pietrusia101

Konto zarejstrowane: 23 września 2010
Ostatnio online: 05 grudnia 2019 o 07:42

Najnowsze posty użytkownika:

Kleszcze i babeszjoza u koni.
autor: pietrusia101 dnia 27 kwietnia 2015 o 22:02
Strasznie przeżywam jego stratę, miał tylko 4,5 roku, jeszcze praktycznie dziecko 🙁 Mój też strasznie schudł i to przez jedną noc zostało pół konia...Ale to przez paraliż przełyku. Apetyt miał, wodę chciał pić ale nie dał rady...Widok był straszny jak stał nad wanną z wodą kilka godzin i wsadzał do niej cały pysk aż pod oczy. I jak upadł i to była końcówka to strasznie się pocił. No i oczywiście brązowy mocz i problemy z jego oddawaniem. Kał suchy na wiór. Nie życzę nikomu tej choroby...Takie małe mendy a robią tyle szkody ;(
Kleszcze i babeszjoza u koni.
autor: pietrusia101 dnia 27 kwietnia 2015 o 20:32
Zacznij koniecznie od krwi. Sprawdź kopyta i koronki czy nie są gorące, u mojego były na przemian, lewy przód-prawy tył. Zwracaj uwagę na przełykanie- u mojego poraziło przełyk, dostał paraliżu i miał zanik ruchów robaczkowych układu pokarmowego. Osłabienie, osowiałość, brak gorączki. Sztywne poruszanie się i unoszenie wyżej nóg, trochę podobnie jak przy ochwacie. Takie objawy miał mój, może komuś to pomoże szybciej zidentyfikować chorobę.
Kleszcze i babeszjoza u koni.
autor: pietrusia101 dnia 22 kwietnia 2015 o 14:45
Niestety swojego uśpiłam dzisiaj rano...nie udało się, za ostry przebieg choroby  🙁 Do teraz nie mogę uwierzyć że już go nie ma, pozostał tylko pusty boks 🙁
Kleszcze i babeszjoza u koni.
autor: pietrusia101 dnia 19 kwietnia 2015 o 20:55
Mój koń załapał babeszjoze 🙁 Więc niestety ale już są i to zarażone...
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: pietrusia101 dnia 29 stycznia 2015 o 18:36
Konstrukcyjny konie mają swój wybieg podłączony do ujeżdzalni więc mają sporo miejsca a do sadu wychodzą od święta 🙂 Dzisiaj Kosma odwiedził weterynarz który sam ma konie i trochę się zna na kopytkach i będziemy zmieniać kowala, może przyjedzie do nas w przyszłym tygodniu i będziemy ratować kopytka 😉
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: pietrusia101 dnia 27 stycznia 2015 o 21:33
Rusza się na pastwisku, chodzi z dwiema klaczami i broją czasem ile się da a jak idą na cały dzień do sadu to galopy takie że ziemia się trzęsie 😀 Tak tak, pisałam jak jest żywiony 😉
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: pietrusia101 dnia 27 stycznia 2015 o 20:17
Oczywiście że wychodzi, więcej łazi po padoku niż pracuje 😉 A jak proponowali byście zmienić żywienie ? Co dodac do diety ?
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: pietrusia101 dnia 27 stycznia 2015 o 19:59
Porozmawiam z właścicielami konia żeby ściągnąć dobrego kowala...Oby udało się konikowi pomóc i naprostować te jego biedne kopytka
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: pietrusia101 dnia 27 stycznia 2015 o 19:57
Haha, ma 4 ale nie zmieściło się z pojemnością w jednej wiadomości 😀 Ale dobra, przechwaliłam, mam zdjęcie tylko jednego zadniego bo drugiego wyszło rozmazane...I przepraszam za słabą jakość zadniego od spodu ale Kosmo dopiero uczy się ufać człowiekowi i dawać zadnie nóżki a że nie lubi jeszcze aparatu i nie miał kto mi pomóc to wyszło jak wyszło 😉
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: pietrusia101 dnia 27 stycznia 2015 o 19:04
Cześć ! Mam zdjęcia wszystkich kopytek Kosma 🙂 Miałam kiedyś źrebaka z przykurczem ścięgien i on miał właśnie straszne sztorce i u Kosma nie wydaję mi się żeby to było to. No ale mogę się mylić więc daję zdjęcia pod Waszą opinie.
Zdjęcie 1- lewy przód (pęknięte kopytko)
2- lewy przód od spodu
3-prawy przód
4- dwa przody
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: pietrusia101 dnia 25 stycznia 2015 o 17:46
Podlaskie, okolice Augustowa 🙂
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: pietrusia101 dnia 25 stycznia 2015 o 17:22
2 no góra 3...niestety ale tak 🙁
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: pietrusia101 dnia 25 stycznia 2015 o 17:07
Jeju ja to tuman....nie załapałam 😀 Jutro zrobię zdjęcie wszystkich kopytek, lepiej będzie porównać i ocenić sytuację bo bardzo bym chciała pomóc konikowi.
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: pietrusia101 dnia 25 stycznia 2015 o 16:56
Mam tylko takie z profilu, jutro zrobie tak żeby aparat był na ziemi bo już dzisiaj za ciemno na cykanie zdjęć.
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: pietrusia101 dnia 25 stycznia 2015 o 16:18
Kowal miał przyjechać wcześniej ale ciągle coś mu wypadało i niestety dotarł do nas dość późno. Te zdjęcia co wstawiałam to było z przed wizyty bo nie miałam aktualnego, te co teraz dodaje to stan obecny, 2 tygodnie po kowalu. Kosmuś ma około 167. Reszta kopytek jest w dużo lepszym stanie, jutro mogę zrobić zdjęcia wszystkich kopytek bo dzisiaj zrobiłam tylko tego biednego.
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: pietrusia101 dnia 25 stycznia 2015 o 15:59
Haha, taka miara w moich regionach to norma, powinnam lepiej wyjaśnić  😂 Werkowany jest ,,na oko", jak widać że kopytka trzeba robić to wzywa się kowala 😉 On od nie dawna jest w ogóle zajeżdzony, teraz przez to kopytko ma przerwe bo boję się że pod obciążeniem pęknie jeszcze bardziej więc delikatnie go lonżuje 🙁
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: pietrusia101 dnia 24 stycznia 2015 o 21:02
2 duże ciuki siana dziennie, codziennie słoma, około kg owsa dziennie i marchew co drugi dzień (kilka marchwi). Ma 4 i pół roku a rasa to sp, wszystkie ma nn więc nie wiadomo po kim. Przez to kopytko i twarde podłoże nie pracuje teraz w ogóle, jak jest błotko lub bardziej miękko to lonżowanie godzinke dziennie przez 4 dni w tygodniu.
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: pietrusia101 dnia 24 stycznia 2015 o 20:49
Kowal nic nie wspominał że jest jakiś problem oprócz pęknięcia... Chodzi o dokładne ilości siana, owsa no i podawanej w czasie zimy marchwi ?
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: pietrusia101 dnia 24 stycznia 2015 o 20:42
Witam 🙂 Jestem nowa na tym forum ale mam nadzieję że pomożecie mi. Kosma kopytko pękło i nie wiem co można z tym zrobić, kowal był, wyrównał ale pęknięcie zostało. Na razie odstawiłam konika od jazdy, boję się że pęknięcie może pójść dalej. Zdjęcie dodaje z przed wizyty kowala, kopytko zostało wyrównane mniej więcej do tej zielonej lini, pęknięcia zostało sporo. Jutro będę mogła zrobić aktualne zdjęcia i wstawić.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Historia mojego konia...
autor: pietrusia101 dnia 23 września 2010 o 14:59
Przeczytałam wiele waszych historii i tak sobie myśle że teraz ja podziele się z wami moją opowieścia🙂
  Dwa lata temu koleżanka zaprowadziła mnie do pewnej stajni na jazde.Pierwszy koniem którego tam zobaczyłam była siwa, zimnokrwista klacz Lalka.Odrazu mi się spodobała a jak wyszło, że jazda ma byc właśnie na niej byłam w niebowzięta😉 Ale niestety tylko wsiadłam na nią ta odrazu poniosła i ledwo ją zatrzymałam ;/ Trochę się do niej zraziłam po tym. Od następnego dnia zaczęłam pracowac w tej stajni.Któregoś dnia pojechaliśmy z końmi na festyn, ja dostałam do oprowadzania właśnie Lale.Była ona bardzo do przodu i ledwo dawałam sobie z nią rade ale jakoś tak mnie do niej ciągnęło, że spytałam się właścicielki czy była by możliwośc jej kupna.Właścicielka odpowiedziała że nie było by problemu więc ja odrazu telefon do mamy i przedstawiłam jej sytuacje.Mama stwierdziła że nie mamy ani pieniędzy ani gdzie trzymac konia więc marzenie szybko prysło ale nie do końca.Od tamtej chwili zaczęłam odkładac pięniądze i trochę dorabiac na ukochaną siwke.Wakacje się skończyły, ja musiałam wracac do domu.Przykro mi było się rozstawac z siwką ale obiecałam sobie że przyjade do niej na ferie.I tak też się stało.Niestety gdy przyjechałam na zimowisko moja kochana była nie wybiegana, od długiego czasu nikt nawet nie wyprowadzał jej z boksu a jej sierśc była skudłacona🙁 Kiedyś miała pół metrową grzywe a wtedy zostało po niej kilka kłaków.Rozpłakałam się i powiedziałam sobie że za wszelką cenę odkupie ja.Całe ferie pracowałam tam i opiekowałam się nią.Niestety pod koniec ferii znowu musiałam wrócic do domu i wiedziałam ze następnym razem zobacze ją dopiero w wakacje.Pod koniec czerwca znowu wyjechałam do tej stajni z nadzieją ze siwa będzie tam stała.Gdy tylko tam weszłam odrazu cieplej mi się zrobiło na sercu gdy ją zobaczyłam.Właścicielka powiedziała mi że wystawiła ją na allegro i że jeśli szybko jej nie kupie to sprzeda ją.Bardzo chciałam ją kupic ale wiedziałam ze nie mam jak więc myślałam chociaż że znajdzie kochającego właściciela.Po kilku dniach zaczepiła mnie koleżanka i powiedziała mi że słyszała rozmowe właścicielki z handlarzem.Z rozmowy wynikało że za kilka dni moja kochana miała jechac w ostatnią podróż...do rzeź;( Gdy tylko to usłyszałam łzy popłynęły po policzkach, zadzwoniłam do mamy i błagałam żeby mi pomogła z kupnem Lali.Udało nam się porozmawiac z właścicielką która zgodziła się spuścic trochę z ceny dzięki czemu udało się uzbierac potrzebną sume.I tak stałam się właścicielka Lali🙂 Na początku ledwo dawałam sobie z nią rade bo była bardzo wystaszona i trudna do jazdy a o terenach nie było nawet mowy, ale na dzień dzisiejszy dobrze nam się wiedzie🙂