teska

Konto zarejstrowane: 24 stycznia 2009
Ostatnio online: 05 stycznia 2023 o 00:17

Najnowsze posty użytkownika:

buty dla koni
autor: teska dnia 06 października 2013 o 20:26
caffka ja mam buty cavallo simple nr 5. Leżą u mnie zupełnie bezużyteczne, bo konia dla którego były kupione już nie ma. Próbowałam je nawet sprzedać, ale ciężko znaleźć konia z takimi wielkimi kopytami. Jeśli jesteś zainteresowana mogę podesłać Ci je na próbę. Cena na pewno będzie atrakcyjna. Zapraszam na priv.
magnetoterapia
autor: teska dnia 11 maja 2011 o 21:37
siwek- ja mam kaloszki torpola. w instrukcji nie znalazłam nic na temay użytkowania na mokre kopyta lub w ruchu, ale gdzieś obiło mi się o uszy, że na mokro jest nie wskazane.
Teraz zakładam je na dzień na padok i nic niepokojącego się nie dzieje. Nie wiem jednak, co zrobić, gdy zacznie padać i kopyta będą mokre cały czas. Nie chcę rezygnować z padokowania, tym bardziej, że kobyła tka. Chyba zadzwonię do Torpola i zapytam u źródła.
magnetoterapia
autor: teska dnia 11 maja 2011 o 10:14
Od jakiegoś czasu stosuję u mojej kobyły kaloszki magnetyczne na zwyrodnienie kości kopytowej. Wyraźnie widać efekty i jestem bardzo zadowolona. Mam tylko jeden dylemat; do tej pory zakładałam je na noc do boksu, teraz konie poszły na 24/h na łąki i nie wiem, czy mogę je zostawić na mokrą trawę, albo jak pada. Może ktoś wie, czy są jakieś przeciwwskazania?
buty dla koni
autor: teska dnia 24 marca 2011 o 11:12
efeemeryda- a jakie duże kopyta ma Twój koń? Pytam bo mam buty na sprzedaż za nie dużą cenę.
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: teska dnia 08 stycznia 2011 o 16:48
Czy wiesz może dlaczego podeszwa u konia Aleks jest taka porowata? Mam tak samo u jednej z moich klaczy i nie wiem czemu tak to wygląda. O ile sobie dobrze przypominam to już kiedyś o tym było na forum, ale- zabijcie- nie pamiętam.
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: teska dnia 27 kwietnia 2010 o 11:57
Monia- a ten Twój koń miał prześwietlane trzeszczki?
Problemy z kopytami- choroby, pekniecia, ropnie
autor: teska dnia 19 kwietnia 2010 o 08:22
tajna- kreolinę stosowałam jakieś 12-13 lat temu(już wtedy była wycofana). Wet zalecił mi moczenie w niej kopyta z rakiem.  Śmierdzi okrutnie! Osobiście nie chciałabym już nigdy wracać do tego środka , jest  tyle nowych świetnych specyfików, skutecznych i przyjemniejszych w użyciu.
kącik kłusaczy
autor: teska dnia 06 marca 2010 o 07:31
Pod siodłem owszem chodzą bo jako odpady z torów można je za grosze zanabyć - mówię o krajach skandynawskich bo u nas widziałam jakieś chore cenowo oferty takich odpadów właśnie - sobie sprzedający wymyślił że byznes zrobi widać.



Znam miejsce gdzie można kupić kłusaka amerykańskiego za bardzo małe pieniądze( zwykle ok. 2500). Są to konie które nie srawdziły się na torze, albo swoje już wybiegały. Kilku moich znajomych tam właśnie nabyło konie i są bardzo zadowoleni. Swietnie sprawdzają się również w rajdach, bo są wytrzymałe i mają mocne nogi.
Stadnina znajduje się w miejscowości Swiętoszewo/zachodniopomorskie.
trzeszczki
autor: teska dnia 05 marca 2010 o 12:52
maxowa- u mojego też jeden doktor wymacał problem z łopatką z tej kulawej strony. Przed zrobieniem prześwietlenia kopyt sugerował nawet, że to właśnie problem leży w łopatce, bo te kopyta ni jak mu wyglądały na trzeszczkowe. Po prześwietleniu stwierdził, że problem jest i tu i tu. Bardzo możliwe, bo ten koń od ładnych paru lat stoi w nie naturalnej pozycji z odstawiną do przodu lewą przednią. To z pewnością musi się odbić na układzie ruchu.
Jednak nie próbowałam stosować masaży, to błąd. Dopiero teraz mi to uzmysłowiłyście.
Mam jeszcze pytanie; gdzie kupujecie magnesy?
trzeszczki
autor: teska dnia 05 marca 2010 o 10:19
Ciekawe co byście powiedziały oglądając mojego wałacha. Od piętki chodzi klasycznie. Nawet jak jeszcze miał podkowy, to dosłownie dołki wybijał w nich kątami wsporowymi. Na oko nikt nie podejrzewał u niego syndromu trzeszczkowego. Najwyraźniej nie jest to reguła, że trzeszczowiec musi chodzić od palca(pazura). Dlatego nie mogę się w tym względzie zgodzić z Rameyem, który twierdzi, że syndrom trzeszczkowy powstaje w wyniku długotrwałego poruszenia się konia od palca.
trzeszczki
autor: teska dnia 03 marca 2010 o 12:00
Kaprioleczka - ja doświadczenia z kuciem mam zgoła inne. Mój wałkoń przez kucie ortopedyczne dorobił się ochwatu mechanicznego. Na początku było super, zadnego utykania, cudowne uzdrowienie. Ale to niestety nie trwało długo. Teraz myślę, że on przez 10 lat życia miał już tak zepsute kopyta złym werkowaniem i kuciem, że to nie miało szans powodzenia.
Wcale Ci się nie dziwię, że nie chcesz nic zmieniać, jeśli to co robisz teraz przynosi dobre efekty. Też bym tak zrobiła, ale po tym co przeszedł mój koń, ja do kucia na pewno nie wrócę.
trzeszczki
autor: teska dnia 02 marca 2010 o 20:54
Bardzo się cieszę, że poznałam już dwa takie konie, którym pomógł Tildren, ale chętniej poznałabym więcej tych którym pomogło struganie.
Mój miał podawany kwas i steryd, ale dobrze było przez tydzień. Tildrenu lekarz nam nie zaproponował, bo nie wierzy, że pomoże przy takich zmianach i nie chce mnie naciągać na koszty. Ja sama też nie chcę ryzykować wyrzucenia sporej  kasy na coś co ma nikłe szanse powodzenia. Nie wierzę , ze coś moze pomóc temu koniowi, zanim jego kopyta nie wrócą do normalnego kształtu. Ja walczę z tym od roku i efekty jak na razie są marne. Z zewnątrz kopyto wygląda już całkiem fajnie, ale podeszwa jest nadal strasznie płaska.
Bardzo chętnie posłuchałabym rad osób, które mają już doświadczenie w stuganiu trzeszczkowców.
 
trzeszczki
autor: teska dnia 02 marca 2010 o 11:06
królik-miło jest czytać, że udało Ci się pomóc swojemu koniowi bez podków i chemii. To chyba jedyny przypadek na tym forum wyprowadzony z trzeszczek struganiem.  Ramey twierdzi, że jeszcze nie spotkał trzeszczkowca któremu nie mógłby pomóc, Strasser również ma spore osiągnięcia w wyprowadzaniu trzeszczkowców, a jednak mało kto wierzy, że jest to możliwe.
Większość lekarzy i kowali nawet o takiej metodzie nie słyszała, a nawet jeśli słyszeli, nie chcą się tym zajmować, bo brakuje im  czasu żeby się dokształcić.Poza tym po co uczyć się czegoś nowego, jeśli te metody które stosują teraz przynoszą dobrą kasę?
Jednak nie ma co się czarować, ani okrągłe podkowy, ani tildren, kwasy i sterydy nie wyleczą konia, a jedynie przedłużą jego użytkowanie o jakiś czas. Może rok, dwa, trzy?  Nie znam przypadku, żeby trwało to dłuzej.
  Ja sama też prowadzę walkę z syndromem trzeszczkowym u mojego konia, jak na razie bez większych efektów.
Staram się jednak nie załamywać, bo i tak innych szans  dla niego nie ma. Trzeszczki ma w takim stanie, że lekarz nawet nie proponował mi tildrenu.
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: teska dnia 19 lutego 2010 o 08:05
flicka- aleś wyskoczyła z tym pytaniem jak Filip z konopii. Strzałki nie dotykają podłoża bo piętki są za wysokie. Jedyne lekarstwo na to, to tarnik i nóż. Poczytaj trochę ten wątek to się zorientujesz o co chodzi. A potem pogadaj ze swoim kowalem.
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: teska dnia 29 stycznia 2010 o 08:44
Freddie - moim zdaniem, tak jak dziewczyn, trzeba skrócić pazur i obniżyć pietki

Wydaje mi się że tych piętek to już się w tej chwili bardziej obniżyć nie da. Kąty wsporowe są zjechane na maksa i nie mają chyba nawet 1 cm. Moim zdaniem rację ma Jolanta G, że wewnętrzne ściany wsporowe są za wysoko. One najbardziej potrzebuję przycięcia. Nie chcę tutaj powtarzać jej słów, ale radzę Ci Freddie, jeszcze raz dokładnie przeczytać jej post.
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: teska dnia 22 stycznia 2010 o 21:04
tajnaa- jeśli zrobiłaś nalewkę na samym spirytusie to raczej tak. W niektórych przepisach zaleca się dodać w jednej części wodę(350ml/150ml). Wtedy stężenie będzie chyba akurat.
buty dla koni
autor: teska dnia 07 stycznia 2010 o 08:36
EKornik- Ja stosowałam wkładki wycięte z neoprenu i nawet się dobrze sprawdzały w porównaniu z innymi kombinacjami. Faktycznie dają dobrą amortyzację. U mnie wytrzymały kilka jazd, ale mój wałkoń masakruje wszystko co mu się włoży. Wkładki Cavallo są super wytrzymałe, ale takie jakieś cieniutkie i bardzo twarde. Wiele amortyzacji to one nie dają.
Wpadłam na taki pomysł, żeby zakładać najpierw neoprenowe, a na nie cavallo i tak jest znacznie lepiej, bo neopren dłużej pozostaje nie ruszony.
Koń tkający
autor: teska dnia 09 grudnia 2009 o 08:17
z moich obserwacj rozniez wynika, ze predyspozycje do tkania moga byc dziedziczne. ojciec mojego tkacza byl tkaczem, dziadek kobyly to wspomniany genius. uwazam, ze predyspozycje kon moze odziedziczyc- samego tkania nie. jesli nie stworzymy warunkow, ktore w palaczeniu z predyspozycjami moga przyczynic sie do tkania, kon tkac nie zacznie. tak jak i nie nauczy sie od drugiego, jesli nie bedzie mial stworzonych warunkow do tego- tu caly czas podpieram sie moim "stadem" dwa tkacze i kobyla, kotra nie tka i nie widac po niej takich zamiarow.

Masz rację, koń dziedziczy same predyspozycje. Jeśli nie będzie miał do tego warunków, tkać nie zacznie. Moja kobyła trafiła do mnie juz z tą umiejętnością. W stajni miałam wtedy innego Geniusa i nawet obawiałam się, czy się przy niej nie nauczy, ale nie. U mnie konie większość czasu spędzają na dworze, więc nie mają na naukę tkania czasu.
Mam teraz w stajni innego wnuka Geniusa i córkę mojej kobyły i tez nic się nie dzieje. Sam Genius pewnie też by się tkać nie nauczył, gdyby nie to , że jako ogier stadny większość czasu spędzał w boksie.
Koń tkający
autor: teska dnia 08 grudnia 2009 o 13:18
Zakupiłam nie dawno konia tkającego, młody niespełna 5 lat, dopiero zajeżdżany, w poprzedniej stajni tkał od źrebaka, podobno jego matka tkała i on się od niej nauczył czy jest to możliwe bo jakoś nie wydaje mi się ale może się nie znam.

Z moich obserwacji tkanie może być dziedziczne. Moja nauczyła się tego od swojego ojca, bo stały koło siebie w angielskich boksach. Jej ojciec natomiast ma to po swoim ojcu Geniusie. Po tym ogierze jest z tego co wiem sporo tkaczy.
Pamiętam jak kiedyś w Łobzie stała w stanowiskach stawka ogierów po tym samym ojcu, chyba 6 ich było. Wszystkie bujały się przy zadawaniu paszy.
Moja pobudliwa baba tka wtedy gdy  w ciągu dnia musi z jakiegoś powodu stać w boksie, natomiast gdy wraca do stajni na wieczorne karmienie, to już do rana jest spokój.
Kiedyś było tak, ze tkała nawet pod siodłem jak kazałam jej za długo stać.
buty dla koni
autor: teska dnia 02 grudnia 2009 o 20:17
Ja z Cavallo Simple najwięcej roboty mam z oczyszczaniem rzepów z trawy, nasion i wszelkiej roślinności. Dużo jeżdżę w terenie, a że buty zaczęłam używać w połowie lata, no to był to problem.  Najlepiej idzie mi to szczoteczką od kopystki.  Z calą resztą oczyszczania to tak jak u Pinesski.
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: teska dnia 02 grudnia 2009 o 20:06
Teodora- ja też się nad tym zastanawiam, czy to tak jak z paznokciami. Faktem jest, ze zwykle takie konie skracają wykrok i że częściej się potykają. A jeśli się potykają to prowadzi to do nadwyrężenia więzadeł, co z kolei powoduje skostnienia na wierzchołku wyprostnym. Taka moja świeżo zdobyta wiedza.
kuć czy nie kuć?
autor: teska dnia 01 grudnia 2009 o 22:14
kassik- problem u Twojego konia jest na pewno inny niż u mojego, ale uważaj z tym. Mój po niespełna trzech regularnych kuciach  dorobił się ochwatu mechanicznego. Nie wiem jak wyglądają kopyta Twojego konia, ale wydaje mi się rzeczą niemożliwą, by w ten sposób poprawić skątowanie kopyta. Wet, który mi zalecił to korekcyjne kucie też tak to tłumaczył, a piętki mojego konia dalej rosły sobie na długość, a nie na wysokość i nic się nie zmieniło.
Nie wiem, może moja wiedza jest jeszcze zbyt mała, żeby wyrażać takie opinie, ale wydaje mi się,że poprawnie skątowane kopyto można uzyskać tylko poprzez częste korekcje.
kuć czy nie kuć?
autor: teska dnia 01 grudnia 2009 o 18:53
kassik- ja Ci tego nie powiem, bo nie wiem. Nie wiem też po co Ci one, ale proszę zastanów się dobrze zanim przybijesz je do kopyta. Ja to kiedyś zrobiłam w dobrej wierze, myśląc, że w ten sposób pomagam swojemu koniowi i wpędziłam go w bardzo poważny problem. Polecił mi to wet, którego uważałam za wielki autorytet, a potem dowiedziałam się, ze z tej metody już się wychodzi. Napisz może coś więcej o tym do czego Ci one.
Dr Strasser
autor: teska dnia 01 grudnia 2009 o 18:11
[quote author=Ktoś link=topic=56.msg392819#msg392819 date=1259666271]


chodziło mi o metody treningu,o selekcję,także tą genetyczną...czy konie na czworobokach uzyskują te magiczne 90% przez to ,że są golone?oczywiście że nie...uzyskują dlatego,że są wyselekcjonowane,przekombinowane genetycznie - efekt -pięknie piaffują,ale mają słabsze inne cechy - np. łatwiej łapią przeziebienie...zeby zminimalizować to ryzyko,ktoś woli je ogolić i wpakować w derkę,bo wtedy ma większą kontrolę nad jego organizmem...i już.
[/quote]
Ja nie wiem czy to jest tak do końca, ze mają słabsze zdrowie. Jakieś kilka lat temu miałam okazję przyjrzeć się "produkcji" konia sportowego w jednej ze stajni w Niemczech.To właściwie nie stajnia, a kombinat. Koni chyba z 1000. Facet skupuje od hodowców odsady , głównie płci męskiej po bardzo dobrych ogierach, wypuszcza je na padoki i tak sobie łażą do ukończenia trzech-czterech lat. Warunki mają takie mniej-więcej jakie zaleca Strasser. Zdrowe to towarzystwo jest niezwykle. Jasne, ze zdażają się upadki, z różnych względów,trudno żeby ich nie było przy takiej ilości pogłowia. Potem się je łapie , wstawia do boksów , cywilizuje i szykuje do sprzedaży. To są właśnie te konie, które potem oglądamy na parkurach i czworobokach. W którym momencie zrobiły się mniej odporne?
  Co by nie mówić, to wydaje mi się że nie chodzi tutaj o słabość genetyczną tylko nadtroskliwość.
Dr Strasser
autor: teska dnia 30 listopada 2009 o 14:00
guli- obawiam się, że jednak nie będzie inaczej, bo Polacy to naród, który ślepo naśladuje zachód. Wystarczy popatrzeć na to co się dzieje w rolnictwie.

    Odchodząc trochę od zaczętego ostatnio tematu, przypomniałam sobie jak to na zachodzie kwitnie ostatnio moda na to żeby zeszlifowywać koniom glazurę z kopyt, by smary  lepiej wsiąkały 🤔wirek:. Nie wiem kto to wymyślił, ale chyba jakiś producent smarów. Moda do Polski już trochę dociera i pewnie niedługo okaże się, ze konie bez takiego zabiegu chodzić w wyczynowym sporcie nie mogą. Nie wiem, czy przypadkiem tak nie było z goleniem i derkami 🤣.
Dr Strasser
autor: teska dnia 30 listopada 2009 o 10:40
epk- wydelikacić można rónież konia, który całą młodość spędził na pastwiskach. Właśnie poprzez przetrzymywanie w ciepłych stajniach, golenie, derkowanie.
Ktoś- Źle zrozumialam Twoją wypowiedź odnośnie kucia. Bardzo się cieszę, ze jeździsz boso, oby jak najdłużej. Mam nadzieję, że będziesz dobrym przykładem dla innych, bo jak do tej pory to niewiele bosych koni na parkurach widziałam. 
  Ja jak pojechałam na pierwszy rajd na bosym koniu, to się ludzie za głowę łapali, ale szczęśliwie z moim koniem wszystko było OK. Natomiast jeden podkuty na cztery wrócił z przeciętą strzałką. 
Dr Strasser
autor: teska dnia 30 listopada 2009 o 08:57
Ktoś,epk- według tego, co piszecie możnaby  zrozumieć, że teraz do sportu wybiera się te mniej odporne na choroby, oby tylko dobrze skakały. Niejeden hodowca przekonał się, ze zbytnie  "chuchanie i dmuchanie"doprowadza tylko do wydelikacenia, a wtedy trzeba jeszcze bardziej "chuchać i dmuchać". Błędne koło.
Z moich obserwacji wynika, że najbardziej zdrowe są źrebaki z wychowu bezstajannego.
  Strasser nie mówi żeby konie wypuścić na wolność , ale radzi jak stwożyć im warunki zbliżone do natury. Wiadomo, że nie każdy może temu sprostać z róznych względów. Wiem to doskonale choćby z własnego podwórka i wcale nie znaczy , że ktoś kto nie może stosować się do takich zaleceń powinien zrezygnować z koni. Nie można jednak być ignorantem.[quote author=Ktoś link=topic=56.msg391637#msg391637 date=1259521515]
tak przypadkiem się składa,że ja jestem właścicielką konia,który z bardzo ciężkiego ochwatu został od początku do końca wyleczony metodą strugania kopyt wg Strasser....i jakoś nie zamyka mi to buzi, baaa koń co prawda cały sezon otwarty startował boso,ale gdy zaczął się sezon halowy trafił pod maszynkę jak pozostali sportowcy i śmiga konkursy 120 cm na czysto aż miło...metoda strugania to jedno i za to  👍,ale filozofia wg Strasser już niestety nie.

[/quote]
Nie chodziło mi bynajmniej o tych którzy nie popierają jej filozofii, ale tych co uważają Strasser za rzeźnika.
To, że podkułaś konia też wcale mnie nie dziwi, bo nie wiem czy jest możliwe i bezpieczne jeździć parkury 120 na mokrej trawie bez haceli. Na szczęście mnie to już nie dotyczy. Mam jednak osobisty dylemat: czy mój koń mógłby bez problemów przejść 9-cio dniowy rajd boso? Na razie mogę się tylko zastanawiać, bo i tak nie mogę na tyle dni wyjechać z domu, ale 3-4- dniowe już przerabialiśmy na bosaka.
teska, tyle, że w lecie koń ma krótszą sierść, więc szybciej schnie. Jest też ciepło więc schnąc nie załatwi sobie przeziębienia.

Czyli dobrze zrozumialam intencje wlaścicieli ogolonych koni- chodzi o czas i wygodę. A tak swoją drogą,  odnośnie przeziębień, to z czasów gdy jeszcze jeździlam w stajniach sportowych, najwięcej ich się zdażało właśnie latem.
Dr Strasser
autor: teska dnia 29 listopada 2009 o 18:45
Aquarius- z tego co pisali na Ochwat.pl to 850zł+ koszty zakwaterowania i wyżywienia. Ile w efekcie to wyszło może pewnie powiedzieć ktoś, kto na kursie był.>Poza tym do dzis nie potrafię zrozumiec pojęcia "zacisnięte kopyto". Spotkałam już wiele wyjaśnień i niestety jedne drugim zaprzeczają. Czy mozecie mi wyjaśnić te zjawisko łącznie z opisem jak ono powstaje. Chodzi o to, że ja darnicę w sezonie kuję na przód, a zimą lata na boso.



                                        Dokładniej -kopyto zacieśnione. To akurat jest bardzo ładnie w ostatniej książce wytłumaczone. Nie chcę Ci teraz mieszać, bo może wcale nie wytłumaczę lepiej niż w książce, a w kilku zdaniach trudno. Dodam tylko, że wg, Strasser kopyto zacieśnione poznasz po zachylonych do środka kątach wsporowych.To jest tak: jak spojrzysz na kopyto od strony podeszwy i pociągniesz linie wzdłuż rowków przystrzałkowych to muszą one wychodzić na zewnątrz. Jeśli przecinają końcówki kątów wsporowych to znak, że kopyto jest zacieśnione. Nie wiem czy to wystarczająco jasne.
Ona uważa, że zacieśnienie nie musi być spowodowane tylko kuciem. Może występić u konia o twardym rogu kopytowym, a żyjącym na miękkim terenie, równiez niewłaściwa korekcja może się do tego przyczynić np.zaokrąglanie ściany.
Dzięki za link. Ten typ właśnie obstawiałam 🤣
Dr Strasser
autor: teska dnia 29 listopada 2009 o 16:52
Mnie kurs odstraszył ceną. Nie stać mnie zwyczajnie. A już indywidualne konsultacje za 100 euro/godz.- kosmos.
A jeśli chodzi o to jak Strasser jest krytykowana przez niektórych, to  uważam że fakt ,ile beznadziejnych przypadków wyleczono jej metodą powinna wszystkim sceptykom zamknąć buzie.
Moim marzeniem jest, aby w każdym województwie w Polsce był chociaż jeden dobrze wyszkolony w jej metodzie fachowiec.
Dr Strasser
autor: teska dnia 29 listopada 2009 o 15:14
Dragonnia- jasne, bardzo chętnie przeczytam. Wiem o czym mowisz i zdaję sobie sprawę z tego że tacy ludzie jak ten chłopak, tylko od Strasser odstraszają.
Ja nie jestem strasserowską fanką, ale tak jak pisalam wcześniej wiele rzeczy mi się u niej podoba.
Jeśli chodzi o samo struganie kopyt robię je chyba bardziej pod Rameya, bo Strasser np. mustang rolla nie zaleca(tylko przy bardzo skalistym podłożu), a ja go robię. Zeleca wycinać podeszwę , a ja jej nie ruszam.
Co do samej książki też nie pieję z zachwytu, bo nie podoba mi się to, ze jest tak mało ilustracji i terminologia jakaś taka dziwna( ale to moze sprawa tłumaczenia) np. części zagięte ściany, części ruchome ściany itp. Sam opis sposobu strugania zdrowego kopyta jest według mnie tak zagmatwany, że parę razy musiałam to przeczytać, żeby coś pojąć, a i tak nie jestem pewna czy dobrze rozumiałam. Do tego nie poparty żadnym logicznym zdjęciem ani schematem. Jednak nie ma co za bardzo wybrzydzać,bo to i tak najlepsza jak do tej pory lektura w tym temacie na polskim rynku
  Cieszę się bo znalazłam tam odpowiedz na pytanie jaki jest problem w kopycie mojego konia i wstąpiła we mnie nadzieja, że kiedyś go wyleczę.
Dr Strasser
autor: teska dnia 29 listopada 2009 o 11:13
Teska zapominasz o bardzo ważnym aspekcie golenia- koń, który musi pracować z długim futrem o wiele szybciej się męczy, przegrzewa co prowadzi to dużo większego obciążenia organizmu niż to się dzieje przy krótszej sierści. Przed wynalezieniem maszynki radzono sobie derkami (poza tym brak sezonu halowego jednak trochę zmieniał rytm i intensywność treningów. Mała liczba hal również), tak jak i przed wynalezieniem samochodu radzono sobie jakoś z transportem. Czy to znaczy, że samochódz jest zły? Ja golę konia ponieważ bez golenia bardzo szybko się męczy jak musi biegać w kożuchu, mocno się poci i bardzo długo schnie. A niestety nie mam luksusu posiadania takich ilości czasu, żeby go godzinę stępować po jeździe, bo wyobraź się studiuję i jeszcze dodatkowo zarabiam jeżdżąć cudze konie.

A latem przy wysokich tempereturach, nie męczy się bardziej i nie poci? Nie traci elektrolitow? Czy wtedy rezygnujesz z treningów, czy startów w zawodach?
Bardziej przekonywujący jest dla mnie  problem braku czasu.
I kto powiedział, że koń chodzący po pastwisku nie moze dostawać paszy energetycznej. Według mnie nawet powinien, bo więcej energii potrzebuje na ogrzanie.
Tak, to jest wybór człowieka, kazdy robi za swoimi końmi to co uważa za słuszne. Ja za sportu zrazygnowalam już dawno,bo uwazam, ze to nie zdrowe dla konia, ale nie oczekuję, że wszyscy zrobią to samo.
Może jednak warto się zastanowić nad tym czy warto jest tak forsować te zwierzęta, tylko dlatego, ze cywilizacja daje nam możliwość organizacji sezonu halowego. Moim zdaniem okres wytchnienia zimowego dawał kiedyś koniom szansę na regenerację psychiczną i fizyczą.
A wogóle to jakaś paranoja, Temat derkowania to w książce Strasser nie cała strona, a tu dyskusja się zrobiła jakby o tym tylko była. Dla przypomnienia chodzi w niej gównie o problemy z kopytami i szkodliwość kucia.
  Wiecie co, jestem już zmęczona tym tematem.
Dr Strasser
autor: teska dnia 29 listopada 2009 o 08:12
Dragonnia- A czy Ty tę książkę przeczytalaś? Chyba nie, bo inaczej zrozumiałabyś dlaczego tak trudno odzielić kopyta od reszty konia. Strasser  zwraca uwagę na to jak ciężko jest uzyskać zdrowe mocne kopyta w warunkach, które są dla konia nienaturalne.
Jeszcze dodam, że ona nigdzie o 10kg jabłek nie pisze, ta ilość powstała w tym wątku. Pisze natomiast, dlaczego duża ilość jabłek koniowi nie zaszkodzi, jeśli oczywiście ma naturalne warunki życia. Obawiam się , że jak tak dalej pójdzie to ktoś w końcu zrozumie, że Strasser 10kg jabłek zaleca 🤣.
Koniczka- tak jak pisałam wcześniej, konie trenowano, zanim wynaleziono maszynki,a Ty mi wmawiasz, że traning na nieogolonym koniu jest niemożliwy. Pytasz jaką pracę wykonują moje konie? na tyle ciężką, że są po niej spocone i to mocno.
teska, w ciekawym Ty świecie żyjesz jeśli uważasz, że konia goli się bo brzydko wygląda...

Napisalam, że również dlatego. Może jednak skonkretyzuję, dlaczego moim zdaniem ludzie golą konie: koń z długą sierścią długo schnie po treningu, kiedy jest mokry łatwiej się wychładza, przez co też jest narazony na przeziębienia, spocona sierść tworzy zaklejki, bardzo cieżkie do  rozczyszczenia i bardzo trudno z tej długiej sierści pozbyć się kurzu, nie mówiąc już o tym co się dzieje kiedy koń może się dowolnie tarzać w piachu. Mam to na codzień, więc wiem co mówię. Podsumowując- wygoda, nie trzeba tak długo konia stępować, żeby wysechł, dużo mniej czasu potrzeba na czyszczenie i ile mniej z tym roboty. No i przy tym ładnie wygląda 😉 A Ty, dlaczego golisz konia?
Chciałam jeszcze zauważyć, ze konie zmieniły się na przestrzeni dziejów nie tylko dzięki specyficznej selekcji hodowlanaj, ale też specyficznemu traktowaniu, takiemu jak golenie ,derkowanie itp, ale zapewniam Cię, szybko powracają do natury jeśli da mu się ku temu szansę.
Proszę, nie zrozum tego tak, że namawim Cię zebyś zmieniła swój sposób traktowania konia, lub że uważam, że robisz mu krzywdę. Piszę tu o tym co JA uważam za dobre dla konia, a przypadkiem składa się tak, że Strasser ma podobne zdanie.
Dr Strasser
autor: teska dnia 28 listopada 2009 o 21:56
epk- akurat to z tych starszych  czasów pamiętam, bo jeździłam wtedy w stajni, która halę miała szczęście posiadać. A o maszynkach do golenia nikt wtedy nawet nie słyszał. Były to czasy, kiedy funkcjonowało jeszcze coś takiego jak koniec i początek sezonu i zawodów praktycznie zimą nie było, ale treningi jak najbardziej. Dwa razy w tygodniu skoki,trzy dni ujeżdżeniówki i raz teren jak pogoda pozwalała. No i oczywiście dzień odpoczynku.
Ale zgadzam się z dziewczynami, za daleko odbiegliśmy od tematu.
Pod wszystkim co napisały A+A i guli w ostatnich postach podpisuję się obiema rękami.
Dr Strasser
autor: teska dnia 28 listopada 2009 o 19:05
Koniczka- konie chodziły w treningu w zimie, zanim ludzie wynaleźli maszynki do golenia. Jak myślisz, jak sobie wtedy radzono? Ja chyba trochę starsza od Ciebie jestem i pamiętam czasy kiedy konie startowały w futrze i jakoś z tego powodu nie zdychały. Golenie koni wymyślono głównie po to, by człowiekowi było wygodniej i koń ładniej wyglądał. Jasne, jak tu pojechać na zawody z kudłatym koniem jak wszystkie inne tak pięknie wystrzyżone. Moda.
Może powiem Ci jak to u mnie wygląda. Moje konie również pracują i również się pocą. Spędzają większość dnia na padoku, a od wiosny do jesieni całą dobę. Jak jadę na jazdę stępuję konia tak dlugo jak wyschnie, albo, jeśli pogoda jest wyjątkowo wredna, po powrocie wycieram wiechciem słomy i wypuszczam na padok. Uwież mi, nie miałam jeszcze nigdy przypadku przeziębienia, nie mówiąc już o czymś poważniejszym. Z zabiegów weterynaryjnych stosuję szczepionkę tężec-grypa, ale to głównie z uwagi na tężec, bo było w okolicy kilka przypadków.
Mam to szczęście, ze mogę koniom zapewnić takie warunki życia. Nie uprawiam sportu wyczynowo i nie muszę martwić się, że moj koń brzydko zimą wygląda w długiej sierści.
Takie jest moje podejście do sprawy.
Dr Strasser
autor: teska dnia 28 listopada 2009 o 18:15
Teodora- ja nic o koniu Koniczki nie wiem i nie jest moją intencją ją obrażać, a żal mi go tak samo jak każdego ogolonego konia.
Co do cykliczności końskich upodobań, również to zauważyłam, moim koniom np.późnym latem bardzo smakuje bylica, chociaż wcześniej nie ruszają jej wcale. Jeśli chodzi o urozmaicanie końskiej diety, to z pewnością wiedza o tym co można mu podrzucić jest bardzo wskazana, żeby nie narobić sobie i koniowi biedy, zwłaszcza jeśli żyje on na małej przestrzeni i ma niezbyt urozmaicone pastwisko. Miałam okazję sama  się o tym przekonać, kiedy wysłałam moją córkę na wakacje z koniem, gdzie kobyła miała niestety mało wakacyjne warunki(stajnia, dwie godz. padoku w ciągu dnia i dwie godz. jazdy na placu).Na okólniku nie było nic zielonego oprócz bluszczu, więc się go nażarla. Skończyło się ostrą kolką. Kolki w tej stajni jak sie potem dowiedziałam zdażały się bardzo cząsto i były nawet przypadki śmiertelne.
Avaris- nie wiem skąd u Ciebie taka awersja do Strasser, bo z tego co piszesz wnioskuję, że nie masz pojęcia o tym o co chodzi w jej idei. Dla mnie Strasser nie jest niezaprzeczalnym autorytatem, ale wiele rzeczy mi się u niej podoba, na wiele też patrzę sceptycznie. To o czym pisze w swojej książce, to też często nie są dla mnie rzeczy nowe, bo zawsze starałam się stwarzać swoim koniom jak najbardziej naturalne warunki życia i  poprzez obserwację dochodziłam do takich samych wniosków jak ona. A zajmuję się końmi juz od 30-tu paru lat.
Co do zjadania jabłek i problemów z kopytami to nie zauważyłam, by miały jakiś związek, przynajmniej u moich koni. Chciałam zauważyć, że dużo cukru zawiera rónież marchawka, a jakże chętnie jest podawana przez większość wlaścicieli koni. Moje zresztą też ją dostają, czasem nawet w baaaardzo dużych ilościach, bo mieszkam w "marchewkowym zagłębiu".
Dodam jeszcze, że od paru lat nie miałam ani jednego przypadku kolki.
  A jeśli chodzi o odpadki z kuchni, to tak jak pisze guli.

edit
Koniczka- dziewczyno! ja nie mam najmnieszego zamiaru Cię atakować :kwiatek:
Dr Strasser
autor: teska dnia 28 listopada 2009 o 09:00
Musana- Strasser pisze, że liście dębu chronią konie przed rozwolnieniem po zjedzeniu np. dużej ilości jabłek. Młoda trawa również powoduje rozwolnienia, więc pewnie z tego samego powodu koń Teodory tę dębinę wcina. U mnie na padokach, dęby są już tak ogolone, ze chyba  niedługo będę musiała im  gałęzie przyginać.
Strasser radzi, by wrzucać koniom na padok różne gałęzie i świeże odpadki z kuchni, żeby konie mogły wybrać sobie to co i im potrzebne. W terenie robić choćby krótkie popasy, by koń mógł w ten sposób urozmaicić dietę.
    Wiele róznych fajnych rad można znaleść w tej książce, które pozwalają uczynić końskie życie bardziej zbliżone do natury.
Koniczka- pozostaje mi tylko współczuć Twojemu ogolonemu , oderkowanemu koniowi. Nie zamierzam ciągnąć dalej z Tobą tej dyskusji, bo jesteśmy z dwóch róznych światow.
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: teska dnia 27 listopada 2009 o 09:16
U mnie o ten magazynek z paszą właśnie chodzi. Nie chcę ryzykować, że jak je zostawię na noc w otwartej stajni to coś wymodzą, żeby się tam dostać. Czasu na myślenie mają przecież dużo.
Jeśli natomiast zostawię je na pastwisku (moim zdaniem spokojnie mogłyby bez szkody dla swojego zdrowia nocować na dworze), to obawiam się, że sąsiedzi podadzą mnie do TOZ-u 🤣
Dr Strasser
autor: teska dnia 27 listopada 2009 o 08:57

teska - a może kobyła przestała sobie robić krzywdę nie przez rozkucie, tylko przez wyprostowanie nóg poprawnym werkowaniem??

Nie sądzę, żeby tu chodziło tylko o wyprostowanie, bo mojej klaczy tak łatwo wyprostować się nie da. Okropnie twistuje tyłami i to juz od urodzenia. Kopyta ma nadal krzywe, ale udało mi sie zlikwidować flarę. Gdyby była kuta , nadal by sie kaleczyła, tego jestem pewna
[quote author=dea link=topic=56.msg389920#msg389920 date=1259308051]


Co do derek - nie sądzę, żeby założenie polarówki na chwilę spoconemu koniowi, żeby "wyciągnęła wodę", a później zostawienie gdzieś z dala od przeciagu, żeby sobie naturalnie dosechł, robiło mu krzywdę...







Pewnie to krzwdy mu nie zrobi, ale moim zdaniem nadmiaru wilgoci lepiej mozna się pozbyć wiechciem słomy, jeśli juz tak bardzo chcemy konikowi zrobić dobrze. Przynajmniej przy okazji robimy koniowi masaż.
Z pewnością kazdy kto obserwuje choc trochę zachowanie koni po jeździe zauważył, że pierwsze co robią, to idą się tarzać, masując sobie w ten sposób grzbiety.
 
Dr Strasser
autor: teska dnia 27 listopada 2009 o 08:04
No to moja droga coś mi tu śmierdzi hipokryzją. Szkoły naturalne twierdzą, że każdego konia można przyuczyć do jazdy bez wędzidła - czemu więc nie zrezygnujesz z tego narzędzia tortur


Nazywaj to sobie hipokryzją, ja powiedziałabym raczej, lęk o własne życie i zdrowie, że nie odważę się wyjechać na mojej płoszącej się byle czego  kobyle w teren. Chociaż do idei naturalistów jest mi znacznie bliżej , niż do wyczynowego sportu.
  >
Piękna to idea, żeby zapewnić koniowi jak najbardziej naturalne warunki bytowania, niestety wyklucza to jakiekolwiek intensywniejsze użytkowanie takiego konia. A jak sama napisałaś - konia trzymamy zawsze w jakimś konkretnym celu, i przeważnie nie jest tym celem zapewnienie koniowi świętego spokoju i braku roboty.


A kto powiedział, że koń intensywnie użytkowany nie może reszty dnia spędzić szczęśliwy na pastwisku?

Zachęcam do lektury książki Strasser. Dowiesz sie tam wielu ciekawych rzeczy jak np. dlaczego koń może sobie spokojnie zjeść 10kg jabłek i nic mu nie będzie.
Moje konie czasem zjadają chyba nawet więcej, bo pasą się w sadzie, ale zaraz potem idą pod dąb i zjadają dębowe liście. Zaobserwowałam to dużo wcześniej, dopiero od Strasser dowiedzialam się dlaczego to robią.
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: teska dnia 26 listopada 2009 o 23:06
A+A- tak, przyzwyczajone, że idą do stajni jak się ściemnia.
Dr Strasser
autor: teska dnia 26 listopada 2009 o 23:02
[quote author=teska link=topic=56.msg389562#msg389562 date=1259261130]
A ja cieszę się, że nie muszę jej tymi ochraniaczami torturować.

😵 Wszystko mi opadło po prostu. Jeśli ochraniacze są torturą to co z siodłem, ogłowiem, wędzidłem? Jeśli wygłaszasz takie rzeczy to chyba powinnaś puścić konia na padok i mu nie przeszkadzać...
[/quote]

Koniczka- konie trzymamy zwykle po to, by do czegoś nam słuzyły np. do jazdy wierzchem. Ja również tak robię. Siodła uzywamy, żeby było nam wygodniej( koniowi również, bo jego kręgosłup mniej wtedy obrywa, niż przy jeździe na oklep). Wędzidła po to, żeby było bezpieczniej. Jasne, ze miłe ono dla konia nie jest, ale niestety zwykle konieczne. Ja na jednej ze swoich klaczy jeżdżę bez wędzidła, ale nawet nie próbuję tego z resztą moich koni.
Przede wszystkim staram się stwarzać koniowi jak najmniej cierpienia, na tyle na ile jest to możliwe.


A co do całej tej dyskusji na temat derek i ochraniaczy , to chciałabym zauważyć, ze Strasser w swojej książce podkreśla, że koń nie jest człowiekiem i nie wszystko co jest dobre dla ludzi jest dobre dla koni.
  Jasne, że jeśli  kon, który całe dnie stoi w murowanej , ciepłej stajni i wychodzi tylko na jazdę, pozostawiony w przeciągu na pewno się przeziębi. Ale to nie jest dla niego naturalne życie.
Cała książka Strasser traktuje o tym, żeby stworzyć koniowi jak najbardziej naturalne warunki .
Dr Strasser
autor: teska dnia 26 listopada 2009 o 18:45
Dorcysia- trzeba by zacząć od tego, że sciachane dlatego, ża kopyta okute. A Srasser kucie odradza.
Bosy koń zwykle nie robi sobie krzywdy własnymi kopytami, więc po co mu ochraniacze?
Ja jeżdżę rajdy. Kiedy jeszcze kułam konie, musiałam mojej strychującej kobyle zakładać ochraniacze, albo owijki, bo po paru godzinach jazdy pęciny miała pokaleczone. Teraz, gdy chodzi boso nic takiego się nie dzieje. A ja cieszę się, że nie muszę jej tymi ochraniaczami torturować.
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: teska dnia 26 listopada 2009 o 18:26
guli- widzę, że jesteś mocno pod wrażeniem nowej książki Strasser. Mam to samo 🤣
Również, boleję nad tym, ze moje konie w okresie jesienno zimowym spędzają 15 godz. w boksach. Niestety, nie mam takiej możliwości, by zostawić im otwartą stajnię, a na padoku nie mam wiaty. Latem chodza po pastwisku przez całą dobę, ale zimą tak mi się pchają do stajni, ze już od 16-tej stoją pod drzwiami.
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: teska dnia 23 listopada 2009 o 19:23
Luteja- warto kupić i przeczytać. Ja jestem w połowie i czytam z zapartym tchem. Dużo informacji o naturalym chowie koni i jego zyciowych potrzebach i reszta o kopytach. Bardzo ładnie i szczegółowo opisana cała anatomia kopyta.  Co do samego strugania jeszcze tam nie doszłam.
Myślę, że tą książkę powinni przeczytać wszyscy.
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: teska dnia 23 listopada 2009 o 10:07
Musana- Spiłować i zaokrąglić pazur możesz przeciaż sama. Przecież machać tarnikiem już potrafisz 😉
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: teska dnia 23 listopada 2009 o 08:40
Musana- jeśli dobrze zrozumiałam Twój opis, to jest to tymczasowa podpora dla kości kopytowej, którą koń sobie sam wychodował. Też to miałam u mojego wałkonia, kiedy mocniej piłowałam ścianę. Moim zdaniem nie powinnaś tego ruszać. Po jakimś czasie samo się wykruszy, wtedy gdy nie będzie już potrzebne.
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: teska dnia 20 listopada 2009 o 08:41
Nutka- widzę, że na razie nikt się nie wypowiada, więc może ja zacznę, chociaż wielkim ekspertem nie jestem. Mnie w tych kopytach najbardziej rażą wypchnięte koronki i pofalowane ściany przedkątne. Spowodowały to zbyt wysokie i kładące się kąty wsporowe. Na zdjęciach podeszwy widać, że biała linia na ścianach przedkątnych jest rozciągnięta, oderwana od puszki. Moim zdaniem powinnaś obniżyć piętki i starać się je cofnąć. Wtedy zniknie ta fala na s. przedkątnych. Miałam to samo u mojego wałacha. Pazur powinnaś wg. mnie nieco zrolować i jeszcze bardziej pilnować, bo po obnizeniu piętek zwykle zasuwa do przodu jak głupi.
Jeśli chodzi o ten ubytek ne strzałce, to nie mam pojęcia z jakiego powodu mógł powstać.
To tyle co mi na szybko przychodzi do głowy. Może ktoś mądrzejszy mnie uzupełni , względnie poprawi 😉
Codzienna pielęgnacja kopyt
autor: teska dnia 16 listopada 2009 o 07:24
ag.der- a nie przyszło Ci do głowy, że ta skórka jast zwyczajnie kopytu potrzedna? Wszystkie konie tak mają, a na jasnym jest ona bardziej widoczna. Na Twoim miejscu nie przesadzałabym z tą estetyką.
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: teska dnia 14 listopada 2009 o 18:32
Tajnaa- ja to bym Tobie dała jeszcze ze cztery konie do obróbki, to wtedy przestałabyś się tak martwić 🤣.
Zobacz kopytka  ansc. Na podeszwie dzieją się jej takie rzeczy jak u Ciebie i się nie skarżą, ani koń, ani ona 🤣
kuć czy nie kuć?
autor: teska dnia 09 listopada 2009 o 10:48
Widziałam wczoraj klacz o której pisałam wcześniej. Kopyta wyglądają lepiej, chociaż kilka pęknieć nadal jest. Trudno powiedzieć, czy pomogły jej podkowy, czy może dodatek biotyny do paszy, albo letnia susza. Teraz kobyła znów chodzi rozkuta. Szkoda, że nie miałam aparatu.
Ciekawą sprawą jest to, że w stajni gdzie stoi są jeszcze jej dwa źrebole i one też mają pęknięcia,  reszta koni nie spokrewniona z nią kopyta ma w porządku. U mnie jest natomiast dwoje jej najstarszych dzieci i nie ma u nich śladu pęknięć. Wygląda mi to  jednak na sprawy genetyczne, połączone ze środowiskiem i może jeszcze brakiem jakichś minerałów. Pewnie dochodzi jeszcze do tego sposób prowadzenia kopyt i ich zbalansowanie. U koleżanki niestety kowal bywa super rzadko i do tego robi źle. Wszystkie te konie tzn. mamuśka i jej czworo dzieci ma podwinięte piętki i z tego co widzę kowal nie robi nic, by to zmienić.