludziom często brakuje pokory, stąd dużo dobrych koni marnuje się w takich rękach i kij z tym, że kiedyś miały potencjał.
I odwrotnie - jak ktoś zna się na robocie, to i krowę pokaże tak, że miło będzie oglądać. Ograniczenie budowy można w dużym stopniu nadrobić jazdą, wyłączając wady zdrowotne. Jeśli koń ma "to coś", to ciasna szyja czy długi grzbiet nie przeszkadzają, choć wymagają większego nakładu pracy niż u konia któremu prawidłowy, wydatny ruch od zadu przychodzi naturalnie i mogą nigdy nie wyglądać tak efektownie.
Imo to nie wybór konia przez zawodniczkę jest tu problemem tylko niejasny sposób oceniania tej dyscypliny, o czym zresztą też było mówione. Bo starania staraniami, ale wykręcenie ponad 90% powinno być za przejazdy elitarne, dopięte na ostatni guzik, topka. A tu mamy dużo widocznych niedociągnięć.