Robocop

Konto zarejstrowane: 31 lipca 2015

Najnowsze posty użytkownika:

Włosomaniaczki, czyli walka o piękną grzywę (świadoma pielęgnacja)
autor: Robocop dnia 02 października 2015 o 23:18
A może odżywka bez spłukiwania Hegron? Albo np. Radical?
Na wielkie odżywienie nie ma co liczyć, ale będzie nawilżenie, połysk i rozczesywanie. Możesz też nałożyć kilka kropli oleju (arganowy, słonecznikowy, jojoba, awokado.... do wyboru do koloru). Minimalną ilość rozcierasz na dłoniach i takimi dłońmi roztrzepujesz włosy. Ilość olejku trzeba sobie dobrać eksperymentalnie.

Co do rozczesywania- najlepiej nie plątać 🙂 czyli myć nie na zasadzie szuru-buru i wielki kołtun na głowie, tylko przeczesywać włosy palcami. Szampon na chwilę zostawić, zrobić swoje, nie trzeba mocno trzeć, by zadziałał. Długie włosy można też myć po ich uprzednim zapleceniu w bardzo luźny warkocz.
Dzisiaj na obiad ...
autor: Robocop dnia 02 października 2015 o 23:11
Indyk w glazurze miodowej, gotowana kapusta kiszona i kluski śląskie
Dzisiaj na obiad ...
autor: Robocop dnia 25 września 2015 o 11:38
Dziś zupa dyniowa:
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Robocop dnia 25 września 2015 o 11:36
Serio, smarujesz siodło codziennie (smarem czy innym tłuszczem)?
Konie czystej krwi arabskiej
autor: Robocop dnia 14 września 2015 o 14:47
Mój też uwielbia arbuza, zjada go tak elegancko: chrup, chrup, chrup po kęsiku aż do skórki 🙂 Leję z niego. Pyszne są też winogrona, truskawki, czereśnie bez pestek i truskawki. Of kors, nie na kilogramy. Banan to już klasyka. Za to trujące są otręby z sieczką BEZ owsa (z owsem staje się to jadalne) oraz buraki cukrowe i wysłodki. To ostatnie to akurat mało śmieszne  🙁
Konie czystej krwi arabskiej
autor: Robocop dnia 13 września 2015 o 14:13
Marlin  Z mojej dotychczasowej wiedzy wynika, że silikon nie wysusza, raczej przeciąża włosy (wyglądają jak tłuste) i oblepia je. W moim psikadle silikon czysty stanowi 5-10% składu, plus kolejne 5-10% to odżywka, też z silikonem i do tego jeszcze parafiną (i to ona o ile wiem, przy dłuższym stosowaniu może przesuszać). Natomiast fakt jest taki, że psikadło jest na tyle mocne, że używam go raz w tygodniu, a nie codziennie. Nie zauważyłam suchości włosów u koni. Generalnie to psikadło ma na celu ułatwić rozczesanie, rozdzielić włosy i w tym sprawdza się doskonale (silikon powleka włosy filmem i stanowi raczej barierę ochronną na włosie niż czynnik wyciągający zeń wodę- nawet jest używany do ochrony skóry jako tzw. rękawiczka w płynie). Natomiast od strony pielęgnacji, na bank olej jest rozwiązaniem lepszym.

Czy u Was też jest tak ładna pogoda? Lecę pobrykać  🏇
Włosomaniaczki, czyli walka o piękną grzywę (świadoma pielęgnacja)
autor: Robocop dnia 13 września 2015 o 14:04
Skoro używałyście już Facelle, to pewnie Was nie zdziwi, że jestem zadowolona po jego użyciu  😀 Olej domył pięknie, włosy aż skrzypiały. A dziś połysk jakbym się jakimś sheenem końskim spryskała  😉
Włosomaniaczki, czyli walka o piękną grzywę (świadoma pielęgnacja)
autor: Robocop dnia 12 września 2015 o 21:55
anesinx cieszę się, że dobrze trafiłaś 🙂 A próbowałaś go użyć w metodzie butelkowej? On się genialnie pieni, jest kosmicznie wydajny i przy tej metodzie zużywa się go mniej, a piana jak się patrzy!

Jojoba i owies, no zainspirowałaś mnie. O ile pamiętam, owsiany redukował puszenie, świetnie sprawdził się u mojej lekko lokatej i ciut spuszonej kuzynki. Ty też masz takie włosy? Ja go nie testowałam w obawie, że mogę mieć po nim przyklap.

A z newsów- facelle, żel do ... higieny intymnej  🤔 Gdyby nie to, że w necie znalazłam, że ktoś go już na głowę lał, to w życiu by mi nie przeszło przez myśl. No ale byłam dziś w Rossmanie, patrzę- skład delikatny,  więc dobry na co dzień, do tego kwas mlekowy, gliceryna, mocznik i alantoina. Brzmi bardzo przyzwoicie. Obiecywany aloes na szarym końcu składu  😤 Także dziś będę go testować i to od razu z grubej rury- zmywanie oleju bez emulgacji odżywką, niech się wykaże! Jeśli wyjdzie na to, że takie kosmetyki mogą być wykorzystywane zamiast szamponu to już mam upatrzony kolejny, równie delikatny.
Konie czystej krwi arabskiej
autor: Robocop dnia 12 września 2015 o 21:42
Koniostrada! Genialne 🤣

Z olejkiem to nie miałam na myśli nakładania go w 100% tylko dodanie go do mojego psikadła. Normalnie mam w nim silikon, odżywkę i wodę. Tutaj po prostu zastąpiłabym odżywkę olejem (czyli 10%) i musiałbym dodać emulgator, pewnie SLP. Byłoby też miejsce na dorzucenie protein, ale myślę, że pierwsza wersja byłaby najprostsza z możliwych, by zobaczyć to magiczne działanie oleju.

Olejki sklepowe często są miksturą na bazie słonecznika, są tam też silikony, które dają ten fajny poślizg i sypkość włosów. Dlatego na pierwszy rzut wykorzystam właśnie olej słonecznikowy, jest poza tym bardzo lekki, używa się go nawet do mycia twarzy. Dam znać jak to wyszło, bo póki co to mam świeżo zrobione psikadło i muszę je zużyć.

A terenowo dziś jakoś średnio wyszło. U nas było gorąco, ugotowałam się przy czyszczeniu i nawet końskie muchy zmartwychwstały! Robiłam mini rozgrzewkę w terenie i potem rozprężenie też miało tam być. Nagromadziło się tyle czynników ofuczających, że po powrocie na plac konia nadal trzymało i co chwilę skakał, fuczał i szukał dziury w całym. Dopiero galopiry na drągach go wyciszyły. Na końcówkę już niestety nie mogłam tam pojechać, bo w las ruszyło towarzystwo delikatnie mówiąc- mało bezpieczne.

Niestety arabek dalej nie jest na chodzie, może w październiku się na niego wgramolę. Matko, jak ja tęsknię za tą małą, elektryczną dupką. Ostatnio siedziałam na nim w okolicach majowego weekendu, no czarna rozpacz  😕
Dzisiaj na obiad ...
autor: Robocop dnia 11 września 2015 o 18:44
A ja wczoraj byłam na warsztatach kulinarnych i gotowałam z Jurkiem Sobieniakiem. Jadłam najlepsze burgery ever i robiłam kaszotto w wersji absolutnie dekadenckiej. Najbardziej powaliło mnie chilli con carne, nie podejrzewałam, że to może być tak pyszne. Czekam na przepisy tych wszystkich pyszności i będę działać w kuchni  🏇 Czemu nie ma takiego emota z widelcem? Byłby idealny do tego wątku  😉
Konie czystej krwi arabskiej
autor: Robocop dnia 11 września 2015 o 18:40
No ja już od dawna się przymierzam do olejowania, bo gdzieś mi się o uszy obiło, że arabowie konie całe nacierali olejem. To było chyba nawet nazwane "kąpielą". No ale póki co, cały czas mi się wydawało, że potem trzeba konia wykąpać w szamponie, czego unikam. Do tego nie mam ciepłej wody na myjce, więc już w ogóle ciężko byłoby to domyć, długo by trwało, a moje konie nie przepadają za zimnymi kąpielami.
Skoro jednak koniowi się brud i kurz do takiego naolejowanego ogona nie klei to mogę spróbować!  😅 Nawet teraz mnie naszło, że mogę mu zmodyfikować psikadło do ogona, które sama wykonuję i po prostu dodać jakiś olej. Jest pole do popisu. Zamierzam na pewno przetestować oleje tanie: rzepak, słonecznik, winogrona, oliwa i kokos. Czyli to, co mam w domu w kuchni. Prawdziwy czysty argan jest za drogi na tę ilość kłaków. Olejki "arganowe" z marketów często są zwykłym słonecznikiem z dodatkiem arganu. Co tam na waszych opakowaniach w INCI się znajduje? W ogóle- czy dopasowywałyście olej do porowatości włosów, czy raczej na czuja, pierwszy z brzegu z drogerii?
Generalnie, jeśli to da taki efekt jak na moich włosach, to już padam z wrażenia. Traken i bez tego ma w ogonie "włosy anielskie", a arabek - super grzywę, to co to będzie po oleju  😜
Konie czystej krwi arabskiej
autor: Robocop dnia 11 września 2015 o 17:17
Murat Gazon- jeszcze wrócę do tego oleju. Nakładasz na kłaki i...? Bo u ludzi to się po jakimś czasie zmywa szamponem, a u konia?
Wojenka- jak to robisz, że Twojemu koniowatemu się tak pięknie świeci pychol i okolice oczu?
Alicja- jestem w szoku, myślałam, że tylko mój kuń bywa królem Julianem 😂

Co do karmienia mój traken był taki dziki przy żarciu, w końcu miarka mi się przebrała i zaczęłam go od pełnego żłobu przepędzać warzechą, którą mieszałam obrok. Nie lałam go nią, ale machałam, odgrażałam się, czasem uderzyłam w żłób. W końcu doszliśmy do tego, że na hasło "do kąta" koń szedł w drugą stronę boksu i tam czekał aż wyjdę z boksu. Nie pamiętam kiedy zmieniłam podeście, ale już parę lat mija i generalnie do teraz koń czeka na pozwolenie, też się niecierpliwi, ale wie, że musi poczekać i czeka. Czasem próbuje podejść, ale wtedy wystarczy, że spojrzę na niego i to spojrzenie odsyła go z powrotem w kąt.
Takie drobiazgi potrafią wiele zmienić. Warto cały czas na siebie krytycznie patrzeć i szukać co jeszcze można lepiej zrobić. Są rzeczy, do których się przyzwyczajamy, a wcale nie są dobre i są właśnie jakimiś drobnymi nieposłuszeństwami i naciąganiem granic przez konia. To się potem przekłada na ... całą relację. Nawet czasem dobrze na zimno podejść i przez jakiś czas mieć chłodne relacje z koniem, bez miziania itp. Dopiero potem wrócić do czułości, na własnych, a nie końskich warunkach. Bo to zwykłe przytulanie, coś tak oczywistego i codziennego, to też często zachęta do przekroczenia granic przez konia, bo same się zwyczajnie prosimy, by nas dotknął, pomiział, posmyrał, bo to takie słodkie  🤔wirek: Tylko, że łatwo stracić nad tym kontrolę i nawet nie wiedzieć, że to tu zaczął się problem. No i konie są tu największa inspiracją-  jeśli jednemu się nie podoba, że drugi go dotyka to leci sygnał ostrzegawczy i kop. Bez cyrtolenia. I nie trzeba powtarzać dwa razy. I wiadomo, kto rządzi. Także ja sobie wyznaczyłam granice dotyku i pilnuje ich bardzo rygorystycznie.
Włosomaniaczki, czyli walka o piękną grzywę (świadoma pielęgnacja)
autor: Robocop dnia 11 września 2015 o 16:32
[quote author=Robocop link=topic=88123.msg2403474#msg2403474 date=1439150753]
W międzyczasie coś delikatnego np. Babydream dla dzieci z Rossmana albo Yves Rocher z malwą.

Dostałam łupieżu po szamponie YR 🙁

BUUU 🙁 przepraszam, że Cię wpusciłam na minę. To takie delikatne cudo, że w życiu bym nie podejrzewała, że może na skalp zaszkodzić. Mam nadzieję, że łupież już Ci minął?
Konie czystej krwi arabskiej
autor: Robocop dnia 03 września 2015 o 09:12
Z tym linieniem to zarówno długość dnia jak i warunki w stajni i temperatura otoczenia są wspólne, a konie w danym ośrodku linieją i porastają różnie przeróżnie. Myślę, że to właśnie kwestia różnic osobniczych. Mój arabek robi się owszem puszysty, choć latem ma dość mocną, gęstą sierść. Za to traken latem ma jedwabiste, krótkie i cienkie włosy, aż mu skóra prześwituje i jest lekko stalowy. A na zimę zamienia się w niedźwiedzia polarnego! 🙂 Pod względem futra przebijają go tylko mini kucki.

Szamanka- dobra decyzja, nie ma co w toksycznych warunkach funkcjonować. Konie to ma być fun, a nie stres. Trzymamy kopytka za przeprowadzkę i aklimatyzację w nowym miejscu.
Konie czystej krwi arabskiej
autor: Robocop dnia 02 września 2015 o 11:10
Murat Gazon
Moim zdaniem to jest tak, że długość dnia ma wpływ na jakiś hormon (chyba melatoniny, chodzi o poziom produkcji) i to wpływa na zmiany w organizmie takie jak ofutrzenie. BYĆ MOŻE (jeszcze nie znalazłam potwierdzenia tej tezy) długość dnia indukuje linienie, natomiast inne czynniki (wymienione przez Ciebie, ale także rasa i wielkość konia) wpływają na ilość i długość kłaków.  Inaczej porośnie ogr, inaczej mały kucorek, inaczej arab, inaczej fiord. Wiadomo, im zimniejsza stajnia tym szybciej i bardziej koń się okłaczy.
Ciekawe artykuły z zakresu
termoregulacji: http://wolnekonie.org/science_thermo.html
fotoperiodyzmu: http://yadda.icm.edu.pl/yadda/element/bwmeta1.element.agro-a62c223e-9755-4722-a7a3-0cdd206aca61/c/2.pdf
Generalnie rozbudziłyście moją ciekawość i teraz przez Was będę ryć w necie zamiast pracować  🤬
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: Robocop dnia 02 września 2015 o 10:56
Bella04 Też mam konia wkurzającego się przy dopinaniu popręgu. Podane przez Ciebie rozwiązaniu bardzo dobrze się u mnie sprawdziło i nie ma już tego problemu.  Między kolejnymi dziurkami można rozczesać ogon, grzywę, schować szczotki czy pospacerować. Istotna jest tu długość popręgu, na początku praktycznie wisi, za to zapięty ostatecznie do jazdy jest na ostatniej dziurce. Można też podpiąć go na pierwszą dziurkę od dołu z jednej strony i na pierwszą z drugiej, będzie dużo luzu. I stopniowo z obu stron podpinać wyżej.
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: Robocop dnia 01 września 2015 o 16:20
naovika Zgadzam się z Tobą. Nawet nie wiem czy to kwestia wieku, czy po prostu doświadczeń życiowych. Odkąd wróciłam w siodło po kontuzji (lekarze mówili, że nie będę mogła jeździć) to mam zupełnie inne spojrzenie na konie. Raz, że bardziej mnie cieszy każda jazda 🙂 A dwa, postanowiłam nie szarżować, nie wsiadać na cudze niewychowane konie, bo i po co? Niczego mnie to nie uczy, dosiadu nie poprawia, a ryzyko jest.  Wolę się oszczędzać na własne konie i jak najdłużej korzystać z możliwości jazdy. Za to w pracy z własnymi, mam o dziwo więcej odwagi, zdecydowania i jaj.
Co się zaś tyczy oddawania konia na wychowanie, korektę to jest to super pomysł, ale trzeba potem jeszcze samemu wszystko pod okiem fachowca przepracować. Ten sam koń pod różnymi jeźdźcami różnie się zachowuje i oddany profesjonaliście do korekty może się okazać niuniusiem, którego da się w kwadrans spacyfikować, a po powrocie do domu pod pańcią znów wygłupy, bo wie, że z nią może sobie pozwolić, a ona nie wie jak go ogarnąć, bo nie uczestniczyła w procesie "korekty".
Alicja- rozumiem, że koń reaguje wścieklizną na sygnał płynący od łydki, ale sama przyłożona łydka mu nie przeszkadza? Jeśli tak- czy próbowałaś robić przejścia bez łydki, na głos? Nie chodzi o to, by stale tak jeździć, ale po prostu sprawdzić co on na to, czy będzie posłuszny czy nie.
Dzisiaj na obiad ...
autor: Robocop dnia 01 września 2015 o 16:06
jagoda1966 Co to jest brzuszek w przyprawach  🤔 ?

Mogłabyś podać przepis na szynkę pieczoną?  :kwiatek:

Kaprlioleczka Twoje tagliatele mnie urzekły. Jak je przygotowałaś?
Konie czystej krwi arabskiej
autor: Robocop dnia 01 września 2015 o 16:04
O ile wiem to wypadanie ma niewiele wspólnego z temperaturą, raczej z długością dnia.

Jeśli chodzi o porównanie jazdy na "zwykłym" koniu i arabie.. no to porównania nie ma 🙂 Generalnie to, co mi wychodziło na dużym trakenie było niewykonalne przy pierwszych jazdach na arabku. Musiałam się od podstaw uczyć wszystkiego- wsiadania (!), anglezowania, zmian dosiadu, używania pomocy. Generalnie idzie to wszystko w kierunku jak największej subtelności. Ciekawe jest też, jak arabek reaguje na jakieś drobiazgi np. rozluźnienie mięśni ud i miednicy, głęboki wydech, czy napięcie w barkach. No reakcja jest wieeeelokrotnie bardziej intensywna niż u "normalnego" konia. Mam wrażenie, że ten koń uczy mnie duuuuuuużo więcej na temat dosiadu niż mój traken.
Za to przesiadka z araba na półkrew jest super, o ile łatwiej pewne rzeczy przychodzą nagle, tak same z siebie! 🙂

A co do pogody- ponoć od jutra ma być gwałtowny spadek z tych nieszczęsnych 35 stopni do 15-20, więc... zbliża się sezon leśnych stworów!!!!!!!!! Żegnajcie muchy-wstręciuchy, witajcie złote liście 🙂 Tylko te coraz krótsze dni psują trochę zabawę...
Dzisiaj na obiad ...
autor: Robocop dnia 01 września 2015 o 07:16
madmaddie dziękuję 🙂

Dziewczyny, mam taki pomysł szalony od rana. Robicie samodzielnie wędliny? Ja od jakiegoś czasu kombinuję w tym kierunku, żeby mniej chemii w siebie pakować. Jeśli macie jakieś fajne przepisy, to może wrzućcie, co?  :kwiatek:
Konie czystej krwi arabskiej
autor: Robocop dnia 25 sierpnia 2015 o 07:36
szamanka Ale piękny ten Twój siwulek!! Cudny pyszczek ma  😍
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: Robocop dnia 24 sierpnia 2015 o 08:09
Zgadza się- wojna tylko ze świadomością, że MUSZĘ wygrać. Natomiast z plusów- taka potyczka daje spokój z koniem na bardzo długi czas.

Generalnie, trzeba tak rozgrywać współpracę z koniem, by nie dochodziło do sytuacji, w których on jest górą. No ale... to się zawsze łatwo mówi 🙂
stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
autor: Robocop dnia 23 sierpnia 2015 o 22:19
malinkowa pytanie co by było gdybyś za fochy ponownie użyła bata? Nie żebym Ci doradzała wojnę z koniem, ale to, że on Ci staje dęba, albo wali z zadka i nie dostaje za to kary też za dobre nie jest i trzeba mieć tego świadomość. Karna lonża wydaje się być niezłym i bezpiecznym dla Ciebie pomysłem, jeśli nie możesz z jakichś przyczyn dać mu wyraźnego sygnału do ruchu naprzód (nawet takiego, że ze stój wypryśnie dzido-galopem). Niemniej, zsiadanie po tym jak koń się buntuje... ja tego nigdy nie robię, wolę się skichać i zrobić swoje nawet walcząc o to  2 godziny niż zsiąść i dać mu satysfakcję. No ale moje konie nie robią świecy i nie przewracają się na grzbiet z jeźdźcem, więc mogę sobie na to pozwolić. Pytanie co może wywinąć Twój koń.
Gdybym była w podobnej sytuacji wybrałabym lonżę zamiast jazdy przez jakiś czas. Lub lonżowanie luzem na małym placu- moja ulubiona wersja. Wsiadłabym dopiero, gdy koń zacznie natychmiast, z pełnym zaangażowaniem odpowiadać na moje sygnały z ziemi. W ramach takiej pracy- pilnowanie śladu, energicznego tempa, częste przejścia, zmiany kierunku, zatrzymania. Najlepiej właśnie bez lonży, wtedy jest trochę trudniej, nie można konia szarpnąć czy pociągnąć do siebie, ale za to trzeba się "precyzyjnie wyrażać ciałem". Czasem trzeba się też nabiegać. Wyraźne posłanie konia do przodu tutaj nie skutkuje nigdy przykrością w pysku, co też jest fajne i daje taką fajną swobodę, że możesz na prawdę wysłać mu 100% swojej energii bez obaw, co będzie. Można sobie pozwolić na większą ekspresję. Moje konie po takiej pracy chodzą jak w zegarku. Super reagują na komendy głosowe, wszelkie, świetnie czytają moją mowę ciała. Super sprawa.

Jakiej byś drogi nie obrała- daj znać jak poszło, a ja trzymam kciuki! Dasz radę 🙂
Konie czystej krwi arabskiej
autor: Robocop dnia 22 sierpnia 2015 o 08:20
Mam podobne przemyślenia co do życia z arabem.

Kiedyś mój maluch czasem podchodził się przywitać, czasem nie, nie pozwalał się dotykać i był absolutnie oburzony i zniesmaczony, gdy chciałam mu dotknąć głowy. O daniu buziaka nie było mowy... Z czasem to się zaczęło powoli zmieniać, choć buziak jeszcze do niedawna był w sferze marzeń. Podobnie jak pogłaskanie po pysku czy inne rzeczy, które normalne konie pozwalają robić i nawet lubią. On wiecznie - pełne zniesmaczenie takimi pomysłami. W stajni to na niego mówią Księciunio przez to jego poczucie wyższości i spoglądanie z góry na ludzi 😉

Od końca maja koń stoi w boksie, zero padoku, jestem jego jedynym stadem, to ze mną idzie się tarzać, jeść trawę, spacerować i zwiedzać cały ośrodek. I zmienił się nie do poznania. Mam teraz wrażenie, że jest "cały mój". Jest posłuszny, spokojny, jak się podjara, a ja go ograniczam, to trzyma się tych granic (np. zamiast kłusować przechodzi w piaff za moją ręką, która mu zagradza drogę). Do tego daje się głaskać po twarzy, sam szuka powoli kontaktu, a buziaki? Czemu nie, może być i 5 z rzędu, nawet nie drgnie. Zastanawiam się co będzie, gdy wróci do stada. On jest bardzo, bardzo stadny. Utrzyma mu się ta więź ze mną czy się wszystko rozmyje?

A co do pracy. Ja zaobserwowałam, że on czeka na nagrodę nie tyle po jeździe, co w trakcie. Nawet nie tyle na nagrodę, co na wsparcie psychiczne i pokazanie mu, że ja jestem zadowolona. Np. leci, jara się, spina, denerwuje, ja próbuję go zwolnić, poustawiać itp i daje to niewiele, tzn. reakcja jest, ale jest natychmiastowy powrót do świrowania w trochę mniejszym zakresie, ale jednak. No i napięcie psychiczne się utrzymuje. I kiedyś tak od czapy jak tak leciał, to przeszłam w półsiad i pogłaskałam go po szyi mówiąc ciepłym głosem coś w stylu "nie denerwuj się Maluchu, dobrze Ci idzie". I on.... ja pierdzielę, zawsze mnie to wzrusza, nawet jak tylko o tym piszę, on wtedy MOMENTALNIE odpuścił, zwolnił drastycznie, zrobił jednocześnie głęboki wydech i rozluźnił całe ciało... Jakby mu kamień z serca spadł. Szok.
Ta dziwna metoda sprawdza się u nas od dawna. Foszki drugiego konia zawsze przejeżdżam pracą, tu pomaga... pogłaskanie i miłe słowo. Zresztą, jest to coś, na co on czeka nie tylko, gdy jest nerwowo, ale także świetnie na to reaguje, gdy dobrze pracuje, więc staram się jak najczęściej pamiętać o tym, żeby za drobiazgi nawet dawać mu tę odrobinę ciepła z siebie. Często tak jest, że jak koń dobrze pracuje to traktujemy to jako rzecz oczywistą i milczymy, Maluch pokazał mi, że jego normalne zachowanie pod siodłem warto doceniać i mu okazywać zadowolenie, wtedy stara się jeszcze bardziej i bardziej i sam jest zadowolony, rozluźniony, do tego stopnia, że po skończonej jeździe jest ... ziewanie i erekcja  😁

Co do wymagań- u nas świetnie sprawdza się krótka jazda, np. 40-minutowa. Niewielka ilość powtórzeń, bez piłowania i zanudzania konia. Za to np. nowe rzeczy dobrze wykonane są nagradzane MEGA nagrodą. Np. po ładnym, rozluźnionym i okrągłym galopem, który jest swego rodzaju osiągnięciem- przejście do stój, rzucona wodza, głaskanie, 30 sekund stania, a za pierwszym razem to wręcz zsiadłam z niego i go wygłaskałam (potem wsiadłam już tylko na stępa). Kolejne zagalopowania, następnego dnia, były duuuużo lepsze i nie było po nich ciągnięcia szalonym kłusem, tylko zwalnianie, bo przecież zaraz będzie - stój. Co za tym idzie, ładnie się równoważył... Ten pomysł ze stój po galopie był takim krokiem milowym w naszej pracy nad spokojnym galopem.

Podsumowując - technika, wiedza, praca - jak najbardziej, ale bez serca, intuicji i niekonwencjonalnych pomysłów to bym niewiele zdziałała.
Konie czystej krwi arabskiej
autor: Robocop dnia 20 sierpnia 2015 o 19:29
merlin1990 a co doktorek na Twoje kolano? Nieźle pokombinowałaś z tym rozciąganiem 😲
Konie czystej krwi arabskiej
autor: Robocop dnia 19 sierpnia 2015 o 21:31
Cześć Mozii 🙂
Wielkopolskie pozdrowienia od siwego arabka dla Twojego "dziadunia". Mój jest z rocznika 2002 i nazywamy go z trenerką... dzidziol...  😂 Nie wiem czy kiedykolwiek stanie się dziadkiem, póki co jest dzieciakiem do kwadratu i uwielbiam go za to! Stateczna starość mu chyba nie grozi.
Powodzenia w realizacji planów!
Włosomaniaczki, czyli walka o piękną grzywę (świadoma pielęgnacja)
autor: Robocop dnia 19 sierpnia 2015 o 21:24
cavaletti  dziękuję ślicznie  :kwiatek:
Włosomaniaczki, czyli walka o piękną grzywę (świadoma pielęgnacja)
autor: Robocop dnia 18 sierpnia 2015 o 22:31
cavaletti A co konkretnie polecasz, bo podchodzę do nich jak pies do jeża. Czaję się już jakiś czas i na czajeniu się kończy.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Robocop dnia 18 sierpnia 2015 o 22:28
Facella- mój BARDZO wykłębiony w życiu nie obróci się na drugą stronę, choć bardzo się stara, stęka, próbuje i nic..  😂 Wygląda to dość komicznie.
Wydaje mi się, że im bardziej obły koń tym mu po prostu łatwiej, z naciskiem na "wydaje mi się".
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Robocop dnia 18 sierpnia 2015 o 07:05
niesobia leżę i kwiczę  😁
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Robocop dnia 17 sierpnia 2015 o 21:43
Jeszcze w sprawie karmienia, pojenia:
"Konie zużywają stosunkowo dużo wody, wypijając przeciętnie 30-40 l, a w czasie upałów nawet 70-80l (...). Konie należy poić zawsze wodą świeżą, nie podgrzewaną i nie przetrzymywaną w stajni, gdyż nasyca się wyziewami. Optymalna temperatura wody przeznaczonej do pojenia wynosi 10-20st dla koni dorosłych i 16st dla źrebiąt. Niebezpieczne jest pojenie koni zgrzanych i przemęczonych lub świeżo nakarmionych ziarnem (żyto, groch, bobik), otrębami czy płatkami, które pęcznieją w żołądku i mogą powodować ciężkie morzysko. Konie należy poić po powrocie z pracy, przed zadaniem obroku. Jeśli są one zgrzane, to daje im się najpierw trochę siana, a poi dopiero po ostygnięciu. Zgrzany koń po wypiciu zimnej wody łatwo zapada na ochwat. Wyjątkowo można poić zgrzane konie, jeśli bez postoju idą do dalszej pracy. Pojenie należy przeprowadzać co najmniej 3 razy na dobę: rano, w południe i wieczorem. "
"Hodowla koni" Jerzy Zwoliński
Konie czystej krwi arabskiej
autor: Robocop dnia 17 sierpnia 2015 o 21:18
Georgia wymiata!!!

Macie jeszcze jakieś własne fotki z Janowa? Wrzućcie coś, plis  :kwiatek:
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Robocop dnia 16 sierpnia 2015 o 22:17
Moje konie na pewno zamiast moczenia wolałyby kąpiel w piasku 🙂

A tak serio- nie funduję im gwałtownych zmian temperatur, wolę by sobie powoli doszły do siebie. Jeśli są mocno zgrzane daję im po prostu więcej stępa w ręku, zimą mija nawet 40 minut zanim nie wyschną. Miejsca zaklejone rozcieram słomą, co jest też swego rodzaju masażem. W czasie upalnego lata przed rozcieraniem przecieram konia wilgotnym ręcznikiem. Póki co, nie było problemów, a rozcieranie jest dla nich wyraźną przyjemnością.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Robocop dnia 16 sierpnia 2015 o 21:31
Libeerte jaki jest cel takiego moczenia? Co chcesz osiągnąć?
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Robocop dnia 13 sierpnia 2015 o 07:28

Trener mnie opierniczył i kazał po prostu jechać. Nie zwracać uwagi na to czego koń się boi, tylko robota i do przodu, głowa konia w drugą stronę, łopatke zrobić czy coś i skupić konia, ale i SIEBIE skupić na robocie.


Dokładnie- dlatego pisałam o pracy na kole obok czy wokół "straszydła", wspominałam też o ignorowaniu danego przedmiotu i przejeżdżaniu obok jakby nigdy nic. Praca, skupienie konia i siebie na wykonywanym zadaniu jest jedną z najskuteczniejszych metod z siodła.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Robocop dnia 12 sierpnia 2015 o 19:32
Robocop, kończy mi się cierpliwość. Ech ten upał...


TWOJE słowa. Kretyńskie.


Widzę, że na poziomie to już nie pogadamy.
PS. Dzięki za darmową psychoanalizę  😁 ubawiłam się!
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Robocop dnia 12 sierpnia 2015 o 19:20
[quote author=halo link=topic=1412.msg2404549#msg2404549 date=1439337676]
Robocop,

Koni nie trzeba z niczym oswajać. Trzeba Umieć jeździć i obchodzić się z koniem. A tego nie należy uczyć się na własnym młodym. A gdy się umie jeździć, to młodemu koniowi dobiera się odpowiednia zadania - i się jeździ.


No jasne, jazda wszystko załatwi. Koń boi się zastrzyków -pojeździsz i przestanie. Boi się sprayów- jazda na koń i możesz go psikać ile wlezie. Ale co zrobić, jeśli jeszcze nie można na nim jeździć? Jak go przekonać, że to, czym człowiek owija go wokół brzucha go nie skrzywdzi? Albo że jak łapie się go za nogę, to nie po to, żeby go unieruchomić i zjeść?

Nie, oswajanie?  Jakie oswajanie? To przecież przesąd. Wystarczy jeździć i wszystko staje się ładne, proste i przyjemne.
[/quote]

Trusia, może ja to niezbyt jasno edycyjnie zaznaczyłam, bo użyłam cudzysłowu zamiast typowego cytatu, ale słowa, do których się odnosisz należą do halo. No chyba, że źle zrozumiałam i nie do mnie odnosi się Twoja wypowiedź?  🙂
Konie czystej krwi arabskiej
autor: Robocop dnia 12 sierpnia 2015 o 16:41
TheWunia Ale Ci zazdroszczę tych jazd o świcie!! A jak wtedy jest w lesie, muchy-wstręciuchy atakują? Kiedyś się o 7 rano wybrałam i było zimno, fajnie, ale potwory atakowały w słońcu, w cieniu nie. No i tylko mojego konia... To się nazywa sprawiedliwość!

Też panieruję moje konie i potem tak łażę po ośrodku. Dziwnie ludzie na mnie patrzą, ale konie zadowolone  😁
Włosomaniaczki, czyli walka o piękną grzywę (świadoma pielęgnacja)
autor: Robocop dnia 12 sierpnia 2015 o 16:34
[quote author=fruity_jelly link=topic=88123.msg2404890#msg2404890 date=1439385954]
teraz to już całkiem zrezygnowałam z wcierek, wolę wspierać włosy od wewnątrz. Chyba mój łeb najbardziej lubi jak go zostawiam w spokoju 😉
[/quote]

Z suplementacją jest jeden problem- nie wiadomo czy suplementy mogą być stosowane w ciąży, bo nikt takich eksperymentów na ciężarnych nie robi- wiadoma sprawa. Producenci zabezpieczają się zapiskiem, żeby konsultować się z lekarzem. Teoretycznie wiele substancji wydaje się być niegroźnych, ale... pewności nie ma, bo nie ma badań. Część substancji odkłada się w organizmie, przynajmniej na jakiś czas, więc już w czasie starań o dziecko lepiej uważać na to, co się do organizmu wprowadza. Krótko mówiąc, myśląc o dziecku, lepiej sobie darować. Ciąża i hormony i tak zrobią swoje z włosami.
No właśnie dziewczyny- jak Wasze czupryny zachowywały się w ciąży i po?
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Robocop dnia 12 sierpnia 2015 o 16:22
Pisałaś o 100.
100 to metafora

Mamy 2 rodzaje sytuacji:
1. sytuacje- prowokacje
2. te, które się zdarzają, czy nam się to podoba czy nie

1. takim mnożeniem sytuacji jest np. oswojenie konia z golarką. Można tego nie robić, ale potem, jak przy weterynarzu nagle trzeba konia na szybko ogolić, to albo sedacja albo dutka idzie w ruch. Moim zdaniem lepiej jednak konia do takich doznań na spokojnie przyzwyczaić, o ile umie się to robić. A uczy się człowiek teorii (książki, youtube itd.) i praktyki (instruktor)- to oczywiste.

2. Moim zdaniem ważne jest nie unikanie wyzwań i praca w każdych warunkach, jakie się trafiają.

"I każda rozbijana na czynniki pierwsze."
Nie, nie każda, pierwszych kilka (napisałam to wyraźnie), tyle ile jeździec potrzebuje by zrozumieć i zautomatyzować swoją reakcję. Jak mówiłam- w ideale, pod okiem instruktora.


"Koń DIY to każdy koń "robiony" przez siebie, niezależnie czy z pomocą z dołu czy nie."
Właśnie dlatego napisałam "Ideałem by było jakby ktoś Ci to pokazał na żywo i potem z boku oceniał Twoją pracę i nią w pierwszej fazie pokierował." Czyli instruktor najpierw konia uczy, a jeździec obserwuje. Potem zaczyna się stopniowa droga do samodzielności i prób zapoznania konia z ”golarką”.

"DIY koń i równocześnie DIY jeździec to jest dramat. Okazjonalna pomoc może tylko... odrobinę pomóc".
Zgadzam się w 100%. Pytanie tylko czy oswajanie konia z otaczającą rzeczywistością można szumnie nazwać "robieniem" konia.

"Koni nie trzeba z niczym oswajać. Trzeba Umieć jeździć i obchodzić się z koniem."
Tak, wystarczy go mieć w pomocach i po kłopocie.

"A tego nie należy uczyć się na własnym młodym."
Też jestem przeciwniczką miksu- niedoświadczony koń + niedoświadczony jeździec. Oczywista sprawa. Tylko czy Ulalala napisała gdzieś, że chodzi o młodego konia?

" A "twoją metodą" uczy się, że WSZYSTKO jest VERY SPECIAL i MUSI byś ważniejsze od tej drobnej, nieśmiałej osóbki."
Nie very special- jedną z metod jest pokazanie, że to nic takiego, przejście do porządku dziennego nad straszydłem, niewzruszone i spokojne przemaszerowanie obok, jakby tego w ogóle tam nie było. Zdecydowanie nie należy wokół każdej rzeczy robić wielkiego halo, wręcz przeciwnie- siła spokoju. Ja w ogóle nie pisałam o tym JAK się zachować, nie wiem skąd wniosek, że nad wszystkimi straszydłami trzeba się trząść.

Nigdzie nie napisałam, że coś dla konia MUSI być ważniejsze od jeźdźca- Twój wniosek jest absolutnie sprzeczny z moim punktem widzenia.

Konie czystej krwi arabskiej
autor: Robocop dnia 11 sierpnia 2015 o 22:29
Ja wsiadam najwcześniej o 20, o ile w ogóle. Przez ostatni tydzień jeździłam raptem 2 razy. Mój drugi, ten zdrowy- nie najlepiej znosi upał, stoi taki ukiszony w boksie. Nie wyobrażam go sobie pod siodłem w takim stanie. Zaczynam powoli rozważać jazdę o 21, przy latarni... Kiedy w końcu ten upał się skończy?

W naszej stajni konie idą na dwór rano i wracają o 10, potem jest straszny skwar i muchy i zero cienia... W stajni im lepiej.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Robocop dnia 11 sierpnia 2015 o 22:21
halo, xxagaxx- skąd pomysł, że propaguję DIY? Przecież:

Ideałem by było jakby ktoś Ci to pokazał na żywo i potem z boku oceniał Twoją pracę i nią w pierwszej fazie pokierował.



Myślę, że wyciągnęłyście zbyt daleko idące i zbyt radykalne wnioski z mojego posta. Ja jestem bardzo daleka od radykalizmu i zero-jedynkowego podejścia. Mi samej pokonywanie potworów pokazała moja instruktorka, gdy to opanowałam pod jej okiem, mogłam dalej działać już sama w tej materii.

Nie przesadzałabym też- samodzielne pokazanie koniowi wielkiego kosza na śmieci to jednak co innego niż branie się za uczenie konia, dajmy na to, ciągów czy skoków, szczególnie jak się samemu tego nie potrafi, tylko przeczytało się instrukcję w podręczniku.

Dziewczyna już konia ma, najwyraźniej zaczyna jej powoli sprawiać kłopoty, chce sobie poradzić w tej sytuacji- co to komu szkodzi, że sobie poczyta czy popodgląda jak inni to robią? Może jak zobaczy jak to działa, to stwierdzi, że to ponad jej siły i da sobie spokój, ale przynajmniej świadomie podejmie decyzję. Z nauki skoków czy ciągów można zrezygnować, a straszydła są wszędzie i sytuacje kłopotliwe i potencjalnie niebezpieczne mogą się powtarzać.  W moim odczuciu- trzeba umieć się w takich sytuacjach zachować, a nie liczyć na to, że nic się nie stanie lub wręcz unikać kłopotliwych sytuacji.

xxagaxx A, że konie są duże... no rozbroiłaś mnie  🙇
Włosomaniaczki, czyli walka o piękną grzywę (świadoma pielęgnacja)
autor: Robocop dnia 11 sierpnia 2015 o 21:56
Też testowałam kozieradkę. Myślałam, że po L-cysteinie i glonach to już nic na mnie wrażenia nie zrobi. Myliłam się ... 😵 to był mój pierwszy i ostatni kontakt z kozieradką.

Tak się czasem zastanawiam czy przypadkiem sam regularny masaż skóry głowy by nie pomógł. Na pewno powinno się skórę masować przy wcierkach, by pobudzić krążenie. Podobnie, stosowane niegdyś, długie czesanie prowadziło do przekrwienia naskórka. Testowałyście może taki patent?
Dzisiaj na obiad ...
autor: Robocop dnia 11 sierpnia 2015 o 21:25
A co powiecie na: zapiekane ryby Jamiego Olivera?

kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Robocop dnia 11 sierpnia 2015 o 07:53
halo Zgadza się. Jednak, jak inaczej nauczyć się ogarniać konia jeśli nie próbując, stawiając sobie wyzwania i robiąc rzeczy nowe, których na początku się przecież nie umie wykonać i wykonuje się je z początku źle? Proces nauki w  sposób nieunikniony wiąże się z popełnianiem błędów, ponoszeniem ich konsekwencji i korygowaniem ich. Podobnie jak w drogę do sukcesu naturalnie wpisana jest porażka.

W świecie idealnym początkującego przez podobne zawiłości przeprowadziłby trener, a w rzeczywistości- jest jak jest.
Dzisiaj na obiad ...
autor: Robocop dnia 11 sierpnia 2015 o 06:53
Fakt, nie jest to lekkie danie na co dzień, ale od święta... czasem można zaszaleć 🙂
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Robocop dnia 10 sierpnia 2015 o 22:10
halo Szczerze mówiąc- nie do końca rozumiem pytanie. Co z tego, że konie uczą się szybciej? Możesz rozwinąć?
Dzisiaj na obiad ...
autor: Robocop dnia 10 sierpnia 2015 o 16:27
W  maślance powiadasz... I co z nią potem? Wylewasz czy jakoś jeszcze w przepisie wykorzystujesz?
Ja robię z boczkiem, czosnkiem i słodką papryką, do tego zabielany sos spod mięsa.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Robocop dnia 10 sierpnia 2015 o 16:24
Ulalala A ja tam uważam, że pokazanie 100 straszydeł ma sens. Nie chodzi w końcu o to, by koń nie bał się 100 rzeczy, bo ta sama rzecz w innym miejscu  czy przy innej pogodzie, świetle staje się już inną rzeczą, więc nie da się konia odczulić na wszystko. Niemniej efekt tych ćwiczeń jest taki, że:
1. Jeździec uczy się z ziemi i z siodła pokonywać takie potwory. Na początku rozbija to na czynniki pierwsze i danego dnia zadowala zbliżeniem do potwora o 10 cm. Przy 50 potworze reakcje ciała (np. przytrzymanie łydką z siodła) stają się coraz bardziej zautomatyzowane i można koniowi uniemożliwić ucieczkę, po prostu zablokować go. Jeździec uczy się też różnych schematów zachowań- można się przybliżać i oddalać np. po kole albo dać koniowi na potwora napatrzeć, różne są pomysły, warto mieć ich wachlarz i pewność „wiem jak to zrobić, nie raz już dałam radę, jeśli sposób A zawiedzie, mam przecież inne do wyboru”. To daje pewność siebie, której na koniu nigdy dość.
2. Koń uczy się, że ZNOWU chcesz go nastraszyć i że ZNOWU nie odpuścisz póki on nie wykonana zadania i że ZNOWU nic mu się nie stanie. W końcu nastraszyłaś go już 90 razy! Takie ćwiczenia, poprawnie wykonane, budują/utrwalają hierarchię i zaufanie. Są też fajną alternatywą dla jazdy.
Jeśli Ci to na tę chwilę nie jest potrzebne to odpuść na razie to oswajanie potworów i skup się na tym jak to się robi. Tu znaczenie ma cała mowa Twojego ciała, różne niuanse, przez neta nie da się tego skutecznie przekazać. Moim zdaniem nie zaszkodzi trochę poczytać- Monty Roberts fajnie pisze o mowie ciała, u Parellich znajdziesz 7 gier. Po przygotowaniu teoretycznym, tutoriale na youtubie i można się brać za robotę. Ideałem by było jakby ktoś Ci to pokazał na żywo i potem z boku oceniał Twoją pracę i nią w pierwszej fazie pokierował.
Te lektury pomogą Ci też ogólnie ogarnąć dziada, nie tylko w kwestii straszydeł.

keirashara A ja bym chciała się przejechać na samojezdnym profesorze  🏇
Włosomaniaczki, czyli walka o piękną grzywę (świadoma pielęgnacja)
autor: Robocop dnia 10 sierpnia 2015 o 07:38
Najlepsze, że jak zaczęłam się uświadamiać w kwestii SLS i SLES to pomyślałam sobie- kupię po prostu szampon dla dzieci i już. Nic bardziej mylnego. W Intermarche nie było ani jednego, a wybór był spory. Dopiero ten Babydream z Rossmana. Generalnie, ciężko coś znaleźć.
Szamponem dla dzieci piorę koniom ogony, bo nic tak łatwo nie domywa zażółceń na siwkach 🙂 To jak silny to musi być detergent...