cobrrra

Konto zarejstrowane: 30 marca 2011
Ostatnio online: 10 października 2023 o 01:19

Najnowsze posty użytkownika:

Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: cobrrra dnia 22 stycznia 2019 o 10:57
Moje wszystkie wątpliwości zostały skierowane do kierownika stajni po zaistniałej sytuacji, proszę nie mieć mi za złe, że z jakiegoś powodu wyszły złe wyniki mojej dotychczas zdrowej i niekolkującej klaczy i próbuje znaleść przyczynę tego wydarzenia. Niestety w moim przypadku nie jest to zwykłe odwodnienie lub przytkanie, ponieważ kolor kupy wskazał od razu możliwość problemów z wątrobą, zostały podane leki w ciemno plus pobrana krew w dniu kolki i powtórzona wczoraj. Jeśli chodzi o zatrucie mykotoksynami jest to kolejny krok do sprawdzenia w przypadku złych powtórnych badań. Jestem w stałym kontakcie z weterynarzem i dietetykiem mojego konia. I nie widzę powodu aby konsultować przypadek mojego konia poza moimi plecami z innym weterynarzem niż prowadzący. Ze mną nikt nie rozmawiał w tej sprawie, więc argument, że ,ktoś tam rozmawiał z jakimś weterynarzem’ średnio mnie interesuje 😉
Kolejny raz powtarzam, że mój koń chętnie pije zimą jeśli ma co pić, zostało zwrócona na to uwaga. Podczas wizyty u nas nie zostało stwierdzone odwodnienie, jako przyczyna kolki. Jest to forum do wymiany doświadczeń i spostrzeżeń odnośnie naszych koni, a w przypadku ich diagnostyki czasem najmniej prawdopodobne rzeczy są warte uwagi. Diagnozuje zgodnie z zaleceniami osób sprawujących opiekę nas moim koniem i mam do tego prawo. Wole zapobiegać niż leczyć 🙂
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: cobrrra dnia 15 stycznia 2019 o 08:31
Zorilla, ona pije dużo, nie zawsze nadążają dolewać, oczywiście jak jestem to pilnuje i zdarzyło mi się, że wciągnęła ze trzy wiadra. Po kolce zgłosiłam prośbę o szczególne doglądanie u niej stanu wody i jest zdecydowanie lepiej. Dodatkowo weterynarz zaleciła dosmaczanie wody sokiem jabłkowym lub miodem i dodawanie do jednego z posiłków w ciemno dwie łyżki stołowe soli na wzmożenie pragnienia - jakby ktoś potrzebował podstępem zachęcić do picia swojego konia 🙂
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: cobrrra dnia 14 stycznia 2019 o 13:54
Prawdopodobnie nałożyło się kilka rzeczy, nie wyszła na padok, gorszej jakości siano, które jadła ale niechętnie, więc dojadała słomą, brak odpowiedniego dostępu do wody, mimo pragnienia (nie ma automatycznego poidła). Weterynarz  podczas badania stwierdziła zalegające suche masy w okrężnicy, kupa miała rdzawoczerwony kolor, plus brzydki zapach. Stąd podanie leków na wątrobę w ciemno i zalecenie badań krwi w tym kierunku. Można przypuszczać lekkie przytrucie.
Myśle, że nieszczęśliwy splot zdarzeń nie wpłynął korzystnie akurat w tym przypadku. Kolka była lekka, opanowana sprawnie, koń szybko doszedł do siebie. Natomiast była to pierwsza w życiu kolka w jej 11 letnim życiu u chciałabym, aby była ostatnim takim epizodem.
Niestety, z tego co mi wiadomo, żaden z pozostałych kolkujących koni nie miał pobranej krwi w tym kierunku 🙁
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: cobrrra dnia 14 stycznia 2019 o 13:39
Moja klacz akurat pije bardzo chętnie nawet zimną wodę, niestety kwestia jakości siana jest u nas w stajni mocno dyskusyjna. Dobę przed kolką, faktycznie raz jeden nie wyszła na padok. Robiliśmy badania krwi, wyszły podwyższone próby wątrobowe, mam powtórzyć za około 2 tygodnie. Znajoma wspominała o możliwości zatrucia mykotoksynami. Podpytuję jak to wygląda w innych stajniach, bo jednak 4 kolki w jednej, owszem dużej stajni, ale w ciągu kilku dni jednak niepokoją🙁
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: cobrrra dnia 14 stycznia 2019 o 12:38
Czy ze względu na porę roku, konie w waszych stajniach mniej piją? Zaobserwowsliście jakieś zwiększone ilości kolek z tego powodu?
Pytam, bo stoję w santosie, w ciągu 7 dni 4 konie kolkowały w tym mój... 🤔
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: cobrrra dnia 20 grudnia 2017 o 15:47
Ja do masażu z czystym sumieniem mogę polecić Olgę Kuleszę, u mojego konia zdziałała cuda. Regularnie raz w miesiącu ma trasę na Kraków, kontakt i umawianie się na wizyty bezproblemowe 🙂
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: cobrrra dnia 23 listopada 2017 o 23:07
Grzecznościowo informuję (mam nadzieję, że nie zostanę przegoniona za ogłoszenie, a w tym wątku, bo najwięcej zainteresowanych), że z początkiem grudnia zwalnia się boks w kameralnym pensjonacie tuż pod Krakowem, bez hali, za to z padokami.
W razie pytań zapraszam na priv.  😉
siodło ujeżdżeniowe
autor: cobrrra dnia 24 września 2017 o 19:55
keirashara, kasiakliczkowska - sprzedając mojego Winteca Isabell 17,5 dwie osoby, które były go oglądać wspominały mi, że właśnie przy mniejszym siedzisku kanał jest węższy. W pierwszym przypadku trochę to zbagatelizowałam z niedowierzania, ale w drugim przypadku dziewczyna kupiła ode mnie 17,5 mając aktualnie 17 i właśnie ze względu na ciaśniejszy kanał (ledwo 3 palce) zmieniała. Byłam święcie przekonana, że sprzedam swoje, kupie mniejsze i po problemie. Może był to przypadek, ale szczerze, po tych uwagach nie sprawdzałam już tego na własną rękę - przy moim nadreaktywnym koniu nawet nie ryzykowałabym ciut węższego kanału.

Tak czy siak, zerknę na Kentaura. Dostałam również kontakt do osoby handlującej siodłami w mojej okolicy z pozytywnymi opiniami od kilku osób - spróbuję, bo możliwość przymiarki i testów jest mocno zachęcająca.
dziękuję :kwiatek:
siodło ujeżdżeniowe
autor: cobrrra dnia 21 września 2017 o 23:04
Potrzebuję rady od osób, które już nie jedno siodło pod sobą miały  🤣
a właściwie jakiegokolwiek ukierunkowania czego mam w ogóle szukać, bo im dłużej się zagłębiam w ten wątek tym bardziej głupieje 🙂

Poszukuję siodła ujeżdżeniowego, dobrze usadzającego, miękkiego z względnie krótkimi panelami pod mojego konia. Interesują mnie siodła skórzane, używane do +/- 2000zł.

Rok jeździłam w Izabelce, było to siodło, które kupiłam z polecenia i w ciemno jako moje pierwsze siodło ujeżdżeniowe. Szczerze powiedziawszy jeździło mi się w nim wyśmienicie, pomogło mi bardzo skorygować dosiad, dawało stabilne oparcie i miałabym je pewnie do teraz, ale odczułam dogłębnie wady syntetyka w stajni bez hali...
Druga kwestia to wizyta fizjoterapeuty, który ocenił Winteca na dobrego dla nas, aczkolwiek leżącego idealnie 'na styk' na krótkim grzbiecie mojej klaczy.  Jesteśmy w trakcie wykluczania wszelkich niepotrzebnych bodźców więc sprzedałam, a teraz nie wiem w czym wybierać. Była wersja, żeby wziąć Izabelkę z mniejszym siedziskiem - odpada przy mniejszym siedzisku zdecydowanie mniejszy kanał.
Jestem przeciętnego wzrostu i budowy - 164cm, siedzisko w Wintecu 17,5 ale w rozmiar mniejsze bym wlazła. Noga też ani długa, ani krótka 🙂

Siedziałam w Ratomce pożyczonej, z początku zakleszczyło mnie, po paru minutach przywykłam, aczkolwiek koń wściekły - chyba ją też zakleszczyło 🤔. No i tybinka długaśna.

Zainteresował mnie Kieffer Action, Kieffer Ulla Salzgeber albo Diamant, Ewentualnie Passier GG. To siodła, które wydają mi się takimi klasykami na początek. Oczywiście przeglądając ogłoszenia proszę sprzedających o konkretne wymiary paneli pod konia itd.
Natomiast nie wiem w czym jeszcze mogłabym szukać co daje takie oparcie, żeby w aktualnym treningu 'odwaliło' większość roboty za mnie.
Będę wdzięczna jeśli zasugerujecie coś, co niekoniecznie jest popularne ale fajne.
Derki
autor: cobrrra dnia 04 stycznia 2017 o 21:47
O, to mnie uspokoiłaś  🙂 W razie czego mam jeszcze podpinkę 150g, zaopatrzyłam się zupełnie przypadkowo, na tzw 'zaś', które myślałam, że długo nie nadejdzie  😀
Derki
autor: cobrrra dnia 04 stycznia 2017 o 16:39
Witam, pierwszy sezon derkuję kobyłę swoją, jest nieogolona, ale sierść mimo, że gęsta to króciusieńka. Aktualnie chodzi w Startowej padokówce na polarze, ale przy tych nadchodzących zapowiadanych mrozach po -20 zastanawiam się, czy nie ubrać w padokówkę 150g. Czy ewentualnie dorzucić tylko coś jeszcze pod spód tej aktualnej? Przebywa około 6h na padoku bez  możliwości schronienia się. Czasem jak pogoda ekstremalnie tragiczna, konie wypuszczane są na krócej, ok 2h. Stajnie mamy nawet w nocy otwartą więc nie jest dużej różnicy temperatur między tym co w stajni, a na zewnątrz. Natomiast żeby nie dokładać właścicielom roboty, aktualnie w tej padokówce stoi na okrągło - nie ściagamy na noc i chciałabym tak też robić przy tej cieplejszej. Oczywiście będę kontrolować czy się nie przegrzewa, właściciele w razie czego też dadzą znać, że coś nie tak. No i jak temperatura podskoczy to zamienię na tę bez wypełnienia. Tylko się chce upewnić, czy nie wydziwiam z tym 150g ?  🤣 🤣
I jeszcze pytanie, oddajecie derki tylko do tych pralni specjalistycznych dla zwierząt czy do takich zwykłych też ?
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: cobrrra dnia 08 grudnia 2016 o 22:52
O, to dokładnie 'ta trzecia' wyleciała mi nazwa ich z głowy zupełnie.
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: cobrrra dnia 07 grudnia 2016 o 23:29
U p.Waśko słyszałam że powstał niedawno kryty lonżownik na którym da się pojeździć, jak coś pokręciłam to proszę mnie poprawić 😡
U p. Uli Kordaszewskiej aktualnie brak miejsc i nawet jakaś kolejka się tworzy chętnych.
I jest jeszcze 'ta trzecia' w Węgrzcach, którą mamy tuż za płotem od p.Uli, ale średnio się orientuję co i jak tam wygląda. W wakacje koleżanka się dowiadywała o pensjonat i wiem tyle, że nie mają ujeżdżalni jakiejś sensownej. Widać, że konie na pastwisko puszczane cały rok, jakoś źle nie wyglądają, ale opinie chodzą dość nieciekawe. Aczkolwiek wiem, że są tam też pensjonariusze z długoletnim stażem.
Puśliska
autor: cobrrra dnia 18 listopada 2016 o 11:04
Czy skórzane puśliska do syntetycznego siodła to jakaś wielka zbrodnia? Czy skóra będzie wycierać czy niszczyć syntetyczny materiał na siodłe? Nie mogę nic znaleźć w internetach a w najbliższym otoczeniu wszyscy posiadają tylko skórzane siodła, natomiast  jestem świeżym posiadaczem ujeżdżeniówki winteca zakupionej z nierównymi puśliskami niestety... Poza tym syntetyczna wersja puślisk wydaje mi się jakaś taka... licha?
Dlatego proszę o radę  😡
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: cobrrra dnia 10 października 2016 o 13:01
Czy ktoś  trzyma aktualnie konia w SK Botoja i byłby tak miły odpowiedzieć na kilka pytań?  :kwiatek:
UCZCIWI sprzedawcy i kupujący na volcie
autor: cobrrra dnia 02 sierpnia 2016 o 14:17
Duży + dla buu jako sprzedawcy 🙂
Dzisiaj dotarło kupione siodło, bardzo dobrze zapakowane, kontakt sprawny  🤣
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: cobrrra dnia 08 listopada 2015 o 22:21
Dzwoniłam do niej jakiś czas temu i nie dojeżdża niestety. Napisałam o Michalowicach bo duża stajnia więc i trenerów pewnie dużo tam bywa ale chodzi mi ogólnie o dojeżdżających nawet do mniejszych stajni w tych okolicach generalnie 🙂
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: cobrrra dnia 08 listopada 2015 o 18:43
Witam, czy ktoś się orientuje kto z trenerów ma stałych podopiecznych w Michałowicach i może byłby w stanie dojechać do stajni w Węgrzcach? Chodzi mi o ujeżdżenie. Byłabym bardzo wdzięczna za polecenie kogoś  😉
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: cobrrra dnia 08 sierpnia 2014 o 13:37
Witam, czy jest tutaj ktoś jeżdżący z p. Martą Gindą i mógłby mi dać namiary?
I jeszcze jedno pytanie, czy ewentualnie polecacie jeszcze kogoś dojeżdżającego na treningi? Chodzi mi o taką ogólną pracę z koniem, z naciskiem na ujeżdżenie bo koń po kontuzji wraca do roboty, a stoimi w ośrodku w Nowej Hucie.
KOTY
autor: cobrrra dnia 02 marca 2014 o 14:13
Kurczę, moja kotka wczoraj w nocy wymiotowała niestrawioną surową wołowiną... Kiedyś, że dwa trzy razy też jej się to zdarzyło i nie mam pojęcia przez co.
Robaki? W sumie odrobaczam regularnie... Czy do weta szurać?
KOTY
autor: cobrrra dnia 12 lutego 2014 o 00:05
Bischa, też tak pomyślałam jak zobaczyłam Twoje zdjęcia kilka stron wcześniej, nawet z budowy są podobne, takie smukłe 😉 W sumie często jak przeglądam w internecie jakieś kocie strony trafiam na podobne szylkrety, ale najwięcej kopii to ma mój czarny kocur 🙂 Na całe szczęście trzykolorka ma chyba oryginalne umaszczenie bo z podobnym się nie spotkałam.

Przyszła dzisiaj Animonda i wybredna kotka bez proszenia zabrała się za jedzenie , zobaczymy czy się nie znudzi 🙂
KOTY
autor: cobrrra dnia 09 lutego 2014 o 19:57
Wistra, tak wiem, że one tylko raz na jakiś czas, dlatego też Porta 21 była podawana przy Feringa dodatkowo, ale właśnie przez miejscową utratę sierści odstawiłam oba, bo nie wiedziałam dokładnie, na które puchy mają taką reakcję, zresztą średnio za nimi przepadały raz jadły raz nawet nie spojrzały. Applaws z Almo był podawany z Catz Finefood na początku, ale odstawiłam bo wybredna kotka wszystko zwracała po chwili.
Właśnie myślę czy Animondy nie wziąć na próbę, żeby cokolwiek im urozmaicić.
No nic będę kombinować, dzięki za pomoc  🙂

Skoro się już odezwałam, to przedstawie moją trójkę:

Jamajka, 5 lat, miała być utopiona w rzece...


Axel vel Pimpuś, 5 lat, wyrzucony z rodzeństwem za śmietnik w zimie, adoptowany ze schroniska.


Kleo, 2 lata, znalazłam jej zdjęcie w internecie, zakochałam się no i po nią pojechałam z tatą 🙂
KOTY
autor: cobrrra dnia 09 lutego 2014 o 13:11
Witam wszystkie kociary  🙂
Do tej pory tylko sobie Was poczytywałam i wyciągałam wnioski z niektórych rad i doświadczeń 🙂
Teraz mam małe pytanko: jaką karmę mokrą z przyzwoitym składem polecicie, ale żeby była z kawałeczkami mięsa?
Mam trzy koty, w tym jedną kotkę wybitnie wybredną i do tej pory przerabiałam Feringa i Portę 21 ale po nich wszystkie trzy zaczęły mieć łyse placki, w międzyczasie był dodatkowo Applaws i Almo Nature ale po nich pojawiały się wymioty. Obecnie od ładnych kilku miesięcy są na Catz Finefood i nie było problemu, ale widzę że coraz mniej chętnie ją jedzą i wydaje mi się że problem może leżeć w konsystencji pasztetu, dlatego chciałabym dawać im coś na zmianę w kawałeczkach dla urozmaicenia.

Swoją drogą chyba wypadałoby mi się pochwalić sierściuchami  😀
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: cobrrra dnia 24 września 2013 o 09:08
Ośrodek jazdy konnej w Nowej Hucie poszukuje instruktora z uprawnieniami.
Więcej informacji na priv. 🙂
Pensjonaty, ośrodki jeździeckie- Kraków / Małopolska
autor: cobrrra dnia 17 czerwca 2013 o 22:06
Merino żyje i ma się całkiem dobrze, ale jest już na emeryturze i chodzi tylko na spacerki pod dziećmi (do 7 lat).
Mamy nowego szetlanda ale on dopiero wdraża się w pracę i nabiera doświadczenia pod dziećmi bardzo zaawansowanymi, z racji tego, że zajeżdżany w listopadzie. Podstawowym koniem dla dzieci jest u nas obecnie Vis, który z konia elektrycznego zrobił się grzecznym tuptusiem. Jednak jest to dość specyficzna sytuacja i dzieci są przyjmowane na 'jazdy próbne' (na Visa od lat 8-9, na Nugata teoretycznie od 7 ale zupełnie świeżego dziecka nie ma szans jeszcze na niego wsadzić) i jeśli dziecko jest chętne, nie boi się i ma jako taką koordynację ruchową to już na pierwszej jeździe jest przyjmowany na kurs, czasem potrzebna jest druga jazda próbna bo pierwsze kontakty z koniem bywają różne. Taki system działa u nas od roku i przez ten okres nie przyjęliśmy zaledwie 3 dzieci, które jak tylko wsiadły na konia kończyło się płaczem i piskiem ze strachu, że koń się w ogóle rusza  😉
Jeśli chodzi o spacerki na Merusiu to jest to kwestia indywidualna dziecka, niektóre troszkę się boją i 10 minut zwykłej oprowadzanki im zupełnie wystarcza, a są dzieci które są zapisane na stałe na grafik i mają pół godziny spacerku połączone z ćwiczeniami, małą ilością kłusa.
Kurs instruktora rekreacji ruchowej ze specjalnością j.k.
autor: cobrrra dnia 11 września 2012 o 23:21
Oczywiście, że moje zdanie jest tylko moja subiektywną opinią i każdy ma do takowej prawo.
Zależy kto czego oczekiwał od tego kursu, jakiego poziomu. Pan Wodyński powiedział, że na kursie PZJ już byśmy tak łatwo na egzaminie u niego nie mieli. Ja wraz z koleżankami potrzebowałyśmy papierka do pracy i chciałyśmy go zdobyć, ale też czegoś przy okazji się nauczyć i uważam, że to osiągnęłyśmy. Zdali u nas wszyscy, z tego co wiem na IRR 'prawie' wszyscy zdają, z różnym poziomem umiejętności. W naszej grupie była jedna dziewczyna, która zdaniem wszystkich nie powinna zdać, p.Ula była przekonana, że p. Wodyński jej nie puści, ale u niego już się zmobilizowała i postanowiła nie odmawiać oddania chociaż jednego skoku na treningu. Ale nad tym można się rozwodzić, jakiej jakości instruktorów produkują takie kursy, chociaż ja jestem zdania, że nawet najlepszy kurs z nas idealnego instruktora nie zrobi, tylko ukierunkuje a reszta pracy nad samym sobą to jest dopiero po kursie.
Co do p.Uli to u nas chamskich docinków nie było (a co najlepsze największym pogromem był i największy opierdziel dostaliśmy od p.Wodyńskiego), ona jest zwyczajnie ostrym instruktorem, który na co dzień nie 'bawi się' w rekreacji tylko prowadzi treningi indywidualne ludziom którzy chcą się rozwijać i wolą usłyszeć od swojego trenera że siedzą beznadziejnie, albo że ten koń idzie do dupy, niż płacić za wciskanie bajek. Ja jestem przyzwyczajona do takiego stylu prowadzenia treningu i tak lubię, więc mnie tam nie ruszało jak się dowiedziałam że siedzę jak kukła, wręcz zmobilizowało. Co do stylu jazdy p. Uli to budzi ona wiele kontrowersji w Małopolsce bo się nasłuchałyśmy przed wyjazdem jaki to postrach nie jest. Ale znów - ja jestem przyzwyczajona do takiego stylu pracy z koniem, tzn zamiast kopać łydką przez godzinę, żeby mi koń zakłusował wolę sprzedać tzw 'trzy szybkie' i koń już chodzi od pierwszej łydki. Była u nas taka sytuacja, że p.Ula wsiadła na jakiegoś tam konia, a że to rekreant to na łydkę kazał się cmoknąć i dostał kopa, nagle zajarzył i potem nie było potrzebne już nic oprócz delikatnych pomocy, a koń chodził podstawiony, luźny, lekko na przodzie. Pani Ula wsiadła też na konia mojej koleżanki, bo był problem z uwieszaniem się na wewnętrznej wodzy, problem przejechała, wytłumaczyła jak sobie z nim radzić, a dodam, że nie dokonała tego w sposób jakoś mega delikatny, koń się buntował ale odpuścił, a rolkuru nie było. Czasem trzeba trochę konsekwencji i zdecydowanego działania co nie oznacza, że zakatowaliśmy konia. I moim zdaniem p. Ula dosiad ma bardzo fajny, świadomy i wie kiedy czego użyć i w jaki sposób. Co do jazdy z nosem przed pionem, czasem jest tak, że trzeba konia dosłownie przepchnąć przez wędzidło, i od 10 sekund jechania lekko przeganaszowanym koń nie umrze, a żeby nie było, dodam, że nie toleruję rolowania konia i jeżdżeniu tak w codziennym treningu na milionie patentów jak gdyby nigdy nic. Jednak są to różne kwestie, różne podejścia/filozofie jeżeli chodzi o styl jazdy i wszystko jak najbardziej dyskusyjne. W każdym razie ja znęcania się nad zwierzętami nie uświadczyłam tam. A karuzele to w stajniach sportowych normalny widok, koń przed, po jeździe w celu rozstępowania lub w ciągu dnia idzie na karuzelę, taki jest sport, bo w większości stajni sportowych całodziennego padokowania nie ma, ewentualnie małe wybiegi i tyle. Konie według mnie wyglądały dobrze, żebra im nie wystawały, kręgosłupami na wierzchu też nie świeciły.
W sumie raczej spotykałam się z pozytywnymi opiniami przed wyjechaniem tam (moja koleżanka była rok przede mną i mówiła, że w porządku). Oczywiście, że u nas też były osoby nie zadowolone, jedna bo musiała skakać (no, niesamowite, żeby przyszły instruktor musiał umieć skoczyć 50tkę? skandal!), druga bo jeździ/kuje naturalnie i nie mogła patrzeć jak te biedne konie w podkowach chodzą. Właśnie swoją drogą, najwięcej nie podoba się chyba tzw 'naturalsom', nie obrażając nikogo, bo znam konie i jeźdźców preferujących tą szkołę jazdy (ale taką z prawdziwego zdarzenia, nie ludzi, którzy bezmyślnie machają sznurkami i uczących się z DVD tylko u 'źródła'😉 i ją szanuję.
Ale jak mówię, każdemu mogło się podobać mniej lub bardziej na tym kursie, a według mnie jakichś herezji do głowy nie wbijają, wszystko zgodne z klasycznym jeździectwem i współczesnym sposobem pracy z koniem.
Kurs instruktora rekreacji ruchowej ze specjalnością j.k.
autor: cobrrra dnia 11 września 2012 o 12:53
W sumie się Wam nie dziwię, że po perypetiach z teorią w Krakowie, nie najlepsze wrażenie odnieśliście, a nie ma nic gorszego niż zła organizacja i zmiany co 5 minut.
U nas jeden chłopak przyjechał 2 dni wcześniej z koniem i z tego co wiem nie było żadnego problemu. Bardzo niefajnie, że mieliście takie ekscesy.
Co do kulejących koni to na egzaminie była taka sytuacja, że jeden koń na rozprężeniu zaczął kuleć miał iść dwa przejazdy, w tym pode mną i organizator chciał żeby nie robić opóźnień i żeby mimo wszystko te dwa przejazdy poszedł, bo przecież nic mu się nie stanie, ale na całe szczęście, p. Wodyński powiedział, że to jest niedopuszczalne i koń ma zostać zmieniony. Ja tak czy inaczej powiedziałam, że na kulawym nie pojadę tylko wezmę konia koleżanki. Ale to było jedno jedyne nieporozumienie chyba na cały kurs.
Nasza grupa była mała, więc też może było łatwiej to wszystko ogarnąć, ale z tego co słyszeliśmy to raczej wyjątkami są małe grupy a normalnie jest po 20 osób minimum, więc powinni być przygotowani pod tym względem. Jeżeli chodzi o grafiki to w sumie mieliśmy je dość szybko, a ewentualne zmiany które wychodziły w praniu były uzgadniane przed jazdami, rano.
Przed pierwszą jazdą, też nikt nam nie powiedział gdzie co leży, gdzie kantary szczotki, tyle, że siodła i ogłowie podpisane, a chyba nikt nie lubi plątać się po obcej stajni i szukać grzebiąc wszędzie, ale na szczęście panowie stajenni byli bardzo mili i pomocni. Potem to już z górki było.
Może to kwestia terminu, na który trafiliśmy z tym kursem, że beż obozów, bez obłożenia klientami, ale organizacyjnie było bez zarzutu właściwie. Poza opisanymi wyżej niedopowiedzeniami wszystko jak w zegarku. Mimo wszystko dalej polecam 🙂
Kurs instruktora rekreacji ruchowej ze specjalnością j.k.
autor: cobrrra dnia 10 września 2012 o 20:55
Witam🙂
Byłam na kursie instruktorskim w Lalinie, w listopadzie zeszłego roku razem z 3 koleżankami i dwoma końmi od nas ze stajni i wrażenia odniosłyśmy bardzo pozytywne.
Bałyśmy się, że w sumie o organizatorach nic nigdy nie słyszałyśmy i że wydamy kupę pieniędzy a pojedziemy 'na wieś' i będą to zmarnowane 2 tygodnie, ale się miło rozczarowałyśmy. Jazdy zaczynają się już pierwszego dnia, a myślałyśmy że to żart 🙂 i ogólnie jest zapierdziel od rana do wieczora codziennie, jak nie jazdy to wykłady, jak nie wykłady to zawsze coś. Na początku mieliśmy zajęcia z p. Ulą Śliwą z którą nauczyliśmy się chyba najwięcej, ma specyficzne podejście ale bardzo dużą wiedzę, o czym świadczy, że do niej na trening indywidualny nie idzie się wcisnąć, i ogólnie w Małopolsce jest bardzo cenionym trenerem. Byliśmy nagrywani podczas jazdy a potem omawialiśmy każdego z osobna na wykładach - bardzo fajne. I teoria z p. Ulą też była konkretna. Potem jeździliśmy z Alą Mielcarek (mam nadzieje, że nie przekręciłam nazwiska) z którą było krótko i w sumie dużo dupereli typu woltyżerka, nas też rozczarowało lonżowanie młodego konia, niestety. No i zajęcia skokowe z p.Alą, mimo bardzo zaawansowanej grupy mieliśmy na chyba 30stkach... Ale z teorii żywienia i ogólnie chowu koni były okej. Był też weekend bez jazd, za to z samą teorią z lekarzem 'ludzkim' czyli pierwsza pomoc itd i z lekarzem weterynarii, dr Kalinowskim, i z psychologiem, baaardzo miłym - krótko ale ciekawie. Na końcu chyba ze 3 dni z p. Jackiem Wodyńskim zajęcia skokowe, w sumie z tego jeden dzień był skoków, jeden ćwiczenia na drągach, a 3 dzień to był egzamin skokowy. I niby nic bo stał okserek i stacjonata skakana na ósemkę, ale trzeba było skakać dopóki pan Wodyński nie uznał, że wystarczy. Niektórzy skoczyli tą ósemkę 2 razy a jeden pan skakał u nas tą kombinację chyba z 10 razy, prawie tam wyzionął ducha ze zmęczenia. Ogólnie kadra 'nie byle jaka' tylko ludzie z wiedzą i cenieni w środowisku jeździeckim, atmosfera przesympatyczna, na wykładach nie czuliśmy się jak w szkole, byliśmy traktowani jak dorośli ludzie, zawsze wszystko można było uzgodnić o wszystkim pogadać, jedzonko przepyszne i konie - o dziwo- bardzo fajne. Może to dlatego, że byłyśmy tam od połowy listopada więc konie po sezonie wakacyjnym były wypoczęte, nie wyłamywały, reagowały na pomoce z niektórymi dało się popracować dość konkretnie ujeżdżeniowo. Właściwie codziennie każdy jeździł na innym koniu, aczkolwiek nas była dość mała grup bo 11 osób, w tym 3 konie prywatne więc do rozdzielania koni tylko 8 osób. Były sytuacje, że ze 2 konie okulały, ale jak tylko ktoś zauważył kulawiznę, był zmieniany. Byliśmy raz w terenie, baaardzo szybkim 🙂
Co do oceniania nas to tak: wstępnych egzaminów nie było, p.Ula powiedziała, że poobserwuje nas na pierwszym treningu i jak ktoś ewidentnie się pomylił i zamiast na kurs nauki jazdy przyjechał przypadkowo na kurs instruktorski to się o tym dowie i może zostać ale do egzaminu nie przystąpi. Był egzamin z lonżowania dzieci, które są początkującymi klientami w Lalinie, lonżowaliśmy siebie nawzajem, ale to takiej luźnej ocenie podlegało raczej, ujeżdżenie 'zaliczaliśmy' w czasie jazd u p.Uli, egzamin teoretyczny był aczkolwiek też w luźnej atmosferze i nie ma się co stresować🙂 No i na koniec już wspomniany egzamin skokowy, ale p. Jacek podkreślał, że nie patrzy tylko na to co się dzieje nad przeszkodą ale na prowadzenie konia do przeszkody, zmiany nogi, najazdy, lądowanie na dobrą nogę itd. A, i można było sobie wykupić, w dość przystępnej cenie treningi u Bartka lub Łukasza, czynnych zawodników w skokach przez przeszkody.

Osobiście, miejsce wspaniałe, ludzie przesympatyczni, kadra kompetentna, konie w porządku. Z czystym sumieniem mogę polecieć kurs tam, bo mam poczucie, że się czegoś  nauczyłam, a nie tylko odbębniłam zajęcia żeby dostać papierek i wydałam bezsensownie pieniądze.
Mam nadzieje, że moje wypociny rozwieją wątpliwości niektórych niezdecydowanych 🙂
Pozdrawiam.
Maści i odmiany
autor: cobrrra dnia 25 lutego 2012 o 17:36
zuza: dziękuję za zdjęcia, niesamowite jak się zmieniała z roku na rok jej maść 🙂
Maści i odmiany
autor: cobrrra dnia 25 lutego 2012 o 13:30
zuza: tak, jej rodzice to Luba i Waron 🙂 Bardzo chętnie obejrzę zdjęcia Lubej.

furmanka: też właśnie obstawiałam taką, ale myślałam: 'aż taka mieszanka? niee." 🙂
Maści i odmiany
autor: cobrrra dnia 25 lutego 2012 o 03:08
Witam, ten wątek straszliwie mnie zaciekawił 🙂
Chciałabym, zasięgnąć opinii w sprawie jednego z naszych stajennych koni, da się na pierwszy rzut oka określić jej maść?

wyglądała tak:
http://imageshack.us/photo/my-images/18/pisanka17.jpg/
http://imageshack.us/photo/my-images/685/pisanka15.jpg/

obecnie wygląda tak:



z góry dziękuję za odpowiedź 🙂
Młode Konie
autor: cobrrra dnia 26 kwietnia 2011 o 13:47
Witam ponownie,
mam nadzieję, że tym razem to już faktycznie ostatni.

Aż się gotuję jak to czytam
Pacia, potrafisz zacytować fragment mojej wypowiedzi (w której 'zjechałam' Cię z góry na dół), który Twoim zdaniem jest przychylny Tobie, ehh. Ja rozumiem, że podejść w stajni i zapytać kogokolwiek o cokolwiek to ciężko, lepiej było wypytywać na forum, bo wydawało Ci się, że jesteś anonimowa i nikt Cię nie wytknie potem palcem: 'oo to ta co nie wie jak upaść konia'. Naiwnie myślałam, że jak wypowiem się jako osoba, która praktycznie codziennie widzi Cię w stajni i obserwuje Twoje poczynania z koniem to da Ci to do zrozumienia, że już nie jesteś taka anonimowa bo są ludzie, którzy potrafią zweryfikować każde słowo, a właściwie w większości kłamstwo jakie tutaj wypisujesz. Więc nie pisz proszę, że wczoraj go lonżowałaś na pomocach, bez wsiadania, bo nie wiem czy można nazwać lonżą 5minutową próbę lonżowania na gumach, przy pomocy 'wielu ludzi' którymi byli Twoi rodzice. Mieliśmy już kiedyś jedną 'dziefffcynkę z konisiem' i myślałam, że jest to najgorszy przypadek dziewuszki jaki kiedykolwiek zobaczę, niestety myliłam się. Owa dziewuszka potrafiła zapytać jakie ma kupić wędzidło, żeby się koń zatrzymywał, ale pytała NAS i była na bieżąco, ze spokojem prostowana w swoich 'nietypowych' poglądach. W końcu 'zapomniała' sobie, że ma konia co doprowadziło do rozmowy właściciela ośrodka z rodzicami (którzy też o koniach nie wiedzieli nic), zapewnili, że porozmawiają z córką, ale zanim ujrzeliśmy poprawę zabrali konia do innej stajni. Chcę podkreślić, że to nie jest tak, że nie reagujemy na to co Pacia wyczynia i jak będzie potrzeba to taka rozmowa między właścicielem a rodzicami pewnie będzie, bo to nie jest tak, że jak prywaciarz wstawia konia to wystarczy, że płaci i 'niech se robi z koniem co chce'.

A, i jeszcze do horka: nie do końca kojarzę kim jesteś, jednak masz informacje na bieżąco z aktualnościami w stajni, sprostuję tylko, że z tego co wiem to p. Bogdan ma uprawnienia trenera, tylko znów problem jest w tym, że trzeba ZAPYTAĆ o radę i POPROSIĆ o pomoc, z czym Patrycja ma ewidentny problem.

Znów apeluję o ogromny dystans do tego co pisze Pacia.

Pozdrawiam.
Młode Konie
autor: cobrrra dnia 23 kwietnia 2011 o 23:38
Witam.
Doszły mnie słuchy co Pacia wypisuje na tym forum i przez jakiś czas tylko obserwowałam, ale ponieważ jeżdżę 4 lata w tej stajni (bywam tam regularnie i często), w której Pacia trzyma konia postanowiłam wyjaśnić parę kwestii. Zaznaczam, że wypowiem się tutaj tylko raz, nie jestem stałym użytkownikiem tego forum i raczej nie będę, może jednak rozwieję niektóre wątpliwości.

- Pacia nie ma bladego pojęcia jak się zajmować koniem (nie twierdzę, że ja jestem mega doświadczona w tej kwestii, ale jakąś podstawową wiedzę mam), co już wszystkim pokazała dość wyraźnie. Jej rodzice niestety również.
-Kiedy przeczytałam historię o uciekającym koniu z lonży i nie reagującej Patrycji, a potem jeszcze usłyszałam realcję świadków, to się załamałam. Uważam, że przy teraźniejszej kondycji Kataniego to właśnie praca na lonży powinna być jego podstawową pracą, a po tamtym zdarzeniu, nie widziałam już więcej lonżowanego przez nią konia.
- Katani, owszem jest grzeczny i w boksie i pod siodłem, ale obawiam się, że przy takiej postawie Patrycji może się to zmienić. Miał już miejsce pewien incydent na moich i i kilku innych osób oczach kiedy to Katani wywrócił i podeptał jedną z dziewczynek, ponieważ wyrwał się przy wsiadaniu. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Oczywiście została jej zwrócona uwaga, że kiedy są problemy przy wsiadaniu ma prosić DOROSŁĄ osobę o pomoc, a nie 12letnie koleżanki, które trochę za bardzo podekcytowane pojawieniem się nowego konia, w dodatku własności ich rówieśniczki starają się pomagać, albo wręcz wyręczać ją w niektórych rzeczach.
- Po tym wyrwaniu się konia, pomagała przytrzymać go instruktorka i zauważyła zakrwawione kąciki pyska u konia, ewidentnie od za małego wędzidła, zwróciła na to uwagę, na co Patrycja odpowiedziała 'tak tak, dzisiaj mam zamiar kupić nowe wędzidło', wsiadła i jeździła mimo zranionego pyska. Nawiązuję tutaj do tego rzekomego usprawiedliwiania przez Pacię swojego zachowania poleceniami instruktorki. Specjalnie rozmawiałam z Instruktorką czy Pacia pyta ją o jakiekolwiek rady, a ona odparła, że oprócz kilku drobnostek nie za bardzo, a jeżeli chodzi o żywienie, wsiadanie, nie wsiadanie to sie od tego odcina. Sama tylko widzę, że kiedy już Pacia wsiada to instruktorka udziela kilku wskazówek, żeby ten koń chociaż szedł wygięty w odpowiednią stronę i galopował przy ścianie (o zgrozo).
- Będąc przy sposobie w jaki Pacia 'jeździ' swojego konia, to również można się czasem za głowę złapać. Koń wygięty w drugą stronę, złażący ze ściany, galopujący od bata nie od łydki, bo Pacia potrafi całe koło jechać rozpędzonym kłusem, klepiąc batem i cmokając z nadzieją, że koń zagalopuje. A ostatnio zaczyna oddawać z zadu na bat, na co Pacia też nie reaguje i również została jej zwrócona uwaga, że stwarza tym niebezpieczeństwo na ujeżdżalni. Słyszałam również, że Katani lubi sobie czasem 'chrumknąć' znacząco na innego konia, co również spotyka się z kompletnym brakiem reakcji Paci. Wspomnę też, że Pacia prosiła kiedyś o wyjaśnienie jak robić kontrgalopy, lotne zmiany nogi, a kiedy spotkała się z krytyką wymówką było, że to chodzi o konia koleżanki. Otóż, Paci chodziło o jej konia, ponieważ osobiście widziałam jak robiła, tzn usiłowała robić lotne zmiany i nie był to przyjemny widok.
- Sprawa pastwisk. Nie jesteśmy stajnią idealną, bo usytułowaną w środku miasta, o niewielkiej powierzchni i niestety nie posiadamy takich luksusów jakim są pastwiska. Mamy tylko mały trawiasty wybieg, który nie służy do wypasania koni w pełnym tego słowa rozumieniu. Ale jak któraś z udzielających się tutaj forumowiczek napisała, nie miała pastwisk w poprzedniej stajni, ale siedziała wtedy z koniem godzinami na trawie wokół ośrodka, więc na to jest sposób. Jednak mam wrażenie, że Pacia woli błyszczeć wśród naszych młodszych klubowiczek tym, że ma tego swojego ukochanego konia, niż zajmować się nim na poważnie.

Podsumowując Pacia nie prosi o rady kompletnie, mimo, że wiedza właściciela ośrodka, w którym trzyma konia jest podparta ogromnym doświadczeniem, mamy też kilka innych koni w pensjonacie i ich właściciele też mają ogromną wiedzę. A jeśli już ktoś postanowi Pacię obdarować radą to ona ją odrzuca na każdym kroku. Wydaje mi się również, że chce błyszczeć swoim koniem nie tylko u nas w klubie ale i w internecie, czego wynikiem jest jej 'popularność' na tym forum. Ma też chyba troszkę wybujałą wyobraźnię co pomaga w ubarwianiu jej opowieści, w których i tak się już sama pogubiła. Proszę więc o nie patrzenie na nasz ośrodek i instruktora przez pryzmat opowieści tej osoby.