Witam
Postanowiłam Was prosić o pomoc bo sama stanęłam na krawędzi swojego życia.
Jeździłam sobie konno, zdawać by się mogło dzień jak co dzień, pech chciał że szczęście tego dnia się odwróciło. Mój koń się poślizgnął a ja spadłam, ale nie wstałam jak zwykle. Obudziłam się w szpitalu. Mam lukę w pamięci. Nie pamiętam wypadku, nie pamiętam co było przed i po wypadku. Z opowiadań bliskich wiem, że spędziłam prawie miesiąc pod respiratorem walcząc o życie. Kolejne 3 miesiące spędziłam na oddziale rehabilitacji. Wypisali mnie ze szpitala 5 lutego. Wczoraj w ZUSie usłyszałam że nie mogą mi pomóc, w NFZcie usłyszałam że chcą kolejne papierki. Dlatego pomyślałam że Was poproszę o pomoc. Mój aktualny stan jest taki:
W skutek wypadku mam uszkodzony pień mózgu, mam również uszkodzenia neurologiczne mózgu oraz uszkodzone nerwy. Co za tym idzie nie otwiera mi się jedno oko, mam niedowład prawej strony, brak czucia płytkiego z lewej strony. Nauczyłam się chodzić przy asekuracji.
Jeszcze długa droga przede mną. Niestety żyjemy w państwie w jakim żyjemy więc nie pozostaje mi nic innego jak kombinowanie gdzie się da. Jeśli ktoś z Was potrafi mi pomóc będę wdzięczna za równo ja, jak i mój syn j mama.
Dla wiarygodności podaje link do mojego facebooka gdzie znajdziecie dokładniejsze informacje. Jako że przez lata ratowałam psy wiem jakie ryzyko niesie za sobą zbieranie pieniędzy na prywatne konto, dlatego jesteśmy w trakcie załatwiania subkonta w fundacji. Co do mojego konia to nie mam żalu do niej ale nie wiem czy wrócę do jeździectwa mimo, że to moja pasja od dzieciństwa. Nad tym będę myśleć później, teraz muszę się skupić na powrocie do zdrowia.
https://www.facebook.com/dominika.gawronska.5?ref=profile
jesteś bardzo dzielna.
brawo !!!!
ale ja bym na Twoim miejscu sie poddała.
i mam pytanie. (o ile mogę)
sprzedałas konia