fibi

Konto zarejstrowane: 15 listopada 2014

Najnowsze posty użytkownika:

Akcja dla koni z Morskiego Oka
autor: fibi dnia 26 listopada 2014 o 11:31
fibi, od początku mojego wypowiadania się w tym temacie na forum pisałam wielokrotnie "mój ojciec", więc nie wiem skąd to zaskoczenie. Ogólnie na forum też nigdy nie kryłam jak mam na nazwisko i jakie są moje "korzenie" pracy z końmi.

W jednym się z Tobą zgodzę - mój ojciec jest szanowny, a dodatkowo szanowany i jest specjalistą w zakresie hodowli i użytkowania koni.

[quote author=Tania link=topic=95695.msg2228480#msg2228480 date=1416659203]
Ascaia- dziękuję za wyjaśnienia. Rozumiem. Pytałam, bo odniosłam wrażenie, że ten raport ( z zacnymi nazwiskami) trochę usprawiedliwia tych fiakrów, którzy rzeczywiście męczą konie. Bo jakaś tam grupa taka jest. Może wyjątki-nie wiem. Jakby nie było konie padały. Dziewczyny pisały, że widziały i marne, zmęczone konie. Na pewno w upały się męczą. Ja w upał chowam konie do stajni i nawet o dwukółce nie pomyślę. A turyści w takie pogodne dni chcą być dowiezieni. Czyli rynek/chętni/kasa są.
Rozumiem, że ze strony obrońców jest stanowisko sztywne i koniec. To źle. Dla koni źle.

Wyniki analiz nie mają na celu nikogo i niczego usprawiedliwić. Mają zadanie pokazać stan rzeczy- czy dochodzi do przeciążeń, czy konie są w złej kondycji. Oczywiście robią badania w takich warunkach jakie są im udostępnione.
Żeby zupełnie wykluczyć "ludzkie gadanie" to trzeba by zrobić wszystkie badania na próbie 100%. Czyli wszystkie konie weterynaryjnie. Wszystkie konie zważyć. Wszystkie wozy zważyć. Itd. Wtedy byłyby to badania idealne. Ale wszyscy eksperci są spoza Zakopanego, w dodatku to nie są ich autorskie idee badań, żeby mogli w pełni kontrolować warunki.
Dlatego mi się coraz bardziej nie podoba postępowanie TPN. A może władz powiatu, gminy?
Bo widzę rzeczywiście pewną opieszałość i niedokładność w działaniach, w informacjach. A za to "wystawili" ekspertów na publiczny żer. A sami stanęli jakby z boku sprawy.
[/quote]

No to jak w takim razie ten specjalista może popełniać takie błędy? Skoro przy poprzednio dopuszczanej liczbie osób też twierdził, że wszyskto jest w porządku i konie nie są przeciążane? Jakoś liczbę osób zmniejszono, nawet kiedy było po 20 osób na wóz pakowane, jacyś specjaliści twierdzili, że nie dzieje się koniom krzywda (czy akurat Twój ojciec to już nie wiem), więc akurat z mojej perspektywy właśnie na usprawiedliwianie tego procederu to wygląda. Tym bardziej przy powyższym oświadczeniu innego specjalisty.
Akcja dla koni z Morskiego Oka
autor: fibi dnia 26 listopada 2014 o 11:26
to dzisiejsze oświadczenie Irka Kozłowskiego! (z jego profilu na fb)

BARDZO WAŻNA WYPOWIEDŹ AUTORYTETU I TRENERA KONI.

KONIE W MORSKIM OKU SĄ PRZECIĄŻONE!

PRZECZYTAJCIE!

"To co powiedziałem w programie TVN 24 nie wyczerpuje tematu, między innymi ze względu na bardzo krótki czas antenowy.
Dlatego uzupełniam to poniższym tekstem.
"DO NASTĘPNEGO WYPADKU BĘDZIE CISZA"
Konflikt między góralami, a ekologami dotyczący pracy koni na Morskim okiem trwa od lat.
Górale bronią źródła swoich dochodów (nie małych !!!), a ekolodzy dobra koni.
Za góralami stoją lokalne władze administracyjne, za ekologami tysiące podpisów jakie zebrali od mniej lub bardziej uświadomionych ludzi.
Jedni i drudzy mają swoje racje. Jedni i drudzy bronią ich w coraz bardziej zaciekły sposób. Ostatni zapowiadany protest ekologów, jaki miał miejsce09 listopada, przerodził się w regularną bitwę.
Była policja, straż miejska i oczywiście media.
Media, którym bardziej zależy na pokazaniu konfliktu w tak „atrakcyjnej„ formie, niż rozwiązaniu go, bo cóż będą wtedy pokazywać. Trudno się też dziwić, zwłaszcza całodobowym stacjom informacyjnym. Efektem tego były „fruwające” na ekranach telewizorów obrazki tłumu szarpiących się ludzi, wśród których miotały się bogu ducha winne, przerażone konie.
Media muszą mieć temat. Przykładem niech będzie fakt, że następnego dnia było już „po temacie”, ponieważ pojawił się nowy, czyli zadyma na Święcie Niepodległości.

O „Morskim Oku” nie wspominał już nikt.
STANOWISKA STRON.
Ekolodzy żądają całkowitego wycofania transportu konnego nad Morskie Oko, górale wręcz przeciwnie, uważają, że to są ziemie ich przodków i mają prawo robić na nich, co chcą.
Warto wspomnieć, że administracja, czyli władze samorządowe, bardzo mocno trzymają stronę górali. Trudno się dziwić, jeśli MIESIĘCZNY wpływ do ich kasy z tytułu opłaconych licencji fiakrów to ok. 80 tys. zł.
Rokroczny, trwający 2 dni przegląd weterynaryjny wszystkich koni, prowadzony przez tamtejszego lekarza weterynarii, przynosi w/w dochód ok. 30 tys. zł.
Jego opinia jest kluczowa przy jakichkolwiek wątpliwościach dotyczących zdrowia koni.
Jeśli już jesteś przy kwestiach opłat, to warto również nadmienić, że dniówka fiakra to od 3 do ponad 6 tys zł. DNIÓWKA !!!
Dlatego jeśli media pokazują obrazek skruszonego górala, który z frasobliwą miną, płaczliwym tonem opowiada, że to dla niego i jego rodziny to być albo nie być, to pamiętajmy, o jaki byt tu chodzi. Kilkutysięczny dzienny utarg!!!
Tak swoją drogą, szkoda, że media tak bardzo nie interesują się bytem tych rolników z Podlasia, którzy również żyją z turystyki.
Jeśli dzisiejszy rynek pozwala na zakup konia zdolnego do pracy za 8 tys zł, to trudno się dziwić, że nie wszyscy przywiązują wagę do dbania o to zwierzę, adekwatnie do bardzo ciężkiej pracy, jaką ono wykonuje. PS: Gdyby dojrzały koń kosztował 30 tys zł (tyle kosztować powinien, aby hodowla miała ekonomiczny sens) jestem pewien, że troska właścicieli była by zupełnie inna.
EKOLODZY przez swoje dotychczasowe działania spowodowali, że wprowadzono dożo pozytywnych zmian. Trudno to sobie wyobrazić, ale jeszcze nie tak dawno na wozach siedziało po 25 osób, a ciągały je niejednokrotnie konie 2,5 i 3 letnie. To tak jakby dziesięcioletnie dziecko zmuszać do bardzo ciężkiej pracy.
W wyniku takiego postępowania wiele zniszczonych koni trafiło do rzeźni. Jak się do tego ma opiewana w mediach góralska miłość do koni? Dla mnie to nie jest miłość do koni, lecz do konia. Tego żyjącego i zarabiającego „dutki”. Później tak samo gorliwa miłość jest przelewana na kolejnego „zarabiającego”. Czy tak ma wyglądać góralska miłość do koni?
Chwała ekologom za to, że pilnują tematu, gdyby nie to, „miłosny proceder” trwałby do dzisiaj.
Za sprawą ich działań przeprowadzono również szereg badań siły uciągu, oraz różnorakich pomiarów określających wpływ obecności zaprzęgów w tym konkretnym miejscu.
Czy jest rozwiązanie które usatysfakcjonuje obie strony ?
WĄTPIĘ.
Natomiast mam propozycję, która będzie NAJLEPSZA DLA KONI, oraz całego zjawiska, jakim jest TRADYCJA jazdy zaprzęgami na podhalu.
Przypomnę, że zarówno górale, jak i decydenci przekonujący o zasadności obecności zaprzęgów w tym miejscu bezustannie powołują się na tradycje.
Dawnymi czasy, kiedy kolej nie dojeżdżała do Zakopanego, a motoryzacja praktycznie nie istniała. Turyści byli odbierani z dworca kolejowego w Krakowie i zaprzęgami dowożeni do oddalonego o 100 km Zakopanego. Trwało to najczęściej dwa dni. Nie były to platformy kilkunastoosobowe, lecz bryczki lub wozy chłopskie. Górale mają swoje określenie na wozy używane w rolnictwie przystosowane do przewozu turystów: „fasiąk”. To dość dziwny twór językowy, a pochodzi od nazwy wasąg, czyli lekki pojazd włościański.
W czasach, o których wspomniałem, pojazdy te były zrobione w ten sposób, że na podwozie zwykłego wozu na drewnianych kołach, z metalową obręczą, była zakładana skrzynia (kasta) wyplatana ciosanym drewnem jesionu. Na tym były rozciągnięte kabłąki przykryte lnianym płótnem. Taki pojazd oprócz tego, że wyglądał stylowo, był lekki i był w stanie zabrać od 6 do 8 osób.
DO TAKICH POJAZDÓW NALEŻY POWRÓCIĆ.
Wykonanie takiego powozu nie stanowi najmniejszego problemu. Powinien być wyposażony w hamulce na obydwie osie, resory, amortyzowany, bardzo mocny dyszel, oblane gumą obręcze kół ze szprychami.
Głos, który podniesie się natychmiast to „góralski lament” że to kosztuje itp.
Jeśli przy kilkutysięcznej dniówce biedny baca płacze, że będzie musiał za to zapłacić to nie dajmy się nabrać! Koszt zakupu takiego pojazdu, który jest inwestycją na długie lata, nie przekroczy 20 tys. zł.
Jego na to absolutnie stać, a platformy na kołach od osobowego auta, które dzisiaj wciągają na górę konie, nie mają nic wspólnego z tradycją.
WARUNKI W JAKICH PRACUJĄ KONIE nad Morskim Okiem to również kwestia postojów. Nagminnie zdarza się tak, że te z koni, które skończyły kurs są ładowne na samochody lub przyczepy i przetrzymywane są na nich po kilka lub kilkanaście godzin. To nie powinno się dziać. Na miejscu postoju powinna być zbudowana drewniana wiata ze stanowiskami wyścielonymi słomą, w której konie mogą faktycznie odpocząć. Dla lokalnej administracji, która z comiesięcznej sprzedaży licencji zarabia krocie, to pestka. Taki budynek (bez stałego związku z gruntem) powinien być wykonany estetycznie, w nawiązaniu do drewnianej architektury regionu. Jeśli władze administracyjne tylko jeden miesięczny dochód z licencji fiakrów przeznaczą na w/w inwestycję to absolutnie wystarczy.
Jest jeszcze szereg kwestii, które dotyczą BEZPIECZEŃSTWA.
PO PIERWSZE. Licencje powinny być wydawane tym fiakrom, którzy zdadzą teoretyczny i praktyczny egzamin dotyczący zasad bezpiecznego powożenia. DLACZEGO kierowca autobusu musi przejść niezliczoną ilość badań, testów, egzaminów, zanim siądzie za kierownicę pojazdu wypełnionego po brzegi ludźmi? Góral w związku z tym, że powoził jego dziadek i ojciec, nie musi umieć nic. Warto dodać, że pasażerami niejednokrotnie są również dzieci i osoby niepełnosprawne.
Co do bezpieczeństwa: Widziałem na własne oczy, jak lekarz (wspomniany już wcześniej) w celu zbadania tętna konia zaprzężonego do pojazdu, odpina naszelnik (czyli to czym uprząż jest przymocowana od przodu do dyszla) … uwaga: nie odpinając pasów pociągowych wchodzi między dwa konie i bada. Tego rodzaju błąd jest złamaniem absolutnie podstawowych zasad bezpieczeństwa powożenia. Ani góral, który stoi obok, ani lekarz weterynarii nie mają pojęcia o tym, jakie zagrożenie powodują dla koni, siebie i otoczenia postępując w ten sposób.
PO DRUGIE. Na każdym zaprzęgu obok powożącego powinna być osoba towarzysząca (luzak), której zadaniem będzie dbanie po bezpieczeństwo. Jak ważna możne być rola takiej osoby chyba nikogo nie trzeba przekonywać. To czasami ma decydujący wpływ na bezpieczeństwo, nie tylko pasażerów i koni, ale również wszystkich osób w otoczeniu. Przypomnę, że codziennie przewija się tam tysiące turystów, a znaczna ich ilość nie korzysta z zaprzęgów, lecz idzie nad Morskie Oko piechotą.
PO TRZECIE. W zaprzęgach w tym konkretnym miejscu powinny pracować konie co najmniej 6-o letnie. To jest wiek, w którym organizm jest w pełni dojrzały i gotowy do wykonywania ciężkiej pracy. Ekonomicznie eksploatowany koń może pracować kilkanaście lat. Nierzadko zdarzają się przypadki koni ponad dwudziestoletnich, w pełni zdrowych i chętnych do pracy. Dlaczego nie nad Morskim Okiem?
PODSUMOWANIE
Obecnie konie w pracy nad Morskim Okiem są PRZECIĄŻANE !
Przeciążenia te wynikają wyłącznie z powszechnego, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, zjawiska jakim jest NIEPOHAMOWANA LUDZKA PAZERNOŚĆ, na szybki zysk.
Zaproponowane powyżej zmiany moim zdaniem nikogo nie krzywdzą, a co najważniejsze poprawią byt zwierząt.
Na zakończenie dodam, że nie jestem stroną w tym sporze, a to co proponuję opieram na doświadczeniu ponad dwudziestoletniej pracy z końmi zaprzęgowymi, ludźmi o różnym poziomie umiejętności powożenia oraz fakcie, że kilka razy występowałem jako biegły w sprawach sądowych dotyczących wypadków z udziałem zaprzęgów w których ginęły nie tylko konie.
Pozdrawiam.
Ireneusz Kozłowski"
Akcja dla koni z Morskiego Oka
autor: fibi dnia 22 listopada 2014 o 18:32
Taniu eksperci nie są od negocjacji. Oni mieli zbadań jak stan wygląda z punktu wiedzenia wiedzy hipologicznej, weterynaryjnej, itd. To nie jest tak, że oni decydują. Oni nawet nie mają "obowiązku" uczestniczyć w rozmowach. Przeprowadzili badania, badania wykazały to i to, jest opinia. To grono wspomagające, a nie uczestniczy konfliktu.
Rozmawiać może (i powinien) TPN. Z fiakrami, z animalsami i z mediami.

15 października na spotkaniu w TPN miała powstać Grupa Robocza ds. transportu konnego na MO, której zadaniem byłoby wypracowanie kompromisu. Tak naprawdę nie powstała, bo fundacje tylko wykrzykiwały, że nie ma opcji na jakiekolwiek dyskusje. Że jedne co ich interesuje to natychmiastowy zakaz transportu konnego. Dokładnie tak wypowiadały się fundacja Viva i Tatrzański TOZ - najbardziej aktywne w ilość i "głośności" wypowiedzi panie czyli Anna Płaszczyk i Beata Czerska. Pani Dorota W. która przejęła konia o imieniu Awans wygłosiła na początku expose (przerywając powitanie dyrektorowi TPN) i w ogóle wyszła mówiąc, że tu nie ma o czym rozmawiać. Spokojnie odzywali się przedstawiciele fundacji Gaja i Centaurus, ale to była jedna, dwie wypowiedzi. Pozostali milczeli. Zasadniczo prawie 6 godzinne spotkanie to były stanowcze wywody pań AP i BCz. I cały czas było "nie będziemy o niczym dyskutować". Kiedy fiakrzy chcieli mówić to byli zakrzykiwani, wyśmiewani, obrażani. Nawet to, że fundacje usiadły przy stole tak, że mieli każdy jeden mikrofon dla siebie, a eksperci i fiakarzy musieli do mikrofonu wędrować przez pół sali.
Ja zabrałam głos na sam koniec. Jako obserwator, jako osoba, która nie ma żadnych interesów w sprawie. I między innymi zaproponowałam zmniejszenie ilości osób lub rozmowę nad zmianą zaprzęgów. Fiakrzy powiedzieli - możemy pomyśleć, tylko, żeby nie było tak, że zaraz będzie tylko można ciągnąć za sobą dwukółkę z jednym pasażerem. Fundacja Viva i TTOZ w ogóle nie odpowiedziały na tę część mojej wypowiedzi. Było tylko - to jest znęcanie się, to jest przestępstwo, natychmiast zakazać, nie ma o czym rozmawiać, a ile pani ma koni, a jak się pani nimi opiekuje, a ile pani ma lat... Nie mówiąc o tym, że później próbowano także mnie obrazić. Tylko wtedy się jednak pohamowano. chyba dlatego, że było twarzą w twarz . A teraz jak wiecie pani Anna P. pod pseudo Klaudynka Spadalska na facebooku pisze już wprost pod moim adresem w mocno obraźliwym tonie.

Więc nie wiem czy jest pole manewru.

PS. Weź jeszcze pod uwagę, że animalsom wyszło, że na wozie może zostać fiakier i jeden pasażer. Bo inaczej to dalej znęcanie się nad końmi.



ale, ale. Czy mi się dobrze wydaje, że oto wypowiada się córka szanownego specjalisty Kolstrunga?
Akcja dla koni z Morskiego Oka
autor: fibi dnia 19 listopada 2014 o 18:14
Zastanawia mnie skąd oni mają informacje ile koni pojechało do rzeźni? Przecież takie informacje ma tylko właściciel konia i PZHK.


wpisz sobie w google: hej na kon raport podsumowujący
i masz dokładnie opisane co się z tymi końmi działo w 2012, z tego co wiem w późniejszych latach już takich informacji nie udostępniano bo za duży szum się robił.
Akcja dla koni z Morskiego Oka
autor: fibi dnia 18 listopada 2014 o 21:21
fibi po raz kolejny edytuj posty!


No też próbowałam! pierwszy jest w ogóle niepotrzebny, chciałam usunąć ale takiej opcji nie widzę  😲
Akcja dla koni z Morskiego Oka
autor: fibi dnia 18 listopada 2014 o 20:35
[quote author=_Gaga link=topic=95695.msg2225856#msg2225856 date=1416337317]
fibi, z tym, że... ja nie oglądam telewizji
taka sytuacja 😁





ale osobiście tam byłaś i widziałaś jakie mają konie? czy tylko z tych zdjęć (skoro nie tv) czerpiesz informacje?
Akcja dla koni z Morskiego Oka
autor: fibi dnia 18 listopada 2014 o 20:31
o maaatko, nie mogę usunąć posta? sorki za taki pusty,  kliknęło mi się dwa razy i zonk.
Akcja dla koni z Morskiego Oka
autor: fibi dnia 18 listopada 2014 o 18:56
Ascaia - to jest ten kran czy nie ma? Bo eko...pisza, ze wode trzeba nabrac z potoku i dlatego malo komu chce sie to robic. Widzialas go?


z tego co ja czytałam (bo tak jak pisałam wcześniej w momencie wizyty nad MO nie byłam zorientowana w przepisach itd.) to wodę trzeba nosić w wiadrach jakiś kawałek i mało, który ma na to czas czy ochotę. Więc wychodziłoby na to, że może jakiś kranik jest, ale na tyle niewygodnie umiejscowiony, że z niego nie korzystają? Chętnie się dowiem jak jest dokładnie.
Akcja dla koni z Morskiego Oka
autor: fibi dnia 18 listopada 2014 o 17:40
[quote author=_Gaga link=topic=95695.msg2225282#msg2225282 date=1416295892]
A.kajca, w rzeźni dostaną za konia ze 3 - 4 tyś. max...
Nieoprzęgnięty kilka - kilkanaście tygodni bedzie "darmozjadem" zatem na pewno szybko też do rzeźni trafi, bo po co utrzymwyać takiego? A że się na nim te 5-6 tysi straci, to co? Przecież wielcy miłośnicy koni wiedzą lepiej i na pewno opisana przez Ciebie para zaprzęgowa do rzeźni trafiła w 3 tygodnie  🤔wirek:

fibi ja nadal czekam na źródła, z których kupuje się oprzęgnięte konie po 3 000 zł. Mieszkam prawie-że nad morzem, zatem po górach konie chodzić nie będą, do rzeźni tez nie planujęwysyłać... a kupiłabym chętnie kilka w tej cenie. Prooszę daj namiary na takie cuda  🙇

Faza zauważ, że wieczne przekraczanie uprawnień widzą tylko prawdziwi miłośnicy koni. Widzą też że koń tarantowaty potrafi w 3 godziny zrobić kilkanaście kursów na MO i z powrotem (kuurcze może to był pegaz? :hihi🙂... Sami wozacy przestrzegają regulaminu z obawie o licencje. Nadużycia zdarzają się wszędzie - i fakt kontrole byłyby najrozsądniejszym wyjściem. Kotrole i edukacja. I taki program jest powoli wdrażany - posała o tym wielokrotnie Ascaia. 🙂

[/quote]

To nie ja pisałam o koniach za 3tys. ale naprawdę polecam najpierw tam pojechać i zobaczyć te konie. To, że w tv akurat pokazywali te największe i najładniejsze (Przecież wiedzieli, że będą różne stacje tv) to jeszcze nie znaczy, że wszystkie takie są, a wręcz przeciwnie, niewiele takich.
Akcja dla koni z Morskiego Oka
autor: fibi dnia 18 listopada 2014 o 17:34
fibi, to w końcu ile zajmuje koniom trasa pod górę? A ile w dół? Pod górę zapewne w tempie pieszego. Sama piszesz, że trasa zabiera 2/2,5 h. Przyjmijmy, że 2.
Godz. 16- gdoz. 8 = 8h. 8:2 = 4. Wychodzi, że ciągu dniówki koń nie jest w stanie zrobić więcej niż 4 trasy - i to bez odpoczynku (a odpoczynki są). To jakim cudem w ciągu 3 h "kilka" razy widziałaś taranta? Może szłaś szybciej - mijałaś, odpoczywałaś, on cię mijała - i tak w kółko? A może jednak był więcej niż jeden tarant? Coś jak w bajce o dwóch żółwiach i zającu.
No nijak mi się matematyka na poziomie 2/3 klasy podstawówki nie zgadza 🤔
Dobrostan koni jest ważny. Ale logika - też.

Co do podatków, to chyba nadal wozacy opodatkowani są w formie karty podatkowej, niezwykle dogodnej formy opodatkowania: deklarujesz dochód (a nawet nie, bo jest ustalony na wsi/w mieście danej wielkości) i płacisz ustaloną sumę. Zmiana wymagałaby zmian na poziomie ustawowym, i to w ustawie, którą zawsze sejm boi się ruszać. Też bym protestowała, gdyby ktoś chciał mi na silę zmienić zajęcie z opodatkowanego kartą na podlegające podatkowi na zasadach ogólnych, z VAT-em i kasą fiskalną. Do takiego protestu nie trzeba być fiakrem/góralem.

Ogólnie większość użytkowników tego forum nie popiera koncepcji likwidacji(!) przewozów na MO. W trosce o los koni - tych zaprzęgowych znad MO, i (w niedalekiej przyszłości?) WSZYSTKICH ciężko pracujących. W obawie o ich NIEBYT. Natomiast nikt nie powiedział, że jest dobrze i tak trzymać. Jest problem i trzeba znaleźć rozwiązanie.
Na razie nikt nawet nie zdefiniował problemu.

Właśnie. Mógłby ktoś mi wyjaśnić co jest problemem w tej kwestii? Wykroczenia przeciw dobrostanowi koni? Z jakich przyczyn występują? Jakie środki zaradcze?
A może... co innego? (tu mogłabym podać kilka przypuszczalnych wersji 🤔)


nie, nie, konie pokonuja trasę w godzinę. Mi zajęło to tyle bo szłam z wychowankami i po prostu często robiliśmy sobie przerwy, na kanapkę, na zdjęcia, na opowieści przewodnika, więc absolutnie nie ma co porównywać, tym bardziej, że konie większą część trasy kłusuja a nie idą spacerkiem. I to nie ja pisałam o tarancie 😉 Ja pisałam o woźnicy, którego kilka razy widziałam w tym czasie (zejście, wejście i wszystko pomiędzy).
Akcja dla koni z Morskiego Oka
autor: fibi dnia 17 listopada 2014 o 22:04
oho, Akleshia wie wszystko. Nie "kłamię" tylko przytaczam to co wiem, a jak fiakrzy są na ustępstwa nastawieni to wystarczy spojrzeć ile się w tej sprawie przez 5 LAT zmieniło (czyli realnie wielkie NIC), rzeczywiście ustępstwa, że hej! Fiakrzy nie dyskutują, od razu lecą inwektywy, przekleństwa, później bat tudzież pięści, wystarczy spróbować zrobić zdjęcie czy nagrać co się dzieje nad MO, w ten sposób się fiakrzy pilnują, w żaden inny.
Mówiłaś o koniach z Posadowa to odpowiedziałam, ty mnie też nieszczególnie interesujesz, dziękuję bardzo.
Wszystkie pobliskie szkółki znam i cenię, konie pracują te same od wielu lat, więc nie mam gdzie się "kłaść plackiem". I co to za argument w ogóle? "O, te konie mają jeszcze gorzej to tym nie pomagajmy!", brawo.

Isabelle, policz sobie, skoro pracują od 8 czy 9 do późnego popołudnia (czy nawet wieczora?), a jedna trasa tam i z powrotem zajmuje ok.2/2.5h to ile dziennie ich zrobią? Poza tym wystarczy przeczytać jeszcze raz co pisała koniczkowaaa, ja sama przy ostatniej wizycie kiedy szłam jakieś 2-2.5h, siedzenie na górze przez godzinę, a później jeszcze w dół jakieś 2h widziałam jednego fiakra kilka razy (bardzo charakterystyczny ogromny facet). Nie liczyłam ile dokładnie bo wtedy jeszcze nie orientowałam się w przepisach, natomiast od razu było widać w jakim stanie są te konie. Jeśli w tym czasie zrobił już kilka wjazdów to ile robi przez cały dzień? 10tys. miałby gdyby wjeżdżał raz dziennie przez 10dni, taaaa jasne. Wg. przepisów fiakr może przecież wjechać jedną parą 2 razy, później ma jeszcze drugą, a, że jedną parą robi więcej niż 2 wjazdy to spokojnie wychodzi 6 dziennie jak nie więcej.
Akcja dla koni z Morskiego Oka
autor: fibi dnia 17 listopada 2014 o 20:37
Akleshia, mieszkam niedaleko Posadowa, wiem co się tam działo i wiele moich znajomych prowadzących w okolicy szkółki pomagało kiedy sprawa wyszła na jaw, to tak apropos "masz jeszcze czelność mówić coś na temat pomocy i robienia jakiś akcji".
Nie wiem ile razy jeszcze mam to powtarzać: problem jest w tym, że z fiakrami NIE DA SIĘ DYSKUTOWAĆ! Nie zgadzają sie na nic, a jak już się zgadzają (np., że mniej osób na wozie - 12) to i tak w praktyce robią swoje.
O podkuciu tych koni już ktoś tu wcześniej pisał i to nie w pozytywach, prawda? A podane przeze mnie zdjęcie pokazywało ten ich pozal się Boże "hamulec", kopyta ktoś przy okazji skomentował, o hacelach pisała kobieta, która od 30 lat pracuje z końmi, więc coś tam chyba wie...?

Gaga, przecież ci napisałam, że 50tys miesięcznie, a ty mi o 10tys za dwa miesiące piszesz? Jakim cudem mieli by tyle zarobić skoro za jeden kurs dostają 1000zł (jeśli biorą przepisową liczbę turystów) a dziennie aż do wieczora robią ich z 6? DZIENNIE! I to razy te ich teoretyczne 10 dni to już masz 60tys. w jeden miesiąc. No sory, ale ja nie znam nikogo kto by tyle zarabiał... I sezon to nie tylko wakacje, są jeszcze ferie, weekend majowy i w zasadzie każdy długi weekend.
Akcja dla koni z Morskiego Oka
autor: fibi dnia 17 listopada 2014 o 19:37
tyle się napisałam i mi gdzieś wcięło  😫 więc jeszcze raz (jakby się ten mój poprzedni wpis pojawił to sorki za dubel 😉 )

Fiakrzy nie wystawiają paragonów i są z tego prawnie zwolnieni - podobno nie było wtedy takich kas, które by te warunki wytrzymały. Rozliczają się z 10 dni pracy miesięcznie i dwóch (o ile dobrze pamiętam) wjazdów każdego tego dnia. A, że robią ich duuuużo więcej to większość ich zarobków jest na czarno. Obliczono nawet, że średni zarobek w sezonie wynosi ok.50tyś miesięcznie!
Swoją droga grupa posłów (coś tam przyjaciół zwierząt, nie pamiętam nazwy) złożyli odpowiednie pismo gdzie trzeba i będą prowadzone działania, żeby to eldorado podatowe zakończyć. I tu się też głównie rzecz rozbija - nie chcą meleksów bo musieliby normalnie paragony wydawać i podatki płacić.

Co do kontroli to jest właściwie nierealna z prostego powodu - kto miałby to robić? Gdyby to była jedna osoba to albo ją sobie górale "zasymilują" i po prostu ktoś inny (zamiast weta) będzie dostawał w łapę ale na papierku wszystko się będzie zgadzać, albo gdyby to był ktoś rzeczywiście uczciwy to pójdą najpierw prośbą, później groźbą i delikwent długo nie wytrzyma.... Wyglądałoby to tak jak obecnie badania weterynaryjne - ten sam wet "bada" konie i dopuszcza je do pracy (za badanie płaci właściciel konia, czyli wystarczy zapłacić i już się "nadaje"😉, a jak któryś w czasie tej pracy "zejdzie" to robi mu sekcję i ogłasza "nagłą chorobę".

Magda, jeśli można, ja wielokrotnie z tymi "ekooszołomami" (piękne określenie ludzi kochających zwierzęta  😲) rozmawiałam, to są najzwyklejsi ludzie! Nikt tam za nic kasy nie dostaje(a nawet swoją wydają w tym celu), mają po prostu dość tego co się tam wyczynia. Jedyne co mogłabyś ewentualnie zarzucić to, że organizacje mają w tym jakiś interes. Ja akurat w to nie wierzę z jednego powodu - nie lobbują tam żadnego konkretnego pojazdu, dla Vivy np. mógłby to być po prostu szlak pieszy czy z rowerami (czego również wielu piechurów czy rowerzystów by chciało), albo ekologiczny autobus jak to kiedyś było, no tyle, że fiakrzy musza robotę mieć...

Na koniec jeszcze: nie chcę nikogo atakować, ale kiedy spojrzałam na te forum i zobaczyłam mnóstwo wpisów popierających fiakrów i obrażające ludzi, którzy tym koniom chcą pomóc, to po prostu szczęka mi opadła. "Zdziwiłam się" to mało powiedziane, po prostu naiwnie pewnie sądziłam, że wy jako ludzie, którzy z końmi pracują, zajmują się, kochają(?) powinni jako pierwsi podnieść larum nt. stanu tych koni bo się przecież na tym znacie! Zamiast tego czytam "gdzie dowody/nie obchodzi mnie to" itd..., po prostu mnie to dziwi i smuci 🙁 (rozumiem, że forma ostatniego protestu mogła się wam nie podobać, to była już ostateczność i jakiś tam efekt ciągłego medialnego zainteresowania dała mimo wszystko, fiakrzy są na świeczniku, coraz więcej ludzi się tym interesuje, coś się dzieje)

p.s. protesty były w Gdyni, Gdańsku i Szczecinie, po prostu mi najpierw skojarzyło się inne miasto niż wam, mea culpa?
p.p.s. "rozemocjonowaną nastką" już dawno nie jestem niestety  😀
Akcja dla koni z Morskiego Oka
autor: fibi dnia 16 listopada 2014 o 20:50
nikt ich nie prowokował na litość boską.... siedzieli po prostu na drodze, z dala od koni, nic do fiakrów nie mówili, nie nawiązywali żadnego kontaktu czy pyskówek. No wiesz, PROTEST nie polega na tym, że się człowiek uprzejmie pyta "a nie przeszkadzam przypadkiem?" i zwija jak tylko ktoś mu powie "a idź!", gdyby tak było to protesty w Gdyni pewnie inaczej by wyglądały  🤔
Akcja dla koni z Morskiego Oka
autor: fibi dnia 16 listopada 2014 o 20:15
no i alleluja! wreszcie jakieś obiektywne wypowiedzi na temat sytuacji tych biednych koni. Jeszcze co do wypowiedzi powyżej, nad MO często do pracy dopuszczane były nawet konie 3-4 letnie! Czytałam co taki wysiłek w tak młodym wieku robił z tymi końmi  😕 Dopiero (o ile dobrze pamiętam) od 2012 jest wymóg, że mają to być konie trochę starsze, o ile mnie pamięć nie myli to od 6latków wzwyż, ale musiałabym sprawdzić. I do znawców tematu jeszcze jedno, ktoś na fb zwrócił uwagę na podkowy jakie te konie mają - hacele, podobno nieodpowiednie do takiej trasy/pracy. Prawda to? Tzn. czy rzeczywiście się nie nadają(tak by winikało z tego co czytałam na ich temat)? Tutaj zdj. (warto też przeczytać komentarze)
klik

Co do pasażerów fasiągów - ja naprawdę wielokrotnie widziałam i przyglądałam się kto tam jest klientelą. Spokojnie 90% to ludzie w sile wieku, ale z nadwagą, chociaż też zdarzali się też młodzi, ale po prostu na tyle leniwi, że się wejść nie chce. Osób w podeszłym wieku czy wręcz niepełnosprawnych można by policzyć na palcach jednej ręki. A żeby było "zabawniej" to właśnie tacy ludzi, i staruszki i np. o kulach czy z małymi dziećmi, szli pieszo! Takich ludzi mijałam na trasie, powoli w swoim tempie ale uśmiechnięci. A na nas wszysktich z góry z cwaniaczkowym uśmieszkiem patrzyli się paniska na wozach, kiedyś nawet jeden się zaśmiał do koleżanki, że "o jaka biedna! na wjazd nie stać i musi pieszo zasuwać!". Tacy to są chorzy i niedołężni... tylko, że nie fizycznie  🤣 Oczywiście jakiś transport mógłby być dla ludzi, którzy NAPRAWDĘ tego potrzebują, ale nie w tak niewyobrażalnej formie jak teraz.

Na koniec jeszcze tylko dodam: nazywanych przez was "ekoterrorystami" będę bronić, to nie była żadna konkretna organizacja, to po prostu najzwyklejsi ludzie z całego kraju skrzyknęli się na fb, żeby WRESZCIE COŚ ZROBIĆ, wsparły ich fundacje Viva i TOZ (i chwała im za to). Zadyma zrobiła się kiedy fiakrzy popędzili konie w tłum a pomagali im jacyś kibole. Cała akcja wzięła się po prostu z ogromnej bezsilności, bardzo dokładnie śledzę całą sprawę od śmierci kolejnego konia w czasie tegorocznych wakacji. Najpierw były petycje, rozmowy, później cichy marsz całą trasą z transparentami, później tzw. spotkanie grupy roboczej, które dało tyle co nic, dla ułagodzenia tpn. "potestował sobie" melexy, jak sprawa ciut przycichła to znowu robią swoje a starosta nawet policję wzywał kiedy meleks wjechał ostatnio (mimo, że przecież szumnie zapowiadano testy w listopadzie). Teraz z kolei testują tą hybrydę, która za każdym razem się psuła, jest ogromna, ciężka niesamowicie, a mimo to lokalne media (chyba radio kraków) podało, że testy zakończyły się sukcesem! Ja już tam nikomu nie wierzę. Ostatnio na stronie tpn tak na dobitkę pojawiła się informacja, że prawdopodobnie będzie organizowany przetarg na te badziewie! Tpn z pieniędzy podatników będzie fundował bandzie górali te "pojazdy", a każdy kosztuje ok.50tys! No jakim cudem?????
Akcja dla koni z Morskiego Oka
autor: fibi dnia 16 listopada 2014 o 11:53
tet, wegetarianie, mleka nie piją, produktów odzwierzęcych nie jedzą/piją. Tak cię to dziwi? Serio, da się.

Isabelle, no cóż, widzę nagrania, wierzę nagraniom, nie zapewnieniom fiakrów, którzy tak przepisów przestrzegają, że nawet sobie całą trasę z petem w gębie przejadą. To po prostu święte krowy tpnu i nikt ich tam ruszyć "nie ma prawa", przepisów nie przestrzegają bo po prostu nikogo się tam nie boją.
Akcja dla koni z Morskiego Oka
autor: fibi dnia 16 listopada 2014 o 10:52
Rudzik, wyobraź sobie, że wiem, problem w tym, że one nie mają kiedy ostygnąć bo po jednej rundce jest kolejna... i kolejna. I później mamy obrazek koni, które z siebie nawzajem pod zlizują.

Tratata, tak się składa, że wegetarianie.

https://www.facebook.com/RatujmyKonieZMorskiegoOka/photos/a.399487516753553.75004200.399179983450973/801959576506343/?type=1
Akcja dla koni z Morskiego Oka
autor: fibi dnia 16 listopada 2014 o 09:44
no czyli tak jak myślałam, "miłośnicy" koni.

Isabelle, dobrze, że zauważyłaś - kilka ton pod górę ciągną konie gorącokrwiste, nie pociągowe. I napisałam, że za cenę mięsa mają PRAWIE na nowego konia.
Ciekawa też jestem skąd informacje, że zasady są przestrzegane, od fiakra? Bardzo realne źródło. Turyści piszą oburzeni co tam widzą (m.in. właśnie o nie pojeniu koni), a "miłośnicy", którzy powinni jako pierwsi podnieść temat dobrostanu tych koni bronią ludzi znęcających się nad nimi. Masakra.
Akcja dla koni z Morskiego Oka
autor: fibi dnia 15 listopada 2014 o 20:19
Czytam te wasze wypowiedzi i w głowie mi się nie mieści, że piszą to "miłośnicy" koni  😵 (no chyba, że to tacy miłośnicy koni co to tak je kochają, że aż promują jedzenie ich mięsa... SICK!). Zarejestrowałam się tutaj tylko, żeby napisać co na ten temat myślę, nie mam zamiaru wdawać się w dyskusje. Po prostu tyle głupot już tu  przeczytałam na temat sytuacji koni z MO, że mi witki opadły, w środku się zagotowało i oto jestem  🙁
Aż nie wiem od czego zacząć, więc może być trochę chaotycznie.

Po pierwsze, tak, konie pracują tam w dużym przeciążeniu (i nie, nie jest to przeciążenie jak przy galopowaniu po łące - różnica spora bo galop nie trwa wiecznie). Może i taki ciężar nie byłby za duży gdyby to było prosta droga, niestety problem jest taki, że to droga O DUŻYM NACHYLENIU!!!! Różnica poziomów to ok.400m (dokładnej liczby nie pamiętam), czyli wciąganie kilku ton na 16piętro, kilka razy dziennie, bez wody. Sam fasiąg waży 800kg, do tego (teoretycznie) 12 dorosłych, dzieci, plecaki, nawet jakieś wózki dziecięce... Naprawdę uważacie, że kilka ton pod górę dla dwóch koni to pikuś? Proszę bardzo, oto co o sprawie mówi trener koni
http://www.tvn24.pl/wideo/z-anteny/trener-koni-uwaza-ze-rozwiazaniem-jest-modyfikacja-powozow,1360038.html?playlist_id=17887
Co do tych śmiechu wartych obostrzeń - papier jest cierpliwy, wypisywać można wiele, niestety w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Konie kłusują prawie całą drogę (na fb i youtube jest MNÓSTWO nagrań, które to dokumentują), 12 osób to też mit - często na wozie jedzie nawet do 18dorosłych! I to nie szczupłych, nie oszukkujmy się, klientami fiakrów są stu-kilowe walenie, którym się ruszyć dupska nie chce.

Co do badań, które podobno te konie przechodzą, jak to możliwe, że wet, który takie pozwolenia wypisuje nie stwierdził bardzo poważnej arytmii u konia, który później na trasie się przewrócił? (chociaż akurat całe szczęście dla konia - został wykupiony) Poza tym konie z Morskiego Oka były badane WYSIŁKOWO, co oznacza, że badano jedynie ich tętno, oddechy, oceniano odwodnienie oraz pracę jelit. Od 2012 roku nikt nie badał np. kulawizn (i znowu na youtube mnóstwo filmów pokazujących kulejące kkonie kłusujące z pełnym wozem pod górę). W opracowaniu wyników z badań dr Paweł Golonka napisał że u 11. koni cyt: "stwierdzono zmiany w aparacie ruchu mogące mieć wpływ na dobrostan zwierząt...Konie te mogą odczuwać objawy kliniczne ( bolesność ) związane z wymienionymi zmianami... Konie nie są badane w kłusie , w związku z tym nie można wyciągać bez badania indywidualnego żadnych wniosków , co do mozliwości pracy". I potem pod dwóch latach pracy mamy takiego np.Awansa, którego stawy są w opłakanym stanie:
http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/3580423,historia-konia-z-morskiego-oka-ma-tylko-10-lat-i-juz-jest-wrakiem,id,t.html
"Ma tylko 10 lat i jest wrakiem. Lekarka weterynarii, która go badała, jednoznacznie stwierdziła, że zdewastowane stawy to efekt pracy ponad siły. Nie znała jego historii."
"Praca na trasie do Morskiego Oka zrujnowała mu stawy, fiakier sprzedał go Krakowskiemu Towarzystwu Opieki nad Zwierzętami. Mimo odpoczynku i leczenia, nie nadaje się do żadnej nawet najlżejszej pracy."

Ktoś tu też twierdził, że bzdurą jest częsta wymiana koni pracujących na tej trasie, proszę się zatem zapoznac z raportem nt. ich eksploatacji:
http://hejnakon.pl/?p=5356
Na spotkanie tzw. Grupy roboczej (jakiś miesiąc temu?) podano jeszcze świeższe dane wg.których m.in. w zeszłym roku 15 koni zostało sprzedanych do rzeźni PO MIESIĄCU PRACY! Natomiast 5 nie wytrzymało nawet miesiąca. A to przecież młode 5-8 letnie konie! Czy dla was "miłośników" koni to nic nadzwyczajnego?

Teraz co do tej hybrydy, były dwa testy, ostatni dzisiaj. Za pierwszym razem ta landara wjechała gdzieś tam do połowy trasy po czym silnik (o mocy 24KM!!) się przegrzał i....WYŁĄCZYŁ! I co? Oczywiście to konie wciągały cały ten bajzel na samą górę (a nieznana jest waga tego wozu, jeśli drewniany fasiąg waży 800kg, to ile waży wóz wzmaciany stalowo+akumulator+silnik?). Natomiast podczas dzisiejszego testu ów cud techniki nawet tyle nie dał rady, padł dużo wcześniej i silnik już nie zaskoczył, podjęto decyzję o powrocie. Oczywiście nikt nie pomyślał, żeby odstawić konie na dół a po machinę przyjechać samochodem, nie, nie, znowu to konie (swoją drogą jedne z większych pracujących na tej trasie) z 12 pasażerami zjeżdżały tym wozem w dół, miejscami w galopie wychamowując te kilka ton własnymi mięśniami bo przecież hamulec nie działał. To tylko pokazuje jak bardzo fiakrzy szanują życie i zdrowie swoich koni. Co ciekawe, dzisiaj praca hybrydy przy wjeździe była nakręcona kamerą termowizyjną: https://www.facebook.com/RatujmyKonieZMorskiegoOka/photos/pcb.801670773201890/801670559868578/?type=1 
Ciekawe, że silnik miał temperaturę otoczenia.... dopiero przy pierwszym ostrzejszym wjeździe zaczął się błyskawicznie grzać, aż do całkowitego padnięcia.
to na pewno ogromne wsparcie dla koni.... Organizacje prozwierzęce nie zgadzają się na jej użycie z prostego powodu - jak ktoś kto nawet nie pozwala swoim koniom odpocząć, będzie po KAŻDYM WJEŹDZIE czekał aż godzinę na naładowanie się akumulatora? Skończy się tak, że fiakrzy nie będą wcale tego wspomagania używać a całą robotę będą odwalać konie 😤

Ktoś też pisał o tym jak to widział w dzieciństwie łzy w oczach fiakra kiedy to jego koń - jedyny żywiciel rodziny, umarł. Aha. Niestety to już nie te czasy. Fiakr w DWA DNI zarobi na nowego konia (50zł w górę, 40 w dół, jedna trasa = 1000zł, a kiedy wjazdów dziennie jest np.5...), więc po co ma dbać o obecne i tracić czas na ich odpoczynek? Tracić dudki? Później jeszcze taki koński wrak sprzeda na mięso i już z tego ma większość kwoty na nowego. Z czysto ekonomicznego punktu widzenia nie opłaca im się o te konie dbać. Tzn. oczywiście są dobrze odżywione itd. ale nie mają możliwości zregenerowania się, pojone też nie są (nie ma tam w ogóle miejsc przystosowanych) - sama wielokrotnie widziałam. Wjazd, 15min aż się cały wóz uzbiera i heja na dół. A jeśli już mają przerwę to stoją w prażącym słońcu bo żadnych wiat czy skrawka cienia też nie ma! Nie wiem czy kiedyś tam byliście, jeśli tak, i nadal nie widzicie w tym nic złego, to coś tu jest bardzo nie tak. Natomiast jeśli nie byliście, radzę zobaczyć na własne oczy, później komentować  😫
Prawda jest taka, że tpn ma z tego procederu (czy też "tradycji" - rozpoczętej w 1989r!) ogromne wpływy - 1300zł miesięcznie od każdego z 60 fiakrów - prawie 80tys. miesięcznie!!!! Naprawdę myślicie, że mają na sercu dobro koni? To dlaczego ani tpn ani fiakrzy nie chcą się zgodzić na małe bryczki skoro im tak na tradycji zależy? Proste, kasa, kasa, kasa. Do np. melexa tylu ludzi nie wpakują (chociaż miały być w listopadzie testy 14osobowych meleksów - niestety starosta przed wyborami stwierdził, że nie i koniec!). Melexy testowane latem bez problemu pokonywały trasę 3 a nawet 4krotnie. Mimo to, starosta stwierdził, że się "nie sprawdziły".... Tutaj o pozwie firmy Melex wystosowanym do starosty:
http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/3617229,firma-melex-pozwie-staroste-tatrzanskiego-do-sadu,id,t.html

Nikt też już nie wieży pzhk i okolicznym "specjalistom"/hodowcom koni, z prostego powodu - fiakrzy to OGROMNY rynek zbytu na nowe konie przy tak wielkiej rotacji. Interes przecież musi się kręcić  🙁 Często się niestety zdarza, że ludzie żyjący z hodowli jakichś zwierząt w pewnym momencie widzą w nich bardziej towar niż zywe istoty  😤 Powala mnie np. fakt, że pzhk promuje końskie mięso... jak można jeść zwierzę, które się kocha? Kocham psy to zacznę je jeść? Nie pojmuję tego....

I na zakończenie jeszcze co do ostatniej blokady drogi, a właściwie blokady fasiągów bo wszystko i wszyscy inni mogli przejść/przejechać. Protestujący (nie "ekolodzy"!) ustawili się daleko od fasiągów, nie straszyli koni, po prostu sobie siedzieli. To fiakrzy pognali te konie prosto w siedzących ludzi.... (jak na zdj.)
http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/3646986,twarda-walka-o-konie-na-palenicy,id,t.html
Nikt tam tych koni nie "trzymał, zeby nie poniosły", wręcz przeciwnie, na filmach z tego zdarzenia widać, że konie opierają się przed wejściem w ludzi a fiakrzy ciągną je wołając "wio!wio!"... No chyba, że tak się konia zatrzymuje.... Szarpanie kobiet, rzucanie metalowymi schodkami, bicie ludzi kijami.... Fiakrzy pokazali jacy z nich "ludzie", i czego się tu od nich spodziewał w stosunku do koni?

Polecam też przeczytac to: http://viva.natemat.pl/123619,my-tu-rzadzimy

Jak widać górale bardzo te swoje konie kochają, najwyraźniej ciągnięcie sań po asfalcie jest zupełnie normalna rzecz: https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpa1/v/t1.0-9/10403524_785248854844082_6835268134827283261_n.jpg?oh=906a137439e9edd2d0dc1fda790f4222&oe=54DD88E3&__gda__=1423349083_d94e7ef46afd3aa11f829cf655dd6efc


I jeszcze jedno, nie należę do żadnej organizacji, nie jestem "ekologiem", jestem nauczycielka angielskiego. Od kiedy dwa lata temu byłam pierwszy raz na tej trasie i zobaczyłam co się tam wyrabia, bardzo interesuję się tą sprawą. Mieszkam na wsi, z końmi miałam do czynienia, również pracującymi na roli. Wcześniej sprawa tylko gdzieś tam mi się obiła o uszy, nie znałam przepisów, dopiero po powrocie z Zakopanego sprawdziłam co i jak. Jakie było moje zdziwienie kiedy czytając o zakazie kłusowania przypomniałam sobie, że.... właściwie każdy mijający mnie koń kłusował.... A, że to było latem to widoki miałam zaiste niezapomniane....