Hessa

Konto zarejstrowane: 25 maja 2009

Najnowsze posty użytkownika:

"Nie ogarniam jak..."
autor: Hessa dnia 10 marca 2016 o 20:01
[quote author=Luna_s20 link=topic=95120.msg2510758#msg2510758 date=1457631491]
Cały czas próbuję tutaj wytłumaczyć, że żywienie psa za mniej niż 300 zł w miesiącu to nie jest znęcanie.[/quote]
To ciekawe komu tłumaczysz, bo nikt tu nie napisał, że to znęcanie  😉 Wpadasz w straszne skrajności, dopowiadając rzeczy, których nikt tu nie pisał.

A tak przy okazji, obecnie lwia część psów wywalanych jak śmiecie do lasów to psy rasowe
A skąd takie dane?

Mnie drażni, to że większość ludzi ma psa bo ma i zbytnio nie przejmuje się nim, ot trzeba wyjść, czymś nakarmić. A standardowy obrazek jaki widzę na spacerze to brak sprzątania po psie - zasrane chodniki, psy biegające bez smyczy i lecące z agresywnym szczekaniem do moich zasmyczowanych i wieczna walka żeby właściciel przejął się tym i psy zabrał - zwykle jest tysiąc tekstów "on chce sie bawić, on tak ze strachu, on nic nie zrobi, on jest głupi (tu następuje walnięcie smyczą tudzież ręką w psa)". Za ścianą ciągłe szczekanie yorka na zmianę z krzykiem żeby się uciszył. Serio, nie każdy powinien mieć psa.
"Nie ogarniam jak..."
autor: Hessa dnia 10 marca 2016 o 11:07
Luna_s20, widziałam niedawno informację o kimś kto karmił psa tylko takimi ścinkami czy czymś w tym rodzaju, w każdym razie samo mięso... Psu potrzebny był też wapń, miał pokrzywione łapy.

Murat-Gazon, no właśnie wiedza i serce. Im więcej masz wiedzy, tym bardziej zdajesz sobie sprawę, że dobre utrzymanie psa nie jest tanie. Wiedza nie pozwala mi karmić psa syfem typu pedigree, tylko karmą która ma dużo mięsa. A to wydatek co najmniej 200 zł na miesiąc dla większego psa. Wiedzy już mam na tyle, by nie kupować psa za 500 zł od kogoś kto po prostu chciał rozmnożyć, by nie oszczędzać na karmie, na środkach przeciwkleszczowych (wydatek średnio 250-300 zł na jednego psa rocznie). Samym sercem nie wyleczy się psa jak dostanie choroby odkleszczowej czy skrętu żołądka. Ile tu było dyskusji na temat kosztów utrzymania konia, a pies to jakieś zwierze innej kategorii, że nie trzeba przejmować się wydatkami na niego, tylko brać, kupować, karmić byle czym?
"Nie ogarniam jak..."
autor: Hessa dnia 07 marca 2016 o 07:57
Jestem bardziej psiarz niż koniarz. I tak czytam i się zastanawiam jak można ocenić wysiłek włożony przez hodowcę przez pryzmat kosztów utrzymania psa, choćby i od szczeniaka. Można zapłacić 3 tysiące za szczeniaka hodowcy, który odbębni swoje, a można te 3 tysiące dać komuś kto nie tylko zapłaci za te szczepienia, ale zadba też o podstawową socjalizację szczeniąt - przyzwyczai do domowych dźwięków, do obcych osób, do różnych rzeczy o różnych kształtach, do zabawek, zabiegów pielęgnacyjnych, przetestuje je pod względem charakteru i pewnie wiele wiele innych rzeczy. Odchowanie szczeniąt to nie jest tylko sprzątanie siuśków i ziemi wysypanej z poprzewracanych doniczek. Ja akurat wzięłam psa do sportu, więc nie wnikam w kwestie wyglądu, ale nie uważam, żebym przepłaciła. Bo dostałam dużo informacji odnośnie szczeniaka jeszcze zanim go odebrałam. I mam dokładnie to, czego się spodziewałam i za co zapłaciłam, jakkolwiek brzydko i przedmiotowo to zabrzmi - ale taka prawda.
PSY
autor: Hessa dnia 06 marca 2016 o 22:25
Magdzior, jeśli chcesz uczyć formalnego aportu, to chyba lepiej to rozdzielić. Przynajmniej mnie nikt nie uczył, żeby rzucać koziołek w formie zabawy (a przepraszam, uczył, ale to było 12 lat temu). Pewnie to kwestia psa, bo jak ma straszny problem z podjęciem koziołka, to można rzucić na zmianę z zabawkami, licząc na to, że potraktuje go jak zabawkę i weźmie do pyska. Najczęściej takie problemy są przy metalowym koziołku. Drewniany psy raczej lubią ( i piłują na nim ząbki). Naukę formalnego aportu zaczynałam w statyce, od trzymania (bez piłowania).
Co do drugiej sprawy, temat rzeka... Ale mam takiego psa, czy też podobnego, moja suka akurat jest zaborcza jeśli chodzi o swoje zdobycze - czy to znalezione jedzenie czy zabawki. Dopada i ani myśli wrócić a co dopiero oddać. I miała tak "od urodzenia", testowana przez hodowcę. Nie wiem z czego to wynika u Twojego psa. Ja podchodziłam do aportowania piłek z różnych stron, teraz trudno mi powiedzieć co tak naprawdę pomogło, ale po niemal roku czasu już normalnie aportuje. Na pewno zaczynałam uczyć w domu, na małych odległościach (u nas problemem było aportowanie na zewnątrz, gdzie można dopaść piłkę i uciec 😉 ). Uczyłam też oddawania do ręki na komendę, w zamian za smaczki. Na początku rzucałam piłkę wręcz na odległość dwóch kroków i jak tylko brała to od razu wymieniałam na smaczki, żeby nie zdążyła dać nogi. Gdy to już umiała to w nagrodę rzucałam drugą piłkę, zawsze miałam dwie takie same. Na początku korzystałam z piłek na sznurku, bo można było je łatwo zabrać, gdy suka była blisko, a miała jeszcze opory przed oddaniem. Ale potem lepsze okazały się piłki bez sznurka - za sznurek można złapać i w czasie biegu okładać się piłą po głowie albo żebrach, a to dla niej fajna zabawa. Warto pokombinować z różnymi metodami, aż zaskoczy. I nie zniechęcać się brakiem rezultatów, ale też nie ćwiczyć tego do znudzenia.
PSY
autor: Hessa dnia 26 listopada 2015 o 20:03
Ascaia, co do aportowania przy psach - ktoś już chyba pisał, żeby drugi pies był w dalszej odległości i stopniowo się przybliżał. Bo nie ma opcji, że jest jeden pies i nagle bez kontroli, luzem, podlatuje sobie drugi. Do tego trzeba mieć ogarniętych współspacerowiczów, żeby potrafili zareagować, gdy sytuacja przerośnie Wernę.
Jak czytam "Chciałabym by bawiła się przy psach zabawkami oddając je bez problemowo", to zastanawiam się co na to Werna  😉 a konkretnie, jej charakter, ale to Ty ją znasz najlepiej. Ja jak widzę, że dla psa jakaś sytuacja jest trudna a nie muszę w niej uczestniczyć i nie jest mi i psu do szczęścia potrzebne wypracowanie zachowania w takiej sytuacji - odpuszczam, bo po co dokładać do wspólnego życia niepotrzebnej roboty i stresu. Dlatego napisałam, żeby nie rzucać zabawki przy innych psach, a zwłaszcza szczekających. Jasne, że jeśli masz taki cel i chcesz żeby to robiła, to można się tym zająć i to wyćwiczyć.
Nie zauważyłam, żeby tu była jakaś utopijna kraina psów pracujących. Jak kupuje się psa, to na pierwszym miejscu jest "po prostu posiadanie psa", a na drugim "robię coś z psem", bo te treningi czasem nie zajmują nawet jednej czwartej życia. Belg weźmie tyle pracy/spacerów, ile dostanie od właściciela, ale nie ma co się oszukiwać, jakieś minimum musi mieć, w końcu ma zupełnie inne potrzeby i charakter niż mops. Ludzie zwykle przeginają w tą drugą stronę i sprawdzają jakie pies ma maksimum. Ze swojej strony powiem, że moją sukę, kuzynkę belgów, najbardziej męczy tropienie i pasienie, posłuszeństwo już nie bardzo. A zabawy węchowe to można i w domu robić.


PSY
autor: Hessa dnia 22 listopada 2015 o 19:02
Ascaia, nie rzucaj jej zabawek w obecności innych psów, po prostu. Ja generalnie jak już idę na psi spęd to nikt tam nie bawi się zabawkami, bo to jest jeden z głównych punktów zapalnych wszelkich psich napięć. Podobnie nie zdzierżę jak jeden pies radośnie biega luzem podczas gdy reszta jest na smyczy. To powoduje frustracje i nie ma co wrzucać psa w takie sytuacje, zwłaszcza psa belgopodobnego. Jasne, że pewnie można to jakoś wypracować, by puszczała w obecności innych psów. Ale osobiście nie widzę sensu w stawianiu dużych wymagań psu, dla którego widać, że to trudne, gdy takich sytuacji można zwyczajnie uniknąć. I tak już super sobie z nią radzisz i dużo wypracowałaś, nie ma co sobie robić dodatkowych problemów.
PSY
autor: Hessa dnia 26 października 2015 o 19:23
Ania L., psy myśliwskie pracują na powietrzu, ale praca na powietrzu z człowiekiem a przebywanie w budzie na małej przestrzeni to kompletnie dwie różne bajki i rzeczywiście łączy je chyba tylko jeden aspekt, który wymieniłaś. Spaniel w budzie to pomyłka, jak pies ma być przeznaczony do kojca, to czemu nie kupić rasy, której bardziej odpowiadają takie warunki? Owszem, można spaniela kupić i wsadzić do budy, może i dożyć sędziwego wieku. Ale nie są to odpowiednie warunki dla psa tej rasy.
PSY
autor: Hessa dnia 04 października 2015 o 12:47
Mam jej w ogóle nie pozwalać na zabawę? Nic innego w jej życiu, tylko szkolenie? Jeść, spać, wykonywać polecenia?
Mniej psów w życiu psa... Tu nie głaszcz, tam nie chwal, trening, karność... To psy już też mają być cyborgami?
Nieeee, ja się do takiego super-ekstra-profesjonalnie-zajebistego świata nie nadaję.


Nie no, bez przesady, wszystko dla ludzi. Nie da się ukryć, że pies to nie dziecko, nie powiesz mu, że drugiego pieska nie bawi taka i taka forma zabawy. Ja pozwalam bawić się psu tylko i wyłącznie ze znanymi mi psami, które wiem jak reagują i są bezpieczne. Co oznacza, że codziennie takiej rozrywki nie ma. Za to bieganie luzem w odludnych miejscach, kiedy pies robi co chce, jest właściwie codziennie. Pracy umysłowej tak czy siak potrzebuje, ale przewietrzenia mózgu też. Pies na guziki i ciągłe uczenie czegoś, wydawanie komend na każdym spacerze, to skrajność. Fakt faktem, że niektórzy właśnie tak widzą życie z psem, no ale poglądy są różne, nie ze wszystkim trzeba się zgadzać i czasem nie warto wszystkich słuchać.

To stanęło na tym, że Werna zostaje z Tobą?
PSY
autor: Hessa dnia 23 sierpnia 2015 o 11:30
Ascaia, wrzuć ją na belgowe forum, na dogomanię mało kto z belgomaniaków zagląda.
PSY
autor: Hessa dnia 31 lipca 2015 o 18:22
Ascaia, a ogłaszałaś ją na belgowym forum? http://bb.belgi.com.pl
PSY
autor: Hessa dnia 12 lipca 2015 o 18:47
A ja bym zapytała hodowcy... No chyba że ma to być pies na kanapę, ale zakładam że każdy ma jakieś preferencje co do charakteru. Hodowca z nimi siedzi non stop, a przyszły właściciel przyjeżdża ledwie na chwilę, więc ten pierwszy ma lepszy ogląd na charakter szczeniaków.
Ja to w ogóle nic nie miałam do gadania przy wyborze - napisałam jakie mam oczekiwania co do psa i zgodnie z tym został mi przydzielony szczeniak  😉
PSY
autor: Hessa dnia 18 czerwca 2015 o 10:06
GosiaG, co do zagłówków, zobacz tutaj: http://www.kardiff.pl/
PSY
autor: Hessa dnia 06 czerwca 2015 o 09:11
To ja merytorycznie dodam do dyskusji, że zawsze jak mam doradzić komuś, kogo nie znam, jaką rasę wybrać, to przesiewam przez sito wszelkie obietnice że będą spacery codziennie po 3 godziny w lesie i tym podobne rzeczy. Tak samo z dziećmi, może będą się zajmować, a może nie i wszystko spadnie na rodziców, a jak oni jeszcze mają dzielić czas na pracę, dzieci i wymagającego psa, to zazwyczaj ucierpi pies. Już kiedyś ówczesnym sąsiadom doradzałam, obietnice były, a koniec końców pies siedzi większość dnia przed domem, sam. Więc ciężko tak doradzać, bo na "myślę, że będą spacery dłuższe codziennie" już mi się zapala czerwona lampka: to będą codziennie, czy może będą? To jednak bardzo ważne. Ale nie mówię, że w tym przypadku na pewno jest tak samo i ta rodzina nie zadba o psa. Tyle że akurat z nas wszystkich zna ich tylko Becia23. Ja po przeczytaniu początkowych wymagań wolę doradzić coś mniej energicznego. Jako psa typowo rodzinnego, ale na pewno nie do joggingu, to bym polecała jakiegoś molosa. Znajoma ma Ca de Bou, bardzo fajny psiak. Niestety akurat w Polsce, bardzo ciężko o zdrowego, może w UK jest pod tym względem lepiej.

A u mnie też szczeniaczkowo  😉

PSY
autor: Hessa dnia 21 marca 2015 o 12:12
Marzy mi się od zawsze seter irlandzki, ale trochę się boję tych psów z instynktem łowieckim - że nie dam rady z takim na odludziach i pójdzie gdzieś w siną dal, nie da się odwołać.

Nie ma czego się bać, nauczyć odwoływania i będzie okej. Mam setera tyle że szkota, w tym roku stuknie mu 13 lat. To mój pierwszy pies, gdy był szczeniakiem to dużego pojęcia o szkoleniu nie miałam, a da się go odwołać, spuszczony na odludziu pilnuje się ( w sensie lata po krzakach, ale co chwila wraca, sprawdza gdzie jestem), no może czasem za bardzo się wessie w mysią dziurę, ale nigdy nie było tak, że poleciał za zwierzyną i nie wracał przez parę minut. Jak taki Ci się marzył, to bym poszła za marzeniem  🙂
PSY
autor: Hessa dnia 30 stycznia 2013 o 17:36
Amarotsa, to pokaż zdjęcie chudzielca  😉 Jak nie chory to ja bym nie przejmowała się, naprawdę szkoda nerwów. Chociaż jak chcesz to szukaj i tucz.
PSY
autor: Hessa dnia 28 stycznia 2013 o 15:05
Amarotsa, chcesz setera podtuczyć? A to dziś 1 kwietnia czy co?  😁 Co Ci przeszkadza, jeśli jest z tej samej linii pozytywnie bzikniętych całą dobę to będzie wyglądał jak przecinak jeszcze długi czas. Na wysokobiałkowych też, na barfie mój też nie przytył bo jak nie chce to nie zje. Raz w życiu ważył 30 kg - po kastracji, ale po paru tygodniach wrócił do niedożywionej formy bez jakichkolwiek zmian w dawce.
PSY
autor: Hessa dnia 26 stycznia 2013 o 08:26
MoniaaA sprawdź czy jest zdrowy, a jak zdrowy to przestań się tym martwić. Mój robił tak samo, jakby żywił się powietrzem, mogłam nawet zostawić woreczek smaków na krześle i wyjść z domu, a on tego nie ruszał - dla właścicieli labradorów to nie do pomyślenia  😁 Jak ma co jeść, to nie umrze. Może potrzeba mu mniej niż dajesz, ludzie czasem zbyt przesadnie trzymają się tabelek.
A że zjadł cudze, to nie znaczy że zje swoje.
PSY
autor: Hessa dnia 23 stycznia 2013 o 16:25
Jak mi z szelkami wygodniej, to naprawdę mało mnie interesuje co ktoś w parku pomyśli i nie wiem co w tym wstydliwego. Mój w szelkach tropi, chodzi na dłuższe spacery i doskonale rozpoznaje pracę od spaceru po samej sytuacji i lince więc mi to wsio ryba. Wiek już ma słuszny więc korekt praktycznie nie stosuję, słowne wystarczą. Co do psich sportów, to pewnie zależy jakie, ja tam jeszcze nie spotkałam się z takim tekstem, ale dobrze wiedzieć, choć i tak mnie to specjalnie nie obejdzie jakby mnie ktoś wyśmiał, bo to raczej o nim świadczy  😉
PSY
autor: Hessa dnia 22 stycznia 2013 o 21:12
Ja nie rozumiem tego nastawienia anty do szelek. Przecież to kwestia co się komu podoba, jak ktoś woli szelki to niech zakłada szelki, skoro pies i człowiek lepiej się z tym czują. Obroża niby w czym jest lepsza? Posłuszeństwa obrożą się nie egzekwuje, to raczej znaczy, że człowiek żadnych podstaw nie wprowadził. Ja nakładam psu na dłuższy spacer szelki, bo jak biega luzem to w razie czego łatwiej mi złapać go za szelki niż szukać w sierści obroży. Zresztą jak jest zapięty na smycz to wygodniej mu wąchać kwiatki jak jest w szelkach, mi wygodniej przypinać smycz bo nie muszę kółka szukać - same zalety.
PSY
autor: Hessa dnia 18 stycznia 2013 o 07:38
wistra, jak dla mnie obowiązkowa lektura to "Sygnały uspokajające" Turid Rugaas.
Przy okazji dawno Bacha nie było. Oszalał na punkcie butelki w futerku  😉

PSY
autor: Hessa dnia 17 stycznia 2013 o 11:21
Ascaia, ale wet nie zobaczy przez telefon czy ta noga wygląda identycznie jak we wrześniu... A że dla Ciebie wygląda to nie znaczy, że jest identycznie w rzeczywistości. Już wolałabym, żeby to wet pomacał i ocenił. Przecież jakby komuś z rodziny noga/ręka spuchła jak raciczka i zwijał się z bólu przy dotknięciu to by od razu zapakowali go do auta i trafiłby do lekarza.
PSY
autor: Hessa dnia 09 stycznia 2013 o 07:31
Kurczak, ktoś tak kiedyś wydumał po badaniach że wysoko stojące miski mogą prowadzić do skrętu, a niedawno ktoś inny zrobił swoje badania i wydumał że to nie ma żadnego znaczenia więc wszystko się zmienia co chwila. Kup te miski i nie przejmuj się  😉
PSY
autor: Hessa dnia 14 grudnia 2012 o 13:15
U nas też to w ogóle nie zadziałało. Rok temu dawałam melatoninę, w tym roku pewnie będzie to samo.
PSY
autor: Hessa dnia 03 grudnia 2012 o 10:19
Amarotsa, CTR to pies obronny, nie stróżujący - lubi być przy właścicielu a nie sam gdzieś na posesji. Może i nie będzie dla niego problemem spędzić noc na zewnątrz, ale hodowca z prawdziwego zdarzenia może mieć obiekcje, bo od razu lecą podejrzenia, że pies skończy w kojcu. A CTR w kojcu długo normalny nie będzie.
Aparaty fotograficzne i inne sprzęty foto
autor: Hessa dnia 01 grudnia 2012 o 18:48
whitemoon071, nie wątpię, jakbym zmieniła obecny na Lkę to też byłabym baaardzo zadowolona :]
Aparaty fotograficzne i inne sprzęty foto
autor: Hessa dnia 30 listopada 2012 o 09:38
whitemoon071, no tak kwestia ustawień, chodziło mi bardziej o to, że do tego potrzebuję tele.
O ostrzeniu czytałam już wiele opinii, czyli jednak wszystko się potwierdza  🙁 A L-ka baaaardzo kusi, nawet mimo tego, że to "tylko" 70-200. Jakbym miała już wydać 2 tys. na obiektyw, to pewnie dołożyłabym parę stówek i wzięła tą L-kę.
PSY
autor: Hessa dnia 30 listopada 2012 o 09:28
Mazia, ale czemu on ma zmądrzeć? On już jest mądry  😉 Pies to pies, puścisz go luzem, to zajmie się sobą. I robi to, co lubi najbardziej, czyli węszy. Jak mu nie pokażesz co ma robić zamiast tropienia zwierzyny, to trudno mieć do niego pretensje, przecież robi to co dla niego całkiem naturalne. Na posesji to same nudy skoro nie ma żadnej rozrywki.
Treningi nic nie dadzą, jeśli spacer ma wyglądać: Ty sobie, a pies sobie. Gwizdek dobra rzecz, bo niektórzy mówią, że do psa wołanie nie dociera jak tropi - tak jak do człowieka, gdy jest czymś mocno zajęty. Ale jak gwizdek będzie oznaczać powrót do nudnego właściciela, to po jakimś czasie też będzie miał to gdzieś.
Jest masa zabaw na tropienie - masz posesję to tym bardziej masz co robić, wystarczy rozrzucić żarcie które zwykle stawia się w misce i pies ma super zajęcie, bo takie jedzenie jest znacznie atrakcyjniejsze (no chyba że to gotowane to troszkę gorzej). W domu można też nauczyć szukania zabawek, na spacerach pobawić się w szukanie ludzi/przedmiotów - 5 czy 10 minut pracy i pies pada. Wprawdzie po jakimś czasie dochodzi do wprawy, ale na początku bardzo łatwo psa zmęczyć. Zwłaszcza jeśli nikt nigdy nie serwował mu takich zabaw. I nie trzeba kupować kongów, ja tam pakuję jedzenie do rolek albo zawijam w koc. Samo szkolenie też jest fajne, o ile zmusza psa do myślenia.
Aparaty fotograficzne i inne sprzęty foto
autor: Hessa dnia 30 listopada 2012 o 08:37
Czy ktoś z użytkowników Sigmy mógłby poratować i napisać coś jak sprawują się ichniejsze obiektywy? Bo z jednej strony widzę, że ludzie zachwalają, a z drugiej skarżą się na AF i już jestem w kropce...
Szukam jakiegoś tele niezbyt drogiego, do 1,5 tys. (wiadomo im taniej tym lepiej dla kieszeni), ale z kolei lepszego niż obecny - Canon EF 100-300 mm f/4.5-5.6 USM. Ktoś jest na tyle zorientowany by stwierdzić czy jakieś tele Sigmy będzie lepsze technicznie? Sprzęt ma trochę lat, więc niby powinno się znaleźć coś lepszego, tylko nie wiem czy celować w Canona czy Sigmę. Obecna ogniskowa odpowiada mi, chociaż przy dużej i tak mało co wychodzi na tyle przyzwoitego, by to wykorzystać. Dodam, że potrzebne mi coś do fotografii zwierząt, najczęściej w ruchu. Bez stabilizacji daję radę, więc właściwie nie jest mi niezbędna.
A może da się coś wypożyczyć w Warszawie? Wiem, że Sigmy wypożyczają, ale czy ktoś zna miejsce gdzie można przetestować Canony? Pewnie i tak w najbliższym czasie odwiedzę sklepy, ale porobić zdjęcia w sklepie a w plenerze to jednak duża różnica.
PSY
autor: Hessa dnia 06 listopada 2012 o 07:31
MoniaaA, ano chyba że tak. Postępować pewnie będzie, ale życzę żeby to było naprawdę minimalnie.
PSY
autor: Hessa dnia 04 listopada 2012 o 13:00
MoniaaA , ale niby jak wyleczyć spondylozę? Przecież zwyrodnień nie da się wyleczyć, chyba że mówisz o objawach - na to faktycznie może pomóc suplementacja, masaże, rehabilitacja i zrzucenie zbędnych kilogramów.

zaba, współczucia, najgorzej jak człowiek się nie spodziewa...
PSY
autor: Hessa dnia 02 listopada 2012 o 08:41
To tak niecodziennie z tymi rybami, bo przecież śmierdzące jest najlepsze. Bach jak widzi śledzia/okonia to oczy mu się robią jak pięciozłotówki. Innych ryb nie daję bo mają dużo ości albo tiaminazę. Ryby i nieczyszczone żołądki znikają najszybciej.
PSY
autor: Hessa dnia 07 sierpnia 2012 o 07:06
Heval, mój też nie lubi tej papki, więc sobie ustaliłam że dwa dni w tygodniu mieszam podroby razem z warzywami. Czasem i tak wyjadał te podroby a warzywa zostawiał, wtedy głodówka. Jak nic nie wskórasz to zawsze można kupić mielone żołądki z treścią pokarmową i z tym pomieszać - sukces gwarantowany  😁 tyle że takich żołądków w sklepie nie dostaniesz, znaczy się dostaniesz tylko w sklepie barfowym.
Ja wiem czy to wychodzi taniej niż sucha? To zależy od wielu rzeczy, u mnie jakoś specjalnie tanio nie wychodzi. Ale im większy pies tym większe koszty.
PSY
autor: Hessa dnia 01 sierpnia 2012 o 08:54
ushia, jeśli nie jesteś pewna to sama przetestuj - dawaj psu przynajmniej przez pół roku suche, potem pół roku gotowane itd. Ja zaczęłam karmić surowym w grudniu i już sobie nie wyobrażam przejść na suche, choć z małą zamrażarką jest mi trudno i nie wykluczam że będę musiała. Póki co mojemu psu takie żarcie służy - ma energię, w końcu są małe kupska, co ciekawe nie robią mu się kołtuny (zawsze był problem z kołtunami przy uszach, a od początku roku nic, choć może to kwestia innych terenów spacerowych) i nie ma brązowego odcienia sierści, pierwszy raz latem jest czarny-naprawdę czarny. Nawet na karmie typu Acana, Orijen, TotW, WhiteWolf brązowiała mu sierść, a na byle indyku ze sklepu jest ok - można z tego wyciągnąć wnioski... Co nie znaczy, że żaden pies nie będzie tak dobrze funkcjonował na suchej, może to kwestia znalezienia odpowiedniej karmy, mi żadna nie pasowała tak do końca.
Olej lniany niedawno zdetronizowano właśnie na rzecz zwierzęcych, ale przecież jak komuś pasuje to niech daje lniany, krzywdy z tego nie będzie. Fakt, że większość psów chętniej wypije łososiowy niż lniany. W tym i mój gad  😉
PSY
autor: Hessa dnia 31 lipca 2012 o 08:54
Oprócz zdrowych rodziców przydaliby się jeszcze zdrowi dziadkowie, pradziadkowie itd. A kto kiedyś robił zdjęcia? Czasem wystarczy jeden reproduktor, żeby "spaprać" parę miotów - z genami to jak w ruletce. A niestety potem to właściciel musi bezradnie patrzeć na to, co się z psem dzieje 🙁 Oby było dobrze, Nigna.
PSY
autor: Hessa dnia 29 lipca 2012 o 19:34
Chess, bo jak rzucają to pies gania, jak nie będą rzucać to w końcu dadzą mu odpocząć. Po co wymuszać na psie ruch w taką pogodę  😉
PSY
autor: Hessa dnia 29 lipca 2012 o 08:39
Z Łodzi jest Dorplant, można sobie łatwo wyguglać.
PSY
autor: Hessa dnia 21 lipca 2012 o 19:40
Te zwierzaki to mają pomysły  😁
Niestety taka psia natura, on wcale nie musi mieć nieciekawej przeszłości, żeby zbierać żarcie. Mój seterzasty zwykle na wyjazdach podbierał. A to masełko, jak wszyscy wyszli z kuchni, a to szyneczkę perfidnie spod nosa, jak pan na chwilę odwrócił się gdy ktoś go zawołał. W domu to nigdy w życiu. Za to na spacerach chleb dla ptaków jest sto razy smaczniejszy niż kawał mięcha na posłaniu, ja tam nie wiem dlaczego. Tym bardziej, że w domu chleba nie ruszy.
PSY
autor: Hessa dnia 21 lipca 2012 o 12:01
CzarownicaSa , za to da się człowieka oduczyć niezostawiania żarcia na wierzchu - o ile to prostsze i znacznie szybsze  😉 To jest pies, trzeba być gotowym na demolki, zjadanie tego, co nie wolno, gluty śliny na ubraniach i ścianach, kopce piachu i kłaków, rzeki wody w drodze do miski... I pewnie jeszcze wiele innych rzeczy. I albo się człowiek nauczy albo faktycznie psa zaknebluje i zwiąże  😁 Nauka tego, gdy Ciebie nie ma w domu, to zapewne syzyfowa praca, naprawdę szkoda czasu skoro są prostsze rozwiązania. Jak pies Ci się nie dobiera do zawartości szafek albo nie skacze po półkach, to co za problem następnym razem schować to, co kusi?
PSY
autor: Hessa dnia 12 lipca 2012 o 09:33
baba_jaga, w Wawie długo nie siedzę i nie mam obeznania, ale słyszałam, że jak dysplazja to do Janickiego na Wawer. W lutym pies mi strasznie utykał i pojechałam do niego, bo Bach od dawna ma zdiagnozowaną dysplazję. A on zamiast na tym się opierać, odpytał mnie o wszystko, przebadał psa "od nowa", obmacał, powyciągał, zasugerował kręgosłup, zrobił zdjęcie i faktycznie to wyszło. Po tej wizycie już do końca zimy pies nie kulał, więc naprawdę polecam.
PSY
autor: Hessa dnia 08 lipca 2012 o 16:14
Halo, przykro, fajna suńka. Zwierzaki zdecydowanie za krótko żyją, mojemu dziś stuknęło 10 lat  🙁

PSY
autor: Hessa dnia 05 lipca 2012 o 18:45
Jeśli do wycieczek to guardy, czyli radziłabym poprzestać na tym typie co masz. Juliusy w większości mają budowę szelek norweskich - czyli wszystko opiera się na przednim pasku, niektórzy dobierają nieumiejętnie i paski blokują psa na łopatkach. Bywają też głosy, że obcierają przy intensywnych wypadach. Ogólnie rzecz biorąc to są fajne szelki, do tego do czego były dotychczas używane - do przytrzymania psa i żeby po prostu coś na nim wisiało. Nie są wygodne do ciągnięcia, oczywiście psa nie pytałam, ale mają taką budowę jaką mają i widać, gdzie jest największy nacisk.
Guardy lepiej rozkładają ciężar i są najbardziej wszechstronne. Miałam trzy modele i żaden mi się nie przekręcał, chociaż słyszałam że niektórzy na to narzekają, więc szczerze mówiąc nie mam pojęcia przez co tak się dzieje. One mają prawo trochę schodzić na bok jak pies ciągnie, ale nie tak, żeby pozostały cały czas przekręcone.
Niestety większość guardów dostępnych na rynku ma duży feler - metalowe kółko na łączeniach, wypadające centralnie na mostku. W niektórych szelkach jest w tym miejscu jakaś podkładka, ale to są pojedyncze sztuki. Najwygodniejsze dla psa szelki to takie z regulacją w pięciu miejscach i bez kółka na mostku - rzadki widok... No ale to taki mój totalny ideał. Warto, tak jak pisze kkk, spojrzeć na strony dla zaprzęgowców - szelki są tanie i wytrzymałe. Chociaż czasem trudno dopasować na psy znacznie odbiegające budową od tych używanych w zaprzęgach... U nas najgorzej jest z przodu, bo pies ma wąską klatę a znakomita większość szelek nie ma z przodu żadnej regulacji - w rezultacie wszystko odstaje na kilometr.
PSY
autor: Hessa dnia 05 lipca 2012 o 17:48
Bandos, mogłabym się podpisać pod tym co napisałaś, niestety mój pies też warzywa traktuje jako zło konieczne  🙄
G., a do czego tych szelek potrzebujesz? Może nie są dobrze dopasowane, za luźno zapięte, dlatego się przekrzywiają? Dużo osób poleca juliusowe szelki jako dobrze wykonane, ale jak dla mnie są mało praktyczne i tym samym niewarte aż takiej ceny.
PSY
autor: Hessa dnia 30 czerwca 2012 o 15:28
k_cian, mój to taki wrażliwiec, że w życiu by sam nie został w lesie, w ogóle za bardzo go od siebie uzależniłam... A przy strzałach to i tak najchętniej zapadłby się pod ziemię. Więc podziwiam i gratuluję  🙂
CzarownicaSa, no właśnie, po opisie to spodziewałam się jakiejś wścieklizny a tu nic, fajny bezproblemowy pies. Coś ściemniasz  😉 Mam nadzieję, że będzie tak dalej na spacerkach. Tylko najpierw muszę auto naprawić, nie miało kiedy się zepsuć  😵
PSY
autor: Hessa dnia 26 czerwca 2012 o 12:55
Heval, myślimy podobnie, bo ja nie mam nic przeciwko mizianiu, wręcz uwielbiam jak pies przychodzi i wciska mi się pod pachę (zwłaszcza jak waży tyle co ja i niemal się przewracam od tego wtulania 😁 ). A jeśli komuś przeszkadza takie coś jak psu woda kapie z pyska, to faktycznie niech całkiem zabroni miziania. Mi to nie przeszkadza to nie zabraniam. Czasy, kiedy Fisher był popularny, już minęły, ale niektórym przypasowało takie traktowanie psa - nie je pierwszy, nie kładzie się w przejściach, brak miziania kiedy on chce, no rygor taki jak dla mnie. A tu tylko o konsekwencję chodzi - pomiziam jak przyjdzie, ale przecież to nie znaczy że pozwalam mu huśtać się na lampie i on dobrze o tym wie. Jak pies od szczeniaka był dobrze prowadzony i ma gdzie się wybiegać, to naprawdę ani to mizianie ani spanie w przejściu ani jedzenie przed właścicielem nie zrobi z niego potwora.
A co do szkół to w mało której można się choć trochę nauczyć jak wychować psa, bo większość jedynie szkoli. A przecież można mieć całkiem bezproblemowego psa, który nie umie siadać na komendę albo chodzić przy nodze tych slalomików.
PSY
autor: Hessa dnia 25 czerwca 2012 o 12:26
CzarownicaSa, fakt, ja bym psa wykastrowała, ale bez patrzenia na zachowanie. Bo kastracja nie jest lekiem na całe zło. Niestety bywa tak, że trafi nam się pies nie taki, jak sobie wyobrażaliśmy. I trzeba wtedy dostosować się do psa. Większość ludzi chce, żeby pies dostosował się do nich - a tak się nie da. Więc drugi pies, dopóki nie ogarniacie jednego, to niezbyt dobry pomysł.
A do kogo chodziłaś na szkolenie? Może być pw.
PSY
autor: Hessa dnia 26 maja 2012 o 17:25
Tet, ale pytasz ile schodzi samego mięsa czy ogólnie wszystko-wszystko? No właśnie, zależy od psa. Mój waży ok 28 kg, dziennie powinien jeść 0,83 kg, czyli razy 5 to wychodzi 4,15 kg tygodniowo samego mięsa z kośćmi, nie liczę podrobów. Tak na oko jakieś 17 kg miesięcznie. Ale tak jak Blow pisze, upały i od razu załącza się marudzenie, Bach potrafi teraz cały dzień nic nie zjeść.
PSY
autor: Hessa dnia 24 maja 2012 o 09:31
No tak, jest różnica. Na gotowane nigdy psa nie przestawiałam, więc nie wiem jak najlepiej to robić. Może i podawanie naprzemiennie gotowanego i suchego zaoszczędzi problemów. Co do surowego, już pisałam. Od początku zakładano dwie metody i w żadnej nie miesza się surowego z suchą karmą. Najłagodniejszą opcją jest dawanie wołowych żołądków przez parę tygodni, żeby przestawić żołądek psa na inne trawienie. Jak będziemy podawać jednocześnie suchą to będzie karuzela, bo jedno trawi się dłużej, inne krócej. Choć niektórzy tak robią, a psy żyją i mają się dobrze, ale co kto lubi. Jak pies był całe życie na suchym to takie surowe w większości przypadków będzie rewolucją, ale na żołądkach większość psów bardzo dobrze funkcjonuje i dobrze jest tak przestawiać. I nie to, że ja w ogóle suchego nie daję, bo daję jako smaczki, ale nie jako główny posiłek.
PSY
autor: Hessa dnia 24 maja 2012 o 07:26
Bez przesady, nie ma co wpadać w skrajności... Jak płacę dwie stówy za żarcie i pies miałby problemy z przestawieniem na inną karmę o podobnym składzie, to bym z tej karmy od razu zrezygnowała, bo nie trudno wpaść na to, że coś jest nie tak. Jakoś nigdy nie doprowadziłam psa do rozstroju żołądka przez zmiany żywienia, a dużo karm testowałam. Na etykiety patrzę zanim kupię karmę, żeby nie żywić psa zbożem, a gdybym etykietom miała w ogóle nie wierzyć to nie kupowałabym suchego. Jak ktoś nauczy się z nich czytać, to odpada jakieś trzy czwarte karm obecnych na rynku, a reszta jak ma podobny skład to wystarczy trzy dni na przestawienie. Ale fakt, akurat nie mam zwierzaka, który ostro reaguje na zmiany żywienia.
PSY
autor: Hessa dnia 23 maja 2012 o 22:50
Jak przebieram sobie w różnych rodzajach suchych karm to nie przestawiam drastycznie, chyba że mają podobny skład. Surowe to inna bajka, a jak ktoś już zdecydował się na barfa, to na każdej stronie wyczyta jak przestawić psa. I na pewno nie jest to mieszanie z poprzednią karmą.