Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

my_karen   Connemara SeaHorse
14 kwietnia 2014 18:38
Ja bardzo lubiłam nosić Darka w rożku. W tych usztywnianych go nie czułam i mi nie pasowały, ale miękkie były w użyciu bardzo długo.

galop,gwash dziękuję za pamięć. Z siostrą kiepsko, ale dalej jest nadzieja.
Galopko kochana, trzymaj się ciepło, przysyłam dużo sił :kwiatek: Jakiś taki kiepski okres ostatnio, ja czekam na cieplejsze dni żeby się wreszcie doładować. Praca Cie tak wykańcza?
Ja się czuję względnie dobrze, chociaż wreszcie poznałam co to poranne mdłości, czy jakkolwiek nazwać poranne bóle głowy i ogólne straszne samopoczucie, które mija jak tylko coś zjem. Mam nadzieję, że to minie, bo pracuję od jakiegoś czasu w przedszkolu i ostatnio dość ciężko mi spędzić te kilka godzin aktywnie z dzieciakami.

demon, piękne zdjęcie!!

Alicja, gratulacje! 🙂

zduśka, też miałam taki plan 😁 Tylko Darek do tej pory przebudza się kilka razy w nocy i w pewnym momencie się poddałam. Nie żałuję, do tej pory śpimy w trójkę na łóżku 2x2 i jest fajnie 😉 Super uczucie, jak w niedziele rano Darek budzi się pierwszy i budzi nas uśmiechem i buziakiem w policzek 💘
Przy drugim dziecku też spróbuję z łóżeczkiem, ale bez wielkiego ciśnienia.
Za parę dni zabieramy się za remont pokoju dla Darka, ciekawa jestem jak to będzie, czy zdecyduje się 'wyprowadzić' czy jednak nie.
Nord   -"Bryknąć Cię?"-zapytała Łoza
14 kwietnia 2014 18:46
Dziweczyny, co to może być za "ucisk" pod zebrami z lewej strony. Jak by mi tam mały noge pakował. Mam tak od jakiegoś czasu, niby nie mocno ale jak trwa przez cały dzień to można zwariować... domyślam się że mi na coś uciska, ale nie wiem na co, żołądek? Przy Tośce tak nie miałam... pomocy!!!
Isabelle - Dom Narodzin to oddział na terenie szpitala na Żelaznej 🙂 Zresztą położna cały czas kontroluje poród i jest tam po to by oczywiście w miarę możliwości być cały czas "krok przed" akcją porodową i jak tylko zauważy coś niepokojącego to zwołuje lekarza i nie ryzykuje do ostatniej chwili. Także dla mnie poród tam jest w 100% odpowiadający wymaganiom bo a) nie medykalizują mnie na siłę b) gdy tylko pojawia się zagrożenie życia mam natychmiastowy transfer na blok porodowy i nie muszę się denerwować tak jak w przypadku porodu w domu, że karetka nie zdąży do mnie dojechać.

Fiesta - Sporo ludzi reaguje zdziwieniem, że to widzimisie taki poród i jak to tak bez lekarza, kroplówki i całego arsenału szpitalnego rodzić? Zdarzają się też znawcy tematu (nieródki, nie mające pojęcia o fizjologii porodu), którzy prorokują, że na pewno nie wytrzymam bez znieczulenia porodu a poza tym to przy mojej budowie cc niezbędna.  😵 No i inne takie dyrydmały. Serio ludziom się to w głowach nie mieści, że można pragnąć porodu bez medykalizacji gdy przebiega wszystko jak powinno. Hitem była koleżanka, która nie rozumiała co do niej mówię i musiałam jej dosłownie 3 razy opisać co to jest Przyszpitalny DN i czym się różni od szpitala 😉 Jej mózg jakby nie przyswajał takiej opcji. Śmieszy mnie to niezwykle bo nakaz porodu w szpitalu obowiązuje zaledwie od lat 60tych zeszłego stulecia.

Alicja - gratuluję!!!

Btw co do opisu przeżyć PO cc, o tym też nie ma pojęcia cała masa ludzi, bo zwyczajnie mało kto o tym mówi. Gdy koleżanka spytała mnie czemu nie chcę rodzić przez cc, żeby uniknąć bólu porodowego i jej opisałam jak to wygląda po zabiegu to była w niezłym szoku. Bo myślała, że budzisz się, dają Ci tabletkę na ból i jest wszystko super 😎 Jakby żadna operacja nie miała miejsca, przecinanie powłok, mięśni, nerwów no nic.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
14 kwietnia 2014 19:00
O, o Domu Narodzin właśnie czytałam, mama mi podrzuciła książkę J. Kalyty "Położna" - fajna lektura, mimo ponad 300 stron, na jedno popołudnie.

A ja, kurczę, nie mam zielonego pojęcia, który szpital wybrać... Zaczyna mnie to męczyć, bo czytam, słucham, każdy poleca co innego i nic nie wiem nadal. Mam w swoim mieście do wyboru trzy i wszystkie trzy poleca i odradza tyle samo osób. Jeden moloch wyglądający wciąż jak za PRL-u, bez osobnej izby przyjęć dla porodówki, za to pracuje tam mój gin i jako jedyny szpital dysponuje oddziałem ratunkowym dla noworodka, patologią noworodka itp. Czyli w razie komplikacji, tylko w tym szpitalu zostaje się z dzidzią w jednej placówce.
Drugi ponoć nieco lepiej się prezentujący, osobna izba przyjęć, za to słynie z mocnego parcia na poród siłami natury i zwlekaniem z cc w razie kłopotów.
Trzeci nowoczesny, ładny, wyłącznie ginekologiczno - położniczy, wizualnie najbardziej do mnie przemawia i ma najwięcej pozytywnych opinii wśród internautek. no, ale znów - w razie W, małą zabiorą, a mnie zostawią...
Jasio codziennie zasypia u siebie w łóżeczku, ale budzi się dziwnie w moim  🤣 🤣 🤣 🤣 🤣

Idrilla,  szczerze? ból po cc to dla mnie dosłownie : dają tabletkę i tyle. A byłam tylko na ketonalu, wiec bez szału. Ba, nawet to moje powtórne rozcinanie i łażenie z własną kieszenia na telefon w brzuchu mnie mniej ruszyło niż połamana noga-niemedykalizowana. Więc dla mnie poród sn bez znieczulenia to mega, giga, ultra super kosmos, którego sobie nie wyobrażam i uważam, że świadomie to wybierając masz mega cochones! (dla mnie poród sn nawet z lekami to kosmos, i mogę mieć w to miejsce 10 cesarek)

i samo cc było czadowe. nieprzyjemne, ale czadowe.  Totalny bezstres. Byłam od początku mega spokojna, bo nie bałam się tego, co się stanie, tylko bylam na to przygotowana. No i tata ma niesamowitą więź z córką, może dlatego, że ją kangurował jak mnie zszywali 😂 często to wspomina jako piękne doświadczenie, bo mimo, że ja "urodziłam" to ON pierwszy tulił, więc ON jest ważniejszy 😂

Więc dla mnie Twoje podejście to kosmos. Ale taki pozytywny. Dzielny kosmos. Będziesz wspaniałą mamą.
Słyszałaś o porodzie lotosowym?

maleństwo, ja rodziłam w "tym trzecim typie".  opinie były dla mnie ważne, ale ja się bałam porodu jak nikt, dopóki nie wyszło, że będzie zlecone zawczasu cc, więc opinia ogólna była dla mnie istotna, żebym nie oszalała na myśl o porodzie 😉

my_karen, byłaś już u lekarza?
my_karen   Connemara SeaHorse
14 kwietnia 2014 20:09
Isabelle, w czwartek mam wizyte.
Kobyłka się już zadomowiła? Jak wrażenia? Zadowolona jesteś z zamiany? 🙂
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
14 kwietnia 2014 20:14
Nord pewnie taki ucisk powoduje dziecko  😉 ja mam taki od kilku dni po obu stronach i ogólnie mam wrażenie, że macica naciska mi na wszystkie narządy wewnętrzne bo ani zjeść ani kichnąć ani porządnie złapać powietrze  😁 .. więc tylko czekam co będzie dalej  🤣

maleństwo pomyśl też może o swoim komforcie - ale wiadomo bardzo ważny jest też oddział dla noworodków ze specjalistycznym sprzętem na wszelki wypadek. A czy Twój gin będzie przy porodzie ??

Isabelle przybij piątkę  🙂 , ja porodu boję się panicznie i nie chcę na serio wyciskać "melona" kroczem  🙄 dlatego będę robiła wszystko aby mieć cc. Miałam nie raz już operację i wiem co to znaczy przecinane powłoki brzuszne, mięśnie etc. I na serio wolę to niż później jakieś powikłania dla mnie czy dziecka.

widzisz Idrilla jak to jest  😉 Tobie gadają i się dziwią, że decydujesz się na dom narodzin - gdzie dla mnie to rzecz normalna jak ktoś jest w 100 % świadom tego co chce - Twoja sprawa przecież i nikomu do tego jak chcesz rodzić  🙂 .. a u mnie patrz znajomi gadają, że jestem chora na głowę , że chcę mieć cc ...  😎 i próbują mnie przekonać, że to takie wspaniałe przeżycie - ja do tego się nie nadaje i nie chcę  😉

Alicja jeszcze raz gratuluję Franeczka !! I z wsiadaniem kochana się wstrzymaj do momentu aż lekarz da Ci zielone światło !

haha dziewczyny przestańcie z tym spaniem w 1 łóżku bo zaburzacie moją dotychczasową wizję 😁

opolanka   psychologiem przez przeszkody
14 kwietnia 2014 20:21
zduśka, moje dziecko nie śpi z nami w łóżku i nigdy nie spało. Zdarzały się incydenty, jak nie mogła zasnąć. Teraz za to dosypia od 5 rano z nami, jak zje mleko, bo inaczej nie ma szans, zeby zasnela, a mnie się nie uśmiecha wstawać tak wcześnie 😉
Ale myślę, ze jak będzie wieksza, to sama przylezie do nas 😉

Edit. No właśnie, maz z mala spia razem, pozostaje mi kanapa, bo to 70cm człowieka śpi smacznie na środku łóżka 😉

Przy okazji - mamy młodszych maluchów - przewijacie dzieci w nocy? Zastanawiam się, czy trzeba, chociaż pielucha pelna...
Isabelle - Wiadomo, co człowiek to inna reakcja na ból, inny próg także nie twierdzę w żadnym razie, że wszystkie po cc muszą ciężko dochodzić do siebie. Ale miałam na myśli to, że zdecydowana większość społeczeństwa poród naturalny odbiera jako masakrę bólową a przy cc jakby zupełnie zapominają o tym wszystkim co dzieje się dookoła, jakby to nie było nic wielkiego. A przecież jest, każdy poród jest i niesie ze sobą różne przeżycia 🙂 Dziękuje za miłe słowa! Aż mi się cieplej zrobiło  :kwiatek:  Mam nadzieję, że uda mi się przeżyć to wszystko tak jak bym chciała i że moje ciało pozwoli mi na to a psychika to udźwignie 😉

O porodzie lotosowym słyszałam "przelotnie", ale to już chyba przekracza moje granice  😁

zduśka - No właśnie, według mnie to najważniejsze wsłuchać się w siebie i swoje odczucia związane z porodem. Według mnie jeśli ktoś wie, że panicznie boi się sn to nawet jeśli na siłę się do niego zmusi to ciało będzie zablokowane stresem i cały przebieg akcji w zgodzie z fizjologią może wziąć w łeb bo do głosu będzie się dobijała tylko adrenalina, kobieta nie będzie w stanie współpracować z położną itd 😉 Tak samo ja wiem, jak reaguje na zabiegi w szpitalu. Głupie wkłucie wenflonu powoduje u mnie omdlenia i mega stres. Nie mówiąc o znieczuleniach i operacjach, a również miałam okazje być zszywana 2 razy.

Mnie do spania w 1 łóżku przekonują dwie rzeczy. Po pierwsze cały psychiczny aspekt związany z rozwojem malucha i jego potrzebą bliskości po drugie....zwyczajna moja wygoda nie zrywania się w nocy do łóżeczka. Zbyt dobrze wiem jakie ze mnie zombie gdy ktoś/coś mi każe w nocy wstać  😎
Isabelle, zduśka - wlewacie trochę otuchy w moje znerwicowane serce, bo ja posikana ze strachu jestem przed cesarką  🙄 całe swoje życie zapierałam się, że jak coś to tylko przez cc chcę rodzić... po czym jak zaszłam w ciążę to mi sie odwidziało że ja jednak chcę sn... a na końcu wyszło że wyboru nie mam i cesarka jak nic - o mało sie nie popłakałam ze strachu... dziwne, że to się potrafi tak zmienić ale autentycznie mam stracha jak cholera i spać po nocach nie mogę.. ech, dobrze że to już w czwartek  🙄
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
14 kwietnia 2014 20:40
Ja chciałam rodzić w domu. Pod opieką wykwalifikowanej położnej wcale ryzyko nie jest dużo większe- jak ja się orientowałam w temacie (czyli byłam w ciąży), to nie zdarzył się żaden przypadek śmiertelny, bo wszystko, co szło nie tak, lądowało w szpitalu. A w przypadkach zagranicznych, gdzie porody domowe są popularniejsze, to zdecydowana większość przypadków śmierci matki/dziecka (sama w sobie niewielka ilość tych przypadków, statystycznie na pewno mniej, niż przy tradycyjnych, szpitalnych porodach) wynikała z późniejszych zaniedbań, np. za późno rozpoznane zapalenie płuc u noworodka. W Polsce bardzo trudno się zakwalifikować do porodu domowego, bo kobieta musi mieć niepowikłaną, zdrową ciążę, prawidłowe ułożenie płodu, zero zakażeń bakteryjnych, odpowiedni stosunek matki do dziecka (w sensie anatomicznym  😉 ), brak poprzednich cesarek, wiek itp. itd. Przenoszone ciąże też się nie kwalifikują. Mnie się nie udało i nie uda, bo dyskwalifikuje mnie przede wszystkim cesarka, ale też wiek! Żałuję, chociaż nie mam z tego tytułu żadnych żali czy żałoby. A samo dochodzenie do siebie po cesarce to taki ból był, że wolałabym chyba urodzić trojaczki  😎
Alicja, gratulacje ode mnie!!

Nie wyobrażam sobie nie spania z niemowlakiem- chyba bym się w zombie zamieniła, a tak, to na śpiocha karmiłam  🙂 Natomiast długi czas miałam opory przed wzięciem Wojtka do łoża  😉 małżeńskiego- głównie ja spałam u niego w łóżku (przy okazji- drugi raz nie popełniłabym tego błędu i nie kupiłabym łóżeczka, które służyło tylko do chwilowego więzienia dziecka, ewentualnie jako zbiór pościeli- Wojtek od początku śpi na swoim "dorosłym" łóżku, na początku zastawiany rogalem, potem przez chwilę miał płotek, taki zwykły, psi płotek przymocowany do łóżka, a teraz znowu wystarcza rogal), dopiero jak zaczęła mi dokuczać tęsknota za małżonkiem oraz zaczęło się robić ciasno, to zaczęliśmy przenosić w nocy Wojtka do nas do sypialni.
zduśka,  dla mnie była to koszmarna perspektywa. porozrywane krocza, ból, który wszyscy opisują jako niewyobrażalny, nie wiem czego sie spodziewać, perspektywa wielogodzinnego bólu... no sorry, nie. nawet zanim zaciążyłam to nie chciałam mieć dzieci w 80% przez lęk przed porodem. I jeśli nie dostałabym skierowania przez nogę-poszłabym do psychologa po zaświadczenie, albo zapłaciłabym na lewo za kwitek od jakiegoś innego lekarza, żeby tylko mieć cc na skierowanie. Albo ostatecznie, zapłaciłabym te 4 tysiące za prywatne cc.

my_karen,  póki co tak 😉 choć jest trochę niewychowana. jak się zaklimatyzuje to się tym zajmę. nie jest agresywna czy mocno żywiołowa, po prostu jak to źrebak, nie do końca wie czego się od niej chce. Ale teraz mam dwa szczyle na wychowaniu i sądziłam, że będzie mniej kłopotliwie 😉 ale cóż, trza szybciej zakupić deski i zabarykadować je mocniej na pastwisku i tyle 😉 zamknęłam je dziś w boksach na cały dzień, bo trochę się bałam, że kucyk ucieknie (pokonuje każdą przeszkodę...) do rudej, bo już wczoraj wyłaził, a te dziady sa podjudzone nieznosnie. na szczescie jutro jadę zamówić drewno, a w tym czasie już pójdą biegać i będziemy liczyć, że decha na 150 cm i trzy warstwy prądu dadzą radę 😉

Opolanka a w życiu. czasem i 12 godzin w jednym spędzi jak tak zaśnie. raz na kilka miesięcy się "wylew" zdarza, a teraz to wcale, bo rzadziej siura niż noworód.

Carmina TEN czwartek? jezu, jak to zleciało! nie bój nic, cesarki są zajebiste. te planowane. Wszystko na luzie, bez pośpiechu, lęku o malucha jakby co miało iść nie tak. Zobaczysz, jeszcze zamiast jechać w szalonym tempie z płynącymi wodami przyjdziesz do szpitala uśmiechnięta i rozluźniona. Potem pierwsza doba gorzej, ale później jest super. Ja małej nie oddawałam nawet na noc, tylko pamiętam, że poprosiłam pielęgniarkę, żeby mi ją podała i małe spało na mnie. Więcej to mi się kojarzy, że nikt poza mną i chłopem jej nie przewijał, tylko wszystko robiłam sama, ale teraz to mi się wydaje tak odległe, że nie dam sobie ręki uciąć.

Idrilla kiedyś czytałam o radykalnych poglądach w stylu: brak zgody na włożenie wenflonu zawczasu. ok, rozumiem, ale ja znając moje nędzne żyły (i po 20 razy próbowali zakładać wenflon...) wolę mieć to z głowy na początku, niż później stresować się jak będzie potrzeba szybko zakładać. Mnie bardziej przerażało sn niż cc, jeśli masz odwrotnie, to super! mając takie podejście na pewno uda Ci się dokładnie tak jak chcesz i zniesiesz kazdy ból z takim nastawieniem. Dla mnie jest to wielki wyczyn, bo ... ja bym nie dała rady. rozszarpałabym wszystkich  😁
Alicja_8, Śliczny Franuś! Gratulacje!  :kwiatek:

Idrilla, Mimo iż wspominam mój poród sn jako bielańską masakrę piłą łańcuchową, to Ciebie rozumiem, podziwiam i chyba nawet zazdroszczę.
Ja nigdy nie chciałam mieć dziecka, chyba głównie dlatego, że poród mi się w pale nie mieścił.
Dlatego do 8 miesiąca ciąży byłam pewna, że nie wiem co zrobię, ale zrobię tak, żeby mieć cesarkę. A potem... rosnąca wraz z brzuchem niemożliwa do opisania miłość do synka, wiedza o minusach cc i chyba hormony spowodowały, iż doszłam do wniosku, że urodzę sn.
Pogodziłam się z tym, że jakoś to przeżyję, kij ze mną, najważniejszy był Gabryś. Zmieniałam lekarzy prowadzących cztery razy, zakończyłam zmienianie na takim, który obiecał mi na 90% bezpłatne znieczulenie ZZO.
Nie myliłam się w swoich koszmarnych wyobrażeniach, było tak jak się obawiałam, mimo że przez 3 z 4,5 godzin porodu byłam znieczulona.
A jak znieczulenie przestało działać, to wcale nie najgorsze było to, że darłam mordę z bólu na cały odział. 😁
Najgorszy był totalny brak empatii ze strony personelu. Ja nie byłam w stanie współpracować, oni nie mieli chęci/siły/czasu się ze mną cackać. Fabryka. A dobre słowo, pogłaskanie po głowie, cokolwiek... bardzo by mi pomogło.
Z perspektywy czasu wiem, że z powodu pokrzywdzenia jakie czułam nie ruszyła u mnie laktacja.
Więc kij z bólem. Ważna jest atmosfera. Szpital to (często) fabryka. W domu narodzin jest inaczej, masz indywidualną opiekę i co by się nie działo - empatię.

A poza tym, bardzo mi się podoba Twoje ogólne podejście! 😀 Będziesz miała szczęśliwe dziecko.
Attachment parenting rulez!  🏇
często to wspomina jako piękne doświadczenie, bo mimo, że ja "urodziłam" to ON pierwszy tulił, więc ON jest ważniejszy 😂



Isabelle, mój mówi tak samo... że jest ważniejszy bo pierwszy tulił, a ja się nawet nie namęczyłam przy porodzie- bo przecież nawet nie rodziłam tylko Mikołaja wyjęli  😉  😁

No a i nas końskie zmiany.... młody idzie do roboty!!  🏇 Zmieniamy stajnie i ROBOTA  😅 no i za jakiś czas jak już się ogarnie to i ja będe mogła wrocic do jazdy. W sumie to myślałam, że już straciłam miłośc do koni..ale okazuje się że to nie umiera nigdy  😍 siedzi gdzieś w środku serca głęboko ukryte.. no i obudziło się dziś.  😜 Oglądalam nowa stajnię, rozmawiałam z trenerami... no i się nakręciłam!! Nakręciłam jak ch... na mizianie, czyszczenie i w końcu jazdę.
A Mikołaj jest zachwycony końmi! Wyciąga rączki do każdego, a w stajni mamy super klaczkę profesorkę DRP więc będę go mogła czasem wrzucic 🙂

a na takim kucyku siedział w stajni u swoich sióstr ciotecznych 🙂
Ja zupełnie nie mam ochoty na to, żeby Gabryś kochał konie i jeździł konno, ale on mi robi na złość!!! Pierwsze wyraźnie wypowiadane słowo ze zwierzątek to KOŃ i w każdej książeczce zatrzymuje się na koniach. 😵

A jeszcze co do porodu, to wam powiem! A co! 😀
Teraz już mnie to śmieszy, chyba mi minęła trauma.

Mówi się poród "sn", czyli siłami natury. Mój poród nie był siłami natury tylko siłami 7 osób! 😁
Czyli mnie i 6 personelu. Może nawet więcej, bo chyba się zmieniały, ale w końcowej fazie ze 4 położne mnie trzymały (inaczej bym chyba rozwaliła łóżko i całą salę w drobny mak), a dwóch lekarzy "odbierało".
I jedna p*zda, lekarka, która mnie potem szyła, nagle mówi tak:
"Ty masz 37 lat!!! Zachowuj się poważnie!" 😁
Czyli, jakby ktoś nie wiedział - krzyczenie z bólu jest NIEPOWAŻNE!!! A im więcej się ma lat, tym mniej boli!  😎

(Miała któraś z was po porodzie siniaki/krwiaki na dłoniach i łokciach? Od szarpania się z łóżkiem i personelem? 😁 )

Echhhh...  😁 Jakże by było inaczej, gdyby zamiast tego mówiła np. "Krzycz jak chcesz! Super! Będzie dobrze! Jeszcze chwila!" ... czy coś w tym stylu.

maleństwo   I'll love you till the end of time...
14 kwietnia 2014 21:25
[quote author=zduśka link=topic=74.msg2067907#msg2067907 date=1397502889]
maleństwo pomyśl też może o swoim komforcie - ale wiadomo bardzo ważny jest też oddział dla noworodków ze specjalistycznym sprzętem na wszelki wypadek. A czy Twój gin będzie przy porodzie ??
[/quote]

No właśnie - mój komfort, a przygotowanie w razie kłopotów - i tu konflikt, choć wiadomo, że najważniejsze dziecko. A ja się potwornie boję opryskliwego personelu, traktowania jak 40 lat temu ("czego wrzeszczy, niech nie przesadza, nie ona pierwsza rodzi"😉, ja bardzo źle znoszę takie traktowanie, a co dopiero w takim momencie, kiedy kobieta jest krucha bardziej niż zwykle...
Czy mój gin będzie? Nie mam zielonego pojęcia! Ja nawet nie wiem, jak to się robi, żeby wybrać szpital - trzeba tam iść i się wcześniej "zapowiedzieć", czy się jedzie jak już się akcja zacznie...
Julie,  kocham Cię  😜

mnie by pewnie nic nie pomogło  😂 kiedyś nawrzeszczałam na dentystkę"Jakie będzie dobrze?! jakie k... dobrze?! Miało być jeszcze raz a to jest drugi! Nie mów mi, ze będzie dobrze jak nic k... nie jest dobrze!"  😂

Wiem, że Ty jesteś "antykonie" w stosunku do Gabriela, ale... pomyśl o tym, że masz szansę ukształtować małego jeźdzca, którego ominą pseudoszkółki i trupiaste konie. A sport jest super, pasja jest super. Lepsze to niż szlajanie się bez celu po osiedlu. A i może na domek i kucyka dla niego się skusisz... Mnie to kręci. Że mogę dzielić z córką pasję. A fotki brzezinki na których jest jej córa na kucyku powodują u mnie ekstatyczne pojękiwania!  😎

kkk  😍 😍 😍
Gdzie się przenieśliście? Mogę Was odwiedzić w końcu? 🙂
Mnie też ekstaza jeździecko-końska osiągnęła. mam parcie, żeby coś zrobić. Widzę perspektywy a nie czarną dziurę i bardzo mnie to nakręca!
No jak Gabriel się uprze, to trudno... 😵 Od woltyżerki i panowania nad koniem/kucem z ziemi zaczniemy. 😉
Ale wolałabym, żeby omijał stajnie szerokim łukiem.
Nietypową chyba matką-koniarą jestem.

A jeszcze sprostowanie.
Siłami 8 osób! Przecież narzeczony mój i ojciec syna naszego jedynego też był! Tylko na koniec, jak znieczulenie zupełnie przestało działać, ja zupełnie przestałam współpracować i miejsca wokół mnie zabrakło, to ktoś go litościwie za drzwi wywalił. 😁
Teraz to mi bardziej szkoda jego, że się musiał przez godzinę nasłuchać przez drzwi moich wrzasków, niż samej siebie.
Jak bliskie jest mi teraz hasło "To co najpiękniejsze rodzi się w bólu"... Syna mamy najpiękniejszego na świecie, więc ja nic a nic nie żałuję! 😀
kkk  😍 😍 😍
Gdzie się przenieśliście? Mogę Was odwiedzić w końcu? 🙂
Mnie też ekstaza jeździecko-końska osiągnęła. mam parcie, żeby coś zrobić. Widzę perspektywy a nie czarną dziurę i bardzo mnie to nakręca!


Młody od maja będzie stał w Sobieniu u Kasi i Ilzada Sabitovów.
To mnie chyba teraz taka euforia jak Ciebie ogarnęła w związku z tymi końmi  😁 nawet się złapałam na tym, że siedzę teraz i przeglądam sklepy internetowe i patrzę co kupić, i przez Ciebie będę kupowała "magiczne szczotki"  🤬

My w czwartek wyjeżdżamy na 2 tygodnie, ale jak wrócimy i będzie ładna pogoda to miałam plan zapakować młodego człowieka i odwiedzić Ciebie i Nikę na trawie Waszej  😁
kkk,  TAK! A do Sobienia mam totalnie po drodze! A i z sobienia jest do nas 10 kilometrów! oglądałam zdjęcia Olimpii, fantastik! Nawet wczoraj mówiłam nieśmiało M. "Wiesz, a jak może ja no, e... będę te 3 lata pracować nad nogą, to może bym chociaż na zimę wstawiła Małą do Olimpii, bo ładną halę mają, wiesz? I może bym tak pojeździła, co?"

Magiczna szczota jest super! świetnie do zaklejek. Natomiast do zimowego futra-do luftu. nabija się kłakami w minutę i nie schodzą tak piknie jak z plastikowej zwykłej szczoty-od puknięcia, tylko trza się mordować wygrzebywaniem :/  furminator jeszcze przetestowałam, to jest dopiero CZAD! CZAD za 25 zł z wysyłką 😀

Fajnie, że jakaś mamuśka równie mocno jest podjarana jak ja 🙂

Julie, rozsądną matką-koniarą 😉 Bo to i niebezpieczne. I drogie. I urazowe. Ale... uczy bardzo wiele. Mało jest pasji, które tak wiele nam dają, bo w niewielu człowiek tworzy aż taki zespół ze zwierzęciem. Prześlę Wam kucyka w prezencie 😂

Ja Wam powiem, że póki co to nie wiem czy się boję bardziej porodu sn, czy cc. Nigdy nie rodziłam i nie wiem, jaki to ból. Kiedyś co prawda miałam operację na brzuchu i teraz mam bliznę jak po cc i pamiętam, jak to było, jak dochodziłam do siebie. Śmiać się nie mogłam bo bolało, chodzić nie mogłam bo bolało etc.
To z tą pamięcią, chyba wolę sn. Pewnie po pierwszym porodzie sn następny będę chciała cc :P No, ale jak nie spróbuję to się nie przekonam.

To czego się boję najbardziej, chyba jak maleństwo, to chamstwa w szpitalu!! A Dom Narodzin wydaje mi się być taką ostoją. I dzięki możliwości porodu właśnie w takim miejscu czuję się spokojniejsza. Gorzej, jak się na koniec okaże, że miejsc nie ma :P Wtedy będzie panika 😀
Dzięki za miłe komentarze o brzuchu.

Ja miałam cc. Interwencyjne, więc ogólnie to był kosmos, bo za wcześnie i z nienacka. Dociodziłam do sobie kilka dni. Nie wiem co gorzej wspominam, osłabienie całego organizmu po operacji i stepiony ból czy leki, którymi mnie faszerowano ( dochodziły też leki, które dostałam na patologii. Nie znam się, ale chyba seria 10 relanium w tyłek nie schodzi z organizmu w jeden dzień).

Teraz panicznie się boję cc, ale lekarz mi mówi, że raczej mnie nie ominie przy moim ciśnieniu. Igły, weflony, cięcia, aż mnie wzdryga. Ble.

Chamstwo jak chamstwo. Wszędzie można spotkać a szczególnie na tak stresujących oddziałach. Mi jest łatwiej jak sobię tłumacze, że to stresujący zawód i jakoś muszą sobie radzić. Chociaż obawiam się pyskówki z mojej strony. No może, że mnie oświeci i będę tym no kwiatem lotosu 😉

Z jednej strony chciałabym spróbować sn, z drugiej to może nie powinnam 😉
Julie to gdzie Ty rodziłaś? Jak rodziłam teraz Adasia na sali obok rodziła dziewczyna (która potem leżała ze mną na sali). Darła się tak, że aż mi to przeszkadzało. A potem opowiadała jak położne miło się do niej odnosiły i absolutnie nie czuła braku empatii.

Idrilla
super masz podejście. Oby wszystko poszło po Twojej myśli :kwiatek:
Ja powiem tak: rodziłam i sn i przez cc. Poród Filipa do momentu aż przy rozwarciu 10 cm, po 17 godzinach wzięli mnie na stół - był lajtowy w porównaniu z porodem Adasia. Mimo tego wzięłam znieczulenie. Nie mam pojęcia po co, namówił mnie mąż, poszedł po lekarza żeby mi wyjaśnił co i jak i zanim podjęłam decyzję to już był anestezjolog na sali. Pal licho, wzięłam choć niepotrzebnie bo po pół godzinie od dostania znieczulenia poszłam pod nóż.
CC nie było dla mnie jakiś mega złym przeżyciem, byłam zmęczona i zdenerwowana to fakt ale ogólnie spoko. Później też - nie brałam ani razu żadnej tabletki przeciwbólowej mimo że bolało. Logiczne skoro miałam przecięty brzuch.

Natomiast poród Adasia to 24 godzinny hardcor 😉 A nie wzięłam znieczulenia, zaparłam się że dam radę. Dałam, choć przyznaję że pewnie poszło by szybciej (jak już zaczęły się parte) gdybym umiała przeć 😡 teraz wiem, że chyba nie do końca umiałam. I niestety miałam przeświadczenie że zaraz się załatwię więc też trochę sama z siebie przerywałam parcie 😎 Dwie godziny partych (miałam niezbyt długie i silne) i dopiero po podaniu oksytocyny mały wyskoczył natychmiast.

Porównując oba porody  - choć nie da się tego porównać moim zdaniem - uważam że poród sn mimo okropnego momentami bólu jest fajnym przeżyciem. 😉
Isabelle, a mnie jakoś ta szczotka nie rusza😉 kupiłam z koleżankami zestaw 3 za 50 zł i bez szału😉
[quote author=maleństwo link=topic=74.msg2068042#msg2068042 date=1397507127]
No właśnie - mój komfort, a przygotowanie w razie kłopotów - i tu konflikt, choć wiadomo, że najważniejsze dziecko. A ja się potwornie boję opryskliwego personelu, traktowania jak 40 lat temu ("czego wrzeszczy, niech nie przesadza, nie ona pierwsza rodzi"😉, ja bardzo źle znoszę takie traktowanie, a co dopiero w takim momencie, kiedy kobieta jest krucha bardziej niż zwykle...
[/quote]

Miałam to samo. Z całego porodu najbardziej bałam się przykrości od personelu 😂
Dlatego dogadałam się z położna z tego szpitala, że ją wynajmę na poród. Miała super opinie i świadczyła takie usługi.
I tak w spokoju przechodziłam prawie całą ciążę. Dwa miesiące przed terminem kobita wpadła pod autobus i trochę się połamała 🤔
Ale wtedy było mi już wszystko jedno a też wiedziałam, że ojciec Emisi ze mną będzie.
No właśnie, krzyk. Mnie najpierw kazały krzyczeć bo to pomaga, a potem jak miałam parte i nie wolno mi było przeć i darłam się to śmiały się, że drę się jak w operze. Masakrycznie mnie swoimi tekstami upokarzały, i do tej pory mam traumę.
Alicja piękny młodzian! gratuluję!
Maleństwo a myślałaś aby rodzic w szpitalu ale ze swoja położną. Ja tak rodzilam dwa razy i bardzo polecam. Owszem to nie jest tanie bo trzeba się liczyć z wydatkiem rzędu 500-800 zł. Drogo ale przynajmniej w moim wypadku było warto. Szczególnie drugi poród to było coś wspaniałego i serio ja bym mogła rodzic z raz w miesiącu.
Jak masz nastawienie, że chcesz rodzic naturalnie to jest 90% sukcesu. Reszta to właśnie dobra polozna. Taka własną opłacona dba o twój komfort i jest z toba t czas i wola lekarza gdy naprawdę trzeba i wtedyvon naprawdę przyjdzie.
znajdź sobie kogoś kto pracuje q danym szpitalu ale odbiera też porody w domu (doświadczenie) i ustal, ze chcesz naturalnie rodzic, bez nacinania i pchania.
Julie- Naprawdę straszny jest Twój opis porodu. Bardzo współczuję.
    Ja swój poród już kiedyś opisywałam ale przypomnę tylko tym dziewczynom, które czekają na ten dzień ze strachem- miałam cudowną położną, motywującą z uśmiechem, jak dobry trener  😀
Pomimo pęknięcia krocza II stopnia, poród wspominam bardzo dobrze a bałam się okropnie i nastawiałam się na wielkie cierpienie (fakt, skurcze rozwierające były bolesne ale potem tylko coraz lżej).
Jak widać, nie wszystkie porody są takim hard corem i jest jeszcze wyrozumiały, kochany personel  🙂 Czułam się jak w prywatnej klinice przy opłaconych położnych a rodziłam w normalnym szpitalu (Szpital Wojewódzki w Siedlcach).
Życzę Wam takiej atmosfery jaką miałam.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się